Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Autor/ka

Czy ktoś żałuje, że adoptował dzieci? Albo czy są tu dziewczyny , które miały dzieci z komórek dawczyń i teraz żałują tej decyzji

Polecane posty

Gość Autor/ka

Jeśli tak jest to co sprawiło, że żałujecie tej decyzji? Co poradzilibyscie ludziom starającym się o dziecko przez adopcję albo z in vitro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Hej autorko, ja adoptowałam dziecko na początku tego roku. Samo podjęcie decyzji było bardzo trudne bo procedura nie ukrywajmy to bardzo hmmm długotrwały, uciążliwy, absorbujący i czasem upokarzający okres. Ale jak już się zdecydowaliśmy to zleciało;) ja osobiście nie mogłam utrzymać ciąży więc o inscenizacji czy in vitro nie myślałam. Nie wyobrażałam sobie też 9 miesięcy kłującą się w brzuch zastrzykami jakimiś, cała w stresie czy jest ok 🙂 adadopcja była chyba do tej pory moja taka najcięższą decyzją ale i.... najlepszą 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Więc nie, nie żałuję. Nie będę nawet żałowała kiedy uslysze "nie jestes moją mamą" bo to dziecko.... dało mi tyle szczescie juz przez te kilka miesiecy ze mi chyba do konca zycia starczy 😄 no i sie nie poddam jak to uslysze 😉 żalowalabym gdybym nie adoptowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Mamuńka napisał:

Więc nie, nie żałuję. Nie będę nawet żałowała kiedy uslysze "nie jestes moją mamą" bo to dziecko.... dało mi tyle szczescie juz przez te kilka miesiecy ze mi chyba do konca zycia starczy 😄 no i sie nie poddam jak to uslysze 😉 żalowalabym gdybym nie adoptowała

Bardzo pozytywnie 🙂 Gratuluję dzieciaczka! W jakim wieku maluszek? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja znam przypadek gdzie małżenstwo adoptowało 2 dziewczynki. Hardkor mieli bo one od początku sprawiały problemy (kradzieże, narkotyki itd). Problemy sprawiały jeszcze w domu dziecka u zakonnic gdzie przebywały, ale zakonnice to zataiły. Koniec konców jako prawie dorosłe osoby znalazły swoją matkę-lalkoholiczkę, która teraz ma na nie ogromny wpływ. To małżenstwo bardzo żałuje adopcji, długa to zreszta i smutna historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Hihihi uwielbiam te historie pełne grozy z narkotykami i kradziezami w tle 🙂 prawda jest taka, że nawet biologiczne dziecko może zejść na złą drogę. Myślę, że kocham moje dziecko i będę je kochać zawsze. Jak słyszę taką historię - adoptowali i żałowali. A gdyby urodziła i dziecko zrobiloby to samo co adopcyjne, też by żałował? Tzn że to nie jest matka, bo o dziecko się walczy A nie żałuję... porażka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A to praawda że jak sie adoptuje to o każdej porze dnia i nocy może wpasc kontrola? Znam historie ze ludzie  adoptowali i o 2 w nocy przyszła kontrol, wszyscy spali,okazało sie że mały miał mokrą pieluchę i oni mieli przez to nieprzyjemnosci. Potem znowu tak było, ale pielucha sucha na szczęście. To było prawie 20 lat temu. A i jeszcze przyszła kontrola i facet pił piwko przed tv ( zona była w domu, nie piła), i taka była afera ze prawie im zabrali to dziecko. Tak to wygląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Mamuńka napisał:

Hihihi uwielbiam te historie pełne grozy z narkotykami i kradziezami w tle 🙂 prawda jest taka, że nawet biologiczne dziecko może zejść na złą drogę. Myślę, że kocham moje dziecko i będę je kochać zawsze. Jak słyszę taką historię - adoptowali i żałowali. A gdyby urodziła i dziecko zrobiloby to samo co adopcyjne, też by żałował? Tzn że to nie jest matka, bo o dziecko się walczy A nie żałuję... porażka. 

Ale co jest porażką? Ludzie co zmarnowali zdrowie bo chcieli miec dzieci i dac im dom? Kobieta jest na lekach przez to wszystko, mąż ma problemy z sercem. I jeszcze to twoje ''hihi''. Beznadziejna jestes. Tych ludzi to ja znam osobiscie, wiec to nie jest żadna urban legend. Smiej sie dalej z nieszczec innych tylko uwazaj, by to z ciebie sie kiedys nie nasmiewano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

A do każdego domu z dzieckiem kontrola wpada? Bo Przecież jestem normalną rodzina. Do mnie nikt nie wpadał, do moich znajomych z dziećmi też nie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Nie śmieje się z nieszczęścia innych, tylko z hmmm powszechnej opinii krążące wokół adopcji. A tymczasem sama znam dwa przypadki rodzin z biologicznym i dziećmi gdzie rodzice też są na skraju - I zdrowotnym, i finansowym, właśnie dzięki dzieciom. Dziecko to nie produkt z maszyny do gotowania gdzie możemy ustalić cały jego "skład osobowości". Bardzo współczuję wszystkim, którym się w życiu nie układa, ponieważ odczułem takie chwile na swojej skórze. Więc jeśli ktoś się poczuł urażony tą wypowiedzią to bardzo przepraszam, nie miałam nic złego na myśli, czy naśmiewania się tym bardziej w zamiarze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
9 minut temu, Gość gość napisał:

Ale co jest porażką? Ludzie co zmarnowali zdrowie bo chcieli miec dzieci i dac im dom? Kobieta jest na lekach przez to wszystko, mąż ma problemy z sercem. I jeszcze to twoje ''hihi''. Beznadziejna jestes. Tych ludzi to ja znam osobiscie, wiec to nie jest żadna urban legend. Smiej sie dalej z nieszczec innych tylko uwazaj, by to z ciebie sie kiedys nie nasmiewano.

Byli z tej samej patologii co autorka tego postu to dzieci musialy zejsc na zla droge😣

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Nie lubię bardzo takiego generalizowania, że dzieci z adopcji to kłopoty. Tak naprawdę to każde dziecko może sprawiać kłopoty. Mówmy - decydujesz się na dziecko, licz się z konsekwencjami. Czy to chcesz zajść w ciążę czy adoptować. I zastanów sie zawsze jak ktoś zapyta - a jak bedzie kradło/brało narkotyki to co zrobisz? Oddasz? A biologiczne byś oddała... czy walczyła? Kosztuje to tyle samo zdrowia. Więc jeśli ktoś by oddał adoptowane A o swoje walczył to nie chce być rodzicem, tylko chce mieć dziecko. A to duża różnica 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21 minut temu, Gość Mamuńka napisał:

A do każdego domu z dzieckiem kontrola wpada? Bo Przecież jestem normalną rodzina. Do mnie nikt nie wpadał, do moich znajomych z dziećmi też nie 🙂

No faktycznie mądra to ty nie jestes. Oni tez byli normalną rodziną, a jakos o 2 w nocy im wpadli i patrzyli czy dziecko ma sucho. Moze teraz tak nie robią, to było pod koniec lat 90. Guzik widze wiesz a sie wysmiewasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

No to od lat 90. dużo się zmieniło 😘 uffuff. A wtedy to wszystkim wpadali? Dziwne czasy 😕 nibniby nie takie odległe A taka inwigilacja 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To ile te dzieci mialy lat ze juz braly narkotyki jak je adoptowali😗 Trafily do patoli to to zaczely brac😣😗

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość Mamuńka napisał:

Nie lubię bardzo takiego generalizowania, że dzieci z adopcji to kłopoty. Tak naprawdę to każde dziecko może sprawiać kłopoty. Mówmy - decydujesz się na dziecko, licz się z konsekwencjami. Czy to chcesz zajść w ciążę czy adoptować. I zastanów sie zawsze jak ktoś zapyta - a jak bedzie kradło/brało narkotyki to co zrobisz? Oddasz? A biologiczne byś oddała... czy walczyła? Kosztuje to tyle samo zdrowia. Więc jeśli ktoś by oddał adoptowane A o swoje walczył to nie chce być rodzicem, tylko chce mieć dziecko. A to duża różnica 🙂

A czy ja generalizuje ze zawsze tak jest? Pytałas czy znamy przypadki, gdzie żałowali to opowiedziałam o przypadku który znam. Znam tez przypadek ze adoptowany chłopak okazało się że ma wielki talent do rysowania i jest teraz znanym artystą. Zakładasz temat, dostajesz odpowiedz i sie napiepszasz z niej, żałosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Aaaa rozumiem 🙂 znowu zostałam opatrznie zrozumiała. Nie miałam na myśli że byli jakaś patologią to im wpadli. Słowo "normalna" użyłam w celu określenia rodzice+dziecko- bez znaczenia czy biologiczne czy adoptowane. Już chyba późna godzina, i przez to tak niezrozumiałe pisze 🙂 wybaczcie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka

Nie ja założyłam topik, nie ja pytam czy ktoś żałował, nie Tobie zarzucam generalizowanie tylko piszę ogólnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 minut temu, Gość gosc napisał:

To ile te dzieci mialy lat ze juz braly narkotyki jak je adoptowali😗 Trafily do patoli to to zaczely brac😣😗

narkotyki były pozniej, w sierocincu były kradzieze i cos tam jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 minut temu, Gość Mamuńka napisał:

No to od lat 90. dużo się zmieniło 😘 uffuff. A wtedy to wszystkim wpadali? Dziwne czasy 😕 nibniby nie takie odległe A taka inwigilacja 😄

No faktycznie, bardzo zabawne. Zadałam pytanie, bo byłam ciekawa czy tak jest nadal, bo jestem zainteresowana tematem adopcji,  a tu smiech. Ok, widze ze nie podyskutujemy, winszuję doskonałego nastroju.Jednak z ludzmi z kafe nie pogadasz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuńka
2 minuty temu, Gość gość napisał:

No faktycznie, bardzo zabawne. Zadałam pytanie, bo byłam ciekawa czy tak jest nadal, bo jestem zainteresowana tematem adopcji,  a tu smiech. Ok, widze ze nie podyskutujemy, winszuję doskonałego nastroju.Jednak z ludzmi z kafe nie pogadasz 

Dokładnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moja znajoma adoptowala córkę i niestety jako nastolatka dziewczyna zaczęła pić i znikać z domu. Kiedy skończyła 18 lat zostawiła list i wyjechala, podobno za granicę. Do dziś nie mają kontaktu a moja znajoma to strzepek nerwów, bo poświęcila temu dziecku wszystko i psychicznie nie radzi sobie z sytuacją. Niestety, różnie jest. Znam też rodzinę, gdzie adoptowany chlopiec, którego rodzice adopcyjni chcieli nawet oddać spowrotem do domu dziecka kiedy urodziło im się własne dziecko, teraz ich dochowuje i opiekuje się. Oni są praktycznie niesprawni, jedno na wózku, drugie też schorowane, chłopak zamieszkal z nimi i wspaniale się opiekuje a rodzona córka wpada raz na jakiś czas i ma w nosie tak naprawdę tych rodziców. Dzieci czy adopcyjne czy swoje bywają różne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość Mamuńka napisał:

znowu zostałam opatrznie zrozumiała. 

Chyba opacznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

Moja znajoma adoptowala córkę i niestety jako nastolatka dziewczyna zaczęła pić i znikać z domu. Kiedy skończyła 18 lat zostawiła list i wyjechala, podobno za granicę. Do dziś nie mają kontaktu a moja znajoma to strzepek nerwów, bo poświęcila temu dziecku wszystko i psychicznie nie radzi sobie z sytuacją. Niestety, różnie jest. Znam też rodzinę, gdzie adoptowany chlopiec, którego rodzice adopcyjni chcieli nawet oddać spowrotem do domu dziecka kiedy urodziło im się własne dziecko, teraz ich dochowuje i opiekuje się. Oni są praktycznie niesprawni, jedno na wózku, drugie też schorowane, chłopak zamieszkal z nimi i wspaniale się opiekuje a rodzona córka wpada raz na jakiś czas i ma w nosie tak naprawdę tych rodziców. Dzieci czy adopcyjne czy swoje bywają różne.

Zaraz cie ...ka goscMamuska wysmieje ze to wina tej kobiety ze ta córka uciekła. Troll przejął ciekawy temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 minut temu, Gość gość napisał:

Moja znajoma adoptowala córkę i niestety jako nastolatka dziewczyna zaczęła pić i znikać z domu. Kiedy skończyła 18 lat zostawiła list i wyjechala, podobno za granicę. Do dziś nie mają kontaktu a moja znajoma to strzepek nerwów, bo poświęcila temu dziecku wszystko i psychicznie nie radzi sobie z sytuacją. Niestety, różnie jest. Znam też rodzinę, gdzie adoptowany chlopiec, którego rodzice adopcyjni chcieli nawet oddać spowrotem do domu dziecka kiedy urodziło im się własne dziecko, teraz ich dochowuje i opiekuje się. Oni są praktycznie niesprawni, jedno na wózku, drugie też schorowane, chłopak zamieszkal z nimi i wspaniale się opiekuje a rodzona córka wpada raz na jakiś czas i ma w nosie tak naprawdę tych rodziców. Dzieci czy adopcyjne czy swoje bywają różne.

Tak, ale z tego co widzę lepiej gdy rodzice biologiczni nie żyją...więzy krwi to bardzo silna sprawa. Słyszy się czasem historie ze dziecko grzeczne itd odnalazło biologiczną matkę-patolkę, która na to dziecko zaczęła miec coraz większy wpływ i zaczęła się jazda po równi pochyłej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Mamuńka napisał:

Hej autorko, ja adoptowałam dziecko na początku tego roku. Samo podjęcie decyzji było bardzo trudne bo procedura nie ukrywajmy to bardzo hmmm długotrwały, uciążliwy, absorbujący i czasem upokarzający okres. Ale jak już się zdecydowaliśmy to zleciało;) ja osobiście nie mogłam utrzymać ciąży więc o inscenizacji czy in vitro nie myślałam. Nie wyobrażałam sobie też 9 miesięcy kłującą się w brzuch zastrzykami jakimiś, cała w stresie czy jest ok 🙂 adadopcja była chyba do tej pory moja taka najcięższą decyzją ale i.... najlepszą 🙂

Ja zawsze myślałem że będę miał syna z własnej krwi i kości. Żona niestety nie mogła zajść w ciążę, więc namówiła mnie na adopcję. Z początku byłem sceptyczny, bo znam ogólnie powszechną opinię, że jak dziecko będzie nastolatkiem to może powiedzieć do mnie "nie będziesz mi mówił co mam robić bo nie jesteś moim ojcem". Pomimo tych wpojonych poglądów, zaryzykowałem dlatego że żonę kocham i widziałem jak bardzo była spragniona dziecka. Adoptowaliśmy synka, co się później okazało z zespołem FAS. Trochę mieliśmy pretensje do ośrodka adopcyjnego, że na szkoleniu tego tematu nie poruszano. Myśleliśmy że nie będzie aż tak trudno i weźmiemy na barki ciężar, ale rzeczywiście dziecko jest bardzo trudne i niestety musimy wychowywać go inaczej jak to kiedyś sobie wyobrażaliśmy. W głębi duszy czuję tęsknotę, że chciałbym mieć własnego zdrowego syna, ale pomimo jego wady, pokochałem go i nie żałuję tej decyzji. On wie że jest adoptowany i czasem jak zbroi to ma w głowie świadomość że może być oddany z powrotem do domu dziecka i boi się tego. Wiele razy pytał się z żalem czy go nie oddamy. 

Jeśli chodzi o kontrolę, to zanim dojdzie do rozprawy sądowej to wpadła z nienacka kuratorka sądowa, ale po to żeby wydać opinię potrzebną sądowi. Była raz, akurat był bałagan bo przyjechaliśmy ze sklepu. Popatrzyła, porozmawialiśmy, dziecko w tym czasie było wesołe, pojechała i więcej jej nie widziałem.

Chciałbym zaapelować do tych co decydują się na adopcję. Niech mocno się zastanowią czy wziąć dziecko z FAS, bo takich jest bardzo dużo. Niestety trzeba dużo pracy włożyć żeby wychowywać takie dziecko i tylko świadoma i przemyślana decyzja pomoże później w wychowaniu go. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Na pewno nie jest winą mojej znajomej, że córka uciekła. Młoda miała problemy od małego z psychiką, ciągle szukala swojego miejsca, zmieniala klasy, szkoły, kolegów. Wagarowala, lubiła ryzykowne zachowania, ciela się. Jakoś nie umiała sobie poradzić ze sobą i nikt nie umial nad jej psychiką zapanować. Moja znajoma jest lekarzem, ma pieniądze, dużo inwestowala w córkę, widziała problemy i szukala pomocy. Biologiczne dzieci też czasami wywijaja numery rodzicom, więc nie twierdzę że to dlatego, ze adoptowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja zawsze myślałem że będę miał syna z własnej krwi i kości. Żona niestety nie mogła zajść w ciążę, więc namówiła mnie na adopcję. Z początku byłem sceptyczny, bo znam ogólnie powszechną opinię, że jak dziecko będzie nastolatkiem to może powiedzieć do mnie "nie będziesz mi mówił co mam robić bo nie jesteś moim ojcem". Pomimo tych wpojonych poglądów, zaryzykowałem dlatego że żonę kocham i widziałem jak bardzo była spragniona dziecka. Adoptowaliśmy synka, co się później okazało z zespołem FAS. Trochę mieliśmy pretensje do ośrodka adopcyjnego, że na szkoleniu tego tematu nie poruszano. Myśleliśmy że nie będzie aż tak trudno i weźmiemy na barki ciężar, ale rzeczywiście dziecko jest bardzo trudne i niestety musimy wychowywać go inaczej jak to kiedyś sobie wyobrażaliśmy. W głębi duszy czuję tęsknotę, że chciałbym mieć własnego zdrowego syna, ale pomimo jego wady, pokochałem go i nie żałuję tej decyzji. On wie że jest adoptowany i czasem jak zbroi to ma w głowie świadomość że może być oddany z powrotem do domu dziecka i boi się tego. Wiele razy pytał się z żalem czy go nie oddamy. 

 

Jeśli chodzi o kontrolę, to zanim dojdzie do rozprawy sądowej to wpadła z nienacka kuratorka sądowa, ale po to żeby wydać opinię potrzebną sądowi. Była raz, akurat był bałagan bo przyjechaliśmy ze sklepu. Popatrzyła, porozmawialiśmy, dziecko w tym czasie było wesołe, pojechała i więcej jej nie widziałem.

 

Chciałbym zaapelować do tych co decydują się na adopcję. Niech mocno się zastanowią czy wziąć dziecko z FAS, bo takich jest bardzo dużo. Niestety trzeba dużo pracy włożyć żeby wychowywać takie dziecko i tylko świadoma i przemyślana decyzja pomoże później w wychowaniu go. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja zawsze myślałem że będę miał syna z własnej krwi i kości. Żona niestety nie mogła zajść w ciążę, więc namówiła mnie na adopcję. Z początku byłem sceptyczny, bo znam ogólnie powszechną opinię, że jak dziecko będzie nastolatkiem to może powiedzieć do mnie "nie będziesz mi mówił co mam robić bo nie jesteś moim ojcem". Pomimo tych wpojonych poglądów, zaryzykowałem dlatego że żonę kocham i widziałem jak bardzo była spragniona dziecka. Adoptowaliśmy synka, co się później okazało z zespołem FAS. Trochę mieliśmy pretensje do ośrodka adopcyjnego, że na szkoleniu tego tematu nie poruszano. Myśleliśmy że nie będzie aż tak trudno i weźmiemy na barki ciężar, ale rzeczywiście dziecko jest bardzo trudne i niestety musimy wychowywać go inaczej jak to kiedyś sobie wyobrażaliśmy. W głębi duszy czuję tęsknotę, że chciałbym mieć własnego zdrowego syna, ale pomimo jego wady, pokochałem go i nie żałuję tej decyzji. On wie że jest adoptowany i czasem jak zbroi to ma w głowie świadomość że może być oddany z powrotem do domu dziecka i boi się tego. Wiele razy pytał się z żalem czy go nie oddamy. 

 

Jeśli chodzi o kontrolę, to zanim dojdzie do rozprawy sądowej to wpadła z nienacka kuratorka sądowa, ale po to żeby wydać opinię potrzebną sądowi. Była raz, akurat był bałagan bo przyjechaliśmy ze sklepu. Popatrzyła, porozmawialiśmy, dziecko w tym czasie było wesołe, pojechała i więcej jej nie widziałem.

 

Chciałbym zaapelować do tych co decydują się na adopcję. Niech mocno się zastanowią czy wziąć dziecko z FAS, bo takich jest bardzo dużo. Niestety trzeba dużo pracy włożyć żeby wychowywać takie dziecko i tylko świadoma i przemyślana decyzja pomoże później w wychowaniu go. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość gość napisał:

Tak, ale z tego co widzę lepiej gdy rodzice biologiczni nie żyją...więzy krwi to bardzo silna sprawa. Słyszy się czasem historie ze dziecko grzeczne itd odnalazło biologiczną matkę-patolkę, która na to dziecko zaczęła miec coraz większy wpływ i zaczęła się jazda po równi pochyłej...

Też niestety jest tak że skłonności do nałogów się dziedziczy. A ile dzieci z fas jest przekazywanych do adopcji... straszne jest to że kobiety nie potrafią wytrzymać tych 9 miesięcy bez picia i niszczą zdrowie dziecku. Już chyba lepiej aborcję mieć niż pić i cpac w ciąży 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×