Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

adamek03836

problem w związku - facet

Polecane posty

Cześć - mam taką kwestię: od półtora roku jestem z moją kobietą, poznaliśmy się trochę po moim poprzednim rozstaniu - około pół roku. Miałem dobre i szczere intencje co do mojej obecnej kobiety ale w tym momencie wychodzą takie kwiatki jak to, że jest bardzo apodyktyczna co mówią nawet jej przyajciele. Ja generalnei nie jestem typem pantofla więc konczy się kłótniami. Mieszkamy u mnie ale coraz częściej mam ochotę jej unikać. Nawet jak się pokłócimy jest zawsze na jej i muszę biegać i ją przeproaszać. W zasadzie nie wiem dlaczego z nią jestem - szanuję ją, uważam za wartościową osobę ale ostatnio chyba jest coraz gorzej i coraz więcej kłótni. 

 

Jest piękną dziewczyną jaką zawsze chciałem ale zaczynam zauważać że przebywanie razem po prostu mnie męczy, że jakoby ja dostoswuje siędo niej, żeby jej nie sprowokować, żeby nie wybuchnęła agresją. Tak, w naszym związku dochodziło do aktów agresji, jak szturchnięcia i popchnięcia. Kiedyś mnie uderzyła, kiedyś nazwała ...iarzem, generalnie jest DDA ale ja TEŻ NIE JESTEM ŚWIĘTY z czego zdaję sobie sprawę. 

Of kors pierwszą myślą jak rozwiązać takie problemy jest: szczera rozmowa. Niestety, mam z nią takie doświadczenia, że poruszanie tematów ważnych, któe naprawdę mnie bolą, jest trudne - tzn często ona reaguje agresją np. na wzmianki o byłych - i okej, nie każdy lubi o tym rozmawaić ale czuje się taki..no spięty przy niej, takie zupełne przeciwieństwo przyjaźni, dobrej relacji.

Seks jest znakomity, ale coraz częściej zastanawiam się czy warto to ciągnąć. DOdam, że partnerka jest poukładana życiowa, z kiepskiego domu, dobrze zarabia, zaradna i trochę teżmnie ogarnęła tzn pomogła znaleźć dobrą pracę. Na minus rzeczy, które napisałem powyżej.

Proszę o radę, bo na dzień obecny to przebywanie z nią przestało mi sprawiać jakąkolwiek przyjemność ale też...chyba lepsze to niż nic, bo trochęboję siębyć sam. Tak, wiem, jak to brzmi, masakra. Nie mówię że nie mam uczuć w tym związku ale uważam, że komunikacja z mojądrugą połówką jest jeszcze niżej niż dno i muł. DO tego dochodzi jej patologiczna zazdrość tzn: spojrzę tylko na inną dziewczynę i jest atak szału, albo porozmawiam z drugą osobą. Ale może ja to źle robię.

 

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Żyłem tak! Dokładnie jak piszesz z drobnymi różnicami ale, to nie istotne. Efekt był dokładnie  taki jak u Ciebie. Zacząłem się łapać na tym, że właściwie cały czas funkcjonuje tak, by jej nie sprowokować, nie wkurzyć, nie narazić się, a przy tym by może ją czymś zaciekawić itp. Moje życie zmieniło się umilanie jej życia, a ona i tak w sumie byłą niezadowolona. 

Tak samo jak Ty obawiałem się samotności i w gruncie rzeczy było mi dobrze. Choć to co napisałem wyżej sugeruje jakąś tyranie, to Ty autorze na pewno wiesz o czym mówię. Tego gołym okiem nie widać i jak człowiek się nad tym nie zastanawia i po prostu w tym funkcjonuje.Wtedy jest ok tylko może czegoś brak? Jakieś przeświadczenie, że nie tak miało wyglądać moje życie?

Koniec końców ja odszedłem. Nauczony tym doświadczeniem wiedziałem czego nie chce. Bardzo szybko zorientowałem się, że gdy nie muszę postępować tak by jej nie urazić itp. (gdy po prostu nie muszę myśleć za nią) to mam mnóstwo wolnego czasu i siły do samorealizacji. Zaczałem jeszcze aktywniej zajmować się swoimi pasjami. Pewnego dnia kogoś poznałem i uważam, że to był bardzo dobry ruch w moim życiu, a byłem o włos od ślubu z taką kobietą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

W sumie napisałem jak to było u mnie ale Ci nie doradziłem 😄 Uważam, że Ty już wiesz, że Ci to nie gra. Nie jesteś szczęśliwy. Po prostu są rzeczy, które Cię przy niej trzymają i ciężko jest tak z dnia na dzień zmienić swoje życie. Uważam, jednak że warto. Moja była, po kilku miesiącach zrozumiałą swoje błędy i dziś też nad sobą pracuje. Odpuść, to moja rada. Czego byś nie zorbił i tak będzie źle. Na poczatku będzie ciężko, ale powiem CI szczerze, że bardzo szybko utwierdzisz się w przekonaniu, że ta decyzja była słuszna. Wystarczy, że na prawdę pozbędziesz się tego ciężaru noszenia jej na plecach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Być z kimś żeby nie być samemu to kiepska motywacja. Paradoksalnie rozmowa jest konieczna. Musisz jej powiedzieć, co czujesz i zapytać o jej uczucia. Co takiego się dzieje, że nie możecie być przyjaciółmi, że nie możesz się przed nią otworzyć, że wybucha agresją czy bije. Dla mnie to nienormalne i niedopuszczalne w związku. Sama jestem kobietą, po ślubie 18 lat, są różne sytuacje, ale nie wyobrażam sobie awantur i bójek z mężem. Piszesz, że macie dobry seks, że ją szanujesz, ale jednocześnie boisz się rozmawiać i unikasz spotkania i bycia w domu. Żyjesz w sprzeczności i w jakiejś pułapce. Koniecznie z nią rozmawiaj i albo się ogranie również na polu relacji, o ile masz ochotę czekać i walczyć o to, albo niestety nic z tego może nie wyjść. Wyobraź sobie przyszłość z taką osobą, już nie mówiąc dzieci. Taka osoba nie nadaje się do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To prawda, niestety mam takie same odczucia, że mimo starań ta osoba nie nadaje się do związku. Jak to podsumował JEJ (!!!) przyjaciel, jest dobrze, kiedy robimy to co ona chce, jak nie robimy są fochy. 

Ze względu na pomoc w życiu trudno mi to odpuścić, a co więcej, nie wiem, jak to zrobić bo mieszkam z nią, w moim mieszkaniu, i ciężko będzie mi znosić jej miny smutne i foszki podczas wyprowadzki. Rozmowy nie trafiają, nie mam już argumentów. ZAWSZE (w 95%) wychodzi że ja jestem winien. A ja naprawdę nie czuje się winny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka

Proponuję wyhodować jaja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co dokładnie masz na myśli?

Właśnie przez takie kobiety jak Ty, faceci są, jacy są. Bo ja rozumiem, że wyhodowanie jaj w tym wypadku oznacza zerwanie z nią, ale WY potem płaczecie że "faceci tacy bez uczuć". Więc doceń, że się staram.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To nie jest kwestia jaj czy ich braku. Po prosu zanim się zorientowałeś co się wydarzyło i jak wygląda wasza realcja było już za późno. Czysta manipulacja, choć nie świadoma. 

 

Ja to określałem terroryzmem psychicznym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Obecnie spotykam sie z dwiema dziewczynami. Jedna przejawia symptomy o jakich wspomniales. Druga bardzo ugodowa, czuje sie przy niej mega wyluzowany i spokojny.

Ogolnie na zwiazek szukam oazy spokoju, a nie ciaglej walki. Tak jak Tobie, daleko mi do pantofla i wojna o to bedzie zawsze. Kobiety mysla, ze jak maja ladna buzie to wystarczy. Nie, nie wystarczy. Jestes super facetem i mozesz miec ladniejsza i spokojniejsza. Z takiego zalozenia wychodz. 

Taka wlasnie dziewczyne poznalem i jest po prostu cudownie. Ciezko to opisac slowami. Nie ma w niej nic negatywnego, natomiast przy drugiej musze wazyc kazde slowo. 

Jaka byla na poczatku? Nie widziales oznak tego, ze swiat u niej kreci sie wokol niej? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Aby zwiazek byl udany to kobieta musi byc nieco ulegla, a nie facet. Uderz piescia w stol i powiedz jej to wszystko i ze nie wyobrazasz sobie dalej zwiazku w takiej formie, ze ona tobie mentalnie na glowe bedzie wchodzila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Obecnie spotykam sie z dwiema dziewczynami. Jedna przejawia symptomy o jakich wspomniales. Druga bardzo ugodowa, czuje sie przy niej mega wyluzowany i spokojny.

Ogolnie na zwiazek szukam oazy spokoju, a nie ciaglej walki. Tak jak Tobie, daleko mi do pantofla i wojna o to bedzie zawsze. Kobiety mysla, ze jak maja ladna buzie to wystarczy. Nie, nie wystarczy. Jestes super facetem i mozesz miec ladniejsza i spokojniejsza. Z takiego zalozenia wychodz. 

Taka wlasnie dziewczyne poznalem i jest po prostu cudownie. Ciezko to opisac slowami. Nie ma w niej nic negatywnego, natomiast przy drugiej musze wazyc kazde slowo. 

Jaka byla na poczatku? Nie widziales oznak tego, ze swiat u niej kreci sie wokol niej? 

 

Widziałem to od samego początku. Byłem w bardzo trudnej życiowje sytuacji i ona mnie z niej, poniekąd wyciągnęła. Mówię poniekąd ponieważ to była moja zajebiście trudna praca ale ogółem dodawala mi motywacji i odwagi, Właśnie dlatego mam mieszane uczucia. Odpowiadając na pytanie, widziałem od początku, że świat się kręci w ogól niej, chyba tylko z uwagi na niską samoocenę to zaakceptowałęm i caly czas czułem się gorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Obecnie spotykam sie z dwiema dziewczynami. Jedna przejawia symptomy o jakich wspomniales. Druga bardzo ugodowa, czuje sie przy niej mega wyluzowany i spokojny.

Ogolnie na zwiazek szukam oazy spokoju, a nie ciaglej walki. Tak jak Tobie, daleko mi do pantofla i wojna o to bedzie zawsze. Kobiety mysla, ze jak maja ladna buzie to wystarczy. Nie, nie wystarczy. Jestes super facetem i mozesz miec ladniejsza i spokojniejsza. Z takiego zalozenia wychodz. 

Taka wlasnie dziewczyne poznalem i jest po prostu cudownie. Ciezko to opisac slowami. Nie ma w niej nic negatywnego, natomiast przy drugiej musze wazyc kazde slowo. 

Jaka byla na poczatku? Nie widziales oznak tego, ze swiat u niej kreci sie wokol niej? 

 

Świetnie to ująłeś. Dokładnie życie z taką kobietą to ciągła walka.

Autorze ja mam pytanie, czy rodzice Twojej partnerki są rozwiedzeni, a ona została z matką? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, adamek03836 napisał:

Cześć - mam taką kwestię: od półtora roku jestem z moją kobietą, poznaliśmy się trochę po moim poprzednim rozstaniu - około pół roku. Miałem dobre i szczere intencje co do mojej obecnej kobiety ale w tym momencie wychodzą takie kwiatki jak to, że jest bardzo apodyktyczna co mówią nawet jej przyajciele. Ja generalnei nie jestem typem pantofla więc konczy się kłótniami. Mieszkamy u mnie ale coraz częściej mam ochotę jej unikać. Nawet jak się pokłócimy jest zawsze na jej i muszę biegać i ją przeproaszać. W zasadzie nie wiem dlaczego z nią jestem - szanuję ją, uważam za wartościową osobę ale ostatnio chyba jest coraz gorzej i coraz więcej kłótni. 

 

Jest piękną dziewczyną jaką zawsze chciałem ale zaczynam zauważać że przebywanie razem po prostu mnie męczy, że jakoby ja dostoswuje siędo niej, żeby jej nie sprowokować, żeby nie wybuchnęła agresją. Tak, w naszym związku dochodziło do aktów agresji, jak szturchnięcia i popchnięcia. Kiedyś mnie uderzyła, kiedyś nazwała ...iarzem, generalnie jest DDA ale ja TEŻ NIE JESTEM ŚWIĘTY z czego zdaję sobie sprawę. 

Of kors pierwszą myślą jak rozwiązać takie problemy jest: szczera rozmowa. Niestety, mam z nią takie doświadczenia, że poruszanie tematów ważnych, któe naprawdę mnie bolą, jest trudne - tzn często ona reaguje agresją np. na wzmianki o byłych - i okej, nie każdy lubi o tym rozmawaić ale czuje się taki..no spięty przy niej, takie zupełne przeciwieństwo przyjaźni, dobrej relacji.

Seks jest znakomity, ale coraz częściej zastanawiam się czy warto to ciągnąć. DOdam, że partnerka jest poukładana życiowa, z kiepskiego domu, dobrze zarabia, zaradna i trochę teżmnie ogarnęła tzn pomogła znaleźć dobrą pracę. Na minus rzeczy, które napisałem powyżej.

Proszę o radę, bo na dzień obecny to przebywanie z nią przestało mi sprawiać jakąkolwiek przyjemność ale też...chyba lepsze to niż nic, bo trochęboję siębyć sam. Tak, wiem, jak to brzmi, masakra. Nie mówię że nie mam uczuć w tym związku ale uważam, że komunikacja z mojądrugą połówką jest jeszcze niżej niż dno i muł. DO tego dochodzi jej patologiczna zazdrość tzn: spojrzę tylko na inną dziewczynę i jest atak szału, albo porozmawiam z drugą osobą. Ale może ja to źle robię.

 

Pozdrawiam

Ona jest tylko człowiekiem i nigdy nie będzie ideałem. Musisz się z tym pogodzić i opuścić swoją strefę komfortu żeby wypracować sobie z nią jakieś odpowiednie relacje. Unikanie/uciekanie to największe zło i szybko się wszystko rozpadnie jeśli tak będziesz robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Świetnie to ująłeś. Dokładnie życie z taką kobietą to ciągła walka.

Autorze ja mam pytanie, czy rodzice Twojej partnerki są rozwiedzeni, a ona została z matką? 

Nie. Jej ojciec jest alkoholikiem jej rodzice są razem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, adamek03836 napisał:

Cześć - mam taką kwestię: od półtora roku jestem z moją kobietą, poznaliśmy się trochę po moim poprzednim rozstaniu - około pół roku. Miałem dobre i szczere intencje co do mojej obecnej kobiety ale w tym momencie wychodzą takie kwiatki jak to, że jest bardzo apodyktyczna co mówią nawet jej przyajciele. Ja generalnei nie jestem typem pantofla więc konczy się kłótniami. Mieszkamy u mnie ale coraz częściej mam ochotę jej unikać. Nawet jak się pokłócimy jest zawsze na jej i muszę biegać i ją przeproaszać. W zasadzie nie wiem dlaczego z nią jestem - szanuję ją, uważam za wartościową osobę ale ostatnio chyba jest coraz gorzej i coraz więcej kłótni. 

 

Jest piękną dziewczyną jaką zawsze chciałem ale zaczynam zauważać że przebywanie razem po prostu mnie męczy, że jakoby ja dostoswuje siędo niej, żeby jej nie sprowokować, żeby nie wybuchnęła agresją. Tak, w naszym związku dochodziło do aktów agresji, jak szturchnięcia i popchnięcia. Kiedyś mnie uderzyła, kiedyś nazwała ...iarzem, generalnie jest DDA ale ja TEŻ NIE JESTEM ŚWIĘTY z czego zdaję sobie sprawę. 

Of kors pierwszą myślą jak rozwiązać takie problemy jest: szczera rozmowa. Niestety, mam z nią takie doświadczenia, że poruszanie tematów ważnych, któe naprawdę mnie bolą, jest trudne - tzn często ona reaguje agresją np. na wzmianki o byłych - i okej, nie każdy lubi o tym rozmawaić ale czuje się taki..no spięty przy niej, takie zupełne przeciwieństwo przyjaźni, dobrej relacji.

Seks jest znakomity, ale coraz częściej zastanawiam się czy warto to ciągnąć. DOdam, że partnerka jest poukładana życiowa, z kiepskiego domu, dobrze zarabia, zaradna i trochę teżmnie ogarnęła tzn pomogła znaleźć dobrą pracę. Na minus rzeczy, które napisałem powyżej.

Proszę o radę, bo na dzień obecny to przebywanie z nią przestało mi sprawiać jakąkolwiek przyjemność ale też...chyba lepsze to niż nic, bo trochęboję siębyć sam. Tak, wiem, jak to brzmi, masakra. Nie mówię że nie mam uczuć w tym związku ale uważam, że komunikacja z mojądrugą połówką jest jeszcze niżej niż dno i muł. DO tego dochodzi jej patologiczna zazdrość tzn: spojrzę tylko na inną dziewczynę i jest atak szału, albo porozmawiam z drugą osobą. Ale może ja to źle robię.

 

Pozdrawiam

Skąd jesteś? Mój nr 500 323 070

😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Zabawane bo ta dziewczyna, z ktora sie spotykam i przejawia takie zachownia, wychowala sie bez ojca. Czy to ma jakis wplyw? 

Mi sie wydaje, ze kobiete trzeba od poczatku wychowac aby byl spokoj. Nie bac sie jej stracic przede wszystkim, pokazac ze masz jaja. Ze wolisz byc sam anizeli znosic jej humory. No ale ladna buzia potrafi odebrac honor. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Ogolnie bym zrobil tak jak napisalem. Uderzyl piescia w stol i powiedzial jej o co ci chodzi. Ale ludzie nie zmieniaja. DDA nie nadaja sie do zwiazku. Jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dertop

Jestem DDA i nie jestem taka jak partnerka autora.Wogóle nikt z mojego rodzeņstwa taki nie jest.To nie DDA .Ona taka jest to jej charakter.Nie piszcie głupot że  ktoś  z DDA do związku się  nie nadaje bo to nie jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×