Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kawka

Interesy z rodziną, na których nie wyszłyście dobrze?

Polecane posty

Gość Gość

Gdy zaszlam w pierwszą ciążę, postanowiliśmy zmienić mieszkanie na większe.  Mieszkalismy w mojej panieńskie kawalerce.  Piękna, duża, w super punkcie, z małym kredytem, 500m od morza.Teściowa naciskala, ze bedzie chciała zajmowac sie wnukiem , zebym mogła wrocic do pracy. Kupilismy mieszkanie blisko teściów,  w sredniej okolicy, żeby mieli dogodny dojazd.  Do tego namówili nas na duzo większe,  bo zaproponowali dorzucanie nam do raty 500zl przez 3 lata.  Do pracy wrocilam,  jeździłam 35km w jedną stronę, wydajac prawie pol pensji na paliwo,  a tesciom po 5 mcach się znudziło i jak przyszła wiosna uznali,  że chcą przenieść się na sezon na działkę, a do rat już nam nie będą dokładać,  bo zmieniają samochód na nowy z salonu.   Musialam się zwolnić,  bo godziny pracy z dojazdem nie pozwalały na  zaden zlobek. Zostaliśmy bez moich dochodow z mieszkaniem tam, gdzie w zyciu sama bym nie kupiła, z wysoką rata, za to blisko teściowej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dostajesz Nobla w dziedzinie "głupota roku"!

Brawo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
17 minut temu, Gość Gość napisał:

Gdy zaszlam w pierwszą ciążę, postanowiliśmy zmienić mieszkanie na większe.  Mieszkalismy w mojej panieńskie kawalerce.  Piękna, duża, w super punkcie, z małym kredytem, 500m od morza.Teściowa naciskala, ze bedzie chciała zajmowac sie wnukiem , zebym mogła wrocic do pracy. Kupilismy mieszkanie blisko teściów,  w sredniej okolicy, żeby mieli dogodny dojazd.  Do tego namówili nas na duzo większe,  bo zaproponowali dorzucanie nam do raty 500zl przez 3 lata.  Do pracy wrocilam,  jeździłam 35km w jedną stronę, wydajac prawie pol pensji na paliwo,  a tesciom po 5 mcach się znudziło i jak przyszła wiosna uznali,  że chcą przenieść się na sezon na działkę, a do rat już nam nie będą dokładać,  bo zmieniają samochód na nowy z salonu.   Musialam się zwolnić,  bo godziny pracy z dojazdem nie pozwalały na  zaden zlobek. Zostaliśmy bez moich dochodow z mieszkaniem tam, gdzie w zyciu sama bym nie kupiła, z wysoką rata, za to blisko teściowej. 

Nie rozumiem jak mogłaś dac się w to wrobić, to brzmi identycznie jak sytuacja dziewczyny z "obawiam się robić interesy z teściami", przynajmniej pół mieszkania jest twoje. Ja tak kocham morze, że wszystko bym dała żeby mieszkać w takim miejscu, serce boli jak się czyta co za wymianę poczynilas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moi teściowie też tacy mądrzy byli. Mieszkaliśmy w Warszawie, moi rodzice w Lublinie, teście w Poznaniu. I po urodzeniu syna zaczęły się telefony i nagabywania, żebyśmy sprzedali moje mieszkanie i przyjechali do nich, bo w ich bloku jest mieszkanie na sprzedaż. Ze oni już starzy (a co mnie to obchodzi), i że chcą mieć wnuka blisko (no jak wszyscy), że oni się nim zajmą (lol lepiej nie). Nie wiem co mężowi nakladli do  głowy ale szybko zaczął być naprawde upierdliwy. Nikogo nie obchodziło, że ja nie mam na takie mamewry ochoty, mieszkania nie zamierzam sprzedawać, nie chce mieć własnych rodziców na drugim końcu Polski i nie po to wyprowadziłam się od swoich żeby teraz mieszkać koło teściów i mieć teściowa obcą babę na głowie bo przecież wnusio a ona nie ma co robić to jej z mieszkania nie wygodnie. Ile awantur o to było to nie zlicze. Już bylismy tak na siebie wkurzeni ze mu któregoś dnia powiedziałam, że jak tak bardzo chce z mamusia mieszkać to niech jedzie i kupuje tylko nie bardzo wiem za co, bo on nic nie ma a ja dupy stąd na pewno nie ruszam. Do dzisiaj ma o to focha, nie wiem czego on się spodziewał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Nie rozumiem jak mogłaś dac się w to wrobić, to brzmi identycznie jak sytuacja dziewczyny z "obawiam się robić interesy z teściami", przynajmniej pół mieszkania jest twoje. Ja tak kocham morze, że wszystko bym dała żeby mieszkać w takim miejscu, serce boli jak się czyta co za wymianę poczynilas

Bo takich historii jest masa... Niestety. W imię "miłości" i "dobra rodziny" "dobra dziecka" często gołodu/pny facet perswaduje dziewczynie, że powinni mieć większe mieszkanie, dom, działkę, gospodarstwo, powiększyć biznes- on i jego rodzice zwykle ze swojej strony nie dają nic, poza górnolotnymi słowami(budzącymi wyrzuty sumienia-dziecko powinno mieć podwórko! świeże powietrze! kontakt z dziadkami!), albo jakąś działkę na wypezdowiu(tylko 200km od dużego miasta). Oczywiście tego wszystkiego nie da się zdobyć w sposób, który w perspektywie 20 lat będzie dawał więcej korzyści, i ostatecznie spowoduje, że masa majątkowa się zwiększy.-czyli wynająć mieszkanie, mieć dochód pasywny, a na drugie zaciągnąć kredyt, który będą spłacać razem, albo pieniędzmi z najmu.

Majątek dziewczyny koniecznie trzeba sprzedać. Wyjaśnienia są różne- przecież teściowie dają działkę, zajmą się wnukiem, przecież to wszystko będzie wspólne(no niekoniecznie), bo kredyt wezmą na siebie(ale bedziecie spłacać wy), albo że kredyt to zło i nie opłaca się go brać(nie opłaca, ale zazwyczaj warto).

Ma to na celu jedno. I powiedzmy sobie to szczerze. Ostateczne uwiązanie i usidlenie dziewczyny. Wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że dzisiaj małżeństwo da się rozwiązać na jednej, dwóch rozprawach w sądzie. Niezależnie od tego czy są dzieci czy nie. I nikt nie będzie pluł na ulicy w stronę rozwódki, ani najprawdopodobniej ani rodzice, ani znajomi się od niej nie odwrócą. Faceci(i ich rodzice) czują pismo nosem, że taka kobieta, z własnym mieszkaniem i pracą, to może w każdej chwili wystawić walizki za drzwi, na wszystko nie można sobie z nią pozwolić, nie wszystko powiedzieć. Rodzice też są wygodni i nie bardzo będą chcieli przyjmowac pod swój dach z powrotem synka którego w życie wysłali z gołym tylkiem i jeszcze teraz alimenty bedzie płacił. Tak więc należy dziewczynę ogołocić i zrównać z nimi, uwiązać kredytem, pozbawić źródła dochodu. Taka kobieta bez pieniędzy, mieszkania, pracy, za to z małym dzieckiem, dziećmi i dużym kredytem zastanowi się dużo razy zanim będzie chciała się rozwieść z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
16 minut temu, Gość Gość napisał:

Bo takich historii jest masa... Niestety. W imię "miłości" i "dobra rodziny" "dobra dziecka" często gołodu/pny facet perswaduje dziewczynie, że powinni mieć większe mieszkanie, dom, działkę, gospodarstwo, powiększyć biznes- on i jego rodzice zwykle ze swojej strony nie dają nic, poza górnolotnymi słowami(budzącymi wyrzuty sumienia-dziecko powinno mieć podwórko! świeże powietrze! kontakt z dziadkami!), albo jakąś działkę na wypezdowiu(tylko 200km od dużego miasta). Oczywiście tego wszystkiego nie da się zdobyć w sposób, który w perspektywie 20 lat będzie dawał więcej korzyści, i ostatecznie spowoduje, że masa majątkowa się zwiększy.-czyli wynająć mieszkanie, mieć dochód pasywny, a na drugie zaciągnąć kredyt, który będą spłacać razem, albo pieniędzmi z najmu.

Majątek dziewczyny koniecznie trzeba sprzedać. Wyjaśnienia są różne- przecież teściowie dają działkę, zajmą się wnukiem, przecież to wszystko będzie wspólne(no niekoniecznie), bo kredyt wezmą na siebie(ale bedziecie spłacać wy), albo że kredyt to zło i nie opłaca się go brać(nie opłaca, ale zazwyczaj warto).

Ma to na celu jedno. I powiedzmy sobie to szczerze. Ostateczne uwiązanie i usidlenie dziewczyny. Wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że dzisiaj małżeństwo da się rozwiązać na jednej, dwóch rozprawach w sądzie. Niezależnie od tego czy są dzieci czy nie. I nikt nie będzie pluł na ulicy w stronę rozwódki, ani najprawdopodobniej ani rodzice, ani znajomi się od niej nie odwrócą. Faceci(i ich rodzice) czują pismo nosem, że taka kobieta, z własnym mieszkaniem i pracą, to może w każdej chwili wystawić walizki za drzwi, na wszystko nie można sobie z nią pozwolić, nie wszystko powiedzieć. Rodzice też są wygodni i nie bardzo będą chcieli przyjmowac pod swój dach z powrotem synka którego w życie wysłali z gołym tylkiem i jeszcze teraz alimenty bedzie płacił. Tak więc należy dziewczynę ogołocić i zrównać z nimi, uwiązać kredytem, pozbawić źródła dochodu. Taka kobieta bez pieniędzy, mieszkania, pracy, za to z małym dzieckiem, dziećmi i dużym kredytem zastanowi się dużo razy zanim będzie chciała się rozwieść z mężem.

100/100!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
17 godzin temu, Gość gość napisał:

No na mnie też identycznie wymuszano tzw. "pożyczenie" kuzynów, bo jego żona była w ciąży, oni ledwie 20 lat skończone, w pokoju na piętrze u rodziców  ale ja tam się nie oglądam na nikogo. Dziwie się, że tak uległaś. Stwierdziłam, że jak nie zajdę w ciążę to sprzedam i tyle. Nie dałam się, bo potem ciężko to oddanie wyegzekwować. Właściwie nie masz nad tym kontroli, nie widzisz tego, to sie zużywa, niszczy, w dodatku roszczeniowcy i nieudacznicy takich darmowych fantów nigdy nie szanują - zapamiętajcie to sobie. Owszem powodzi nam się ale to nie powód żeby kasę rozwalać. Oj strasznie ciocia z babcią i moją mamą biadoliły ale pogadały i przestały. Syn miał wtedy 2 lata. Jakieś pół roku po tej akcji znów byłam w ciąży i bardzo się cieszę, że niczego kuzynowi nie dałam. Pamiętam jak jeszcze bezczelnie wyliczali co ja tam mam i co by im się przydało... żenada.

Popieram. Ja jestem taka, ze jesli to jest dla mie ktos bliski, to wszystko dam, nawet nie pozycze. Ale no wlasnie- jesli to jest bliska osoba. Jakas odlegla kuzynka ktorej nie lubie ani z ktora nie gadam, ktora od x lat nie pracuje bo robi dzieciaczki, mieszka ze swoim mezem w jakiejs ruderze i ledwo (z pomoca rodziny) wiaza koniec z koncem- gdybym nie potrzebowala tych rzeczy to bym oddala, ale gdybym nie planowala oddawac bo te rzeczy maja mi sie jeszcze przydac, a rodzina na mnie naciskala? A w zyciu bym nie dala. To nie oni na to zarobili, jak chca to niech od siebie kupuja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm
45 minut temu, Gość Gość napisał:

Ma to na celu jedno. I powiedzmy sobie to szczerze. Ostateczne uwiązanie i usidlenie dziewczyny. Wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że dzisiaj małżeństwo da się rozwiązać na jednej, dwóch rozprawach w sądzie. Niezależnie od tego czy są dzieci czy nie. I nikt nie będzie pluł na ulicy w stronę rozwódki, ani najprawdopodobniej ani rodzice, ani znajomi się od niej nie odwrócą. Faceci(i ich rodzice) czują pismo nosem, że taka kobieta, z własnym mieszkaniem i pracą, to może w każdej chwili wystawić walizki za drzwi, na wszystko nie można sobie z nią pozwolić, nie wszystko powiedzieć. Rodzice też są wygodni i nie bardzo będą chcieli przyjmowac pod swój dach z powrotem synka którego w życie wysłali z gołym tylkiem i jeszcze teraz alimenty bedzie płacił. Tak więc należy dziewczynę ogołocić i zrównać z nimi, uwiązać kredytem, pozbawić źródła dochodu. Taka kobieta bez pieniędzy, mieszkania, pracy, za to z małym dzieckiem, dziećmi i dużym kredytem zastanowi się dużo razy zanim będzie chciała się rozwieść z mężem.

Masz 100% racji, strasznie to smutne. W dzisiejszych czasach kredyt wiąże bardziej niż małżeństwo 🤣 a zwykle ten biznes/dom/ziemia/mieszkanie to dziwnym trafem zapisane jest na męża ... a żona naiwnie spłaca. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z moją rodzicami nie mam żądnych takich historii, niestety zginęli w wypadku zostawiając mnie z dużym domem jednorodzinnym pod miastem (i psem) jeszcze przed poznaniem męża. Byłego już męża. Za to jego rodzina, ojezu. Facet wszedł w nasze małżeństwo nie posiadając nic, byliśmy młodzi więc to nie dziwi, przecież tylko z racji nieszczęśliwego zbiegu okoliczności ja miałam całkiem wartościową nieruchomość. Miałam na tyle zdrowego rozsądku, żeby zarządzić intercyzę, jego rodzinie się to nie podobało, mówili, że chce go oszukać i już zakładam rozwód, jego może to lekko ubodło ale znowu, byliśmy młodzi, zakochani. Również namawiali mnie na sprzedanie domu, że za duży dla nas, drogi, można za to kupić fajne mieszkanie. Cóż, chyba nie muszę mówić, że nie w głowie mi było sprzedawanie jedynego zabezpieczenia jakie miałam w razie w. 5 lat później zaszłam w ciążę, po porodzie przyjechali rodzice męża. Byli u nas pierwszy raz, zawsze my do nich jeździliśmy, uważali, że my młodzi to możemy popodróżować, zresztą mieszkali z matką teścia, którą się opiekowali więc nie po drodze im było. Bardzo spodobał im się mój dom, oj bardzo, aż widziałam jak się im oczy świecą, że ich synek w takim pałacu mieszka. Teściowie jak teściowie, upierdliwi, trochę cwaniaki, zawsze wiedzą lepiej ale ogólnie standard, wizyta ciut przydługa bo tydzień zabawili ale miła. (Cieszyłam się, że mają tą chorą babkę, inaczej nie wiem ile by nam siedzieli na głowie.) Po tej wizycie zaczęły się cyrki, dziwne telefony do mojego męża, jakieś rozmowy za moimi plecami. Mąż zaczął przebąkiwać, że już tyle jesteśmy razem, może by przywrócić wspołność majątkową, mamy dziecko, co się może stać, a jeśli umrę itepe itede. Zaczął być z tematem męczący, zapaliła mi się czerwona lampka bo brzmiało jakby coś z rodzicami kombinowali. Wszystkie takie propozycje zbywałam. I w końcu nadszedł dzień, z 5 miesięcy później kiedy oświadczył mi, że przyjeżdżają jego rodzice. Przy wspólnym obiedzie teściowa oświadczyła, że "oni trochę gadali i ustalili, że byłoby dobrze, jakby wszyscy wprowadzili się do naszego domu". Czyli teście ze swoją babką. Bo taniej, dom mamy duży, oni bliżej wnuczki, no przecież to logiczne. Awantura trwała dwa dni. Oni nawet w pewnym momencie powiedzieli, że po prostu przyjadą i zostaną i co ja im zrobię, no cyrk jakiś. Pogroziłam policją (chociaż nawet nie wiem jak ona działa w takich sytuacjach) i że absolutnie nie ma takiej opcji, żebyśmy razem mieszkali. Ostatecznie wyjechali. 3 miesiące później byłam już składać papiery rozwodowe, nie wiem czy to było stricte powodem rozpadu małżeństwa czy awantury, które potem z tego wyniknęły bo bolało mnie, że mąż coś takiego za moimi plecami ustalał. Boję się myśleć jak teraz bym żyła gdyby nie intercyza, miłość miłością ale zdrowy rozsądek trzeba zachować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Osobiście nie przeżyłam takiej sytuacji ale ok 7 l. temu poznałam chłopaka, który wywodził się ze strasznej patologii, dorastał w rozpadającym się domu, gdzie na kupie mieszkał on z rodzicami i rodzeństwem oraz rodzeństwo jego matki z rodzinami (cała 3 miała prawo do tego domu). Dorosli głównie pili i się rozmnażali.

1. On wyprowadził się na wynajem i zalożył własną jednoosobową dg, krótko mówiąc sam zasuwał po 12-14 h żeby uskładać na mieszkanie. Pewnego dnia odwiedza go ciotunianl z córeczką, kuzyneczka w ciąży i prosi żeby ją zatrudnił, bo tylko raz odprowadzi składki a potem ona będzie dostawać kasę.. Na nic tłumaczenia że nie ma takiej mozliwosci, one się uparły bo usłyszały gdzies od kogos, że tak się da i one chcą i koniec, oczywiscie poleciały teksty o bogaczach, pazerności, "rodzinie nie pomozesz" itd. A to podobno nie pierwsza taka sytuacja, sam się smiał że co jakaś kuzynka zajdzie to nagle chce "pracować"

2. Uskładał kasę na kawalerkę, kupił. A tu nagle brat przyprowadza do meliny 17-latkę w ciąży (w chwili porodu miała byc pelnoletnia), ona też z ciekawej rodziny, kurator, mops itd. 

Zlożyli mu propozycję nie do odrzucenia: żeby się z nimi zamienił "na trochę"  😄

Tzn on wrócilby do meliny a oni wprowadzą się do niego, tylko na króciutko, tylko na chwileczkę, żeby mops dziecka nie odebrał jak zobaczy w jakich warunkach mieszkają 

3. W rodzinie chyba kazdy byl u niego zadlużony. Ale on sam mówił, ze zwykle nie pożycza a jesli juz, to z pelna swiadomoscią ze nigdy nie zobaczy zwrotu pożyczki.

W ogóle długofalowe planowanie w tej rodzinie: jego brat i ta dziewczyna po urodzeniu dziecka dostali jakies becikowe (?) czy inna zapomogę. 3 dni balowali, nakupowali markową colę, wódkę absolut itd, wszystkim stawiali no impreza na calą dzielnicę. Za kilka dni: pożycz bo nie ma na pampersy..

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Już lepiej nie mieć rodziny niż mieć taką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

. Boję się myśleć jak teraz bym żyła gdyby nie intercyza, miłość miłością ale zdrowy rozsądek trzeba zachować

Normalnie, bo majątek nabyty przed ślubem, spadek, oraz darowizny nie wchodzą we wspólny małżeński majątek. Tak więc dom zawsze należałby tylko do ciebie. Gdybyś straciła rodziców podczas małżeństwa, to dom też byłby tylko twój. W twoim przypadku rozdzielność zupełnie właściwie niepotrzebna, chociaż bardzo przydała się, żeby usadzić teściów i męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Masakra. Piszcie dalej, świetny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość gość napisał:
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Boję się myśleć jak teraz bym żyła gdyby nie intercyza, miłość miłością ale zdrowy rozsądek trzeba zachować

Normalnie, bo majątek nabyty przed ślubem, spadek, oraz darowizny nie wchodzą we wspólny małżeński majątek. Tak więc dom zawsze należałby tylko do ciebie. Gdybyś straciła rodziców podczas małżeństwa, to dom też byłby tylko twój. W twoim przypadku rozdzielność zupełnie właściwie niepotrzebna, chociaż bardzo przydała się, żeby usadzić teściów i męża.

Otóż mylisz się bardzo!

W jej przypadku rozdzielność uratowała jej tyłek, bo inaczej "mąż" mógłby szarpać ją w sądzie o zwrot pieniędzy i pracy które niby włożył w jej nieruchomość np robiąc remonty, sprzątając, pracując w ogrodzie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość Gość napisał:

Otóż mylisz się bardzo!

W jej przypadku rozdzielność uratowała jej tyłek, bo inaczej "mąż" mógłby szarpać ją w sądzie o zwrot pieniędzy i pracy które niby włożył w jej nieruchomość np robiąc remonty, sprzątając, pracując w ogrodzie itp.

No właśnie, że przy rozdzielności też może się o to ubiegać. To tak jakbyś wyremontowała sobie piętro u rodziców, czy teściów, bo ci niby to dali, a oni ci w końcu pokazali środkowy palec odnośnie przepisu tego piętra. Tylko trzeba mieć faktury. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 godzin temu, Gość Gość napisał:

Bo takich historii jest masa... Niestety. W imię "miłości" i "dobra rodziny" "dobra dziecka" często gołodu/pny facet perswaduje dziewczynie, że powinni mieć większe mieszkanie, dom, działkę, gospodarstwo, powiększyć biznes- on i jego rodzice zwykle ze swojej strony nie dają nic, poza górnolotnymi słowami(budzącymi wyrzuty sumienia-dziecko powinno mieć podwórko! świeże powietrze! kontakt z dziadkami!), albo jakąś działkę na wypezdowiu(tylko 200km od dużego miasta). Oczywiście tego wszystkiego nie da się zdobyć w sposób, który w perspektywie 20 lat będzie dawał więcej korzyści, i ostatecznie spowoduje, że masa majątkowa się zwiększy.-czyli wynająć mieszkanie, mieć dochód pasywny, a na drugie zaciągnąć kredyt, który będą spłacać razem, albo pieniędzmi z najmu.

Majątek dziewczyny koniecznie trzeba sprzedać. Wyjaśnienia są różne- przecież teściowie dają działkę, zajmą się wnukiem, przecież to wszystko będzie wspólne(no niekoniecznie), bo kredyt wezmą na siebie(ale bedziecie spłacać wy), albo że kredyt to zło i nie opłaca się go brać(nie opłaca, ale zazwyczaj warto).

Ma to na celu jedno. I powiedzmy sobie to szczerze. Ostateczne uwiązanie i usidlenie dziewczyny. Wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że dzisiaj małżeństwo da się rozwiązać na jednej, dwóch rozprawach w sądzie. Niezależnie od tego czy są dzieci czy nie. I nikt nie będzie pluł na ulicy w stronę rozwódki, ani najprawdopodobniej ani rodzice, ani znajomi się od niej nie odwrócą. Faceci(i ich rodzice) czują pismo nosem, że taka kobieta, z własnym mieszkaniem i pracą, to może w każdej chwili wystawić walizki za drzwi, na wszystko nie można sobie z nią pozwolić, nie wszystko powiedzieć. Rodzice też są wygodni i nie bardzo będą chcieli przyjmowac pod swój dach z powrotem synka którego w życie wysłali z gołym tylkiem i jeszcze teraz alimenty bedzie płacił. Tak więc należy dziewczynę ogołocić i zrównać z nimi, uwiązać kredytem, pozbawić źródła dochodu. Taka kobieta bez pieniędzy, mieszkania, pracy, za to z małym dzieckiem, dziećmi i dużym kredytem zastanowi się dużo razy zanim będzie chciała się rozwieść z mężem.

Niezła teoria spiskowa, ja tam szanuje za kreatywność, powinna znaleźć się w top3 zaraz po smugach chemicznych i płaskiej Ziemi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Niezła teoria spiskowa, ja tam szanuje za kreatywność, powinna znaleźć się w top3 zaraz po smugach chemicznych i płaskiej Ziemi :D

:D

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mnie własna matka okradla na 40 tysięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość non
2 godziny temu, Gość gość napisał:

Niezła teoria spiskowa, ja tam szanuje za kreatywność, powinna znaleźć się w top3 zaraz po smugach chemicznych i płaskiej Ziemi 😄

A ja czegoś takiego doświadczyłam i widzę takie historie w rodzinach.

Przed ślubem już mnie rodzice narzeczonego gołodupca namawiali na manewry kredytowe i sprzedaż mojego mieszkania, bo wlasnie bliżej, bo pomogą, bo coś tam i spoko miałabym to gdzieś gdyby narzeczony nie zaczął z nimi tak ględzić i to był koniec naszego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

...ki 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Wytwórnia metamfetaminy i magazyn tytoniu z Bułgarii. Teść w trakcie nalotu sprzedał mojego misiaczka, mojego mężusia i ojca naszych 5 dziubdziusiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmmm

Czasem to działa w druga stron mę tzn rodzice coś tracą. Moj wuj po rozwodzie wybudował mniejszy dom na swojej ziemi dla corki z dzieckiem i facetem, zapożyczył się (ogólnie miał bardzo średnia sytuacje finansowa jak się na to decydował) a ona szczęśliwa opowiadała jak to sobie będzie mieszkać tam z ukochanym tatusiem obok, ze wies, ze las, ze spacerki. Nie wiem jak się dogadali, czy oni mieli mu dawać jakaś kasę, ale i tak im pomagał bo córkę u siebie zatrudnił żeby miala macierzyński. W każdym razie ona spontanicznie zmieniła zdanie i poszła mieszkać na piętro do swojej mamusi (bo odkryła ze dziecko może łatwiej podrzucić), a wuj został sam na dwóch domach i z długami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Bywa i tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jak to czytam to strach w jakąś rodzine bez intercyzy wchodzić 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Kiedyś tak było ze panna miała wnieść posag do rodizny męża i widać na wsi jakieś echo tego jeszcze pokutuje skoro kombinują jak powiększyć swój majątek jej kosztem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nejshs

Jak się was tak czyta to wy chyba mózgów własnych nie macie. Zachowujecie się jak 5 łatki którym rodzice wszystko mogą narzucić 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A kojarzysz że istnieje coś takiego jak uczucia i miłość? I z jej powodu robi się często i głupsze rzeczy? One wszystkie, chociaż (dla obcej osoby) dały się wykorzystać lub w coś wyrobić zrobiły to z miłości. Poczekaj aż matka/ ojciec/ mąż/ brat/ dziecko Cię o coś poproszą i wtedy pogadamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Kiedyś tak było ze panna miała wnieść posag do rodizny męża i widać na wsi jakieś echo tego jeszcze pokutuje skoro kombinują jak powiększyć swój majątek jej kosztem 

Posag był ale po jego wniesieniu kobieta była na utrzymaniu męża. Nawet w dokumentach w miejscu zawód była opcja przy mężu. Dziś pracujemy więc ok jakim posagu ma być mowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
54 minuty temu, Gość Gość napisał:

Posag był ale po jego wniesieniu kobieta była na utrzymaniu męża. Nawet w dokumentach w miejscu zawód była opcja przy mężu. Dziś pracujemy więc ok jakim posagu ma być mowa

Przecież Nie my tak myślimy tylko wsiowe buraki cwaniaki. A kobieta miała wtedy przechlapane nie pracując, nigdy nie uciekła z okropnego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SADM
Dnia ‎26‎.‎05‎.‎2019 o 14:19, Gość gość napisał:

11 letnie dziecko odchowane... okej... matka zamiast przeznaczyć czas na zapewnienie materialnych zasobów i zdobywanie doświadczenie zasiedziałą najlepsze czasy aktywności zawodowej w pieluchach co daje jej wątpliwe pole manewru na rynku pracy, podobnie do ojca, który nie może pozwolić sobie na przebranżowienie, zmianę profilu biznesu, niepłatne szkolenia w weiku 2X lat bo dziecko i nie pracująca matką umrą z głodu. Tyle z mitu szczęścia małoletniego macierzyństwa.

Oby tak dalej, tak trzymać.

A co wy się do nich przypierd...cie? Mają dziecko, dają radę, kochają się ..... niech żyją 100 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×