Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pelniaradosci

Miłosierdzie Boże w moim życiu

Polecane posty

Gość pelniaradosci

Doświadczyłam cudu, jakim jest Miłosierdzie Boże. Ten cud powtarza się nieustannie w sercach tych, którzy chcą go przyjąć, bo Bóg nikogo nie odrzuci.

Półtora roku temu ogarnęło mnie ogromne  poczucie winy, z powodu nieodwracalnego zła, jakie wyrządziłam. Nie wgłębiam się, aby nie przedłużać- żal był łaską Bożą. Początek był bardzo trudny, poza tym nie chodziłam do kościoła 9 lat, jedynie sporadycznie. Ale prawdziwą łaską było to, że Pan Jezus nie pozwolił mi długo rozpaczać. Już wtedy był gotowy przebaczyć wszystko.
Jak się spodziewasz, przyszłam do kościoła. Zwykły przypadek. I następnego dnia też. Tak przez około dwa miesiące, wszystkie uczucia zniknęły, nawet te pozostałości dobrych. Tylko na terenie kościoła wybuchałam płaczem, pisałam do Boga listy, a gdy wracałam do domu znów- obojętność, być może dzięki niej żyję. Wiedziałam, że Bóg chce powiedzieć mi słowa przebaczenia. Pamiętałam kapłana u którego byłam pięć lat wcześniej, doradzał mi spowiedź, stanowczo odmówiłam, ale czułam, że kiedyś do niego wrócę, w jakiej sprawie- nie wiedziałam.
W jakiejś gazetce natrafiłam na medalik św. Faustyny i modlitewnik. Nie widziałam nawet kto to jest, więc te rzeczy niewiele dla mnie znaczyły. Miesiąc później na wspólnocie Mamre koś dał mi obrazek Jezusa Miłosiernego, razem z instrukcją odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia, którą Pan Jezus podyktował...św. Faustynie. Odmawiałam z małym zaangażowaniem, aż w końcu czułam taką radość, że nie wyobrażałam sobie dnia bezkoronki. Mijał kolejny miesiąc, a ja coraz bardziej bałam się spowiedzi.
Pewnego dnia sprawdziłam dyżury spowiedzi wspomnianego wcześniej księdza. Czułam, że następnego dnia mam tam być, myślałam " nie będę się spowiadać, pomodli się za mnie". Gdy w konfesjonale usłyszałam słowa " Nie ma takiego grzechu, którego Pan Jezus by nie
odpuścił" , spróbowałam, i choć było to tak bardzo trudne z ludzkiej perspektywy, to było też piękne, przywróciło mnie do życia, najpiękniejszy dzień mojego życia- 5 października, dzień św. Faustyny.
Od kilku miesięcy prawie codziennie przyjmuję Eucharystię, w każdej kolejnej spowiedzi Bóg mnie uzdrawia z grzechu. i trwa we mnie, abym ja mogła kochać i trwać w Nim. Nigdy wcześniej nie kochałam, teraz Jego miłość jest we mnie.

https://www.youtube.com/watch?v=OvRgQollxEo

Niesamowitą modlitwą jest też modlitwa do św. Rity("w sprawach trudnych i beznadziejnych"), która pomogła komuś mi bliskiemu w chorobie nowotworowej. W polepszeniu zdrowia duże znaczenie miał też sakrament namaszczenia chorych, który można przyjmować na każdym etapie poważnej czy przewlekłej choroby( czyli nawet tuż po postawieniu diagnozy). Oczywiście poza tym leczenie u specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełnia radości

Bardzo zachęcam też  do modlitwy w godzinie Miłosierdzia, jest ona codziennie o 15. Nie chodzi o całą godzinę zegarową, ale o moment gdy zaczyna się równo piętnasta, bo to był moment śmierci Pana Jezusa na krzyżu.  Jest o tym w Piśmie Świętym i w "Dzienniczku"      św. Faustyny. To godzina niezwykłych łask, zwłaszcza jeśli chodzi o nawrócenia dusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość x

https://www.youtube.com/watch?v=0_EGLzyx7bA

Matka miłosierdzia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja też lubię odmawiać koronkę, zwłaszcza w wersji śpiewanej 🙂

i co @martyna 33 ??? Pan Bóg pomógł katoliczce, koniec świata, prawda protestantko???

a Jezus sam powiedział że jest żywy w Hostii podczas komunii, a wy to odrzucacie... nie wierzycie w to, zwodziciel ludzi niczym jehowcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Co do filmiku na temat Matki Bożej i różańca to Martyna jak zwykle zaraz wyleje jad na Matkę Bożą, a wszystkie wyproszone za jej pośrednictwem łaski i cuda nazwie szatańskimi

Martyna jak ty bladzisz to się nawet w głowie nie mieści. Jezus obok Ciebie stoi i placze że uleglas protestancko szatańskiemu zwodzeniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi świętemu jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków amen! 

Pan Bóg jest wielki! On może wszystko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, martyna 33 napisał:

Pan Jezus powiedział, że jest żywy w Hostii? Który to werset w Biblii, bo ja nie pamiętam, żeby taki był. 

Obejrzyj filmik wyżej, tam masz

No ale i tak wiem co powiesz, wszystko poza biblią jest szatańskie, objawienie Pana Jezusa Faustynie Kowalskiej również prawda Martynko? Gdyby nawet przed tobą stanął Jezus to byś uciekła, no bo to przecież nie Jezus tylko sztuczka szatańska... ale ci porobili w głowie ci protestanci, nic tylko płakać nad tym

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I czemu tylko do komuni się odnioslas a nie do tego że Pan Bóg pomógł nawróconej katoliczce? Zwłaszcza po podejściu do spowiedzi i przyjęciu ciała naszego zbawiciela w Komunii świętej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, martyna 33 napisał:

Wiesz co, odczep się ode mnie. Ty masz swoje poznanie prawdy Bożej, a ja mam swoje. Dopiero  śmierci zobaczysz, kto miał rację. 

Hahaha widzisz jaka ta twoja "prawda" że nawet nie potrafisz jej obronić? Dramat dziewczyno... Brnij w to dalej, najlepiej zapisz się do jehowcow 

Będę się za ciebie modlić, za twoje nawrócenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Pozbyto się Maryi z wiary tak samo pozbędą sie Jezusa 5% kapłanów będzie u Boku Jezusa w niebie ciężko pisać co stanie sie z resztą ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

I czemu tylko do komuni się odnioslas a nie do tego że Pan Bóg pomógł nawróconej katoliczce? Zwłaszcza po podejściu do spowiedzi i przyjęciu ciała naszego zbawiciela w Komunii świętej

@martyna 33 no i nadal się do tego nie odnioslas protestantko nienawidząca Kościoła katolickiego, powszechnego apostolskiego. Protestanci nawet kapłanów nie mają tylko takich katechetów, brak sukcesji apostolskiej, tylko w KK jest sukcesja od apostołów do dziś przez nakladanie rąk na głowę,nawet sam Jezus mówił o kapłanach a wy ich nie macie, tylko świeckich katechetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kapłaństwo to dar od Boga najwspanialszy a oni z tego urzadzają sobie cyrk, i to tyczy sie wszystkich kapłanów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 godzin temu, Gość Gość napisał:

@martyna 33 no i nadal się do tego nie odnioslas protestantko nienawidząca Kościoła katolickiego, powszechnego apostolskiego. Protestanci nawet kapłanów nie mają tylko takich katechetów, brak sukcesji apostolskiej, tylko w KK jest sukcesja od apostołów do dziś przez nakladanie rąk na głowę,nawet sam Jezus mówił o kapłanach a wy ich nie macie, tylko świeckich katechetów

No i jak zwykle Martyna spieprzyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełnia radości

Fragment artykułu "Miłosierdzie Boże- ratunek dla człowieka"
( autor-ks. Jan Koclęga)

"Bóg w swoim niezgłębionym miłosierdziu nie zostawia nas samych. Pragnie zjednoczyć wszystkich ludzi ze sobą i obdarzyć szczęściem przebywania w swojej obecności. Nie nosi urazy, nie pamięta złego — przebacza. Upodobał sobie
w przebaczaniu. Miłosierdzie odnosi tryumf nad grzechem 
i słabością człowieka. Człowiek dostaje więc siłę, by powstawać i nawracać się. Przez Boże Miłosierdzie może on zaczynać od nowa, codziennie, nieustannie.

Bóg bogaty w miłosierdzie pragnie, by człowiek nie tylko został zbawiony, ale by za sprawą najwyższej miłości osiągnął najpełniejsze podobieństwo do Boga i cieszył się tym przez całą wieczność. Dlatego też miłosierny Pan bez przerwy pomaga nam czynić dobrze, nie odstępuje od człowieka, umacnia go swoją łaską i pobudza do czynienia dzieł miłosierdzia. Przejawem Jego miłosierdzia jest to, że ciągle udziela nam siebie i nie zniechęca się naszym egoizmem, słabością i miernotą. Człowiek staje się istotną częścią dzieła Bożego Miłosierdzia, uczestniczy w nim i ma w nim swój udział. Rozpoczyna się swoista współpraca w miłości między wielkim i niepojętym Bogiem a słabym człowiekiem. Rękami człowieka Bóg kontynuuje objawienie światu swojego miłosierdzia. Skuteczność i owocność tego działania zależą od postawy zaufania. Im człowiek mocniej zaufa, bardziej zjednoczy się z Bogiem, ukocha Go do końca, tym skuteczniej będzie przelewał Jego miłosierdzie na innych ludzi.

Sposób tego działania podaje Jezus w "Dzienniczku" św. Faustyny: 
" Z łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełnia radości

Cytaty z "Dzienniczka" św. Faustyny: 
"Bóg nikomu Miłosierdzia Swego nie odmów. Niebo i ziemia może się odmienić, ale nie wyczerpie się Miłosierdzie Boże" 
"O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie. Szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary" 

"Zdrój miłosierdzia Mojego został otwarty na oścież włócznią na krzyżu dla wszystkich dusz- nikogo nie wyłączyłem." 

"Niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jak szkarłat." 
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełnia radości

Bardzo polecam Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, bo działa cuda. Jest w środy w większości katolickich kościołów, zazwyczaj o 17:45.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełnia radości

Z "Dzienniczka" św. Faustyny

"Miłość wypędza z duszy bojaźń. Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń,             i chociażby mi nie wiem jak już mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość, a Duch Jego - spokój. I widzę teraz, że czyny moje, które wypłynęły z miłości, doskonalsze są niż czyny, które spełniam z bojaźni. Zaufałam Bogu i nie lękam się niczego, zdana jestem na Jego świętą wolę; niech czyni ze mną, co chce, a ja Go i tak kochać będę."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Dnia 16.03.2019 o 17:59, martyna 33 napisał:

Pan Jezus powiedział, że jest żywy w Hostii? Który to werset w Biblii, bo ja nie pamiętam, żeby taki był. 

tu powiedział że jest obecny w chlebie (Hostii) podczas Eucharystii ślepa protestantko!

"Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy OTO CIAŁO MOJE"

""Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6,48-56)."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

EUCHARYSTIA
Podważanie obecności Pana Jezusa w Eucharystii, jak on sam mówił że tam jest! Już podczas ostatniej wieczerzy mówił "Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy OTO CIAŁO MOJE" ale protestanci jak zwykle muszą przekręcać, niby Sola scriptura i dosłowność odczytywania Biblii a jak mają to dosłownie podane na tacy i to nie w jednym cytacie ale w wielu to i tak im nie pasuje?! Ważne że robią po swojemu, tak im było fajnie i wygodnie.
"Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6,48-56).
"Wśród was są jednak tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem od początku wiedział o tych, którzy nie wierzyli, oraz o tym, który miał Go zdradzić.
Odtąd wielu Jego uczniów wycofało się i już więcej z Nim nie chodziło."
Protestanci negują słowa samego Pana Jezusa! Tylko się wymigują cytatem ["Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem" (Jan 6.63). Tak więc, jeśli "ciało na nic się nie przyda" to dlaczego mielibyśmy spożywać ciało Jezusa w celu posiadania życia wiecznego?] ?
Przecież to jest herezja pytając PO CO MAMY SPOŻYWAĆ, jeśli przecież sam Pan Jezus mówił o tym że mamy spożywać, a oni mówią PO CO! Protestanci mają za nic słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa, totalnie za nic...
Raz że bezpośrednie jasne i klarowne słowa Pana Jezusa, że mamy spożywać, a dwa już tłumacząc po ludzku, ciało Jego spożywamy ku umocnieniu ducha i więzi z Panem Jezusem, by wiara w nas wzrastała i by sam Pan w nas wzrastał, by mieć w sobie życie, by mieć w sobie żywego Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela! "Kto bowiem spożywa moje Ciało trwa we mnie, a ja w nim." nie dla ciała go przecież przyjmujemy by brzuchy napełnić, lecz dla strawy duchowej. Jezus mówi wyraźnie o konieczności spożywania Jego ciała, a więc współuczestnictwa w Jego Ciele, w Jego naturze. Przez Jego ludzką (ciało) naturę, mamy kontakt z Jego boską naturą.
A ciało ludzkie owszem na nic się przyda, ale w życiu wiecznym - tam się liczyć będzie tylko dusza, Pan Bóg i Jego Słowo. I w takim sensie były wypowiedziane te słowa.(Jan 6.63)
Dla protestantów dzielenie się chlebem to tylko taki symbol, eee tam nic takiego, no ale Pan Jezus nakazał robić to na pamiątke, no to sie dzielimy i tłumaczymy to tak że jest to dzielenie się Jego słowem we wspólnocie... dla nich łamanie się chlebem to tylko dzielenie się słowem, dla mnie według słów samego Pana Jezusa to przyjmowanie Go pod postacią chleba do siebie do swojego serca ponieważ on jest obecny i utajony w chlebie. Jezus, Jego ciało jest dla nas duchowym pokarmem, a bez niego nie ma życia, co wynika wprost ze słów Pana. Jaką zatwardziałość serca trzeba mieć by tego nie widzieć, by tego nie przyjąć, tylko uciekać się do swoich wygodnych interpretacji? jak tu nie ma nawet czego interpretować, bo słowa Pana są jasne i klarowne.  
"Jam jest chleb życia. !!!Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.!!! To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba."
"Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: !!!Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba!!!, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu»"
Protestanci traktują TEN CHLEB jako zwykły powszedni chleb, wypiek, ciasto z mąki i wody, taki sam co jedzą na śniadanie, nic szczególnego... ale Ciało Pana Jezusa utajone w chlebie to NIE JEST ZWYKŁY CHLEB służący do zapchania brzucha! Widzicie tą różnice między protestanckim ZWYKŁYM CHLEBEM a CIAŁEM PANA JEZUSA UTAJONYM W CHLEBIE ŻYCIA?
Sama Eucharystia na ołtarzu jest ofiarą ciała Pana Jezusa, którą poniósł na krzyżu, za nasze grzechy. "Ile razy bowiem będziecie jeść ten chleb i pić z tego kielicha, będziecie ogłaszać śmierć Pana, aż przyjdzie."
Dla protestantów, Eucharystia to tylko uczta, biesiada, a nie ofiara. A Chrystus cały czas ofiaruje siebie i swoje ciało dla nas! Nie tylko kiedyś na krzyżu za odpuszczenie grzechów! "To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim"
Protestanci nie dość, że sami podważają obecność Pana Jezusa w Eucharystii co jest jawną herezją i zaprzeczeniem słów Pana Jezusa, to jeszcze świadomie zwodzą innych, zniechęcając do przyjmowania Go!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

https://f.kafeteria.pl/temat-7569374-moje-swiadectwo-nawrocenia-bozej-milosci-i-pomocy/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Moje nawrócenie zaczęło się od 2016 kiedy miałem załamanie nerwowe (za sprawą śmierci mamy i pozostania samemu z ojcem alkoholikiem) i początek nerwicy lękowej, wtedy to modliłem się coraz częściej o pomoc. Odmówiłem też wtedy pełną Nowennę Pompejańską, a Matka Boża poprowadziła mnie ku Chrystusowi. Krótko po skończeniu odmawiania Nowenny miałem atak nerwicy/lęku. Moje objawy psychosomatyczne były tak poważne że ciężko było wytrzymać we własnym ciele, gdy miałem atak i karetka była w domu, myślałem że umrę, czułem się jakbym miał zawał serca i udar mózgu jednocześnie. To był straszny czas, ale na szczęście Pan Jezus mnie z tego wyprowadził. 4 miesiące od czasu ataku do był dramat i istny horror, to było straszne nie móc wytrzymać we własnym rozdygotanym od lęków nerwów i stresu ciele, nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi. Przez ten czas miałem kilkukrotnie zmieniane leki, ale żadne nie działały, oprócz takich doraźnych bardzo mocnych leków przeciwlękowych, ale ich nie można było brać co chwilę, bo one owszem działają, ale są silnie uzależniające, natomiast żadne typowe antydepresanty przeciwlękowe nie działały, a nawet pogarszały mój stan, po kilku zmianach leków miałem już na tyle dość że myślałem już tylko o samobójstwie lub o tym by wywieziono mnie do psychiatryka. Przez te 4 miesiące kilkukrotnie latałem na pogotowie po relanium i na ostaniej wizycie, powiedziałem im by mnie wywieźli bo nie wytrzymam, wtedy to dopiero dostałem mocniejszy lek doraźny Lorafen, bo wcześniejsza Hydroksyzyna nie działała i jeszcze bardziej nakręcała moje objawy somatyczne, pamiętam że po pierwszej tabletce hydroksyzyny wziętej na wieczór by chociaż móc zasnąć, nie zasnąłem całą noc bo hydroksyzyna mnie tak zmuliła, że siedziałem na łóżku z głową spuszczoną w dół bo tylko w takiej pozycji dało się wytrzymać, czułem się tak jakbym wypił litr wódki na raz... to było straszne, zasnąłem dopiero nad ranem cały wyczerpany... Będąc wtedy na pogotowiu powiedziałem że już nie wytrzymam, że już wole iść do psychiatryka, powiedzieli mi że to wcale nie tak hop siup, że z lękami nerwicą to trzeba samemu się zgłosić i zgłosić chęć leczenia, dostałem skierowanie i zgłosiłem się na oddział leczenia w Klinice Psychiatrii. Trafiłem tam dzięki Bogu, dzisiaj wiem to na pewno. Nie dość że mi tam pomogli, bo w końcu ustawili mi dobre leki, to jeszcze przeszedłem fajną terapie i wychodząc czułem się naprawdę dobrze, lęki pewne nadal były i nadal mi towarzyszą, ale co najważniejsze pomogli mi "zlikwidować" te wszystkie uporczywe objawy psychosomatyczne, a wcześniej przed szpitalem i nawet na początku w szpitalu moja terapeutka powiedziała mi, że te objawy mogą mi już towarzyszyć do końca życia, tylko w znacznie mniejszym stopniu. Ale nie! one minęły jak ręką odjął, leki, terapia a przede wszystkim modlitwa i wiara dokonały cudu. Ja dzisiaj funkcjonuje bez leków i nie mam żadnych problemów z objawami somatycznymi. Gdy wspominam dziś rok 2016 i te najgorsze miesiące to sam nie wierze, jak ja mogłem to wszystko wytrzymać, ale wiem że to Bóg mi dawał siłę. Gdy byłem w szpitalu poznałem tam jedną fajną dziewczynę, zbliżyliśmy się do siebie, dużo rozmawialiśmy, zakochałem się w niej, myślałem wtedy że Pan Bóg po to mnie skierował do tego szpitala, bym w tym samym miejscu i czasie poznał właśnie Ją, by wyrwać mnie z samotności, by obdarować mnie Jej miłością. Ale niestety nic z tego nie wyszło, a ona ma już innego. Dopiero z początkiem tego roku zdałem sobie sprawę, że to nie dlatego byłem w szpitalu. Można powiedzieć że głównie po to by mi pomóc z tymi objawami somatycznymi i lękami, ale nie tylko po to... Całe moje wcześniejsze życie byłem dość daleko od Boga, liczne grzechy mnie od Niego oddzielały, a jeszcze bardziej oddalało mnie to że jako syn alkoholika miałem zaburzone odczuwanie ojcostwa i odczuwałem Boga Ojca przez pryzmat mojego ziemskiego ojca alkoholika, wiem że wielu mi podobnych miało tak samo, poznałem wielu ludzi w szpitalu, więcej ludzi miało skrzywiony obraz Boga przez złą postawę swoich rodziców. Trafiłem do tego szpitala, gdzie pokoje były 2 osobowe, byłem tam w tym pokoju z jak się później okazało bardzo wierzącym chłopakiem, on codziennie wieczorem czytał Pismo Święte, na oddziale była też jedna dziewczyna wierząca i tak się z tamtych chłopakiem zakumplowali, ona czasami do nas do pokoju przychodziła porozmawiać z nim na temat Boga, ja początkowo tylko słuchałem, zero zaangażowania w temacie, zajmowałem się czymś swoim, ale z czasem moje serce zaczęło tęsknić za Bogiem, a ja zacząłem się na Niego otwierać. Na oddziale była też trzecia osoba. Niewidomy mężczyzna, który też był bardzo wierzący, całkiem niedawno utracił wzrok i dlatego miał lęki. Jednak nie stracił wiary, a wręcz przeciwnie. Te trzy osoby zaszczepiły we mnie Boga, ale i również jedna Pani psycholog, kiedyś powiedziała mi - Pan Bóg stworzył ten świat i dał nam to wszystko dla naszej przyjemności, nie dla lęku nerwów stresów. Wtedy nie bardzo rozumiałem, a nawet mnie to troche rozdrażniłem bo powiedziałem do siebie w duchu "taaa ja i przyjemność z życia, chyba ciągle cierpienia samotność i ogólnie dno" w tamtym też czasie o wiele rzeczy oskarżałem Pana Boga, bo po prostu Go nie rozumiałem, nie znałem Go, miałem tylko jakieś dziwne wyobrażenie o Nim - które podsuwał mi szatan, wykorzystywał tylko moją niewiedzę o Bogu. Wychodząc ze szpitala jeszcze 2 lata łudziłem się że może coś wyjdzie z tamtą dziewczyną, ale niestety... Przecież dobry Bóg nie sprawił bym się zakochał, po to by jednocześnie nie pozwolić mi z Nią być, to było kolejne zamieszanie wprowadzone ze strony szatana, bym obwiniał Boga... Wiem, że gdy kiedyś trafię na tą która jest mi przeznaczona przez Boga, to Ona też mnie pokocha i zechce mnie od początku. Jednak z tego wszystkiego zdałem sobie sprawę, że nie po to znalazłem się wtedy w szpitalu - nie ze względu na tamtą dziewczynę, bo gdyby to miało być ze względu na Nią, to wiem że skończyłoby się to happy endem, już Pan Bóg by to dobrze poprowadził. Jednak nic z tego nie wyszło, bo nie o Nią chodziło. Zrozumiałem to dopiero po latach, całkiem niedawno... Pisałem na początku, że z ogromną nadzieją na pomoc w najcięższym okresie życia modliłem się i prosiłem o pomoc, o wstawiennictwo, o modlitwę za mnie Matkę Bożą - odmawiałem Nowennę Pompejańską. Przez Maryję ku Jezusowi... to Ona mnie prowadziła, ja dzięki szpitalowi i dzięki tym wierzącym Bożym ludziom, po latach odwrócenia od Boga, po latach pławienia się w grzechach nie modlenia się, lub bardzo rzadkiego modlenia się, nie chodzenia na Msze Święte i po latach znacznie gorzych grzechów jak oglądanie pornografii czy masturbacji, wtedy Bóg pociągnął mnie ku sobie, spróbował mnie wyrwać z tego wszystkiego. Od tamtego momentu zaczęła się moja droga ku Jezusowi, droga po której On pięknie mnie prowadzi. Patrząc z perspektywy lat to aż mi się płakać chce, jakie osoby, jakie zdarzenia Pan Bóg mi zsyłał na mojej drodze, a wszystko po to bym Jego poznał, bym się do Niego zbliżył.  Również tutaj na forum poznałem kilka osób które bardzo pomogły mi w zrozumieniu pewnych rzeczy. Kiedyś miałem zły obraz Boga, przez mojego ziemskiego ojca, ale również przez nieznajomość Biblii, Bóg wydawał mi się okrutny i zły, zwłaszcza w Starym Testamencie, ale to tylko szatan wykorzystywał moją niewiedzę i mnie podburzał przeciwko Bogu, naszczęście Bóg stawiał mi na drodzę ludzi, którzy mi pomagali zrozumieć pewne sprawy, pomagali mi rozwiać moje wątpliwości, niszcząc tym samym argumenty szatana! Nie będę wymienić z nicków, bo nie o to chodzi, ale myśle że te osoby domyślają się kim jestem i że to mi pomagali, chciałbym wam po prostu bardzo podziękować :) Niech was Bóg błogosławi :) Od początku tego roku podjąłem decyzje o skończeniu z porno i masturbacją... czułem po prostu ogromne pragnienie by to wszystko zrobić, zacząłem też regularnie chodzić na Msze Święte oraz czytać Pismo Święte i samemu odkrywać prawdę, od której szatan przez tyle lat mnie odwodził, ale odkąd zacząłem czytać to jego argumenty się skończyły, już mi nie wmówi tego i owego, nie zbuntuje mnie, nie nakłamie. Często też tak mam że jak czytam danego dnia o czymś w Piśmie Świętym to w najbliższym czasie spotykam się z tym przesłaniem w życiu albo i odwrotnie że coś mnie nurtuje lub mam jakiś problem, potem wieczorem zaczynam czytać Pismo Święte i okazuje się że akurat fragmenty które dziś czytam są odpowiedzią na moje pytania czy wątpliwości, to jest po prostu niesamowite! Od jakiegoś czasu czułem wewnętrzny głos zachęcający do spowiedzi, ale jakoś to zawsze odkładałem na później, widocznie musiałem dojrzeć do tego i to stało się dzisiaj, mimo że już nie raz samemu Bogu wyznawałem swoje grzechy, przepraszałem za nie, żałowałem, to jednak spowiedź ma swoją moc, bo nadaje takiej powagi, wyznać swoje słabości Bogu w duchu, gdy nikt nie słyszy to nie problem... nawet łatwizna, ale wyznać grzechy obcej osobie, drugiemu człowiekowi, to już i odwaga i poświęcenie i naprawdę jest to coś znacznie głębszego i poważniejszego niż tak tylko w duchu wypowiedziane grzechy prze Bogiem, bo tak wymawiane z wiarą i ufnością wciąż mi ciążyły, wciąż czułem się źle, a dziś po spowiedzi wewnętrzna radość i tak jakbym zrzucił z siebie ogromny balast, jakby mi ogromny kamień spadł z serca, a przyjęcie Jezusa w Eucharystii na dzisiejszej Mszy Świętej było czymś fantastycznym, On ciągle nam się ofiarowuje, by zachować z Nim jedność, a ja tyle lat z Niego rezygnowałem, dobrze że pomagał mi wzrastać duchowo przez te lata, dziękuje mu codziennie za to jak mnie prowadzi i że doszło do finału - spowiedzi i Eucharystii, chociaż też wiem że to wcale nie koniec, tylko po prostu nowy początek, ale już z Bogiem, z moim pasterzem który mnie prowadzi, bo za Nim chce już podążać na zawsze :) Czym to wszystko dłużej trwa tym czuje coraz piękniejszą a przede wszystkim naturalniejszą relacje z Bogiem, mnie do tego nikt nie zmusza, ja sam czuje taką potrzebe, by całe dnie, całe życie iść z Bogiem i dla mnie to nie jest ani trudne, ani nikt mnie właśnie nie zmusza, tylko wraz z tym jak Pan Bóg mnie prowadził, tak ta nasza relacja staje się coraz naturalniejsza, bardziej ufna Bogu, coraz mniej wątpliwości albo praktycznie wcale ich już nie mam, z radością się modlę, rozmawiam z Panem Bogiem, radzę się Go w różnych sprawach, z radością idę na Msze Świętą, nawet jak coś w domu robie np. sprzątam to sobie śpiewam pieśni religijne albo odśpiewuje sobię Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Kiedyś to by mnie najlepsza para koni nie zaciągnęła na Mszę, a dziś sam, bez żadnego przymusu czuje potrzebę serca i radość jednocześnie obcowania z Bogiem, naszym Ojcem :) Wielokrotnie zawierzam się Panu Jezusowi, oddaje mu swoje problemy, swoją życiową drogę, swoje serce i wiem, że On mnie nie zostawi, nie zawiedzie. Wiem, że będzie mnie dalej prowadził i zmieniał mnie i moje życie, na nowy lepszy sposób. :)

Polecam też jeszcze przeczytać moje dwa tematy, o tym jak pięknie mogłoby być gdyby ludzie szli za Panem Bogiem, dobrem i miłością, a nie szatanem złem i nienawiścią, bo Pana Boga łatwo oskarżać o wszelkie zło tego świata, ale spójrzmy prawdzie w oczy, ono pochodzi od nas... Wszystko co złe jest konsekwencją grzechu i upadku człowieka, wchodzenia na podwórko szatana, ale jeśli ma się dobrą wolę i pójdzie się za Panem Bogiem to On nawet z najtrudniejszej sytuacji wyprowadzi dobro, tak jak u mnie, gdy byłem na skraju s,a,m,o,b,ó,j,s,t,w,a przez ojca alkoholika, a jednak Pan Bóg wyprowadza dobro i wiem że poprowadzi mnie jeszcze piękniej, ufam Mu :)

https://f.kafeteria.pl/temat-7531653-pan-bog-przygotowal-dla-nas-taki-piekny-swiat-tylko-ze-ludzie-nie-chca-brac-tego-dobra-i-milosci/

x

Polecam też mój inny temat o tym, że warto zacząć czytać Pismo Święte i że nie trzeba się tego bać! bo to szatan nam wmawia ten lęk i obrzydza nam Pana Boga, ale wystarczy zweryfikować jego kłamstwa, a on zostanie pozbawiony wszelkich argumentów.

https://f.kafeteria.pl/temat-7547012-zacznijcie-czytac-biblie-nie-bojcie-sie-ja-zawsze-sie-tego-balem-dalem-sobie-wmowic-przez-szatana-ze-bog-jest-zly-i-balem-sie-czytac-biblie-a-prawda-jest-taka-ze-bog-jest-czysta-miloscia-tylko-szatan-zniechecal-mnie-do-czytania-bym-nie-poznal-prawdy/


xxxxxxxxx


PAN BÓG PRZYGOTOWAŁ DLA NAS TAKI PIĘKNY ŚWIAT TYLKO ŻE LUDZIE NIE CHCĄ BRAĆ TEGO DOBRA I MIŁOŚCI :(

On naprawdę chce dla nas dobrze. Całe zło na tym świecie pochodzi od szatan oraz od ludzi którzy ulegają jego kuszeniu. Lecz Pan Bóg nas kocha, dał nam wolną wolę abyśmy sami iść za Jego światłem, abyśmy sami mogli iść ku Jego miłości i cieszyć się tym wszystkim co nam przygotował. Spójrzcie jaki ten świat jest piękny, fauna i flora, góry, morza, słońce gwiazdy, przecież to jest przepiękne i to wszystko dla nas maluczkich... Pan dał nam wolną wolę oraz sumienia byśmy potrafili rozsądzać co jest dobre a co złe, wystarczyłoby korzystać z  tego dobra, wystarczyłoby je TYLKO przyjąć a mielibyśmy raj na ziemi. Wcale to nie byłoby trudne, my to mamy dane z Łaski, za nic, za darmo, tylko większość ludzi nie chce z tego korzystać i wybiera zło... :( dlatego jest jak jest na tym świecie.

Wystarczyłoby przestrzegać Dekalogu i jak pięknie mogłoby być na tym świecie. Piąte przykazanie nie zabijaj, nie byłoby ani wojen, Ani eutanazji, ani aborcji, ani maltretowania znęcania się psychicznego i fizycznego i zabijania zwierząt itp a poprzez szóste przykazanie nie cudzołóż nie byłoby zdrad, rozpasania seksualnego, seks byłby tylko w małżeństwie w uświęconych związkach gotowych na potomstwo, nie byłoby zatem niechcianych ciąż i aborcji, a siódme przykazanie nie kradnij? Albo 9 i10? nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej rzeczy która jego jest - znowu nie byłoby zdrad, a przez to cierpienia, Nie byłoby kradzieży, ani małych, ani dużych, Ani machlojek, przekrętów afer, oszustw, nie byłoby zazdrości podpalania domów i samochodów itp Albo ósme przykazanie? nie byłoby plotek, złośliwości, wyzwisk, oczerniania, hejtu, co w dzisiejszym świecie jest po prostu na poziomie dziennym, a słowa czasami bardziej ranią niż czyny. Albo czwarte? czcij ojca swego i matke swoją, a dzisiaj jak sie patrzy na młodych jak się zachowują względem rodziców to normalnie pożal się Boże :(  zero szacunku do rodziców i osób starszych, a oni wręcz flaki sobie wypruwają by dzieciom nieczego nie brakowało, a za to zero szacunku, tylko im jeszcze dzieci we własne gniazdo nawalą. Ale to przykazanie także odnosi się i na odwrót by rodzice szanowali i kochali swe dzieci, a przez to by nie było przemocy domowej, alkoholizmu i rozlicznych patologii za które potem tylko dzieci muszą cierpieć. To też ogólnie szacunek do ludzi i życzliwość bo przecież z szacunku do rodziców, gdy wynosi się to z domu rodzinnego, naturalnie też mamy szacunek do innych, a także do starszych osób albowiem to oni są rodzicami naszych rodziców itd

Pan Bóg chciał dla nas dobrze i wystarczyło tylko przestrzegać Jego prawa, żyć według tego pięknego planu który dla nas przygotował, a byłoby na tym świecie naprawdę pięknie, mielibyśmy raj na ziemi, żyli byśmy wśród dobrych szczęśliwych i życzliwych pomocnych sobie wzajemnie ludzi, a do tego w symbiozie z fauną i florą, z szacunkiem i miłością względem natury i naszych braci mniejszych - zwierząt. A na ziemi panowałaby miłość, życzliwość i pokój, czy to naprawdę takie trudne przyjąć ten piękny Boży plan? Nie jest trudne, ale niestety szkoda że 90% ludzi wybiera zło i ma gdzieś Boga, Jego przykazania, Jego miłość i piękny plan dla nas. Już Adamowi i Ewie przygotował tak piękny świat, ale i oni się sprzeniewierzyli, wystarczyło tylko to przyjąć i uszanować Boski plan a mieliby pięknie, no ale niestety... to są skutki wolnej woli, ale i to Pan Bóg zrobił dla nas z miłości, bo gdybyśmy mieli zaszczepione tylko dobro to kim byśmy byli? robotami jakimiś, marionetkami, a Pan Bóg tego nie chciał, bo nas kocha, dlatego dał nam wolną wolę, ludzie niestety jednak nie potrafią z niej korzystać, zła coraz więcej na świecie, ale na szczęście paruzja coraz bliżej i zło zostanie unicestwione raz na zawsze, a Ci którzy szli w tym życiu za Panem Bogiem, Ci faktycznie tego raju, tego piękna Bożego planu, jego ogromu miłości i dobra które dla nas przygotował i tak dostąpią - w niebie :)


 Jest zapisane w Biblii że Pan Bóg pragnie aby KAŻDY dostąpił zbawienia (1Tym.2:4)

ale niestety ludzie sami odrzucają dobroć i miłość Bożą, odrzucają niebo i z zatwardziałością serca, z nienawiścią na ustach wybierają odwrotną drogę do piekła. I to ma być wina Boga? to wolny wybór człowieka, za swoje wybory nie obwiniaj Boga

No wiesz jeśli ktoś jest zatwardziałym grzesznikiem i ciągle odrzuca Boga i bluźni na niego, to gdzie ma pójść? Nie ma nic innego jak tylko Niebo lub piekło. Nie chcesz przyjąć dobra i miłości Pana Jezusa, to przyjmujesz zło i cierpienia szatana, to jest proste

Był np. w Oświęcimiu dr Mengele, kat oprawca jakich mało w historii ludzkości, zatwardziały grzesznik, bluźnierca, Boga miał w 4 literach, on nie chciał iść do nieba i robił wszystko by tam nie trafić, więc po co Pan Bóg miałby Go na siłe ciągnąć do nieba? jaki byłby w tym sens? po to mają ludzie wolną wole, by móc samemu wybrać czy chcą dobro miłość i szczęście czy cierpienie i zło szatańskie. Nawet gdyby Pan Bóg Mengelemu okazał miłosierdzie i na siłę wziąłby go do nieba (co już jest wbrew woli Mengele, bo on chciał trafić do nieba i całym swoim życiem to udowadniał!) to po pierwsze Mengele by sie męczył (no bo on nie chciał dobroci i miłości, nie chciał nieba) a po dwa co on by odwalał w niebie to pewnie podobne rzeczy jak odwalał tu na ziemi i powiedz mi, co to by było wtedy za niebo dla tych dobrych sprawiedliwych ludzi którzy musieliby się na wieczność użerać z takimi gnidami jak Mengele, Hitler, Kim Dzong il, Stalin, albo taka menda trynkiewicz który zabił 4 dzieci i jeszcze je wykorzystał seksualnie, a wiezienie niczego go nie nauczyło bo jawnie i świadomie mówi ze gdyby go wypuścili to zrobi to ponownie! ten człowiek po prostu nie chce nieba, on ciągle odrzuca Boga i gardzi nim! po co brać go na siłe do nieba? żeby tam dalej męczył innych? to co to za niebo by było, co to byłby za raj? Pan Bóg zawsze chroni tych dobrych, chcesz też być chroniony? to pójdź za Jezusem, odrzuć grzech zło i szatana, proste

Tak samo było z Arką Noego, to nie jest okrucieństwo Boga że ludzi potopił, bo on im dawał wiele szans, zachęcał do dobrego życia, nawoływał przez proroków, dawał im setki szans a oni i tak tej 101 nie wykorzystali bo woleli dalej mieć Pana Boga w 4 literach, kradli, zabijali, nienawiść, rozpusta, orgie Sodoma i Gomora, a ci dobrzy i sprawiedliwi musieli cierpieć przez tych własnie gnojków!!! więc Pan Bóg chroniąc swoje dzieci, powiedział dość! Noe zbuduj Arke i weź na nią sprawiedliwych i nawołuj jeszcze do nawrócenia, niech się nawrócą to ocaleją, ale ludzie dalej byli zatwardziali, a Pan już nie mógł dłużej tolerować tego jak ci gnoje niszczą i zadają cierpienie dobrym sprawiedliwym ludziom i dlatego ci źli dostali za swoje i się potopili. I to ma być dowód na zło Boga? NIE, to dowód na k,r,e,t,y,n,i,z,m i zatwardziałość serc grzeszników, którzy nic sobie nie robili z Boga i z innych dobrych ludzi, pławili się tylko w grzechu, nienawiści i gnojeniu innych, więc jak tak uwielbiają takie środowisko no to proszę bardzo, idźcie do piekła... tylko potem nie miejcie pretensji że sie tam znaleźliście bo mieliście setki szans na to by pójść za Panem Bogiem, za jego dobrem i miłością, to sie wypieliście i bluźniliście na niego


Być bliżej Ciebie chcę = https://www.youtube.com/watch?v=K3vIz3P92tI

Jezus siłą mą = https://www.youtube.com/watch?v=xaa83tYqQRs

Jesteś radością mojego życia = https://www.youtube.com/watch?v=LLiZbaLIutc

Tyle dobrego zawdzięczam Tobie Panie = https://www.youtube.com/watch?v=hqNWYPGnBGU

Może daleko jesteś od Niego ??? = https://www.youtube.com/watch?v=Z4eLSgMploE

Byłem sam... = https://www.youtube.com/watch?v=g5tQP4bSIWs

Ty tylko mnie poprowadź!!! :) = https://www.youtube.com/watch?v=zfusL3xTKn4

Magda Anioł - Kiedyś wino i chleb = https://www.youtube.com/watch?v=kUp6eGtXgzk

Jeden chleb = https://www.youtube.com/watch?v=2g30piOtudE

Zbliżam się w pokorze = https://www.youtube.com/watch?v=aKdjXcd1n94

Idzie mój Pan = https://www.youtube.com/watch?v=X6fOq96ZgB0

Panie dobry jak chleb = https://www.youtube.com/watch?v=KUQLzARDM7I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Dla was to tylko symbol, dla mnie w tym konsekrowanym "chlebie" jest żywy Chrystus. Koniec kropka amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

@merkaba

Chodźcie chodźcie mnie was tutaj potrzeba... by nie weszli hitlerowcy do nieba.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
50 minut temu, martyna 33 napisał:

,,Na to bowiem powołani jesteście, gdyż i Chrystus cierpiał za was. Zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w Jego ślady. On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego. On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem. Gdy cierpiał, nie groził. Lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi. On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli. Jego sińce uleczyły was” (I List Piotra 2.21-24). Jezus Chrystus siedzi teraz po prawicy Ojca w niebie i owszem drugi raz przyjdzie na ziemię. Ale przyjdzie jako Pan panów i Król królów: "A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie" (Jan 14:3). Tak mówi Słowo Boże i tego nie podważa. 

I niby czego ma dowodzić ten twój cytat? że niby Chrystus jest w niebie Tak więc nie może być jednocześnie w Eucharystii w Hostii?

Mylisz się Martyna bo on cały czas jest z nami i będzie zawsze

"Uczcie sie zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 20)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 minut temu, martyna 33 napisał:

Widać, że nie czytasz Biblii, więc dalsza dyskusja nie ma sensu: "A nie upodabniajcie się do tego świata. Ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego. Abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą. Co jest dobre, miłe i doskonałe" (Rzym.12.2), 

No tak jasne Jak zostałaś zajęta to nagle mi wmawiasz że Biblii nie znam. chciałaś udowodnić że Pana Jezusa nie ma na tym świecie tylko że dopiero przyjdzie a ja ci pokazałem że on jest z nami cały czas i kopara ci opadła więc nagle zaczynasz mi tutaj rzucać jakimiś głupimi tekścikami, sama się tylko ten kompromitujesz i wystawiasz sobie wizytówkę

Tyle w temacie

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

zagięta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, martyna 33 napisał:

"Życiem i łaską obdarzyłeś mnie, a Twoja opieka strzegła mego ducha" (Job.10.12). Począwszy od czasu Jezusa Chrystusa, Bóg chce honorować Mesjasza. Przez uczynienie Go JEDYNYM punktem koncentracji zbawczej wiary. Dlatego Stworzyciel gromadzi ludzi wokół Swojego Syna. Bo wyłącznie Jezus zbawia. Bóg nie traktuje grzechu lekko. Dlatego nie powinniśmy się pytać: Jak daleko mogę posunąć się w moim działaniu, żeby nie stracić zbawienia. Ale raczej: Jak bardzo Panie mogę Ciebie kochać, żeby być blisko Ciebie.

Nie zmieniaj tematu cwaniaro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 minut temu, martyna 33 napisał:

To w takim razie, po co Bóg zesłał nam Ducha Świętego? Ty chyba nie rozumiesz, kim jest człowiek, który narodził się z Ducha. Bo tylko w taki sposób Bóg teraz nas prowadzi. Prawdziwie wierzący mają Ducha Chrystusa, nadzieję chwały (Kol.1.27). Ci, którzy "chodzą w Duchu" wyrażają świętość każdego dnia, w każdej chwili. Dlatego Jezus powiedział: "Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami. Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo Go nie widzi i nie zna.... Nie zostawię was sierotami...." (Jan 14.16-17). Będziesz kwestionować słowa samego Jezusa? 

 

Nie to właśnie ty kwestionujes Słowa Pana Jezusa "Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata"

I nie mam zamiaru już z tobą dalej dyskutować heretyczko bo nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo działasz mi na nerwy, A to nie po chrześcijańsku bo normalnie budzisz moją nienawiść do ciebie, więc po prostu zejdź mi z oczu dziewczyno bo jesteś gorsza niż jehowcy

Nie będę już więcej rzucał pereł przed wieprza i tak niczego nie rozumiesz, ty po prostu nie chcesz to zrozumieć, masz tak protestancko przekręcony łeb, że nic tylko płakać nad tobą

żegnam, mam cię dość

A ty dalej zwódź innych swoimi heretyckimi interpretacjami Pisma, kiedyś za to odpowiesz przed Panem Bogiem, nie martw się, nie ujdzie ci to płazem. Wszystko coście uczynili tym mniejszy my mnieście uczynili... Masz na sumieniu wszystkich których zwiodłas Martyna, przez te wszystkie lata twojego "nauczania" na kafe

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×