Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kłotliwababa

Weźcie mi pomóżcie bo chyba się rozwiodę- kłótnie o pieniądze

Polecane posty

Gość Klotliwa

Nie mamy żadnych nałogów typu fajki, czy alkohol. Nie ma u nas w domu nawet wina. Jedyne co to pijemy kawę z mlekiem. Po 3 filiżanki dziennie czasem. Oboje. Ale nie kupujemy drogiej rozpuszczalna o poranku chyba z biedronki ...

Chyba tak zrobię że od 1 maja on będzie robił zakupy.

Boje się jedynie tego że nie będzie kontrolował stanu konta i nie dotrwamy do końca miesiąca ... Bo on nie lubi internetowych płatności rachunki będzie w sklepie opłacał to taki typ irytujący że szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

To wypłać wszystko po opłatach i daj mu do ręki. Przeczytałam o dziecku. Krzywe nogi na to może być kilka czynników. Pieluchy. Takie dziecko ma chodzić dawno bez. Przypomnij sobie, czy nie wkładałaś go do chodzika. I co powinnaś zrobić, to do poradni preluksacyjnej. Tam ortopeda powie ci co robić. Kolejna sprawa. Dieta nieprzetworzona, a ty i tak faszerujesz dziecko cukrem. Nie o to lekarzowi chodziło. Twoje dziecko zjada za dużo pszenicy i cukru. Bo jak pieczesz 2 razy w tygodniu ciasto, to taki kawałek dziecko zjada codziennie. To, że to domowe, to nie oznacza, że zdrowe. To samo kaszki. One też mają kupę cukru. Podajesz kupę leków i dziwisz się, że dziecko chorowite? Robisz tak:'

Wspomniana witamina c lewoskrętna podawana codziennie po troszeczku. Tran też codziennie. Lepsza opcja tranu, to liść oliwny, albo olejek oregano. Sprawdź, czy dziecku czasem nie zasmakują kiszonki. Takie dzieci na kwaśne bardzo. I ogranicz to ciasto. Odporność powinna wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kola

Nie masz finansowej wyobraźni. Przykro mi, ale uważam, że jesteś trochę bezmyślna.

Odporność dziecka wzrasta wraz z wiekiem, dieta jest ważna, ale ta zbilansowana, oparta na świeżych produktach. Nie wierzę, że lekarz zalecił słoiczki dla dziecka w wieku przedszkolnym. Wg ciebie do wyboru jest tylko albo chemiczne (przetwarzane), albo pasteryzowane (też przetwarzane)? Z takim budżetem naprawdę możesz szaleć, sprawdzać coraz to nowe smaki. Jeden słoiczek kosztuje ok 6 zl. Tyle kosztuje 8 woreczków ryżu lub 300 g mięsa mielonego lub 1 pierś z kurczaka lub 2 kg jabłek lub pół kg winogron lub kilogram bananów lub 1 brokół i kilka marchewek lub 2 litry mleka lub 3 paczki płatków owsianych czy mała paczka mięsa na gulasz. Kilka dni bez sloiczkow i masz tyle jedzenia dla was wszystkich.. A te słoiczki są jałowe, zmielone jak dla tetryka. Aż żal.. 

Kolejna abstrakcja - soczki po 3-4 zł za 200 ml codziennie.. Ten sam sok co dla dorosłych, tyle że z prodziecięcym marketingiem. 4 zł to kosztuje 1 LITR nektaru "dla dorosłych". 

300 zł za ubrania dla dziecka miesięcznie? Wow! Tyle na allegro kosztuje mega paka fajnych ubranek w bardzo dobrym stanie na pół roku. I nie trzeba dziecka stresować, że się poplami, a niech się plami, to koszulka za 5 zl, a nie 30..

I to wykupowanie połowy apteki przy standardowej chorobie.. Nie wiem czy wiesz, ale taki syrop to sama chemia! A kilka syropów?! Syrop na podniesienie odporności nie uzdrawia doraźnie, jedynie obciąża żołądek chorego..

My zarabiamy podobnie. Powoli, z bieżących wypłat, wykańczamy dom na wsi. Kredyt 1000 zł. Rachunki co najmniej 1000 zł. Żłobek dla córki (w wieku twojego syna) około 800 zł. Do tego syn 8 mcy i pieluchy i wszystkie drobiazgi dla niego. Jedzenie? Średnio na tydzień idzie 300-400 zł i nikt nie chodzi głodny czy bez ulubionego przysmaku. Lubimy dobre piwo, ostatnio whisky, czasem winko, jakieś przekąski do tego. Dziś obkupiłam nas w Stokrotce za 130 zł, ledwo donioslam torbę do samochodu. Jedzenia na jakieś 4, ale bez mięsa. 

Kupuj pojedyncze składniki i spędź trochę więcej czasu w kuchni na początku, a z czasem zobaczysz, że gotując oszczędzasz. A i mniej słuchaj męża. Zamiast tego kuraka ugotuj mu czasem gulasz, spaghetti, chilli con carne, fasolkę po bretońsku, kotlety, krokiety, pierogi, leczo, bigos, no i zupy, zupy, zupy, bo wychodzą tanio, można powekować, a i mały też może zje kilka łyżek. 

To nie jest tak, że macie kasy jak lodu. Nie musisz się też tłumaczyć mężowi, niech się z tobą zamieni jak taki mądry. Sama musisz zmienić podejście do zakupów, gotowania, oszczędzania, pozorbego inwestowania w dziecko. Bo nie chodzi o to żeby dziadować. Po prostu nie wydawaj kasy bezmyślnie, na zupełnie zbędne produkty, na rzeczy które mają dobre i tańsze zamienniki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia

Zgadzam się z wszystkimi przedmówcami i przedmówczyniami. Dodam tylko jedno - nikt mięsa jeść nie musi 😉  Skoro Twój mąż "musi mieć wszystko, co najlepsze" to uświadom mu, że obecnie najbogatsi są na dietach wege/vegan (choć twierdzenie, że dieta bez mięsa jest droga to stereotyp, ale on nie musi tego wiedzieć 😉 ). Także to jego żarcie mięsa na kilogramy ani zdrowe, ani prestiżowe. To trochę tak jak z opalenizną (kiedyś świadczyło o bogactwie, dziś wręcz przeciwnie) i odwrotnie niż z rybami (kiedyś to jedno z najtańszych jedzeń, dziś jedno z najdroższych). Może to jakoś tak psychologicznie na niego podziała, by chociaż ograniczył jedzenie mięsa do jednego posiłku zamiast trzech (choć i tak codzienne zjadanie mięsa, nie daj boże marketowego, to zgroza).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia
10 minut temu, Leżaczek napisał:

Up pokaż mi wegana który wygląda zdrowo 😂

serio? nie powinnam w ogóle reagować na takie komentarze, bo świadczą o kompletnym niezrozumieniu tematu i ignorancji żywieniowej. Ale spoko, zrobię wyjątek - Brendan Brazier (triatlonista), Carl Lewis (sprinter, olimpijczyk), Torre washington (kulturysta), z show bizu Maja Ostaszewska, Monika Mrozińska... i mogłabym tak wymieniać przez godzinę, a na koniec dorzucić siebie i mnóstwo moich znajomych 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia
7 minut temu, Leżaczek napisał:

Nadmiar warzyw i owoców to nadmiar omega 6 i stany zapalne w organizmie oraz tony cukru. Japończyków można naśladować 70% mięsa i 30% warzyw, nie najadanie się do pełna 😗

you know nothing Leżaczku 😉 Każda "dieta" może być zdrowa i niezdrowa. Na diecie wege można jeść chipsy i frytki z maka, a na diecie mięsnej schabowego z sosem. Zresztą nie o tym jest temat i nie mówię, że mąż autorki posta ma nie jeść mięsa. Raczej próbowałam pomóc jej w problemie, który opisuje, bo wygląda na to, że mąż "przeżera" budżet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko, jesteście totalnie niegospodarni skoro przy takich zarobkach i jednym dziecku nie macie za co kupić ubrań. Piszesz że ubrania/buty/gadżety dla dziecka co miesiąc 300 zł. Jakie 300 zł przy prawie trzylatku? Nawet jeśli kupujesz mu jakieś solidne buty (chociaż powinnaś to robić z polecenia ortopedy), to nie wiem jak co miesiąc można na to tyle pieniędzy wydawać. Niech będzie że 2 pary na sezon- teraz np. jedne trzewiki, potem lekkie butki/półbuty i sandałki. I do września wystarczy. Nie trzeba też koniecznie kupować butów po 200 zł para, spokojnie można znaleźć solidne butki na wyprzedaży za 100 zł i mniej. Ubranka? W tym wieku dziecko nie rośnie jak niemowlę, zwłaszcza że piszesz że jest drobne- więc raczej nie zmienia rozmiarów non stop, sama mam dwulatkę i niektóre ciuszki nosi od pół roku i jeszcze nie wyrosła. 

Mąż zjada 3 kg ziemniaków? Wyolbrzymiasz, co sama piszesz- nie 3 kg, tylko 2,5 i nie sam zjada, tylko wszyscy zjadacie. NIe wiem czemu uparcie twierdzisz że zjadasz "resztki"- chyba nie dojadasz po mężu i synku z talerza, tylko normalnie zjadasz to co jest przygotowane, tylko mniejszą porcję. Zresztą i u męża w te, powiedzmy, 2 kg ziemniaków ciężko mi uwierzyć, skoro według ciebie nadwagi nie ma. Kup pół kilo wołowiny, ugotuj makaron, zrób sos spaghetti, i nie wierzę że mąż wciągnie to wszystko na raz. Dziecku po prostu zmiksuj skoro lubi papki. Konserwy do kanapek? Z jego apetytem? Zamiast 2 puszek konserwy, ma pieczony schab czy szynkę na kilkanaście solidnych kanapek, zdrowiej, taniej, wydajniej. 

Kaszki Nestle, pełne cukru i syfiaste, według ciebie to zdrowe żywienie dziecka? Przecież to czysty syf. Nie lepiej ugotować owsiankę i zmiksować z choćby mrożonymi malinami, dosłodzić miodem jeśli dziecko koniecznie trzeba paść cukrem? Bobofruty, stale, codziennie? Takie soczki przyczyniają się do próchnicy (trudno mi uwierzyć że po każdym piciu czy kaszce szorujesz mu zęby), obciążają wątrobę (powinny być pite rzadko, a najlepiej rozcieńczone). Skoro dziecko niby lubi owoce, daj mu banana, jabłko, a nie papkowaty soczek po 3 zł za malutką butelkę. Jak koniecznie musisz sok, to kup duży karton soku tłoczonego, nie z koncentratu, 12 zł za 3 l. I masz zdrowy napój. Albo podaj wodę z miodem i cytryną. Budyń i kisiel to droga żywność? Odrobina mąki ziemniaczanej, do tanich składników (kakao, sok przecierowy, mleko, wanilia czy co tam używasz). Raczej tani deser dla całej rodziny. 

Leki za 300 zł? Jakoś nie wierzę że dla dziecka zużywasz to wszystko przy jednej chorobie, poza tym są tańsze alternatywy, a część leków niepotrzebna. Wit C można kupić tanią w proszku, ale i ta w kropelkach dla dzieci jest wydajna i nie zużywa się jej w 3 dni,  leków typu Nurofen też raczej nie masz na 1 raz. Naucz się stosować naturalne alternatywy, typu olejek eukaliptusowy, syrop z cebuli, i w aptece prosić o zamienniki.

Mamy podobne zarobki i wydatki stałe, dzieci dwoje, mlodsze jeszcze w pieluchach. Wszyscy jesteśmy normalnie ubrani- dzieciom kupuję ciuchy na wyprzedażach, zresztą sobie też, mąż z kolei kupuje bardzo rzadko ale już droższe i solidne, np markowe dżinsy które nosi min. 2 lata. Buty wszyscy mamy porządne. Na jedzenie wydajemy 2, max 2,5 tys miesięcznie, przede wszystkim owoce, kasze, warzywa, makaron pełnoziarnisty, sama piekę porządny chleb, dzieci nauczone jeść owsiankę tak jak my- mąż jedynie je bez mleka, ja wolę np. z bakaliami i gorzką czekoladą, oni - z owocami. W czasie choroby przede wszystim leczymy się naturalnie (czosnek, syrop z cebuli, miód, cytryny, olejki eteryczne), jak trzeba leków to weryfikujemy to co zapisuje lekarz- czy coś możemy zastąpić tym co mamy w domu, czy są tańsze zamienniki (choćby głupi ibuprofen ma drastyczne różnice w cenie, w zalezności od tego na ile jest reklamowany dany środek). NIe będę twierdziła że zarobki 6-7 tys na 4-osobową rodzinę to kokosy, ale spokojnie pozwala to na normalne życie i rozrywki- basen 2 razy w miesiącu, od czasu do czasu kawiarnia na spacerze z dziećmi i lody czy naleśniki, czasem obiad z restauracji czy jedzenie z dowozem jak nie ma weny na gotowanie, ubrania, buty, opłaty szkole i żłobkowe. Fakt, rzeczy takie jak chemia domowa czy sucha żywność kupujemy najczęściej na promocji, wyprzedaży- nie szukając specjalnie, tylko raczej przy okazji, jeśli np. ręczniki papierowe czy herbata są taniej, to weźmiemy na zapas bo zużyjemy i tak. Co miesiąc coś odkładamy, kwoty raczej rzędu 1000- 1500zł, kompleksowa naprawa auta i jego ubezpieczenie są raz do roku, rzadko coś dodatkowo wypada, pralka czy zmywarka nie psują się co miesiąc, spokojnie jest na wakacje (tydzień w Polsce, tydzień za granicą, plus obóz starszego), i systematycznie gromadzi się naddatek. 

Piszesz że codziennie 100 zł na zakupach- nawet jeśli, to i tak jakoś się wasz budżet nie zgrywa. Zakładając że faktycznie co miesiąc 300 na duperele dziecka, 300 na lekarza. Załóżmy że paliwo 500, plus 300 na dziecko, plus żywienie- 3000, plus opłaty 200, kredyt 1000, leczenie (choćby co miesiąc)- 300. Maksymalnie 5300 zakładając że co miesiąc lecznenie i nowe buty dla dziecka. Od 1 do 2 tys. powinno wam zostać. Co najmniej, jadąc po maksymalnych wydatkach. Na taką awarię samochodu czy nową pralkę powinien być zapas co miesiąc, zakładając że okrągły rok co miesiąc tyle leci na dziecko i leczenie (jakiś kosmos jak dla mnie). Z reszty spokojnie powinno byc na wasze wakacje, ubrania, dentystę czy inne potrzeby. Więc pytanie- na co leci kasa? Bo gdzieś najwyraźniej ucieka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KKK
11 godzin temu, Gość kłotliwababa napisał:

Na śniadanie mąż robi sobie kanapki do pracy z chlebem i szynką i serem tudzież z kiełbasą albo konserwą z krakusa z normalnego chleba, na obiad piekę pizze domową, robię zupy albo najczęściej drugie danie kartofle/kasza/ryż + schabowy/kurczak/ nugetsy na kolację kanapki lub jeśli coś zostało z obiadu, kupuję też słodycze albo ok. 2 razy w tyg piekę ciasto bądź ciaska ( ciasto, marchewkowe, sernik, jabłecznik, biszkopt z galaretką i owocami, ciastka maślane z otrębami) codziennie musi mieć mięso - do śniadania, obiadu i kolacji

Dziecko jest małe więc też ma swoją diete je kaszki nestle rano i wieczorem, słoiczki z mięsem do których dodaję kaszę, ryż albo ziemniaki, naleśniki z dżemem, codziennie zjada jogurt z bananem, pije też sok codziennie bobofrut albo mus, je kisiele, budynie, dostaje też to co z obiadu ale nie chcę na razie żeby jadło chemię więc wolę żeby jednak dostawał słoiczki przebadane.

Ja oczywiście jem odpadki to co zostanie.

1000 zł kredyt

paliwo musimy kupić do samochodu

telefon internet opłacić - 200 zł

opłaty typu światło prąd itp ok.300 zł

dziecko ciągle wyrasta więc potrzebuje ubrań itp około 300 zł miesięcznie wydaję na jakieś rzeczy dla dziecka

jak zachoruje to pęka z 300 zł na leki dla malucha

 

A wy jak żyjecie ile macie na miesiąc?

 

300 zł na ubrania dla dziecka co miesiąc ? To przesada. maluch czy starsze dziecko skoro piszesz o przedszkolu? Tyle jedzenia dla małego to dużo kosztuje. Nie wiem ile ma lat czy miesięcy. Może możecie jeść więcej razem a nie każdy co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KKK

Dziecko 2,8 czyli prawie 3 lata a ty dajesz mu soczki i pierdoły jak dla pół rocznego dziecka ? Ok niech się zdrowo odżywiać ale Tobie coś nie wychodzi. Za dużo wydajesz na zakupy. Kupuj tylko to co potrzebne a nie dodatkowe rzeczy. Jak byś miała kolejne dziecko to zrozumiesz że twój prawie 3 latek to spore dziecko. Jesteście oboje w domu to oduczcie go pieluch całkowicie. Po co na wyjazdy mu ubierasz pampersy ?szok na serio. Nie bronie Twojego męża.  Je wiem jak jak jest jednak wydaje mi się że nie planujesz nic. Masz pieniądze idziesz na żywioł i kupujesz różne rzeczy w tej biedronce plus dla dziecka. Potrzebuje dajmy bluzkę i spodnie a kupisz jeszcze inne rzeczy bo się podobają bo są w promocji i się uzbiera. Ja mam w domu 3,5 latke i nie wydaje tak dużo . Szok na serio. Mam też starsze dziecko. Jest nas 4 zarabiamy też około 6 tys.  kredyt 1,5tys za dom, 2 samochody, przedszkole, opłaty wszystkie. Też nie mamy nie wiem czego. Wydaje mi się że Ty masz szansę zaoszczędzić na jedzeniu i na " dziecku".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakiś ktoś

Po 1. Też mam 3 letnią córkę i takie dziecko jada normalne obiady a nie słoiczki. 2. My mamy taką kasę na 4 osoby. Do tego mamy dwa samochody i żyjemy sobie spokojnie a dodam że mój mąż to typowy mięsożerca. Ciuchy kupujemy w sieciówkach. Kosmetyki standard, nie najtańsze. Więc nie wiem co jest u Was nie tak ale 3 osoby za te pieniądze powinny spokojnie żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala

Mój mąż zarabia ok.5tys

Ja ok.3 tyś

Obliczlismy,  że życie kosztuje nas miesięcznie ok. 5tys

I ja wykładam 2tysiace on wyklada 3 tysiące

Reszta, która nam zostaje jest nasza tzn.kazde robi z nią co chce. Większości odkładamy na różnych kontach. Kilka razy uratowała nam tyłek np. Operacja u męża łączny koszt 20tys.

Przez długi czas to 5tys na życie rozpierdzielalam,  co miesiąc musiałam 100-200zl wyjąć z konta oszczednosciowego 

Teraz wzięłam się za tą kasę....

Mamy 1200zl kredytu

1200zl wydajemy na jedzenie (Mój mąż też Z tych co woli mięso) zakupy robię z listą i tylko raz w tygodniu

Na córkę wydaję ok.300zl- opłaty w szkole, zajęcia dodatkowe i jakieś ubrania (często lumpeks)

Rachunki to u nas ok.800zl (Mam wszędzie stałe przelewy, więc kwota co miesiąc jest stała)

500zl się rozchodzi na przyjemności 

Jakiś obiad w restauracji, kino czy lumpeksy (siebie ubieram tylko tam z powodów ideologicznych) (nie liczac butow i bielizny)

Kasa która zostaje idzie na konto mojej córki i na nasze konta emerytalne (mamy je od roku, bo wcześniej nie byłam wstanie nic odłożyć z tej puli)

Mamy dwa auta i tu wszystkie opłaty pokrywa mój mąż (zarabia więcej)

Ubrania kupuje też sam, bo wszystko musi być nowe i zazwyczaj z półki premium 

Czego ja nie pochwalam ale jak większość facetów kupuje tylko to co potrzebuje

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc d

Kurde 300zl miesięcznie na ciuchy dla dziecka? Moja córka. Ma 6 lat i nigdy tyle nie wydałam. 300zl na sezon to rozumiem.

300zl na chemię ?  Hmmm nie wiem co za chemię i ile jej zużywacie. Ja np. Maksymalnie ograniczam zużycie takich rzeczy w domu, bo wcale nie trzeba tego dużo. 

My z mężem i corka mamy 7500zl na miesiąc. I fakt - przyznam że przy 2 autach, opłatach 600zl za przedszkole plus opłaty z kredytem 2000tys na mies to tyłka nam nie urywa. Sama się często zastanawiam gdzie te pieniądze. Najdroższe jest jedzenie. Nie oszczędzam na tym - nie jemy margaryny tylko masło, wędliny czy parówki tylko te droższe itp. 

Obliczyłam,ze fajnie byłoby mieć te 9000tys na miesiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lak
16 godzin temu, Gość klotliwa napisał:

 

Autorko, na miejscu twojego meza rozwiodlabym sie z toba.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
11 godzin temu, Leżaczek napisał:

Nadmiar warzyw i owoców to nadmiar omega 6 i stany zapalne w organizmie oraz tony cukru. Japończyków można naśladować 70% mięsa i 30% warzyw, nie najadanie się do pełna 😗

Japończycy tak nie jedzą (przede wszystkim spożycie mięsa jest małe) skąd ci to przyszło do głowy...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 godzin temu, Leżaczek napisał:

Bierz do biedronki 50, musisz się nauczyć kupować mądrze jedzenie, będzie 1500 oszczędności. A najlepiej jak byś chodziła co tydzień i zamieściła się w 200-300. Ja z twoim budzetem musialbym mieć osobny pokój na jedzenie 😱

Ja robię dokładnie to, co ty jej radzisz. Chodzę raz na tydzień. A przynajmniej się staram. W 200zł się nie zmieści, ale w 300-350 powinna. W biedrze często są promocje na mięso, to się wtedy bierze go więcej.

Autorko piszesz o zjadanych resztkach i wiesz co myślę? Że spokojnie możesz dziecku podawać pół słoiczka. Masz zaoszczędzony jeden słoiczek dziennie. Bo z tego co piszesz, to jeszcze do tego słoiczka mieszasz dziecku jakiś ryż, czy kaszę, a dziecko to ponoć niejadek i podejrzewam, że dziecko całej tej porcji nie zjada,  a dojadasz ją ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 godzin temu, Gość natalia napisał:

you know nothing Leżaczku 😉 Każda "dieta" może być zdrowa i niezdrowa. Na diecie wege można jeść chipsy i frytki z maka, a na diecie mięsnej schabowego z sosem. Zresztą nie o tym jest temat i nie mówię, że mąż autorki posta ma nie jeść mięsa. Raczej próbowałam pomóc jej w problemie, który opisuje, bo wygląda na to, że mąż "przeżera" budżet.

O_o i ty wypominasz komuś ignorancję jedzeniową? Logicznym jest, że na wege je się wszystko oprócz mięsa. Na wersji bardziej okrojonej to nawet mleka nie pijesz, ale jak ktoś jedzie na mięsnej, to na pewno nie robi sosów i nie panieruje kotletów. Dieta mięsna ogranicza do minimum zboża. Jak ktoś je dużo smażonego, otoczonego panierką, oblanego pod postacią sosu mąką mięsa, a do tego zjada kupę innych dziwnych rzeczy, to nie jest na diecie mięsnej, tylko żre niezdrowo. To nie mięso jest niezdrowe, tylko zboża, najbardziej pszenica.. Niezdrowy może być sposób przygotowania tego mięsa. A na pewno połączenia mięsa ze zbożami. Mąż autorki nie zrezygnuje z mięsa. Problem autorki jest w tym, ile on żre jak zauważyłaś i w tym, że ona nie patrzy na ceny. Paczkowana wędlina zawsze jest droga, a jak mąż potrafi półtora kg kurczaka zjeść w jeden dzień to się mu kupuje tańszego. Autorka niech sobie kupi tego wolnobiegającego, ale niech sobie go podzieli na części, że niby ten jest dla dziecka i gotuje go osobno dla siebie i dziecka. Mąż tego widzieć nie będzie, bo wtedy siedzi w robocie, a ona przed wyjściem do pracy na popołudnie musi też coś zjeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 minut temu, Gość gosc napisał:

Japończycy tak nie jedzą (przede wszystkim spożycie mięsa jest małe) skąd ci to przyszło do głowy...???

Ryby to też mięso jakbyś nie zauważyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia
35 minut temu, Gość gość napisał:

O_o i ty wypominasz komuś ignorancję jedzeniową? Logicznym jest, że na wege je się wszystko oprócz mięsa. Na wersji bardziej okrojonej to nawet mleka nie pijesz, ale jak ktoś jedzie na mięsnej, to na pewno nie robi sosów i nie panieruje kotletów. Dieta mięsna ogranicza do minimum zboża. Jak ktoś je dużo smażonego, otoczonego panierką, oblanego pod postacią sosu mąką mięsa, a do tego zjada kupę innych dziwnych rzeczy, to nie jest na diecie mięsnej, tylko żre niezdrowo. To nie mięso jest niezdrowe, tylko zboża, najbardziej pszenica.. Niezdrowy może być sposób przygotowania tego mięsa. A na pewno połączenia mięsa ze zbożami. Mąż autorki nie zrezygnuje z mięsa. Problem autorki jest w tym, ile on żre jak zauważyłaś i w tym, że ona nie patrzy na ceny. Paczkowana wędlina zawsze jest droga, a jak mąż potrafi półtora kg kurczaka zjeść w jeden dzień to się mu kupuje tańszego. Autorka niech sobie kupi tego wolnobiegającego, ale niech sobie go podzieli na części, że niby ten jest dla dziecka i gotuje go osobno dla siebie i dziecka. Mąż tego widzieć nie będzie, bo wtedy siedzi w robocie, a ona przed wyjściem do pracy na popołudnie musi też coś zjeść.

Tak i tutaj znamiona ignoracji też zauważam. Jestem na diecie wege od kilkunastu lat, na vegan od roku, także nie musisz mi tłumaczyć :). To w ogóle nie o to chodzi. Czy ktoś je mięso, czy nie może odżywiać się zdrowo lub nie. To nie jest tak, że pszenica czy mięso jest niezdrowe. Liczy się jego jakość i ilość w diecie. Ale to temat na osobny wątek, więc nie zaśmiecajmy tego. Dałam radę z mojego doświadczenia, bo też miałam do czynienia z osobą, która uważała, że "zasługuje na najlepsze jedzenie" i to podziałało, gdy dowiedziała się, że mięso, które spożywa to raczej dieta ubogich.  Tutaj dodatkowym problemem są horrendalne ilości jedzenia i absurdalna kwota na dziecko (chyba, bo dziecka nie mam więc nie wiem, ale wnoszę po wypowiedziach innych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lulu

300 złotych na ciuchy co miesiąc? Po co? Przecież nie wyrasta z nich błyskawicznie. Papki dla trzylatka? Nie wpadłaś na to, by kupić blender, skoro już musi jeść papki? (Wątpię, bo dzieciak powinien korzystać z zębów). Chemia co miesiąc za kolejne 3 stówy? Ty na jedno sprzątanie pół butelki domestosa wylewasz? Sorry, ale oboje jesteście niegospodarni. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagna

Moj maz tez jest niegospodarny, rozrzutny, ale nie mamy dzieci i nie bronie mu, bo on zarabia 7200 netto a ja marne 1800 netto plus mam dorabiam 2 dni w tyg po pracy i mam z tego 400 netto. 

Oszczedzam ja, bo jakos nie mam sumienia prosic go o kase na moje zachcianki (teraz np.raz w m-cu chodze na depilacje laserem za 400zl, straszna “małpa” ze mnie, wiec moze to trafnie wydana kasa). Moze jestem dziwna, ale planuje wydatki jakbym ciagle byla singielka, dzis jest maz a jutro moze go nie byc. Co miesiac musze odlozyc 1000zl, po prostu musze! Zawsze musze miec na czarna godzine.

Twoj facet powinien zmienic myslenie w kwestii jedzenia, a Tobie proponuje robic zupy i dawac temu obzartuchowi obiad dwudaniowy. Czy zawsze musi byc to mieso? Nie mozna potem dolac sobie zupy i zjesc z chlebem albo o tej 22 zrobic owsianke np.z bananem?

U mnie dzisiaj na kolacje 1 piers kurczaka, ale usmazona a’la kebab, dorzuce do wrapa duzo warzyw i kawalki kurczaka, zrobie sos z jogurtu, czosnku.

Lubie jesc jajka smazone na sloninie, takie skwarki sa sycace. Na obiad czasro pieke ziemniaki ze skrzydelkami, do tego mizeria. 

Jednym slowem kombinuje jak sie da, a te zupy to super rozwiazanie, zdrowe i od razu po pracy mam posilek na “pierwszy glod”.

Jezeli syn toleruje tylko “papki” rob mu sama, zobacz sklad i zmiksuj to samo. Na pewno duzo zaoszczedzisz. Po co bobofruty? Lepszy swoj kompot albo woda. Mozesz ugotowac gruszke z jablkiem na papke i juz masz swojego bobofruta. Latem korzystac z brzpskwin, truskawek, arbuza. Miksowalas kiedys truskawki z arbuzem? Na 100% Twoj syn to polubi.

Ubrania...zastanow sie gdzie Twoj syn najwiecej spedza czasu? Jezeli to dom i zlobek/przedszkole to po co inwestowac w cos odswietnego? Spodnie dresowe i legginsy, bluzy. Mozna to kupic taniej na “ciuchach” albo w pepco. Ok, buty potrzebne, ale przeciez nie co miesiac. 

Kupuj produkty z promocji, np.mieso i zamrazaj. Ja zamrazam tez truskawki na zime, brzoskwienie, jagody, warzywa do zup.

No i w ogole niech Twoj chlop przestanie gadac i niech przez miesiac sam jezdzi na zakupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość natalia napisał:

Tak i tutaj znamiona ignoracji też zauważam. Jestem na diecie wege od kilkunastu lat, na vegan od roku, także nie musisz mi tłumaczyć :). To w ogóle nie o to chodzi. Czy ktoś je mięso, czy nie może odżywiać się zdrowo lub nie. To nie jest tak, że pszenica czy mięso jest niezdrowe. Liczy się jego jakość i ilość w diecie. Ale to temat na osobny wątek, więc nie zaśmiecajmy tego. Dałam radę z mojego doświadczenia, bo też miałam do czynienia z osobą, która uważała, że "zasługuje na najlepsze jedzenie" i to podziałało, gdy dowiedziała się, że mięso, które spożywa to raczej dieta ubogich.  Tutaj dodatkowym problemem są horrendalne ilości jedzenia i absurdalna kwota na dziecko (chyba, bo dziecka nie mam więc nie wiem, ale wnoszę po wypowiedziach innych).

Pszenica to trucizna. I mówię ci to z mojego doświadczenia. Z nas dwóch, to ja się musiałam leczyć jedzeniem i się wyleczyłam. Nie wmówisz mi, że zboża są zdrowe. Oczywiście, że jako zdeklarowana wege będziesz każdemu odradzać mięso. Problem w tym, że twoje rady w tym temacie się nie sprawdzą, bo ten facet nie zrezygnuje z mięsa. Mięso nie jest w tej chwili drogie, więc jak już ci pisałam i napiszę jeszcze raz, tak jak zauważyłaś problemem są ilości. Jak facet zrezygnuje z mięsa, to się przerzuci na 2 kg żółtego sera dziennie, które żona będzie musiała mu usmażyć w panierce. Jakiekolwiek będą jego upodobania kulinarne, to i tak będzie żarł. Jemu trzeba pokazać ile on pieniędzy przeżera, bo ilość jedzenia, że za dużo, to nie dotrze. Przez miesiąc, dwa ma mieć osobne półki w lodówce, kupować i gotować sobie sam. Wtedy sam zobaczy, gdzie uciekają jego pieniądze.

Wymieniłaś dwa nazwiska wege. A Braunek ci coś mówi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elo

Bo cholere piszecie o tych zbozach...

Autorko, jestes bardzo niegospodarna. W dodatku wydaje mi sie, ze niezla zolza. To ciagle powtarzanie, ze Ty resztki jesz... Wyjadasz mezowi z talerza??? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kurczak za 200zl czyli ważący koło 2 kg do tego 3 kg ziemniaków? To przepraszam czym jest twój mąż? Bo na pewno nie człowiekiem. Mój mąż ma 190cm wzrostu, praca biurową 8 h a potem zasuwa na budowie-wkrótce zaczynamy wykonczeniowke. I sorry ale na obiad nie je 5 kg posiłku 😱 człowiek powinien jeść tyle ile zmieści w swoim ręku, czyli jeden posiłek powinien być wielkości jednej piesci. My kurczaka 2 kg to mamy na 2 obiady,do tego ok. 1.5 kg ziemniaków i surówka ze 400g na 3 osoby.

Autorko po 1 odstaw te słoiczki, bobofruty itd-a zamiast tego wprowadź dziecku normalna zróżnicowana diete. Podawaj dziecku napar z czarnego bzu-zarówno z owoców jak i kwiatów, tran, napar z czystka, dużo świeżych warzyw i owoców a zobaczysz że odporność wzrośnie. Podawaj też kiszonki. Odstaw bobofruity i inne słoiczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Elo napisał:

Bo cholere piszecie o tych zbozach...

Autorko, jestes bardzo niegospodarna. W dodatku wydaje mi sie, ze niezla zolza. To ciagle powtarzanie, ze Ty resztki jesz... Wyjadasz mezowi z talerza??? 

Podejrzewam, że ona zjada po dziecku, to co ono nie zje i to co mąż zostawi. Może się zdarzyć, że mąż jednak od czasu do czasu nie pochłonie w całości tych dwóch kg ziemniaków i ona zjada, żeby się nie zmarnowało. Codziennie to pewnie nie jest, ale jednak ma miejsce.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

 człowiek powinien jeść tyle ile zmieści w swoim ręku, czyli jeden posiłek powinien być wielkości jednej piesci. My kurczaka 2 kg to mamy na 2 obiady,do tego ok. 1.5 kg ziemniaków i surówka ze 400g na 3 osoby.

 

To co człowiek powinien, a robi, to dwie różne sprawy. U mnie kurczak ok 1600g jest na jeden obiad, ale nas jest czwórka.

Autorko jedno pytanie. Codziennie chodzisz do sklepu. Codziennie szykujesz obiad. Zajmujesz się dzieckiem. Do tego jeszcze sprzątasz, pierzesz i wszystkie inne prace domowe są twoje. Mąż przychodzi, ty wychodzisz. Wracasz pewnie po 22. Kiedy ty masz czas dla siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

3kg kurczaka na jeden dzien?????? Spoko twoj maz knur zejdzie na zawal przed 40tka i odejdzie ci ta wielka geba bez dna do wykarmienia. Mieso codziennie? On pracuje w kamieniolomach 16 h na dobe? A gdzie salatki, RYBY, lekka kuchnia typu srodziemnomorska? Cociaz jakies zapiekanki, makarony, ryz, kasza z warzywami? I serio te jego 3,9 tys to duzo???? Smiech na sali, mam nadzieje ze to chodziaz netto. To juz ja mam wiecej.... i nie zre jak SWINIA. Pokaz ten post mezowi, moze sie ogarnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mąż autorki to chyba ma już brzuch do kolan... mój mąż na całe szczęście nie jest żadnym robolem, ma prace biurową, mianowicie rozpatruje reklamacje w jednym z banków przy 185 cm waży ok. 100 kg, ale przed pracą 2 w tygodniu idzie na boks, po pracy albo na kick boxing albo na siłownie, ogólnie ma 7-8 treningów w tygodniu, je regularnie co 4h, ale w życiu nie wciągnąłby 3 kg ziemniaków dziennie i całego kurczaka... Żywieniowa patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Mąż autorki to chyba ma już brzuch do kolan... mój mąż na całe szczęście nie jest żadnym robolem"

Dlaczego gardzisz osobami które pracują fizycznie ? 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aja

Autorko, jak wyjadasz te resztki?

Z talerza po nim? Czy czekasz az on zje i mozesz sobie nalozyc to co w garnku zostalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość gość napisał:

"Mąż autorki to chyba ma już brzuch do kolan... mój mąż na całe szczęście nie jest żadnym robolem"

Dlaczego gardzisz osobami które pracują fizycznie ? 

 

 

To chyba oczywiste i nie trzeba tego rozwijać ;) Dla mnie taki chłop jest aseksualny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×