Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Oldziaa20

Toksyczny związek

Polecane posty

Mam 20 lat i jestem w toksycznym związku, z którego nie potrafię się uwolnić. Być może któraś z was była w podobnej sytuacji i udało się wam wyjść z tego, dlatego pozwolę opisać swoją sytuacje. A wiec jestesmy z moim chłopakiem od prawie roku. Jest tylko rok starszy. Od dawna była to moja „miłość” jeszcze za czasów gimnazjum mi oraz bardzo dużo innym naiwnym dziewczynom złamał serce, był to wtedy mój pierwszy chłopak, a w sumie porażka, która została zapamiętana do dzisiaj ..pewnie dlatego ze jest to typ „babiarza” i nawet teraz mi powtarza, ze zawsze miał wokół siebie chmarę dziewczyn, które dałyby się za niego pokroić, dlatego nigdy nie zależało mu na poważnych relacjach. Minęło z dobre 4 lata i znowu go spotkałam przypadkiem kiedy szlam z koleżanka opijać zdane egzaminy..myślałam do tego czasu, ze mi to uczucie do niego minęło, niestety okazało się, ze było zupełnie odwrotnie.. kiedy nas zawołał do siebie i swoich kolegów to czułam się jakbym złapała Pana Boga za nogi ! Mimo, ze jest to facet bez wykształcenia jedynie po zawodówce i brakiem jakichkolwiek ambicji, ratuje go to ze jest przystojny, ale znowu bez przesady..ja studiuje prawo ( nikogo nie potępiam ani nie oceniam, bo jest to każdego indywidualna sprawa, co będzie robił ze swoim życiem, ale chodzi mi bardziej o to, ze jak już się tak poświęcać, o czym zaraz Wam opowiem to powinien być jakiś powód, ze np. faktycznie jest taki idealny ze jest WARTO), ale do rzeczy.. zerwalam bez zawahania z moim już teraz byłym chłopakiem i stwierdziłam, ze skoro znowu się spotykamy to musi być jakiś znak! Postarałam się od razu, żeby zdobyć jego numer telefonu i zacząć nawiązywać z nim jakiś kontakt.. nie było to trudne, odprowadził mnie nawet do domu i zaczął pisać .. wiec naprawdę byłam tak strasznie podekscytowana, ze zapomniałam o wszystkim .. początki jak to zwykle bywa były super, tym bardziej, ze długie wakacje i nasze relacje były koleżeńskie, wiec wychodziliśmy ekipą. Potem zaczęło się robić coraz poważniej, po drodze pełno kłamstw ! Typu imprezy, koledzy, pisanie z koleżankami itp, naprawdę było tego mnóstwo, a niby był zdecydowany na „coś poważnego” ze mną .. wszystko znosiłam, wiele przeprosin, którego niczego nie zmieniały, nadal wszystko znosiłam, zaczęłam olewać moją przyjaciółkę kiedy chciała się ze mną spotkać, bo on zwodził mnie ze spotkamy się a koniec końców nic z tego nie wychodziło i siedziałam nawet z dwa tygodnie w domu z nadzieja, ze może akurat dzisiaj dotrzyma słowa. Krótko mówiąc koledzy i odpierdalanie było na pierwszym miejscu i gdyby nie lokalizacja na snapchacie, prawdopodobnie nie wiedziałabym o niczym .. przyszedł czas, na który długo czekałam ! Ogarnął się ! 

Naprawdę, olał kolegów, zaczął przychodzić do mnie do domu, jeździliśmy razem wszędzie, mimo zazdrości która się dopiero lekko zaczynała i przez to trochę się kłóciliśmy nie było zle. 

Nagle zaczął się koszmar !!! Swoją przyjaciółkę z która przyjaźniłam się przez 13 lat musiałam zablokować wszędzie, ponieważ stwierdził, ze ma na mnie zły wpływ i albo on albo ona.. wiadomo, ze ja głupia zauroczona i zakochana po uszy bez zawahania zablokowałam ją gdzie tylko było można.. wiec moje życie towarzyskie przestało istnieć ( wcześniej byłam pełną energii imprezową i towarzyską dziewczyną, nigdy się tez tak nie zakochałam, żeby doprowadzić się do stanu niewolnicy).

Później było jeszcze gorzej.. zaczęłam pracować to zazdrość wzrosła o wszystko.. codziennie muszę mu wysyłać zdjęcia jak jestem ubrana, czy nie mam dekoltu, czy nie jestem za mocno pomalowana, bo inaczej potrafi mi powiedzieć ze wyglądam jak dziewczyna do towarzystwa.. wczoraj zrobił problem ze mam czerwone paznokcie, wiec to tez jak ..., wiec pewnie będzie mi się fajnie kogoś drapalo po plecach w szkole albo w pracy... potem zaczęła się szkoła.. mieszkamy w małym miasteczku, wiec muszę dojeżdżać do szkoły pociągiem i tutaj jest ogromny problem i stres ponieważ jak już wcześniej wspominałam miałam przyjaciółkę, która również zaczęła szkole.. co prawda na innym wydziale, ale tez jezdzi pociągiem i tutaj słuchajcie jest co tydzień tragedia.. sprawdza mnie czy czasami go nie okłamuje, ze ona nie jezdzi ze mną w pociągu, dlatego potrafi rano przyjechać i sprawdzic czy jej nie ma, a raz była taka sytuacja, ze była i nawet o tym nie wiedziałam to prawie ze mną zerwał, wyzwał mnie od najgorszej mimo, ze nie mam wpływu na to czy ona jezdzi czy nie.. czasami jak po mnie przyjedzie na peron i ona wysiądzie z pociągu to znowu mnie wyzywa, ze na pewno go okłamałam, a kiedy ja naprawdę nie wiedziałam ze ona tez jechała.. w szkole natomiast to muszę mu wysyłać zdjęcia czy czasami nie siedzi koło mnie jakiś chłopak.. muszę mu przysięgać na smierć całej rodziny i jego ze z nikim nie zamieniłam słowa w szkole.. w nic mi nie wierzy 😞 nawet w to czy zjadłam obiad i tez muszę mu przysięgać ... przez to wszystko czuje, ze dostałam na głowę .. jak zacznie mi wjeżdżać na głowę to wpadam w szał ... potrafię krzyczeć, plakac, tupać nogami, rzucać się po podłodze ... nie potrafi mnie nikt uspokoić .. codziennie tłumaczenie się z czegoś o czym nawet bym nie pomyślała doprowadza mnie do takich ataków, których nie potrafię kontrolować.. boje się, ze jak tak będzie cały czas zrobię komuś albo sobie krzywdę, póki mam jeszcze świadomość tego wszystkiego co się dzieje ...  potrafi uderzać w moje czule punkty, po których tak się zaczynam zachowywać. A on potrafi mnie wyzwać, od chorej psychicznie, ...ki, świni, kłamczuchy, albo mówi ze ma mnie dosyć i może sobie poszukać zaraz innej, wystarczy ze pojedzie na imprezę .. jak się wkurzy to musi na złość wypić, a wtedy robi się po prostu straszny, zaczyna mieć tak wy...y a ja wtedy wpadam znowu w taki szał... ja oczywiście tez nie potrafię się pohamować żeby go nie wyzwać od najgorszego, bo wiadomo ze to działa w dwie strony.. uwierzcie mi, ze boje się po prostu kiedy nadchodzi weekend i szkoła.. jak słyszę pociąg to robi mi się nie dobrze na samą myśl.. boje się, ze będzie tam stała ta moja koleżanka i wtedy znowu zacznie się akcja .. ona tak naprawdę nie jest zlą dziewczyną, po prostu tak jak ja lubiła imprezować i on boi się, ze jak z nią słowo zamienię to polecę z nią na imprezę ...co chwile się kłócimy, a głównym powodem jest chora zazdrość! Ja tez jestem strasznie zazdrosna, ale nie do tego stopnia.. sprawdza codziennie każde lajki, znajomych, obserwujących na instagramie czy czasami ktoś nowy się nie pojawił, a jeśli coś takiego ma miejsce to wie szybciej ode mnie, do szkoły mnie zaczął wozić i czeka, żeby mógł kontrolować wszystko co robię i zebym czasami nie spotkała się z tą kumpelą... moja rodzina tez walczyła, bo się boja o mnie i moje zdrowie, ale już odpuścili i starają się go akceptować .. zrezygnowałam z wszystkiego, nie pamietam co to znaczy iść na piwo, pizzę czy gdzieś potańczyć, z nim tez nie mogę nigdzie iść bo zaraz go nosi, ze ktoś mnie obserwuje albo gorzej ja kogoś, wiec jak jesteśmy w sklepie to patrze w podłogę, żeby nie miał powodu do zrobienia wojny.. byłam kiedyś zupełnie inną osobą, nawet ze spotykania z rodziną zrezygnowalam,a teraz moje życie kręci się tylko wokół niego, codzienne wymyślanie ubioru do pracy tylko pod niego, bo większość rzeczy mu nie pasuje, wiec musiałabym chodzić w skafandrze żeby mu pasowało... jest niestety totalny brak zaufania 😞 oczywiście mówię tutaj teraz same zle rzeczy, a tak nie jest, bo jeśli wszystko idzie dobrze to jest naprawdę cudownie i to mnie powstrzymuje, żeby z nim zerwać.. potrafi być kochany miły i czuły, uwielbiam w takich momentach spędzać z nim czas, nigdy mi na nic nie szczędzi i praktycznie zawsze mogę na niego liczyć i czasami faktycznie widać, ze mnie kocha i zrobiłby dla mnie wszystko, niestety taki wspaniały czas nie trwa zbyt długo i zaraz wracamy do tej strasznej rzeczywistości ... zapomniałam dodać , ze po pół roku związku się mi oświadczył, niestety to i tak za mało, żeby mi uwierzył ze nie chce nikogo innego już .. nie tylko ja się zmieniłam, bo tak jak wcześniej wspomniałam był to chłopak jak typowy babiarz, a nagle się zakochał i nigdy czegoś takiego nie miał .. dlatego tak mu odwaliło na moim punkcie ... wszystko super, ale to zachowanie jest przesadne... mam masę fajnych z nim wspomnień i zapominam o tych kłótniach, ale nie chce spędzić życia w klatce.. bardzo go kocham mimo wszystko, dlatego tak ciężko jest mi się tego wszystkiego pozbyć, tym bardziej ze mieszkamy w tej samej małej miejscowości i jak sobie pomyśle, ze zaraz na złość mi znajdzie sobie inną to aż mnie skręca.. naprawdę jestem w rozsypce i nie wiem jak mam to wszystko ogarnąć.. nie mam już nawet przyjaciółki, żeby się wygadać, dlatego tutaj pisze, bo może któraś z was była w takiej sytuacji?? Proszę nie oceniajcie mnie, ze jestem głupia i naiwna, albo ze mam go kopnąć w dupe i się nie przejmować, bo niestety to wszystko nie jest takie proste jak się mówi ... potrzebuje pomocy co mam zrobić w takiej sytuacji.. będzie mi bardzo ciężko sobie bez niego poradzić ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leks

Ja za takiego wyszłam za mąż. 13 lat 😞 to koszmar, nie życie.  Teraz chce rozwodu. On nie. Jest duzy problem. Ale ja przestalam byc jego niewolnikiem. Nakupilam sobie ciuchów w ktorych nigdy nie pozwalal mi chodzic. Buty na obcasie !!! (Poprzednie mi wyrzucil na smietnik lub chowal )

I poszlam do pracy. I nie pisze mu kiedy wyjezdzam. Sluchaj. Normalne rzeczy. A dla mnie to jak mount everest. 

 

Uciekaj dziewczyno. Uciekaj !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jareczek

Ja też byłem z taką jędzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja pier...e jaka ...ka naiwna! A pewnie taki chorobliwie zazdrosnny bo sa zdradza Cie z tymi ,,kolezankami". I jeszcze jedno- kobieciarz zawsze bedzie kobieciarzem, zawsz ebeda w jego zuciu kolezaneczki. Taka jego natura, on sie nie zmieni. Ale z Ciebie masochistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Gość Gość napisał:

Ja pier...e jaka ...ka naiwna! A pewnie taki chorobliwie zazdrosnny bo sa zdradza Cie z tymi ,,kolezankami". I jeszcze jedno- kobieciarz zawsze bedzie kobieciarzem, zawsz ebeda w jego zuciu kolezaneczki. Taka jego natura, on sie nie zmieni. Ale z Ciebie masochistka

Masochistka?? Gdybym odczuwała z tego wszystkiego przyjemność to raczej bym nie pisała, ze chce dobrej rady jak wyjść z takiej sytuacji, a to ze jest mi ciężko to normalna sprawa.. także te słowa zupełnie nie na miejscu i w niczym nie pomagają ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Oldziaa20 napisał:

Masochistka?? Gdybym odczuwała z tego wszystkiego przyjemność to raczej bym nie pisała, ze chce dobrej rady jak wyjść z takiej sytuacji, a to ze jest mi ciężko to normalna sprawa.. także te słowa zupełnie nie na miejscu i w niczym nie pomagają ..

Tak masochistka, gdybys nia nie byla to bys odeszla ale chocby nasral Ci na łeb to i tak go nie zostawisz bo ,,tak kooochasz misia" hmmm tylko on Ciebie nie bardzo... Myslisz ze on nagle sie zmieni? Naiwna jestes. Zero mozgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna

Kochana, uciekaj i pisze Ci to z autopsji, byłam z takim człowiekiem 6 lat, a teraz kolejne 2 odchorowuje i dalej mam problemy z sobą. Taki związek tak mnie wyniszczył, że o normalnych relacjach mogę teraz pomarzyć. A jestem już 5 lat od Ciebie starsza. Uwierz mi, szkoda życia, na to, żeby ktoś trzymał Cie na takiej emocjonalnej smyczy. To on ma problem, nie Ty i musisz to zrozumieć, że dopóki on swojego bajzlu nie posprząta, to Ty stracisz swoją godność, zaufanie do siebie i innych. Zaczniesz się pilnować na każdym kroku i zostaniesz cieniem samej siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Gość Toksyczna napisał:

Kochana, uciekaj i pisze Ci to z autopsji, byłam z takim człowiekiem 6 lat, a teraz kolejne 2 odchorowuje i dalej mam problemy z sobą. Taki związek tak mnie wyniszczył, że o normalnych relacjach mogę teraz pomarzyć. A jestem już 5 lat od Ciebie starsza. Uwierz mi, szkoda życia, na to, żeby ktoś trzymał Cie na takiej emocjonalnej smyczy. To on ma problem, nie Ty i musisz to zrozumieć, że dopóki on swojego bajzlu nie posprząta, to Ty stracisz swoją godność, zaufanie do siebie i innych. Zaczniesz się pilnować na każdym kroku i zostaniesz cieniem samej siebie. 

No właśnie boje się ze tak niedługo się zacznie dziać, ze będę bała się zrobić kroku poza dom.. dziękuje za odpowiedz, takie komentarze mnie trochę podbudowują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna
Przed chwilą, Oldziaa20 napisał:

No właśnie boje się ze tak niedługo się zacznie dziać, ze będę bała się zrobić kroku poza dom.. dziękuje za odpowiedz, takie komentarze mnie trochę podbudowują.

O to chodzi, mi też wydawało się, że on jest miłością mojego życia, dlatego tyle czasu wytrzymałam, niestety czas zweryfikował, on przez tą zazdrość i brak zaufania, zostawił mnie tak czy siak, a ja zostałam z szarganymi nerwami. Kłóciliśmy się coraz gorzej, gdzie ja nie miałam nic do powiedzenia.. Bo to były kwestie jak u Ciebie.. Złą bluzkę ubrałam, dekolt nie taki, czy jak mogłam z jakimś ktosiem jechać na uczelnie, bo akurat jechał w jedną stronę i nie musiałam autobusem się tarabanić. Teraz mijają 2 lata, a ja i tak reaguje nawet na dźwięk jego imienia, automatycznie zaczynam się stresować. Uwierz mi, im później to skończysz, tym będzie gorzej dla Ciebie. 

Jest też opcja, że on ogarnie, ale to też niestety można osiągnąć, tylko jeśli kopniesz go w 4litery i on zauważy, że Cie traci.... Osobiście, żałuję, że nie potrafiłam zachować spokoju i rozwiązać ten sprawy wcześniej... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Gość Toksyczna napisał:

O to chodzi, mi też wydawało się, że on jest miłością mojego życia, dlatego tyle czasu wytrzymałam, niestety czas zweryfikował, on przez tą zazdrość i brak zaufania, zostawił mnie tak czy siak, a ja zostałam z szarganymi nerwami. Kłóciliśmy się coraz gorzej, gdzie ja nie miałam nic do powiedzenia.. Bo to były kwestie jak u Ciebie.. Złą bluzkę ubrałam, dekolt nie taki, czy jak mogłam z jakimś ktosiem jechać na uczelnie, bo akurat jechał w jedną stronę i nie musiałam autobusem się tarabanić. Teraz mijają 2 lata, a ja i tak reaguje nawet na dźwięk jego imienia, automatycznie zaczynam się stresować. Uwierz mi, im później to skończysz, tym będzie gorzej dla Ciebie. 

Jest też opcja, że on ogarnie, ale to też niestety można osiągnąć, tylko jeśli kopniesz go w 4litery i on zauważy, że Cie traci.... Osobiście, żałuję, że nie potrafiłam zachować spokoju i rozwiązać ten sprawy wcześniej... 

No właśnie zamierzam to już od jakiegoś czasu zrobic, ale niestety nie jest to takie proste jak się innym wydaje.. dobrze, ze nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, bo wiem ze życie toczy się dalej i predzej czy później będę się z tego smiala jak mogłam dla kogoś takiego się tak poniżać i doprowadzać się do takich stanów.. najgorszy i najtrudniejszy krok przede mną ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna
Przed chwilą, Oldziaa20 napisał:

No właśnie zamierzam to już od jakiegoś czasu zrobic, ale niestety nie jest to takie proste jak się innym wydaje.. dobrze, ze nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, bo wiem ze życie toczy się dalej i predzej czy później będę się z tego smiala jak mogłam dla kogoś takiego się tak poniżać i doprowadzać się do takich stanów.. najgorszy i najtrudniejszy krok przede mną ..

Uciec z toksycznego związku, jest jeszcze gorzej, niż z takiego, który coś sobą reprezentował. Ty już się boisz i robisz rzeczy względem jego woli. Nie chcę być niemiła, ale wiem, że go kochasz i wiem, jakie to będzie dla Ciebie bolesne. Tym bardziej, że dałabym sobie rękę obciąć, za to, że on nie odpuści tak szybko. Pamiętaj, najlepszą metodą jest kategoryczne odcięcie się. Ja tego nie potrafiłam zrobić i swoje katusze też o kolejnych parę miesięcy przedłużałam. Dlatego życzę Ci powodzenia.. Będę trzymać kciuki.. I jak dla mnie.. Spróbuj wrócić kontakt z któraś z przyjaciółek. Uwierz, przyda Ci się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Toksyczna napisał:

Uciec z toksycznego związku, jest jeszcze gorzej, niż z takiego, który coś sobą reprezentował. Ty już się boisz i robisz rzeczy względem jego woli. Nie chcę być niemiła, ale wiem, że go kochasz i wiem, jakie to będzie dla Ciebie bolesne. Tym bardziej, że dałabym sobie rękę obciąć, za to, że on nie odpuści tak szybko. Pamiętaj, najlepszą metodą jest kategoryczne odcięcie się. Ja tego nie potrafiłam zrobić i swoje katusze też o kolejnych parę miesięcy przedłużałam. Dlatego życzę Ci powodzenia.. Będę trzymać kciuki.. I jak dla mnie.. Spróbuj wrócić kontakt z któraś z przyjaciółek. Uwierz, przyda Ci się.

Dziękuje bardzo za wsparcie, będę działać! Im szybciej tym lepiej .. mam nadzieje, ze jakoś się wszystko poukłada. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Pod tym co napisala Toksyczna absolutnie podpisuje sie. Od siebie doradze, by ecyzja musi pojawic sie najpierw w twojej glowie. 

Poczekaj chwile, jesli jeszcze nie podjelas absolutnej deyzji o przerwaniu wszelkich kontaktow. Tylko konsekwencja i determinacja pozwola potraktowac siebie powaznie i z respektem. 

Wsparcie rodziny, przyjaciol bezcenne. Psycholog  terapeuta pozadany. 

Szkoda zycia na toksyka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Ell. napisał:

Pod tym co napisala Toksyczna absolutnie podpisuje sie. Od siebie doradze, by ecyzja musi pojawic sie najpierw w twojej glowie. 

Poczekaj chwile, jesli jeszcze nie podjelas absolutnej deyzji o przerwaniu wszelkich kontaktow. Tylko konsekwencja i determinacja pozwola potraktowac siebie powaznie i z respektem. 

Wsparcie rodziny, przyjaciol bezcenne. Psycholog  terapeuta pozadany. 

Szkoda zycia na toksyka. 

Dokładnie tak, nie chce niczego zrobić za szybko ani pochopnie, tylko świadomie. Ale w głowie zaczynam sobie układać, dlatego tez tutaj pisze. 

Wsparcie rodziny zawsze będę miała, a do przyjaciół muszę się sama odezwać, bo pod jego wpływem każdego odcielam z mojego życia .. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna

Ell. ja myślę, że na tym poziomie ciężko już Autorce będzie podjąć stabilną decyzję..

Wiem, że nikt jej nie może zatrzymać, jeśli sama nie będzie chciała, ale to jest kwestia postawienia sobie "muszę", bo inaczej nigdy z tego nie wyjdzie. Jestem pewna, że wiesz, że w takich momentach człowiek wymyśla sobie milion różnych wymówek, żeby przeciągnąć jeszcze ten moment rozstania. Tym bardziej, jak faktycznie się kocha + jest się od kogoś uzależnionym. Bo jak dla mnie ich aktualny stan bytu to taka trucizna jak narkotyk i bez silnej woli i wsparcia szansę na wyjście z tego są liche. 

Po "normalnych" związkach ludzie mają chwile słabości, dopadają ich wątpliwości, czy decyzja była prawidłowa. A przy toksykach to może mieć kluczowe znaczenie, bo tu za każdy błąd się płaci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Toksyczna napisał:

Ell. ja myślę, że na tym poziomie ciężko już Autorce będzie podjąć stabilną decyzję..

Wiem, że nikt jej nie może zatrzymać, jeśli sama nie będzie chciała, ale to jest kwestia postawienia sobie "muszę", bo inaczej nigdy z tego nie wyjdzie. Jestem pewna, że wiesz, że w takich momentach człowiek wymyśla sobie milion różnych wymówek, żeby przeciągnąć jeszcze ten moment rozstania. Tym bardziej, jak faktycznie się kocha + jest się od kogoś uzależnionym. Bo jak dla mnie ich aktualny stan bytu to taka trucizna jak narkotyk i bez silnej woli i wsparcia szansę na wyjście z tego są liche. 

Po "normalnych" związkach ludzie mają chwile słabości, dopadają ich wątpliwości, czy decyzja była prawidłowa. A przy toksykach to może mieć kluczowe znaczenie, bo tu za każdy błąd się płaci. 

W sumie chyba masz racje, na takim etapie nigdy nie znajdę odpowiedniego momentu i zawsze będzie jakiś powód, żeby z tym zwlekać 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna

Niestety.. Przerabiałam to.. A jak podjęłam decyzję, wydawało mi się, że jestem jej pewna to wystarczyło, że on "się narzucał" i ulegałam, bo z uczuć nie da się wyleczyć z dnia na dzień.. Przy toksyku trzeba zagryźć zęby.. Dlatego Ell. ma rację, rodzina, przyjaciele, terapeuta.. Jak będzie Cię korcić to też powinni Cie pilnować, żebyś głupot nie robiła.. Nie marnuj sobie życia jak ja 😕 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gocha

Moim zdaniem powinnaś zacząć żyć. Umówić się z koleżanką, pogadać z mamą ( Mama zawsze będzie chciała Twojego dobra i pomoże Ci się od niego uwolnić). Z tego co piszesz już jesteś wrakiem człowieka. Ja przechodziłam przez to samo ale byłam młodsza. Zacznij powolutku ograniczać kontakt to nie będzie łatwe  bo będzie wywolywal w Tobie poczucie winy. Nie zrywaj kontaktu od razu ponieważ (Może ale wcale nie musi) zatruwac Ci życie jeszcze przez długi czas. U mnie to trwało 5 lat byłam jego obsesją groźby że zabije siebie, że zniszczy mnie, moją rodzinę istny koszmar A byłam z nim 2 miesiące też było kontrolowanie wszystkiego i odcięcie od rodziny. Nie pozwól na to by odciął Cię od najbliższych. Twoja rodzina jest dla niego zagrożeniem jedyną siłą, która może wyrwać Cię z jego rąk. Przemyśl to będzie coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Toksyczna napisał:

Niestety.. Przerabiałam to.. A jak podjęłam decyzję, wydawało mi się, że jestem jej pewna to wystarczyło, że on "się narzucał" i ulegałam, bo z uczuć nie da się wyleczyć z dnia na dzień.. Przy toksyku trzeba zagryźć zęby.. Dlatego Ell. ma rację, rodzina, przyjaciele, terapeuta.. Jak będzie Cię korcić to też powinni Cie pilnować, żebyś głupot nie robiła.. Nie marnuj sobie życia jak ja 😕 

Muszę się wziąć w garść, nie chce najlepszych lat mojego życia przeznaczyć na palanta.. Tobie tez życzę powodzenia, jesteś już na prostej a najgorsze już za Tobą 💪

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toksyczna
Przed chwilą, Oldziaa20 napisał:

Muszę się wziąć w garść, nie chce najlepszych lat mojego życia przeznaczyć na palanta.. Tobie tez życzę powodzenia, jesteś już na prostej a najgorsze już za Tobą 💪

Cieszę się, że masz tyle motywacji i samozaparcia! To już pierwszy kroczek za Tobą, nawet jak przed tym punktem kulminacyjnym 😘 dasz sobie jednak radę, najgorsze są z 2~3 miesiące pierwsze.

Moje najgorsze prędko nie będzie za mną, bo sama się katuję zmorami z przeszłości, ale dzięki temu wiem, jak to jest tkwić po uszy w szambie i, że takie osoby wymagają wparcia 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Gość Toksyczna napisał:

Cieszę się, że masz tyle motywacji i samozaparcia! To już pierwszy kroczek za Tobą, nawet jak przed tym punktem kulminacyjnym 😘 dasz sobie jednak radę, najgorsze są z 2~3 miesiące pierwsze.

Moje najgorsze prędko nie będzie za mną, bo sama się katuję zmorami z przeszłości, ale dzięki temu wiem, jak to jest tkwić po uszy w szambie i, że takie osoby wymagają wparcia 🙂

Tak, ale teraz muszę te słowa zamienić w czyny, a to już trudniejsze zadanie.. ale nie ukrywam, ze takie wiadomości mnie motywują właśnie 😘

No tak, nie dziwie się bo jednak z tego co pisałaś był to długi okres czasu w takiej relacji, ale trzeba się nawzajem wspierać wtedy mamy większa pewność siebie, której na codzień nam brakuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Również podpisuje się pod tym co napisała Toksyczna i Ell. Sam fakt,  że widzisz przesade w jego zachowaniu i zazdrości,  może dawać nadzieję,  że dasz radę to zakończyć.  Miałam znajomą,  która w chwili gdy jej chłopak potrafił z zazdrości podnieść na nią rękę i znajomi chcieli reagować,  stawała w jego obronie, bo "miał rację,  zasłużyłam". Zatraciła siebie w tym związku,  facet odseparował ją od rodziny i znajomych, zamknął ja w klatce.  Nie wiadomo jakby to się skończyło,  gdyby nie to,  że pewnego razu nakryła go na zdradzie. On oczywiście próbował jej wmówić że to jej wina! Całe szczęście w tym momencie spadły jej klapki z oczu,  naprawiła kontakt z rodziną i znajomymi. Nie było łatwo,  ale wyszła na prostą.

Mam nadzieję,  że dasz radę 🙂 Jesli masz wsparcie rodziny to już będzie łatwiej, bo nie zostaniesz całkiem sama ze swoimi emocjami. 

Pamiętaj,  że jesteś wartościową osobą i sama potrafisz decydować o sobie. Tak,  można brać zdanie partnera pod uwagę, czasami nawet  trzeba.  Jednak to co robi Twój narzeczony,  to już narzucanie swojego zdania i albo będzie tak jak on chce,  albo Cie zamęczy. Nie masz prawa głosu,  bo on wie lepiej co Ty robisz i myślisz. Tutaj to już obsesja,  a Ty nie wytrzymujesz tego psychicznie 😕 Wiec radziłabym najpierw podzielić się z tym co się dzieje z rodziną,  przygotować ich na to,  że będziesz potrzebowała ich wsparcia. Później zdecydujesz czy wysyłasz chłopaka na jakąś terapie,  bo nie wierzę że sam z dnia na dzień zrozumie swoje zachowanie.  Czy kończysz znajomość,  bo nie widzisz już dla niej przyszłości.  Nie znamy go,  sama wiesz najlepiej czego można po nim spodziewać. 

Trzymam kciuki! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Oldziaa20 napisał:

Tak, ale teraz muszę te słowa zamienić w czyny, a to już trudniejsze zadanie.. ale nie ukrywam, ze takie wiadomości mnie motywują właśnie 😘

No tak, nie dziwie się bo jednak z tego co pisałaś był to długi okres czasu w takiej relacji, ale trzeba się nawzajem wspierać wtedy mamy większa pewność siebie, której na codzień nam brakuje..

Trudniejsze, ale wykonalne 🙂 pamiętaj, możesz pogadać z nim o swoich oczekiwaniach, dać jakiś czas, ale z góry ustal termin. Jak do tego czasu będzie to samo(a na 100% będzie widząc jego zachowanie) to przygotuj się i nie odkładaj rozstania na później kolejnymi tłumaczeniami jego zachowania. 

Rodzina zawsze będzie za tobą, a przyjaciółki zrozumieją jak im wyjaśnisz dlaczego urwałaś kontakt. Najważniejsze - trzymaj się swojej decyzji. Wydajesz się być mądrą, młodą kobietką:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Faith napisał:

Również podpisuje się pod tym co napisała Toksyczna i Ell. Sam fakt,  że widzisz przesade w jego zachowaniu i zazdrości,  może dawać nadzieję,  że dasz radę to zakończyć.  Miałam znajomą,  która w chwili gdy jej chłopak potrafił z zazdrości podnieść na nią rękę i znajomi chcieli reagować,  stawała w jego obronie, bo "miał rację,  zasłużyłam". Zatraciła siebie w tym związku,  facet odseparował ją od rodziny i znajomych, zamknął ja w klatce.  Nie wiadomo jakby to się skończyło,  gdyby nie to,  że pewnego razu nakryła go na zdradzie. On oczywiście próbował jej wmówić że to jej wina! Całe szczęście w tym momencie spadły jej klapki z oczu,  naprawiła kontakt z rodziną i znajomymi. Nie było łatwo,  ale wyszła na prostą.

Mam nadzieję,  że dasz radę 🙂 Jesli masz wsparcie rodziny to już będzie łatwiej, bo nie zostaniesz całkiem sama ze swoimi emocjami. 

Pamiętaj,  że jesteś wartościową osobą i sama potrafisz decydować o sobie. Tak,  można brać zdanie partnera pod uwagę, czasami nawet  trzeba.  Jednak to co robi Twój narzeczony,  to już narzucanie swojego zdania i albo będzie tak jak on chce,  albo Cie zamęczy. Nie masz prawa głosu,  bo on wie lepiej co Ty robisz i myślisz. Tutaj to już obsesja,  a Ty nie wytrzymujesz tego psychicznie 😕 Wiec radziłabym najpierw podzielić się z tym co się dzieje z rodziną,  przygotować ich na to,  że będziesz potrzebowała ich wsparcia. Później zdecydujesz czy wysyłasz chłopaka na jakąś terapie,  bo nie wierzę że sam z dnia na dzień zrozumie swoje zachowanie.  Czy kończysz znajomość,  bo nie widzisz już dla niej przyszłości.  Nie znamy go,  sama wiesz najlepiej czego można po nim spodziewać. 

Trzymam kciuki! 

Dziękuje za te słowa ! 

Rodzina nieraz była świadkiem moich furii, w które mnie wprowadzał.. próbowali i dobrocią i krzykiem.. niestety byłam tak zaślepiona, ze nie zwracałam na nich uwagi, nie wybaczyłbym sobie gdyby coś im się stało przez moje nerwy, bo wiadomo, ze tez się o mnie martwią i widza jak bardzo się przez niego zmieniłam ..

terapia byłaby najlepszym sposobem na jakiekolwiek możliwe zmiany, ale wątpię ze da mi się go na coś takiego namówić, wiec raczej pozostaje mi go po prostu wyrzucić ze swojego życia ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Toksyczna napisał:

Trudniejsze, ale wykonalne 🙂 pamiętaj, możesz pogadać z nim o swoich oczekiwaniach, dać jakiś czas, ale z góry ustal termin. Jak do tego czasu będzie to samo(a na 100% będzie widząc jego zachowanie) to przygotuj się i nie odkładaj rozstania na później kolejnymi tłumaczeniami jego zachowania. 

Rodzina zawsze będzie za tobą, a przyjaciółki zrozumieją jak im wyjaśnisz dlaczego urwałaś kontakt. Najważniejsze - trzymaj się swojej decyzji. Wydajesz się być mądrą, młodą kobietką:)

Tak zrobię ! Nie mogę z tym dłużej zwlekać .. 

Dziekuje za pomoc, to bardzo dużo dla mnie znaczy i daje powera do działania !😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Oldziaa20 napisał:

Tak zrobię ! Nie mogę z tym dłużej zwlekać .. 

Dziekuje za pomoc, to bardzo dużo dla mnie znaczy i daje powera do działania !😘

Wiesz co też jest porażające, wiadomość wyżej piszesz o tym jak przez niego wpadasz w histerię, czy ktoś inny doprowadza Cie do takiego stanu? Jak dla mnie jak tu piszesz wydajesz się osobą, z którą można pogadać na spokojnie, na każdy temat. Bez różnicy na naturę komentarzy, nie beształaś tu nikogo, więc o tym to świadczy jak zachowujesz się przez niego..? Na to też warto zwrócić sobie samej uwagę, żeby budować swoją świadomość.. 

Jeśli chodzi o terapię, on jest osobną jednostką, jak sam nie będzie chciał to i tak nie wypali.. A on nie wygląda na takiego co by chciał.. Mój uważał, ze z nim jest wszystko okey, a wszystkie problemy są moją winą. Bo to ja prowokuję i panikuję 🙂 .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Toksyczna napisał:

Wiesz co też jest porażające, wiadomość wyżej piszesz o tym jak przez niego wpadasz w histerię, czy ktoś inny doprowadza Cie do takiego stanu? Jak dla mnie jak tu piszesz wydajesz się osobą, z którą można pogadać na spokojnie, na każdy temat. Bez różnicy na naturę komentarzy, nie beształaś tu nikogo, więc o tym to świadczy jak zachowujesz się przez niego..? Na to też warto zwrócić sobie samej uwagę, żeby budować swoją świadomość.. 

Jeśli chodzi o terapię, on jest osobną jednostką, jak sam nie będzie chciał to i tak nie wypali.. A on nie wygląda na takiego co by chciał.. Mój uważał, ze z nim jest wszystko okey, a wszystkie problemy są moją winą. Bo to ja prowokuję i panikuję 🙂 .

No właśnie to jest to! Ja nigdy nie byłam w takim stanie.. zawsze miałam pełno energii, chciało mi się o wiele więcej, wśród znajomych czy rodziny namawiałam na różne ciekawe pomysły, uwielbiałam podróżować, 12 lat tańczyłam w zespole, zawsze chętna do pomocy drugiemu człowiekowi i nigdy nikomu starałam się nie robić przykrości albo się mścić.. a nagle teraz stałam się trochę takim wrakiem człowieka .. codziennie praca, dom, ON, szkoła w weekendy, która doprowadza mnie do stresu, nie mówiąc już o nawiązywaniu nowych kontaktów, przez które miałabym poczucie winy, bo przecież mu nie powiem, ze gadałam z jakim kolegą bo by mnie chyba zagryzł.. a najgorsze w tym wszystkim są dziecinne przysięgi .. to jest przesada, ale wiem ze wyniósł to z domu..

sam mi mowi, ze dostał na głowę na moim punkcie, ale tłumaczyłam ze musi mi zaufać, ale on nie potrafi .. a tak jak mówiłam boje się, ze moje ataki doprowadzą do tragedii.. wstyd mi za siebie i pewnie gdyby ktoś to widział, od razu wyszłabym no niezrównowazona psychicznie, a tymczasem on wychodzi na oazę spokoju, który musi jeszcze nade mną panować .. wiec to ja jestem ta zła, tylko szkoda, ze nikt nie spojrzy skąd bierze się takie zachowanie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Oldziaa20 napisał:

 a tymczasem on wychodzi na oazę spokoju, który musi jeszcze nade mną panować .. wiec to ja jestem ta zła, tylko szkoda, ze nikt nie spojrzy skąd bierze się takie zachowanie..

Jak sama pisałaś rodzina widzi że się zmieniłaś, ale sami nie wiedzą jak mają reagować. Więc próbują i spokojnie i krzykiem, zwykła ludzka bezsilność, tym bardziej, że wcześniej nigdy tak się nie zachowywałaś. 

A przy nich też robi Ci jakieś wyrzuty?  Bo napisałaś,  że jesteś "ta zła i nikt nie spojrzy skąd to się bierze".  Wiedzą jak Cię traktuję?  Czy znają prawdę połowicznie?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Oldziaa20 napisał:

No właśnie to jest to! Ja nigdy nie byłam w takim stanie.. zawsze miałam pełno energii, chciało mi się o wiele więcej, wśród znajomych czy rodziny namawiałam na różne ciekawe pomysły, uwielbiałam podróżować, 12 lat tańczyłam w zespole, zawsze chętna do pomocy drugiemu człowiekowi i nigdy nikomu starałam się nie robić przykrości albo się mścić.. a nagle teraz stałam się trochę takim wrakiem człowieka .. codziennie praca, dom, ON, szkoła w weekendy, która doprowadza mnie do stresu, nie mówiąc już o nawiązywaniu nowych kontaktów, przez które miałabym poczucie winy, bo przecież mu nie powiem, ze gadałam z jakim kolegą bo by mnie chyba zagryzł.. a najgorsze w tym wszystkim są dziecinne przysięgi .. to jest przesada, ale wiem ze wyniósł to z domu..

sam mi mowi, ze dostał na głowę na moim punkcie, ale tłumaczyłam ze musi mi zaufać, ale on nie potrafi .. a tak jak mówiłam boje się, ze moje ataki doprowadzą do tragedii.. wstyd mi za siebie i pewnie gdyby ktoś to widział, od razu wyszłabym no niezrównowazona psychicznie, a tymczasem on wychodzi na oazę spokoju, który musi jeszcze nade mną panować .. wiec to ja jestem ta zła, tylko szkoda, ze nikt nie spojrzy skąd bierze się takie zachowanie..

Obstawiam, że przed jego kolegami już jesteś jakaś "dziwna", ja też byłam ta zła, a on biedna ofiara moich wybuchów, też nikt nie wiedział o tym jak mnie traktował, bo ja nie lubiłam prać brudów przed wszystkimi. Tak straciłam parę osób, ale może to i dobrze, skoro mu wierzyli i oceniali książkę, po okładce. A Ty.. nie możesz się bać tego co robiłaś, z kim, ani gdzie.. Normalnym jest, że ludzie rozmawiają, nawet zaczepiając się gdzieś na ulicy. On nie może trzymać Cie w klatce i musi to zrozumieć. 

Z mojego punktu widzenia, nie tylko te przysięgi są dziecinne... Ty tłumaczysz, starasz się być dojrzała, do niego nie dociera. Skoro sam mówi, że ma bzika na Twoim punkcie, dlatego traktuje Cie tak brzydko i jest obojętny na to co z Tobą robi? Dlatego jedyną twoją przewagą może być tu obojętność, o którą naprawdę ciężko. A im później to wdrążysz, tym gorzej.. I to w sumie dla was obojga.

Nie lubię z góry zakładać, że ktoś kogoś nie kocha, dlatego zostanę przy stwierdzeniu, że prędzej czy później wykończycie się tą miłością. Jak napisałam Ci w pierwszym poście tutaj, on sam musi zrozumieć, że ma problem i dopóki tego nie posprząta po sobie to nigdy nie będzie zdolny do normalnej relacji..

Nie wiem dlaczego mam wrażenie, że czytam swoją historię kropka w kropkę. Włącznie z zachowaniami wyniesionymi z domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Faith napisał:

Jak sama pisałaś rodzina widzi że się zmieniłaś, ale sami nie wiedzą jak mają reagować. Więc próbują i spokojnie i krzykiem, zwykła ludzka bezsilność, tym bardziej, że wcześniej nigdy tak się nie zachowywałaś. 

A przy nich też robi Ci jakieś wyrzuty?  Bo napisałaś,  że jesteś "ta zła i nikt nie spojrzy skąd to się bierze".  Wiedzą jak Cię traktuję?  Czy znają prawdę połowicznie?  

Zazwyczaj siedzimy u mnie w domu, wiec wiedzą jak jest bo słyszą a nawet byli dwa razy w takiej sytuacji, gdzie przy rodzicach zrobił wojnę, kiedy siedzieliśmy razem przy stole, a on zaczął pisać do swojej byłej czy pojedzie z nią zaraz na imprezę ( tak działa na niego alkohol, ze zaraz jest ochota na imprezy) zobaczyłam to i wybuchła kłótnia, ale to chyba zrozumiałe .. jestem ze swoją mamą w bardzo dobrych relacjach, dlatego o większości powodach jej mówię, żeby się zwyczajnie wygadać, bo tak naprawdę nie mam nikogo innego. Wiedzą, ze jest zazdrosny o kolor paznokci, nie taki ubiór, makijaż czy każdego chłopaka który się na mnie zwyczajnie spojrzy.. wiedza, ze to jest obsesja, ale chyba się poddali, bo był czas gdzie z nikim nie gadałam z rodziny bo każdy mi mówił, ze zasługuje na kogoś lepszego i mimo, ze ja to wiedzialam to nie dopuszczalam tego do siebie.

A jeśli chodzi o to, ze zawsze ja jestem ta najgorsza to dlatego, ze on nie wpada w takie histerie, ale mnie prowokuje i zawsze pada tekst : „ przecież nie chciałem nic złego, skąd miałem wiedzieć ze Ty tak na to zareagujesz” 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×