Dlaczego krytykujecie jesli ktos na impreze typy chrzest czy komunia przygotowuje duzo jedzenia i gdzie Wy znajdujecie te restauracje ktore podaja na obiad 1 danie od razu na talerzu

27 minut temu, Gość Gość napisał:

Ty to powiedz swoim gościom lepiej. Zeszta pewnie kazdy z nich wie, ze u ciebie mają uważać na każdy gest, bo jeszcze zaczniesz ich źle oceniać. Serio, jesteś tak nadęta, że aż mi Ciebie szkoda. 

Już widzę, jak Ty nikogo nie oceniasz juz w tej wypowiedzi zrobiłaś to i nawet nie znasz poprzedniczki

Może zacznijmy od tego, ze takie imprezy sa dodatkiem do wydarzenia, np komunii a nie celem samym w sobie. Przerzucacie sie typami restauracji a przeciez restauracja jest nastawiona na zarobek, wiec jeśli popyt bedzie na striptis podczas obiadu to znajdzie sie taka co i striptiserke  załatwi do kotleta a co dopiero urządzenie uczty w staropolskim stylu, skoro w danym regionie takie sa potrzeby. Bylam na wielu chrzcinach i komuniach organizowanych  w restauracjach i zawsze takie posiedzenie trwalo 3-4 godziny.  Stół  byl zastawiony dobrymi przekaskami, na początek  obsluga podawala jedną z dwóch zup, potem   zbierała zamówienia na danie obiadowe, rowniez do wyboru. Do deseru próbowano przekasek, rozmawiano, dawano prezenty, wychodzono na papierosa. Obsluga zbierala zamowienia na kawe i herbatę, wjeżdżał tort i to byl sygnał do stopniowego konczenia imprezy.  Nigdy nie slyszalam, zeby ktos wyszedl z takiej imprezy głodny. A sami organizatorzy nie bez powodu  wybierali restauracje, bo jednym z atutów jest  właśnie mozliwosc zapanowania nad czasem imprezy. 

Jak mam w domu więcej  gości to podaje na polmiskach, bo nie mam obsługi, ktora poda wszystkim obiad na raz. Robie dwa rodzaje mięs i rozne dodatki warzywne gdy nie znam preferencji gości. 

Po deserze nikt nie zalega na kolejne godziny przy stole, w oczekiwaniu na kolejny posiłek, bo to nie wesele. Ktos sie zbiera do domu, ktoś zostaja na dluzej lub na  noc ale  tez wstają od stołu, ida na spacer, zwiedzaja ogród, przesiadaja sie z kawa na kanapy itp Do stolu zasiadaja ewentualnie do kolejnego posiłku  czyli kolacji ale to dopiero wieczorem.

11 minut temu, Gość Też gość napisał:

Może zacznijmy od tego, ze takie imprezy sa dodatkiem do wydarzenia, np komunii a nie celem samym w sobie. Przerzucacie sie typami restauracji a przeciez restauracja jest nastawiona na zarobek, wiec jeśli popyt bedzie na striptis podczas obiadu to znajdzie sie taka co i striptiserke  załatwi do kotleta a co dopiero urządzenie uczty w staropolskim stylu, skoro w danym regionie takie sa potrzeby. Bylam na wielu chrzcinach i komuniach organizowanych  w restauracjach i zawsze takie posiedzenie trwalo 3-4 godziny.  Stół  byl zastawiony dobrymi przekaskami, na początek  obsluga podawala jedną z dwóch zup, potem   zbierała zamówienia na danie obiadowe, rowniez do wyboru. Do deseru próbowano przekasek, rozmawiano, dawano prezenty, wychodzono na papierosa. Obsluga zbierala zamowienia na kawe i herbatę, wjeżdżał tort i to byl sygnał do stopniowego konczenia imprezy.  Nigdy nie slyszalam, zeby ktos wyszedl z takiej imprezy głodny. A sami organizatorzy nie bez powodu  wybierali restauracje, bo jednym z atutów jest  właśnie mozliwosc zapanowania nad czasem imprezy. 

Jak mam w domu więcej  gości to podaje na polmiskach, bo nie mam obsługi, ktora poda wszystkim obiad na raz. Robie dwa rodzaje mięs i rozne dodatki warzywne gdy nie znam preferencji gości. 

Po deserze nikt nie zalega na kolejne godziny przy stole, w oczekiwaniu na kolejny posiłek, bo to nie wesele. Ktos sie zbiera do domu, ktoś zostaja na dluzej lub na  noc ale  tez wstają od stołu, ida na spacer, zwiedzaja ogród, przesiadaja sie z kawa na kanapy itp Do stolu zasiadaja ewentualnie do kolejnego posiłku  czyli kolacji ale to dopiero wieczorem.

Amen. 

56 minut temu, Gość Gość napisał:

Słowo klucz to "anonimowe forum"..nikt nikomu nie może zabronić myślenia. A tez nikt nikomu nie wylicza, a problem w tym,że niektórzy nie rozumieją koncepcji priszonego obiadu i burza sie,ze gospodarz nie zostawił półmiska na dokladki co 2godziny. Jakoś wszyscy w tej smieszne dyskusji pomijają ten kluczowy punkt, ze  obiad sie je i sue idzie do domu, a nie drzemie sie nad zimnymi nozkami az go wyprosza

Tylko, panienko, temat nie jest o proszonych obiadkach. Przeczytaj jeszcze raz dokładnie post autorki. Jeśli nie wystarczy, to jeszcze raz i jeszcze. 

6 minut temu, Gość Gość napisał:

Tylko, panienko, temat nie jest o proszonych obiadkach. Przeczytaj jeszcze raz dokładnie post autorki. Jeśli nie wystarczy, to jeszcze raz i jeszcze. 

Kiedy to ja panienka byłam.... czy ktus jeszcze wie o czym byl post ?

10 minut temu, Gość Gość napisał:

Kiedy to ja panienka byłam.... czy ktus jeszcze wie o czym byl post ?

wszyscy poza tobą stara torbo 

1 minutę temu, Gość Gość niedzielny napisał:

wszyscy poza tobą stara torbo 

Ale wulgarna młoda dama. Pewnie wiesz tez wszystko o savoi vivre

3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ale wulgarna młoda dama. Pewnie wiesz tez wszystko o savoi vivre

Savoi? Nie słyszałam o tym

3 minuty temu, Gość Gość niedzielny napisał:

Savoi? Nie słyszałam o tym

Savoy może? Taki fajny hotel?

10 minut temu, Gość Gosc napisał:

Savoy może? Taki fajny hotel?

Może...

31 minut temu, Gość Gość napisał:

Ale wulgarna młoda dama. Pewnie wiesz tez wszystko o savoi vivre

Za to ty słyszałaś faktycznie o savoi vivre, bo z pewnością nie o savoir vivre. Popełniłaś już trochę gaf, chwaląc się swoim nowoczesnym podejściem. Pierwsza z brzegu - zachwalałaś smak  papryki, której nie lubisz, a to nietakt komentować smak potraw. Komentować należy tylko to, co smakuje wybitnie, ale również nie przesadzać z pochwałami. Narzekanie, ze goście jedzą jakby w domu nie mieli - trzeba zjeść każdą potrawę, którą gospodarz postawił na stół, inaczej wskazujemy się brakiem kultury. No i pewnie cie zaskoczę, ale poradnik savoir vivre, przewiduje na stołach  coś takiego jak półmiski i salaterki. Dasz wiarę?

W ciągu 2 lat byłam a kilku komuniach  i każda była w restauracji. W każdej było wszytko podane na polmiskach.  Było dużo mięsa, różne rodzaje kluskek ,sałatki, surówki.  Każdy sobie sam nakładal ile  chciał i co chciał.  W sumie jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką impeza gdzie każdy  dostaje danie na talerzu. Dla mnie to bezsensu i marnuje się dużo jedzenia. 

26 minut temu, Gość Gość napisał:

Za to ty słyszałaś faktycznie o savoi vivre, bo z pewnością nie o savoir vivre. Popełniłaś już trochę gaf, chwaląc się swoim nowoczesnym podejściem. Pierwsza z brzegu - zachwalałaś smak  papryki, której nie lubisz, a to nietakt komentować smak potraw. Komentować należy tylko to, co smakuje wybitnie, ale również nie przesadzać z pochwałami. Narzekanie, ze goście jedzą jakby w domu nie mieli - trzeba zjeść każdą potrawę, którą gospodarz postawił na stół, inaczej wskazujemy się brakiem kultury. No i pewnie cie zaskoczę, ale poradnik savoir vivre, przewiduje na stołach  coś takiego jak półmiski i salaterki. Dasz wiarę?

A to do kogo? A czy savoir vivre przewiduje moment w którym gospodarz może zabrać te polmiski ze stołu i moment kiedy goście juz są najedzeni? Poza tym salaterka to jedno, a półmisek gołąbków stojący 3 godziny to co innego. Wygląda nieelefzncko i niedbale. Poza tym to jedzenie juz nawet dobre nie jest

27 minut temu, Gość Gosc napisał:

W ciągu 2 lat byłam a kilku komuniach  i każda była w restauracji. W każdej było wszytko podane na polmiskach.  Było dużo mięsa, różne rodzaje kluskek ,sałatki, surówki.  Każdy sobie sam nakładal ile  chciał i co chciał.  W sumie jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką impeza gdzie każdy  dostaje danie na talerzu. Dla mnie to bezsensu i marnuje się dużo jedzenia. 

Rosół tez stał w dzbanku i kazdy sam sobie polał?

6 minut temu, Gość Gość napisał:

A to do kogo? A czy savoir vivre przewiduje moment w którym gospodarz może zabrać te polmiski ze stołu i moment kiedy goście juz są najedzeni? Poza tym salaterka to jedno, a półmisek gołąbków stojący 3 godziny to co innego. Wygląda nieelefzncko i niedbale. Poza tym to jedzenie juz nawet dobre nie jest

Oczywiście że przewiduje. Radzę się zapoznać,  a wówczas te półmiski i salaterki nie będą wam takie straszne. 

7 minut temu, Gość Gość napisał:

Rosół tez stał w dzbanku i kazdy sam sobie polał?

Nie, był w nocniku.

29 minut temu, Gość Gość napisał:

Oczywiście że przewiduje. Radzę się zapoznać,  a wówczas te półmiski i salaterki nie będą wam takie straszne. 

To kiedy mozna uznać że zimne danie można zabrać ze stołu, a gość pojadl? Ja nie mam nic do polmiskow i salaterek. Przecież sałatkę na talerzu bezpośrednio nie położę. Chodzi raczej o danie obiadowe

30 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie, był w nocniku.

To Może nie był rosół

Do zupy jest coś takiego jak Waza.  Tak każdy sobie nazwał sam . Ja nie jem nigdy zup bo nie lubię. 

27 minut temu, Gość Gosc napisał:

Do zupy jest coś takiego jak Waza.  Tak każdy sobie nazwał sam . Ja nie jem nigdy zup bo nie lubię. 

Zupę w wazie to parobkom się podawało. A nie państwu. 

55 minut temu, Gość Gość napisał:

To kiedy mozna uznać że zimne danie można zabrać ze stołu, a gość pojadl? Ja nie mam nic do polmiskow i salaterek. Przecież sałatkę na talerzu bezpośrednio nie położę. Chodzi raczej o danie obiadowe

Kiedy uznać? Gdy gość w odpowiedni sposób (oznaczajacy zakończenie  posiłku )odłoży sztućce na talerzu.

58 minut temu, Gość Gość napisał:

To Może nie był rosół

Może nie...niewiadomo 

Olaboga. Ale macie problemy. Strasznie to wszystko malostkowe.

8 minut temu, Gość Gość napisał:

Kiedy uznać? Gdy gość w odpowiedni sposób (oznaczajacy zakończenie  posiłku )odłoży sztućce na talerzu.

Aha... tylko problem jest w tym,że u nas często ten gość odlozy sztućce i zaraz bierze znow zwłaszcza widelec

1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

A to do kogo? A czy savoir vivre przewiduje moment w którym gospodarz może zabrać te polmiski ze stołu i moment kiedy goście juz są najedzeni? Poza tym salaterka to jedno, a półmisek gołąbków stojący 3 godziny to co innego. Wygląda nieelefzncko i niedbale. Poza tym to jedzenie juz nawet dobre nie jest

Polecam "sawoir vivre czyli jak nie najeść się... wstydu"  autorstwa Ute Witt. Może te pierwsze strony coś nauczą,zanim czytanie ci się znudzi. 

2 minuty temu, DANIEL napisał:

Polecam "sawoir vivre czyli jak nie najeść się... wstydu"  autorstwa Ute Witt. Może te pierwsze strony coś nauczą,zanim czytanie ci się znudzi. 

I co mówiąc o jedzenie ze wspólnej miski? Kto ma pierwszeństwo?

14 minut temu, DANIEL napisał:

Polecam "sawoir vivre czyli jak nie najeść się... wstydu"  autorstwa Ute Witt. Może te pierwsze strony coś nauczą,zanim czytanie ci się znudzi. 

Jeszcze jeden co lubi zimne. Ta książka na juz 10 lat, nawet restauracjom przybyło gwiazdek

2 godziny temu, Gość Gość napisał:

A to do kogo? A czy savoir vivre przewiduje moment w którym gospodarz może zabrać te polmiski ze stołu i moment kiedy goście juz są najedzeni? Poza tym salaterka to jedno, a półmisek gołąbków stojący 3 godziny to co innego. Wygląda nieelefzncko i niedbale. Poza tym to jedzenie juz nawet dobre nie jest

A możesz mi wyjaśnić jedną rzecz? Dlaczego sądzisz wszystkich po swojej rodzinie? To, że twoje ciotki nagotują gar gołąbków i stoi to 3 godziny na stole, albo to, że twoja rodzina, to w większości świnie grzebiące w jedzeniu na półmiskach, to nie oznacza, że wszyscy tak robią! Nigdzie się też nie spotkałam z tym, aby danie obiadowe na weselach, czy gdzieś z okazji imprezy sakramentalnej w domu stało na stole razem z ciastem, zimną płytą itd. W lokalu półmiski z pozostałym mięsem i surówkami po zjedzonym obiedzie zabierają kelnerzy, a w domu gospodarz, lub jego pomoc w kuchenna na dzień imprezy. Dalej się kompromituj i pier/dol o swojej wątpliwej elegancji.

Przed chwilą, Gość gość napisał:

A możesz mi wyjaśnić jedną rzecz? Dlaczego sądzisz wszystkich po swojej rodzinie? To, że twoje ciotki nagotują gar gołąbków i stoi to 3 godziny na stole, albo to, że twoja rodzina, to w większości świnie grzebiące w jedzeniu na półmiskach, to nie oznacza, że wszyscy tak robią! Nigdzie się też nie spotkałam z tym, aby danie obiadowe na weselach, czy gdzieś z okazji imprezy sakramentalnej w domu stało na stole razem z ciastem, zimną płytą itd. W lokalu półmiski z pozostałym mięsem i surówkami po zjedzonym obiedzie zabierają kelnerzy, a w domu gospodarz, lub jego pomoc w kuchenna na dzień imprezy. Dalej się kompromituj i pier/dol o swojej wątpliwej elegancji.

 

Ale jesteś wulgarna...Az zal. No Ja się też z tym nie spotkałam, ale ludzie tutaj narzekają,na brak mięsa na stole, bo po 2 godzinach może zglodnieja... wiec kiedy mozna zabrać ten obiad?  

Boże jakie wy jesteście wredne i kąśliwe, aż tracę wiarę w ludzkość, każda się przerzuca co to nie ona, zero szacunku do innych. Wstyd