Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Trud życia z NIEPIJĄCYM alkoholikiem

Polecane posty

Gość Gość
6 minut temu, Gość gość napisał:

Autorko po części Ty też bierzesz za to odpowiedzialność. Twoim zadaniem jest bronić dzieci, które są za małe, żeby same mogły to robić. Twój mąż jest człowiekiem, który zachowuję się patologicznie. I uważasz, że dom który tworzycie nie jest patologią? Uważasz, że da się to rozdzielić? Wiem, że jest Ci ciężko, że pewnie wewnętrznie umierasz, że miotasz się i pewnie nie masz wsparcia. Rzeczywistość jest jednak taka, że nie tylko Ty cierpisz, Twoje dzieci również. A tu już pojawia się Twoja rola. Nawet jak zrzucisz winę na męża, co się zmieni w Twoim życiu? Będzie lepsze? Autorko przemyśl to wszystko. Autorko po co Ty jesteś z tym człowiekiem? 

Tak jak piszesz, miotam się i nie mam wsparcia od momentu od kiedy zaczął pić. W domu miałam normalne relacje jako dziecko i po prostu nigdy nie wyobrażałam sobie nawet, że może mnie coś takiego spotkać. Chciałam stworzyć normalny dom, kochająca się rodzinę i trudno mi to przyjąć do wiadomości, że mi się to nie udało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Dama Kier napisał:

Tak...zafundowałas Wiesz czemu? Bo nie odeszłas wtedy kiedy był  ,, alarm,, w piciu I zachowaniu męża. Niestety jesteś współuzależniona , przywyklas to nałogu męża  postrzegasz  cała sytuację ,, inaczej,, niż osoby poza....bo to jest współuzależnienie. Absolutnie nie czuj się winna Bo to nie Twoja wina .Wybacz że tak ostro....No ale czasami trzeba ...

 

Odchodziłam kilka razy, Lecz wracałam. Takie błędne koło. Był czas kiedy długo długo było dobrze i nie miałam świadomości, że to wszystko jest na taką skalę. Współuzależnienie to też jest proces,dlatego to wszystko nie jest takie proste. Wydaje Ci się, że to taka jednorazowa sytuacja, przecież każdemu się może zdarzyć i wracasz. Aż dochodzi do tego, że się znieczulasz na to co się dzieje,jakos stsrasz się funkcjonować w tym chorym układzie. Dlatego nie obwiniam siebie, bo on mnie omotal swoim zachowaniem jak diabel. Wszytko się działo stopniowo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

biedne dzieci 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

biedne dzieci 

Robie wszystko co w mojej mocy żeby czuly się bezpiecznie i nie wyglądają na nieszczęśliwe czy zaburzone. Ojciec w stosunku do nich też jest dobry. Jednak mam ciągle świadomość tego, że są sytuacje których nigdy nie powinny przeżywać. Jak choćby jego nerwowe zachowania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Nenesh wiesz jaki alkoholicy mają problem doprowadząjacy ich do alkoholizmu? Lubią pić. Po prostu lubią pić. Tych, co mieli poważny problem, traumę etc jest bardzo malutko.

Wiesz kochana jak wielu akoholików codziennie sobie mówi, że wczoraj to był ostatni raz i już więcej alkoholu do ust nie wezmą? Mnóstwo. Zależy również od fazy w której się znajdują. Znam środowisko alkoholików i osób współuzależnionych i uwierz mi, że bardzo mało jest osób które naprawdę lubią pić. A nawet jak lubią pić to chcieliby kontrolować picie, bo nie chcą się upijać tylko być trochę na haju lub lubią smak piwa czy wina ( bo żeby ktoś lubił smak wódki to nie słyszałam)

Autorko dowiedz się czy u ciebie w mieście jest Al-anon. Jest to wspólnota dla współuzależnionych i mają swoje spotkania, mitingi, wspierają się. 

Co do twojego męża, to moje zdanie jest takie, że twój mąż nie pogodził się ze stratą alkoholu. Może i naprawdę chce nie pić, ale psychika ludzka jest naprawdę bardzo trudna do zrozumienia. Twój mąż tzn jego organizm chce pić jego głowa nie dokońca się poddała i też chce pić. Twój mąż moim zdaniem chciałby pić kontrolowanie. Wścieka się na ciebie, bo musi się wyzyć i robi to na tobie. Dziewczyno nie rób sobie tego. Idź na Al-anon próbuj sama sobie najpierw pomóc. Wiem jakie to trudne, ale niestety jeśli się poddasz i będziesz wciąż uzależniona od jego emocji, przegrasz życie ty i twoje dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Wiesz kochana jak wielu akoholików codziennie sobie mówi, że wczoraj to był ostatni raz i już więcej alkoholu do ust nie wezmą? Mnóstwo. Zależy również od fazy w której się znajdują. Znam środowisko alkoholików i osób współuzależnionych i uwierz mi, że bardzo mało jest osób które naprawdę lubią pić. A nawet jak lubią pić to chcieliby kontrolować picie, bo nie chcą się upijać tylko być trochę na haju lub lubią smak piwa czy wina ( bo żeby ktoś lubił smak wódki to nie słyszałam)

Autorko dowiedz się czy u ciebie w mieście jest Al-anon. Jest to wspólnota dla współuzależnionych i mają swoje spotkania, mitingi, wspierają się. 

Co do twojego męża, to moje zdanie jest takie, że twój mąż nie pogodził się ze stratą alkoholu. Może i naprawdę chce nie pić, ale psychika ludzka jest naprawdę bardzo trudna do zrozumienia. Twój mąż tzn jego organizm chce pić jego głowa nie dokońca się poddała i też chce pić. Twój mąż moim zdaniem chciałby pić kontrolowanie. Wścieka się na ciebie, bo musi się wyzyć i robi to na tobie. Dziewczyno nie rób sobie tego. Idź na Al-anon próbuj sama sobie najpierw pomóc. Wiem jakie to trudne, ale niestety jeśli się poddasz i będziesz wciąż uzależniona od jego emocji, przegrasz życie ty i twoje dzieci. 

Wiem, nie mogę na to pozwolić. Najpierw psycholog i terapia. Trudno jest to wszystko też ogarnąć przy dwójce małych dzieci. Starszy chodzi do przedszkola, ale młodsze wszędzie zabieram ze sobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja jeszcze tak naprawdę zbyt mało wiem na ten temat., ale czas w końcu zadbać o siebie i przestać udawać, że ze wszystkim sobie świetnie radzę sama. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Robie wszystko co w mojej mocy żeby czuly się bezpiecznie i nie wyglądają na nieszczęśliwe czy zaburzone. Ojciec w stosunku do nich też jest dobry. Jednak mam ciągle świadomość tego, że są sytuacje których nigdy nie powinny przeżywać. Jak choćby jego nerwowe zachowania. 

One są wszystkiego świadome więc nie pisz co robisz, bo nie robisz tego co powinnaś. Poczytaj sobie historie dda i odpowiedz na pytanie czy chcesz żeby miały kiedyś takie życie. Ich matki też myślał, że robią wszystko. Straszne. Osoba, która powinna ich chronić głównie zastanawia się jak dogodzić mężowi żeby się na niej nie wyżywał a nie jak uciec stamtąd i zabrać je w bezpieczne i spokojne miejsce. Na co czekasz? Chcesz kiedyś patrzeć na to jak patologiczne związki same tworzą, bo taki miały wzorzec rodziny? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość gosc napisał:

One są wszystkiego świadome więc nie pisz co robisz, bo nie robisz tego co powinnaś. Poczytaj sobie historie dda i odpowiedz na pytanie czy chcesz żeby miały kiedyś takie życie. Ich matki też myślał, że robią wszystko. Straszne. Osoba, która powinna ich chronić głównie zastanawia się jak dogodzić mężowi żeby się na niej nie wyżywał a nie jak uciec stamtąd i zabrać je w bezpieczne i spokojne miejsce. Na co czekasz? Chcesz kiedyś patrzeć na to jak patologiczne związki same tworzą, bo taki miały wzorzec rodziny? 

Nie dopowiadaj sobie, nie zastanawiam się jak dogodzić mężowi. Widzę, że niepotrzebnie tu napisałam. Od kilku osób fakt, otrzymałam pomocne rady. Nie chodzi mi, żeby ktoś mi przyklasnal,ale jestem na tyle zrujnowana psychicznie, że nawet takie internetowe głupie gadanie obcych osob na mnie zle działa. Tym bardziej, że naprawdę walczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ifff

 MYSLE ze udaj się do ośrodka leczenia współuzależnien  Twoje zdrowie psychiczne jest najważniejsze ! Badz stanowcza w stosunku do męża.Bedzie płakał obiecywał gruszki na wierzbie. NIE daj się zwieść .Rozstan sie z nim.( Moze za jakis czas  wyjdzie na prostą I przestanie pić? Kto wie ...) No ale teraźniejszość jest w tej chwili najważniejsza :)powodzenia

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

On sam ostatnio chciał rozwodu. Uważa, że swoim zachowaniem i tym, że jestem zimna utrudniam mu trzezwienie,a bycie trzeźwym to dla niego priorytet. Tylko jak być  "ciepła",? Jak za każdym razem jak zrobie coś dla niego dostaje po sercu. Bo on znów wpadnie w szał z byle powodu. Więc wiesz... Do picia bardzo nie chce wrócić. Nawet kosztem rodziny. 

Jak czasami czytam niektóre wpisy to mam wrażenie, że ludzie naprawdę są emocjonalnie upośledzeni. Autorko nie masz przypadkiem za sobą jakiegoś ciężkiego dzieciństwa lub przeżycia? Bo strasznie ustawiasz się w roli ofiary. Jeżeli przeszkadzasz swojemu mężowi w trzeźwieniu niech się wprowadzi na kilka miesięcy. Stawiasz sprawę jasno. Dzieci muszę mieć stabilny dom, on ze względu na swój stan i terapię nie jest w stanie zająć się dziećmi, dlatego niech się wyprowadzi. Myślę autorko, że potrzebujesz pomocy specjalisty. Za dużo w Tobie gniewu i żalu do męża ( w sumie słusznego), który uniemożliwia normalną konstruktywną rozmowę. Zawinił Twój mąż, wpadł w nałóg, Ty mu pomagasz a on zamiast być wdzięczny mówi Ci jeszcze, że mu przeszkadzasz. I tu pojawia się pytanie. Dlaczego na to pozwalasz? Pozwalasz na brak szacunku, niszczysz siebie sama. Nie zmusisz swojego męża żeby był miły, że Cię szanował. Z drugiej strony Ty sama siebie nie szanujesz pozwalając na takie zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Tak jak piszesz, miotam się i nie mam wsparcia od momentu od kiedy zaczął pić. W domu miałam normalne relacje jako dziecko i po prostu nigdy nie wyobrażałam sobie nawet, że może mnie coś takiego spotkać. Chciałam stworzyć normalny dom, kochająca się rodzinę i trudno mi to przyjąć do wiadomości, że mi się to nie udało. 

Napiszę tylko jedno. Chciałaś stworzyć normalny dom, kochającą się rodzinę, nie ma jej. Nie ma zaklęć, które spowoduja, że wszystko wróci do normy. Traktujesz to jako przegraną. A życie to nie wyścig, nie da się wszystkiego zaplanować, dotykają nas różne sytuacje, w tym losowe. Przegraną nie jest to, ze Twój mąż pił i wasz dom to fikcja. Przegrana to niereagowanie na zaistniałą sytuację i pozwalanie na to wszystko. 

I jeszcze słowo odnośnie Twoich dzieci. Coś co mnie najbardziej przeraziło w tym co piszesz. Że starasz się zapewnić bezpieczeństwo Twoim dzieciom i że ojciec jest dla nich miły. Autorko życie twoich dzieci to karuzela. Ojciec, który jest raz miły a raz wyzywa matkę. Nie znasz dnia ani godziny. To strasznie niebezpieczne, bo zasłania ogromny problem. Ojciec jest miły, więc dzieciom nie dzieje się krzywda, a przynajmniej nie aż taka wielka. A tak szczerze jeżeli twój mąż nie panuje nad emocjami to dzieci widzą to niestety i żyją w permanentnym stresie. To straszne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Czytając od początku Twoje wpisy nie uwierzę, że miałaś szczęśliwe, normalne dzieciństwo. Albo bawisz się czasem innych ciągnąc prowo, które coraz bardziej się kupy nie trzyma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość gość napisał:

Jak czasami czytam niektóre wpisy to mam wrażenie, że ludzie naprawdę są emocjonalnie upośledzeni. Autorko nie masz przypadkiem za sobą jakiegoś ciężkiego dzieciństwa lub przeżycia? Bo strasznie ustawiasz się w roli ofiary. Jeżeli przeszkadzasz swojemu mężowi w trzeźwieniu niech się wprowadzi na kilka miesięcy. Stawiasz sprawę jasno. Dzieci muszę mieć stabilny dom, on ze względu na swój stan i terapię nie jest w stanie zająć się dziećmi, dlatego niech się wyprowadzi. Myślę autorko, że potrzebujesz pomocy specjalisty. Za dużo w Tobie gniewu i żalu do męża ( w sumie słusznego), który uniemożliwia normalną konstruktywną rozmowę. Zawinił Twój mąż, wpadł w nałóg, Ty mu pomagasz a on zamiast być wdzięczny mówi Ci jeszcze, że mu przeszkadzasz. I tu pojawia się pytanie. Dlaczego na to pozwalasz? Pozwalasz na brak szacunku, niszczysz siebie sama. Nie zmusisz swojego męża żeby był miły, że Cię szanował. Z drugiej strony Ty sama siebie nie szanujesz pozwalając na takie zachowania

Nie miałam trudnego dzieciństwa i może też poniekąd dlatego trudno mi pojąć, że można takim być. Nie potrafię sobie sama ze sobą poradzić. W pewnym momencie tak mnie to wszystko przytloczylo, dwoje malutkich dzieci, zmęczenie  jego alkoholizm, przemoc. W tym wszystkim jestem bardzo samotna i zbyt słaba, żeby to w pojedynkę udźwignąć i poukładać. Dlatego psycholog. Terapeuta uzależnień przedstawił mi wszystko z punktu widzenia alkoholizmu, jego mechanizmów itd. A psycholog myślę, że pomoże mi poukładać wszystko w głowie. Ciagle wypieralam z siebie to, że mam problem az w końcu mnie to przerosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gość napisał:

Czytając od początku Twoje wpisy nie uwierzę, że miałaś szczęśliwe, normalne dzieciństwo. Albo bawisz się czasem innych ciągnąc prowo, które coraz bardziej się kupy nie trzyma. 

Ehh jak wy wszyscy wszędzie węszycie prowokacje. To jest życiowy problem, a wypowiedź może nie trzyma się kupy bo ja sama się już kupy nie trzymam. Nigdy nie miałam większego problemu niż teraz i mnie to przeroslo. Napisałam tutaj, żeby nie czuć się aż tak całkiem samotna z tym wszystkim licząc na...sama nie wiem na co. Na dobre słowo, na zobrazowanie sytuacji patrząc na to obiektywnie, na kopa do działania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Czytając od początku Twoje wpisy nie uwierzę, że miałaś szczęśliwe, normalne dzieciństwo. Albo bawisz się czasem innych ciągnąc prowo, które coraz bardziej się kupy nie trzyma. 

Dlaczego nie wierzysz w to, że miałam normalne dzieciństwo? Co według Ciebie o tym swiadczy? Bo nie rozumiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka

Witam.. Ja również żyje z trzezwiejacym alkoholikiem. Mamy dwójkę dzieci. Mimo że teraz jest 'dobrze', ja wciąż każdego dnia nie mogę o tym zapomnieć i żyć normalnie. Jest wobec mnie kochający i troskliwy Ale ja wciąż w środku czuje niepewność i strach przed 'kolejnym razem'. Wykańcza mnie to psychicznie.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
47 minut temu, Gość Aśka napisał:

Witam.. Ja również żyje z trzezwiejacym alkoholikiem. Mamy dwójkę dzieci. Mimo że teraz jest 'dobrze', ja wciąż każdego dnia nie mogę o tym zapomnieć i żyć normalnie. Jest wobec mnie kochający i troskliwy Ale ja wciąż w środku czuje niepewność i strach przed 'kolejnym razem'. Wykańcza mnie to psychicznie.. 

Asia opowiedz coś więcej. Ile czasu mąż nie pije? Był na terapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos

Nie ma za bardzo sensu pisać bo i tak tego nie wykorzystasz, ale może inna osoba, która będzie miała podobny problem coś wykorzysta z mojego doświadczenia. Kobiety alkoholików dzielą się na 3 grupy: pierwsza to te, które szybko odchodzą, kiedy widzą problem alkoholu męża, oczywiście rozmawiają i stawiają granice, ale kiedy mąż ich nie szanuje, kończą ten związek. Druga grupa to te, które, owszem odchodzą, ale po długim okresie tkwienia w bagnie, często i tak już są psychicznie zgnojone, dzieci dda. Trzecia grupa nie odchodzi nigdy, czyli jak przysięgały, aż do śmierci. Ja należę do tej pierwszej grupy. Mąż nigdy nie był agresywny, nie pił, miał hobby, inteligentny. Posypało się, kiedy zaangażował się za bardzo w pracę. Nie musiał, zawsze pracowaliśmy oboje. Pracę stracił i mi przez długi okres nie powiedział. Pił bardzo dobrze się maskując. Nie pił codziennie przynajmniej na początku.Wybierał dni, kiedy miałam nocne zmiany, albo byłam tak zmęczona, że szłam wcześniej spać. Czasami potrafił wstać w nocy, żeby się napić, kiedy już spałam. Rano nie było czuć bo wstawał przede mną.Po około roku ukrywania, powoli wszystko zaczęło wychodzić, bo już nie kontrolował tego.Najpierw uwagi, szczera rozmowa, że widzę problem. Powiedział, że ma ciężki czas, tak odreagowuje i że widzi problem i przestaje. Poszedł na terapię. Zaznaczam nie było afer czy kłótni. Po 2 miesiącach pojechałam z dziećmi na wakacje, po powrocie już nie ukrywał, że będzie pił, ale że nie ma problemu. Były krzyki na mnie, wyzwiska. Wezwałam policję. Zabrała go bo był pijany. W skrócie wyprowadziłam się z domu (naszego) z 2 małych dzieci, bo on nie chciał go opuścić. Nie było żadnych powrotów, złożyłam o rozwód. Zrobiłam to w pierwszej kolejności ze względu na mnie, bo myślałam o sobie i swoim życiu. 

Nie miałam łatwej sytuacji, ale przez chwilę nie zastanawiałam się nad tym, że zostać i pozwolić krzywdzić siebie i dzieci. Zawsze jest gdzie odejść, zawsze ktoś może. Rodzice, rodzeństwo, dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi, a nawet jak na ich pomoc nie można liczyć, są inne drogi np. mops, urząd miasta, wójt, fundacje, dom samotnej matki itd. Ale szczerze nie znam ani jednej żony alkoholika, która zwracała się o pomoc we wszystkie możliwe miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Dlaczego nie wierzysz w to, że miałam normalne dzieciństwo? Co według Ciebie o tym swiadczy? Bo nie rozumiem. 

To, że tkwisz w obecnym układzie i tolerujesz przemoc wobec siebie i godzisz się z tym, że dzieci wyrosną na DDA. I nie wmawiaj, że jest inaczej. Nie musisz. To anonimowe forum. Dysfunkcje rodzinne z czasów dzieciństwa i dorastania robią swoje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość ktos napisał:

Nie miałam łatwej sytuacji, ale przez chwilę nie zastanawiałam się nad tym, że zostać i pozwolić krzywdzić siebie i dzieci.

Miło przeczytać. Człowiek czasem znajdzie się w trudnej sytuacji nie ze swojej winy, ale ważne jak z tej sytuacji i kiedy wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
51 minut temu, Gość Gość napisał:

To, że tkwisz w obecnym układzie i tolerujesz przemoc wobec siebie i godzisz się z tym, że dzieci wyrosną na DDA. I nie wmawiaj, że jest inaczej. Nie musisz. To anonimowe forum. Dysfunkcje rodzinne z czasów dzieciństwa i dorastania robią swoje. 

Nie trzeba traum z dzieciństwa, żeby stać się osobą współuzależnioną, to może spotkać każdego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Asia opowiedz coś więcej. Ile czasu mąż nie pije? Był na terapii?

Był na terapii.  Pierwszy raz na dwu tyg odtruciu, potem 6 tyg leczenia, potem miał zalamke, zmaga się również z depresją, miał próbę samobójczą, od około roku chodzi na terapię indywidualną bo jak twierdzi 'na takiej się odnalazł '. Sporadycznie jednak zdarza mu się wypić, w sytuacjach stresowych. Także nigdy chyba już nie będę miała spokojnego życia, już przestałam w to wierzyc 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość gość napisał:

Nie trzeba traum z dzieciństwa, żeby stać się osobą współuzależnioną, to może spotkać każdego

1. Napisałam TKWI, a nie, że znajdzie się w sytuacji trudnej i z niej wybrnie.

2. Nie trzeba traum. Dysfunkcja wystarczy, żeby narobić szkód w psychice. Naprawdę wielu rodziców robi krzywdę na przyszłość dzieciom. Powinny być jakieś specjalne szkolenia zanim się rodzicem zostanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

To, że tkwisz w obecnym układzie i tolerujesz przemoc wobec siebie i godzisz się z tym, że dzieci wyrosną na DDA. I nie wmawiaj, że jest inaczej. Nie musisz. To anonimowe forum. Dysfunkcje rodzinne z czasów dzieciństwa i dorastania robią swoje. 

Nie muszę wmawiać, bo po prostu tak jest. Miałam normalna rodzinę. I właśnie dlatego, że to anonimowe forum nie wiem dlaczego miałabym tu pisac nieprawdę. Uważacie, że jedynym wyjściem jest zostawić wszystko i odejść. A co jeśli chce się walczyć o rodzinę? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Aśka napisał:

Był na terapii.  Pierwszy raz na dwu tyg odtruciu, potem 6 tyg leczenia, potem miał zalamke, zmaga się również z depresją, miał próbę samobójczą, od około roku chodzi na terapię indywidualną bo jak twierdzi 'na takiej się odnalazł '. Sporadycznie jednak zdarza mu się wypić, w sytuacjach stresowych. Także nigdy chyba już nie będę miała spokojnego życia, już przestałam w to wierzyc 

Skoro mimo wszystko pije od czasu do czasu do przykro mi to pisać, ale w końcu "popłynie". Tak to działa niestety. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
6 godzin temu, Nenesh napisał:

Stwierdzenie, że 'lubi się pić' stanowi wymówkę i świadczy o bagatelizowaniu sytuacji. Alkohol jest zawsze ucieczką od czegoś i przynosi pijącemu określone korzyści w kontekście danego źródła. I to właśnie źródło nazywa się 'problemem', z którym należy się zmierzyć, jeśli chce się pokonać uzależnienie. Świadomość tu jest bardzo istotna.

Tak, tak ucieczka. Daruj sobie te pseudopsychologiczne bzdury. Piją, bo lubią. Napisałam. Alkoholików z problemem jest garstka. Reszta chleje, bo tak się im podoba. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina
6 godzin temu, Gość Gość napisał:

Aha, ja zafundowałam dzieciom patologie. Prosiłam aby nie wypowiadali się ludzie, którzy nie mają pojecia o problemie. 

Taa to może powiedz nam więcej o swoim problemie. Zafundowała sobie drugie dziecko z alkoholikiem, po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
27 minut temu, Gość Gość napisał:

1. Napisałam TKWI, a nie, że znajdzie się w sytuacji trudnej i z niej wybrnie.

2. Nie trzeba traum. Dysfunkcja wystarczy, żeby narobić szkód w psychice. Naprawdę wielu rodziców robi krzywdę na przyszłość dzieciom. Powinny być jakieś specjalne szkolenia zanim się rodzicem zostanie. 

1. Tkwi, bo jest współuzależniona, system musi jakoś odpowiedzieć na nowe warunki.

2. Zgadzam się, ale nadal, nie trzeba dysfunkcji, ani nie trzeba mieć osobowości zależnej, system zawsze dąży do utrzymania homeostazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie muszę wmawiać, bo po prostu tak jest. Miałam normalna rodzinę. I właśnie dlatego, że to anonimowe forum nie wiem dlaczego miałabym tu pisac nieprawdę. Uważacie, że jedynym wyjściem jest zostawić wszystko i odejść. A co jeśli chce się walczyć o rodzinę? 

Jaką rodzinę??póki co to niszczysz rodzinę-siebie i dzieci!!!!kto ma walczyć-TY?czy on??

To, że odejdziesz nie znaczy, że nie będziecie rodziną. Wtedy będzie miał możliwość wykazania się. Jakby naprawdę się starał to możecie znowu razem zamieszkać. 

Tak z ciekawości, kiedy zaczął pić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×