Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anka

Dlaczego faceci nie chcą się żenić?

Polecane posty

Gość gość
3 minuty temu, mamaMai napisał:

I pomysl ze jak np. wyladujesz w szpitalu to nie udziela mu zadnych informacji na, temat twojego stani zdrowia, bo to tylko facet ktory mieszka z toba pod jednym dachem.

Akurat do tego ślub potrzebny nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodo
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Akurat do tego ślub potrzebny nie jest.

jak to nie? musisz być krewną, osobą z rodziny, nie obcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
3 minuty temu, Gość rodo napisał:

jak to nie? musisz być krewną, osobą z rodziny, nie obcą 

Wystarczy, ze u prawnika nadasz partnerowi pelnomocnictwo prawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodo
Przed chwilą, Gość Aga napisał:

Wystarczy, ze u prawnika nadasz partnerowi pelnomocnictwo prawne.

do dziedziczenia też?! czy jednak rodzina dostanie zachowek, jakkolwiek nie napiszę testamentu na niego a nie rodiznę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość rodo napisał:

 

 

2 minuty temu, Gość rodo napisał:

jak to nie? musisz być krewną, osobą z rodziny, nie obcą

Znalazlam w internecie info ze chyba jak upowaznisz taka osobe to nie ma z tym problemu, chyba art. 9 pr. Pacjenta, jesli tak jest to okey przyznaje pomylilam sie. Choc moze zmienilo to sie po RODO nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

A ona wie, że on nie chce. On ma takie samo prawo nie chcieć małżeństwa co ona chcieć. Nie ma żadnego "co mu zależy", czy "tak robi facet, który kocha". Równie dobrze można odwrócić te pytania. Jest im razem dobrze, po kij ona naciska na ślub? Wie, że facet jest po rozwodzie, nie chce się ponownie żenić, a mimo to wymusza na nim ślub - czy tak zachowuje się kobieta, która kocha?

Każde ma prawo do własnych przekonań, to nie jest kwestia w której jedna ze stron ma rację, a druga się myli. Obie mają takie same prawo do swojego zdania i każde ma taką samą wartość.

Żyjemy w takiej kulturze, a nie innej. Tak zostaliśmy wychowani, że ludzie, którzy się kochają biorą ślub, facet, który kocha się oświadcza i chce mieć kobietę za żonę. To dzieci słyszą od matek, widzą od małego w bajkach, czytają w lekturach szkolnych i potem ogladają w serialach i filmach na wielkim ekranie. Pomijam tu już całkowicie kwestię religii, bo to odrębny temat. Więc gdy zjawia się książę, ale pierścienia nie chce jej założyć, to coś się tu nie zgadza. Babcie przebierają nogami, matka robi kazania jak to tak bez ślubu ojciec w kierunku potencjalnego zięcia jest nieufny czy nie chce jego córki wykorzystać i się zastanawia czy ma czyste intencje. Koleżanki w pracy się chwalą zareczynami w romantycznych sceneriach, pierścionkami, zdjęciami ślubnymi i wszechogarniające pytanie "a kiedy Ty, kiedy Wy", Presja jest silna, bo w takim kraju żyjemy. Nikt z nas nie żyje w buszu czy na bezludnej wyspie, tylko ma rodzinę i znajomych. Po to też są obrączki, taki symbol, że kobieta czy facet są zajęci, więc o telefon czy spotkanie się ich nie prosi już. Taka zastanawia się co z nią nie tak, czemu inne mają mężów, a własny facet, który niby przysięga na wszystko, że ją kocha nad życie, że chce się z nią zestarzeć i nie ma dla niego żadnej innej stawia ją w tak niezręcznej sytuacji, bo to przecież waryd powiedzieć komuś "on się ze mną ożenić nie chce". Rzadko się zdarza, że facet się oświadcza i dostaje kosza. Taka sytuacja byłaby definitywnym końcem związku i symbolem tego, że kobieta nie traktuje go poważnie. On to może sprawdzić w dowolnym momencie - nawet i po 3 miesiacach związku, czy kobieta z nim przyszłość widzi. Tymczasem kobiecie nie wypada się oswiadczyć, więc czeka rok, dwa, 5 czy 10 nawet czy on się w końcu określi, słucha tlumaczeń, że może kiedyś, że może później i jest zwodzona. Gdybyśmy żyli w innej kulturze i kobiecie wypadało by się oswiadczyć, to przypuszczam po roku czy dwóch by zapytała swojego faceta, czy chce się z nią ożenić i możliwości były by dwie - albo by sie zgodził albo koniec związku. To nie jest żaden szantaż, po prostu szkoda tracić czas i mydlić sobie oczy. Tymczasem Panowie do oświadczyn i postawienia sprawy na ostrzu noża się nie spieszą, zachowują się jak tchórze. Ona żyje nadzieją i jak po 5 latach znudzona czekaniem sama temat poruszy, to zwykle się dowiaduje, że "on papieru nie potrzebuje". Rozczarowanie ogromne. Myślę, że uczciwym by z ich strony było postawienie sprawy jasno na początku - możemy się spotykać, mieszkać razem, nawet dzieci mieć, ale nie ożenie się z Tobą. Tylko ile kobiet by weszło w taki układ wtedy? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komuna

OK, to odwiedziny w szpitalach to jedno, mam nadzieję że biurokratycznie wygląda to tak, że raz składasz oświadczenie na wszystkie szpitale w Polsce  anie każdorazowo przed trafieniem

 

chciałabym, żeby dziedziczneie takie było, bez zachowku dla członka rodziny

 

chciałabym żeby kredyty i mdm i inne programy też były dla konkubinatów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 minut temu, Gość rodo napisał:

jak to nie? musisz być krewną, osobą z rodziny, nie obcą 

Nie, nie musisz. Wyobraź sobie, że jesteś skłócona z rodziną, a ona ma dostęp do informacji o Twoim stanie zdrowia, chociaż sobie tego nie życzysz. Kijowo nie?

Czy zapisywałam się do przychodni czy do szpitala to wszędzie dostawałam papierek do podpisu czy i kogo chce upoważnić do udzielania informacji o swoim stanie zdrowia. Nieważne było czy to rodzina czy sąsiadka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Żyjemy w takiej kulturze, a nie innej. Tak zostaliśmy wychowani, że ludzie, którzy się kochają biorą ślub, facet, który kocha się oświadcza i chce mieć kobietę za żonę. To dzieci słyszą od matek, widzą od małego w bajkach, czytają w lekturach szkolnych i potem ogladają w serialach i filmach na wielkim ekranie. Pomijam tu już całkowicie kwestię religii, bo to odrębny temat. Więc gdy zjawia się książę, ale pierścienia nie chce jej założyć, to coś się tu nie zgadza. Babcie przebierają nogami, matka robi kazania jak to tak bez ślubu ojciec w kierunku potencjalnego zięcia jest nieufny czy nie chce jego córki wykorzystać i się zastanawia czy ma czyste intencje. Koleżanki w pracy się chwalą zareczynami w romantycznych sceneriach, pierścionkami, zdjęciami ślubnymi i wszechogarniające pytanie "a kiedy Ty, kiedy Wy", Presja jest silna, bo w takim kraju żyjemy. Nikt z nas nie żyje w buszu czy na bezludnej wyspie, tylko ma rodzinę i znajomych. Po to też są obrączki, taki symbol, że kobieta czy facet są zajęci, więc o telefon czy spotkanie się ich nie prosi już. Taka zastanawia się co z nią nie tak, czemu inne mają mężów, a własny facet, który niby przysięga na wszystko, że ją kocha nad życie, że chce się z nią zestarzeć i nie ma dla niego żadnej innej stawia ją w tak niezręcznej sytuacji, bo to przecież waryd powiedzieć komuś "on się ze mną ożenić nie chce". Rzadko się zdarza, że facet się oświadcza i dostaje kosza. Taka sytuacja byłaby definitywnym końcem związku i symbolem tego, że kobieta nie traktuje go poważnie. On to może sprawdzić w dowolnym momencie - nawet i po 3 miesiacach związku, czy kobieta z nim przyszłość widzi. Tymczasem kobiecie nie wypada się oswiadczyć, więc czeka rok, dwa, 5 czy 10 nawet czy on się w końcu określi, słucha tlumaczeń, że może kiedyś, że może później i jest zwodzona. Gdybyśmy żyli w innej kulturze i kobiecie wypadało by się oswiadczyć, to przypuszczam po roku czy dwóch by zapytała swojego faceta, czy chce się z nią ożenić i możliwości były by dwie - albo by sie zgodził albo koniec związku. To nie jest żaden szantaż, po prostu szkoda tracić czas i mydlić sobie oczy. Tymczasem Panowie do oświadczyn i postawienia sprawy na ostrzu noża się nie spieszą, zachowują się jak tchórze. Ona żyje nadzieją i jak po 5 latach znudzona czekaniem sama temat poruszy, to zwykle się dowiaduje, że "on papieru nie potrzebuje". Rozczarowanie ogromne. Myślę, że uczciwym by z ich strony było postawienie sprawy jasno na początku - możemy się spotykać, mieszkać razem, nawet dzieci mieć, ale nie ożenie się z Tobą. Tylko ile kobiet by weszło w taki układ wtedy? 

Oglądaliśmy bajki, babcia przebiera nogami, presja "bo w takim kraju żyjemy" - no super argumenty xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
53 minuty temu, Gość alkoholiki napisał:

Mówię jak jest. Mieszkałam przez lata w hotelach robotniczych z setką mężczyzn i nie myli podłóg, sedesów, nic.

To kto za nich sprzątał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

To kto za nich sprzątał? 

A w hotelach nie ma obsługi, która się tym zajmuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Rozczarowanie ogromne. Myślę, że uczciwym by z ich strony było postawienie sprawy jasno na początku - możemy się spotykać, mieszkać razem, nawet dzieci mieć, ale nie ożenie się z Tobą. Tylko ile kobiet by weszło w taki układ wtedy? 

Dowodem na to, że nie chce, jest fakt, że nie proponuje. Naprawdę nie trzeba faceta prosić o rękę. Facet to nie jest niedorozwój. Nie ma propozycji, czyli brak zainteresowania. To proste. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 minut temu, mamaMai napisał:

 

Znalazlam w internecie info ze chyba jak upowaznisz taka osobe to nie ma z tym problemu, chyba art. 9 pr. Pacjenta, jesli tak jest to okey przyznaje pomylilam sie. Choc moze zmienilo to sie po RODO nie wiem.

Wszystko pięknie, gdy to tego szpitala trafisz przytomnym, ale jeśli nie, to już nic nie popiszesz nikomu niestety.

A dajcie spokój w ogóle, gdy ma się 20 lat to można mówić chłopak czy dziewczyna o sobie, ale jak będziesz mówić mając 50? Wieczne problemy jak kogoś przedstawić w banku, urzędzie, szpitalu, poczcie, restauracji czy choćby na imprezie z pracy. Ludzie i tak o sobie potem mówią mąż/żona by się nie tłumaczyć wiecznie. Po co więc te wieczne komplikacje. Taki problem ten związek zalegalizować, gdy się chce być razem? To jest nowa moda. Jak Ci ludzie na starość będą o sobie mówić? 70-latka będzie po karetkę dzwonić i mówić "mój chłopak zasłabł" albo pogrzeb "chłopakowi" załatwiać? To jest po prostu żałosne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Wszystko pięknie, gdy to tego szpitala trafisz przytomnym, ale jeśli nie, to już nic nie popiszesz nikomu niestety.

A dajcie spokój w ogóle, gdy ma się 20 lat to można mówić chłopak czy dziewczyna o sobie, ale jak będziesz mówić mając 50? Wieczne problemy jak kogoś przedstawić w banku, urzędzie, szpitalu, poczcie, restauracji czy choćby na imprezie z pracy. Ludzie i tak o sobie potem mówią mąż/żona by się nie tłumaczyć wiecznie. Po co więc te wieczne komplikacje. Taki problem ten związek zalegalizować, gdy się chce być razem? To jest nowa moda. Jak Ci ludzie na starość będą o sobie mówić? 70-latka będzie po karetkę dzwonić i mówić "mój chłopak zasłabł" albo pogrzeb "chłopakowi" załatwiać? To jest po prostu żałosne. 

Argumenty związane z nomenklaturą mnie nie przekonują. Można powiedzieć "partner".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margotka

Miałam dwóch facetów, którzy mi się oswiadczyli. Jeden po 3 latach a drugi po pół roku związku. W obydwu przypadkach było to na zasadzie "masz pierścionek i narazie się od*****dol". Z pierwszym były jakieś tam wspólne plany, chcieliśmy razem być w przyszłości ale w końcu po prawie 6 latach związku powiedzialam że koniec, mam dość słuchania "kochanie jeszcze nie teraz". Drugi okazał się być dziwnym człowiekiem więc w sumie to chyba nie powinnam liczyć tych oświadczyn 😉 dali pierścionek tylko żebym nie uciekła, mydlili mi oczy. I powiem od razu żeby nie było wątpliwości - na żadnym niczego nie wymuszalam. Obecnie jestem z facetem, traktuje go z przymrużeniem oka,w sensie wyjdzie to wyjdzie, nie to nie. Jak będziemy gotowi to się zdecydujemy na ewentualny ślub. Póki co się poznajemy. Ale żadnych pierścionków już nie chce bo to nic nie zmienia. Albo się chce albo się nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margotka

Miałam dwóch facetów, którzy mi się oswiadczyli. Jeden po 3 latach a drugi po pół roku związku. W obydwu przypadkach było to na zasadzie "masz pierścionek i narazie się od*****dol". Z pierwszym były jakieś tam wspólne plany, chcieliśmy razem być w przyszłości ale w końcu po prawie 6 latach związku powiedzialam że koniec, mam dość słuchania "kochanie jeszcze nie teraz". Drugi okazał się być dziwnym człowiekiem więc w sumie to chyba nie powinnam liczyć tych oświadczyn 😉 dali pierścionek tylko żebym nie uciekła, mydlili mi oczy. I powiem od razu żeby nie było wątpliwości - na żadnym niczego nie wymuszalam. Obecnie jestem z facetem, traktuje go z przymrużeniem oka,w sensie wyjdzie to wyjdzie, nie to nie. Jak będziemy gotowi to się zdecydujemy na ewentualny ślub. Póki co się poznajemy. Ale żadnych pierścionków już nie chce bo to nic nie zmienia. Albo się chce albo się nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość gosc napisał:

Dowodem na to, że nie chce, jest fakt, że nie proponuje. Naprawdę nie trzeba faceta prosić o rękę. Facet to nie jest niedorozwój. Nie ma propozycji, czyli brak zainteresowania. To proste. 

 

Nie zawsze to jest tak proste, bo większość nie mówi wprost "nie chcę ślubu" tylko gra na zwłokę, by ta informacja padła jak najpóźniej licząc, że kobieta będzie już tak z nim związana, że nawet jak to potem usłyszy, to już nie odejdzie - np bo są dzieci, bo nie jest źle, bo wspólne mieszkanie, bo musiała by zaczynać życie od nowa, a wszyscy faceci w koło już żonaci, itd, itp 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moja przyjaciółka naciskała na chłopaka. Powiedziała, że wyjedzie do niego za granicę, jeśli zobaczy pierścionek. Zobaczyła. Potem nam opowiadała, jaka zdziwiona była, wręcz zszokowana, gdy podczas spaceru... 🙂 Kolejno, żeby stan narzeczeństwa nie trwał 20 lat, naciskała na organizację ślubu i sfinalizowała projekt. Czy oni są zakochanym małżeństwem? Czy może raczej produktem nacisku i strachu przed samotnością? Miłości nie widzę, może przyjaźń. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Wszystko pięknie, gdy to tego szpitala trafisz przytomnym, ale jeśli nie, to już nic nie popiszesz nikomu niestety.

A dajcie spokój w ogóle, gdy ma się 20 lat to można mówić chłopak czy dziewczyna o sobie, ale jak będziesz mówić mając 50? Wieczne problemy jak kogoś przedstawić w banku, urzędzie, szpitalu, poczcie, restauracji czy choćby na imprezie z pracy. Ludzie i tak o sobie potem mówią mąż/żona by się nie tłumaczyć wiecznie. Po co więc te wieczne komplikacje. Taki problem ten związek zalegalizować, gdy się chce być razem? To jest nowa moda. Jak Ci ludzie na starość będą o sobie mówić? 70-latka będzie po karetkę dzwonić i mówić "mój chłopak zasłabł" albo pogrzeb "chłopakowi" załatwiać? To jest po prostu żałosne. 

Żałosne jest Twój tok myślenia. Jak ktoś zasłabnie to ludzie będą mieli ważniejsze rzeczy na głowie niż "o jeju, jeju przedstawić go jako chłopaka/partnera/randomowego człowieka?", po drugiej stronie słuchawki też nikogo nie będzie to interesować, bo będą zajęci weryfikowaniem jego stanu. Tak samo w przypadku pogrzebu nikogo nie obchodzi kogo chowasz.

I tak jak ktoś wyżej napisał, słowo "partner" wyjaśnia wszystko. W żaden sposób to niczego nie komplikuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie zawsze to jest tak proste, bo większość nie mówi wprost "nie chcę ślubu" tylko gra na zwłokę, by ta informacja padła jak najpóźniej licząc, że kobieta będzie już tak z nim związana, że nawet jak to potem usłyszy, to już nie odejdzie - np bo są dzieci, bo nie jest źle, bo wspólne mieszkanie, bo musiała by zaczynać życie od nowa, a wszyscy faceci w koło już żonaci, itd, itp 

Granie na zwłokę też jest informacją, której kobiety nie chcą widzieć. Nie zaproponował, bo nie chciał. Gdyby chciał, zrobiłby to. To nie są przedszkolaki, że chciałby pobawić się misiem, ale po niego nie sięga i trzeba mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moja przyjaciółka naciskała na chłopaka. Powiedziała, że wyjedzie do niego za granicę, jeśli zobaczy pierścionek. Zobaczyła. Potem nam opowiadała, jaka zdziwiona była, wręcz zszokowana, gdy podczas spaceru... 🙂 Kolejno, żeby stan narzeczeństwa nie trwał 20 lat, naciskała na organizację ślubu i sfinalizowała projekt. Czy oni są zakochanym małżeństwem? Czy może raczej produktem nacisku i strachu przed samotnością? Miłości nie widzę, może przyjaźń. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, mamaMai napisał:

Bo faceci generalnie boja sie zobowiazan, zycie w zwiazku ale jednak osobno jest im na reke, wiekszosc z tych facetow zapewne mieszka razem ze swoja kobieta, wiec jakby to nie zabrzmialo ze sluząca, ma uprane uprasowane zarcie podane pod nos, sex itp, po co to zmieniac...zreszta latwiej odejsc rozstac sie to nie jest zycie na powaznie, kobiety sa bardziej emocjonalnie zwiazane, szkoda im zwiazku i trwaja w nim choc sa nieszczesliwe bo musza uszanowac decyzje faceta choc pragnienie maja inne. Moge sie zalozyc ze i u Ciebie autorko tez tak jest, zapewne jemu gotujesz sprzatasz, prasujesz, kiedys mu to matka a teraz ty, wygodne co? I szczerze nawet wydrzec sie na niego porzadnie nie mozesz jak ci podpadnie bo boisz sie ze spakuje sie i pojdzie w czorty...i wcale sie nie zdziwie ze pojdzie, bo facet w wieku 45 lat znalezc moze sobie jeszcze 35 latke co jeszcze urodzi mu dziecko i jakos bedzie wygladac...a kobieta w wieku 45 lat juz raczej w macierzynstwo nie pojdzie a na pewno nie bedzie stawala na glowie by zadowalac na kazdym kroku swojego faceta, zwlasza taka ktora w tym wieku bedzie miala do niego zal ze zabral jej tyle lat zycia i nie raczyl sie ozenic...u Ciebie na szczescie byl uczciwy i.powiedzial ze slubu nie chce...mowi ze papierek jest mu nie potrzebny do szczescia...to ja sie pytam na  jak ten papierek  go unieszczesliwi. Ktos tu napisal ze ida do slubu badz mezczyzni odpowiedzialni z zasadami wyniesionymi z domu lub szalenczo zakochani ewent. ci co zostali zmuszeni np. przez rodzine..nie wiem jak jest jakie sa powody wstapuenia w zwuazek malzenski jednak muszemusze przyznac wekszosc doroslych facetow jest zaobraczkowanych, nawet teraz jadac pociagiem na 11 w moim polu widzenia 7 ma obraczke na palcu...

Teraz takie czasy, ludzie sobie zostawiają furtkę bo tak jest łatwiej, jak się zepsuje tv to po co naprawiać, jak na promocji nowy, lepszy jest, tak samo związek, jak coś się nie układa to po co ratować, jak już nowa osoba może być na horyzoncie. A papier zawsze jest przeszkodą i to działa w dwie strony. 

2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Moja przyjaciółka naciskała na chłopaka. Powiedziała, że wyjedzie do niego za granicę, jeśli zobaczy pierścionek. Zobaczyła. Potem nam opowiadała, jaka zdziwiona była, wręcz zszokowana, gdy podczas spaceru... 🙂 Kolejno, żeby stan narzeczeństwa nie trwał 20 lat, naciskała na organizację ślubu i sfinalizowała projekt. Czy oni są zakochanym małżeństwem? Czy może raczej produktem nacisku i strachu przed samotnością? Miłości nie widzę, może przyjaźń. 

Bo właśnie taki ślub z przymusu nie zawsze musi się kończyć happy endem, tak samo wymuszona wpadka, dziewczynie się wydaje, że jak będzie ciąża to zaraz ślub, a tu różnie bywa. 

Obie strony muszą chcieć tego samego w tej kwestii albo się rozstać, bo zawsze to będzie kością niezgody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehe
47 minut temu, Gość Gość napisał:

Wszystko pięknie, gdy to tego szpitala trafisz przytomnym, ale jeśli nie, to już nic nie popiszesz nikomu niestety.

A dajcie spokój w ogóle, gdy ma się 20 lat to można mówić chłopak czy dziewczyna o sobie, ale jak będziesz mówić mając 50? Wieczne problemy jak kogoś przedstawić w banku, urzędzie, szpitalu, poczcie, restauracji czy choćby na imprezie z pracy. Ludzie i tak o sobie potem mówią mąż/żona by się nie tłumaczyć wiecznie. Po co więc te wieczne komplikacje. Taki problem ten związek zalegalizować, gdy się chce być razem? To jest nowa moda. Jak Ci ludzie na starość będą o sobie mówić? 70-latka będzie po karetkę dzwonić i mówić "mój chłopak zasłabł" albo pogrzeb "chłopakowi" załatwiać? To jest po prostu żałosne. 

"Mój konkubent" - co już w ogóle kojarzy się z patolą i łysym Sebą/wąsatym Januszem w żonobijce 😛
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nigdy na ślub nie naciskałam, nie poruszałam tego tematu chcąc by to od mojego byłego pierwsze wyszło. Sam tego tematu nigdy nie poruszał. Idąc drogą, gdy mijalismy jubilera czy salon sukni ślubnych on udawał, że nie widzi, a ja tak samo, by na desperatke nie wyjść pierwsza poruszając ten temat. Na ślubach znajomych milczał ja zaklęty jakby się modlił, bym mu z jakimś tekstem nie wyjechała przypadkiem, gdy byliśmy razem na jakiejś uroczystości i ktoś tam wyjeżdżał z tekstem " a wy kiedy" zawsze czułam zażenowanie, ale siedziałam cicho i pozwalałam mu mówić. On odpowiadał coś w stylu "pomyślimy o tym". 3 lata nawet nie zająknął na ten temat. Nie mówił wprost ani tak ani nie, nie wiedziałam czego się mogę spodziewać ani kiedy. Jedna wielka żenada. W końcu go pożegnałam ( z innego powodu). Wygłosiłam mu całą litanię i w ostatnim punkcie wymieniłam, że w sumie to nigdy nie byłam pewna za niego, bo nasz zwiazek stał w miejscu i sie nie rozwijał. Jezu.... co to były za lamenty, płacze, historie, jak to o sobie chciał ze mną życie ułożyć, jakie to on nadzieje ze mną miał. No sorry, ale trzeba było wczesniej to powiedzieć, a nie udawać głupka. Miał swoje 5 minut, nie wykorzystał, jego strata ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja nigdy na ślub nie naciskałam, nie poruszałam tego tematu chcąc by to od mojego byłego pierwsze wyszło. Sam tego tematu nigdy nie poruszał. Idąc drogą, gdy mijalismy jubilera czy salon sukni ślubnych on udawał, że nie widzi, a ja tak samo, by na desperatke nie wyjść pierwsza poruszając ten temat. Na ślubach znajomych milczał ja zaklęty jakby się modlił, bym mu z jakimś tekstem nie wyjechała przypadkiem, gdy byliśmy razem na jakiejś uroczystości i ktoś tam wyjeżdżał z tekstem " a wy kiedy" zawsze czułam zażenowanie, ale siedziałam cicho i pozwalałam mu mówić. On odpowiadał coś w stylu "pomyślimy o tym". 3 lata nawet nie zająknął na ten temat. Nie mówił wprost ani tak ani nie, nie wiedziałam czego się mogę spodziewać ani kiedy. Jedna wielka żenada. W końcu go pożegnałam ( z innego powodu). Wygłosiłam mu całą litanię i w ostatnim punkcie wymieniłam, że w sumie to nigdy nie byłam pewna za niego, bo nasz zwiazek stał w miejscu i sie nie rozwijał. Jezu.... co to były za lamenty, płacze, historie, jak to o sobie chciał ze mną życie ułożyć, jakie to on nadzieje ze mną miał. No sorry, ale trzeba było wczesniej to powiedzieć, a nie udawać głupka. Miał swoje 5 minut, nie wykorzystał, jego strata ☺

W sumie Ty też mogłaś powiedzieć wcześniej, a nie udawać głupa jak ktoś pytał. Sama nie zaczęłaś tematu przez 3 lata, tylko wystrzeliłaś ze wszystkimi pretensjami przy rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

A w hotelach nie ma obsługi, która się tym zajmuje?

No ja nie wiem, dlatego pytam. Autorka napisała, że faceci nie sprzątali, więc to chyba nie takie oczywiste. A ja była obsługa to po co kobiety sprzątały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola
17 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja nigdy na ślub nie naciskałam, nie poruszałam tego tematu chcąc by to od mojego byłego pierwsze wyszło. Sam tego tematu nigdy nie poruszał. Idąc drogą, gdy mijalismy jubilera czy salon sukni ślubnych on udawał, że nie widzi, a ja tak samo, by na desperatke nie wyjść pierwsza poruszając ten temat. Na ślubach znajomych milczał ja zaklęty jakby się modlił, bym mu z jakimś tekstem nie wyjechała przypadkiem, gdy byliśmy razem na jakiejś uroczystości i ktoś tam wyjeżdżał z tekstem " a wy kiedy" zawsze czułam zażenowanie, ale siedziałam cicho i pozwalałam mu mówić. On odpowiadał coś w stylu "pomyślimy o tym". 3 lata nawet nie zająknął na ten temat. Nie mówił wprost ani tak ani nie, nie wiedziałam czego się mogę spodziewać ani kiedy. Jedna wielka żenada. W końcu go pożegnałam ( z innego powodu). Wygłosiłam mu całą litanię i w ostatnim punkcie wymieniłam, że w sumie to nigdy nie byłam pewna za niego, bo nasz zwiazek stał w miejscu i sie nie rozwijał. Jezu.... co to były za lamenty, płacze, historie, jak to o sobie chciał ze mną życie ułożyć, jakie to on nadzieje ze mną miał. No sorry, ale trzeba było wczesniej to powiedzieć, a nie udawać głupka. Miał swoje 5 minut, nie wykorzystał, jego strata ☺

Myślę, że postępowałaś jak spory odsetek kobiet. I niestety docenianie partnerki, gdy odchodzi, nie jest żadnym docenianiem. Kobieta decyduje się nie odchodzić, a facet znowu czuje się bezpiecznie i ma wywalone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123

Serio to jest taki wielki problem dla niektórych, co sobie myśli babcia/ciocia/rodzice/współpracownicy/przypadkowi ludzie?

Ja po prostu mówię "mój partner" i wszystko jasne, jak się komuś nie podoba to jego problem, a nie mój. Nie wezmę ślubu tylko po to, żeby komuś się nazewnictwo podobało albo żeby babcia nie ględziła przy stole.

Dziwi mnie, że ludzie ze sobą nie rozmawiają na takie tematy, a potem zdziwienie, bo on nie chce. A najwyraźniej jak nie chce, to też kobiety nadal tkwią w związku, ze strachu przed samotnością, czekając na jakiś cud, że nagle mu się zachce. Jak już dla świętego spokoju facet się zgodzi podpisać papier, bo w sumie nie robi mu różnicy, to potem i tak źle, bo to nie zgadza się z jej romantyczną wizją oświadczyn, więc jednak nie chodzi Wam wcale o formalności i wygodę, tylko o co innego.

Dobierajcie sobie partnerów, którzy mają podobne priorytety w życiu i nie będzie problemu. A jeśli rozmowa była i facet mówi rzeczy w stylu: "ten papier niczego nie zmienia, tylko przy ewentulanym rozwodzie potem problemy", to chyba jasne, że ślubu brać nie chce i należy poszukać kogoś, kto ślub wziąć zechce? Na co tu czekać? Facet ma prawo nie chcieć ślubu, tak samo jak kobieta ma prawo chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojeju
3 minuty temu, Gość gość napisał:

W sumie Ty też mogłaś powiedzieć wcześniej, a nie udawać głupa jak ktoś pytał. Sama nie zaczęłaś tematu przez 3 lata, tylko wystrzeliłaś ze wszystkimi pretensjami przy rozstaniu.

Niby mogła, ale skoro tak robił to znaczy że miał taki "plan" od początku - więc pewnie dla świętego spokoju by jej kłamał w żywe oczy że tak, on też chce tylko żeby nie odeszła.

Ja straciłam na takiego ponad 6 lat życia, niestety. Od początku podczas rozmów o rodzinie itd (takich luźnych, bo poznaliśmy się gdy kończyłam szkołę średnią) było że tak, jak najbardziej chce mieć rodzinę, dziecko (najlepiej to dwoje! albo i troje) i i żonę przy boku. Non stop było "moja kochana, najpiękniejsza, przyszła żonka"..  🙂 Widywaliśmy się jak na te warunki dość często (nie mieszkał w Polsce), po lekko ponad 3 latach, gdy skończyłam studia licencjackie przeprowadziłam się do niego. Wtedy jeszcze niczego nie było, ani pierścionka ani nic, ale tłumaczyłam to sobie faktem że mimo że często się widzieliśmy to nigdy razem nie mieszkaliśmy dłużej niż dwa-trzy miesiące, więc może czuje się jeszcze niepewnie (sam kiedyś wspominał że chciałby co najmniej rok ze sobą pomieszkać żeby się "bliżej poznać'). Więc przeprowadzka (i tam zaczęłam magisterkę). Każde święta, urodziny szybsze bicie serca bo przecież już mieszkamy ze sobą, no na co on czeka?! I tak przez ponad dwa lata, studia skończyłam, znalazłam pracę a on nic...normalnie jakby się zawiesił. W końcu, jak u dziewczyny z posta wyżej wybuchła wielka awantura, wróciliśmy wtedy z pobytu w Pl na święta - wcześniej byliśmy u jego rodziny i wszyscy już wypytywali, drążyli "swoje" racje: moi rodzice o ślub, jego - że czas już na dziecko (tam "legalne" są związki partnerskie więc brak ślubu jakoś ich nie dziwił - ale wnuka chcieli, zwłaszcza że on parę lat ode mnie starszy - był już chwilę przed 30.). No i czara goryczy się przelała. Rozstaliśmy się, wykrzyczał mi na odchodnym że KIEDYŚ może chciał się ze mną ohajtać (gdy był "młody i piękny" 😛) ale z wiekiem stwierdził że no (uwaga, klasyk) "papierek niepotrzebny", ale rodzinę to on może mieć (a dobrze wiedział że ja bez ślubu dzieci mieć nie chcę) i przecież chyba po tylu latach nie zamierzam się z nim rozstać i wracać do Polski bo z nim mam "wszystko" a tam nie mam nic? 
Tak, wróciłam. Teraz mam normalnego męża. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość 123 napisał:

Serio to jest taki wielki problem dla niektórych, co sobie myśli babcia/ciocia/rodzice/współpracownicy/przypadkowi ludzie?

Ja po prostu mówię "mój partner" i wszystko jasne, jak się komuś nie podoba to jego problem, a nie mój. Nie wezmę ślubu tylko po to, żeby komuś się nazewnictwo podobało albo żeby babcia nie ględziła przy stole.

Dziwi mnie, że ludzie ze sobą nie rozmawiają na takie tematy, a potem zdziwienie, bo on nie chce. A najwyraźniej jak nie chce, to też kobiety nadal tkwią w związku, ze strachu przed samotnością, czekając na jakiś cud, że nagle mu się zachce. Jak już dla świętego spokoju facet się zgodzi podpisać papier, bo w sumie nie robi mu różnicy, to potem i tak źle, bo to nie zgadza się z jej romantyczną wizją oświadczyn, więc jednak nie chodzi Wam wcale o formalności i wygodę, tylko o co innego.

Dobierajcie sobie partnerów, którzy mają podobne priorytety w życiu i nie będzie problemu. A jeśli rozmowa była i facet mówi rzeczy w stylu: "ten papier niczego nie zmienia, tylko przy ewentulanym rozwodzie potem problemy", to chyba jasne, że ślubu brać nie chce i należy poszukać kogoś, kto ślub wziąć zechce? Na co tu czekać? Facet ma prawo nie chcieć ślubu, tak samo jak kobieta ma prawo chcieć.

Świetnie napisane. Dużo jest strachu przed odrzuceniem i samotnością. Co z tego, że ktoś przemilczy, zamiast otwarcie pogadać, kiedy podskórnie czuje się i tak odrzucony. Myślę, że dziewczyny boją się takich rozmów, bo nie chcą usłyszeć, że facet ma to w d... A i tak to czują, i tak to je męczy czy boli. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×