Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Trud życia z NIEPIJĄCYM alkoholikiem

Polecane posty

Gość gość
23 minuty temu, Gość Gośc napisał:

Tak, tak ucieczka. Daruj sobie te pseudopsychologiczne bzdury. Piją, bo lubią. Napisałam. Alkoholików z problemem jest garstka. Reszta chleje, bo tak się im podoba. 

Piją z jakiegoś powodu, ona ma rację. Piją chociażby dlatego, że mają do dupy połączenie z emocjami i regulują je alkoholem. W uzależnieniu istnieje coś takiego, jak upośledzenie kontroli, alkoholik może sobie zakładać, że wypije 2 kieliszki, a potem skończy na 0,5 l.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamer
29 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie muszę wmawiać, bo po prostu tak jest. Miałam normalna rodzinę. I właśnie dlatego, że to anonimowe forum nie wiem dlaczego miałabym tu pisac nieprawdę. Uważacie, że jedynym wyjściem jest zostawić wszystko i odejść. A co jeśli chce się walczyć o rodzinę? 

Tej rodziny już nie ma. Facet nienawidzący żony i traktujący ją jak ścierkę do podłogi to nie rodzina. Poza tym jaka walka? Można próbować coś ratować jak dwie strony tego chcą. On nie chce. Współczuję dzieciom matki, która trzyma ich w bagnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
38 minut temu, Gość Aśka napisał:

Był na terapii.  Pierwszy raz na dwu tyg odtruciu, potem 6 tyg leczenia, potem miał zalamke, zmaga się również z depresją, miał próbę samobójczą, od około roku chodzi na terapię indywidualną bo jak twierdzi 'na takiej się odnalazł '. Sporadycznie jednak zdarza mu się wypić, w sytuacjach stresowych. Także nigdy chyba już nie będę miała spokojnego życia, już przestałam w to wierzyc 

To niech wróci na terapię uzależnienia, skoro ma wpadki. Powinien wiedzieć, co zrobić, żeby chociaż spróbować nie pić. Niech stosuje się do programu HALT itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość gość napisał:

Tkwi, bo jest współuzależniona

Tkwi, bo ma poczucie niemocy i bezradności, jak sobie poradzi z dwójką dzieci sama. A takie postawy kształtuje się obserwując relacje jako dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Tkwi, bo ma poczucie niemocy i bezradności, jak sobie poradzi z dwójką dzieci sama. A takie postawy kształtuje się obserwując relacje jako dziecko. 

No tak, a związek z alkoholikiem w ogóle nie miał wpływ na jej poczucie skuteczności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
17 minut temu, Gość Gość napisał:

Jaką rodzinę??póki co to niszczysz rodzinę-siebie i dzieci!!!!kto ma walczyć-TY?czy on??

To, że odejdziesz nie znaczy, że nie będziecie rodziną. Wtedy będzie miał możliwość wykazania się. Jakby naprawdę się starał to możecie znowu razem zamieszkać. 

Tak z ciekawości, kiedy zaczął pić?

Z tego co mi wiadomo aby związek mógł istnieć to musimy pracować nad sobą oboje. A więc Twoja teoria, że to tylko on powinien walczyć jest bez sensu. Nie mam zamiaru odchodzić  z tego wzgledu, że to jest tak samo mój dom jak i jego a ja z dwójką dzieci i klamotami nie będe się nigdzie tułac. To on ma się wyprowadzić. 

P. S. Wyczuwam dziwną ironię w Twoich odpowiedziach. Myślałam, że spotkam się tu z większą empatią. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
10 minut temu, Gość gość napisał:

To niech wróci na terapię uzależnienia, skoro ma wpadki. Powinien wiedzieć, co zrobić, żeby chociaż spróbować nie pić. Niech stosuje się do programu HALT itd

Tej terapii 6tyg nawet nie ukończył. Stwierdził że tam widzą w człowieku tylko alkoholika, typowego menela. A on siega po alkohol bo ma zaburzenia emocjonalne i nie radzi sobie ze stresem(Tak stwierdziła Pani od uzależnień w innym miejscu). I nie chciał już tam kontynuować leczenia, nie widział pomocy dla siebie. I potem trafił na te indywidualne. Ale jeszcze przed tym dzienne. Wogole kazda nerwowa sytuacja(Nawet to że spóźnił się na pociąg) powoduje sięganie do butelki. Ja to już nawet nie wiem jak mam z nim czasem rozmawiać żeby czasem się nie zdenerwował i znów tego nie zrobił. Muszę myśleć nad każdym słowem które wypowiadam.. Bo od razu nerwy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Aśka napisał:

Tej terapii 6tyg nawet nie ukończył. Stwierdził że tam widzą w człowieku tylko alkoholika, typowego menela. A on siega po alkohol bo ma zaburzenia emocjonalne i nie radzi sobie ze stresem(Tak stwierdziła Pani od uzależnień w innym miejscu). I nie chciał już tam kontynuować leczenia, nie widział pomocy dla siebie. I potem trafił na te indywidualne. Ale jeszcze przed tym dzienne. Wogole kazda nerwowa sytuacja(Nawet to że spóźnił się na pociąg) powoduje sięganie do butelki. Ja to już nawet nie wiem jak mam z nim czasem rozmawiać żeby czasem się nie zdenerwował i znów tego nie zrobił. Muszę myśleć nad każdym słowem które wypowiadam.. Bo od razu nerwy 

Asia, czyli pije w dalszym ciągu :(Nazywajmy rzeczy po imieniu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Aśka napisał:

Tej terapii 6tyg nawet nie ukończył. Stwierdził że tam widzą w człowieku tylko alkoholika, typowego menela. A on siega po alkohol bo ma zaburzenia emocjonalne i nie radzi sobie ze stresem(Tak stwierdziła Pani od uzależnień w innym miejscu). I nie chciał już tam kontynuować leczenia, nie widział pomocy dla siebie. I potem trafił na te indywidualne. Ale jeszcze przed tym dzienne. Wogole kazda nerwowa sytuacja(Nawet to że spóźnił się na pociąg) powoduje sięganie do butelki. Ja to już nawet nie wiem jak mam z nim czasem rozmawiać żeby czasem się nie zdenerwował i znów tego nie zrobił. Muszę myśleć nad każdym słowem które wypowiadam.. Bo od razu nerwy 

Dopiero teraz o tym piszesz? To, że widzą w człowieku tylko alkoholika, jest normalne, to się nazywa praca nad tożsamością. To z zaburzeniami emocjonalnymi to też prawda, to się nazywa mechanizm nałogowego regulowania uczuć, osoba uzależniona zamiast odczuwać trudne emocje, robi sobie dobrze alkoholem. To, że nie chciał kontynuować leczenia, oznacza tylko tyle, że jest w mechanizmach i nie widzi problemu.

Te indywidualne spotkania są chociaż z terapeutą uzależnień, czy tylko psychoterapeutą?

Ty też zachowujesz się normalnie, dostosowujesz wszystko do jego picia. Idź na terapie dla współuzależnionych, albo miting Al-Anon, jak ktoś wspomniał.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Asia, czyli pije w dalszym ciągu :(Nazywajmy rzeczy po imieniu. 

Pewnie macie rację. Pije. Mimo że ostatnie tygodnie są spokojne to ja tego spokoju wewnątrz nie mam. I nie mam też już pomysłu jak mu pomóc. Ciągle się łudzę że będzie lepiej, tylko czy to kiedyś nastąpi?  Wiele razy chciałam go zostawić. Ale chciałam mu pomóc, chciałam ratować naszą rodzinę choćby moim kosztem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Aśka napisał:

Pewnie macie rację. Pije. Mimo że ostatnie tygodnie są spokojne to ja tego spokoju wewnątrz nie mam. I nie mam też już pomysłu jak mu pomóc. Ciągle się łudzę że będzie lepiej, tylko czy to kiedyś nastąpi?  Wiele razy chciałam go zostawić. Ale chciałam mu pomóc, chciałam ratować naszą rodzinę choćby moim kosztem 

A to, że robisz to kosztem dzieci Ci nie przeszkadza?? Nie możesz mu pomóc jeżeli on sam nie będzie chciał pomóc sobie. Nie możesz. Marnujesz życie dzieciom. Opamietaj się. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
6 minut temu, Gość gość napisał:

Dopiero teraz o tym piszesz? To, że widzą w człowieku tylko alkoholika, jest normalne, to się nazywa praca nad tożsamością. To z zaburzeniami emocjonalnymi to też prawda, to się nazywa mechanizm nałogowego regulowania uczuć, osoba uzależniona zamiast odczuwać trudne emocje, robi sobie dobrze alkoholem. To, że nie chciał kontynuować leczenia, oznacza tylko tyle, że jest w mechanizmach i nie widzi problemu.

Te indywidualne spotkania są chociaż z terapeutą uzależnień, czy tylko psychoterapeutą?

Ty też zachowujesz się normalnie, dostosowujesz wszystko do jego picia. Idź na terapie dla współuzależnionych, albo miting Al-Anon, jak ktoś wspomniał.

 

Są z terapeutą uzależnień. Raz w tygodniu. Po tych spotkaniach widzę tą poprawę Ale niestety nie w 100%.  Myslalam o tej terapii dla wspoluzaleznionych ale boje sie ze nie dam rady. Nie potrafie głośno powiedzieć o moich uczuciach względem męża. Raz poszłam z nim do psychologa(Jeszcze przed rozpoczęciem leczenia) to skończyło się na moim płaczu i zakończeniu rozmowy. Po prostu nie potrafię.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Aśka napisał:

Są z terapeutą uzależnień. Raz w tygodniu. Po tych spotkaniach widzę tą poprawę Ale niestety nie w 100%.  Myslalam o tej terapii dla wspoluzaleznionych ale boje sie ze nie dam rady. Nie potrafie głośno powiedzieć o moich uczuciach względem męża. Raz poszłam z nim do psychologa(Jeszcze przed rozpoczęciem leczenia) to skończyło się na moim płaczu i zakończeniu rozmowy. Po prostu nie potrafię.. 

To może spróbuj na początek poszukać sobie mitingów, możesz siedzieć i słuchać innych historii, może to Cię ośmieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka tematu

Wiecie co, wam jest tak łatwo oceniać. Odejdź i już. Ale to wszystko nie jest takie proste jak się wydaje. Mój mąż przebył juz naprawdę daleka drogę. Zapewnia, że robi wszystko żeby żyło nam się lepiej, ale chorych /pijanych zachowań trudno jest pozbyć się od razu. To proces, który będzie trwał całe życie. Wiem, że to jest trudne do pojęcia i zaraz ktoś zarzuci mi, że go bronię. Nie bronię, alkoholizm jest aż tak podstepny,niszczy układ nerwowy i pcha do takich czynów. Wiem, że nie można na to pozwalać, ale tu są dwie strony medalu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Gość napisał:

A to, że robisz to kosztem dzieci Ci nie przeszkadza?? Nie możesz mu pomóc jeżeli on sam nie będzie chciał pomóc sobie. Nie możesz. Marnujesz życie dzieciom. Opamietaj się. 

Dobij ją jeszcze. Tak, jak osoba uzależniona magicznie nie wyzdrowieje, kiedy tego nie chce, tak samo osoba współuzależniona nie pozbędzie się schematów wypracowanych podczas związku, bo Ty jej tak powiesz. Ona potrzebuje terapii, a nie deptania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Autorka tematu napisał:

Wiecie co, wam jest tak łatwo oceniać. Odejdź i już. Ale to wszystko nie jest takie proste jak się wydaje. Mój mąż przebył juz naprawdę daleka drogę. Zapewnia, że robi wszystko żeby żyło nam się lepiej, ale chorych /pijanych zachowań trudno jest pozbyć się od razu. To proces, który będzie trwał całe życie. Wiem, że to jest trudne do pojęcia i zaraz ktoś zarzuci mi, że go bronię. Nie bronię, alkoholizm jest aż tak podstepny,niszczy układ nerwowy i pcha do takich czynów. Wiem, że nie można na to pozwalać, ale tu są dwie strony medalu. 

Dokładnie, bo tak samo, jak my uczymy się jeździć na rowerze, alkoholik uczy się zachowań związanych z piciem, nawet stąd wzięła się nazwa dla odwyku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka tematu
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Dokładnie, bo tak samo, jak my uczymy się jeździć na rowerze, alkoholik uczy się zachowań związanych z piciem, nawet stąd wzięła się nazwa dla odwyku.

Dlatego też tak trudno mi go zostawić samemu sobie. Z jednej strony wiem, że nie mogę pozwalać na takie słowa i czyny a z drugiej rozumiem, że to alkohol tak zniszczył mu myślenie i potrzeba czasu zeby było lepiej. Niczego się niestety w tym temacie nie przyspieszy, bo każdy alkoholik dochodzi do wszystkiego we własnym tempie. To wszystko jest straszne 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
6 minut temu, Gość Autorka tematu napisał:

Wiecie co, wam jest tak łatwo oceniać. Odejdź i już. Ale to wszystko nie jest takie proste jak się wydaje. Mój mąż przebył juz naprawdę daleka drogę. Zapewnia, że robi wszystko żeby żyło nam się lepiej, ale chorych /pijanych zachowań trudno jest pozbyć się od razu. To proces, który będzie trwał całe życie. Wiem, że to jest trudne do pojęcia i zaraz ktoś zarzuci mi, że go bronię. Nie bronię, alkoholizm jest aż tak podstepny,niszczy układ nerwowy i pcha do takich czynów. Wiem, że nie można na to pozwalać, ale tu są dwie strony medalu. 

Ja mimo wszystko bardzo kocham meza. Moje odejście miało być tylko 'straszakiem ' który oczywiście nie zadziałał. Nie chce się z nim rozstawać, chce mu pomóc i chce żyć normalnie. Zanim to wszystko się zaczęło byliśmy naprawdę szczęśliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Autorka tematu napisał:

Dlatego też tak trudno mi go zostawić samemu sobie. Z jednej strony wiem, że nie mogę pozwalać na takie słowa i czyny a z drugiej rozumiem, że to alkohol tak zniszczył mu myślenie i potrzeba czasu zeby było lepiej. Niczego się niestety w tym temacie nie przyspieszy, bo każdy alkoholik dochodzi do wszystkiego we własnym tempie. To wszystko jest straszne 😞

Dlatego musisz też zadbać o swoją psychikę, inaczej to błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka tematu
1 minutę temu, Gość Aśka napisał:

Ja mimo wszystko bardzo kocham meza. Moje odejście miało być tylko 'straszakiem ' który oczywiście nie zadziałał. Nie chce się z nim rozstawać, chce mu pomóc i chce żyć normalnie. Zanim to wszystko się zaczęło byliśmy naprawdę szczęśliwi

Rozumiem, bo czuję to samo. Też był szczęśliwa a teraz jestem wrakiem człowieka. Ktoś zarzucił mi, że po co zrobiłam sobie z alkoholikiem drugie dziecko. To nie jest tak, że ciągle jest źle. Bywało, że długi czas nie pil. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest alkoholikiem. Wydawalo mi się, że skoro jest trzeźwy tyle czasu, jest spokojnie, to nie ma problemu. Za jakis czas oczywiście wszystko wróciło. Nie mogłam na niego liczyć, bo alkohol był najważniejszy. Przy alkoholiku trzeba być bardzo czujnym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka
11 minut temu, Gość Autorka tematu napisał:

Rozumiem, bo czuję to samo. Też był szczęśliwa a teraz jestem wrakiem człowieka. Ktoś zarzucił mi, że po co zrobiłam sobie z alkoholikiem drugie dziecko. To nie jest tak, że ciągle jest źle. Bywało, że długi czas nie pil. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest alkoholikiem. Wydawalo mi się, że skoro jest trzeźwy tyle czasu, jest spokojnie, to nie ma problemu. Za jakis czas oczywiście wszystko wróciło. Nie mogłam na niego liczyć, bo alkohol był najważniejszy. Przy alkoholiku trzeba być bardzo czujnym. 

Też usłyszałam te słowa po co drugie dziecko. A ja mam wrażenie że drugie dziecko które urodziłam 4 miesiące temu bardzo go podbudowalo.  Cieszy się razem ze mną. Ktoś nawet nas określił że idealna rodzina. Widać że się kochamy. Ale ten ktoś nie zna problemu męża.  Też nie jest tak że chodzi pijany. Jego pijaństwo kończy się na setce wódki. I nic więcej. Ale to go oczywiście nie usprawiedliwia i nie wymaże tego co było kiedyś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, Gość gość napisał:

Piją z jakiegoś powodu, ona ma rację. Piją chociażby dlatego, że mają do dupy połączenie z emocjami i regulują je alkoholem. W uzależnieniu istnieje coś takiego, jak upośledzenie kontroli, alkoholik może sobie zakładać, że wypije 2 kieliszki, a potem skończy na 0,5 l.

Połączenie do du/py z emocjami to oni mają jak im alkohol połowę mózgu zeżre. A ogólnie to lubią chlać. To  jest  główny  powód  do chlania. Jestem DDA i z racji zrąbanego przez ojca pijusa i sadysty miałam problemy z emocjami i jakoś pić nie zaczęłam. W całym moim 42 letnim życiu poznałam wielu ludzi, a w tym i sporo alkoholików, choćby pod postacią męża koleżanki z pracy. Z tych wszystkich ludzi tylko dwie osoby piją, bo mają problem z emocjami. Jednej dziecko zmarło przy porodzie, a o drugiej nie będę pisać, bo to troszkę bardziej złożony problem. To jest powód. Reszta chleje, bo lubi. Bo alkohol jest fajny. A jak się wpadnie w uzależnienie to się robi jeszcze fajniejszy. Pierdzielicie obie o mechanizmach, emocjach, a tak naprawdę guzik o tym wiecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez kobieta

A powie ktoś czy odbudowa takiego wyzartego przez alkohol układu nerwowego jest możliwa?  Czy zmiany w mózgu sa nieodwracalne?

Osobiscie znam trzy przypadki niepijacych alkoholikow, takich od lat, ktorzy pozostali w zwiazkach. Pierwszy latami pracował poza domem ale  tak jak mówi o zonie, to wydaje sie, że żyją   razem i to posklejali - nie znam tego ze strony kobiety. Drugi to zyja razem ale obok siebie i przez nerwowosc i ograniczenie smutno z nim sie żyje wg zony i doroslych samodzielnych juz dzieci.Trzeci znam " tylko z widzenia i slyszenia", oboje dbają o materialna strone i zabezpieczenie dzieci sle czy są szczęśliwi nie wiem.

  Ciekawostka, ze wszyscy trzej sprawiaja wrazenie cichych i nieco wycofanych ludzi. Trudno ich sobie wyobrazić w szale czy agresji.

Pytanie czy takie trwanie w zwiazku i czekanie na pozytywne efekty leczenia ma sens? Czy odezwie sie ktos komu sie udalo? Nie mowie tu o powrocie plomiennej miłości ale wspólnych planach i równym zaangażowaniu w zwiazek.

Wypowie sie ktos komu sie udalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mańka

Mnie się nie udało i nikomu z moich znajomych którzy mieli taki problem.

Zazwyczaj "wyleczony" alkoholik poznawał sobie nową panią i wolał zaczynać wszystko od początku niż się męczyć w starych relacjach, które mu się źle kojarzą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona męża Dda

Na terapie to ty idz Aska i to jak najszybciej. Pozwoli Ci to uporządkowac mysli i wartości. Tkwiac w tym wszystkim KRZYWDZISZ DZIECI!!! Moj maz ma ojca alkoholika i dzisiaj ma wiekszosc emocjonalnyvh problemow i zachowań DDA. To samo jest z jego rodzeństwem. Teściowa rozwiodła się dopiero jak dzieci były na studiach. I powiem Wam że wsciekam się zawsze wewnętrznie jak użala sie nad sobą i robi z siebie ofiarę. Bo miala warunki żeby odejsc od męża a pozwoliła żeby dzieci przez lata żyły w strachu czy tatuś znowi coś nie odwali, nie wścieknie się itd. Matka powinna chronic dzieci a nie faceta. 

Sama mam czasem dość pewnych zachowań meza i widze że pewne spoleczne zachowania ktore dla mnie są norma to dla niego sa zupełna abstrakcją.

Polecam Ci przejrzeć fora dla Dda zebys wiedziala jak skoncza twoje dzieci.

Zycze Ci z całego serca odwagi i mądrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Jaką rodzinę??póki co to niszczysz rodzinę-siebie i dzieci!!!!kto ma walczyć-TY?czy on??

To, że odejdziesz nie znaczy, że nie będziecie rodziną. Wtedy będzie miał możliwość wykazania się. Jakby naprawdę się starał to możecie znowu razem zamieszkać. 

Tak z ciekawości, kiedy zaczął pić?

a ja bym zadała pytanie ile trwały jego cugi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

już też nie przesadzajcie, że autorka niszczy dzieci, krzywdzi etc. gdy jasno postawiła sprawę, że ojciec dla dzieci jest dobry, a to że mąż krzyknie na żonę (i vice versa) zdarza się i w normalnych domach bez zaburzeń i nałogów, wystarczy aby mąż był temperamentny albo żona miała tzw. wielką gębę i co dzieci już mają traumę?

uważam również, że jak ktos ma niski próg odporności na stres, nerwy go wyniszczają to lepiej aby sobie zapalił ziółko na ukojenie skołatanych nerwów, no ale to trzeba byłoby legalizacji, gdyż tak to jeszcze z ojca kryminalistę zrobią i narkomana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 godzin temu, Gość Aśka napisał:

Ja mimo wszystko bardzo kocham meza. Moje odejście miało być tylko 'straszakiem ' który oczywiście nie zadziałał. Nie chce się z nim rozstawać, chce mu pomóc i chce żyć normalnie. Zanim to wszystko się zaczęło byliśmy naprawdę szczęśliwi

a co było według Ciebie punktem zapalnym, że się "zaczęło"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A kochajcie się...dzieci tylko szkoda. Jedna sensowna wypowiedź w całym wątku kobiety, która ochroniła dzieci i zostawiła pijaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale masz świadomość, że jesteś osobą współuzależnioną? Już dawno powinnaś być na terapii, a nie czekać, że może coś się zmieni. Piszesz, że zdarza mu się wypić więc nie jest żadnym niepijącym alkoholikiem, bo taki nie tknie alkoholu choćby nie wiem co (nawet ciasta z alkoholem nie zje, bo wie czym to grozi) tylko po prostu nadal chleje. Twój mąż to pozorant, a Ty się na to zgadzasz więc sorry ale z Twoim podejściem daleko nie zajdziesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×