Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Jack445

Powrót do Żony.

Polecane posty

 

Autorze, dlaczego się rozstaliscie? Dlaczego zamieszkaliscie osobno?

Moje małżeństwo umierało 5 lat, a powodów było wiele.
1. Fochy żony, obrażała się o byle co, po latach dowiedziałem się że chodziło o to że pracowaliśmy razem i wydawałem jej polecenia jak pracownikowi.  (Ja na nią też się obrażałem. Nie kłóciliśmy się, ale nie rozmawialiśmy)
2. Odmowy seksu. Pod koniec spaliśmy w osobnych sypialniach.
3. Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać, bo bardzo rzadko nie było fochów i dało się o czymś porozmawiać, ale zwykle okazywało się, że poruszony był nie ten temat i znów foch.
4. Brak wspólnych zainteresowań. Każde z nas od kilku lat wychodziło osobno, z dziećmi, z kolegami, koleżankami, a razem bardzo rzadko i było to z przymusu, a nie z przyjemnością.
5. Pod koniec zacząłem szukać innych przyjaźni, żona uznała to za zdradę emocjonalną, a mi dodało odwagi, żeby odejść.(szczerze pisząc, muszę przyznać, że było u mnie uczucie do innej) Ale akurat to był tylko pretekst.
6. Tak naprawdę ostatnie kilka lat mieszkaliśmy obok siebie, a nie razem. Budowałem sobie swój świat, swoje życie, a wspólnie mieszkaliśmy w jednym domu i tyle. Wyprowadzka była tylko formalnością.

Autentycznie chciałem wrócić, a po nieudanym powrocie wiem, że nie tylko ja miałem dość, ale i moja żona też.
(Pewnie gdyby moja żona była na forum, napisałaby wielka litanię oskarżeń pod moim adresem, bo oboje męczyliśmy się ze sobą. Oboje byliśmy winni. A mieszkać samemu jest lepiej, niż z kimś kto Ciągle Cię dołuje.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Moje małżeństwo umierało 5 lat, a powodów było wiele.
1. Fochy żony, obrażała się o byle co, po latach dowiedziałem się że chodziło o to że pracowaliśmy razem i wydawałem jej polecenia jak pracownikowi.  (Ja na nią też się obrażałem. Nie kłóciliśmy się, ale nie rozmawialiśmy)
2. Odmowy seksu. Pod koniec spaliśmy w osobnych sypialniach.
3. Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać, bo bardzo rzadko nie było fochów i dało się o czymś porozmawiać, ale zwykle okazywało się, że poruszony był nie ten temat i znów foch.
4. Brak wspólnych zainteresowań. Każde z nas od kilku lat wychodziło osobno, z dziećmi, z kolegami, koleżankami, a razem bardzo rzadko i było to z przymusu, a nie z przyjemnością.
5. Pod koniec zacząłem szukać innych przyjaźni, żona uznała to za zdradę emocjonalną, a mi dodało odwagi, żeby odejść.(szczerze pisząc, muszę przyznać, że było u mnie uczucie do innej) Ale akurat to był tylko pretekst.
6. Tak naprawdę ostatnie kilka lat mieszkaliśmy obok siebie, a nie razem. Budowałem sobie swój świat, swoje życie, a wspólnie mieszkaliśmy w jednym domu i tyle. Wyprowadzka była tylko formalnością.

Autentycznie chciałem wrócić, a po nieudanym powrocie wiem, że nie tylko ja miałem dość, ale i moja żona też.
(Pewnie gdyby moja żona była na forum, napisałaby wielka litanię oskarżeń pod moim adresem, bo oboje męczyliśmy się ze sobą. Oboje byliśmy winni. A mieszkać samemu jest lepiej, niż z kimś kto Ciągle Cię dołuje.)

Ja odnośnie focha chciałam napisać😄 Ja też miałam ten moment w życiu, gdzie fochem próbowałam na męża działać, tzn. nie sypiałam z nim, bo byłam zła o coś na niego (obecnie nawet nie pamiętam o co poszło- pewnie o całokształt:classic_rolleyes:) Ale to nie było tylko to, było też ogólne zmęczenie ( zabieganie i taki tam natłok spraw codziennych). Tak więc minął czwarty miesiąc bez tej ważnej rzeczy jak seks i ja zauważyłam, że też oddaliliśmy się od siebie, mnie było przykro bo już w sumie nie widziałam innego wyjścia, musiałam przełknąć dumę (nie jestem z tych co często coś broją a potem z lekkością przepraszają, oj dumna ja😂) i pierwszej wciągnąć do niego dłoń. Szybko doszliśmy do porozumienia😄 Całe szczęście, że nie robił mi wymówek wtedy przy tym godzeniu, bo chyba dostałby patelnią. Raczej czekał na moje działanie🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Moje małżeństwo umierało 5 lat, a powodów było wiele.
1. Fochy żony, obrażała się o byle co, po latach dowiedziałem się że chodziło o to że pracowaliśmy razem i wydawałem jej polecenia jak pracownikowi.  (Ja na nią też się obrażałem. Nie kłóciliśmy się, ale nie rozmawialiśmy)
2. Odmowy seksu. Pod koniec spaliśmy w osobnych sypialniach.
3. Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać, bo bardzo rzadko nie było fochów i dało się o czymś porozmawiać, ale zwykle okazywało się, że poruszony był nie ten temat i znów foch.
4. Brak wspólnych zainteresowań. Każde z nas od kilku lat wychodziło osobno, z dziećmi, z kolegami, koleżankami, a razem bardzo rzadko i było to z przymusu, a nie z przyjemnością.
5. Pod koniec zacząłem szukać innych przyjaźni, żona uznała to za zdradę emocjonalną, a mi dodało odwagi, żeby odejść.(szczerze pisząc, muszę przyznać, że było u mnie uczucie do innej) Ale akurat to był tylko pretekst.
6. Tak naprawdę ostatnie kilka lat mieszkaliśmy obok siebie, a nie razem. Budowałem sobie swój świat, swoje życie, a wspólnie mieszkaliśmy w jednym domu i tyle. Wyprowadzka była tylko formalnością.

Autentycznie chciałem wrócić, a po nieudanym powrocie wiem, że nie tylko ja miałem dość, ale i moja żona też.
(Pewnie gdyby moja żona była na forum, napisałaby wielka litanię oskarżeń pod moim adresem, bo oboje męczyliśmy się ze sobą. Oboje byliśmy winni. A mieszkać samemu jest lepiej, niż z kimś kto Ciągle Cię dołuje.)

Ad1. Wspólna praca, zwłaszcza w podległości zawodowej to samobój. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×