Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mija

Zemściłam się na sąsiadce, czy przesadziłam?

Polecane posty

Gość gość
18 godzin temu, Gość gosc napisał:

Nie porównuj śmieci do ciężkiego wózka i jeszcze z dzieciakiem pod pachą. Nie masz w sobie zrozumienia dla elementarnych spraw ? to zamieszkaj na odludziu proste. Jesteś jednym z tych co to wszyscy i wszystko przeszkadza. Ty też kiedyś byłaś dzieckiem i twoja mama na 100% od kogoś potrzebowała zrozumienia, ty też kiedys będziesz mieć dziecko, a jak nie to na pewno kiedyś będziesz stara jeśli dożyjesz. Czy trzeba nakręcać spiralę takiej wzajemnej nienawiści o pierdoły tak naprawdę. Może irytujące, ale jednak pierdoły. U mnie była sytuacja, że i trzy wózki stały przy wejściu. Dało się je jednak przepchnąć i zrobić swoje. Ty się wściekasz o mój wózek, a za chwile ja nie będę mogła tym wózkiem przez chodnik przejechac bo ty mi np. samochodem na połowie chodnika zaparkujesz i będe musiała przechodzić z wózkiem przez jezdnie i co ci niby wtedy zrobie ? Wielkie nic. Kupy nie zwale na auto, bo ja nie z tych.

 

Elementarną sprawą jak się mieszka wśród ludzi jest dbanie nie tylko o swój komfort, że tobie się wózka nie chce do domu nieść, to reszta przecież może się przecisnąć. Odnoszenie się do matek osób piszących to słaby argument, bo nasze mamy były zarobione dużo bardziej niż my, często nie miały pampersów i innych współczesnych wygód, ani nawet zrozumienia, bo dla każdego to co robią było normalne i nie oczekiwały, że będę traktowane jak święte krowy. 

Żeby nie było, jestem mamą, korona z głowy mi nie spadła jak muszę wstawić wózek do domu. A co do samochodów na połowie chodnika... Cóż, częściej ulicą muszę mijać grupę wózkowych mamuś idących nóżka za nóżką całą szerokością chodnika i blokujących przejście. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
18 godzin temu, Gość gosc napisał:

A gdzie jest zrozumienie dla osob, ktore naokolo tych wozkow maja sie przeciskac z siatkami z zakupami?  ...a to by bylo gdyby zdarzylo sie to raz na rok, ale nie za kazdym razem jak wchodzisz do swojego budynku musisz sie przeciskac tak jak ja musialam.  Dlatego wlasnie, zeby kazdy mial zrozumienie i empatie dla innych, nie stawia sie wozkow czy rowerow na drodze innych ludzi.

A twoje siatki mają metr szerokości ? Co innego jeszcze ten rower ale siatki ? Trochę to śmieszne już się robi. Ja codziennie chodze z siatami od 10 lat w bloku w którym mieszkam i normalnie przechodze obojętnie czy wózek stoi czy nie. Mamy na myśli wózek stojący we wnęce prowadzącej do piwnicy, nie na korytarzu klatki. Widać, że się po prostu zawzięłaś i tyle.

Tak w ogóle to moje dziecko już mi z wózka wyrosło,  więc tak naprawdę to nie stawiam żadnego wózka na klatce już od lat. Zaznaczam mam jedno dziecko, więc wypraszam sobie jakieś wyzywanie od krów rozpłodowych. Udzielam się tu bo ja po prostu wiem, pamiętam jaka to jest wizja tachać codziennie wózek na 3 piętro. Widać, że wy co niektóre nie wiecie więc wyskakujecie tu z jakimiś siatami. To może wyobraźcie sobie jak to jest tachać siaty, wózek i dziecko. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Mało który blok ma coś takiego jak wózkownia. Jest to niezmierna rzadkość. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Nie ma sensu sie kłócić. Przyjdzie czas że ty jedna z drugą będziesz potrzebować czyjejś zwykłej życzliwości zrozumienia, obojętnie z dzieckiem czy bez i zobaczysz jak to jest kiedy inni dadzą ci to samo co ty im. Nie musisz mieć do tego dzieci, wystarczy, że zdrowie zaszwankuje, coś sie nagle wydarzy i standard życia codziennego sie obniży i ktoś ci będzie musiał coś dźwignąć, w czymś pomóc, coś zrozumieć, a nie zawsze jest rodzina, nie zawsze jest mąż, nie zawsze są przyjaciele w pobliżu. Dzieci rosną i zamieniają sie w dorosłych, ludzie zapamiętują sobie, że jesteś jędzą i w odpowiedzi na to potem odpowiednio traktują. Czy warto tak drzeć koty o jakieś rzeczy których nikt tak naprawde nie robi złośliwie lecz z konieczności i mając nadzieję na wyrozumiałość? Zresztą szkoda gadać w ogóle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
16 minut temu, Gość gość napisał:

Elementarną sprawą jak się mieszka wśród ludzi jest dbanie nie tylko o swój komfort, że tobie się wózka nie chce do domu nieść, to reszta przecież może się przecisnąć. Odnoszenie się do matek osób piszących to słaby argument, bo nasze mamy były zarobione dużo bardziej niż my, często nie miały pampersów i innych współczesnych wygód, ani nawet zrozumienia, bo dla każdego to co robią było normalne i nie oczekiwały, że będę traktowane jak święte krowy. 

Żeby nie było, jestem mamą, korona z głowy mi nie spadła jak muszę wstawić wózek do domu. A co do samochodów na połowie chodnika... Cóż, częściej ulicą muszę mijać grupę wózkowych mamuś idących nóżka za nóżką całą szerokością chodnika i blokujących przejście. 

Też mnie denerwują matki z wózkami idące środkiem chodnika, ale ja nigdy taka nie byłam. Zawsze zjeżdżałam na prawą stronę gdy szedł ktoś z przeciwka mając na uwadze drugą stronę. Powiedzmy, że to zjawisko jechania środkiem chodnika wózkiem to nie jest kwestia tego, że ktoś ma dziecko, lecz dotyczy raczej tego jaka to kategoria jest społeczności, że sie tak delikatnie wyrażę i ta kategoria bedzie szła środkiem chodnika niezależnie od tego czy będzie z wózkiem czy będzie bez wózka. Są to ludzie charakerystyczni już z daleka.

Jakie były nasze matki to o tym nie pisz, bo raczej nie będziesz pamiętać takich szczegółów mając przykładowo roczek czy twoja mamusia wynosiła wózek na góre czy nie. Matki PRL-u wszyscy wiemy jak miały w tamtych czasach może i pod pewnymi względami ciężej, ale też wymagania społeczeństwa miały niższe. Dzieciaki wiekowo pierwsze klasy podstawówki już zostawiano same w domu lub dawano klucz i sie szło do pracy na wiele godzin. Nikt tam nie patrzył na rzeczy na które patrzy się dziś.

"korona z głowy mi nie spadła jak muszę wstawić wózek do domu" Sorry ale coś tu koloryzujesz. Co innego jeszcze jak ktoś mieszka na niższym piętrze lub ma w bloku windę to pewnie że ja bym wtedy wózek za kazdym razem zabierała do mieszkania, ale są bloki 4-piętrowe które wg miasta są zbyt niskie na windę. Gdy goście idą do mieszkania mojego na trzecim piętrze po schodach a zaznaczam, że są bez żadnego wózka ani siat to pod moim mieszkaniem już mają zadyszkę obojętnie czy stary czy młody, więc jakby jeszcze wózek ciężki dźwigać po pare razy dziennie i z dzieckiem pod pachą i siatami sorry ale bujdy. No chyba, że ktoś jest babochłopem co na prace w ochronie ma duże szanse to uwierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalog
19 godzin temu, Gość gosc napisał:

Jak nie potrafisz sobie poradzić z dzieckiem i wózkiem to po co zachodzisz w ciąże. Twój bachor ma matkę nieudacznice która nie potrafi nawet zadbać o jego wózek. Strach się bać jak będziesz dalej je wychowywać jak sobie już na początku nie radzisz. Myślałaś co ty temu dziecku przekażesz? Nie wstyd ci? Chyba bym się załamała mając taka matkę 

Twoja właśnie się załamała, że ma taki pomiot 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczony
34 minuty temu, Gość gosc napisał:

A twoje siatki mają metr szerokości ? Co innego jeszcze ten rower ale siatki ? Trochę to śmieszne już się robi. Ja codziennie chodze z siatami od 10 lat w bloku w którym mieszkam i normalnie przechodze obojętnie czy wózek stoi czy nie. Mamy na myśli wózek stojący we wnęce prowadzącej do piwnicy, nie na korytarzu klatki. Widać, że się po prostu zawzięłaś i tyle.

Tak w ogóle to moje dziecko już mi z wózka wyrosło,  więc tak naprawdę to nie stawiam żadnego wózka na klatce już od lat. Zaznaczam mam jedno dziecko, więc wypraszam sobie jakieś wyzywanie od krów rozpłodowych. Udzielam się tu bo ja po prostu wiem, pamiętam jaka to jest wizja tachać codziennie wózek na 3 piętro. Widać, że wy co niektóre nie wiecie więc wyskakujecie tu z jakimiś siatami. To może wyobraźcie sobie jak to jest tachać siaty, wózek i dziecko. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Mało który blok ma coś takiego jak wózkownia. Jest to niezmierna rzadkość. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Nie ma sensu sie kłócić. Przyjdzie czas że ty jedna z drugą będziesz potrzebować czyjejś zwykłej życzliwości zrozumienia, obojętnie z dzieckiem czy bez i zobaczysz jak to jest kiedy inni dadzą ci to samo co ty im. Nie musisz mieć do tego dzieci, wystarczy, że zdrowie zaszwankuje, coś sie nagle wydarzy i standard życia codziennego sie obniży i ktoś ci będzie musiał coś dźwignąć, w czymś pomóc, coś zrozumieć, a nie zawsze jest rodzina, nie zawsze jest mąż, nie zawsze są przyjaciele w pobliżu. Dzieci rosną i zamieniają sie w dorosłych, ludzie zapamiętują sobie, że jesteś jędzą i w odpowiedzi na to potem odpowiednio traktują. Czy warto tak drzeć koty o jakieś rzeczy których nikt tak naprawde nie robi złośliwie lecz z konieczności i mając nadzieję na wyrozumiałość? Zresztą szkoda gadać w ogóle..

Wychowałam trójkę i do głowy mi nie przyszło zastawiać przejścia wózkami. Na strome, wysokie x piętro (bez windy) nie wnosiłam po cesarkach, ale na początku właśnie mąż rano idąc do pracy znosił i zostawiał przy piwnicy (zamknięta na głucho od powodzi, ale bardzo mało miejsca przy drzwiach, więc zabieraliśmy codziennie) a wnosił na górę, wracając po południu z pracy. Potem, żeby nie targał w te i wewte coraz cięższych modeli codziennie, dogadaliśmy się z sąsiadką, że nam wynajmie nieużywany przez siebie garaż. A jeszcze później okazało się, że możemy sobie wysprzątać kawałek na maxa zagraconej (czego tam nie było... stare meble, lodówka, pralka Frania, nawet pół żuka z lat 50-tych 🙂 ) komórki ogólnolokatorskiej, więc zaoszczędziliśmy i tam wstawialiśmy. Można? Można.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
32 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Też mnie denerwują matki z wózkami idące środkiem chodnika, ale ja nigdy taka nie byłam. Zawsze zjeżdżałam na prawą stronę gdy szedł ktoś z przeciwka mając na uwadze drugą stronę. Powiedzmy, że to zjawisko jechania środkiem chodnika wózkiem to nie jest kwestia tego, że ktoś ma dziecko, lecz dotyczy raczej tego jaka to kategoria jest społeczności, że sie tak delikatnie wyrażę i ta kategoria bedzie szła środkiem chodnika niezależnie od tego czy będzie z wózkiem czy będzie bez wózka. Są to ludzie charakterystyczni już z daleka.

O, to to. Nagminnie ten sam typ. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko mamuśki
20 godzin temu, Gość gość napisał:

U mnie na szczęście  wózków nie ma, ale jak idę do siostry to trzeba się przeciskać pomiędzy wózkami, rowerkami, hulajnogami i innym badziewiem, którego mamuśkom nie chce się do domu sprzątnąć. WSPÓLNY KORYTARZ I KLATKA SCHODOWA TO NIE PRZEDŁUŻENIE WASZEGO MIESZKANIA ANI MAGAZYN

Nie tylko "mamuśkom" się nie chce. Mieszkałam jakiś czas temu w (nowiuteńkim, żadne blokowisko z lat 50-tych czy 60-tych) bloku, gdzie lokatorzy z drugiego piętra najnormalniej w świecie postawili sobie obok wycieraczki... sporą półkę na buty 😄 A wokół tejże wycieraczki i półki zostawiali codziennie, za każdym razem wchodząc do mieszkania, obuwie licznej rodziny 😛 Pal sześć, że wyglądało to jak w cygańskim taborze (nie byli Romami), ale nietrudno się było potknąć o adidasy rozmiar 45 czy nastolatkowy przegląd rynku trampek i halówek. Szpilek jakoś nie było 😛 pewnie były pieczołowicie ustawiane w szafce wewnątrz 😉 

To dopiero patent... i trudno mówić o zmęczeniu i niewyspaniu (choć może i to działało?) , to raczej kwestia tego, co wyniosło się (nie na wycieraczkę) z domu. Pierwsze nieodparte skojarzenie: próg bielonej chałupy i uwalane gnojem saboty "oborowe". Jak to mówią? "Chłop ze wsi wyjdzie..." czy jakoś tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o kurr...

Nie zdawałam sobie sprawy, jaki mam luxus, mieszkając w bloku zamieszkałym głównie przez panie w wieku 75+ (panowie do pary już wymarli)... Eureka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
20 godzin temu, Gość gosc napisał:

Ona codziennie tego wozka pewnie tez nie uzywa, a smieci moga byc ciezkie, zalezy co wyrzucasz.

Jak to nie codziennie? Na spacer z małym dzieckiem wychodzi się codziennie, czasem nawet 2 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Śmieci też wynosi się do śmietnika codziennie. No, chyba, że jest się brudasem albo flądrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Też mnie denerwują matki z wózkami idące środkiem chodnika, ale ja nigdy taka nie byłam. Zawsze zjeżdżałam na prawą stronę gdy szedł ktoś z przeciwka mając na uwadze drugą stronę. Powiedzmy, że to zjawisko jechania środkiem chodnika wózkiem to nie jest kwestia tego, że ktoś ma dziecko, lecz dotyczy raczej tego jaka to kategoria jest społeczności, że sie tak delikatnie wyrażę i ta kategoria bedzie szła środkiem chodnika niezależnie od tego czy będzie z wózkiem czy będzie bez wózka. Są to ludzie charakerystyczni już z daleka.

Jakie były nasze matki to o tym nie pisz, bo raczej nie będziesz pamiętać takich szczegółów mając przykładowo roczek czy twoja mamusia wynosiła wózek na góre czy nie. Matki PRL-u wszyscy wiemy jak miały w tamtych czasach może i pod pewnymi względami ciężej, ale też wymagania społeczeństwa miały niższe. Dzieciaki wiekowo pierwsze klasy podstawówki już zostawiano same w domu lub dawano klucz i sie szło do pracy na wiele godzin. Nikt tam nie patrzył na rzeczy na które patrzy się dziś.

"korona z głowy mi nie spadła jak muszę wstawić wózek do domu" Sorry ale coś tu koloryzujesz. Co innego jeszcze jak ktoś mieszka na niższym piętrze lub ma w bloku windę to pewnie że ja bym wtedy wózek za kazdym razem zabierała do mieszkania, ale są bloki 4-piętrowe które wg miasta są zbyt niskie na windę. Gdy goście idą do mieszkania mojego na trzecim piętrze po schodach a zaznaczam, że są bez żadnego wózka ani siat to pod moim mieszkaniem już mają zadyszkę obojętnie czy stary czy młody, więc jakby jeszcze wózek ciężki dźwigać po pare razy dziennie i z dzieckiem pod pachą i siatami sorry ale bujdy. No chyba, że ktoś jest babochłopem co na prace w ochronie ma duże szanse to uwierze.

Jak się planuje dziecko to szuka się mieszkania i okolicy przyjaznej dzieciom, co oznacza ze wyższe piętro odpada. Problem z tym że trzeba pomyśleć najpierw, a nogi rozłożyć potem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Wszystkie oczekujemy empatii, że inni zrozumieją, że wózek ciężki, że jesteśmy zmęczone. Ale dlaczego taki problem z okazaniem empatii innym? Czy naprawdę madki nie rozumieją, że zastawiając przejście utrudniają życie pozostałym mieszkańcom? A te komentarze, że jak to komuś przeszkadza to niech się na odludzie wyprowadzi to jest dno. Bo to że postanowiłyśmy mieć dziecko nie znaczy że pozostali mają mieć przechlapane. I właśnie przez takie roszczeniowe mamusie obrywają te normalne, które nie uważają się za święte krowy tylko chcą normalnie żyć i szanują innych mieszkańców. Ja rozumiem, że wózek to wielki grat i jak wprowadzam go do mieszkania to w przedpokoju trudno się poruszać, ale to mój wózek i mój przedpokój, moje konsekwencje które ponoszę. Nie będę utrudniać innym życia bo ja mam dziecko, ani oczekiwać, że mi się coś z tego tytułu należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 godziny temu, Gość gosc napisał:

A twoje siatki mają metr szerokości ? Co innego jeszcze ten rower ale siatki ? Trochę to śmieszne już się robi. Ja codziennie chodze z siatami od 10 lat w bloku w którym mieszkam i normalnie przechodze obojętnie czy wózek stoi czy nie. Mamy na myśli wózek stojący we wnęce prowadzącej do piwnicy, nie na korytarzu klatki. Widać, że się po prostu zawzięłaś i tyle.

Tak w ogóle to moje dziecko już mi z wózka wyrosło,  więc tak naprawdę to nie stawiam żadnego wózka na klatce już od lat. Zaznaczam mam jedno dziecko, więc wypraszam sobie jakieś wyzywanie od krów rozpłodowych. Udzielam się tu bo ja po prostu wiem, pamiętam jaka to jest wizja tachać codziennie wózek na 3 piętro. Widać, że wy co niektóre nie wiecie więc wyskakujecie tu z jakimiś siatami. To może wyobraźcie sobie jak to jest tachać siaty, wózek i dziecko. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Mało który blok ma coś takiego jak wózkownia. Jest to niezmierna rzadkość. Tak oczywiście was to nie obchodzi. Nie ma sensu sie kłócić. Przyjdzie czas że ty jedna z drugą będziesz potrzebować czyjejś zwykłej życzliwości zrozumienia, obojętnie z dzieckiem czy bez i zobaczysz jak to jest kiedy inni dadzą ci to samo co ty im. Nie musisz mieć do tego dzieci, wystarczy, że zdrowie zaszwankuje, coś sie nagle wydarzy i standard życia codziennego sie obniży i ktoś ci będzie musiał coś dźwignąć, w czymś pomóc, coś zrozumieć, a nie zawsze jest rodzina, nie zawsze jest mąż, nie zawsze są przyjaciele w pobliżu. Dzieci rosną i zamieniają sie w dorosłych, ludzie zapamiętują sobie, że jesteś jędzą i w odpowiedzi na to potem odpowiednio traktują. Czy warto tak drzeć koty o jakieś rzeczy których nikt tak naprawde nie robi złośliwie lecz z konieczności i mając nadzieję na wyrozumiałość? Zresztą szkoda gadać w ogóle..

To ciesz sie, ze nie stoi na twojej drodze wtedy zrozumiesz co to znaczy przeciskac sie z siatkami po scianie wokol wozka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Też mnie denerwują matki z wózkami idące środkiem chodnika, ale ja nigdy taka nie byłam. Zawsze zjeżdżałam na prawą stronę gdy szedł ktoś z przeciwka mając na uwadze drugą stronę. Powiedzmy, że to zjawisko jechania środkiem chodnika wózkiem to nie jest kwestia tego, że ktoś ma dziecko, lecz dotyczy raczej tego jaka to kategoria jest społeczności, że sie tak delikatnie wyrażę i ta kategoria bedzie szła środkiem chodnika niezależnie od tego czy będzie z wózkiem czy będzie bez wózka. Są to ludzie charakerystyczni już z daleka.

Jakie były nasze matki to o tym nie pisz, bo raczej nie będziesz pamiętać takich szczegółów mając przykładowo roczek czy twoja mamusia wynosiła wózek na góre czy nie. Matki PRL-u wszyscy wiemy jak miały w tamtych czasach może i pod pewnymi względami ciężej, ale też wymagania społeczeństwa miały niższe. Dzieciaki wiekowo pierwsze klasy podstawówki już zostawiano same w domu lub dawano klucz i sie szło do pracy na wiele godzin. Nikt tam nie patrzył na rzeczy na które patrzy się dziś.

"korona z głowy mi nie spadła jak muszę wstawić wózek do domu" Sorry ale coś tu koloryzujesz. Co innego jeszcze jak ktoś mieszka na niższym piętrze lub ma w bloku windę to pewnie że ja bym wtedy wózek za kazdym razem zabierała do mieszkania, ale są bloki 4-piętrowe które wg miasta są zbyt niskie na windę. Gdy goście idą do mieszkania mojego na trzecim piętrze po schodach a zaznaczam, że są bez żadnego wózka ani siat to pod moim mieszkaniem już mają zadyszkę obojętnie czy stary czy młody, więc jakby jeszcze wózek ciężki dźwigać po pare razy dziennie i z dzieckiem pod pachą i siatami sorry ale bujdy. No chyba, że ktoś jest babochłopem co na prace w ochronie ma duże szanse to uwierze.

Moja mama nie tylko wozek za kazdym razem wnosila na czwarte pietro, ale jeszcze wegiel, a dlaczego?  Poniewaz gdyby postawila wozek na dole to inne osoby z wozkami i wiadrami z weglem nie mialyby jak przejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

Jak to nie codziennie? Na spacer z małym dzieckiem wychodzi się codziennie, czasem nawet 2 razy.

Teoretycznie tylko.  Ja uwielbialam spacerowac z dzieckiem (szukajac mieszkania odrzucalam takie bez windy, zeby nie kombinowac z wozkiem i innym nie przeszkadzac), ale nadal nie wychodzilam codziennie szczegolnie w zimie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Jak się planuje dziecko to szuka się mieszkania i okolicy przyjaznej dzieciom, co oznacza ze wyższe piętro odpada. Problem z tym że trzeba pomyśleć najpierw, a nogi rozłożyć potem

No, tu to już poleciałaś 😛 Świeżo upieczona żona (i powiedzmy, absolwentka dowolnych studiów /a małomiasteczkowe dziewczyny często taki właśnie mają plan na życie: dyplom- ślub- dziecko/) dostająca niespodziewanie spadek w postaci lokalu po zmarłej babci odmawia, bo wzmiankowany lokal mieści się na 3-4-5 piętrze secesyjnej kamienicy? :D

Oraz nie ma wózkowni 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

Teoretycznie tylko.  Ja uwielbialam spacerowac z dzieckiem (szukajac mieszkania odrzucalam takie bez windy, zeby nie kombinowac z wozkiem i innym nie przeszkadzac), ale nadal nie wychodzilam codziennie szczegolnie w zimie....

Praktycznie też. W przypadku normalnej, odpowiedzialnej za dziecko matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

No, tu to już poleciałaś 😛 Świeżo upieczona żona (i powiedzmy, absolwentka dowolnych studiów /a małomiasteczkowe dziewczyny często taki właśnie mają plan na życie: dyplom- ślub- dziecko/) dostająca niespodziewanie spadek w postaci lokalu po zmarłej babci odmawia, bo wzmiankowany lokal mieści się na 3-4-5 piętrze secesyjnej kamienicy? :D

 Oraz nie ma wózkowni 😛 

To się mieszkanie po babci sprzedaje i kupuje inne, takie w którym są warunki na dziecko, winda itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Praktycznie też. W przypadku normalnej, odpowiedzialnej za dziecko matki.

Walnij sie w glowe.  W zyciu nie wyszlam z dzieckiem na dwor przy slinych wiatrach i wielkim mrozie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość gość napisał:

To się mieszkanie po babci sprzedaje i kupuje inne, takie w którym są warunki na dziecko, winda itp

W punkt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Problem z tym że trzeba pomyśleć najpierw, a nogi rozłożyć potem

Serio poprzedzasz każdy swój akt kopulacji filozoficzną rozkminą? Rozumiemy, że on ma problemy ze sprawnością manualną (tak długo naciąga prezerwatywę, że musisz się czymś zająć...) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość gość napisał:

To się mieszkanie po babci sprzedaje i kupuje inne, takie w którym są warunki na dziecko, winda itp

Tere- fere, pamiątka rodzinna, lokal po przodkach, w którym wymieniona panienka raczkowała, uczyła się bębnić na pianinie, wypłakiwała babci w podołek żale na niecnego pierwszego chłopaka, a może i zaliczyła pierwszy raz, podlewając kwiatki pod nieobecność babci wygrzewającej stare kości w Ciechocinku 😛 Piece malowane przez samego Wyspiańskiego, Boznańskie i Fałaty na ścianach, kryształowe szyby ęą 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość gosc napisał:

Walnij sie w glowe.  W zyciu nie wyszlam z dzieckiem na dwor przy slinych wiatrach i wielkim mrozie.

Ciebie już walnęli 😛 Już wiadomo, skąd się biorą w parku wściekłe starychy, napadające normalną matkę, że wyszła z kilkulatkiem na dziki mróz -8'C 😄 Jedna tu siedzi 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość gosc napisał:

Walnij sie w glowe.  W zyciu nie wyszlam z dzieckiem na dwor przy slinych wiatrach i wielkim mrozie.

...a "wielki mróz" to zapewne - 6 stopni? Kurrrrr... tyna 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość gość napisał:

...a "wielki mróz" to zapewne - 6 stopni? Kurrrrr... tyna 😄 

Wielki mroz to okolo -25.  -6 to wlasciwie jest nadal cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

U mnie mrozy sa -25 stopni w nocy -40 wiec walnij sie w glowe.  Wiatr jak szaleje to drzewa sie lamia i znaki przewracaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 minut temu, Gość gość napisał:

Tere- fere, pamiątka rodzinna, lokal po przodkach, w którym wymieniona panienka raczkowała, uczyła się bębnić na pianinie, wypłakiwała babci w podołek żale na niecnego pierwszego chłopaka, a może i zaliczyła pierwszy raz, podlewając kwiatki pod nieobecność babci wygrzewającej stare kości w Ciechocinku 😛 Piece malowane przez samego Wyspiańskiego, Boznańskie i Fałaty na ścianach, kryształowe szyby ęą 😄 

Ale niektorzy maja nassrane w glowkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta normalna matka

Oczywiście, że wychodziłam z dziećmi codziennie, z wyjątkiem ulewnego deszczu, a to w mojej okolicy ewenement (nie mówimy o chorych), nie mieszkam też na Helu, więc sztormy mi nie krzyżowały nigdy planów spacerowych. Codziennie ok. 10ej (wiadomo, czasem nagły telefon, czasem niespodziewana kupa czy coś innego) schodziłam na dół, wyciągałam z komórki nie tarasujący nikomu 🙂 przejścia wózek i jazda do parku (bo wtedy jeszcze mieszkałam w centrum, więc zdrowa, czterokilometrowa przebieżka pomagająca zrzucić pociążowe nadmiary 🙂 ). Pamtam, jak któregoś dnia zaczepiła mnie na podwórku starsza pani z podziwem:"Ja to tak panią obserwuję od kilku tygodni, że co by nie było, to pani co rano o tej porze szarpie się z tymi wrotami i wyprowadza dzieci na spacer". Zdziwiło mnie, więc tylko powiedziałam, że przecież to norma, małe dziecko musi codziennie wyjść, ale powiem pani w sekrecie, że to wynika z mojego skrajnego lenistwa: potem dużo lepiej je i świetnie śpi, więc zyskuję dodatkową godzinę dla siebie na odpoczynek przy kawie (unikam szarpaniny przy karmieniu, samo otwiera dziób, a potem w trzy minuty zasypia, a ja sobie z gazetką, czy książką zalegam na kanapie) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

 

20 minut temu, Gość gosc napisał:

Walnij sie w glowe.  W zyciu nie wyszlam z dzieckiem na dwor przy slinych wiatrach i wielkim mrozie.

No tak, poniżej +10 stopni już z dzieckiem mamuśka nie wychodzi bo zmarznie? I potem wyrastają takie wychuchane słabeusze co jak kropla deszczu spadnie to chore od razu. Współczuje dzieciom takich szajbniętych bab

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość gosc napisał:

U mnie mrozy sa -25 stopni w nocy -40 wiec walnij sie w glowe.  Wiatr jak szaleje to drzewa sie lamia i znaki przewracaja.

"Jak się planuje dziecko", to się szuka odpowiedniego, przyjaznego dzieciom klimatu 😄 

Sprzedaje mieszkanie w takich warunkach przyrody i przeprowadza tam, gdzie można odpowiednio do wymagań zdrowotnych spacerować z dzieckiem codziennie 😄 😛 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×