Dlaczego cieszycie się z czyjejś krzywdy lub porażki?

jakie źródło tego procesu w was samych? skąd się wzieło?

Bo ludzka podlosc nie zna granic 

bo ludzie to koorfy ( nie wszyscy oczywiście )

Bo Polacy to ch...owy naród mający się za wielkich chrześcijan katolików A to chrześcijaństwo to jedna wielka obłuda.. zawiść znieczulica złośliwość zakłamanie radość gdy komuś się powinie noga,brak tolerancji i generalnie ciemniactwo umysłowe to cechy większej części naszego spoleczenstwa

chyba nie wiedza po co sie urodzili nawet maja o to pretensy

Maja sie za Bogow 

Chodzą do kościoła bo grzeszą w hooj i boją się że piorun ich uwali, więc co niedziela do kościoła i bicie się w pierś i modlitwa. Do kościoła chodzą nawet mafiosi którzy zabili setki ludzi, z takimi siadacie w ławce niestety, z największymi skur.....synami.

Jeżeli brak własnych sukcesów to poczucie, że innym wiedzie się gorzej jest jedynym pocieszeniem.

ale co to sukces? chata 1000m2, i 20 jachtów? to nie sukces tylko wyzysk. Tacy ludzie to psychopaci. zdechną a i tak wszystko zostanie, więc jaki sens zbierać to gòwno?

Nie cieszę się z cudzej porażki tylko ze swoich zwycięstw. Co innego jak ktoś jest ...ą i robi sobie kuku po to aby zwrócić na siebie uwagę. Wtedy się w duchu cieszę gdy cierpi z powodu własnej głupoty, a publicznie mu klaszczę i mówię rzeczy typu żeby się nie martwił, że będzie dobrze, itp.