Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bijemipalma

Siostra dostala mieszkanie a my sie gnieciemy z rodzicami i babciami

Polecane posty

Gość Gosc

Bo tak jest u mnie też zawsze dla starszego brata było wszystko dla nie nic.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
42 minuty temu, Gość gość napisał:

a doliczyłaś działkę pod dom skoro liczysz tak świetnie?

a gdzie autorka napisała, że działkę otrzymali od jej części rodziny a nie np. od dziadków męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

a gdzie autorka napisała, że działkę otrzymali od jej części rodziny a nie np. od dziadków męża?

to powinna jeszcze podliczyć wszystkie cukierki które dostała siostra a ona może nie i pozwać matkę do sądu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
40 minut temu, Gość gość napisał:

to powinna jeszcze podliczyć wszystkie cukierki które dostała siostra a ona może nie i pozwać matkę do sądu

pewnie, najlepiej sprowadzić konkretną niesprawiedliwość do poziomu absurdu uciekając od tematu jak niedojrzały dzidziuś sprowadzając zarzuty na abstrakcyjne tory.

pewnie rodzina  nie da rady z Tobą poważnie rozmawiać bo jak wiejski głupek zawsze uraczysz kogoś anegdotą mającą na celu rozładowanie nastroju - jednak bez powodzenia.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość alic napisał:

No niby tak ale tak po ludzku to nie jest fair i autorka słusznie czuje się poszkodowana. wszystkie jesteście takie zimne i logiczne i takie zero jedynkowe, na wszystko macie takie proste odpowiedzi kiedy chodzi o innych ale gdyby was tak potraktowano to tak samo czułybyście się poszkodowane.

Ponadto nie wiem czy to w prawie tak jest do końca, że możesz jednemu dać wszystko, a drugiemu nic.

Sprawiedliwie nie znaczy po równo. Ja nie rozkminianiam co moi rodzice dali mojemu bratu a co mi. I dzięki temu nie mam bólu tylko o to i mam z nim normalne relacje. Jak będą chcieli mu oddać swoje mieszkanie, to trudno, mam swoje, może uznali że on jest w większej potrzebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
24 minuty temu, Gość gość napisał:

pewnie, najlepiej sprowadzić konkretną niesprawiedliwość do poziomu absurdu uciekając od tematu jak niedojrzały dzidziuś sprowadzając zarzuty na abstrakcyjne tory.

pewnie rodzina  nie da rady z Tobą poważnie rozmawiać bo jak wiejski głupek zawsze uraczysz kogoś anegdotą mającą na celu rozładowanie nastroju - jednak bez powodzenia.

  

Absurdem jest oczekiwanie że rodzice mają dzieci podzielić po równo. Tak się nie da. A matka dzieli swoją własność jak chce i to że autorce to nie pasuje to już jej problem, że jest zawistna i wyrachowana. Mieszka u rodziców, nie musi wynajmować, buduje się a jeszcze jej źle bo siostra coś dostała. Jakby któreś z moich dzieci miało takie podejście to nie dostało by nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heh

U mnie w domu to samo, siostra poszkodowana, bo to ja dostałam dom, a ona kasę na wybudowanie domu, też mi poszkodowana, ileż kłótni o to było... a 10 lat siedziała na utrzymaniu ojca z rodziną - nie dokładała się do rachunków, jedzenia do niczego. Mieszkała sobie w moim domu na pietrze. Przy podziale majątku cyrki robila,ze ja niesłusznie dostałam... pokolenie dej po równo, beka. Szkoda strzępić ryja jak to mowia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość Gość napisał:

Sprawiedliwie nie znaczy po równo. Ja nie rozkminianiam co moi rodzice dali mojemu bratu a co mi. I dzięki temu nie mam bólu tylko o to i mam z nim normalne relacje. Jak będą chcieli mu oddać swoje mieszkanie, to trudno, mam swoje, może uznali że on jest w większej potrzebie. 

ale nie każda z nas jest zahukaną szarą myszką, która nie potrafi się upomnieć o niesprawiedliwy podział rodzinnego majątku - takie coś świadczy o wycofaniu uskutecznianym już od dzieciństwa jako przezroczyste dziecko, którego egzystencja sprowadza się do tego byle nie przeszkadzać rodzicom i nie wadzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojjjj
18 minut temu, Gość Heh napisał:

U mnie w domu to samo, siostra poszkodowana, bo to ja dostałam dom, a ona kasę na wybudowanie domu, też mi poszkodowana, ileż kłótni o to było... a 10 lat siedziała na utrzymaniu ojca z rodziną - nie dokładała się do rachunków, jedzenia do niczego. Mieszkała sobie w moim domu na pietrze. Przy podziale majątku cyrki robila,ze ja niesłusznie dostałam... pokolenie dej po równo, beka. Szkoda strzępić ryja jak to mowia...

I tak do grobu tego domu nie weźmiesz więc zluzuj poslady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ghfh
26 minut temu, Gość Ojjjj napisał:

I tak do grobu tego domu nie weźmiesz więc zluzuj poslady

Ona swojego też nie, więc... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ona ma mieszkanie,  a wy możecie mieszkać za darmo u rodziców i nie wnajmowac. Nie widzicie tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOść
4 godziny temu, Gość alic napisał:

A mnie zawsze rozpietala to że "jedno bardziej potrzebuje więc wszystkie ręce na pokład, wszystkie siły na pomoc, a drugie dziecko można olać"

U mnie taka sama polityka jest w domu. Mój brat wiecznie jęczący, że na nic nie ma, że kasy brak ale 3 dziecko w drodze, u rodziców w pokoiku wegetują i o jeju jak ciężko więc tam trzeba się nad nimi trząść i sypać kasą, a jak tydzień temu dziadek zmarł i zostało mieszkanie po nim to oczywiste było, że mój brat je dostanie, bo ja mam lepiej, bo ja się nie skarżę, nie wciągam w moje problemy, a prawda jest taka, że mamy kredyt na 25 lat, jedno dziecko, bo na więcej się nie porwę. O kredycie moi rodzice ani brat nie wiedzą do dzisiaj, bo ja im sie nie spowiadam z wydatków. Syn w dodatku ma astmę i alergie na co się da. Ciągle jeździmy po szpitalach, po lekarzach. Czasem coś delikatnie wspomniałam rodzicom o problemach z dzieckiem ale przestałam, bo zawsze to zbywali, lekceważyli, bo ja jednak mam lekko w życiu, bo mam studia, pracę, mieszkanie, jedno zaledwie dziecko, a mój brat i bratowa nic nie mają. Tacy są poszkodowani przez "LOS" więc przestałam nawet wspominać cokolwiek, bo co nie powiedziałam to brat miał gorzej.

Unikam jego i rodziców jak ognia  przez to ale wg. nich to dlatego, że jestem wyniosła, wywyższam się, sodówa mi odwaliła i z biedną rodziną nie chcę gadać, taka jestem podła. Tylko wiecznie teściowie i szwagierka, a własnej rodziny to się wyrzekłam ale że teściowie się interesują wnukiem, a z siostrą męża mamy komitywę i nawet w środku nocy możemy do siebie dzwonić po pomoc to tego nie widzą. Powinnam mimo tego jak mnie traktują klękać przed nimi i może jeszcze im wszystkim pomagać.

To teraz pytanie, czemu nie spowiadasz się z wydatków, skoro oczekujesz pomocy? Albo zgrywasz niezależną i sama sobie radzisz, albo przyznasz, że wcale nie jest tak kolorowo i prosisz o pomoc. Ja wolę opcję numer jeden, bo zawsze sama na wszystko pracowałam i chociaż nie na wszystko mogę sobie pozwolić to nie muszę się korzyć przed innymi i tak czuję się lepiej. Nie mam pretensji o to, że na studiach sama się utrzymywałam, a moi bracia nie. To był mój wybór. Poza tym, większość osób nie domyśli się, że ktoś w ich otoczeniu oczekuje pomocy. Twoi rodzice koncentrują się na bracie, pewnie są z Ciebie dumni, że tak sobie radzisz i przez to nawet do głowy im nie przyszło, że także chciałabyś przynajmniej zostać o to przynajmniej zapytana. Ja przy moim narzeczonym nauczyłam się, żeby nie nadinterpretować za dużo oraz że jak czegoś oczekuję to powinnam o tym powiedzieć. Tobie też to radzę, bo wyżalenie się w internecie nic Ci nie da. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajaja
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

ale nie każda z nas jest zahukaną szarą myszką, która nie potrafi się upomnieć o niesprawiedliwy podział rodzinnego majątku - takie coś świadczy o wycofaniu uskutecznianym już od dzieciństwa jako przezroczyste dziecko, którego egzystencja sprowadza się do tego byle nie przeszkadzać rodzicom i nie wadzić

A co to znaczy ,,niesprawiedliwy podział majątku''? Choćbyś była córką miliarderów to nic ci się z tego tytułu nie należy! Twoi rodzice dorobili się majątku i mają prawo zdecydować, że dostanie je jedno z ich czworga dzieci, sąsiadka z dołu lub schronisko dla psów. O ile nie miałaś czynnego udziału w zarabianiu pieniędzy to zwyczajnie ci się nie należą, a możesz je ewentualnie otrzymać z czyjejś dobrej woli. Ludzie, ogarnijcie się, jacy wy jesteście roszczeniowi!  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość alic napisał:

A mnie zawsze rozpietala to że "jedno bardziej potrzebuje więc wszystkie ręce na pokład, wszystkie siły na pomoc, a drugie dziecko można olać"

U mnie taka sama polityka jest w domu. Mój brat wiecznie jęczący, że na nic nie ma, że kasy brak ale 3 dziecko w drodze, u rodziców w pokoiku wegetują i o jeju jak ciężko więc tam trzeba się nad nimi trząść i sypać kasą, a jak tydzień temu dziadek zmarł i zostało mieszkanie po nim to oczywiste było, że mój brat je dostanie, bo ja mam lepiej, bo ja się nie skarżę, nie wciągam w moje problemy, a prawda jest taka, że mamy kredyt na 25 lat, jedno dziecko, bo na więcej się nie porwę. O kredycie moi rodzice ani brat nie wiedzą do dzisiaj, bo ja im sie nie spowiadam z wydatków. Syn w dodatku ma astmę i alergie na co się da. Ciągle jeździmy po szpitalach, po lekarzach. Czasem coś delikatnie wspomniałam rodzicom o problemach z dzieckiem ale przestałam, bo zawsze to zbywali, lekceważyli, bo ja jednak mam lekko w życiu, bo mam studia, pracę, mieszkanie, jedno zaledwie dziecko, a mój brat i bratowa nic nie mają. Tacy są poszkodowani przez "LOS" więc przestałam nawet wspominać cokolwiek, bo co nie powiedziałam to brat miał gorzej.

Unikam jego i rodziców jak ognia  przez to ale wg. nich to dlatego, że jestem wyniosła, wywyższam się, sodówa mi odwaliła i z biedną rodziną nie chcę gadać, taka jestem podła. Tylko wiecznie teściowie i szwagierka, a własnej rodziny to się wyrzekłam ale że teściowie się interesują wnukiem, a z siostrą męża mamy komitywę i nawet w środku nocy możemy do siebie dzwonić po pomoc to tego nie widzą. Powinnam mimo tego jak mnie traktują klękać przed nimi i może jeszcze im wszystkim pomagać.

U nas podobnie. Starszy brat ma dwójkę dzieci, mieszka u naszych rodzicow.Kilka razy w roku gdzieś wyjeżdżają, bratowa najnowsze gadzety dla dzieci. Rodzice kupili im samochód, daja kase bo oni nigdy nie maja, przepisali im dom i działkę. Moi rodzice potrafią całą rodzinę na nogi postawić bo brat chcę wyremontowac swoje mieszkanie na piętrze u rodziców a po co mają wydawać kasę jak mój mąż, i mąż mojej siostry mogą wziąść urlop i pomóc. My jak gdzieś jedziemy to zawsze jest gadanie A po co,a na co?.wszystko jest źle. Ja nie zazdroszcze niczego tylko boli mnie to ze ja rodzicom zawsze pomogę A Oni nawet się nie zapytaja czy czegos mi nie trzeba i czy wszystko w porzadku. My z moją siostrą zawsze te gorsze, nam nic nie trzeba, nasze dzieci brzydkie, głupie. Wnuki najwazniejsze od mojego brata. Boli mnie to bo moi tescie mają 3 dzieci które zawsze traktowali tak samo, wnuki również, mimo że są aktywni zawodowo potrafią w czasie urlopu zaprosić do siebie wszystkie wnuki i spędzać z nimi czas, a moi rodzice nawet na urodziny nie przyjdą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A ja cie autorko rozumiem. Ja z mezem niezle zarabiamy, mamy jedno dziecko i pozostalo nam 5 lat kredytu na mieszkanie do splacenia. Chcemy po splacie mieszkania wybudowac dom, wiec wydatki napewno nas czekaja. Mamy podobna sytuacje do twojej... maz ma brata, ja mam siostre. Sytuacja jest taka ze moi rodzice przebąkuja juz ze mieszkanie dadza siostrze, bo taka niezaradna... rodzice meza tez z pewnoscia przekaza mieszkanie bratu meza. Tylko od pomocy to jestesmy my. Cora matke dzien w dzien wozilam rano z 4-miesiecznym dzieckiem na fizjoterapie, umawialam i oplacalam specjalistow, dluga historia i szkoda slow. U meza podobnie, brat moze raz na dwa lataich odwiedzi choc nie mieszka daleko. Powiedzielismy w koncu DOSC tej pomocy jednostronnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
59 minut temu, Gość jajajaja napisał:

A co to znaczy ,,niesprawiedliwy podział majątku''? Choćbyś była córką miliarderów to nic ci się z tego tytułu nie należy! Twoi rodzice dorobili się majątku i mają prawo zdecydować, że dostanie je jedno z ich czworga dzieci, sąsiadka z dołu lub schronisko dla psów. O ile nie miałaś czynnego udziału w zarabianiu pieniędzy to zwyczajnie ci się nie należą, a możesz je ewentualnie otrzymać z czyjejś dobrej woli. Ludzie, ogarnijcie się, jacy wy jesteście roszczeniowi!  

To ty się ogarnij masz dzieci to dajesz im. Zawsze tak było i będzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość gość napisał:

ale nie każda z nas jest zahukaną szarą myszką, która nie potrafi się upomnieć o niesprawiedliwy podział rodzinnego majątku - takie coś świadczy o wycofaniu uskutecznianym już od dzieciństwa jako przezroczyste dziecko, którego egzystencja sprowadza się do tego byle nie przeszkadzać rodzicom i nie wadzić

Zrozum, że rodzice nie mają obowiązku dawać tobie jako dorosłej osobie kompletnie nic. Mogą obdzielić całe rodzeństwo a ciebie pominąć. Wiesz dlaczego? Bo to są ich pieniądze i mają prawo robić z nimi to co chcą. Jak będą chcieli to mogą też oddać wszystko na bezdomne koty a wam nic nie zostawić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Poprzedniczko, owszem, moga nic nie dac dzieciom. Moga wszystko przelac na zakon albo podpalic. Oczywiscie... tak samo dzieci po wyprowadzce moga calkiwicie zerwac relacje, zmienic nr telefonow, nie przedstawic nigdy dziadkom wnukow. Mozna wszystko. Ale czy o to chodzi w normalnych relacjach? Normą jest ze pokolenia sobie pomagaja, w dwie strony, ze istnieja wiezi, relacje, cala tak siatka i otoczka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość Gosc napisał:

Poprzedniczko, owszem, moga nic nie dac dzieciom. Moga wszystko przelac na zakon albo podpalic. Oczywiscie... tak samo dzieci po wyprowadzce moga calkiwicie zerwac relacje, zmienic nr telefonow, nie przedstawic nigdy dziadkom wnukow. Mozna wszystko. Ale czy o to chodzi w normalnych relacjach? Normą jest ze pokolenia sobie pomagaja, w dwie strony, ze istnieja wiezi, relacje, cala tak siatka i otoczka. 

I w tych niby dobrych relacjach dzieci tylko liczą kto komu ile kasy dał? I czekają jak sępy na każdy ochłap po zmarłych dziadkach? To nie jest transakcja wiązana, że jak mi rodzice nie dadzą to ja zerwę z nimi kontakt.

Sorry, ale ja zostałam nauczona tak, że na własny sukces pracuje sama a nie czekam aż mi coś z nieba spadnie albo doje moich rodziców jak krowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alic
1 godzinę temu, Gość GOść napisał:

To teraz pytanie, czemu nie spowiadasz się z wydatków, skoro oczekujesz pomocy? Albo zgrywasz niezależną i sama sobie radzisz, albo przyznasz, że wcale nie jest tak kolorowo i prosisz o pomoc. Ja wolę opcję numer jeden, bo zawsze sama na wszystko pracowałam i chociaż nie na wszystko mogę sobie pozwolić to nie muszę się korzyć przed innymi i tak czuję się lepiej. Nie mam pretensji o to, że na studiach sama się utrzymywałam, a moi bracia nie. To był mój wybór. Poza tym, większość osób nie domyśli się, że ktoś w ich otoczeniu oczekuje pomocy. Twoi rodzice koncentrują się na bracie, pewnie są z Ciebie dumni, że tak sobie radzisz i przez to nawet do głowy im nie przyszło, że także chciałabyś przynajmniej zostać o to przynajmniej zapytana. Ja przy moim narzeczonym nauczyłam się, żeby nie nadinterpretować za dużo oraz że jak czegoś oczekuję to powinnam o tym powiedzieć. Tobie też to radzę, bo wyżalenie się w internecie nic Ci nie da. 

Posłuchaj, napisałam, że jak tylko delikatnie zaczynałam cokolwiek mówić o problemach to byłam lekceważona i zbywana, a na koniec słyszałam, że brat ma gorzej. Syn mial raz taki atak astmy, że pogotowie u nas było. Dzwonię do mamy, mówię jej o tym, że jestesmy w szpitalu, mąż w delegacji i proszę żeby mi przymieśli wodę do szpitala, bo mieszkają 500m od niego, a ona mi na to, że może jutro, bo oni w domu  też mają meksyk, bo "nasza X" (córka brata) też jest chora, dzień wcześniej zdarła sobie obydwa kolana do krwi i biedna ledwo chodzi, ma przez to traumę, zły humor i cały czas popłakuje, no dramat, tragedia i dlatego żadna z 4 dorosłych osób nie może mi podrzucić dwóch butelek wody 500m dalej. Kolejna sytuacja: Raz jedyny poprosiłam rodziców czy któreś z nich nie mogłoby się zająć synem za 2 miesiące, na jedną noc nawet u nas w mieszkaniu, bo idziemy na wesele.... No jak ja sobie to wyobrażam? Przecież u nich jest troje dzieci i oni mają co robić i jeszcze zniesmaczeni, że ja ich o pomoc proszę. Wiesz ile mialam tego typu sytuacji? Potem właśnie braliśmy kredyt ale juz słowem nie pisnęłam, bo po co? Wypinali się na mnie w takich prostych sytuacjach to niby przy kredycie by mi pomogli? Lepiej, że się od nich odcięłam i kij im w oko. Mam świetnych teściów i szwagierkę, to jest moja prawdziwa rodzina.

Nie żalę się w necie więc nie udzielaj mi pseudo  mądrych rad. Jak widzisz idę swoją drogą, zamknęłam temat rodziny i przyjęłam wszystko jak jest, a jedynie opisałam swoją sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×