Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aurelia_aurelia

ciesze sie ze jestem jedynaczka bo zgarniam wszystko!

Polecane posty

Gość gość
46 minut temu, Gość Jghh napisał:

Nie wymyślaj, lekarze robią Max 3 razy cesarkę bo dalsze poważnie zagrażają życiu. Chyba lobotomie mózgu Ci robili

Nie do mnie, ale po trzeciej lekarz powiedział: szlaban, wcześniej na ostatniej wizycie przed cięciem zapytał, czy podwiązujemy. Dobrych parę lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też jestem jedynaczką i gdybym miała rodzeństwo byłby to dla mnie dramat. Nie zrobie również tego mojej córce.

Ze strony obu dziadków byłam wyczekaną i jedyną wnuczką, mogłam się cieszyć maksimum zainteresowania, byłam rozpieszczana, oczkiem w głowie. Miałam wszystko co najlepsze w tym i masę zajęć dodatkowych, które rozwijały mnie wewnętrznie. Pełną koncentracje ze strony rodziców i miłość, która nie była współdzielona. Jakbym miała rodzeństwo czułabym sie z tego uczucia okradana. Wiadomo jak to u dzieci bywa gdy jest brat/siostra :) W wakacje aż chciało się posiedzieć i ponudzić w mieście jeżdżąc na rolkach od połowy sierpnia jak reszta dzieciaków z osiedla a ja miałam zagwarantowane 6 tygodni wyjazdów na wakacje po całej Europie. Na przełomie wieków Kanary, ba nawet Rodos czy tam Riwiera Turecka to było "coś" a ja czasem miałam tyle wyjazdów jednym sezonie :) Mama również mogła wrócić do pracy w stosownym momencie a ja dopilnowana byłam przez dziadków, którzy mało sobie mnie nie wyrywali z rąk dziadkowie prowadzili własne biznesy zaś babcie miały spore państwowe emeryturki :)

Nie będę Wam się produkować co otrzymałam na start, bo niektóre by zawału dostały zawistnice, ale dodam tylko od siebie, że to co dostaliśmy z mężem już dawno pomnożyliśmy. On również jedynak, ja jedynaczka i mogliśmy się skoncetrować na progresji zawodowej, inwestowaniu i rozwijaniu miłości. Jak szef okazał się bucem mogłam sobie rzucić długopisem, zgasić komputer i rzucając wiązanke w jego kierunku trzasnąć drzwiami. Taki komfort psychiczny tylko w rodzinach jedynaków, gdzie ludzie są energiczni i nie ma nałogów. Tak podsumowaliśmy z mężem ostatnio stan nieruchomości i wychodzi, że kolejne mieszkanie, które kupiliśmy pod wynajem za gotówkę to już właściwie (przy zachowanej zasadzie jednego dziecka) będzie już dla prawnuczka :D

MODEL 2+1 RZĄDZI :)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość To mówiłem ja - Czesław Wi napisał:

Nawet jeżeli to prowokacja, to całkiem prawdopodobna, bo znam takich szczęściarzy że swojego otoczenia. Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny ( w tym dwoje przyszywanego rodzeństwa) i mimo tego, że nie było u nas picia i bicia, uważam, że taka rodzina rodzi różne patologie.  Najczęściej są to zaniedbania i urazy psychiczne. Brak czasu dla dzieci, brak odpowiedniego ukierunkowywania, nie mówiąc już o pomocy finansowej "na start" tym podłym świecie,w którym postępujący ucisk prowadzi do coraz to większej pauperyzacji mas. Wiecznie przemęczeni, sfrustrowani, zapracowani rodzice i dokuczające rodzeństwo ( szczególnie to przybrane), które skutecznie na wiele lat swoimi docinkami zniszczyło poczucie własnej wartości. Tak, hejtuję rodziny wielodzietne, mimo mojego konserwatywnego światopoglądu, bo wiem, co to jest. Mój syn jest i pozostanie jedynakiem. Będzie miał markowe ciuchy, wycieczki zagraniczne, gadzety, najlepsze studia i cały dorobek naszego życia. Howgh!

Wszystko najlepsze dla jedynaka..wiesz co będzie potem?

Nie można dzieci rozpuszczac bo potem same nieszczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18 minut temu, Gość gość napisał:

Ja też jestem jedynaczką i gdybym miała rodzeństwo byłby to dla mnie dramat. Nie zrobie również tego mojej córce.

Ze strony obu dziadków byłam wyczekaną i jedyną wnuczką, mogłam się cieszyć maksimum zainteresowania, byłam rozpieszczana, oczkiem w głowie. Miałam wszystko co najlepsze w tym i masę zajęć dodatkowych, które rozwijały mnie wewnętrznie. Pełną koncentracje ze strony rodziców i miłość, która nie była współdzielona. Jakbym miała rodzeństwo czułabym sie z tego uczucia okradana. Wiadomo jak to u dzieci bywa gdy jest brat/siostra 🙂W wakacje aż chciało się posiedzieć i ponudzić w mieście jeżdżąc na rolkach od połowy sierpnia jak reszta dzieciaków z osiedla a ja miałam zagwarantowane 6 tygodni wyjazdów na wakacje po całej Europie. Na przełomie wieków Kanary, ba nawet Rodos czy tam Riwiera Turecka to było "coś" a ja czasem miałam tyle wyjazdów jednym sezonie 🙂 Mama również mogła wrócić do pracy w stosownym momencie a ja dopilnowana byłam przez dziadków, którzy mało sobie mnie nie wyrywali z rąk dziadkowie prowadzili własne biznesy zaś babcie miały spore państwowe emeryturki 🙂

Nie będę Wam się produkować co otrzymałam na start, bo niektóre by zawału dostały zawistnice, ale dodam tylko od siebie, że to co dostaliśmy z mężem już dawno pomnożyliśmy. On również jedynak, ja jedynaczka i mogliśmy się skoncetrować na progresji zawodowej, inwestowaniu i rozwijaniu miłości. Jak szef okazał się bucem mogłam sobie rzucić długopisem, zgasić komputer i rzucając wiązanke w jego kierunku trzasnąć drzwiami. Taki komfort psychiczny tylko w rodzinach jedynaków, gdzie ludzie są energiczni i nie ma nałogów. Tak podsumowaliśmy z mężem ostatnio stan nieruchomości i wychodzi, że kolejne mieszkanie, które kupiliśmy pod wynajem za gotówkę to już właściwie (przy zachowanej zasadzie jednego dziecka) będzie już dla prawnuczka 😄

MODEL 2+1 RZĄDZI 🙂

 

Haha śmieszna jesteś 😂

Psycholog dopatrzyłby się u Ciebie kompleksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Haha śmieszna jesteś 😂

Psycholog dopatrzyłby się u Ciebie kompleksy.

Wiedziałam, sezon hejterów czas-start :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Wszystko najlepsze dla jedynaka..wiesz co będzie potem?

Nie można dzieci rozpuszczac bo potem same nieszczęścia.

Niby jakie? Byk się mu ocieli? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
28 minut temu, Gość gość napisał:

Ja też jestem jedynaczką i gdybym miała rodzeństwo byłby to dla mnie dramat. Nie zrobie również tego mojej córce.

Ze strony obu dziadków byłam wyczekaną i jedyną wnuczką, mogłam się cieszyć maksimum zainteresowania, byłam rozpieszczana, oczkiem w głowie. Miałam wszystko co najlepsze w tym i masę zajęć dodatkowych, które rozwijały mnie wewnętrznie. Pełną koncentracje ze strony rodziców i miłość, która nie była współdzielona. Jakbym miała rodzeństwo czułabym sie z tego uczucia okradana. Wiadomo jak to u dzieci bywa gdy jest brat/siostra :) W wakacje aż chciało się posiedzieć i ponudzić w mieście jeżdżąc na rolkach od połowy sierpnia jak reszta dzieciaków z osiedla a ja miałam zagwarantowane 6 tygodni wyjazdów na wakacje po całej Europie. Na przełomie wieków Kanary, ba nawet Rodos czy tam Riwiera Turecka to było "coś" a ja czasem miałam tyle wyjazdów jednym sezonie :) Mama również mogła wrócić do pracy w stosownym momencie a ja dopilnowana byłam przez dziadków, którzy mało sobie mnie nie wyrywali z rąk dziadkowie prowadzili własne biznesy zaś babcie miały spore państwowe emeryturki :)

Nie będę Wam się produkować co otrzymałam na start, bo niektóre by zawału dostały zawistnice, ale dodam tylko od siebie, że to co dostaliśmy z mężem już dawno pomnożyliśmy. On również jedynak, ja jedynaczka i mogliśmy się skoncetrować na progresji zawodowej, inwestowaniu i rozwijaniu miłości. Jak szef okazał się bucem mogłam sobie rzucić długopisem, zgasić komputer i rzucając wiązanke w jego kierunku trzasnąć drzwiami. Taki komfort psychiczny tylko w rodzinach jedynaków, gdzie ludzie są energiczni i nie ma nałogów. Tak podsumowaliśmy z mężem ostatnio stan nieruchomości i wychodzi, że kolejne mieszkanie, które kupiliśmy pod wynajem za gotówkę to już właściwie (przy zachowanej zasadzie jednego dziecka) będzie już dla prawnuczka :D

MODEL 2+1 RZĄDZI :)

Pieniądze zostały wyrzucone w błoto. mamy kolejną pusta laleczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23 minuty temu, Gość gość napisał:

Haha śmieszna jesteś 😂

Psycholog dopatrzyłby się u Ciebie kompleksy.

fiu fiu, ale autorytet przywołany jako wykładania kto ma problemy a kto nie - PSYCHOLOG czyli człowiek, który sam ma problemy ze sobą, pod odszukiwanie odpowiedzi na własne zrypane myśli ukierunkował wykształcenie a teraz za pieniądze wymyśla je u innych. wiadomo, odpowiedziałby pewnie, że wszystkie mają kompleksy kompensując sobie brak rodzeństwa.

jeszcze może sie na kaznodzieje duchowego powołaj, będziesz równie wiarygodna

popieram przedmówczynie tylko 2 plus 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Też się cieszę, że jestem jedynaczką. W dodatku córką jedynaczki. Nawet wśród bogatych ludzi widać różnicę kiedy jest jedno, a kilkoro dzieci.

Ale o tym później.

Zawsze na wszystko miałam i jeździłam na fajne wakacje, jak przyszło co do czego to nie było żadnego problemu wysłać mnie na płatną medycynę, nikt nie darł szat z tego powodu.

Oczywiste też było, że poza studiami dostanę też mieszkanie w studenckim mieście. 

A jak zdałam prawo jazdy to dostałam samochód od dziadków.

Jak wychodziłam za mąż to do ślubu i wesela nie dołożyłam ani złotówki, ale zatrzymaliśmy wszystkie koperty i prezenty.

I tu się zaczynają różnice. Mąż również pochodzi z zamożnej rodziny, ale ma siostrę. Ja dostałam dwupokojowe mieszkanie w mieście, a on z siostrą po kawalerce. Ja dostałam nowe autko dla siebie, oni dostali po używanym, mąż auto po rodzicach, a szwagierka używane auto z Niemiec. Mąż poszedł na płatne studia od ręki, jego siostra na szczęście dostała się na dzienne, bo pewnie albo siedziałby rok w domu, albo nie dostałaby mieszkania od razu, tylko poszłaby na wynajem. 

Rodzice mojego ojca mieli jeszcze córkę. Wiadomo, że dwoje dzieci ciężej jest wykształcić, a co dopiero pomóc im się usamodzielnić. Mój ojciec po swoich rodzicach dostał pól mieszkanka i pół auta. Dostał trochę dolarów i biżuterii na początek życia, to wszystko. 

Rodzice mojej mamy- jedna córka. Dorobili się mieszkania dla siebie i mieszkania dla niej. Kupili w dobrym czasie kilka lokali handlowych. Sami dostali w spadku po kawałku pola, które rozparcelowali i kiedy zaczął się boom na domy pod miastem spieniężyli to. Podarowali rodzicom działkę budowlaną i pomagali im w budowie. No i oczywiście inwestowali we mnie. W tej chwili mama dysponuje wszystkim. Sprzedała część majątku, bo po prostu już nie chciało jej się z taką ilością najemców użerać, remontować itp.

Czy brakuje mi rodzeństwa- szczerze to nie. Może jak byłam mała to marzyłam o starszej siostrze, ale nigdy nie chciałam mieć młodszego rodzeństwa. Uważam, że wielodzietność jest trochę patologiczna. To egoizm rodziców, którzy lubią się mnożyć i odczuwają nałogową przyjemność z powielania swoich genów. 

Powiem szczerze, dzięki temu, że zostałam dobrze wyposażona na życie przez swoich rodziców i dziadków, odnoszę wrażenie, że bogacę się już z automatu. Wcale nie pracuję ciężej lub więcej niż inni. Jestem trochę po 40, mieszkam w domu na przedmieściach dużego miasta, mieszkania wynajmujemy, mamy nowe auta, wakacje, fryzjer, ciuchy, spa. Kredyt mamy, bo wybudowaliśmy przychodnię niedaleko domu, podnajmujemy w niej gabinety plus jeszcze sami prowadzimy w niej działalność. 

Mam jedno dziecko, więcej nie zamierzam. Chcę je godnie wyposażyć na życie i chcę żeby jego życie było barwne i kolorowe. Nie uważam, że szarpanie się o wszystko w życiu buduje charakter, albo uszlachetnia. Raczej wprost przeciwnie. Egoizm i pustotę to raczej u ludzi zmęczonych szarpaniną dnia codziennego widać. Oni widzą tylko siebie, swoje problemy. Nie ma czasu w takim życiu na refleksję. Ja wspomagam(finansowo również) schronisko, zoo i dom samotnej matki. Bo dawać i pomagać można wtedy kiedy samemu ma się z czego dawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość gość napisał:

fiu fiu, ale autorytet przywołany jako wykładania kto ma problemy a kto nie - PSYCHOLOG czyli człowiek, który sam ma problemy ze sobą, pod odszukiwanie odpowiedzi na własne zrypane myśli ukierunkował wykształcenie a teraz za pieniądze wymyśla je u innych. wiadomo, odpowiedziałby pewnie, że wszystkie mają kompleksy kompensując sobie brak rodzeństwa.

jeszcze może sie na kaznodzieje duchowego powołaj, będziesz równie wiarygodna

popieram przedmówczynie tylko 2 plus 1

Tak, tak, a każdy prawnik dostaje się na aplikacje po znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odm

Przecież jak ktoś jest bogaty to może mieć kilkoro dzieci ,każdy coś dostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ósemka
3 godziny temu, Gość gość napisał:

Ja też jestem jedynaczką i gdybym miała rodzeństwo byłby to dla mnie dramat. Nie zrobie również tego mojej córce.

Ze strony obu dziadków byłam wyczekaną i jedyną wnuczką, mogłam się cieszyć maksimum zainteresowania, byłam rozpieszczana, oczkiem w głowie. Miałam wszystko co najlepsze w tym i masę zajęć dodatkowych, które rozwijały mnie wewnętrznie. Pełną koncentracje ze strony rodziców i miłość, która nie była współdzielona. Jakbym miała rodzeństwo czułabym sie z tego uczucia okradana. Wiadomo jak to u dzieci bywa gdy jest brat/siostra 🙂W wakacje aż chciało się posiedzieć i ponudzić w mieście jeżdżąc na rolkach od połowy sierpnia jak reszta dzieciaków z osiedla a ja miałam zagwarantowane 6 tygodni wyjazdów na wakacje po całej Europie. Na przełomie wieków Kanary, ba nawet Rodos czy tam Riwiera Turecka to było "coś" a ja czasem miałam tyle wyjazdów jednym sezonie 🙂 Mama również mogła wrócić do pracy w stosownym momencie a ja dopilnowana byłam przez dziadków, którzy mało sobie mnie nie wyrywali z rąk dziadkowie prowadzili własne biznesy zaś babcie miały spore państwowe emeryturki 🙂

Nie będę Wam się produkować co otrzymałam na start, bo niektóre by zawału dostały zawistnice, ale dodam tylko od siebie, że to co dostaliśmy z mężem już dawno pomnożyliśmy. On również jedynak, ja jedynaczka i mogliśmy się skoncetrować na progresji zawodowej, inwestowaniu i rozwijaniu miłości. Jak szef okazał się bucem mogłam sobie rzucić długopisem, zgasić komputer i rzucając wiązanke w jego kierunku trzasnąć drzwiami. Taki komfort psychiczny tylko w rodzinach jedynaków, gdzie ludzie są energiczni i nie ma nałogów. Tak podsumowaliśmy z mężem ostatnio stan nieruchomości i wychodzi, że kolejne mieszkanie, które kupiliśmy pod wynajem za gotówkę to już właściwie (przy zachowanej zasadzie jednego dziecka) będzie już dla prawnuczka 😄

MODEL 2+1 RZĄDZI 🙂

 

Ale takie przypadki jak twój, są naprawdę baardzo  rzadkie.Przeważnie ludzie mają jedno dziecko bo po prostu nie stać ich finansowo na więcej dzieci,nie mają warunków mieszkaniowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a mnie trudno sobie wyobrazić ,że nie mam rodzeństwa  a jeszcze z takiego powodu ...dramat /

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Pieniądze zostały wyrzucone w błoto. mamy kolejną pusta laleczkę.

Ale dlaczego uważasz że jest pusta? Z jej wypowiedzi nie wynika że rozpirza majątek  na glupoty tylko go pomnaża swoją pracą. A że jest szczęśliwa bo miała super dzieciństwo i ma super zycie to nic tylko zazdrościć. Też jestem jedynaczka. Dzięki temu skonczylam swietne studia i mam super prace. Gdyby nie wsparcie rodziców to nie osiagnelabym tego albo kosztowałoby mnie duuuuzo więcej wysiłku. I żeby nie było nie dostałam Bóg wie czego tylko A może aż utrzymanie na studiach i dorzucili się do wkładu na mieszkanie. Pomogli też przy opiece nad dzieckiem. Gdybym miała rodzeństwo nie byłoby ich na to stać bo kokosow nie zarabiali. Nie mam problemu z dzieleniem się, często pomagam innym też dlatego, że uważam że skoro miałam więcej szczęścia niż inni to czuje moralny obowiązek pomóc tym, którzy tego potrzebują A ich nie stać. Za rodzeństwem nie tęsknię, uwielbiam być sama ale to też pewnie wynika z tego że od dziecka tak miałam. Jak ktoś pisze o duzysz rodzinnych swietach i calych tych imprezach to mnie ciarki przechodza . Imprezy "rodzinne" u mojego męża to zmora dla mnie bo nie lubię tych rodzinnych spedow.  Magiczna wiez miedzy rodzenstwem też często to bujda, szczególnie jak dochodzą pretensje o nierówny podział majątku i obowiązków. Więc czy rodzeństwo będzie blogoslawienstwem czy klątwa to jedna wielka loteria. Ja przynajmniej mam jasną sytuację- wszystkie korzyści i obowiązki są po mojej stronie i to akceptuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
4 godziny temu, Gość Osłona napisał:

Mogę się zgodzić z tym że jedynym plusem bycia jedynakiem jest to że jesteś jedynym spadkobiercą swoich rodziców i nic więcej, ale temat to prowo.

Jesteś również jedyną osobą do opieki nad swoimi starymi i schorowanymi rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

E tam. Lepiej wcale nie mieć dzieci, robic co się chce i mieć swoj majatek tylko dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keep
25 minut temu, Gość gosc napisał:

 

25 minut temu, Gość gosc napisał:

Jesteś również jedyną osobą do opieki nad swoimi starymi i schorowanymi rodzicami.

Powiem ci że mojej teściowej sąsiadka była schorowaną kobietą po 70 tce,wdową, mającą 3 córki które mają już swoje rodziny.Dwie z nich mieszkają w Niemczech, jedna mieszka w Polsce,ma wybudowany dom-wszystkie są bogate.Gdy okazało się że ich matka potrzebuje opieki żadna z nich nie zdecydowała się wziąć jej do siebie, opłaciły kobietę która przychodziła do matki do domu,opiekowała się nią.A gdy matka już była naprawdę chora oddały ją do hospicjum gdzie po miesiącu zmarła😣 Dla mnie to jest niewyobrażalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurelia_aurelia
5 minut temu, Gość Keep napisał:

 

Powiem ci że mojej teściowej sąsiadka była schorowaną kobietą po 70 tce,wdową, mającą 3 córki które mają już swoje rodziny.Dwie z nich mieszkają w Niemczech, jedna mieszka w Polsce,ma wybudowany dom-wszystkie są bogate.Gdy okazało się że ich matka potrzebuje opieki żadna z nich nie zdecydowała się wziąć jej do siebie, opłaciły kobietę która przychodziła do matki do domu,opiekowała się nią.A gdy matka już była naprawdę chora oddały ją do hospicjum gdzie po miesiącu zmarła😣 Dla mnie to jest niewyobrażalne. 

wlasie tak jest ze jak sie ma dzieci to nie zawsze sie je wszystkie lubi, albo sie ma jedno ulubione, ale jak sie ma jedno to sie jakos z nim dotrze i bedzie na dobre  i na zle, mam kolezanke co ma 3 rodzenstwa, i matka lubi sie tylko z najstarsza corka, reszta sie olewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość aurelia_aurelia napisał:

wlasie tak jest ze jak sie ma dzieci to nie zawsze sie je wszystkie lubi, albo sie ma jedno ulubione, ale jak sie ma jedno to sie jakos z nim dotrze i bedzie na dobre  i na zle, mam kolezanke co ma 3 rodzenstwa, i matka lubi sie tylko z najstarsza corka, reszta sie olewa.

Lipna ta twoja teoria. Jestem jedynaczka i nie utrzymuje kontaktu z matką.nigdy nie miałyśmy dobrych relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moja matka kochała dzieci, zawsze chciała mieć ich dużo i miała. Ja, trzy moje siostry i najstarszy brat. Nie głodowalismy, mielismy ubrania, często po sobie ale też nowe ale raczej było "na styk". Ale nigdy nie pojechałam na wycieczkę bo zawsze ta stówa znajdywała lepsze zastosowanie w 7osobowej rodzinie (zresztą jakby każdy miał wycieczkę zrobiloby się z tego 5 stów), nie miałam za co wychodzić ze znajomymi, nie wspominam o jakiś fantazjach, marzeniach. I nie byliśmy nawet biedni, po prostu trzeba sporo kasy żeby utrzymać i wyżywic tyle osób, matka cały rok odkladala na wrzesień bo często trzeba było kupić nowe (używane) wyprawki bo zmieniały się książki. Nie byłam na porządnych wakacjach całe dzieciństwo, mieszkalismy nad morzem więc rodzice uznali, że nie ma takiej potrzeby , zresztą skąd mieli by na to wziąć. Troje z nas chciało iść na studia ale w naszej miescinie nie było uczelni, wiązało się to z wyprowadzka, znalezieniem lokum, utrzymaniem. Każde z nas się zapozyczylo i wypruwalo żyły żeby pogodzic prace ze studiami dziennymi, to był okropny okres, zero młodości, korzystania z życia, byle się utrzymać na powierzchni. Rodzicom było przykro że nie mogą nam nic dac, może nawet by na jedno znaleźli, ale co daliby reszcie? Wyszlismy z domu goli i mało wesoli, dopiero kiedy założyłam wspólne gospodarstwo z chłopakiem, który swietnie zarabiał na programowaniu wyjechalam na wakacje, zaczęłam rozwijać swoje pasje, zażywać jakiejkolwiek rozrywki. W wieku 27 lat! Mamy jedno dziecko i więcej nie będzie. Co do rodziny, rozjechalismy się wszyscy, brat siedzi gdzieś za granicą i nie utrzymuje z nami kontaktu, wyniósł się koło 17 nastki, on zawsze miał do nas żal bo pamięta "lepsze czasy" zanim tak drastycznie jego jakość życia się pogorszyła bo miał 7 lat kiedy matka drugie dziecko urodziła. Mam wrażenie że zmarnowalam pół życia nic z niego właściwie nie mając. Chyba nie muszę wspominac, że nic nie dostaliśmy ani "na dorosłość" ani w prezencie slubnym, żadne z nas. Teraz rodzice trochę używają, została im ostatnia siostra teraz 15 letnia, swoją drogą przepisza jej mieszkanie bo my "już sobie zycie ulozylismy a nie ma po co na pięć dzielić bo to grosze" co dodatkowo trochę nas sklocilo. Kocham matkę ale nie wiem po co tak sobie narobić dzieci, żeby zabrać im dziecinstwo, czekac aż wyjdą z domu żeby mieć o jedną mordę mniej do utrzymania i nie mieć możliwości wlasciwie żadnemu pomóc. A jakby coś się stało? Jakiś wypadek, nagła potrzeba dużej gotowki? Do dzisiaj mieliby długi, bo to jedno dobrze robili że nigdy nie jechali na kredytach, dlatego było skromnie. Naprawdę nie rozumiem po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, Gość Gosc napisał:

Moja matka kochała dzieci, zawsze chciała mieć ich dużo i miała. Ja, trzy moje siostry i najstarszy brat. Nie głodowalismy, mielismy ubrania, często po sobie ale też nowe ale raczej było "na styk". Ale nigdy nie pojechałam na wycieczkę bo zawsze ta stówa znajdywała lepsze zastosowanie w 7osobowej rodzinie (zresztą jakby każdy miał wycieczkę zrobiloby się z tego 5 stów), nie miałam za co wychodzić ze znajomymi, nie wspominam o jakiś fantazjach, marzeniach. I nie byliśmy nawet biedni, po prostu trzeba sporo kasy żeby utrzymać i wyżywic tyle osób, matka cały rok odkladala na wrzesień bo często trzeba było kupić nowe (używane) wyprawki bo zmieniały się książki. Nie byłam na porządnych wakacjach całe dzieciństwo, mieszkalismy nad morzem więc rodzice uznali, że nie ma takiej potrzeby , zresztą skąd mieli by na to wziąć. Troje z nas chciało iść na studia ale w naszej miescinie nie było uczelni, wiązało się to z wyprowadzka, znalezieniem lokum, utrzymaniem. Każde z nas się zapozyczylo i wypruwalo żyły żeby pogodzic prace ze studiami dziennymi, to był okropny okres, zero młodości, korzystania z życia, byle się utrzymać na powierzchni. Rodzicom było przykro że nie mogą nam nic dac, może nawet by na jedno znaleźli, ale co daliby reszcie? Wyszlismy z domu goli i mało wesoli, dopiero kiedy założyłam wspólne gospodarstwo z chłopakiem, który swietnie zarabiał na programowaniu wyjechalam na wakacje, zaczęłam rozwijać swoje pasje, zażywać jakiejkolwiek rozrywki. W wieku 27 lat! Mamy jedno dziecko i więcej nie będzie. Co do rodziny, rozjechalismy się wszyscy, brat siedzi gdzieś za granicą i nie utrzymuje z nami kontaktu, wyniósł się koło 17 nastki, on zawsze miał do nas żal bo pamięta "lepsze czasy" zanim tak drastycznie jego jakość życia się pogorszyła bo miał 7 lat kiedy matka drugie dziecko urodziła. Mam wrażenie że zmarnowalam pół życia nic z niego właściwie nie mając. Chyba nie muszę wspominac, że nic nie dostaliśmy ani "na dorosłość" ani w prezencie slubnym, żadne z nas. Teraz rodzice trochę używają, została im ostatnia siostra teraz 15 letnia, swoją drogą przepisza jej mieszkanie bo my "już sobie zycie ulozylismy a nie ma po co na pięć dzielić bo to grosze" co dodatkowo trochę nas sklocilo. Kocham matkę ale nie wiem po co tak sobie narobić dzieci, żeby zabrać im dziecinstwo, czekac aż wyjdą z domu żeby mieć o jedną mordę mniej do utrzymania i nie mieć możliwości wlasciwie żadnemu pomóc. A jakby coś się stało? Jakiś wypadek, nagła potrzeba dużej gotowki? Do dzisiaj mieliby długi, bo to jedno dobrze robili że nigdy nie jechali na kredytach, dlatego było skromnie. Naprawdę nie rozumiem po co

Nie powinnaś mieć żalu do rodziców bo to było ich życie i ich decyzje. Jak można powiedzieć że żałujesz że twoja mama miała tyle dzieci.Teraz jak założyłaś własną rodzinę to decyduj za siebie. Z tego co piszesz wychowywałaś się w dobrej ,kochającej rodzinie i masz o to żal? Jestem w szoku.Inni wiele by dali żeby mieć rodzeństwo,dużą rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kola
31 minut temu, Lampka napisał:

Nie powinnaś mieć żalu do rodziców bo to było ich życie i ich decyzje. Jak można powiedzieć że żałujesz że twoja mama miała tyle dzieci.Teraz jak założyłaś własną rodzinę to decyduj za siebie. Z tego co piszesz wychowywałaś się w dobrej ,kochającej rodzinie i masz o to żal? Jestem w szoku.Inni wiele by dali żeby mieć rodzeństwo,dużą rodzinę.

No właśnie niestety to była zła decyzja albo brak sił na zamiary. Wyobrażasz sobie nie wysłać nigdy dziecka na wycieczkę szkolną bo narobiłaś bachorow bez opamietania i cię nie stać? A rozwijanie dziecka, hobby, to kosztuje. Oni nie mieli na podstawy. I tej miłości też nie widzę skoro się rozjechali a brat nie chce ich widzieć.

I weź mi pokaż zdanie gdzie ona napisała że ŻAŁUJE ŻE JEJ MATKA MIAŁA TYLE DZIECI bo wprost tego nie ma chociaż ja totalnie bym tak napisała bo samą miłością bytu nie zapewnisz, szkoda pieciu osób bez dzieciństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Lampka napisał:

Nie powinnaś mieć żalu do rodziców bo to było ich życie i ich decyzje. Jak można powiedzieć że żałujesz że twoja mama miała tyle dzieci.Teraz jak założyłaś własną rodzinę to decyduj za siebie. Z tego co piszesz wychowywałaś się w dobrej ,kochającej rodzinie i masz o to żal? Jestem w szoku.Inni wiele by dali żeby mieć rodzeństwo,dużą rodzinę.

Niestety, jesteś nawiedzona droga Lampko. Nie znam nikogo kto dałby cokolwiek za to żeby mieć rodzeństwo i być członkiem dużej rodziny. A w drugą stronę jak najbardziej. NIe dziwię się, że dziewczyna czuła żal do matki. Bo jej matka była egoistką. Nadłubała sobie- właśnie sobie, dzieciaczków, bo czuła potrzebę przekazywania dalej genów. A co po pojawieniu się na świecie to mniejsza z tym. NIe umierali z głodu, więc wszystko ok. Skazali dzieci na trudną i ciężką egzystencję- nie życie, egzystencję. Miłość, a tutaj to była miełość raczej- to za mało. Zaplecze finansowe też jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Też jak żyje nie słyszałam żeby ktokolwiek powiedział że zaluje braku rodzeństwa. Za to w drugą stronę że mi zazdroszczą że nie mam wiele razy. W najlepszym razie żyli obok siebie, ale najczęściej młodsze jest faworyzowane, rozpuszczone, magiczne słowa "jesteś starszy bądź mądrzejszy", starsze przetarlo szlaki, nic mu nie było wolno , często brak swojego pokoju i prywatności, trzeba ustępować ciągle, przegrzebane ciuchy, kosmetyczka jak dwie siostry, horror

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Figa

Tez jestem jedynaczka i mam jedno dziecko,  maz ma dwie siostry z żadna nie gada, kiedy jego matka coś potrzebuje to najczęściej ja widzę ze jest taka potrzeba , siostry męża jakieś dziwnie  niewidzące. Dostałam mieszkanie ale po babci , rodzice się rozwiedli i pewnie po matce tez dostanę mieszkanie, synowi już kupiliśmy kawalerkę w której i tak nie mieszka bo ciagle zwiedza świat i chyba dobrze się bawi. Byłam kiedyś na świętach u teściowej i nie tęsknie za tym klimatem „ pełnej chaty”. Łazienka zajęta na okrągło, sterta żarcia i talerzy, wyścigi kto ma zdolniejsze dziecko i kto ma więcej , żadnej miłości, żadnej życzliwości tylko aluzje i głupkowate komentarze. Mówcie co chcecie ale rzadko kiedy rodzeństwo sprawdza się w tzw dorosłym życiu a o dzieciństwie już nie wspomnę bo słyszę ten wspomnienia jak sobie coś zabierali, kłócili, jeden drugiego musiał pilnować bo rodzice w pracy. Dzisiejsze matki maja łatwiej z kasa i dostępem do większości produktów i potrzebnych małym i większym jednak nie uwierzę ze cały dzień na obrotach nie frustrują. Daj Boże ze maz jest ok ale to także rzadkość, wiec nie ma co udawać ze duża rodzina to jakiś dar losu. Mała rodzina ma chyba więcej plusów, jedynacy nie są egoistami , są przyjaźni, wyluzowani i potrafią się dzielić bo nie musza się martwić ze im zabraknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, Gość gosc napisał:

Jesteś również jedyną osobą do opieki nad swoimi starymi i schorowanymi rodzicami.

Przy porzucania aktywności zawodowej około 60-65 roku życia i przechodzeniu na emeryturę opiekę nad schorowanymi rodzicami (którzy sami są właśnie jak nie 80 to 90 lat) przejmują podmioty prywatne z dopłatami od państwa. Mój dziadek ma trójkę dzieci i co z tego? Żadne już po 60 roku życia nie ma energii by się opiekować 90-latkiem i odpoczywa sobie ostatnie lata w kameralnym ośrodku dla seniorów położonym w lesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hshahss

Ja jestem jedynaczką. Mój mąż na 3 braci i w dodatku się lubią. Choćbym miała wszystkie skarby świata, to patrząc na nich widzę jaka jestem uboga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja mam podobnie.

Jedynaczka, ktora zawsze chciala miec rodzenstwo i zazdrosci mezowi 2 braci, a kontakty maja dobre, nawet bardzo. I to oni stowrzyli moja  rodzine,a nie moi rodzice, zapatrzeni w siebie, z dzieckiem jako dodatkiem do ich idealnego zycia.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jestem z rodziny wielodzietnej, swoje rodzeństwo kocham, szanuję, i mam z nimi bliski kontakt. Ale mimo to zgadzam się z częścią wpisów tutaj- nasi rodzice nie myśleli o antykoncepcji, o planowaniu rodziny, i dzisiaj czasem z rozrzewnieniem wspominają czasy kiedy dzieci jadły chleb ze śmietaną,  donaszaliśmy ubrania jedno po drugim, bez względu na płeć (ok, brata w ...enki nie ubierali, ale już dziewczynki w koszulki w samoloty- jak najbardziej), i brakowało na szkolne wyprawki. Bez skrępowania przy tym potrafią wytykać dziurkę w (najnowszej i lepszej firmy) bluzce wnuka, bo jak to, nie stać nas  na nowe i dziecko chodzi w podartych? Kiedyś to było "kiedyś", inne czasy...  Najmłodszy brat został z rodzicami, rozpieszczany wyjątkowo- bo nagle, kiedy my się wyprowadziliśmy, okazało się że on nie musi sam zapracować na takie luksusy jak dezodorant, jednorazowe maszynki do golenia, porządne buty, czy opłacanie swojego telefonu komórkowego. Że rodzinę stać na zdrowe, pełnowartościowe wyżywnienie jednego dziecka na utrzymaniu, jego prywatną szkołę policealną, jego życie towarzyskie. Rodzice chyba naiwnie liczą na to że dziecko które całe życie miało "łatwiej", zajmie się nimi na starość, braciszek natomiast się dziwi że dziewczyna nie przejawia entuzjazmu kiedy módonwi o mieszkaniu razem ze starszym pokoleniem. Z resztą rodzeństwa jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę z tego że jeśli przyjdzie taki czas że rodzicami trzeba będzie zaopiekować się kompleksowo, to zrobimy to wspólnymi siłami, przy czym strarsi raczej w ramach finansowania. Już opłaciliśmy niedawny remont u rodziców, w tym odnawianie łazienki i kuchni żeby były bardziej przyjazne starszym osobom, z nie najlepszym zdrowiem.

Rodziców kocham i szanuję również. Nie ma między nami żali i kłotni, pogodziłam się z tym że najmłodsze z nas dostanie dom (sporo warty, bo bardzo atrakcyjna obecnie lokalizacja) w zamian za przewidywaną opiekę. Nie zapomniałam jednak o tym że gdyby nie mój mąż, jedynak, i postawa jego rodziców, dzisiaj nie mielibyśmy samodzielnego dachu nad głową. Obecnie mamy dwoje dzieci, kupioną jedną kawalerkę, uzbierane na sporą część drugiej, bo obiecałam sobie że ja dziecka gołego i wesołego w świat nie wypuszczę. To nie jest dobre, zdrowe i normalne żeby młody człowiek, wchodząc w dorosłość, myślał o tym że trzeba sobie wypruć żyły żeby mieć cokolwiek swojego. Nie uważam żeby mieszkanie najpierw z rodzeństwem w jednym pokoju, a potem- ze współlokatorami, w jakiś szczególny sposób wzbogacało człowieka i dawało mu cokolwiek poza poczuciem braku prywatności. Pewnie, znam historie super- zdolnych młodych którzy się wybili i przed 30-tką (sic!) kupili swoje, nam historię par które harowały latami za granicą w każdej dostępnej pracy i po tych latach wreszcie mieli swoje własne, mam multum znajomych na kredytach, ale wszystko to utwardza mnie w przekonaniu że powołując dziecko do życia, jesteśmy odpowiedzialni za jego samodzielny start. Rodzicielstwo nie kończy się na maturze i kopniaku w tyłek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×