Poziom studiów a stopień ich feminizacji

Teraz narażę się pewnie wielu kafeteriankom, ale trudno dyskutować z faktami. Moja teza jest taka, że poziom studiów/uczelni/kierunku jest odwrotnie proporcjonalny do liczby studiujących na nich/niej/nim kobiet. Porównajcie choćby poziom szkolnictwa wyższego w międzywojniu a dziś albo nawet poziom współczesnych kierunków politechnicznych, które kobiety rzadziej wybierają, z poziomem studiów humanistycznych czy społecznych, gdzie kobiety wyraźnie dominują. Ma ktoś odwagę przyznać mi rację?

Medycyna też jest na wysokim poziomie

medycyna jest na tak wysokim poziomie, że na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu jakiś emeryt wykorzystał seksualnie ponad 400 lasek, bo podawał się za profesora i miał ich niby potrzebować do przeprowadzania badań... nie przeceniałbym tej medycyny