Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasia

Kryzys meskosci. Brak normalnych fajnych mezyczyn, dlaczego tak trudno znalezc partnera ktory by mi pasowal

Polecane posty

Gość Zuzanna
Dnia 20.12.2018 o 09:39, Gość kasia napisał:

Mam 29 lat, pracuje w korporacji, zarabiam 7.200 zl. Jestem w miare zadbana, atrakcyjna. Jestem troche romantyczka i naprawde ciezko znalezc mi faceta ktory pasowal by mi pod wzgledem osobowosci, kultury, zainteresowan, co wiecej wiekszosc facetow w moim otoczeniu otwarcie mowi ze nie chce sie zenic i nie szuka nikogo na stale.

Nie chce spotykac sie z kims kto po prostu by mi nie odpowiadal tylko dlatego ze chce zalozyc rodzine, czy to tylko moj problem i ze mna cos nie tak, czy faceci wszedzie juz tacy sa? 

Mysle , ze znajdzie sie bardzo wiele kobiet w takiej sytuacji jak Ty. Samodzielne kobiety , z wlasnym zawodem sa postrachem plci przeciwnej. Nie zartuje.  Trudno jest im zaimponowac , nie uzaleznia sie od zarobkow partnera , maja wymagania. Gorzej juz byc nie moze.

Musisz sie zastanowic czego tak naprawde chcesz. Czy jestes w stanie z czegokolwiek zrezygnowac ? Co stawiasz na pierwszym miejscu. Miedzy nami powiem , ze spotkalam wielu panow , ktorzy - moim zdaniem - potrafiliby sie odnalezc w takiej relacji. I to nawet tu na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Piaskun napisał:

Nikt nie każe rezygnować po prostu związek bez złudzeń w raze czego to jego praca też jest ważniejsza od niej. I tyle.

 

ale kto powiedział, że praca jest ważniejsza?
praca to rzecz nabyta, zawsze można zmienić na bardziej odpowiadającą naszym potrzebom w danym momencie.


poza tym - wolę mieć w domu tygrysa, któremu się jeszcze coś w życiu chce poza pracą, niż osła, który wlokąc cały ciężar utrzymania domu zatyra się na śmierć.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna

Ktos kiedys powiedzial , ze najlepsze pieniadze to wlasne pieniadze. Ja sie podpisuje pod tym twierdzeniem obydwiema rekami. I chociaz musze ciezko pracowac na kawalek chleba i jest cala masa rzeczy , na ktore nigdy nie bedzie mnie stac to jednak ta niezaleznosc jaka daje kontrola nad wlasna ekonomia nie da sie zastapic niczym i nikim. Nie zamienilabym sie z zadna kobieta , ktora siedzi w kieszeni u jakiegokolwiek faceta , nawet jesli potrafi takiego faceta zrownac z ziemia i przerobic na swoj podnozek. Mysle , ze autorka tematu mysli podobnymi kategoriami. No ale to moze byc kwestia osobowosci bo wiem , ze jest wiele kobiet , ktore wrecz nie potrafia funkcjonowac w innej relacji.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella

 

Cytat

Urodziłem się na wsi. Tam dzieci to była polisa na przyszłość

Ja w mieście średniej wielkości, w dodatku w okolicy dużego miasta (jakieś 30 km), tam gdzie było już czuć powiew wielkiego świata a z drugiej strony swoją woń roztaczała zaściankowość i wytyczne co wypada a co nie :) (chociaż ja bym tego może zaściankowością nie nazwała ale w dzisiejszym rozumieniu można nadać tamtejszym, społecznym konwenansom taką nazwę)

Cytat

Ciekaw jestem czy pogniewałabyś się, gdyby Twój partner powiedział Ci, że na tej samej zasadzie jego praca jest dla niego równie ważna, i cóż, jeśli Ty i ona ze sobą kolidują, to Ty idziesz do lamusa.

To nie wyrzut moralny. Raczej ciekawość.

Byłem romantykiem, przeszło mi. Sentyment u mężczyzny to jego najsłabsza strona.
Byłem humanistą, zostałem technicznym. Byłem naiwny, stałem się cynikiem. Byłem dyplomatą, który wyciągał rękę na zgodę i wierzył w satysfakcjonujące każdą stronę rozwiązanie,  teraz wierzę w potęgę zastraszania, odwetu i zamordyzmu łagodzonymi przez życzliwą tyranię.

Nie musisz się wstydzić za to że chcesz zyskać więcej niż dasz. To ludzkie. Ale ponieważ jest w Tobie coś takiego, nie masz obrony prawdziwej wiary. Są kobiety, które faktycznie wierzą w mężczyznę, wierzą, że im tego nie zrobi (cokolwiek by to nie było) i wiesz? Ta wiara jakoś zobowiązuje.

Ty nie wierzysz, jeśli będzie potrzeba wybierzesz swój zysk zawodowy prestiżowy etc kosztem kogoś. I to czuć. Druga strona zawsze będzie wiedziała, że w razie czego ją poświęcisz. I jeśli będzie jej to wygodne ona poświęci Ciebie. Bo czemu nie? Ty zrobiłabyś to samo.

Zapewne bym się pogniewała ale całkowite wyrzucanie kogoś ze swojego życia to jest dosyć brutalny przykład. Nie jestem tym typem, który "dla kariery zrobi wszystko" i w zasadzie nie miałabym problemu zostawić swoją dotychczasową, nawet najlepszą pracę i przykładowo wyjechać z mężczyzną na drugi koniec świata. Tylko, że swoim zwyczajem i tam próbowałabym się zaadaptować w ten znany mi sposób czyli zacząć od pracy, nauki języka, wyjścia do ludzi. Jasne, że nie chciałabym zostać porzucona dlatego, bo zajmuję za dużo czasu, który może być poświęcony na karierę, ale sama też bym nie porzuciła z takich pobudek. Twój przykład w zasadzie zahacza lekko o pracoholizm i obraz osoby, dla której cokolwiek poza karierą jest tylko dodatkiem do garnituru.

Znam mężczyzn, którzy nie wyobrażają sobie, żeby ich kobieta nie pracowała. Znam kogoś, kto mi wprost powiedział, że nigdy więcej nie spojrzy nawet na kobietę bez pracy albo z zarobkami na waciki. Zapewne też takich znasz. Nie wiem jakie powody kierują takimi mężczyznami, może właśnie chodzi o to, żeby kobieta nie uwiesiła się całkowicie, żeby nie była w 100% zależna od niego bo w razie czego można odejść bez myśli, co się stanie z tą kobietą po rozstaniu. Pewnie ktoś taki odnalazłby się w relacji ze mną. Pewnie jest wiele par znajdujących się w takiej relacji i dopóki jest balans miedzy dwoma światami, jest dobrze, za każdym razem gdy balans się przechyla bardziej w stronę kariery, zaczynają się zawirowania.

Cytat

Szczerze? Te nurty są wplecione w większe kultury. Chińczycy mogą się podnosić z kolan, ale oni zostali już przeżarci przez jad Zachodu - ich hegemonia będzie krótkotrwała.
Wszystkich pozamiatają muzułmanie, różne kultury które łączy jedno przekonanie - człowiek powinien czynić zgodnie ze swoim przeznaczeniem, kobieta trzymać buzię na kłódkę i być zarządczynią back office (co najwyżej), mężczyzna sięgać, odbierać i zabijać.

Każda rozwinięta cywilizacja, rozkładająca się od swego syfilitycznego hedonizmu, padała pod nowymi barbarzyńcami, którzy po wiekach ciemnych sami stawali się cywilizacją powtórzyć by upaść przed kolejną falą barbarzyńców.

Wiek 21 ogarnie południowa- wschodnia Azja.
Wiek 22 drugi rozszarpią między siebie Afrykanie i co ciemniejsi z Azji mniejszej.

Biali zostaną wyeliminowani w ciągu 100-150 lat góra. Białe kobiety zasymilowane, (if you know what I mean) mężczyźni wyniszczeni. No może trochę rusków się ostanie.  ;)

Tak więc zdecydowanie podział ról, ale bez romantyzmu. Miłość i czułość będzie aberracją raczej niż regułą. 

 

Przeraża mnie to, ale trudno się nie zgodzić. Jakiś czas widziałam mapkę z prognozowanym przyrostem ludności na świecie w ciągu 100 lat w stosunku do dziś, niestety nie mogę jej teraz znaleźć (a szukałam) ale pamiętam, że wartości w Afryce oscylowały w okolicach +300%, Europa -15% (i trudno było nie odnieść wrażenia, że w tych prognozach uwzględniono również ludność napływową, bo gdyby prognozowano tylko na podstawie rdzennych Europejczyków, wskaźnik mógłby być o wiele słabszy).

Miłość i czułość w zasadzie jak świat światem była aberracją i przez wieki uważana za fanaberię. Jeśli interesujesz się historią to zapewne wiesz jaki był stosunek - chcesz to kochaj, chcesz to romansuj ale ślub masz wziąć z tym, z kim się opłaca. :) Czyli.. jednak powrót do korzeni.

Ps Fragment o odpowiedniej kobiecie - nie będę się do niego odnosić ale przyznam, że jest wartościowym wpisem.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Gość bella napisał:

Znam mężczyzn, którzy nie wyobrażają sobie, żeby ich kobieta nie pracowała. Znam kogoś, kto mi wprost powiedział, że nigdy więcej nie spojrzy nawet na kobietę bez pracy albo z zarobkami na waciki. Zapewne też takich znasz. Nie wiem jakie powody kierują takimi mężczyznami, może właśnie chodzi o to, żeby kobieta nie uwiesiła się całkowicie, żeby nie była w 100% zależna od niego bo w razie czego można odejść bez myśli, co się stanie z tą kobietą po rozstaniu.

 

przede wszystkim chodzi o to, żeby być z kimś z wyboru, a nie dlatego, że partner jest źródłem utrzymania.
no chyba, że ktoś lubi robić za bankomat.

ale jeśli faktycznie nie ma się nic innego do zaoferowania kobiecie poza kasą i to jedyny sposób, żeby ją przy sobie utrzymać, to cóż... jednak nie ma co się oszukiwać, że będzie to szczerze kochająca partnerka. najwyżej jakaś pijawka się trafi.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella
4 minuty temu, frog_in_the_fog napisał:

 

przede wszystkim chodzi o to, żeby być z kimś z wyboru, a nie dlatego, że partner jest źródłem utrzymania.
no chyba, że ktoś lubi robić za bankomat.

ale jeśli faktycznie nie ma się nic innego do zaoferowania kobiecie poza kasą i to jedyny sposób, żeby ją przy sobie utrzymać, to cóż... jednak nie ma co się oszukiwać, że będzie to szczerze kochająca partnerka. najwyżej jakaś pijawka się trafi.
 

Masz jak najbardziej rację, tylko z kolei są mężczyźni, którym nie zależy na miłości, bo ta jest ulotna a właśnie na pewnego rodzaju przywiązaniu z którego zależna kobieta tak szybko nie zrezygnuje i być może zastanowi się 2x zanim np. pójdzie do łóżka z innym, wiedząc ile może stracić. Trudno mi dokładnie to opisać ale między innymi na poprzednich stronach było odniesienie do takich układów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

kobieta, która kocha mężczyznę - a nie tylko jego pieniądze - w ogóle nie zastanawia się, czy pójść do łóżka z innym, bo zwyczajnie na nikogo innego nie ma ochoty.

akurat mam zawodowo troch do czynienia z rozwodami i właśnie najczęściej odchodzą do innego panie, które są utrzymywane przez męża. zwykle do innego, bogatszego "utrzymywacza", albo jest tak, że kiedy nagle idą do pracy i pierwszy raz od lat wyjdą z chałupy bez męża i zarobią parę złotych, to zaraz znajdują sobie kochanka. w tym drugim przypadku pozew o rozwód składają zazwyczaj mężowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna

Odbiegacie od tematu. W tym topiku jest mowa o kobiecie , ktora sama na siebie potrafi zarobic. Ja mysle , ze taka kobieta w wielu przypadkach odstrasza potencjalnych chetnych. Wlasnie dlatego , ze wielu panow dosc dobrze bedzie sie czulo w roli kiedy kobieta bedzie od nich uzalezniona finansowo.  Latwiej takiej zaimponowac. Latwiej ja przy sobie zatrzymac. Czym facet ma zainteresowac taka kobiete ? Wlasnym sexapealem ? A ilu panow tak naprawde to potrafi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Gość bella napisał:

 

Ja w mieście średniej wielkości, w dodatku w okolicy dużego miasta (jakieś 30 km), tam gdzie było już czuć powiew wielkiego świata a z drugiej strony swoją woń roztaczała zaściankowość i wytyczne co wypada a co nie :) (chociaż ja bym tego może zaściankowością nie nazwała ale w dzisiejszym rozumieniu można nadać tamtejszym, społecznym konwenansom taką nazwę)

Kołtunizm, albo wsiowe: "co ludzie powiedzą?" nie jest li tylko ograniczone do okolicy rustykalnych czy małych miasteczek.

 

48 minut temu, Gość bella napisał:

Zapewne bym się pogniewała ale całkowite wyrzucanie kogoś ze swojego życia to jest dosyć brutalny przykład. Nie jestem tym typem, który "dla kariery zrobi wszystko" i w zasadzie nie miałabym problemu zostawić swoją dotychczasową, nawet najlepszą pracę i przykładowo wyjechać z mężczyzną na drugi koniec świata. Tylko, że swoim zwyczajem i tam próbowałabym się zaadaptować w ten znany mi sposób czyli zacząć od pracy, nauki języka, wyjścia do ludzi. Jasne, że nie chciałabym zostać porzucona dlatego, bo zajmuję za dużo czasu, który może być poświęcony na karierę, ale sama też bym nie porzuciła z takich pobudek. Twój przykład w zasadzie zahacza lekko o pracoholizm i obraz osoby, dla której cokolwiek poza karierą jest tylko dodatkiem do garnituru.

Cóż, z reguły to jest "my way or highway", rzadko kiedy się zdarza inaczej. Jedno stawia wszystko na ostrzu nowa, a drugie? Cóż mawia się, że miłość to taka gra w której kto kocha bardziej przegrywa.

Niekoniecznie chodzi mi o zajmowanie za dużo czasu, raczej "nie mamy czasu na dzieci bo robię doktorat", "nie zamierzam kupowac domu bo w tym kraju siedzę tylko do czasu X lat chcę wyjechać za granicę". Ty mówisz o ekstremalnym pracoholizmie co rzeczywiście jest argmentum ad absurdum. Ja raczej o normalnych sytuacjach gdzie jedno tłamsi drugie. "nie obchodzi mnie, ze nienawidzisz tego miast tam mam najlepszą ścieżkę kariery".

48 minut temu, Gość bella napisał:

Znam mężczyzn, którzy nie wyobrażają sobie, żeby ich kobieta nie pracowała. Znam kogoś, kto mi wprost powiedział, że nigdy więcej nie spojrzy nawet na kobietę bez pracy albo z zarobkami na waciki. Zapewne też takich znasz. Nie wiem jakie powody kierują takimi mężczyznami, może właśnie chodzi o to, żeby kobieta nie uwiesiła się całkowicie, żeby nie była w 100% zależna od niego bo w razie czego można odejść bez myśli, co się stanie z tą kobietą po rozstaniu. Pewnie ktoś taki odnalazłby się w relacji ze mną. Pewnie jest wiele par znajdujących się w takiej relacji i dopóki jest balans miedzy dwoma światami, jest dobrze, za każdym razem gdy balans się przechyla bardziej w stronę kariery, zaczynają się zawirowania.

Znam też mężczyzn, którzy nie chcieliby żeby ich kobieta wyjeżdżała na spotkania integracyjne :P
Przypadki epizodyczne możemy mnożyć

Moje wspomnienie domu skończyło się gdy byłem małym kajtkiem ledwo mogącym podnieść ukochaną suczkę na ręce. Wkrótce potem wszystko się skończyło i nastały chude lata.
Dla mnie istotne jest to czy kobieta jest mi w stanie stworzyć ciepły dom. Reszta to imponderabilia (pomijam kwestię satysfakcjonujących relacji fizycznych bo to o sine qua non) .

Są kobiety , które twierdzą, że mężczyzna może też zajmować się pół na pół domem, bo one pracują (niezależnie ile zarabiają). Może i tak. Dla mnie to jednak nie dom, a przystanek w drodze do niego. W takie relacji wzruszałem ramionami, wynajmowałem sobie katering i panie sprzątające w mój tydzień robót domowych, a moje myśli szybowały ku dniu kiedy się w końcu wyprowadzę.

Oczywiście, zaznaczam, to mój model. Inni niech sobie żyją jak chcą.

48 minut temu, Gość bella napisał:

Przeraża mnie to, ale trudno się nie zgodzić. Jakiś czas widziałam mapkę z prognozowanym przyrostem ludności na świecie w ciągu 100 lat w stosunku do dziś, niestety nie mogę jej teraz znaleźć (a szukałam) ale pamiętam, że wartości w Afryce oscylowały w okolicach +300%, Europa -15% (i trudno było nie odnieść wrażenia, że w tych prognozach uwzględniono również ludność napływową, bo gdyby prognozowano tylko na podstawie rdzennych Europejczyków, wskaźnik mógłby być o wiele słabszy).

Miłość i czułość w zasadzie jak świat światem była aberracją i przez wieki uważana za fanaberię. Jeśli interesujesz się historią to zapewne wiesz jaki był stosunek - chcesz to kochaj, chcesz to romansuj ale ślub masz wziąć z tym, z kim się opłaca. :) Czyli.. jednak powrót do korzeni.

Ps Fragment o odpowiedniej kobiecie - nie będę się do niego odnosić ale przyznam, że jest wartościowym wpisem.

Sapkowski w którymś wiedźminie napisał mocno bezpośrednio, że światem rządzi ten, kto lepiej zabija i lepiej brzuchaci swoje baby. A czarni nie maja skrępowania ani w jednym ani w drugim. Większość białych pokolenia kobiet walczących z "toksyczną męskością" przekształciły w 3,14zdeczki, które napastnikowi oddałyby żonę i dzieci do rozpusty, byleby tylko im nie zrobiono krzywdy.

Zresztą co ja tu pisze do kobiety mieszkającej w Niemczech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella
Cytat

Cóż, z reguły to jest "my way or highway", rzadko kiedy się zdarza inaczej. Jedno stawia wszystko na ostrzu nowa, a drugie? Cóż mawia się, że miłość to taka gra w której kto kocha bardziej przegrywa.

Niekoniecznie chodzi mi o zajmowanie za dużo czasu, raczej "nie mamy czasu na dzieci bo robię doktorat", "nie zamierzam kupowac domu bo w tym kraju siedzę tylko do czasu X lat chcę wyjechać za granicę". Ty mówisz o ekstremalnym pracoholizmie co rzeczywiście jest argmentum ad absurdum. Ja raczej o normalnych sytuacjach gdzie jedno tłamsi drugie. "nie obchodzi mnie, ze nienawidzisz tego miast tam mam najlepszą ścieżkę kariery".

No i właśnie przez takie "my way or highway" coraz większą popularnością cieszą się psychoterapeuci i terapie dla par. Ludzie po prostu nie potrafią się komunikować, nie potrafią wypracować kompromisów itd. co ja Ci będę tłumaczyć, zapewne sam już to znasz, wczoraj się nie urodziłeś, prawda? (to takie zawoalowane pytanie o Twój wiek, jakby co :) )

To dosyć przykre ale nikt nie uczy nas umiejętności interpersonalnych i później tak się własnie dzieje, dodajmy do tego wychowanie w poczuciu "jesteś NAJ", przerośnięte ego i mamy efekty. I tu pojawia się kolejny wręcz absurd, nie wiem jak to się dzieje ale pary tak bardzo męczące się ze sobą, tak bardzo nieszanujące partnera potrafią latami tkwić w swojej beznadziejnej sytuacji. Ktoś słyszy "nie mamy czasu na dzieci" ale latami ignoruje te słowa licząc na to, że kiedyś coś się zmieni. Ktoś inny słyszy ""nie zamierzam kupowac domu", potrzebuje stabilizacji ale do niej nie dąży, siedzi z tym nielubianym partnerem, nie ważne, że obok siebie ale ważne, że w ogóle ktoś jest.

Ja nie potrafiłabym być z kimś kto nie dąży do jakiejkolwiek stabilizacji. Wyjazdy, fajnie, w młodym wieku. Wyjazd do pracy gdzieś daleko, oczywiście, też mogę jechać ale tak jak wyżej wspomniałam, próbowałabym w nowym miejscu utworzyć jakieś swoje środowisko, a praca (czyli stabilność finansowa) i nauka języka, zdobywanie znajomości właśnie do tej stabilizacji prowadzi.

Cytat

Znam też mężczyzn, którzy nie chcieliby żeby ich kobieta wyjeżdżała na spotkania integracyjne :P
Przypadki epizodyczne możemy mnożyć

Moje wspomnienie domu skończyło się gdy byłem małym kajtkiem ledwo mogącym podnieść ukochaną suczkę na ręce. Wkrótce potem wszystko się skończyło i nastały chude lata.
Dla mnie istotne jest to czy kobieta jest mi w stanie stworzyć ciepły dom. Reszta to imponderabilia (pomijam kwestię satysfakcjonujących relacji fizycznych bo to o sine qua non) .

Są kobiety , które twierdzą, że mężczyzna może też zajmować się pół na pół domem, bo one pracują (niezależnie ile zarabiają). Może i tak. Dla mnie to jednak nie dom, a przystanek w drodze do niego. W takie relacji wzruszałem ramionami, wynajmowałem sobie katering i panie sprzątające w mój tydzień robót domowych, a moje myśli szybowały ku dniu kiedy się w końcu wyprowadzę.

Oczywiście, zaznaczam, to mój model. Inni niech sobie żyją jak chcą.

Wolę nie pytać, co dokładnie stało się w Twoim dzieciństwie, jeśli będziesz mieć siłę to sam napiszesz.. Jednak widzę pewną zależność. Ty oceniasz relacje z perspektywy swojego dzieciństwa. Dążysz do tego, czego nie miałeś. Dokładnie to samo robię ja, dokładnie to samo robią inne kobiety. Tyle, że nasza perspektywa jest inna. Ty pragniesz ciepła domowego, którego nie miałeś. Ja naoglądałam się niezadowolonych kobiet, które uważały, że gdyby nie bachory to mogłyby tyyyyyle osiągnąć i sama bałam się wpaść w podobną sytuację. Autorka tematu być może miała w domu biedę, problem z kasą więc definiuje siebie przez to, ile to ona nie zarabia (tego nie wiem, zgaduję).

Cytat

Sapkowski w którymś wiedźminie napisał mocno bezpośrednio, że światem rządzi ten, kto lepiej zabija i lepiej brzuchaci swoje baby. A czarni nie maja skrępowania ani w jednym ani w drugim. Większość białych pokolenia kobiet walczących z "toksyczną męskością" przekształciły w 3,14zdeczki, które napastnikowi oddałyby żonę i dzieci do rozpusty, byleby tylko im nie zrobiono krzywdy.

Zresztą co ja tu pisze do kobiety mieszkającej w Niemczech.

Jeśli miało to być nawiązanie do tego, że skoro mieszkam w Niemczech więc mam na żywo spektakl z udziałem uchodźców zalewających Europę to nie do końca tak jest. Jakoś mnie to omija, być może przez dosyć hermetyczne środowisko, w którym spędzam większość czasu. Nie powiem, że ich nie widzę, że nie mijam na ulicy. Po prostu nie mam bezpośredniej styczności a większość sytuacji o których słyszałam znam z mediów albo opowieści innych osób.

Straszne, ale Sapkowski ma poniekąd rację. Gdyby świat był jednolity, wszystkie kraje dorównywałyby hameryce to można by próbować jakoś poukładać tę zachodnią, współczesną filozofię życia. Ale tak nie jest. Zachód zajmuje się swoimi "syfiastymi" problemami pod tytułem jak nazwać kobietę-kierowcę i czy komplement to już molestowanie a biedniejsze, prymitywniejsze społeczeństwa zaczynają rosnąć w siłę i radzić sobie tak, jak potrafią. Siłą, przemocą a nie hasłami z kredy na chodniku.

To co, znów czas na powiedzenie dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja1

Ona szuka napewno mnie, ale nie wychodzi z pracy wiec nie nie może spotkać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piaskun, idźże chłopie na terapię, bo inaczej do  60tki będziesz to nieszczęśliwe dzieciństwo rozkminiał.
a tym samym szukał kobiety, która będzie dla Ciebie jednocześnie matką, kochanką, terapeutką, służącą i chuj wie kim jeszcze, a takie nie istnieją.

jak Cię czytam, to autentycznie mi Ciebie żal. kompletnie nie idziesz do przodu z życiem. lepsza praca i większe pieniądze nie pomogą, kiedy w głowie tkwi ten sam syf co 10 i 20 lat temu. 

naprawdę życzę Ci, żebyś sobie poukładał we łbie i znalazł jeszcze fajną kobietę, może być i młoda, ale z takim podejściem jak teraz, to i tak to spierdolisz.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cynik

te 7 tysi to netto czy brutto? XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Czytając liczne wypowiedzi w tym dziale dochodzę do wniosku że związki to wieczne problemy i praktycznie zero korzyści które i tak można mieć nie będąc w nim. Ciągle coś wam nie pasuje, ciągle macie jakieś problemy, ciągle coś analizujecie i nigdy nie jesteście zadowoleni. Większość czasu spędzacie na zamartwianiu się niż na własnych związkach. To wszystko jest chore i o kant dupy roztluc. Ludzie są jednak dziwnymi osobnikami... Odechciewa się z marszu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On i t

Pewnie że tak kobiety generują same problemy Dlatego ja wolę romantyczne znajomości oparte na takiej udawanej miłości grzeczności szacunku seksie wspólnym spędzaniu czasu taki jakby chwilowy związek i potem następna kobieta i następna i następna dlatego nie warto być w związku jedyny minus taki że nie będę miał dzieci a dzieci bym chciał 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja wole nie mieć nic niż udawać chwilowo bo to żadna satysfakcja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna

Przedswiateczna cisza na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, frog_in_the_fog napisał:

Piaskun, idźże chłopie na terapię, bo inaczej do  60tki będziesz to nieszczęśliwe dzieciństwo rozkminiał.
a tym samym szukał kobiety, która będzie dla Ciebie jednocześnie matką, kochanką, terapeutką, służącą i chuj wie kim jeszcze, a takie nie istnieją.

jak Cię czytam, to autentycznie mi Ciebie żal. kompletnie nie idziesz do przodu z życiem. lepsza praca i większe pieniądze nie pomogą, kiedy w głowie tkwi ten sam syf co 10 i 20 lat temu. 

naprawdę życzę Ci, żebyś sobie poukładał we łbie i znalazł jeszcze fajną kobietę, może być i młoda, ale z takim podejściem jak teraz, to i tak to spierdolisz.
 

Brawo 👏 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Brawo 👏 

Zmienic sie nie jest tak latwo. To wymaga duzo dobrej woli , samodyscypliny i cierpliwosci. Mysle , ze wiele osob po prostu woli tkwic w dawnej skorze. Tak jest latwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walkiria

@Piaskun jesteś człowiekiem totalnie oderwanym od rzeczywistości, nawet być może internetowym trolem, człowiekiem pełnym agresji który sparzyl się na próbie związku z kobietą, ale kobiety nigdy nie miał. Człowiekiem noszącym w sobie poczucie żalu, zgorzknienia za doznane w dzieciństwie lub wczesnej mlodosci krzywdy. Jeśli w twoich epickich historiach i "wymaganiach" jest trochę prawdy to raczej jesteś przypadkiem beznadziejny.Jedynie peawdziwa miłość jest cię w stanie uleczyć. Życzę ci abyś się kiedyś zakochał z wzajemnością a kobieta wykazała się dużą cierpliwością i zrozumieniem. I żebyś tego nie spie#yl 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kobieta nie jest psychoterapeuta dla dorosłego faceta. Problemy każdy powinien rozwiązywać sam a dopiero potem brać się za znajomości. Źle życzysz biednej ewentualnej kobiecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walkiria
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Kobieta nie jest psychoterapeuta dla dorosłego faceta. Problemy każdy powinien rozwiązywać sam a dopiero potem brać się za znajomości. Źle życzysz biednej ewentualnej kobiecie. 

Masz sporo racji. Walkę toczymy w naszym wnętrzu sami, nikt nas w tym nie wręczy. Bliska osoba stoi niejako z boku i dopinguje. O wiele lżej na sercu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Con don Amore

Korpo laska, za dużo Tylko mnie kochaj i innych takich.

7200 może sz sobie wsadzić

na konto

bo charakter masz szczurowaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Z zasady mozna sie dogadac jak obie strony pracuja. Jak nie mozna to lepiej szukac innego partnera. Odworcmy sytuacje. Zamiast "nie przeprowadze sie bo tu mam kariere" moze byc "nie zostaniemy tutaj bo misze robic kariere". Niestety wiecej jest historii kobiet ktore musialy poswiecic doslownie wszystko, nie tylko prace, i jechac za karierowiczem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Gość Walkiria napisał:

Życzę ci abyś się kiedyś zakochał z wzajemnością a kobieta wykazała się dużą cierpliwością i zrozumieniem. I żebyś tego nie spie#yl 

 

typowe życzeniowe, babskie myślenie, że miłość zmieni frustrata w misia pysia. tu trzeba konkretnej, długotrwałej terapii.
a i to nie wiadomo, czy pomoże, bo przede wszystkim trzeba CHCIEĆ.
 

10 godzin temu, Gość Zuzanna napisał:

Zmienic sie nie jest tak latwo. To wymaga duzo dobrej woli , samodyscypliny i cierpliwosci. Mysle , ze wiele osob po prostu woli tkwic w dawnej skorze. Tak jest latwiej.

 

zawsze łatwiej szukać winnych na zewnątrz niż przyznać, że skoro już ileś tam kobiet dało nogę z relacji ze mną, to chyba we mnie jest problem.
lepiej obwiniać trudne dzieciństwo, złe kobiety, opatrzność, panią na poczcie i kulturę zachodnioeuropejską, byle tylko dalej nie musieć nic ze sobą robić.

 

9 godzin temu, Gość Gość napisał:

Kobieta nie jest psychoterapeuta dla dorosłego faceta. Problemy każdy powinien rozwiązywać sam a dopiero potem brać się za znajomości. Źle życzysz biednej ewentualnej kobiecie. 

 

zgadzam się w całej rozciągłości.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frustrat

Co jest twoim największym problemem?

Ja sam

Problemy należy rozwiązywać

Co to znaczy?

Problem jest rozwiązany kiedy przestaje być problemem

Najefektywniejszy sposób to usuwanie problemów

Dziękuję za taką terapię

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frustrat

Dla kogo jeszcze czyjąś frustracja jest problemem?

Dla kobiet?

Proponuję zastosować się do swoich własnych rad odnośnie lokalizowania przyczyn problemu.

Nie?

Dlaczego?

Bo wygodniej jest widzieć problem u kogoś i zwalać swoje na frustrację innych?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frustrat

Rozwiązania?

Spotkać się i znaleźć wspólny problem 

Dopóki nie będzie wspólny zawsze będą dwa problemy.

Dwa to więcej niż jeden.

Dwa razy więcej.

Cel jest wspólny czyli jeden.

Chyba że jednak nie co cała filozofię terapii czyni bezużyteczna dla obydwu stron. Chyba że ktoś się chce kogoś pozbyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frustrat

A teraz łaskawie się otpierdolicie bo chciałem pogadać z kimś kogo interesuje rozwiązywanie problemów bez zmniejszania liczebności populacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martin

Z tobą coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×