Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość green

Matka powiedziała mi i mężowi, że nie cieszy się z mojej drugiej ciąży i nie ma czego nam gratulować. Dodała też, że nie ma zamiaru brać urlopu i odwiedzić nas nawet na jeden dzień po narodzinach dziecka, mimo że chcieliśmy kupić jej bilet lotniczy.

Polecane posty

Gość green

Nigdy nie pilnowała nam pierwszego dziecka i nie mieliśmy o to pretensji ani nie prosiliśmy o nic. Jednocześnie ona uważa się za wzór wszelkich cnót i ideał moralny kobiety po 50-tce, bo ma od 30 lat ten sam stołek w budżetówce i jest taka ambitna. Nie rozumie, że tamte czasy się skończyły i nie ma nic dziwnego w tym, że ludzie zmieniają prace. Na przykład dokształcają się czy wręcz przekwalifikowują, jak mój mąż. Dla niej to brak stabilizacji i nieodpowiedzialność. Twierdzi, że nie poradzę sobie z drugim dzieckiem, bo "już przy pierwszym potrafiłaś stękać". No tak, miałam kilka gorszych dni i w rozmowach z najbliższymi zdarzało mi się wspomnieć o niewyspaniu czy frustracji. Który rodzic tego nie przeszedł? To żadne użalanie się tylko chwilowa potrzeba obcowania z drugim człowiekiem i szukania u niego zrozumienia. Matka wszystko obraca przeciwko nam, każde nasze słowo. Kiedyś mąż wspomniał przy niej, że bolały go plecy i brał serię zastrzyków rozluźniających mięśnie, to potrafi do dziś mu wypominać, jak on zamierza utrzymywać rodzinę całe życie skoro zdrowie mu się sypie. LOL. Ja w ciąży pracowałam 3-4 godzinki dziennie w biurze, lekka fajna praca, nieszczęsnym trafem urodziłam dziecko przedwcześnie, a matka skomentowała to tak, że szlajałam się do pracy i to przez stres na pewno. Chcę się odciąć od tej toksycznej baby, ale nie jestem pewna, czy patrzę na to wszystko obiektywnie. Jak to wygląda z boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxxx

Odetnij się, stara torba się nigdy nie zmieni. Po co masz tracić nerwy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green
 

Odetnij się, stara torba się nigdy nie zmieni. Po co masz tracić nerwy?

Skąd ta pewność, że nie da się nic zrobić i że ona się nigdy nie zmieni? Masz może jakieś doświadczenia w tym temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refwe

Z boku? Że twoja matka przeżywa, że ma taki styl pouczania, że powie to co uważa za ważne ale w przykry sposób. Pewnie zawsze będziesz miała żal ale to w sumie wynika z tego że chce dla was dobrze a nie szanuje ciebie jak obcej osoby, tylko trochę jakby mówiła do, bo ja wiem, części siebie. To częsta pomyłka matek.

Ale zdziwiło cię to? Chyba zawsze próbuje uczyć w ten sposób...

 

Ochłodź stosunki, po co masz się stresować. Dowie się że sobie radzisz, to inaczej będzie mówić.

Ale wiem że to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc

Z boku wygląda to tak, że masz super matkę, pracującą, mająca własne życie i nie nastawioną na życie życiem swoich dzieci. Ty natomiast jesteś sfrustrowaną , nie widzę u ciebie odciętej pępowiny, niedojrzałą matką i uważasz, że możesz oceniać innych, brrr Twoje dziecko, twója sprawa. Babcia nie musi ale może, daj jej czas i sposobność odwiedzin na jej warunkach, tzn wtedy kiedy będzie chciała. Nic na siłę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green
 

Z boku? Że twoja matka przeżywa, że ma taki styl pouczania, że powie to co uważa za ważne ale w przykry sposób. Pewnie zawsze będziesz miała żal ale to w sumie wynika z tego że chce dla was dobrze a nie szanuje ciebie jak obcej osoby, tylko trochę jakby mówiła do, bo ja wiem, części siebie. To częsta pomyłka matek.

Ale zdziwiło cię to? Chyba zawsze próbuje uczyć w ten sposób...

 

Ochłodź stosunki, po co masz się stresować. Dowie się że sobie radzisz, to inaczej będzie mówić.

Ale wiem że to boli.

Był już taki moment, że ochłodziliśmy stosunki. Wyjechałam zagranicę na studia do męża, pracowałam i studiowałam. O nic nie prosiłam rodziców, ale brakowało mi dobrego słowa, że gdyby coś nie pykło, to mam na kogo liczyć. Usłyszałam tylko, że pomysł ze studiami jest zły i że skoro mam męża to oni się ode mnie odcinają finansowo i mamy odtąd liczyć sami na siebie. I faktycznie, łapałam każdą fuchę, nieraz brakowało mi na bilet na uczelnię, ale jakoś daliśmy radę. Nie mam żalu, że nie chcą nam pomóc, tylko że skoro tak to nie chemy też wysłuchiwać głupich komentarzy w stylu: no to kiedy wreszcie dorobicie się własnego mieszkania/nowszego samochodu itp. Gvwno nam pomagają, a pierwsi do komentowania i krytyki. Wracając do tematu, był moment, że zerwaliśmy kontakt na kilka miesięcy, ale to nie pomogło. Wytrzymali może tydzień i zaczęli od nowa. Matka całe życie pracuje na ojca nieroba. I śmie mojemu mężowi wypominać zmianę pracy/przerwę w zatrudnieniu (?) Jakoś sobie radzimy, raz lepiej raz gorzej, ale do przodu. Dziecko mamy fajne, dwulatka. Teraz następne w drodze i zaczęły się gorzkie żale. Mąż wyjechał w delegację na miesiąc to przed wyjazdem usłyszał od mojej matki co to będzie jak umrze w drodze albo auto mu się zepsuje. Nosz kvrwa same negatywy, zero optymizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green
 

nie nastawioną na życie życiem swoich dzieci

Mylisz się. Chciałabym, żeby tak było, bo dajemy sobie radę tak finansowo, jak z opieką nad dzieckiem. Matka natomiast w niczym nie chce pomóc, nawet dobrym słowem (ok, ma prawo), a z drugiej strony uzurpuje sobie prawo do nieustannego wtrącania się i gnębienia mnie i mojego męża swoim czarnowidztwem i wieczną, nieuzasadnioną krytyką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

 

Skąd ta pewność, że nie da się nic zrobić i że ona się nigdy nie zmieni? Masz może jakieś doświadczenia w tym temacie?

Tak, mam toksyczną, narcystyczną matkę potwora. Zerwałam z nią kontakt po 1000 nieprzyjemnych sytuacji. Ale ona oczywiście uważa siebie za świętą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

 

Tak, mam toksyczną, narcystyczną matkę potwora. Zerwałam z nią kontakt po 1000 nieprzyjemnych sytuacji. Ale ona oczywiście uważa siebie za świętą.

Czy Twoja matka zdecydowała się na jakąkolwiek refleksję po tym, jak zerwałaś z nią kontakt? Nie żeby od razu wszystko zrozumiała i rzuciła się do przytulania swojej córki, ale czy podjęła przynajmniej próbę zastanowienia się nad sobą? Porozmawiała z Tobą szczerze o tym, co czujesz? Moja nigdy nie była do tego zdolna i wątpię, że to się zmieni. Jak umierała jej matka, poprosiła skinieniem dłoni, żeby ta pocałowała ją w policzek, a moja na to z nieukrywanym wstrętem dała jej szybkiego, zimnego całusa w czoło. Tak wyglądało jej pożegnanie z własną matką.

 

No i najważniejsze - czy masz dzisiaj spokój psychiczny od matki? Skąd właściwie wiesz, że ona nadal uważa siebie za świętą, a nie na przykład żałuje pewnych spraw? Macie chyba jednak jakiś kontakt, albo matka dręczy Cię przez osoby trzecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81

Mogę jechać gdzie chce ale jesteś za GŁUPI żeby to zrozumiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxx
 

Czy Twoja matka zdecydowała się na jakąkolwiek refleksję po tym, jak zerwałaś z nią kontakt? Nie żeby od razu wszystko zrozumiała i rzuciła się do przytulania swojej córki, ale czy podjęła przynajmniej próbę zastanowienia się nad sobą? Porozmawiała z Tobą szczerze o tym, co czujesz? Moja nigdy nie była do tego zdolna i wątpię, że to się zmieni. Jak umierała jej matka, poprosiła skinieniem dłoni, żeby ta pocałowała ją w policzek, a moja na to z nieukrywanym wstrętem dała jej szybkiego, zimnego całusa w czoło. Tak wyglądało jej pożegnanie z własną matką.

 

No i najważniejsze - czy masz dzisiaj spokój psychiczny od matki? Skąd właściwie wiesz, że ona nadal uważa siebie za świętą, a nie na przykład żałuje pewnych spraw? Macie chyba jednak jakiś kontakt, albo matka dręczy Cię przez osoby trzecie?

Nie zdecydowała się na refleksję, jak rozmawiam z ojcem przez telefon to w tle wykrzykuje, że jestem nienormalna, że chleję itp. Spokój psychiczny będę miała, jak umrze - wtedy uzyskam pewność, że nic nie nawywija i że nie narobi długów, co w przeszłości się już zdarzało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc
 

Mylisz się. Chciałabym, żeby tak było, bo dajemy sobie radę tak finansowo, jak z opieką nad dzieckiem. Matka natomiast w niczym nie chce pomóc, nawet dobrym słowem (ok, ma prawo), a z drugiej strony uzurpuje sobie prawo do nieustannego wtrącania się i gnębienia mnie i mojego męża swoim czarnowidztwem i wieczną, nieuzasadnioną krytyką.

Po prostu nie przejmuj się, rób swoje, a na uwagi matki odpowiadaj, że to nie jej sprawa i nie życzysz sobie wtrącania się. Zdobądz się na uśmiech i odpowiedz, oj tam, oj tam, będzie zdrowiej dla ciebie, a matka zobaczy, że nie przejmujesz się, starsi ludzie często tak mają, że wszystko czarno widzą, może martwi się o ciebie, a sama nie potrafi pomóc.. Myślę, że masz niskie poczucie własnej wartości, pracuj nad sobą, myśl o tym co masz, co osiągnęłaś sama, bo to najcenniejsze. Tego co się dostanie, już się tak nie ceni. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green
 

Po prostu nie przejmuj się, rób swoje, a na uwagi matki odpowiadaj, że to nie jej sprawa i nie życzysz sobie wtrącania się. Zdobądz się na uśmiech i odpowiedz, oj tam, oj tam, będzie zdrowiej dla ciebie, a matka zobaczy, że nie przejmujesz się, starsi ludzie często tak mają, że wszystko czarno widzą, może martwi się o ciebie, a sama nie potrafi pomóc.. Myślę, że masz niskie poczucie własnej wartości, pracuj nad sobą, myśl o tym co masz, co osiągnęłaś sama, bo to najcenniejsze. Tego co się dostanie, już się tak nie ceni. Powodzenia.

Dziękuję. Nie umiem się cieszyć z żadnych sukcesów. Czuję się tak, jakby jakaś niewidzialna siła ciągnęła mnie za nogi w dół za każdym razem, kiedy chcę się czegoś podjąć. Mam wrażenie, że zwykle jest mi sto razy trudniej niż obiektywnie powinno być. Nawet jak pomyślę o śmierci swojej matki to nie odczuwam żalu i łzy nie cisną mi się do oczu. Nie mam z nią więzi żadnej. Z drugiej trony boję się tego momentu jak odejdzie, bo to w końcu matka - ktoś, z kim jakoś tak nieswojo jest zerwać całkowicie kontakt i nie zobaczyć się do śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mama może sama ma złe wspomnienia macierzyństwa i chce Cię przed tym ochronić? Moja mama też nie była zachwycona moją drugą ciąża, powiedziała, że chyba na głowę upadlam, że chyba mi za dobrze i z nudów pakuje się w problem, że mam wygodne życie duże dziecko i po co mi znowu zamieszanie... miala prawo do swego zdania, nie mialam jej tego za zle. Sama miala nas trojke i odzyla jak poszla do pracy, więc chyba widziala w dzieciach tylko problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc
 

Dziękuję. Nie umiem się cieszyć z żadnych sukcesów. Czuję się tak, jakby jakaś niewidzialna siła ciągnęła mnie za nogi w dół za każdym razem, kiedy chcę się czegoś podjąć. Mam wrażenie, że zwykle jest mi sto razy trudniej niż obiektywnie powinno być. Nawet jak pomyślę o śmierci swojej matki to nie odczuwam żalu i łzy nie cisną mi się do oczu. Nie mam z nią więzi żadnej. Z drugiej trony boję się tego momentu jak odejdzie, bo to w końcu matka - ktoś, z kim jakoś tak nieswojo jest zerwać całkowicie kontakt i nie zobaczyć się do śmierci.

Uważam, że poradzisz sobie, masz trudny moment, może to przełom, zderzenie z dorosłością, każdy to przechodzi. Kiedyś z czasem spojrzysz na matkę okiem dorosłej, dojrzałej osoby i uwierz mi, wybaczysz, zrozumiesz ją i swoją miłość do niej oraz więź, której teraz może nie dostrzegasz. To naturalne. Piszesz, że radzisz sobie, to Cię zahartuje i da siłę na przyszłość. Trzymam kciuki, gratuluję drugiej ciąży, czuję że to będzie fajny bobas 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green

Dziękuję osobo powyżej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green

up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

WYPIERRDALAJ

Sam wypierdalaj geeju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green

Tu autorka. Może jeszcze ktoś się wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko, twoja matka to czysty toksyk. Swoją frustrację wyładowuje na was. Chce udowodnić naokoło, że ona jest wspaniała, cudowna i zawsze postępuje słusznie. Taka osoba się taką osobą rodzi, charakterek cioci dobra rada w tym złym tego słowa znaczeniu. Doyebać komuś, aż w piety idzie tylko dlatego, żeby samemu dobrze się poczuć i zmniejszyć własne kompleksy. To nie tak jak pisała gośc czwartek 15:55. Gdyby tak było, matka by cię nie gnoiła za każdym razem, kiedy ma ku temu okazję. Nie musi cie widywać co tydzień, nie musi niańczyć wnuków, ale poniżać jej własnego dziecka, a więc ciebie nie wolno. Nie masz w niej wsparcia, za to żeby cię pognębić, to jest pierwsza. Nie spowiadaj się z życia. Kontakty jak najrzadsze, a jeśli już będą, to wszystko ok mamo. Takie podejście do tematu zda ci egzamin. Mam podobną siostrę do twojej matki i z resztą rodzeństwa tak właśnie postępujemy. Bo każda nasza porażka na jakimś polu, to woda na młyn dla niej, bo my takie głupie, ale sama swoich głazów w ogródku nie widzi. Nasze kamyczki jej przeszkadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green
 

Autorko, twoja matka to czysty toksyk. Swoją frustrację wyładowuje na was. Chce udowodnić naokoło, że ona jest wspaniała, cudowna i zawsze postępuje słusznie. Taka osoba się taką osobą rodzi, charakterek cioci dobra rada w tym złym tego słowa znaczeniu. Doyebać komuś, aż w piety idzie tylko dlatego, żeby samemu dobrze się poczuć i zmniejszyć własne kompleksy. To nie tak jak pisała gośc czwartek 15:55. Gdyby tak było, matka by cię nie gnoiła za każdym razem, kiedy ma ku temu okazję. Nie musi cie widywać co tydzień, nie musi niańczyć wnuków, ale poniżać jej własnego dziecka, a więc ciebie nie wolno. Nie masz w niej wsparcia, za to żeby cię pognębić, to jest pierwsza. Nie spowiadaj się z życia. Kontakty jak najrzadsze, a jeśli już będą, to wszystko ok mamo. Takie podejście do tematu zda ci egzamin. Mam podobną siostrę do twojej matki i z resztą rodzeństwa tak właśnie postępujemy. Bo każda nasza porażka na jakimś polu, to woda na młyn dla niej, bo my takie głupie, ale sama swoich głazów w ogródku nie widzi. Nasze kamyczki jej przeszkadzają.

O to to. A nie próbowała siostra Was nachodzić wbrew Waszej woli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość green

Już nikt nie napisze? Dobrze, jutro rano zamykam wątek jeżeli już dyskusja się nie rozwinie. Dziękuję wszystkim. Nie spodziewałam się, że przeczytam tyle ciepłych słów. Jakaś taka gorzka refleksja mnie naszła, że to wasze zrozumienie może wynikać z podobnych do moich doświadczeń... Ech, nie życzę tego nikomu. Całuję Was. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

   

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

10.II - imieniny: Tomiła i Tomisławy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

10.II - imieniny: 

W dniu dzisiejszym imieniny obchodzą: Apollo, Apollon, Elwir, Elwira, Hiacynt, Jacek, Jacenty, Michał, Scholastyka, Sotera, Trojan, Wilhelm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×