Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwek

Czy kobieta po 30stce potrafi się zakochać jak nastolatka?

Polecane posty

Gość sylwek

opinie? doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann

Jasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beata

Wiek chyba jest bez znaczenia jeżeli ten ktoś wpadł nam w oko. Ja się pierwszy raz zakochałam w wieku 16 lat a drugi raz dobrze po 30tce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrine
Dnia 14.07.2019 o 01:12, Gość Beata napisał:

Wiek chyba jest bez znaczenia jeżeli ten ktoś wpadł nam w oko. Ja się pierwszy raz zakochałam w wieku 16 lat a drugi raz dobrze po 30tce.

 

Ja tez!

za pierwszym razem było bardziej.. hormonalnie. To byl szal. Istne szaleństwo. Mialam 16,5 roku i ...chorowalam przez niego. 

Tak to wlasnie wspominam. Bylo to irracjonalne, bezrozumne, nie mialo żadnej podstawy. Kochałam dla kochania. Moje ciało chciało kochać. Kogokolwiek, byle kochać! Dobrze ze odwzajemniał, bo bym sie chyba zabiła! On kochal mniej. Ewidentnie nie bylo w nim takiego żaru. Był bardziej racjonalny, myslący. Kalkulowal tez. Chyba go zaskoczylam tą obsesją. Wlasna matkę zaskoczyłam 😛 Do dzis to wspomina.

Bylo to zakochanie na granicy zycia i smierci. Intensywne. 

 

Potem zakochałam sie w wieku 29 lat i jest inaczej. Jakościowo. Zakochałam sie w człowieku, nie zeby sie zakochać. Poza tym on mnie uwodził. Weszła świadomość. Seksem jest jestem karmiona, a nie odbywam stosunek. Rozmawiamy, jak chcemy, co chcemy, co zrobimy, jak bedzie, jak się czujemy, dlaczego tak..  Nie mieszkamy razem. Szanujemy widzenia, planujemy nasz związek. Wazne są doznania. Nic nie dzieje sie szybko. Do wszystkiego dochodzimy. Mowimy jak sie będziemy kochać i co zrobimy, gdy zajde w ciążę.  Poza tym jesteśmy szczerzy, co w praktyce oznacza mówienie sobie o szczegółach, to nie domysły i domniemania. Niczego nie zakładamy, ma zostać powiedziane, bo niewiadomo, czy druga strona mysli to, co my byśmy chcieli by myślała. Zazwyczaj nie. Zrozumiałam, ze tak naprawdę hormony daja złudne przeświadczenie, ze ktos czuje tak, a nie inaczej, gdy potem okazuje sie, ze.. wcale nie. Trzeba pytac, kwestionować. Poza tym trzeba dawac przestrzeń. Ta przestrzeń to ja w pustym domu, w czasie dla siebie. Chociaż nie boje sie go sobą zalać..

Teraz jestem mniej zazdrosna. Jako 16-latka zabiłabym każdą dziewczynę z którą moj chlopak rozmawiał, dzis kobiety obok niego mnie o nim uczą. Lubie patrzec jak jest z nimi skonfrontowany.

To jest inny rodzaj kochania. Mniej sie spalam obecnie. Teraz rozumowo podchodzę do miłości, a hormony mam jako dodatek. Nie boje sie, że odjedzie (jako 16 latka umieralam na to!). Nie ma czegoś takiego, że mi powie-rzucam cie 😛 To byloby zabawne. Rzucilby mnie chyba dlatego, by wrocic:) 

Z tym drugim chce miec dziecko, z pierwszym mialam je bardzo młodo i nie cieszyło mnie to. Z drugim chce małżeństwa, z pierwszym nie chciałam nigdy, odmówiłam mu. 

 

Współczuje babkom, ktore jako 25 latki założyły rodziny, zostały zonami (u mnie większość to rozwódki z klasy. Po 30 kocha sie lepiej, bo jest sie wolnym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajajaj mam

Można, ja się zakochałam najpierw jak miałam 19 lat (myślałam że na zaboj ale nie miałam porównania) a potem w wieku 30 lat i to dopiero była szaleńczo mocne, tak do szpiku kości. Gdy mnie po pół roku rzucił, myślałam że nie przeżyje. Dwa lata się leczyłam. 

Potem pojawił się następny - po tamtych urazach stwierdziłam że nie dam się tak łatwo, nie zaangażuje się już. Ale po jakimś czasie zorientowałam się że wpadłam znowu po uszy. Nie tak szaleńczo jak z poprzednim, ale jednak pamięć o nim została przyćmiona. Niestety i ten związek chyli się ku upadkowi 🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej wyżej

^ Kur.... ile razy można mieć związkowy niewypał? Coś z tobą nie tak, może masz oczekiwania jak w serialu z TV 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxxx

Ja w wieku 32lat szalencza milosc, ale moj tez mnie rzucil po pol roku I teraz sie nie moge pozbierac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośśśććć

Ja zakochałam się po czterdziestce ...to było istne szaleństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Są przypadki, że takie po 30stce nie przyznają się do swojego wieku i uganiają się za młodszymi. Choć na pierwszy rzut oka widać ze młode to one nie są XD dobra niezbyt w temacie ale myślę ze można się zakochać po 30stce jak nastolatka ale to chyba zależne od przeszłości ... jak się układało w poprzednich związkach, bo jak ktoś dawał z siebie wszystko a zostal potem z niczym to potem ciężej jest i już się takich 'motylków' nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W wieku 29 zakochałam się na amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość itakinie

Chyba można zakochać się w każdym wieku.. Ale czy jak nastolatka.. Hmm, pewnie zależy od temperamentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina

Jak nastolatka to raczej nie bo nastolatka jak się zakocha to płacze w poduszkę a kobieta po 30tce zazwyczaj myśli o facecie w różnych porach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pewnie dosłownie jak nastolatka to nie, bo co nieco juz przeżyła i nie jest już taka naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chrupka

Mi się wydaje, że nie. No chyba że jakaś dziecinna albo niedojrzała. Chciałabym się mylić, ale sama nie zakochałam się od jakichś 10 lat, mimo że większość tego czasu jestem singielką. 

Teraz od razu patrzę na ważne i praktyczne dla mnie kwestie, czy nie pije, nie pali, czy mówi ładną polszczyzną, czy nie na niepozamykanej przeszłości z innymi kobietami,czy ma podobne poglądy społeczne, nie zanadto lewackie, czy w miarę dobrze się prezentuje, nie nosi brudnych butów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmmm

Tak mozna. Jestem tego przykladem. Zakochalam sie wlasnie jak mialam 30 lat pierwszy raz w zyciu (kiedy tylko go zobaczylam od razu wiedzialam ze cokolwiek by nie zrobil to go chce! I wtedy od razu wiedzialam ze tamte wczesniejsze znajomosci to byly tylko zauroczenia). Zakochalam sie jak nastolatka, az bylo mi wstyd, szalalam za nim, wylewalam swoja milosc na kzadym kroku, nie umialam przed nim udawac ze nie zwariowalam. Kochalam w nim wszystko i nic sie nie liczylo, chcialam kazda chwile spedzac z nim, potrzebowalam go po prostu w dzien i w nocy, a najgorsze bylo to ze wiedzialam ze juz nie chce nikogo innego...i wiedzialam ze z nim nie bede mimo wszystko  (ale to inna historia).

Jednak nigdy nie wierzylam w taka milosc dopoki sama tego nie doswiadczylam.

A kiedy odszedl to miałam ochote ze soba skonczyc (tak wiem jak to brzmi, mialam 30 lat i naprawdę swiat mi sie zawalil, nie liczylo sie nic tylko to ze go nie ma, nie liczyla się praca, rodzina, znajomi). 

Minely 3 lata zanim zaczelam na nowo zyc. I nie nie mam nikogo i wiem ze nie bede miala bo nie chce...ciezko mi zakochac sie w innym...po prostu wiem ze tamten byl miloscia mojego zycia, po prostu to wiem.

I najgorsze jest to ze mimo iz wiem ze juz nigdy w zyciu go nie zobacze ani nie spotkam to caly czas na cos czekam, na to ze zadzwoni, napisze, ze sie zjawi...chore to...ale nie pogodze sie nigdy z tym ze nie moge z nim byc, oddalabym wszystko zeby mogło byc inaczej...gdyby sie zjawil rzucilabym wszystko...

Wszyscy ktorzy mnie znaja nie uwiwrzyli by w zyciu ze facet tak mogl mi zawrocic w glowie, sama jestem tym zszokowana bo zawsze bylam poukladana sceptyczna realistka, nastawiona negatywnie do takich wielkich milosci i nie rozumialam takich szalenstw.

A z nim bylo inaczej...nie liczylo sie nic...świat dookola nie istnial,bylam zdolna do rzeczy o ktorych wczesniej nawet bym nie smiala myslec...

I choc ten czas ktory z nim spedzilam byl tak naprawde najwspanialszy w moim zyciu i nigdy nie byłam taka szczęśliwa to i tak chcialabym to cofnac i sprawic zeby to nigdy sie nie wydarzylo...bo wiem co bylo potem i jak to boli do dzisiaj i jak bardzo mnie to zmienilo...

😢

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×