Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mamarazytrzy

Dlaczego świetlica jest tylko dla rodziców pracujących????

Polecane posty

Gość Nauczycielka

Szkoła musiała wprowadzić jakąś selekcję, ponieważ jest określony limit uczniów, który może przypadać na jedną panią świetliczankę i tego się nie przeskoczy. To są po prostu wymogi BHP. Widocznie organ prowadzący (gmina) nie uznał za stosowne wziąć pod uwagę niepracujących rodziców, lub też po prostu nie ma pieniędzy. 

Ale Ty masz swoje 500+ na dziecko i to jest właśnie po to: znajdź kogoś, kto Ci będzie odprowadzał i przyprowadzał dziecko, może umówisz się z jakąś inną mamą, a jak poczujesz się lepiej, Ty zrobisz to samo, 

Ponieważ pracuje w branży, powiem jeszcze, że najdłużej siedzą dzieci rodziców niepracujących. I to jest dla mnie smutne. Od 7,00 - 17.30. I w przerwach świątecznych też.Takie dzieci dają strasznie w kość. Rodzicom i nauczycielom. Z czasem jest coraz więcej problemów. Nie zajmowanie się dzieckiem wraca jak bumerang. Tylko, że wtedy jest za późno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Nauczycielka napisał:

Szkoła musiała wprowadzić jakąś selekcję, ponieważ jest określony limit uczniów, który może przypadać na jedną panią świetliczankę i tego się nie przeskoczy. To są po prostu wymogi BHP. Widocznie organ prowadzący (gmina) nie uznał za stosowne wziąć pod uwagę niepracujących rodziców, lub też po prostu nie ma pieniędzy. 

Ale Ty masz swoje 500+ na dziecko i to jest właśnie po to: znajdź kogoś, kto Ci będzie odprowadzał i przyprowadzał dziecko, może umówisz się z jakąś inną mamą, a jak poczujesz się lepiej, Ty zrobisz to samo, 

Ponieważ pracuje w branży, powiem jeszcze, że najdłużej siedzą dzieci rodziców niepracujących. I to jest dla mnie smutne. Od 7,00 - 17.30. I w przerwach świątecznych też.Takie dzieci dają strasznie w kość. Rodzicom i nauczycielom. Z czasem jest coraz więcej problemów. Nie zajmowanie się dzieckiem wraca jak bumerang. Tylko, że wtedy jest za późno. 

Właśnie to się powtarza w różnych rozmowach,postach itp.że najdłużej w szkołach i przedszkolach siedzą dzieci rodziców niepracujacych i między świętami też są zapisywane na dyżury.to jest straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
16 godzin temu, Gość Gość napisał:

No i przestrzega. Nie może być więcej niż 25 uczniów pod opieką jednego pedagoga, a okoliczności inne niż praca, lub dojazd to wizyta u lekarza, pobyt w szpitalu, rozprawa w sądzie itp.

no właśnie, itp, w ten sposób wszystko moze byc taka okolicznoscią, nie ma w przepisie wyszczególnione co nią jest . W Polsce b duzo osób pracuje na czarno, wiec to chocby mogłoby byc problemem. Mozna takze szukac pracy, chodzic na rozmowy kwalifikacyjne. Zajmowac sie chorą matką, ojcem, siostrą. 

Ja samotnie wychowywałam niepełnosrpawnego syna, i tez go w sumie nagminnie zostawiałam w swietlicy. Zajęcia w szkole trwały do 13, jakbym go nie  zostawiała, to bym nic nie zrobiła. Często chodziłam do dentysty, nei byłabym w stanie nawet do tego dentysty pójsc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ta bezczelność i roszczeniowość 500 plusowych rodzicow jest naprawdę przerazajaca, spoleczenstwu już powinien się wlaczyc alarm z tylu glowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość gosc napisał:

no właśnie, itp, w ten sposób wszystko moze byc taka okolicznoscią, nie ma w przepisie wyszczególnione co nią jest . W Polsce b duzo osób pracuje na czarno, wiec to chocby mogłoby byc problemem. Mozna takze szukac pracy, chodzic na rozmowy kwalifikacyjne. Zajmowac sie chorą matką, ojcem, siostrą. 

Ja samotnie wychowywałam niepełnosrpawnego syna, i tez go w sumie nagminnie zostawiałam w swietlicy. Zajęcia w szkole trwały do 13, jakbym go nie  zostawiała, to bym nic nie zrobiła. Często chodziłam do dentysty, nei byłabym w stanie nawet do tego dentysty pójsc. 

Nie bądź taka do przodu, bo nie wszystko może być taką okolicznością. Takie pytanie. Pracowałaś zawodowo? Bo nic o tym nie piszesz. Pewnie pracowałaś, ale na czarno, żeby zasiłku pielęgnacyjnego nie stracić. Piszecie, jakby szkolniak miał 2 lata i wymagał 100% uwagi. Na rozmowę kwalifikacyjną można się umówić, kiedy dziecko jest w szkole, szukać pracy tak samo. Chodzić do dentysty tak samo, na NFZ dostaniesz się spokojnie na rano, tak samo jak do prywatnego. Jedyną okolicznością, której nie zaplanujesz na czas pobytu dziecka w szkole, to szpital, lekarz specjalista, który przyjmuje raz w tygodniu po południu, czy rozprawa w sądzie. Tak, zajmować się chorą osobą. Ile masz takich przypadków? Jeszcze jedno. Nie porównuj szkoły integracyjnej, gdzie musi być więcej kadry na świetlicy i ogólnie, bo pewnie do takowej chodził twój syn, do zwykłej placówki szkolnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
7 minut temu, Gość gość napisał:

Nie bądź taka do przodu, bo nie wszystko może być taką okolicznością. Takie pytanie. Pracowałaś zawodowo? Bo nic o tym nie piszesz. Pewnie pracowałaś, ale na czarno, żeby zasiłku pielęgnacyjnego nie stracić. Piszecie, jakby szkolniak miał 2 lata i wymagał 100% uwagi. Na rozmowę kwalifikacyjną można się umówić, kiedy dziecko jest w szkole, szukać pracy tak samo. Chodzić do dentysty tak samo, na NFZ dostaniesz się spokojnie na rano, tak samo jak do prywatnego. Jedyną okolicznością, której nie zaplanujesz na czas pobytu dziecka w szkole, to szpital, lekarz specjalista, który przyjmuje raz w tygodniu po południu, czy rozprawa w sądzie. Tak, zajmować się chorą osobą. Ile masz takich przypadków? Jeszcze jedno. Nie porównuj szkoły integracyjnej, gdzie musi być więcej kadry na świetlicy i ogólnie, bo pewnie do takowej chodził twój syn, do zwykłej placówki szkolnej.

Moze masz rację, w przypadku zdrowych dzieci to je przeciez mozna same zostawic na chwile w domu, zapomniałam. Ja własnie mam takiego syna, co sie zatrzymał na etapie tych 2 lat. nie pracowałam, bo nie miałam nikogo do pomocy, i jakbym miała pracowac, jak swietlica czynna do 16 ? Tez te swietlice tak czynne, ze i tak sie to do niczego nie przydawało. Z dentysta nie masz racji, ja chodze prywatnie, i nawet tak często musze czekac 3 miesiące na wizyte. Pierwsza wolna np. godz. 13 za 3 miesiące, a jak lekcje do 13 to bym nie mogła isc na 13. Chyba najpózniej na 10, bo nieraz sie czeka i to sporo bo sie przedłuza, potem czas leczenia, i czas dojazdu do szkoły ( nie mam samochodu)/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szok.

Opadły mi ręce. Właśnie przez takie mamusie moje dzieci nie mogły korzystać ze świetlicy. Fakt, że to było kilka lat temu, więc zasady były inne, ale jednak. Wówczas na świetlicy mogły korzystać dzieci, których rodzice zapisali je OSOBISCIE, a liczba miejsc była ograniczona. Dlaczego 'osobiście' napisałam wielkimi literami? Otóż dlatego, że ja osobiście mogłam jedynie po pracy, a bezrobotne mamusie o którejkolwiek, byle być pierwszymi. Wiadomo, że jak dotarłam, to miejsc już nie było. I szlag mnie trafiał, bo dzieci siedzących w domu mamuś, spędzały na świetlicy całe dnie, a moje dzieci musiały wracać same autobusem mając po 7 lat i zostawać z sasiadką, albo przychodzić do mnie do pracy i siedzieć na zapleczu pół dnia. Jak przychodziły pytając "mamusiu, długo jeszcze? Kiedy pojedziemy do domu?" to serce mi pękało. Nie mówiąc już o tym, że w tym czasie, kiedy pokonyealy drogę do domu, bądź do mojej pracy, umierałam że strachu, czy nie potrąci je samochód, czy na pewno zatrzymają się na czerwonym świetle, czy nie zaglądają się i nie wejdą przypadkiem na jezdnię, czy ktoś im po drodze nie zrobi krzywdy. Nie życzę nikomu przez to przechodzić. Był taki czas, że udało mi się wynegocjować z szefem, że moglan wyskoczyć w trakcie pracy i wybrać dzieci, ale wtedy musiałam zostać dłużej, żeby to nadrobić. Jakoś musiałam sobie poradzic. 

A jak czytam o takiej matce, która lamętuje, bo dziecka nie może zostawić na świetlicy, a sama w domu siedzi to mnie krew zalewa! Może do domu dziecka oddaj, tam będzie mieć całodobową opiekę. 

Teraz mam inną pracę, dzieci są już nastolatkami i mimo, że wiadomo, że już nie chodzi o świetlice i powroty do domu, to pędzę do domu jak najszybciej, żeby spędzić z nimi jak najwięcej czasu, żeby wynagrodzić im choć trochę ten czas, którego wcześniej nie mogłam im dać. 

Mam taki zawód, że często rozmawiam z nauczycielka i, paniami sprzatajacymi w szkole, paniami że świetlicy-i znów powtarza się to, co już kilka razu tu padło-najdłużej na świetlicach zostają dzieci matek niepracujacych, siedzą na nich od rana do wieczora. Co więcej, taka świetlica jest czynna w przerwie między świątecznej, w sylwestra, nawet w wigilię. I jakie dzieci są przyprowadzane? Wiadomo-mamuś bezrobotnych, przecież one są przepraciwane, przemęczone i nie mają czasu, muszą oddać dzieci pod opiekę. 

Nie wstyd wam takie mamunie? Nie? A powinno 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szok.

Przepraszam za te wszystkie literówki. Nie sprawdziłam tekstu zanim wysłałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 22.11.2019 o 15:06, Gość Babcia napisał:

No i dobrze. W końcu młodzi rodzice mają wsparcie i pomoc. Nie zazdrość.

Wsparcie powinno być dla pracujących a nie nierobów jak autorka.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja byłam z synem w domu do 3 roku życia. Bardzo dobrze ten czas wspominam. Dla mnie urlop wychowawczy to był naprawdę urlop. W domu wszystko miałam ogarnięte, 5 zdrowych posiłków dziennie i całe godziny spędzone na spacerach i zabawie. Potem wróciłam do pracy, a syn poszedł do przedszkola i był w nim od 7-17 😞 bo dojezdzalam do pracy. Po roku takiego życia-meczarni mąż zmienił pracę bo nie mógł patrzeć jjak dziecko spędza całe dnie w placówce. Ja też zmieniłam po 9 latach pracę na taką na miejscu, mąż pracował 9-17, a ja 7-15, więc jak syn poszedł do zerówki i lekcje miał 9-13 to raptem na 2 h szedł na świetlicę. Nie miałabym serca puszczać go tam gdy nie ma takiej konieczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z Niemiec

Taka mala dygresja.

Ja dostaje na dziecko 204€ Kindergeld (jest to niezalezne od dochodu, nalezy sie kazdemu dziecku), a za swietlice place 230€ miesiecznie. 

Nie wiem ile kosztuje swietlica w Polsce, ale podejrzewam, ze niewiele i stad ta walka o miejsce. Bo raczej nie sadze, ze niepracujace matki "doplacalyby" do 500+ zeby dziecko moglo na swietlicy zostac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość Z Niemiec napisał:

Taka mala dygresja.

Ja dostaje na dziecko 204€ Kindergeld (jest to niezalezne od dochodu, nalezy sie kazdemu dziecku), a za swietlice place 230€ miesiecznie. 

Nie wiem ile kosztuje swietlica w Polsce, ale podejrzewam, ze niewiele i stad ta walka o miejsce. Bo raczej nie sadze, ze niepracujace matki "doplacalyby" do 500+ zeby dziecko moglo na swietlicy zostac.

Za świetlicę nic się nie płaci. Stąd ta walka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie w szkole świetlica przyjmuje wszystkie dzieci. Niby jest dla rodziców pracujących, ale nikt dziecka nie wyprosi, dostanie taką samą opiekę jak inne dzieci. Moim zdaniem autorko idź do dyrekcji, powiedz jaką masz sytuację i poproś zwyczajnie o możliwość pozostawienia córeczki w świetlicy czasami, kiedy masz gorszy dzień, wizytę u lekarza. Nie sądzę że dyrekcja odmówi. Wszędzie pracują ludzie, trzeba tylko umieć z nimi rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 godzin temu, Gość gosc napisał:

Moze masz rację, w przypadku zdrowych dzieci to je przeciez mozna same zostawic na chwile w domu, zapomniałam. Ja własnie mam takiego syna, co sie zatrzymał na etapie tych 2 lat. nie pracowałam, bo nie miałam nikogo do pomocy, i jakbym miała pracowac, jak swietlica czynna do 16 ? Tez te swietlice tak czynne, ze i tak sie to do niczego nie przydawało. Z dentysta nie masz racji, ja chodze prywatnie, i nawet tak często musze czekac 3 miesiące na wizyte. Pierwsza wolna np. godz. 13 za 3 miesiące, a jak lekcje do 13 to bym nie mogła isc na 13. Chyba najpózniej na 10, bo nieraz sie czeka i to sporo bo sie przedłuza, potem czas leczenia, i czas dojazdu do szkoły ( nie mam samochodu)/

No patrz, bo ja też chodzę prywatnie, pracuję na 3 zmiany i jakoś daję radę iść do dentysty rano. Mówi mi żebym przyszła za około miesiąc, albo dwa i ustawiam wizytę pod aktualną zmianę w pracy. Nie raz, nie dwa szłam sama, czy z dzieckiem na 9 rano. Mam dwójkę dzieci, więc do dentysty prawdopodobnie chodzę z taką samą częstotliwością jak ty. A często tak samo czekałam po 2-3 miesiące na wizytę. Bezrobotne mamusie też mogą iść do dentysty rano. Znowu zapomniałaś, że mówimy o ogóle niepracujących mamuś, a nie tylko i wyłącznie o tobie. Określ się też co oznacza dla ciebie nagminnie, bo dla jednego to raz w tygodniu, a dla drugiego 5 razy w tygodniu. Weź pod uwagę także to, że w szkole twojego syna takich niepełnosprawnych dzieci, jeśli to oddział integracyjny, jest kilkanaście takich osób w całej szkole (moja córka chodziła do takiej szkoły i w klasie miała tylko dwóch autystyków, z czego jeden nieruchomy na wózku), a na świetlicy jak się znajdzie tych dzieci 3, to jest wszystko, więc nie ma problemu zostawić dziecko. W szkole specjalnej takie klasy liczą po kilka osób, to ile tych dzieci na ta świetlicę pójdzie? A teraz przełóż to na normalną placówkę, gdzie masz minimum po dwie klasy 1-4. Każda klasa 20-25 osób. To masz minimum 160 dzieci, a pani na świetlicy może mieć maksymalnie 25 dzieci jednocześnie. Dlatego masz w ustawie określone, które dzieci mogą skorzystać ze świetlicy. A inne okoliczności, jak stwierdziłaś, można różnie interpretować, to sobie szkoła sama z interpretuje. Czyli patrzeć obiektywnie, dziecko rodzica niepracującego ma zapewnioną opiekę w domu oprócz sytuacji losowych, wizyty u specjalisty, pobytu w szpitalu, czy rozprawy w sądzie. Rozprawy w sądzie nie przełożysz, ani nie ustawisz. Nawet w robocie musisz dostać bezwarunkowy urlop jak masz wizytę w sądzie.

3 godziny temu, Gość Szok. napisał:

Wiadomo-mamuś bezrobotnych, przecież one są przepraciwane, przemęczone i nie mają czasu, muszą oddać dzieci pod opiekę. 

Dokładnie tak jest. Chociaż na świetlicach w szkole mają ograniczenie, bo w przedszkolu prędzej miejsce dla swojego 3 latka znajdzie bezrobotna, wielodzietna, "samotna" tzw tutaj królica,  niż faktycznie samotna pracująca matka jedynaka. Jeśli chodzi o wybór trójki klasowej, to też te bezrobotne bronią się ile wlezie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lllllll
4 godziny temu, Gość gość napisał:

U mnie w szkole świetlica przyjmuje wszystkie dzieci. Niby jest dla rodziców pracujących, ale nikt dziecka nie wyprosi, dostanie taką samą opiekę jak inne dzieci. Moim zdaniem autorko idź do dyrekcji, powiedz jaką masz sytuację i poproś zwyczajnie o możliwość pozostawienia córeczki w świetlicy czasami, kiedy masz gorszy dzień, wizytę u lekarza. Nie sądzę że dyrekcja odmówi. Wszędzie pracują ludzie, trzeba tylko umieć z nimi rozmawiać.

Dokładnie  i jeszcze niech zaopiekują się tym 1,5 r.. Trzeba tylko  grzecznie porozmawiać, przecież autorce NALEŻY się, nosi pod sercem nowe życie, i jak tak pomyślę, to właściwie powinni jej już wypłacać trzecie 500 +.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Niepracujace kobiety są tak oderwane od rzeczywistości że nie chce się mi wierzyć czytając ten wątek. 

idź do pracy to zobaczysz to dostaniesz świetlicę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annnn

Ja jestem niepracującą obecnie matką. Siedzę w domu z 1,5 roczną córeczką, a drugą 4,5 letnią wożę do przedszkola. Wożę na 8.30, a odbieram najczęściej między 14, a 15 po podwieczorku, za który przecież płacę. Jednego dnia córeczka ma zajęcia w przedszkolu o 13.30. I z moich obserwacji wynika, że duża część rodziców jak może, to odbiera dzieci około tej 15. Odbierałabym ją wcześniej, ale młodsza najczęściej w dzień ma drzemkę od 11 albo 12 do 13 albo 14. Później daję jej obiad i dopiero jedziemy po starszą do przedszkola. Jest to trudne organizacyjnie właśnie, bo młodsza jest niejadkiem i długo mi się schodzi zanim ją nakarmię. Starsza by chciała nieraz być odebrana po obiedzie z przedszkola, ale to jest około godziny 13 i mała wtedy zawsze śpi plus obiad dla niej i niestety robi się po 14. Nieraz brałam młodszą prawie, że głodną, żeby odebrać już starszą z przedszkola, bo już było późno, ale wtedy młodsza była marudna. Młodsza potrafi zjeść kilka łyżeczek obiadu i więcej nie chce. A nieraz też jest tak, że pojadę po starszą o 14, a ona stwierdza, że za szybko przyjechałam, więc nieraz rano pytam, czy chce być dłużej czy krócej w przedszkolu.

Autorka ma też 1,5 roczne dziecko, więc rozumiem, że jej może być trudno odebrać starszą o 11.30 ze szkoły, ale sama się na to świadomie zdecydowała także na 3 dziecko czego już w ogóle nie rozumiem. Tłumaczenie chciałam mieć 3 dzieci jest dziecinne. Wiedziała, że z dwójką jest ciężko, a jeszcze trzecie zaplanowała. To dopiero będzie kocioł zwłaszcza jak się ma jedno kłopotliwe dziecko. Poza tym wyraźnie napisała, że starsza jest kłopotliwa i to wygląda tak jakby chciała pozbyć się problemu,bo przyzwyczaiła się że w przedszkolu miała długą opiekę. A być może właśnie o to chodzi, że starsza czuje się zaniedbywana stąd sprawia kłopoty i nie chce zająć się młodszym rodzeństwem. Moje córeczki już bawią się ze sobą. Starsza chętnie uczy młodszą, pokazuje jej świat, więc dziwię się, że córeczka Autorki nie ma takich odruchów w stosunku do młodszego rodzeństwa.

Co do siedzenia dzieci na świetlicy, to często słyszę od znajomych, że ich dzieci nie lubią tam być, więc tym bardziej rodzice powinni się starać, aby ich dzieci nie musiały spędzać czasu na świetlicy. Poza tym też słyszałam od nauczycielek historie, że mamy niepracujące potrafią zostawiać dziecko na świetlicy do 17, a nawet 24 grudnia przyprowadzić je do świetlicy. Mi to się w głowie nie mieści. Zamiast z dzieckiem wspólnie pogotować, spędzić czas, to odprowadzają do świetlicy. A przecież takie szkolne dziecko nie wymaga już takiej opieki jak 1,5 roczne dziecko. Moja 4,5 latka już bez problemu potrafi sama się sobą zająć, gdy ja muszę coś zrobić w domu, więc kompletnie nie rozumiem myślenia takich mam.

Co do świetlic, to przepisy właśnie ograniczają przyjmowanie dzieci, bo jeden nauczyciel może mieć 25 dzieci pod opieką, poza tym należy pamiętać o ograniczeniach lokalowych. Szkoła nie urośnie. Może szkoła ma tylko jedno małe pomieszczenie na świetlicę i nie może tam wcisnąć 50 dzieci, bo by siedzieli jeden na drugim, a innych wolnych pomieszczeń nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annnn

Poza tym widać, że Autorka w ogóle nie myśli przyszłościowo. Rodzi dzieci, a zatrudnienia nie ma, bo po drugiej ciąży (chyba tak napisała, już nie chce mi się szukać) zrezygnowała z pracy i nie pomyślała, że lepiej najpierw gdzieś popracować, a później pomyśleć o trzecim dziecku. Ja mam umowę na stałe i jak młodsza pójdzie do przedszkola prawdopodobnie wrócę do pracy na pół etatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja nie mogę.. kobita nie pracuje, jest w ciąży, siedzi w domu, zamiast poświęcić czas dzieciakom, skoro ma taką możliwość, to robi wszystko żeby się pozbyć dziecka i mieć święty spokój. Ja rozumiem, ze można się słabiej czuć, no ale bez przesady, to jest do ogarnięcia, zwłaszcza, że 7 letnia dziewczynka to nie mały bobas.

Ja teraz wracam do pracy po urlopie macierzyńskim, dziecko jedne w szkole, drugie w żłobku i specjalnie sobie zmieniłam godziny pracy, żeby przychodzić wcześniej i wychodzić wcześniej, żeby dzieci nie musiały być w placówkach do 16, bo mi ich żal, że długo będą siedzieć. Chociaż mąż odstawi ich ok 9, chyba, że szkolniak ma na 8. Czyli dramatu nie będzie bo ja odbiorę ok 14.30, ale i tak nie chce żeby całymi dniami siedzieli w żłobku, albo w świetlicy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja

Ja jestem rodzicem pracującym – z tym, że pracuję zdalnie z domu. Teoretycznie więc mogłabym zapisać syna na świetlicę, ale tak prawdę mówiąc, to uważam, że i tak mam dobrze, bo nie muszę dojeżdżać do pracy, mogę go odebrać o każdej godzinie, nie musi wysiadywać na świetlicy i to mnie cieszy. Chociaż akurat parę razy zdarzyło mu się poczekać na świetlicy, kiedy odwołano zajęcia dodatkowe i był bardzo zadowolony, wręcz chciał, żebym go zapisała. U nas na świetlicy panie i zajęcia są naprawdę fajne i widać, że dzieci lubią tam przebywać. No, ale jak mam możliwość odbierania syna, to z niej korzystam. Poza tym sama dojeżdżałam do pracy, byłam uwiązana sztywnymi godzinami pracy i wiem, jak to jest. Uważam, że niepotrzebnie zajmowałby miejsce dzieciom, które faktycznie potrzebują tam oczekiwać na rodzica. Pobawić może się w domu. Też jest pierwszoklasistą i nie jest absorbujący, potrafi bawić się sam – ale to jedynak, więc jest nauczony samodzielnej zabawy wtedy, kiedy ja jestem akurat zajęta. Ja także muszę pogodzić ogarnięcie domu z wykonaniem wszystkich obowiązków zawodowych, zaprowadzeniem, odebraniem syna, zawiezieniem na jakieś zajęcia dodatkowe, do kolegi – to wszystko kwestia odpowiedniej organizacji i tak na prawdę jedynie mój problem. Muszę to ogarniać i tyle. Trzeba sobie jakoś radzić. Na tym polega dorosłe życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joaśka

Nie rozumiem, po co ten hejt na autorkę... Idąc takim tokiem rozumowania, jaki przedstawiacie, to każda kobieta powinna mieć jedno dziecko. Co w tym takiego złego, że chciała mieć trzecie? Czasem nie da się przewidzieć przebiegu ciąży. Ja w pierwszej ciąży czułam się rewelacyjnie, w drugiej zaś miałam krwiaka i musiałam bardzo długo leżeć i ogólnie strasznie ją znosiłam. Tylko, że ja miałam wokół siebie dobrych i życzliwych ludzi, rodzinę i przyjaciół, którzy bardzo pomagali mi ze starszą córeczką. Nie każdy ma to szczęście, a życzliwych ludzi jak widać też na lekarstwo. My kobiety powinnyśmy się wspierać, a nie wyzywać wzajemnie. Wystarczy życzliwie doradzić, co w danej sytuacji można zrobić. Ja bym proponowała dodatkową osobę do pomocy już w domu, np. niania na kilka godzin dziennie odciąży autorkę. Ma prawo źle się czuć, dzieci są też naprawdę różne (niektóre nie lubią zabaw z niemowlęciem czy małym dzieckiem, ja tak miałam ze swoim dużo młodszym rodzeństwem, wolałam bawić się sama niż pilnować brzdąca, co ledwo chodzi) i po co to oceniać? Aby samemu poczuć się lepiej jako pracująca matka i idealny rodzic? Dajcie spokój. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość URL

Odpowiadam na tytuł tematu- w szkole do której chodzą moje dzieci świetlica jest dla wszystkich,ale pierwszeństwo mają dzieci rodziców pracujących.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Popieram Joaske... Kobiety dlaczego jesteście takie podłe dla siebie...byle sobie dowalić..ciążę znosi się różnie i dzieci są różne.. niektóre nudzą się w domu, gdy im nie poświęca się całej uwagi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Panie powyzej. Nie pomyslalyscie, ze ta 7latka jest wymagajaca bo moze czuje sie zepchnieta na bok i probuje zwrocic na siebie uwage? Poszla do pierwszej klasy, przeciez to dla dziecka tez stres i nowe przezycie. Sama jestem w ciazy i tez czuje sie roznie, ale nie chcialabym aby cos odbywalo sie kosztem dziecka. Przeciez mozna dogadac sie z innym rodzicem aby za drobna oplata odbieral córkę ze szkoly. Ja nie oceniam tego, ze autorka chce 3 dzieci, tylko mozna to zorganizowac tak, zeby te starsze dziecko nie musialo byc poza domem do 15, bo to jest zbyt meczace dla takiego brzdaca. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdc
Dnia 22.11.2019 o 11:49, Gość odod napisał:

Całe szczęście, że cokolwiek jeszcze w tym kraju jest dla rodziców pracujących, bo ja widzę same udogodnienia dla tych, co nic nie robią i praktycznie zero dla ludzi, którzy się starają i pracują.

Dokładnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak dla mnie świetlica powinna być wlasnie dla takich jak autorka. Jest w ciąży, nie pracuje, nie ma dochodów, co ma zrobić z dzieckiem? Taka pracująca mamusia zarabia to sobie może nianie wynająć. 

Poza tym trzeba serca nie mieć żeby odmówić ciężarnej pomocy. Co szkole za różnica jedno dziecko w tę czy wewte? Ponieważ z racji swego stanu autorka może nie mieć siły na ugotowanie obiadu to taka nauczycielka nie zbiednieje jak obiad twojemu dziecku postawi, jak ty masz gotować?

Możesz jeszcze autorko złożyć podanie do szkoły, że z powodu trudnej sytuacji nie masz jak zajmować się poltoraroczniakien to dyrekcja pewnie zrozumie i panie ze świetlicy się jeszcze młodszym zajmą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Do 15 i dłużej są dzieci często w żłobku i przedszkolu, a 7 latek to już nie taki brzdąc..i naprawdę niektóre dzieci wola spędzić czas z rówieśnikami, a nie 1,5 rocznym maluchem..

Ps jestem na macierzyńskim z 10 miesięcznym dzieckiem, chce starszego 6 letniego odbierać jak najwczy, a on mnie codziennie prosi, żeby odbierać go o 16, bo się tak świetnie bawi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joaśka
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Panie powyzej. Nie pomyslalyscie, ze ta 7latka jest wymagajaca bo moze czuje sie zepchnieta na bok i probuje zwrocic na siebie uwage? Poszla do pierwszej klasy, przeciez to dla dziecka tez stres i nowe przezycie. Sama jestem w ciazy i tez czuje sie roznie, ale nie chcialabym aby cos odbywalo sie kosztem dziecka. Przeciez mozna dogadac sie z innym rodzicem aby za drobna oplata odbieral córkę ze szkoly. Ja nie oceniam tego, ze autorka chce 3 dzieci, tylko mozna to zorganizowac tak, zeby te starsze dziecko nie musialo byc poza domem do 15, bo to jest zbyt meczace dla takiego brzdaca. 

Oj, no a co ja napisalam właśnie? Że może dobrym pomyslem byłaby dodatkowa osoba w domu (niania), która zajelaby sie dziecmi. Nie rozumiem tylko tego jadu i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina

Ja tylko jako ciekawostkę odniosę się do informacji, że najdłużej siedzą dzieci niepracujących matek. Już wiem czemu w przedszkolu mojego dziecka panie tak krzywo na mnie patrzą. Usłyszy taka od dziecka, że mam siedzi w domu i już ma ją za lenia i nieroba. A ja mam pracę zdalną i wbrew obiegowej opinii taka praca to te praca tylko mam komfort niewychodzenia z domu. I niech ściany się walą ale ja MUSZĘ porobić te 8h a rozrabiający 5latek mi w tym przeszkadza. Zaprowadzam go jak się wyśpimy koło 9 i przychodzę po niego po 16, no nie ma cudów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

IJa tez nie rozumiem tego hejtu. Byłam w nieco podobnej sytuacji. Różnica taka ze srodkowy  syn był przedszkolakiem gdy pierwszy był w pierwszej klasie. I mój 7 latek chciał chodzić na świetlicę a młodszy był poszkodowany bo odbierałam go wcześniej tak żeby zabierać ich obu. Poszłam do dyrekcji i się zgodzili żeby starszy był na świetlicy tylko ze u nas swietlica jest do 13 maksymalnie i pierwszeństwo mają dzieci dojezdzajace autobusem. Teraz syn jest w 3 kl a młodszy w zerowce i starszy wraca autobusem a młodszego zabieram kolo 14 żeby wyniósł z zajęć jak najwięcej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×