Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wsiowa

Jak można kupić mieszkanie w bloku zamiast domku na wsi

Polecane posty

Gość Gość

A mnie dziwi tylko jedno, mlodzi ludzie, młode małżeństwa kupują sobie malutkie mieszkanka.Mam wśród znajomych i rodziny takie przypadki  że kupują 2 pokojowe mieszkania na kredyt,za pół roku okazuje się że ciąża i kombinowanie z miejscem,potem i tak kończy się na zmianie mieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DANIEL
1 godzinę temu, Gość bleeeeble napisał:

My mamy  z mężem mieszkanie w mieście. Znajomi, którzy zbudowali dom się wywyższali używając argumentów takich jak autorka. Jak w końcu pojechaliśmy ich odwiedzić okazało się:

wspaniałe  truskawki z ich ogródka to kwaśne psiurki, których nie starczyło na jedno ciasto

sąsiad obok nawozi pole gnojem - smród się ciągnie na kilometry

znajomym tyle kasy zeszło, ze zabrakło na ogrodzenie, więc nie dość że nawet psa nie mogli puścić to na lezak nie było szans

ogródek był cały zasrany przez zwierzęta, trzeba było uważać jak sie chodzi

jako, że zbierali na ogrodzenie to na wszystkim oszczedzali i nie grzali - 18 stopni w domu to przecież wystarczająco ciepło 

do najblizszego sklepu mieli 15 minut autem, do pracy pół godziny ona i półtorej on. 

droga do nich prowadziła przez las, zero oswietlenia, najbliższy autobus ponad kilometr od domu i  co godzinę 

ach te rozkosze domku ma wsi... 

To akurat nie są rozkosze domku na wsi tylko często spotykane cebulactwo. Jak mnie na coś nie stać, to nie kupuje i tyle. Podobnie tutaj działka pewnie kupiona w centrum rejonu rooniczego bo była najtansza w ogloszeniu. A później będą pretensje do rolnika bo obornik na pole wywala i biednej cebuli przeszkadza. Z budowaniem domu jest jak ze wszystkim w naszym życiu, trzeba to robić z głową. A niestety u nas króluje przekonanie postaw się a zastaw się. Statystycznie ponad 70% społeczeństwa zarabia poniżej 3000 zł na rękę. Co za tym  idzie połowa kredytów na nowe domki tak śrubuje domowy budżet że trzeba się liczyć z każdą złotówka. Dom na kredyt, auto nowe z salonu na kredyt i wakacje nad miejscowa rzeką bo przegląd w ASO połknoł kasę na wczasy w władku. Co najlepsze większość tego typu rodzin nie buduje bo nie ma gdzie mieszkać, tylko po to żeby się pokazać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogrodniczka
14 minut temu, Gość Gość napisał:

 ogrodzenie to kwestia czasu , zrobią i będzie spokój

truskawki i gnoj to argumenty bardzo słabe i nawet nie skomentuję:)

najbliższy sklep pewnie jest bliżej niż 15min bo mało znam miejsc żeby w obrębie 20km nie było sklepu więc koloryzujesz za bardzo:)

30min do pracy z domu to znaczy że mają świetną lokalizację domu. On robotę zawsze może zmienić bo pracy teraz nie brakuje 🙂

zazdrościsz domu i morał taki że lepiej jak najmniej znajomych zapraszać bo ich zazdrość zżera i za plecami i tak Cię oglądają 

Zgodzę się, że argumenty o truskawkach czy nawożeniu gnojowka sa slabe, podobnie jak ten o drodze dojazdowej i nie posprzątanym trawniku.

Nawet w największych dziurach sa sklepy objazdowe. I mieszkając na wsi czlowiek uczy sie planować i mniej marnuje jedzenia.

Jednak co do pracy to niestety ale to jest slaby punkt mieszkania na wsi. Jakakolwiek owszem mozna znalezc moze i blisko ale dobrze płatna  praca najczesciej jest w duzym miescie i trzeba tracić czas na dojazdy.

Podobnie jak komunikacja. Jak nie masz samochodu to jest ciężko, bo autobusy nie jezdza za czesto, w niedziele i święta  to juz w ogóle bryndza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
30 minut temu, Gość DANIEL napisał:

Ale wy się lubicie  kłócić o głupoty, chociaż każdy ma trochę racji. Tak jak blok blokowi nie równy, tak i wieś jest różna. Obdartusów z browarem na ławeczce znajdziecie wszędzie, podobnie jak wrednych sąsiadów. Ja osobiście kupiłem mieszkanie w blokach po starym PGR, komuna dawno przemineła a obecny zarząd spółdzielni stanął na wysokości zadania. Osiedle się składa z 4 świeżo wyremontowanych bloków, oddzielnych od trasy warszawa-katowice kilometrowym pasem lasu. Dodatkowo do każdego mieszkania działka 200 metrów od osiedla i garaż. Bloki pomimo pochodzenia z czasów głębokiego PRL nie są z wielkiej płyty, tylko solidnie wymurowane z pustaków teramzytowych. Wbrew powszechnej opinii sąsiad musiałby chyba dyskotekę otworzyć żeby mi coś przeszkadzało. Otoczenie sprzyja rekreacji, mamy miejscowe koło wędkarskie z kilku hektarowym stawem i pokaźne lasy z drugiej strony osiedla. Spółdzielnia wyczyściła się z kasy na remonty, więc sami mieszkańcy się złożyli po kilka stówek i wybudowalismy porządny plac zabaw w tym roku. Dodatkowo przyjęliśmy od gminy grilowisko i drewnianą altane typu okrąglak po nie istniejącej już miejscowej drużynie pilkarskiej. Jedynym minusem może się wydawać brak większych sklepów, ale jadąc trasą mam 8 minut do wiekszego miasta. Co do kosztów utrzymania domu i mieszkania to popsuje niektórym wyobrażenie o ich nowych domkach, ponieważ dom wychodzi zdecydowanie drożej. Co prawda na początku będzie ok ale kiedy ruszą pierwsze remonty itp posypia się koszty. To na co w spółdzielni składają się wszyscy mieszkańcy, właściciela domu będzie atakowało bezpośrednio. Np co miesiąc place składkę remontowa i nic mnie nie interesuje, ani wymiana grzejnika, okna czy dachu. W przypadku domu na wsi po moim ojcu sama wymiana więźby i położenie blachy to 25000 zł jednorazowo. A kiedy doliczymy koszty ocieplenia, wymiany pieca co, paliwo do koszenia trawnika to wyjdzie nas zdecydowanie drożej. 

Wymiana okna w twoim lokalu to twój problem. Spółdzielnia naprawia i wymienia części wspólne. Mam dom z 2000 roku i mieszkanie z 1988 roku. Dom po wybudowaniu i ociepleniu do tej pory wymagał wymiany instalacji-budując stawialismy na paliwo stałe-Eko-groszek, 3 lata temu przerobilismy instalacje na gazowa bo podciagneli nam gaz miejski. Trawnika nie kosze-sąsiad ma alpaki, które "zapraszamy" na trawę 2 razy w tygodniu. Działkę mam szeroką na 30 metrów, sąsiad tylko z jednej strony, z drugiej mam zabytkowy park 😊 teren chroniony więc nie powstanie tam nic. A działka długa jest na 300 metrów, więc w kwestii sąsiada z tyłu-na razie jest pole uprawne co będzie kiedyś, obojętne bo jest daleko. Co do mieszkania w bloku to czynsz jest sporym obciążeniem choć fakt łatwiej po te parę stow płacić niż np 2500 rachunku za gaz na raz... Wszystko ma swoje plusy i minusy-co kto lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DANIEL
10 minut temu, Gość ogrodniczka napisał:

Zgodzę się, że argumenty o truskawkach czy nawożeniu gnojowka sa slabe, podobnie jak ten o drodze dojazdowej i nie posprzątanym trawniku.

Nawet w największych dziurach sa sklepy objazdowe. I mieszkając na wsi czlowiek uczy sie planować i mniej marnuje jedzenia.

Jednak co do pracy to niestety ale to jest slaby punkt mieszkania na wsi. Jakakolwiek owszem mozna znalezc moze i blisko ale dobrze płatna  praca najczesciej jest w duzym miescie i trzeba tracić czas na dojazdy.

Podobnie jak komunikacja. Jak nie masz samochodu to jest ciężko, bo autobusy nie jezdza za czesto, w niedziele i święta  to juz w ogóle bryndza.

Dobrze powiedziane na wsi bez auta funkcjonować się nie da, co do pracy to najlepiej w zawodach typu spawacz, ślusarz, blacharz mechanik. W takich zawodach na wsi też są ładne pieniądze, często bez wychodzenia z własnego podwórka, tylko jak wszędzie brak fachowców. Do tego cały czas pamietajmy że wieś nie każda wygląda tak samo. Nasze 4 bloki obecnie wyglądają jak nowe osiedle w centrum miasta, ale w oddalonej o 15 km wiosce po podobnym PGR są już dosłownie slamsy. Tak samo wygląda sprawa w miastach o ile w dużych aglomeracjach praca jest i to dobrze płatna o tyle w tych mniejszych gorzej. Np w moje okolice przyjeżdżają ludzie z Skierniewic bo u nich wszędzie tylko najniższa krajowa albo codzienne dojazdy do Warszawy pociagiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DANIEL
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wymiana okna w twoim lokalu to twój problem. Spółdzielnia naprawia i wymienia części wspólne. Mam dom z 2000 roku i mieszkanie z 1988 roku. Dom po wybudowaniu i ociepleniu do tej pory wymagał wymiany instalacji-budując stawialismy na paliwo stałe-Eko-groszek, 3 lata temu przerobilismy instalacje na gazowa bo podciagneli nam gaz miejski. Trawnika nie kosze-sąsiad ma alpaki, które "zapraszamy" na trawę 2 razy w tygodniu. Działkę mam szeroką na 30 metrów, sąsiad tylko z jednej strony, z drugiej mam zabytkowy park 😊 teren chroniony więc nie powstanie tam nic. A działka długa jest na 300 metrów, więc w kwestii sąsiada z tyłu-na razie jest pole uprawne co będzie kiedyś, obojętne bo jest daleko. Co do mieszkania w bloku to czynsz jest sporym obciążeniem choć fakt łatwiej po te parę stow płacić niż np 2500 rachunku za gaz na raz... Wszystko ma swoje plusy i minusy-co kto lubi.

Z oknami zależy od spółdzielni, u nas ze względu na współwłasności we wszystkich częściach osiedla mieszkańcy sami tworzyli spółdzielnie niecałe 10 lat temu. Statut i wewnetrzny regulamin jest dość sztywny ze względu na kilku kłopotliwych lokatorów. Nie interesują nas okna grzejniki ani nawet dachy na garażach, pod tym względem się to chwali nie ma żadnych odrapanych budynków obecnie. Co do twojej działki to widać że przemyslałeś co kupujesz, a niestety wielu naszym rodakom brakuje zdrowego rozsądku pod tym względem. Większość kupuje bo taniej a później ryczy bo sasiad ma chlewnie albo kurniki. A naprawdę nie brakuje fajnych lokalizacji pod swój wymarzony domek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wsiowa

Moja budowa rozpoczęła się 5 lat temu ale 3 lata temu została zakończona.

7 lat temu z pieniędzy z wesela 50 tys kupiliśmy działkę z niedużym lasem 70 letnim.

6 lat temu odkładaliśmy przez rok po 3 tys na konto= 12x3 = 36 tys

za te 36 tys+ jakieś inne oszczędności z prac dodatkowych, zrobiliśmy studnie głębinową, przyłącze prądu, oczyszczalnię i ogrodzenie siatką.

Odkładaliśmy następny rok i zrobiliśmy fundament za 10 tys i pierwsze piętro = 50 tys 3 tys co miesiąc + jakies oszczędności.

Później drugie piętro i dach ( drewno mieliśmy swoje ) = 50 tys.

Mieliśmy jednego gościa majstra ze wsi do pomocy i kierownika na dojazdy.

Dom z Ytonga.

Materiały ogólnie ze średniej półki cenowej.

Instalacje robił mój mąż z pomocą odpowiednich firm (kontrola po wykonaniu i doradztwo)

100 mkw

Do tego działka 30 arów

jeden sąsiad na przeciwko i puste pola obok.

Okolica cicha spokojna, nie ma kradzieży. Chodniki z kostki, zero dziur czy błota na drodze. Nie ma bezpańskich psów. Podobno było kilka mandatów i teraz każdy trzyma psa w domu, jest u nas hodowla owcz. niemieckiego patronuje związek krynologiczny. Jeden pies kosztuje 3 tysiące. Więc o tym chodzeniu psów z hodowli wolno to też mocno naciągane.

Ogrodzenie mamy i pieska u nich to kwestia czasu.

Truskawki zależą od odmiany sama mam odmianę "kwaśną" jak to Ty nazywasz, ponieważ te lepiej rodzą, są mniej podatne na tak zwaną szarą pleśń i świetnie nadają się na przetwory. Mam też kilka krzaków słodkiej odmiany tak do pojedzenia, ale na ciasta też jej nie biorę bo lepsze są te kwaśne w cieście. Słodkie są mocno "wodne" i w cieście się rozpadają. Kwestia też tego co kto uważa za kwaśne.

Wiem też że jak nas odwiedza ktoś z bloku to nie może się odnaleźć w takim domku na wsi bo przestrzeń jest naprawdę ogromna.

W tym roku po zakończeniu budowy wbudowaliśmy basen i zamówiliśmy biały piasek.

Mamy dwa auta jedno o wartości 30 tys kupione jeszcze przed ślubem drugie kupione już po ślubie dla mnie na dojazdy jak siedziałam na macierzyńskim o wartosci 8 tys.

Na początku wykończyliśmy dół jeden pokój salon kuchnię i łazienkę na tip top.

Na górze mamy łazienkę i 3 pokoje. Łazienka jest wyszykowana ale w pokojach np w sypialni mamy tylko łóżko. 3 latek za to ma odszykowany pokoik pięknie no i jeden pokój mamy  z wersalką i stoliczkiem tylko i tam śpią goście jak do nas przyjadą.

Powoli będzie coraz lepiej, planujemy zmianę "mojego" samochodu na lepszy.

Osoby mieszkające w bloku nie mają szans na takie "dźwignięcie" jak budujący parę lat po budowie.

Na zimę zamierzamy wyjechać w góry na dwa tygodnie na narty. Normalnie zostawiam gospodarstwo jeżdżę co roku raz latem raz zimą. Okolica jest bardzo bezpieczna nic nam nigdy nie zginęło. Tak samo jak na posesję może się ktoś wkraść do mieszkania w bloku podczas nieobecności właściciela. Nie ma różnicy. Do bloku nawet łatwiej. Pamiętam jak się martwiłam czy zamknęłam drzwi od domu wyjeżdżajac na wakacje mieszkając w bloku. Bo to jedyne zabezpieczenie. Na wsi masz jeszcze bramę. U nas ogród jest dodatkowo odgrodzony więc są dwie bramy. W domu też możesz zamknąć drzwi wejściowe, potem od ganku potem te na piętro. Byle domokrążca więc nie wejdzie mi do domu jak zapomnę zamknąć drzwi wejściowe.

Wniosek jest taki że jak ktoś ma męża d/u/p/ę wołową to nawet jak by miał 300 tys to na taki domek nie starczy bo jak facet ma dwie lewe ręce i nic nie potrafi bo on dużo zarabia na klawiaturze to wszystko zrobią firmy i pięknie zaśpiewają. A jak ktoś chce dom z cegły pełnej w domu zajebiste super panele na 500 lat używalności marmury i inne cuda no to wiadomo, że i pół miliona w ten moj dom by mogli władować. Ale trzeba mierzyć siły na zamiary.

Nie narzekam na brak znajomych ani rodziny która mnie odwiedza. Pewnie też obgadują za plecami. Zwłaszcza Ci którzy np dom mają w spadku albo rodzice im dali kasę. Jednak z mojej obserwacji wynika że takich osób jest bardzo mało.

Nie rozumiem jak ludzie mówią że domu bez kredytu się nie da wybudować. Da się tylko że dom nie stoi w 3 miesiące a w 3-5 lat.

Wolę jednak średniej półki domek na wsi niż 40 m w bloku a w marmurze ze wspólnotą która czuwa nade mną, i jak nie zapłacę to mnie eksmitują z mojego mieszkania z kredytem na 35 lat. Nie zniosła bym przez całe życie tej świadomości.

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mam do sprzedania domek pod miastem-60 mkw, 40 mkw garaż, 3000 mkw działka, do najbliższego sklepu 500 metrów, do przedszkola, GOKu, biblioteki też 500 m, do marketu, urzędu gminy, stacji PKP 1,1km, do szkoły podstawowej 2 km, do Biedronki, Patio, stacji benzynowej 3.5 km, do targu gdzie można kupić wszystko-warzywa, owoce, ciuchy, sprzęt a nawet konia 2.5km, do centrum miasta 7 km (lub 2 stacje pkp). W po obu stronach działki nowe domu, po drugiej stronie ulicy sady. Ewentualnie sprzedam samą działkę 3400 mkw -szerokość 21 metrów, media w drodze - dojazd przez pierwsza działkę z domem. Na końcu większej działki lasek i rudnik, ok 6100 mkw ogrodzone-poza ogrodzeniem pozostaje lasek. Dostępne media-prąd i woda miejska, dojazd małą, ślepą ale asfaltowa droga. Gaz ziemny 800 metrów od działki, kanalizacja za 2-3 lata. Do Warszawy dojazd autostradą a2 lub trasą, można też dojechać PKP.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
56 minut temu, Gość ogrodniczka napisał:

Zgodzę się, że argumenty o truskawkach czy nawożeniu gnojowka sa slabe, podobnie jak ten o drodze dojazdowej i nie posprzątanym trawniku.

Nawet w największych dziurach sa sklepy objazdowe. I mieszkając na wsi czlowiek uczy sie planować i mniej marnuje jedzenia.

Jednak co do pracy to niestety ale to jest slaby punkt mieszkania na wsi. Jakakolwiek owszem mozna znalezc moze i blisko ale dobrze płatna  praca najczesciej jest w duzym miescie i trzeba tracić czas na dojazdy.

Podobnie jak komunikacja. Jak nie masz samochodu to jest ciężko, bo autobusy nie jezdza za czesto, w niedziele i święta  to juz w ogóle bryndza.

Ale to Autorka gloryfikuje dom ze względu na własne przetwory, tymczasem na wsi często jest tak (mieszkałam 20 lat), że urobisz się jak zwierze, a tu przyjdzie susza, albo deszczowy rok, zaraza czy inne robactwo  i te truskawki czy warzywka sensowne są raz na 2 lata. Jednym gnojówka nie będzie przeszkadzała a innym już tak. Poza tym jak matka pracuje i chce po pracy ogarnąć dom i jeszcze z dziećmi pobyć (a nie wywalić na pole i niech się sobą zajmą) to nie wiem kiedy ma te przetwory robić - chyba, że robi  to z dziećmi co jest atrakcją dla dziecka do 7 r.ż. max

Również uważam, że zmiana pracy to nie takie hop siup. Na wsi (szczególnie tej oddalonej od dużego miasta - bo w pobliżu dużych miast ceny również na wsi są znacznie wyższe niż pisze Autorka) w niektórych zawodach po prostu pracy nie znajdziesz. Gdybyśmy mieli z mężem przenieść się na wieś to  przy zmianie pracy zarobilibyśmy (patrząc na wynagrodzenia i oferty pracy w miejscach gdzie mamy działki) oboje max 1/3 tego, co teraz zarabiamy. 

Jest jeszcze jeden dla mnie podstawowy mankament - dom wg. mnie jest dobry dla matki z małymi dziećmi szczególnie jeśli nie pracuje (albo pracuje w jakimś urzędzie 7-15). Wtedy faktycznie jest ok, bo dzieci ma z głowy jak wyrzuci je na pole, może sobie wtedy chodzić koło upraw czy gotować eko obiadki. Tylko, że jak te dzieci będą w wieku szkolnym albo nastoletnim to będzie przes.... ne dla matki (bo będzie wiekuistym szoferem) albo dla dzieci (które nie będą chodziły na zajęcia dodatkowe jeśli matka nie zostanie ich szoferem). moje dziecko jest małe a już nie chce na wieś jeździć, bo się tam nudzi (brak dzieci w jego wieku, plac zabaw, basen są ale zabawa samemu to jednak słaba opcja). Wiem o czym piszę, bo mieszkałam na wsi jako dziecko i nastolatka. Wszystkie zajęcia (basen, kółko teatralne, dziennikarskie) mnie omijały bo nie miał mnie kto wozić. Kiedy poszłam do szkoły do miasta nie było lepiej, bo żeby chodzić na zajęcia dodatkowe musiałam czekać po szkole i błąkać się po mieście 2 godz. (w zimie fenomenalna sprawa) ... a potem zrywać po 40 min zajęć (które trwały np. godzinę, żeby zdążyć na autobus, bo następny był za 2 godziny i w domu byłabym o 20.00 - a gdzie czas na lekcje o odpoczynku nie mówiąc). Szybko zatem moje zajęcia dodatkowe skończyły się, moich sąsiadów z resztą też. Za to miałam dużo zajęć z tymi przesławnymi przetworami - z czego została mi niechęć do większości z nich.

Owszem można mieć podejście - ja tego nie miałam i żyję. Czy po co dzieci męczyć zajęciami typu karate, basen, języki obce czy robotyka. Są też dzieci, które tego nie potrzebują bo jak mają problem z liczeniem do 20 to inżynierem nie zostaną, ale jeśli są dzieci, które mają potencjał to nie można ich pozbawić możliwości rozwoju.

Żeby nie było, stać nas na dom, nawet mocno się zastanawialiśmy nad ewentualną budową ale ilość minusów przeważyła, może do tematu powrócimy  po odchowaniu dzieci, kiedy nie będziemy musieli tak intensywnie pracować, a syn będzie miał prawo jazdy, żeby nie być uwiązanym na zadupiu. A z drugiej strony może wcale, bo jak będziemy już starzy to co za frajda być pogrzebanym żywcem z ograniczonym dostępem do lekarza i masą roboty koło domu kiedy siły już nie te.

Na zakończenie - mam wrażenie, że Autorka jest albo Trollem, albo ma jakiś problem z tą swoją wsią, inaczej tak uparcie nie wmawiałaby ludziom, że oni sami nie wiedzą co dla nich dobre i tylko jej pogląd i wybór jest słuszny - nie wierzę że można mieć tak ograniczone myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wsiowa

No ale jak będziesz miała 1000 zł emerytury i Twój TZ też no i przyjdzie zapłacić 500 zł czynsz, opłaty i jeszcze kredyt na 35 lat wzięty po 30 to jak dasz radę jak siły nie te? Jednak na wsi starsi  są zdrowsi niż ci mieszkający w bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogrodniczka

Rozumiem, chodzilo mi o pracę, o to zdanie jak to łatwo zmienic.

Co do dzieci to niestety prawda. Potencjał to jedno ale poszerzanie horyzontów to drugie. Ja obserwuje, ze często tym dzieciom nikt nic nie pokazuje, rodzice licza, że  może szkola a może nowy ksiadz coś zorganizuje. Owszem jest teraz moda na wyjazdy na narty czy nad morze, ale to raz czy dwa w roku. Ale zeby tak w weekend wypad do zoo czy centrum nauki to juz nie, kiedys usłyszałam, ze to przecież nudne dla dziecka ??? Kino i kiepski ale kasowy film to owszem. W bibliotece od wielkiego dzwonu spotykam jakas młodzież... no skąd te wzorce czerpia i dlaczego w miescie jest inaczej?  Przeciez tam tez nie wszyscy rodzą sie w rodzinach inteligenckich.

Co do Autorki to mam wrazenie, ze duma ja rozpiera, bo dom wlasnym sumptem, bo maz nie d.u.p.a a widac niewiele osob docenia i podziwia.

No cóż, mieszkam juz nascie lat na wsi, mam porównanie bo od dziecka miastowa i potrafie patrzeć obiektywnie i mnie takie achy i ochy nie ruszają.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość Wsiowa napisał:

No ale jak będziesz miała 1000 zł emerytury i Twój TZ też no i przyjdzie zapłacić 500 zł czynsz, opłaty i jeszcze kredyt na 35 lat wzięty po 30 to jak dasz radę jak siły nie te? Jednak na wsi starsi  są zdrowsi niż ci mieszkający w bloku.

No Troll jak nic. Padłam. Jaki kredyt? Jedno mieszkanie bez, a na na 2 malutki więc zarabiając kilkanaście tys. spłacimy go w 5 a nie 35 lat. Dziecko też idzie do szkoły prywatnej a nie jak na wsi 1 rejonowa i nie masz wpływu na poziom, a są miejscowości gdzie średnia  wyniku z egzaminu po 6 klasie nie przekracza 50 % (podczas, gdy w dobrych szkołach to 80 %) - no fenomenalne perspektywy te dzieci będą miały. Nikt nie daje kredytu na okres dłuższy niż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Do emerytury mam mnóstwo lat, więc pewnie jeszcze jedno mieszkanie kupimy właśnie jako zabezpieczenie emerytalne, poza tym zostaje nam sporo nieruchomości po rodzinie, a do tego pracujemy i jak pisałam najniższej ani średniej nie zarabiamy więc moją emeryturą się nie martw. Odnośnie  2 zdania to tak było 40 lat temu, podaj jakieś badania, bo dziś zanieczyszczenie powietrza takie samo, a w mieście o dobrego lekarza jednak łatwiej. A w domu nie płacisz za ogrzewanie ? TŻ Cię będzie grzał? Dom jak postoi 40 lat to też nie będzie wymagał żadnych napraw, sam się naprawi takie perpetuum mobile. Kończę z Tobą bo to nie ma sensu, wdupiłaś się w "willę" 100 m 2 - kurde serio willa ? Jak już bym miała budować dom to przynajmniej te 140 m żeby poczuć różnicę i przestrzeń, a nie kurnik.  Wykończony masz 1 poziom i pokój dziecka (czyli pewnie max 60 m) i czepiasz się ludzi, którzy de facto mieszkają na takiej powierzchni jak Ty. No leczymy kompleksy jak nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mieszkam na wsi,  ale nie uprawiam niemal nic,  mam tylko trawe,  porzeczki, maliny,winogrono i kilka drzew owocowych. Warzywa, jajka, mięso mam od "zaprzyjaźnionych rolników" czyli sąsiadów. W zamian często jestem szoferem dla ich dzieci czy rodziców. Taka symbioza mi odpowiada, bo pracuje zdalnie, mam sporo czasu, więc zawsze znajdę chwilę żeby komuś dzieci zawieść czy przywieźć, tym bardziej ze i swojego woze. Mąż pracuje w mieście odległym o 60 km, ale jedzie autostradą i nie ma problemu z krokami bo jego firma jest przy samej zjazdowce z autostrady w zasadzie jeszcze przed miastem. Dobrze nam tak, umielismy się wpasować w wiejskie życie, bo nam gnojowka nie przeszkadza, ani ciągnik, ani zapach ze swiniarni. Mąż pracuje z ludźmi, ja pracowałam w korporacji i mieliśmy dość gwaru miejskiego-nie tyle samego bloku, co świadomości ze jak z tego mieszkania wyjdę to wszędzie są ludzie. Potrzebowaliśmy po prostu ciszy i spokoju. Mieszkamy tak już 7 lat i jest nam dobrze. Fakt jestem szoferem ale godzę sie na to. Jak syn skończy 18 lat zrobi prawko i kupimy mu auto. Działkę mamy dużą-prawie 1ha, więc naprawdę mam mozliwosc położyć się na lezaku tak ze nikt mnie nie widzi, nikt do mnie nic nie mówi, tylko ja, ptaki i owady. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Problem autorki może wynikać z przeprowadzki, jeśli mieszkała w slamsowym osiedlu to dom na wsi może być rajem na ziemi. Ale nie każde osiedle to patologia, kwestia wyboru dobrej lokalizacji i umiejętności współżycia z ludźmi. Jak ktoś jest konfliktowy to i na wsi znajdzie sobie problemy, chyba że się okopie na swojej posesji jak niemcy na wojnie. Tylko że taka izolacja to nie życie, skoro autorka ma problem żeby dziecko wyprowadzić na plac zabaw to na wsi będzie podobnie. Mamusia będzie izolować a dzieci sąsiadów zaraz zrobią z malucha wyrzutka, to nie miejsce zamieszkania jest problemem tylko myslenie ludzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

A mnie dziwi tylko jedno, mlodzi ludzie, młode małżeństwa kupują sobie malutkie mieszkanka.Mam wśród znajomych i rodziny takie przypadki  że kupują 2 pokojowe mieszkania na kredyt,za pół roku okazuje się że ciąża i kombinowanie z miejscem,potem i tak kończy się na zmianie mieszkania

Młodzi ludzie są zazwyczaj na dorobku i raczej dużej zdolności kredytowej nie mają. Stąd mniejsze mieszkanie, które zawsze można zamienić na większe, bo z czasem dochody tego małżeństwa mogą wzrosnąć. Lepiej tak, niż siedzenie rodzicom na głowie, czy pakowanie pieniędzy w wynajem. Dalej cię to dziwi?

Ha ha ha ha jak pisałam autorce, że za 150 tys to się może i wybuduje, ale własnymi rękami, to wymyślała argumenty w du/py wzięte. Teraz się jeszcze okazuje, że drewno miała swoje z którego jeszcze można zrobić drzwi i parkiet. A wzmocniłaś jakoś ten ytong? Bo to jest tak miękkie, że to młotkiem rozwalisz. Dałaś dwie warstwy tego bloczka, tak jak się z reguły buduje z pustaka ceramicznego? Chyba raczej jedną, bo by ci koszt budowy podskoczył.  Ociepliłaś ten dom? Moja siostra kupiła dom w stanie deweloperskim za 350 tys jakieś 7-8 lat temu. Jak te 350 podzielisz na pół jak zysk dewelopera, to dom 175 tys z małą działką, plus 70 tys wykończenie, to wychodzi 250 tys, koszt budowy 7 lat temu. A wykańczała dom sama. Ludzie generalne remonty robią w mieszkaniach 50-70m2 i wydają ok 40-50 tys. Policz ile byś musiała wsadzić kasę w budowę, gdyby nie drewno na dach i w wykończenie. A te 100 tys, to ty w same gołe mury wsadziłaś. A wykończenia nam nie podałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Gość gość napisał:

Młodzi ludzie są zazwyczaj na dorobku i raczej dużej zdolności kredytowej nie mają. Stąd mniejsze mieszkanie, które zawsze można zamienić na większe, bo z czasem dochody tego małżeństwa mogą wzrosnąć. Lepiej tak, niż siedzenie rodzicom na głowie, czy pakowanie pieniędzy w wynajem. Dalej cię to dziwi?

Ha ha ha ha jak pisałam autorce, że za 150 tys to się może i wybuduje, ale własnymi rękami, to wymyślała argumenty w du/py wzięte. Teraz się jeszcze okazuje, że drewno miała swoje z którego jeszcze można zrobić drzwi i parkiet. A wzmocniłaś jakoś ten ytong? Bo to jest tak miękkie, że to młotkiem rozwalisz. Dałaś dwie warstwy tego bloczka, tak jak się z reguły buduje z pustaka ceramicznego? Chyba raczej jedną, bo by ci koszt budowy podskoczył.  Ociepliłaś ten dom? Moja siostra kupiła dom w stanie deweloperskim za 350 tys jakieś 7-8 lat temu. Jak te 350 podzielisz na pół jak zysk dewelopera, to dom 175 tys z małą działką, plus 70 tys wykończenie, to wychodzi 250 tys, koszt budowy 7 lat temu. A wykańczała dom sama. Ludzie generalne remonty robią w mieszkaniach 50-70m2 i wydają ok 40-50 tys. Policz ile byś musiała wsadzić kasę w budowę, gdyby nie drewno na dach i w wykończenie. A te 100 tys, to ty w same gołe mury wsadziłaś. A wykończenia nam nie podałaś.

Kolega w zeszłym roku zakończył budowę domu 140 m, koszt 240000 zł. Działka od rodziców, fundamenty kopane za free przez znajomego, mury i dach wykonał teść, instalacje elektryczna zrobiłem mu sam za przysłowiową flaszke a jego brat hydraulike. Wykonczenie też pokonał w swoim zakresie więc koszt budowy to papierologia i materiały bo robocizna ogarnięta przez masę przyjaciół i rodzine. Gdyby przyszło chlopakowi za wszystko zapłacić koszt pewnie byłby bliski 35000 zł. A na takie pieniądze bez kredytu niewielu może sobie pozwolić w naszej pięknej krainie, tym bardziej mlodych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, DANIEL napisał:

Kolega w zeszłym roku zakończył budowę domu 140 m, koszt 240000 zł. Działka od rodziców, fundamenty kopane za free przez znajomego, mury i dach wykonał teść, instalacje elektryczna zrobiłem mu sam za przysłowiową flaszke a jego brat hydraulike. Wykonczenie też pokonał w swoim zakresie więc koszt budowy to papierologia i materiały bo robocizna ogarnięta przez masę przyjaciół i rodzine. Gdyby przyszło chlopakowi za wszystko zapłacić koszt pewnie byłby bliski 35000 zł. A na takie pieniądze bez kredytu niewielu może sobie pozwolić w naszej pięknej krainie, tym bardziej mlodych. 

Dokładnie. Ale autorka będzie ci kity cisnąć, że się da, bo ona wybudowała. Dolicz koledze koszt działki i dom mu wychodzi 300tys jak nic. 5 lat temu było wszystko trochę tańsze, autorka miała swoje drzewo i majstra właśnie za flaszkę, a i tak z działką wyliczyła jakieś 200tys. Zadziwiająco szybko ten dom wybudowali, skoro jednak do pracy trzeba było chodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lok

A czemu wy porównujecie dom na wsi i mieszkanie w mieście?, przecież może być odwrotnie - blok stać na wsi a dom w mieście. Ja np wynajmuje dom w mieście. W życiu nie kupiłabym mieszkania, jeszcze za darmo komunalne może bym wzięła ale żeby brać kredyt na kupno mieszkania to jeszcze mnie nie porą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość gość napisał:

Dokładnie. Ale autorka będzie ci kity cisnąć, że się da, bo ona wybudowała. Dolicz koledze koszt działki i dom mu wychodzi 300tys jak nic. 5 lat temu było wszystko trochę tańsze, autorka miała swoje drzewo i majstra właśnie za flaszkę, a i tak z działką wyliczyła jakieś 200tys. Zadziwiająco szybko ten dom wybudowali, skoro jednak do pracy trzeba było chodzić.

Ale ja wcale nie mówię że się nie da tylko zależy z jakich materiałów. Zamiast konkretnej cegły ytong, zamiast tynków płyty kg z supermarketu, grzejnik po 18 zł za zeberko z castoramowej promocji itp. Tylko w takim budynku po 10 latach modli się o powrót do mieszkania w bloku bo koszty remontów dobijaja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Pewnie, że się da. Tylko autorka nie rozumie, że nie każdy chce mieć chatke 100 metrów i budować ją przez prawie 10 lat i jeszcze nie skończyć. Bo mieszkać tylko w częściowo wykończony domu. Autorka kupiła sobie działkę x lat temu w jakiejś zapyzialej dziurze za śmieszne pieniądze i nie dociera, że nie każdy chce mieszkać na zadupiu. I faktycznie może takie koszty poniosła, ale aktualnie żeby postawić normalny dom z normalnym metrazem, w sensownym miejscu, to myślę, że na dom trzeba mieć minimum 400 tyś i to bez szaleństw w wykończeniu. Doliczajac koszt zakupu działki, przyłącza(tak nie wszyscy chcą mieć szambo i i czekać na gownowoz), ogrodzenie, wszystkie mapy, projekty, zezwolenia, kostka brukowa na podjeździe, zagospodarowanie chociaż trochę ogródka i milion pęknie. A i tak będzie jeszcze tysiąc rzeczy do zrobienia i kupienia. Autorka żyją w jakimś matrixie na tej swojej wsi, hodujac te swoje eco warzywka i truskawki. Jeździ samochodem za 8 tyś i pierniczy trzy po trzy. Więc jeżeli ktoś nie chce i nie lubi mieszkać jak autorka w niewykonczonym domu i na placu budowy przez kolejne 10 lat,.A.nie ma środków żeby wybudować się na 100 procent, to w pełni popieram zakup mieszkania. Przynajmniej rozsądna opcja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cwa

Trzy takie same tematy, paranoja! Chyba autorka mieszka w bloku i chce potwierdzeń, ze tam najlepiej.

Kazdy mieszka tam, gdzie mu wygodniej i gdzie ma mozliwoscie, kafeteria i tak na to nie wpłynie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MnieJuzMinely

Chcialabym miec dom ale nie byle gdzie... Niestety, ale tam gdzie jest praca, tam mieszkania/domy sa drogie. A bedac w wieku "produkcyjnym"  potrzebuje procowac, i wazne jest dla mnie ze moge sobie prace wybrac a nie jestem skazana na jedynego pracodawce w okolicy...

Zazdroszcze Wam tych cen... Mieszkam pod Paryzem (ok 5km od granicy) i w naszej okolicy metr dzialki to ponad 1300€.

Budowa domu przy tym to niemal grosze, bo dom 120m2 pod klucz za 120-150 tys € mozna postawic. Jednym slowem metr domu jest tanszy od metra ziemi... 

Nie stac nas na przyzwoita dzialke (10 arow to dla mnie absolutne minimum zeby mi sasiad do taleza na tarasie nie zagladal) a miec dom i kolo niego ziemie w doniczkach mnie nie interesuje... wiec jestem skazana na mieszkanie. Tez drogie bo prawie 4300€/m2, ale jeszcze do przeskoczenia. 

Jako alternatywe, za cene nazego mieszkania, moge miec fajny dom z przyzwoita dzialka ale 30km dalej i codzienne dojazdy do pracy ponad 2 godziny w jedna strone.... Moze  jak bedziemy na emeryturze 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Lok napisał:

A czemu wy porównujecie dom na wsi i mieszkanie w mieście?, przecież może być odwrotnie - blok stać na wsi a dom w mieście. Ja np wynajmuje dom w mieście. W życiu nie kupiłabym mieszkania, jeszcze za darmo komunalne może bym wzięła ale żeby brać kredyt na kupno mieszkania to jeszcze mnie nie porą...

Już to wcześniej też pisałam, że dom nie musi oznaczać wsi, ale ona jest tak zapatrzona w ten swój domek tanim kosztem, co jak słusznie Daniel zauważył rozsypie się za 10 lat, że to nie dociera. 

Ok. Wynajmujesz dom w mieście. W życiu nie kupiłabyś mieszkania, ale pakować rocznie grube pieniądze komuś do kieszeni to ci pasuje. Komunalne za darmo mówisz. No tak nie do końca. Ja mam komunalkę i nie jest tak różowo jak myślisz. I z opłatami i z sąsiedztwem. Dlatego kupiłam mieszkanie i się wynoszę. Wolę mieszkanie z kredytem na karku, niż niby darmowe. Na komunalce nie wiesz, jak długo będziesz mieszkać, bo gmina może cię w każdej chwili przerzucić gdzie indziej, opłaty nie są małe, a sąsiedztwem też różnie bywa. Ale z reguły przyjemne ono nie jest. 

Jeszcze jedna rzecz. Komunalka to nie socjalka, bo się za chwilę ktoś uczepi. Socjalki są dla tych najbiedniejszych, a komunalki dla osób, które stać zapłacić za tzw wyższy standard. Powiem tylko tyle, że całkowite opłaty na własnościowym mieszkaniu na bezczynszowym osiedlu wyniosą mnie jakieś 300-400 zł z kredytem więcej niż na komunalnym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość cwa napisał:

Trzy takie same tematy, paranoja! Chyba autorka mieszka w bloku i chce potwierdzeń, ze tam najlepiej.

Kazdy mieszka tam, gdzie mu wygodniej i gdzie ma mozliwoscie, kafeteria i tak na to nie wpłynie,

Ten jest pierwszy. Nie. Autorka mieszka na wsi i chce się dowartościować kosztem tych, co nie chcą domku na wsi. Myślę, że ona ma ból dupy, bo nie stać jej było na działkę, czy zakup domu w mieście,, dlatego tak się piekli o ta wieś. Masz rację. Każdy mieszka tam, gdzie mu pozwalają jego możliwości. I prawda jest taka, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Wsiowa:

- słyszałaś o czymś takim, jak mieszkanie własnościowe? Nawet jak nie płacisz czynszu, to nikt cię nie wyrzuci.

- 50 zł za ogrzewanie elektryczne?? Gotowanie wody na herbatę to twoje ogrzewanie? Ja wolę mieć w *całym* mieszkaniu +23 w zimie niż +17 w jednej izbie bo reszty żal ogrzewać

- czynsz zawiera zazwyczaj wodę, często również ciepłą wodę, ogrzewanie, wywóz śmieci (wyrzucasz do lasu?), odprowadzenie ścieków (masz szambo gratis czy wylewasz kupy na drogę?), składkę na przyszłe remonty, itp. itd.

- za 150 tys to trudno dobrą działkę kupić, a gdzie jeszcze dom i nowoczesne wykończenie?

- 10 siatek z zakupami nosić? No w sumie mogę, z podziemnego miejsca garażowego do windy mam jakieś 15-20 metrów, drugie tyle od windy do mieszkania, ale rzadko kiedy robię zakupy na 10 siatek, bo w zasięgu 3 min spaceru od bloku mam z 5 różnych sklepów ogólnospożywczych, więc 10 minut rano zajmuje zdobycie świeżych bułek na śniadanie... Nie muszę robić zakupów na tydzień naprzód

- koszenie trawy, malowanie dachu, remont płotu, uszczelnianie odwodnienia domu, smród gnoju przy jesiennym nawożeniu, wścibskich sąsiadów zaglądających przez płot, ryk pił przez pół lata, bo rżniemy drzewo do ogrzewania na zimę, krowy srające na drodze tuż przed furtką znam... znam z częstych pobytów w wiejskim domku znajomych, cieszę się, że mnie to nie dotyczy

- wyjście wieczorem do kina, do restauracji na sushi, pizzę, chińszczyznę czy dobre steki, do pubu na piwo czy drinka mam pod ręką, nie muszę do cywilizacji jechać autem przez kilka/naście kilometrów - wystarczy wyjść z bloku i przejść 5-15 minut

- basen co ma 5 metrów, to jest duża wanna, na pewno go oczywiście regularnie czyścisz, pozbywasz się glonów i liści... Ja mam basen 25-metrowy, profesjonalnie obsługiwany, 10 min pieszo od domu.  W zimie też mogę go użyć.

- inni moi znajomi z domkiem na wsi od 12 lat spędzają Sylwestra i wakacje w domu, bo się boją że zostaną okradzeni. W mieszkaniu nie ma takich problemów, regularnie zdarza nam się wyjeżdżać na 3-4 tygodnie wakacji

- nie interesuje mnie w bloku, kiedy śmieciarka zabiera jakie śmieci, nie muszę być w domu, by wystawić kubeł na ulicę

- na wypadek nieszczęścia typu choroba, w dużym mieście mam kilka szpitali i całą masę specjalistycznych ośrodków zdrowia... Nie tak jak na wsi, gdzie do najbliższego szpitala typu rzeźnia może być 50 km

Mógłbym tak jeszcze długo. Zarówno mieszkanie w domku na wsi jak i w mieszkaniu w mieście mają swoje wady i zalety. Jedni wolą jedno, inni drugie. Sposób mieszkania mocno wymusza tryb życia i możliwości korzystania z niego. Nie zakładaj głupio, że jesteś najmądrzejsza i wiesz najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 23.06.2019 o 18:13, Gość nnnnn napisał:

Ze wsi na ogól cala rodzina dojezdzająca do pracy, szkoły- dzien w plecy. Produkowanie wlasnej życwości - kiedy, jesli masz inny zawód?  W miescie słyszysz sasiada, na wsi kazdy cie oglada i komentuje. WIes ok, ale tylko, jesli jesteś rolnikiem.

Albo masz wolny zawód i pracyjesz u siebie w domu w swoim gabinecie, przez internet, czasem wyjazdy do klientów. Jesli praca jest poza domem to powodzenia, widze jak mecxą się ludzie spod Warszawy, zwłaszcza w piątki i poniedziałki, tyle skorzystają z tego swojego domu co w wolny weekend. Dlatego zgadzam się z tą wypowiedzią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie wiem dlaczego ale wszyscy porównują mieszkanie w mieście do mieszkania na wsi zabitej dechami.

Może porównanie mieszkanie do domu pod dużym miastem?

Są tam autobusy podmiejskie 

Są szkoły, markety ,ogólnie masz wszystko!

Domy są małe, działki też więc jaki problem ? Nie ma dużo roboty ale masz soja przestrzeń, dużo lepsze powietrze.

 

Ja nie znajduje żadnych minusów .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogrodniczka
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie wiem dlaczego ale wszyscy porównują mieszkanie w mieście do mieszkania na wsi zabitej dechami.

Może porównanie mieszkanie do domu pod dużym miastem?

Są tam autobusy podmiejskie 

Są szkoły, markety ,ogólnie masz wszystko!

Domy są małe, działki też więc jaki problem ? Nie ma dużo roboty ale masz soja przestrzeń, dużo lepsze powietrze.

 

Ja nie znajduje żadnych minusów .

Tylko, że tak do 15-20 km od miasta dostepne sa tylko dzialki budowlane po sporych cenach albo domy czy segmenty na osiedlach dewelopwrskich, tez nie najtaniej. Przestrzeni wielkiej nie masz, bo ogródki male i sasiad i tak Ci zagląda w gary. Na ogol droga dojazdowa jedna i rano korki jak wszyscy wyjeżdżają do pracy i autobus podmiejski tez stoi. Chyba, ze wybierzesz lokalizacje gdzie jest jakaś kolejka podmiejska, ale cenowo moze zabolec. Powietrze troche lepsze ale szalu nie ma jesli to byly tereny rolnicze, teraz odrolnione i nie na wielkich zadrzewien a starzy mieszkancy pala w strych piecach czym popadnie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie wiem dlaczego ale wszyscy porównują mieszkanie w mieście do mieszkania na wsi zabitej dechami.

Może porównanie mieszkanie do domu pod dużym miastem?

Są tam autobusy podmiejskie 

Są szkoły, markety ,ogólnie masz wszystko!

Domy są małe, działki też więc jaki problem ? Nie ma dużo roboty ale masz soja przestrzeń, dużo lepsze powietrze.

 

Ja nie znajduje żadnych minusów .

Bo Wsiowa uparła się, że budowę domu można zamknąć w 150.000 - 200.000 zł i jest tańsza od mieszkania (inna sprawa, że te jej wyliczenia się rozjeżdżają bo nie podaje np. wykończenia ale to szczegół). Znajdź działkę (ale taką żeby faktycznie była możliwość uprawy tych warzyw, o których pisze Wsiowa czyli min. 10- 15 a ) pod dużym miastem z domem w dobrym stanie (nie do kapitalnego remontu) tańszą niż mieszkanie powiedzmy 50 m w Krakowie z dobrym dojazdem (blisko przystanek autobusów miejskich) i infrastrukturą - to graniczy z cudem. Takie np. domy pod Wieliczką  w przyzwoitym stanie  to minimum 500.000 jak nic.

Cały problem w tej dyskusji polega na tym, że Wsiowa uparcie wmawia wszystkim w około, że wybrała super opcję i każdy kto jej nie podziela nie ma racji i nie wie czego chce i facet w tym związku to d.u.p.a. wołowa - nie tak jak jej, albo co gorsza skrycie jej zazdrości. Nie przyjmuje do wiadomości, że ludzie są różni i mają różne potrzeby i preferencje. Dziewczyna pisała np. powyżej, że ona miała dość zgiełku miasta i wyprowadziła się i na razie wozi dziecko ale jej to odpowiada - i super o to chodzi, żeby dostosowywać okoliczności, miejsce zamieszkania do swoich potrzeb. Ty nie widzisz żadnych minusów w domu pod miastem i jeśli masz możliwość tak mieszkać to super. Ja bym znalazła, ale dlatego mając możliwość wyboru pomiędzy domem a mieszkaniem zdecydowałam się na mieszkanie  bo na tym etapie mojego życia mi najbardziej  odpowiada - co nie oznacza, że nigdy nie zmienię zdania - może mi się odmieni, jak dziecko mi wyrośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×