Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marcysia

Czy to poważne traktowanie?

Polecane posty

Gość Marcysia

Czesc, pomozcie mi to zinterpretowac, bo juz sie pogubilam... poznalam rok temu faceta. Ogolnie fajny, mily, wesoly, bez nalogow, dobrze nam sie spedzalo czas, ale ... czesto czuje, ze on mnie traktuje po prostu jak kolezanke, mile towarzystwo, kiedy juz pozalatwia wszystkie swoje wieksze i mniejsze sprawy. Mieszkamy jakies 60 km od siebie, co nie jest przecież odległościa nie do przebycia, a widzimy sie ogolonie rzadko i krotko - średnio dwa razy w tygodniu. Nawet weekendy spedzamy razem rzadko, bo on jeszcze studiuje i w niektore weekendy ma zjazdy. Najczesciej przyjezdza wieczorem, pozno, ze nawet nie ma czasu cokolwiek porobic czy nawet porozmawiac, bo juz trzeba klasc sie spac. Ogolnie dosc duzo esmesujemy, ale on dzwoni rzadko - raz na kilka dni. Mowilam mu o tym, ze nie czuje sie wazna w tej relacji, ze traktuje mnie jak opcje, alternatywe dla spedzania wolnego czasu, ze nie jestem dla niego prorytetem, tylko ze znajduje dla mnie czas jak juz wszystko inne porobi, ale zaprzecza. Mnie to jednak nie przekonuje. Ja widze to zupelnie inaczej. On nie ma czasu dla mnie, ale ma czas isc sam na basen, saune, odwiedzic znajomych, albo spac do poludnia, a potem musi odrabiać godziny w pracy, bo ma elastyczny grafik, ale za to potem nie ma przez to czasu dla mnie. Bywa, ze jedzie do mnie, ja czekam, a on sobie po drodze wstepuje na basen i sie spoznia godzine, nawet mnie o tym wczesniej nie informujac, a ja czekam i sie denerwuje, bo nie wiem czy cos mu sie czasem nie stalo, bo kontaktu z nim w tym czasie nie ma. Czasem chodzi rowniez ze mna na basen czy saune, ale rzadko. Ostatnio zaprosilam go na swieta do siebie do domu. Poczatkowo sie zgodzil, ale potem w ostatniej chwili stwierdzil, ze nie przyjedzie. Kompletnie bylam zaskoczona tą nagla zmianą jego planow. Napisalam do niego trzy smsy i potem próbowałam dzwonic, zeby sie dowiedziec, co sie stalo, bo sie przeciez nie poklocilismy, ani nic z tych rzeczy, to oczywiscie nie odpisal, ani nie oddzwonil, a wrecz bezczelnie wylaczyl telefon. Ja go ogolnie nigdy nie sprawdzam, nie ograniczam, ani nie kontroluje. Nigdy mu sie tez nie narzucalam, bo sama mam duzo swoich spraw i obowiązków, wiec i jego brak czasu staralam sie zawsze jakos wytlumaczyc. Ale tym razem sytuacja wydala mi sie na tyle niejasna, ze postanowilam sprawdzić, co sie dzieje. Martwilam sie po prostu, bo jego telefon wylaczony, brak odpowiedzi od niego na moje smsy od polowy dnia, wiec pojechalam do niego. Okazalo sie, jak go podstawilam pod ścianą, ze ... jedzie na splyw kajakowy!!! Poczulam sie oszukana i zignorowana. Wiedzial, jak bardzo wazne sa dla mnie swieta, a mimo to utrzymywal mnie do konca w przekonaniu że przyjedzie i je ze mna spędzi, po czym jednym smsem odmowil przyjazdu bez wyjasnien i zaplanowal sobie wyjazd na splyw! To bylo jak policzek w twarz. Najgorsze w tym wszystkim, ze on nawet nie mial zamiaru mi o tym powiedziec, a dowiedzialam sie tylko dlatego, ze do niego pojechalam i postawilam go pod ścianą. Tlumaczyl sie, ze nawet mi nie proponowal, bo wiedzial, ze sie nie zgodze jechac, na co sie oburzylam, ze oczywiscie, ze bym wziela pod uwage taka ewentualnosc, gdybym odpowiednio wczesniej wiedziala.. Poprosilam, zeby jednak nie jechal i spedzil te swieta ze mna, to stwiedzil, ze juz zaplacil, wiec pojedzie, a zreszta splywy lubi, wiec dlaczego ma rezygnowac. Zaproponowalam, ze pojade z nim, to stwierdzil, ze nie, bo juz nie ma miejsc, bo za pozno. Powiedziałam, ze pojade i nie bede brala w tym udzialu, po prostu poczekam, az splyna, to tez nie wchodzilo w gre. Ostatecznie zaproponowalalam, ze niech jedzie sam, skoro juz tak bardzo chce, ale niech chociaz ze mna sniadanie wielkanocne zje, ale tez odmowil, bo stwierdzil, ze swiat nie lubi. Ostatecznie sie okaazalo, ze on jedzie nie na jeden dzień, ale na trzy, wiec że w ogole nie wzial opcji spedzenia nawet chwili ze mna w te swieta. Ja nawet nie wiem z kim pojechał, bo przez rok znajomości poznalam pobieznie tylko jedną jego znajoma. Mimo ze nie raz mowilam, zeby mnie z kolegami czy z bratem poznal. Jedynie raz mnie do mamy swojej zabral i to tez tak przy okazji - może z pol godziny co najwyżej z nia rozmawiałam. Niektorzy pewnie powiedza, ze na sex do mnie jezdzil i tu tez niespodzianka. On sie prawie wcale nie chcial bzykac. Na tym punkcie tez byly konflikty. Jemu raz na dwa, trzy miesiące wystarczalo i z tego, co sie dowiedzialam, to nie tylko ze mna tak mial, ale jego byla dziewczyna miala z nim ten sam problem. Poza tym z jego dziwnymi zachowaniami bylo tez tak, ze sie obrazal nie widomomo o co i sie potem kilka dni potrafil nie odzywac. Najczęściej to ja wyciagalam reke na zgode, chociaz czesto nawet nie wiedzialam, o co sie pogniewal. Zreszta po tym sie zachowywał jak gdyby nigdy nic. Niedawno zmieniałam pracę. Mialam okazje przeprowadzic sie do jego miasta, ale on jakos nie bardzo podejmowal ten temat. Ostatecznie wybrałam inna pracę, bo nie widzialm entuzjazm, gdy mowilam, ze wynajmiemy mieszkanie i zamieszkamy razem. Ja mieszkam sama i tez nigdy nie bral pod uwagę, żeby sie do mnie wprowadzic, bo by musial dojeżdżać codziennie do pracy. Po ostatniej jego akcji z tym wyjazdem na splyw, juz bylam tak zla i zniesmaczona, ze mu powiedzialam, ze skoro tak stawia sprawy, to dla mnie jasne, ze ma mnie w d... i stwierdzilam, ze skoro nie jest w stanie isc na zadna z moich propozycji, to mu najwidoczniej w ogole na mnie nie zalezy i uciekłam. Wysłal mi tylko smsa z pretensjami, ze go kontroluje i ze mu nie ufam. Liczylam, ze sobie przemysli i mnie przeprosi, ale tak sie nie stalo. Wciaz milczy i wiem, ze jak ja sie nie odzezwe, to to bedzie koniec. W zwiazku z opisana sytuacja, co myslicie? Czy on mnie powaznie traktuje? Czy tak sie zachowuje facet, któremu zalezy? Czy mam jeszcze drążyć ten temat czy po prostu go sobie odpuścić? Czy warto jeszcze ratowac ta relację? Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lara

Ile ten gość ma lat? 15?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcysia

To dorosly facet! W tym roku skonczyl 40 lat! Nie ma żony, ani dzieci, wiec raczej nie to jest przyczyna jego ciaglego braku czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melona
Przed chwilą, Gość Marcysia napisał:

traktuje mnie jak opcje, alternatywe dla spedzania wolnego czasu, ze nie jestem dla niego prorytetem

Jak mu nie dałaś to czeg się spodziewasz. Ugotuj mu obiad, upiecz mu kurczaka, usmaż mu kotlet zagłoby, upiecz mu sernik. Daj mu JEDZENIE i co nieco posmakować, to priorytety zmienią się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś

1 godzinę temu, Gość Marcysia napisał:

Czesc, pomozcie mi to zinterpretowac, bo juz sie pogubilam... poznalam rok temu faceta. Ogolnie fajny, mily, wesoly, bez nalogow, dobrze nam sie spedzalo czas, ale ... czesto czuje, ze on mnie traktuje po prostu jak kolezanke, mile towarzystwo, kiedy juz pozalatwia wszystkie swoje wieksze i mniejsze sprawy. Mieszkamy jakies 60 km od siebie, co nie jest przecież odległościa nie do przebycia, a widzimy sie ogolonie rzadko i krotko - średnio dwa razy w tygodniu. Nawet weekendy spedzamy razem rzadko, bo on jeszcze studiuje i w niektore weekendy ma zjazdy. Najczesciej przyjezdza wieczorem, pozno, ze nawet nie ma czasu cokolwiek porobic czy nawet porozmawiac, bo juz trzeba klasc sie spac. Ogolnie dosc duzo esmesujemy, ale on dzwoni rzadko - raz na kilka dni. Mowilam mu o tym, ze nie czuje sie wazna w tej relacji, ze traktuje mnie jak opcje, alternatywe dla spedzania wolnego czasu, ze nie jestem dla niego prorytetem, tylko ze znajduje dla mnie czas jak juz wszystko inne porobi, ale zaprzecza. Mnie to jednak nie przekonuje. Ja widze to zupelnie inaczej. On nie ma czasu dla mnie, ale ma czas isc sam na basen, saune, odwiedzic znajomych, albo spac do poludnia, a potem musi odrabiać godziny w pracy, bo ma elastyczny grafik, ale za to potem nie ma przez to czasu dla mnie. Bywa, ze jedzie do mnie, ja czekam, a on sobie po drodze wstepuje na basen i sie spoznia godzine, nawet mnie o tym wczesniej nie informujac, a ja czekam i sie denerwuje, bo nie wiem czy cos mu sie czasem nie stalo, bo kontaktu z nim w tym czasie nie ma. Czasem chodzi rowniez ze mna na basen czy saune, ale rzadko. Ostatnio zaprosilam go na swieta do siebie do domu. Poczatkowo sie zgodzil, ale potem w ostatniej chwili stwierdzil, ze nie przyjedzie. Kompletnie bylam zaskoczona tą nagla zmianą jego planow. Napisalam do niego trzy smsy i potem próbowałam dzwonic, zeby sie dowiedziec, co sie stalo, bo sie przeciez nie poklocilismy, ani nic z tych rzeczy, to oczywiscie nie odpisal, ani nie oddzwonil, a wrecz bezczelnie wylaczyl telefon. Ja go ogolnie nigdy nie sprawdzam, nie ograniczam, ani nie kontroluje. Nigdy mu sie tez nie narzucalam, bo sama mam duzo swoich spraw i obowiązków, wiec i jego brak czasu staralam sie zawsze jakos wytlumaczyc. Ale tym razem sytuacja wydala mi sie na tyle niejasna, ze postanowilam sprawdzić, co sie dzieje. Martwilam sie po prostu, bo jego telefon wylaczony, brak odpowiedzi od niego na moje smsy od polowy dnia, wiec pojechalam do niego. Okazalo sie, jak go podstawilam pod ścianą, ze ... jedzie na splyw kajakowy!!! Poczulam sie oszukana i zignorowana. Wiedzial, jak bardzo wazne sa dla mnie swieta, a mimo to utrzymywal mnie do konca w przekonaniu że przyjedzie i je ze mna spędzi, po czym jednym smsem odmowil przyjazdu bez wyjasnien i zaplanowal sobie wyjazd na splyw! To bylo jak policzek w twarz. Najgorsze w tym wszystkim, ze on nawet nie mial zamiaru mi o tym powiedziec, a dowiedzialam sie tylko dlatego, ze do niego pojechalam i postawilam go pod ścianą. Tlumaczyl sie, ze nawet mi nie proponowal, bo wiedzial, ze sie nie zgodze jechac, na co sie oburzylam, ze oczywiscie, ze bym wziela pod uwage taka ewentualnosc, gdybym odpowiednio wczesniej wiedziala.. Poprosilam, zeby jednak nie jechal i spedzil te swieta ze mna, to stwiedzil, ze juz zaplacil, wiec pojedzie, a zreszta splywy lubi, wiec dlaczego ma rezygnowac. Zaproponowalam, ze pojade z nim, to stwierdzil, ze nie, bo juz nie ma miejsc, bo za pozno. Powiedziałam, ze pojade i nie bede brala w tym udzialu, po prostu poczekam, az splyna, to tez nie wchodzilo w gre. Ostatecznie zaproponowalalam, ze niech jedzie sam, skoro juz tak bardzo chce, ale niech chociaz ze mna sniadanie wielkanocne zje, ale tez odmowil, bo stwierdzil, ze swiat nie lubi. Ostatecznie sie okaazalo, ze on jedzie nie na jeden dzień, ale na trzy, wiec że w ogole nie wzial opcji spedzenia nawet chwili ze mna w te swieta. Ja nawet nie wiem z kim pojechał, bo przez rok znajomości poznalam pobieznie tylko jedną jego znajoma. Mimo ze nie raz mowilam, zeby mnie z kolegami czy z bratem poznal. Jedynie raz mnie do mamy swojej zabral i to tez tak przy okazji - może z pol godziny co najwyżej z nia rozmawiałam. Niektorzy pewnie powiedza, ze na sex do mnie jezdzil i tu tez niespodzianka. On sie prawie wcale nie chcial bzykac. Na tym punkcie tez byly konflikty. Jemu raz na dwa, trzy miesiące wystarczalo i z tego, co sie dowiedzialam, to nie tylko ze mna tak mial, ale jego byla dziewczyna miala z nim ten sam problem. Poza tym z jego dziwnymi zachowaniami bylo tez tak, ze sie obrazal nie widomomo o co i sie potem kilka dni potrafil nie odzywac. Najczęściej to ja wyciagalam reke na zgode, chociaz czesto nawet nie wiedzialam, o co sie pogniewal. Zreszta po tym sie zachowywał jak gdyby nigdy nic. Niedawno zmieniałam pracę. Mialam okazje przeprowadzic sie do jego miasta, ale on jakos nie bardzo podejmowal ten temat. Ostatecznie wybrałam inna pracę, bo nie widzialm entuzjazm, gdy mowilam, ze wynajmiemy mieszkanie i zamieszkamy razem. Ja mieszkam sama i tez nigdy nie bral pod uwagę, żeby sie do mnie wprowadzic, bo by musial dojeżdżać codziennie do pracy. Po ostatniej jego akcji z tym wyjazdem na splyw, juz bylam tak zla i zniesmaczona, ze mu powiedzialam, ze skoro tak stawia sprawy, to dla mnie jasne, ze ma mnie w d... i stwierdzilam, ze skoro nie jest w stanie isc na zadna z moich propozycji, to mu najwidoczniej w ogole na mnie nie zalezy i uciekłam. Wysłal mi tylko smsa z pretensjami, ze go kontroluje i ze mu nie ufam. Liczylam, ze sobie przemysli i mnie przeprosi, ale tak sie nie stalo. Wciaz milczy i wiem, ze jak ja sie nie odzezwe, to to bedzie koniec. W zwiazku z opisana sytuacja, co myslicie? Czy on mnie powaznie traktuje? Czy tak sie zachowuje facet, któremu zalezy? Czy mam jeszcze drążyć ten temat czy po prostu go sobie odpuścić? Czy warto jeszcze ratowac ta relację? Pomóżcie.

Nie jesteś. Na kafe jest masa przygłupów, która nie umie dzielić tekstu na akapity. Unus multorum droga pani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tikitaki
1 godzinę temu, Piaskun napisał:

Nie jesteś

Nie jesteś. Na kafe jest masa przygłupów, która nie umie dzielić tekstu na akapity. Unus multorum droga pani.

Bez sensu kompletnie i nie na temat odpowiedz. Co autor mial na mysli, to chyba sam nie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ty jesteś jakąś desperatka? Facetowi nie zależy, ma Cie tylko jako opcje, gdy akurat się nudzi to laskawie się z Toba spotka, olewa Cie kiedy mu wygodnie a Ty jeszcze pytasz czy jemu może zależeć?! Ślepa jesteś? I w dodatku prosisz się go o wspólne spędzanie świat czy wyjazd z nim- a kiedy on ma obok siebie znajomych z którymi chce jechać to juz nie jestes mu do niczego potrzebna! To nawet nie jest zwiazek, minal juz rok a Ty to okreslasz jako ,,spotykanie sie", wiec wnioskuje ze on sie nie zdeklarowal bo nie traktuje tego poważnie. Miej honor (o ile znasz to słowo) i urwij kontakt. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcysia
7 godzin temu, Gość Gość napisał:

Ty jesteś jakąś desperatka? Facetowi nie zależy, ma Cie tylko jako opcje, gdy akurat się nudzi to laskawie się z Toba spotka, olewa Cie kiedy mu wygodnie a Ty jeszcze pytasz czy jemu może zależeć?! Ślepa jesteś? I w dodatku prosisz się go o wspólne spędzanie świat czy wyjazd z nim- a kiedy on ma obok siebie znajomych z którymi chce jechać to juz nie jestes mu do niczego potrzebna! To nawet nie jest zwiazek, minal juz rok a Ty to okreslasz jako ,,spotykanie sie", wiec wnioskuje ze on sie nie zdeklarowal bo nie traktuje tego poważnie. Miej honor (o ile znasz to słowo) i urwij kontakt. 

Dziękuję, to mi właśnie bylo potrzebne 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość Marcysia napisał:

Dziękuję, to mi właśnie bylo potrzebne 🙂

I co zamierzasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×