Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anka

Nowa praca po macierzyńskim - rozdarcie

Polecane posty

Gość Anka

Muszę gdzieś się wygadać, bo zwariuje. Potrzebuje obiektywnej opinii, rady. Pracowałam w małej firmie, praca sama w sobie super, natomiast atmosfera pracy taka że człowiek miał ochotę pociąć się żyletka jak tam jechał. Zaszłam w ciaze i podjęłam decyzję że po macierzyńskim nie wrócę tam. Jak mówiłam, tak uczyniłam. Macierzyński się kończył a ja poczułam presję by szukać pracy. CV wysyłane a tu brak odezwu. Nie wiem czemu sama nakręcalam się tak na powrót do pracy. Na macierzyńskim dorabiałam sobie małymi zleceniami i było ok. Ale coś mnie tknęło, napisałam do koleżanki z branży i okazało się że szukają kogoś do jej działu w większej korporacji. Sprawa wyjaśniła się w ciągu jednego dnia, co się w korpo nie zdarza raczej. Zaproponowali mi dwukrotnosc mojej poprzedniej pensji, bardzo dobre pieniądze, plus wszystkie benefity. Poszłam do pracy, dziecko wysłałam do żłobka. I się zaczęło. Praca to typowe korpo. Odklikiwanie się, masa procedur itp. praca ma dużo wspólnego z moim zawodem ale bardziej przypomina klepanie i administrację, pracę na milionie programów, tonie maili.... W dodatku osoby mnie szkolące.... Porażka. I w tle najwazniejszy problem. Moje dziecko, które kocham ponad wszystko. Po pierwszych dniach wiedziałam, że źle robię. Po prostu, czuję że wolałabym zostać z dzieckiem w domu. Widzę że on też tęskni. Gdy wracam do domu wskakuje mi na ręce i nie mogę go odłożyć bo płacze. W weekendy to samo, gdy straci mnie z oczu panikuje i szuka mamy. To roczny szkrab. A ja płaczę codziennie, że muszę go zostawiać. Wolałabym być z nim i żyć skromniej ale razem. Problemem jest to, że do pracy poleciła mnie koleżanka. Jest mi po prostu glupio coś odwalić. Nie wiem czy to ta tęsknota tak mnie nakręca że praca jest zła, choć warunki są do zniesienia za te kasę, czy naprawdę jej nie czuje. Mój mąż twierdzi że zawsze szukam dziury w całym, że nie chce mi się pracować, że jestem głupia za taką kasę narzekać. Dla mnie klikanie i pilnowanie terminów ciężko określić jako pracę... Meczu mnie to. I tu sedno. Na wychowawczy nie mam szans pójść w nowej pracy, ale bardzo również chciałabym próbować zajść w ciążę. Wiele razy robiłam coś wbrew sobie, swoim przeczuciom. Teraz jednak przewartościowałam sobie wszystko. Najchętniej rzuciłbym te prace i zaszła w ciążę, ale z drugiej strony nie mogę zostać bez środków do życia. Po prostu poprzednia ciąża nie była kolorowa i nie wiem czy będę zdolna do jakichkolwiek dodatkowych zajęć. Ale jeżeli zajde w ciążę w nowej pracy byłoby mi zwyczajnie głupio ze względu na koleżankę która mnie poleciła....... Ona ma tam dobrą pozycję i nie wiem jakby na nią patrzyli po czymś takim. Że poleciła "naciagaczke". Nie jestem jakoś bardzo blisko z tą dziewczyną, po prostu odezwałam się po długim czasie. 

Poradzicie proszę.... Czy słuchać głosu serca i próbować zajść w kolejną ciążę, nie liczyć się z tą kolrzanka, i pracodawca (który na moje miejsce ma mnóstwo chętnych) Czy rzucić te prace? Czy może dać tej pracy szansę i spróbować się przemeczyc, a nuz będzie fajna? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×