Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pola

Mamusie siedzące z dzieckiem 4 lata w domu to służące, których nikt (nawet ich Olusie i Stasie) nie szanuje

Polecane posty

Gość Gość

Popieram Rescatora. Mój mąż, szef firmy i dr nauk IT zawsze powtarza ze on nigdy nie brał ood uwagę dziewczyny bez studiów na żonę, ba, nawet brzydzil się sypiac z nieukami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćada

Pierdu Pierdu. Mam znajome tyraja do upadlego nawet nie wiedza co z dzieciakami sie dzieje. Wielce zdziwione ze corka okres dostala a beda juz 3 miesiac bo bala sie powiedzic tej matce .zero kontaktu jak lokatorka. Nic matka nie widzi tylko cyfry na koncie. 

x

A może te znajome tyrają żeby dzieciom godny byt zapewnic? Bo Ja z kolei widzę często matki co siedzą w domu całe życie (nieraz razem z ojcami), ciągną tylko socjał, a dzieci choc mają matki całe dnie w domu, ani nie są zadbane, ani ubrane, ani wychowane. Generalnie jak zwierzątka. I to jest dopiero tragedia dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Znam troche , moze 2 wiedza co sie dzieje. Inne udaja ,ze tak fantastycznie ogarniaja. A potem placz ze dzieciak w narkotyki wpadl i chce z domu uciakac. Bo nie maja czasu dla syna .U mnie rodzice tez nie mieli czasu. Dzis kontaktu nie mam wcale. Tylko lubieli chwalic sie jaka corke maja. A tak ,to nawet nie wiedzieli co sie dzieje .Wiecej moja ciotka wiedziala. Dlatego ja mam prace, ale jak dzieciaki nie sa na tyle samodzielne by zostawac same w domu. Robote mam w domu.Na szczescie taka ,ze moge pracowac w domu.Mam ogarniety dom ,dzieciaki zadowolone, same przychodza z troskami, znam ich na wylot ze tak powiem. Za to maz srednio. Robi od rana do wieczora. Kontakt ma dobry. Ale wielu rzeczy by nie wiedzial gdyby nie ja .Mialam bardzo chorowite dzieci i musialam czesto w domu zostawac . A pomocy nie mialam .Na zawolanie .Wiec dlatego, dla mnie praca w domu idealna. Maz by zostal z dziecmi ,ale ma taka prace, ze nie da rady z dnia na dzien miec wolne bo dziecko chore. Za to ogarnia zakupy , wozi dzieci do szkoly i przedszkola.Ja odbieram.NIE WSADZAJCIE WSZYSTKICH DO JEDNEGO WORKA. Widocznie malo w zyciu przeszlas i widzialas .Inaczej bys glupio sie nie smiala. 

x

Haha, ale hipokryzja. Piszesz żeby nie wsadzac do jednego worka, tymczasem sama to robisz, pisząc że jedynie te niepracujące wiedzą co sie z ich dziecmi dzieje. Wiec jak widac sama malutko w życiu przeszłas i niewiele widziałas. To czy  ktos ma kontakt z dzieckiem czy nie nie zalezy wcale od tego czy matka jest w domu czy nie ( zresztą, dziecko zwykle 7-9 godz jest w szkole, w godzinach przecietnej pracy wiec z mamusia pracującą czy nie i tak by sie nie widział) Ja pochodzę ze wsi, i tam gdzie sie wychowałam większosc matek siedziała w domu z dziecmi. I jakos dziwnym trafem wśród tych dzieci odchodziły takie akcje że głowa mała. Więc nie pisz bredni.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

I nie znam przypadku że dzieciak chciał uciekac z domu, bo rodzice mało czasu mają. Ale pełno było o przypadkach, gdzie rodzice niepracujący, a w domu alkohol i przemoc, więc dzieci uciakały od takich jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
29 minut temu, Gość Gość napisał:

A nie przyszło ci do głowy, że nie wszystkie kobiety mają ambicje ograniczające się do prania brudnych gaci męża

A nie przyszło ci do głowy, że same ambicje to trochę za mało. Ja wiem, że teraz wciska się dzieciom do głowy różne g...., na temat pewności siebie, braku kompleksów, że tylko niebo jest limitem itd. Ale w pewnym wieku trzeba dorosnąć i spojrzeć realnie na swoje mozliwosci. Dlatego uważam, że owszem, po studiach kobieta powinna jakiś czas popracować w swoim zawodzie, najlepiej tyle by mieć 5 lat składkowych do emerytury, dać czas mężowi do uzyskania odpowiednich zarobków, a później do domu wychowywać dziecko. Oczywiście jeśli w ciągu tych paru lat okaże się, że jest na dobrej drodze do zrobienia kariery w dobrze płatnym zawodzie, to marnotrawstwem było by siedzenie w domu. Ale jeślia to być kariera nauczyciela mianowanego, to lepiej niech sobie daruje.

Ps. Dobry mąż to taki, który nie oczekuje, że żona będzie jego służąca, piorąca jego gacie. Powinien to robić sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
49 minut temu, Rescator555 napisał:

Oczywiście można, czemu nie. Studia niech będą tylko dla bogatych, którzy za to zapłacą albo wezmą zarzynający kredyt który później będą musieli spłacać przez długie lata. Potem będą pokornie pracować w jakimś korpo, gdzie będą się bali pisnąć słowo. Taki myk, że ludzie mogą chcac się uczyć ale niekoniecznie po to, by zdobyć zawód pani od parzenia kawy, to pewnie nie przyszlo ci do głowy. Natomiast w jednej sprawie masz rację: uważam za głupotę takie zwiększenie liczby studentów różnych mało sensownych uczelni i kierunków w różnych Sanokach i Pułtuskach. Za komuny i tak było za dużo absolwentów jak na potrzeby kraju, a teraz jest chyba kilkakrotnie więcej. Więc to rzeczywiście trzeba ograniczyć, wprowadzić egzamin konkursowy, by dostawali się najlepsi kandydaci, a zaoszczędzona forsę przeznaczyć na badania naukowe.

Jeśli ktoś chce rozwijać swoje pasje to niech to robi za swoje pieniądze.

A na studia mogą być kredyty studenckie, które mogą być umarzane gdy student potem będzie pracował. Wszystko da się zrobić.

Studia dla każdej dziuni, która idzie na nie po to aby złapać frajera, który będzie ją w przyszłości finansował to patologia. Podatnicy nie powinni za to płacić. Jak dziunia chce roziwjać pasje albo szukać męża niech idzie do prywatnej szkoły tego i owego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123
14 minut temu, Rescator555 napisał:

 Ale jeślia to być kariera nauczyciela mianowanego, to lepiej niech sobie daruje.

Ps. Dobry mąż to taki, który nie oczekuje, że żona będzie jego służąca, piorąca jego gacie. Powinien to robić sam.

Przecież jako nauczyciel spokojnie można łączyć wychowanie dzieci z pracą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta

Dziewczyny idźcie na siłownie. Przejdzie wam frustracja. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Jeśli ktoś chce rozwijać swoje pasje to niech to robi za swoje pieniądze.

A na studia mogą być kredyty studenckie, które mogą być umarzane gdy student potem będzie pracował. Wszystko da się zrobić.

Studia dla każdej dziuni, która idzie na nie po to aby złapać frajera, który będzie ją w przyszłości finansował to patologia. Podatnicy nie powinni za to płacić. Jak dziunia chce roziwjać pasje albo szukać męża niech idzie do prywatnej szkoły tego i owego.

To w takim razie powinno się zacząć od tego, że zlikwiduje się te wszystkie politologie, etnografie, kaszubistyki, filozofie, psychologie i inne podobne kierunki, gdzie ludzie idą studiować właśnie w celu rozwoju swoich zainteresowań. Czy może wywalisz z tamtych kierunkow dziunię, ale zostawisz wrażliwych humanistycznie pedalkow w rurkach? A po likwidacji lub znacznym ograniczeniu tych kierunków dofinansuje się szkoły medyczne i techniczne, bo tych absolwentów nam potrzeba, chociaż też nie wiadomo.

A ile lat twoim zdaniem taki absolwent ma pracować, by zasłużyć na obniżenie kredytu? I dla kogo? Dlaczego z moich podatków ma być finansowane kształcenie pracownika dla jakiegos bogatego koncernu, a nie dobrej żony dla jakiegoś faceta? W czym ten koncern jest lepszy? A co jeśli nie będzie pracy w kraju dla absolwenta? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
15 minut temu, Gość Er123 napisał:

Przecież jako nauczyciel spokojnie można łączyć wychowanie dzieci z pracą...

Z pracą traktorzystki też może 😀. Może i może, ale jeśli nie potrzebuje to po co? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
15 minut temu, Gość Er123 napisał:

Przecież jako nauczyciel spokojnie można łączyć wychowanie dzieci z pracą...

Z pracą traktorzystki też może 😀. Może i może, ale jeśli nie potrzebuje to po co? Bo taka moda, że kobieta musi być gdzieś na etacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
18 minut temu, Gość Marta napisał:

Dziewczyny idźcie na siłownie. Przejdzie wam frustracja. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. 

A nie lepiej do łóżka z mężem lub kochankiem 😀?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Rescator555 napisał:

Z pracą traktorzystki też może 😀. Może i może, ale jeśli nie potrzebuje to po co? Bo taka moda, że kobieta musi być gdzieś na etacie?

A co cię obchodzi czy jakaś kobieta pracuje na etacie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silna i niezależna

Dla mnie.

Jest prawdą że dziecko, ani mąż, ani otoczenie nie szanuje kobiet, które całe życie siedzą w domu i nic nie robią poza porządkami i opieką nad dzieckiem nawet kiedy to dziecko już jest 17 letnie one dalej nie pracują.

Ale nie będę na pewno naskakiwać na matki które siedzą z dzieckiem do 3-4 rż w domu. Sama mam taką sytuację.

Jestem po trudnych studiach i jestem inżynierem.

Zaszłam w ciążę co było wpadką. Okazało się ciąża jest zagrożona. Miałam bardzo dobrą pracę i obietnicę awansu na kierownika. Rzuciłam L4. Całą ciąże przeleżałam w szpitalu. Bo non stop miałam bóle, krwawienia, brałam całe garści leków. Przez przykucie do łóżka i hormony przytyłam z 60 kg do 98 kg. Oczywiście ciąża skończyła się cc. Takie mam szczęście eh. Bo dziecku zatrzymywało się serce trzeba było ciąć natychmiast. Urodziłam zdrowego chłopca. Ale po ciąży okazało się że mam rozwaloną tarczycę i do końca życia muszę brać leki. Do tego nabawiłam się cukrzycy, mimo że byłam na szpitalnej diecie. Tak ciąża rozwaliła mi organizm. Piękne do pasa włosy zaczęły wypadać garściami. Wszędzie mam rozstępy. Od ciąży udało mi się schudnąć wielkim wysiłkiem do 90 kg. Cały czas biorę leki.

Wzieliśmy ślub. Ale czuć było że to ze względu na dziecko. Seks uprawiamy rzadko. Raz na miesiąc raz na dwa miesiące. A przed ciążą był codziennie po kilka razy.

Po roku chciałam wrócić do pracy ale niestety zlikwidowano moje stanowisko. Zaczęłam szukać nowej i dziecko oddałam do żłobka. Zarabiałam 5 tys/mc ale siedziałam w pracy od 7-17 a dziecko zawodziłam na 6:30 a odbierałam o 18:00. Było mi ciężko. I co się okazało dziecko trafiło do szpitala po pierwszym tyg w żłobku z ciężkim zapaleniem płuc, zapaleniem ucha, zapaleniem migdałow. Potem oddałam dziecko do babci żeby się uodporniło. Po miesiącu znów żłobek. Znów szpital po tygodniu. Musiałam zrezygnować z pracy. Po 3miesiącach znalazłam kolejną prace. Kolejne podejście do złobka to samo. Potem pół roku przerwy to samo.  I tak co pół roku.

Założyłam swoją działalność i pracuję z domu, robię różne projekty, coś tam przerysowuje itp. Od siedzenia przy kompie i zajmowania sie domem i dzieckiem nie chudnę. Teraz moje dziecko idzie od września do przedszkola a ja do pracy. Mam nadzieję że nie będzie chorował.

Nie zawsze więc siedzenie z dzieckiem przez ciąże i 3 pierwsze lata to wybór.

Dodam że mąż wcale nie jest zadowolony z tego że jestem w domu, ciągle wyrzuca mi że płacę za ZUS a tyle mogło by zostać w kieszeni, że powinnam iść do normalnej pracy, według niego nic nie robię, jestem brzydka a jedyną wartość ma to ile ugotuje co, czy jest posprzątane, czy ogródek wypieliłam, wcale nie interesuje go to jak się czuję co dziś robiłam, nigdzie razem nie wychodzimy bo nie ma ochoty a pieniądze inwestuje on w budowe domu, lub karze mi kupować coś lepszego mu do jedzenia. Moja praca nie ważne jaka czy to działalnosć czy sprzątanie i opieka nad dzieckiem nie jest dla niego pracą i nie szanuje mnie absolutnie za to że siedzę w domu z dzieckiem i jeszcze mam działalność. Nie słyszałam już od ślubu słowa "kocham Cię"

Do pracy chcę iść bo chcę uciec od tego smutnego życia. Nie wyobrażam sobie jak można nie mieć wykształcenia i nie mieć perspektywy pracy.

Nie wykluczam też rozwodu w przyszłości... jak dziecko podrośnie. No bo co ja mam za życie. Skoro jemu tak bardzo nie pasuję to też będzie mu lepiej beze mnie.

Ojcem jest średnim, niby czasem zajmie się dzieckiem, ale bardzo go drażni, nie raz go szapnie czy popchnie. Cały czas mu zwracam uwagę że to tylko dziecko.

Ogólnie żałuję tego mojego poświęcenia w kontekscie mężczyzny.

Mi się wydaje że jeśli ktoś liczy na szacunek od dziecka czy partnera, to niezależnie od tego kiedy wróci do pracy może się gorzko rozczarować. I jeśli szacunek ma być uzależniony od tego co kobieta robi zawodowo w życiu a nie od tego ze po prostu mamę czy żone się kocha z założenia bo jest mamą i żoną. To i tak go nie będziecie miały.

 

Res co ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
29 minut temu, Gość Gość napisał:

A co cię obchodzi czy jakaś kobieta pracuje na etacie? 

A co cię obchodzi, co mnie obchodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123

do silna i niezależna

Smutno mi się zrobiło czytając Twój wpis...nie szkoda mi osób które olewają wszystko a później jęczą że im niedobrze i jakie to one nieszczęśliwe ale takim jak ty, które walczą o szczęście i mają pod górkę mi najbardziej szkoda.

Mam nadzieje, że wszystko będzie zmierzało w dobrym kierunku w Twoim życiu. Trzymam za to mocno kciuki!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
14 minut temu, Gość silna i niezależna napisał:

Dla mnie.

Jest prawdą że dziecko, ani mąż, ani otoczenie nie szanuje kobiet, które całe życie siedzą w domu i nic nie robią poza porządkami i opieką nad dzieckiem nawet kiedy to dziecko już jest 17 letnie one dalej nie pracują.

Ale nie będę na pewno naskakiwać na matki które siedzą z dzieckiem do 3-4 rż w domu. Sama mam taką sytuację.

Jestem po trudnych studiach i jestem inżynierem.

Zaszłam w ciążę co było wpadką. Okazało się ciąża jest zagrożona. Miałam bardzo dobrą pracę i obietnicę awansu na kierownika. Rzuciłam L4. Całą ciąże przeleżałam w szpitalu. Bo non stop miałam bóle, krwawienia, brałam całe garści leków. Przez przykucie do łóżka i hormony przytyłam z 60 kg do 98 kg. Oczywiście ciąża skończyła się cc. Takie mam szczęście eh. Bo dziecku zatrzymywało się serce trzeba było ciąć natychmiast. Urodziłam zdrowego chłopca. Ale po ciąży okazało się że mam rozwaloną tarczycę i do końca życia muszę brać leki. Do tego nabawiłam się cukrzycy, mimo że byłam na szpitalnej diecie. Tak ciąża rozwaliła mi organizm. Piękne do pasa włosy zaczęły wypadać garściami. Wszędzie mam rozstępy. Od ciąży udało mi się schudnąć wielkim wysiłkiem do 90 kg. Cały czas biorę leki.

Wzieliśmy ślub. Ale czuć było że to ze względu na dziecko. Seks uprawiamy rzadko. Raz na miesiąc raz na dwa miesiące. A przed ciążą był codziennie po kilka razy.

Po roku chciałam wrócić do pracy ale niestety zlikwidowano moje stanowisko. Zaczęłam szukać nowej i dziecko oddałam do żłobka. Zarabiałam 5 tys/mc ale siedziałam w pracy od 7-17 a dziecko zawodziłam na 6:30 a odbierałam o 18:00. Było mi ciężko. I co się okazało dziecko trafiło do szpitala po pierwszym tyg w żłobku z ciężkim zapaleniem płuc, zapaleniem ucha, zapaleniem migdałow. Potem oddałam dziecko do babci żeby się uodporniło. Po miesiącu znów żłobek. Znów szpital po tygodniu. Musiałam zrezygnować z pracy. Po 3miesiącach znalazłam kolejną prace. Kolejne podejście do złobka to samo. Potem pół roku przerwy to samo.  I tak co pół roku.

Założyłam swoją działalność i pracuję z domu, robię różne projekty, coś tam przerysowuje itp. Od siedzenia przy kompie i zajmowania sie domem i dzieckiem nie chudnę. Teraz moje dziecko idzie od września do przedszkola a ja do pracy. Mam nadzieję że nie będzie chorował.

Nie zawsze więc siedzenie z dzieckiem przez ciąże i 3 pierwsze lata to wybór.

Dodam że mąż wcale nie jest zadowolony z tego że jestem w domu, ciągle wyrzuca mi że płacę za ZUS a tyle mogło by zostać w kieszeni, że powinnam iść do normalnej pracy, według niego nic nie robię, jestem brzydka a jedyną wartość ma to ile ugotuje co, czy jest posprzątane, czy ogródek wypieliłam, wcale nie interesuje go to jak się czuję co dziś robiłam, nigdzie razem nie wychodzimy bo nie ma ochoty a pieniądze inwestuje on w budowe domu, lub karze mi kupować coś lepszego mu do jedzenia. Moja praca nie ważne jaka czy to działalnosć czy sprzątanie i opieka nad dzieckiem nie jest dla niego pracą i nie szanuje mnie absolutnie za to że siedzę w domu z dzieckiem i jeszcze mam działalność. Nie słyszałam już od ślubu słowa "kocham Cię"

Do pracy chcę iść bo chcę uciec od tego smutnego życia. Nie wyobrażam sobie jak można nie mieć wykształcenia i nie mieć perspektywy pracy.

Nie wykluczam też rozwodu w przyszłości... jak dziecko podrośnie. No bo co ja mam za życie. Skoro jemu tak bardzo nie pasuję to też będzie mu lepiej beze mnie.

Ojcem jest średnim, niby czasem zajmie się dzieckiem, ale bardzo go drażni, nie raz go szapnie czy popchnie. Cały czas mu zwracam uwagę że to tylko dziecko.

Ogólnie żałuję tego mojego poświęcenia w kontekscie mężczyzny.

Mi się wydaje że jeśli ktoś liczy na szacunek od dziecka czy partnera, to niezależnie od tego kiedy wróci do pracy może się gorzko rozczarować. I jeśli szacunek ma być uzależniony od tego co kobieta robi zawodowo w życiu a nie od tego ze po prostu mamę czy żone się kocha z założenia bo jest mamą i żoną. To i tak go nie będziecie miały.

 

Res co ty na to?

No cóż, wybrałaś dupka na męża, a właściwie to może nawet nie tyle wybrałaś ile wybrały go okoliczności życiowe (niechciana ciąża).

Sama siebie zaprzeczasz, bo na początku piszesz, że nikt nie szanuje kobiet które siedzą w domu, a pod koniec, że szacunek nie powinien być uzależniony od tego, kiedy się wróci do pracy. Moim zdaniem ten drugi punkt widzenia jest prawdziwy.

A o jakim poświęceniu w kontekście mężczyzny piszesz? To chyba była twoja decyzja, by urodzić dziecko z wpadki, a on zrobił to czego od niego oczekiwałas, to znaczy ożenił się z tobą. A, że poza dzieckiem niewiele wad łączyło, to masz to co masz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zrobienie obiadu dla duzej rodziny, do tego zakupy skladnikow, posprzatanie kuchni, pozmywanie garow bo nie kazdy ma zmywarke i niektore trzeba byc recznie.Wysprzatanie pokoi, lazienki, wymycie okien.Pranie, prasowanie codziennie.Czy to nie za...?A jak mowisz ze dziecko pomoze, to znaczy ze juz nie masz noworodka i zapierdziel zmniejsza sie o 90%

x

Czyli widocznie mieszkasz w chlewie ze świniami, skoro rodzina tak brudzi siebie i wszystko wokół, że codziennie mycie wszystkiego i wszystkich pomieszczen . Do tego żrecie wszyscy jak owe wieprze, skoro codzienne giga zakupy, a potem wielkie gotowanie i mycie setek talerzy ręcznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zrobienie obiadu dla duzej rodziny, do tego zakupy skladnikow, posprzatanie kuchni, pozmywanie garow bo nie kazdy ma zmywarke i niektore trzeba byc recznie.Wysprzatanie pokoi, lazienki, wymycie okien.Pranie, prasowanie codziennie.Czy to nie za...?A jak mowisz ze dziecko pomoze, to znaczy ze juz nie masz noworodka i zapierdziel zmniejsza sie o 90%

x

Codziennie okna myjesz? Codziennie łazienke pucujesz? To jest choroba i nie pisze tego złośliwie. Zakupy robisz rozumiem też dzien w dzien  codziennie, i wymaga to kilku km chodzenia z buta tam i z powrootem? A rodzina to faktycznie chyba jakies świnie co wymagają codziennego prania, do tego jeszcze zapewne nawet skarpety im prasujesz? No i jedzą tyle że gotowanie parę godz, bo za jednym razem na palnikach to same garnki z kartoflami by sie najedli? I garów tyle nayebane że ze zlewu wypadają? Oj, biedna ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaaaaaaaa

Najzabawniejsze, że o ogromie prac domowych i trudach macierzynstwa nie pozwalających pracowac piszą Karynki, ktore w owych domach ani posprzątane  nie mają, ani ich dzieci nie są szczególnie zadbane. A inne potrafią i pracowac zawodowo, i posprzątac i ugotowac, i dzieci na ludzi wychowac. I nie narzekają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Znam troche , moze 2 wiedza co sie dzieje. Inne udaja ,ze tak fantastycznie ogarniaja. A potem placz ze dzieciak w narkotyki wpadl i chce z domu uciakac. Bo nie maja czasu dla syna .U mnie rodzice tez nie mieli czasu. Dzis kontaktu nie mam wcale. Tylko lubieli chwalic sie jaka corke maja. A tak ,to nawet nie wiedzieli co sie dzieje .Wiecej moja ciotka wiedziala. Dlatego ja mam prace, ale jak dzieciaki nie sa na tyle samodzielne by zostawac same w domu. Robote mam w domu.Na szczescie taka ,ze moge pracowac w domu.Mam ogarniety dom ,dzieciaki zadowolone, same przychodza z troskami, znam ich na wylot ze tak powiem. Za to maz srednio. Robi od rana do wieczora. Kontakt ma dobry. Ale wielu rzeczy by nie wiedzial gdyby nie ja .Mialam bardzo chorowite dzieci i musialam czesto w domu zostawac . A pomocy nie mialam .Na zawolanie .Wiec dlatego, dla mnie praca w domu idealna. Maz by zostal z dziecmi ,ale ma taka prace, ze nie da rady z dnia na dzien miec wolne bo dziecko chore. Za to ogarnia zakupy , wozi dzieci do szkoly i przedszkola.Ja odbieram.NIE WSADZAJCIE WSZYSTKICH DO JEDNEGO WORKA. Widocznie malo w zyciu przeszlas i widzialas .Inaczej bys glupio sie nie smiala. 

x

Jesteś zwyczajnie głupia. Czyli twoim zdaniem tylko niepracująca kobieta dostatecznie potrafi zająć się dziećmi? To po co kobiety w ogóle mają się uczyć, skoro w momencie zajścia powinny poświęcac się dzieciom? Może w ogóle znieśmy edukację kobiet i sprowadzmy ją do nauki gotowania, prasowania i generalnie służenia mężowi i dzieciom? I zamknijmy im dostęp na wyższe uczelnie, jakby się niektórym kształcić wyżej nie daj boże zachciało. Jesteś ...ką, i szkoda twoich dzieci, bo mają matkę umysłowo ograniczoną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

''Dlatego ja mam prace, ale jak dzieciaki nie sa na tyle samodzielne by zostawac same w domu. Robote mam w domu.Na szczescie taka ,ze moge pracowac w domu.''

x

W jakim to jest w ogóle języku napisane? A ta twoja robota w domu to chyba składanie długopisów, bo więcej niż 8 klas to ty bankowo nie masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Gość gość napisał:

 

Jesteś zwyczajnie głupia. Czyli twoim zdaniem tylko niepracująca kobieta dostatecznie potrafi zająć się dziećmi? To po co kobiety w ogóle mają się uczyć, skoro w momencie zajścia powinny poświęcac się dzieciom? Może w ogóle znieśmy edukację kobiet i sprowadzmy ją do nauki gotowania, prasowania i generalnie służenia mężowi i dzieciom? I zamknijmy im dostęp na wyższe uczelnie, jakby się niektórym kształcić wyżej nie daj boże zachciało. Jesteś ...ką, i szkoda twoich dzieci, bo mają matkę umysłowo ograniczoną

To ja może tak nieśmiało zapytam: po co właściwie kobiety mają się uczyć twoim zdaniem?  Potrafisz to powiedzieć w kilku zdaniach, własnymi słowami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość gośćaaaaaaaa napisał:

Najzabawniejsze, że o ogromie prac domowych i trudach macierzynstwa nie pozwalających pracowac piszą Karynki, ktore w owych domach ani posprzątane  nie mają, ani ich dzieci nie są szczególnie zadbane. A inne potrafią i pracowac zawodowo, i posprzątac i ugotowac, i dzieci na ludzi wychowac. I nie narzekają.

Tiaaa. Zapomniałaś cwaniaro dodać że zazwyczaj ta ich super czystość w domu i zadbane dzieci to praca wykonana rękami babci lub niani. Jak to jest na przykład u mojej znajomej adwokat. Nie ośmieszaj się. Ile znasz matek niepracujaxyxh ze juz wiesz ile z nich ma nieposprzatane? Statystyki prowadzisz, tlumoku? A te co tak wszystko same ogarniaja bez matki lub niani to są zajechane jak woly pociagowe, moja matka tak żyła, nie chciałabym dla siebie takiego życia. Na szczęście mąż żłobków nie uznaje a kasę mi daje w ilościach dużych na co tylko zexhcę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Tak jest zawsze ta co siedzi w domu z dzieckiem bedzie mowic ze do pracy tylko nieczule matki ida zostawiajac dziecko,a te co musza isc do pracy to mowia ze tylko lenie i nieroby zostaja w domu. To jest naprawde chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Rescator555 napisał:

To ja może tak nieśmiało zapytam: po co właściwie kobiety mają się uczyć twoim zdaniem?  Potrafisz to powiedzieć w kilku zdaniach, własnymi słowami?

Już to pisał. Ślepa jesteś czy głupią udajesz? Uczą się bo lubią (ja tak miałam), bo mają ambicje na tytuł co najmniej mgr, bo interesuje je dana dziedzina. Mam nadzieję, ze odpowiedziałam wyczerpująco. Jak chcesz miec dzięki nauce zagwarantowana pracę w zawodzie i tylko dla zdobycia pracy się uczysZ, to idź do zawodowki lub dla ambitniejszych niż takie, do kolegium nauczycielskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Rescator555 napisał:

To ja może tak nieśmiało zapytam: po co właściwie kobiety mają się uczyć twoim zdaniem?  Potrafisz to powiedzieć w kilku zdaniach, własnymi słowami?

A po co faceci mają się uczyć twoim zdaniem? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Mnie sie wydaje ze wiadomo jak ma sie tska prace co nie mozna miec duzej przerwy jak np ksiegowa, to logiczne ze chce sie jak naszybciej wrocic zeby nie stracic stanowiska i miec wgl szanse na rynku pracy w tym zawodzie. Lecz te 3 lata to nie jest cale zycie. I wydaje mi sie ze jezeli nie mozesz poswiecic swojemu dziecku choc tez minimum to nie powinno sie miec dzieci. Nikt nie wymaga siedzenia az dziecko do szkoly pojdzir ale chociaz do tego przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tiaaa. Zapomniałaś cwaniaro dodać że zazwyczaj ta ich super czystość w domu i zadbane dzieci to praca wykonana rękami babci lub niani. Jak to jest na przykład u mojej znajomej adwokat. Nie ośmieszaj się. Ile znasz matek niepracujaxyxh ze juz wiesz ile z nich ma nieposprzatane? Statystyki prowadzisz, tlumoku? A te co tak wszystko same ogarniaja bez matki lub niani to są zajechane jak woly pociagowe, moja matka tak żyła, nie chciałabym dla siebie takiego życia. Na szczęście mąż żłobków nie uznaje a kasę mi daje w ilościach dużych na co tylko zexhcę. 

x

Matek i pracujących i nie znam w uj i widzę jak to wygląda.  Dziwne, bo jakos ani ja, ani moje kolezanki nie mamy babc ani niań, a pomimo pracy nie jestesmy ''zajechane', a dzieci mądre i zadbane, w domu też czysto. Tłumokiem będziesz sama siebie nazywac, jak cię ten hojny mężuś kopnie w doopę, bo mu się znudzi damski Ferdek w domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Już to pisał. Ślepa jesteś czy głupią udajesz? Uczą się bo lubią (ja tak miałam), bo mają ambicje na tytuł co najmniej mgr, bo interesuje je dana dziedzina. Mam nadzieję, ze odpowiedziałam wyczerpująco. Jak chcesz miec dzięki nauce zagwarantowana pracę w zawodzie i tylko dla zdobycia pracy się uczysZ, to idź do zawodowki lub dla ambitniejszych niż takie, do kolegium nauczycielskiego

Spokojnie, po co te nerwy, tym bardziej, że tu się z tobą zgadzam. Tylko nie za bardzo rozumiem, jak te wymienione powyżej powody, sprzeciwiają się temu, żeby po zaspokojeniu swojego głodu wiedzy w jakiejś dziedzinie, zdobyciu upragnionego tytułu, przepracowaniu kilku lat w zawodzie, osiąść w domu przy dobrze zarabiającym mężu i zająć się wychowaniem dzieci. Bo jeśli celem edukacji ma być przygotowanie do pracy, to rzeczywiście do zawodowki. Nie widzisz sprzeczności między tą wypowiedzią a poprzednia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×