Zuzana 163 Napisano Luty 21, 2020 Dziewczyny czy ktoras miała punkcję torbieli ze znieczuleniem miejscowym? Boję się jutra. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magdaa 218 Napisano Luty 21, 2020 Ja nie mialam, ale tez jutro stresujacy dzien bo punkcja. Jakos to obie zniesiemy;) nie ma innej opcji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Luty 21, 2020 Nie pamiętam, która z nas jest w sytuacji jak ja (po niedawnym poronieniu) ale miałam się odezwać po wizycie dziś byłam u lekarza. Po USG stwierdził, że po tym łyżeczkowaniu wszysko jest ok i nie ma przeciwwskazań żebyśmy w marcu próbowali. Ten cykl kazał odpuścić (co i tak byśmy zrobili ze względu na wyjazd/urlop). Tak więc bez stresu jeżeli nie masz jak ja żadnych niepokojących dolegliwości to lada chwila z pewnością możemy obie próbować po raz kolejny co do przyczyny jakoś szczególnie nie widziałam chęci analizowania tego... Ale wiadomo, że w większości lekarze mają nas głęboko w d... Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, choć w sumie staram śledzić forum na bieżąco to trochę się wyłączyłam. Początek roku taki piękny, beta wysoka, ale potem wszystko się rozsypało. W pęcherzyku nie było zarodka i czar prysł. 2 procedura i 2 transfer i .... Aktualnie czekam na poronienie. Luna, wybacz jeśli nie chcesz do tego wracać i o tym pisać, ale jeśli uznasz że dasz radę, przypomnij mi proszę jak u Ciebie było. Ty miałaś od razu robione łyżeczkowanie? Czy może najpierw leki a potem ewentualnie łyżeczkowanie? Ja jak na złość w ogóle nie krwawię, mam czekać do poniedziałku i jak nic się nie zadzieje to muszę się zgłosić do szpitala a wolałabym tego uniknąć. Jestem 9 tydzień po transferze, zarodka ani razu nie było widać na USG, więc tak się łudzę, że dam radę przeżyć to w domowym zaciszu. Powiedz, jak długo minęło od poronienia? I czy zaczynasz stymulację od nowa czy masz może ? No i w sumie zastanawia mnie jeszcze czy jakieś badania dodatkowe lekarz Ci zlecił po poronieniu, bo ja mam tylko jednego i boje się że znowu będzie ... a póki co brak siły na 3 pełną procedurę. Wolałabym uzupelnić moja grubą tekę o coś jeszcze. Cieszę się, że u Was brak przeciwwskazań do kolejnego podejścia i życzę aby marcowe podejście było tym wymarzonym Trzymam kciuki za wszystkie staraczki i oczekujące Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Luty 21, 2020 Aha, jest ban na bardzo brzydkie czteroliterowe słowo na D*** Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Luna_ 861 Napisano Luty 21, 2020 Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, choć w sumie staram śledzić forum na bieżąco to trochę się wyłączyłam. Początek roku taki piękny, beta wysoka, ale potem wszystko się rozsypało. W pęcherzyku nie było zarodka i czar prysł. 2 procedura i 2 transfer i .... Aktualnie czekam na poronienie. Luna, wybacz jeśli nie chcesz do tego wracać i o tym pisać, ale jeśli uznasz że dasz radę, przypomnij mi proszę jak u Ciebie było. Ty miałaś od razu robione łyżeczkowanie? Czy może najpierw leki a potem ewentualnie łyżeczkowanie? Ja jak na złość w ogóle nie krwawię, mam czekać do poniedziałku i jak nic się nie zadzieje to muszę się zgłosić do szpitala a wolałabym tego uniknąć. Jestem 9 tydzień po transferze, zarodka ani razu nie było widać na USG, więc tak się łudzę, że dam radę przeżyć to w domowym zaciszu. Powiedz, jak długo minęło od poronienia? I czy zaczynasz stymulację od nowa czy masz może ? No i w sumie zastanawia mnie jeszcze czy jakieś badania dodatkowe lekarz Ci zlecił po poronieniu, bo ja mam tylko jednego i boje się że znowu będzie ... a póki co brak siły na 3 pełną procedurę. Wolałabym uzupelnić moja grubą tekę o coś jeszcze. Cieszę się, że u Was brak przeciwwskazań do kolejnego podejścia i życzę aby marcowe podejście było tym wymarzonym Trzymam kciuki za wszystkie staraczki i oczekujące Ja przeczytałam opinie, że samo łyżeczkowanie najbardziej naraża na ewentualne komplikacje (zrosty, pęknięcie macicy itd.) i chciałam tego uniknąć. Miałam krwawienia wcześniej ale jak okazało się, że zarodek się odkleił i serduszko nie bije to krwawień czy bólu zero więc też kazali poczekać. Czekać nie chciałam bo to był okres święta / sylwester i jakoś tak dziwnie w Nowy Rok z martwym płodem w brzuchu wchodzić byliśmy w 3 szpitalach i w każdym inna procedura. (Jestem z Warszawy, nie wiem jak Ty. Jeżeli też to mogę powiedzieć co w którym). W 1 przyjmują tylko w piątki i zostawiają na weekend podając proszki poronne. W 2 powiedzieli, że co rano można przyjść na czczo, od razu łyżeczkowanie i po godzinie spada się do domu. W 3, który wybraliśmy przyjmują, podają proszki, czeka się noc, rano robią usg i albo znowu proszki albo lyzeczkują resztki jeżeli dasz zgodę. Tak zrobiliśmy. Po proszkach większość poroniłam i nie musieli lyzeczkowac dużo no i rozpulchnione wszysko więc podobno mniejsze ryzyko powikłań. Wiem też, że jest 4 szpital w którym procedura jest taka, że tabletkę poronną dają do domu. Co do uniknięcia szpitala to nie wiem czy to dobry pomysł. Ja cieszę się że byłam w szpitalu mimo wszystko. Po 1 po tabletce naprawdę był ból. Wymiotowałam z bólu dosłownie po kilkunastu minutach od podania. Dali mi kroplówkę i po chwili nie czułam nic więc luksus. W domu bym cierpiała pewnie godzinami. Kolejna sprawa tak naprawdę jeżeli to 1 raz to nie wiesz co ma z Ciebie 'wypaść'. W szpitalu jak znajdziesz coś na wkładce czy zaczniesz krwawić np. W łóżku położna rzuci okiem czy to 'to' i czy wszystko przebiega jak należy. W domu można się przerazić bo to jajo wygląda ekhm dziwnie mimo wszystko. Trzecia rzecz to nawet jak poronisz w domu musisz przecież i tak iść zrobić usg i jeżeli coś zostanie i tak będą lyzeczkowac resztki. Mam tak jak Ty jednego mrozaczka. I jak wrócę z wakacji w marcu będę chciała go transferować. Czyli jeżeli wszysko będzie ok to będzie w drugim cyklu po poronieniu lekarz poszedł do wszysko ze srednim przejęciem. Raczej, że 'po prostu tak bywa'. Też wolałabym coś zmienić, uzupełnić może jakieś badania itd. bo też się boję kolejnej porażki no ale lekarz ma inne podejście boje się ale spróbujemy faktycznie jeszcze raz po prostu z tym co mamy. Jeżeli się nie uda to przy kolejnej procedurze będę chciała zmienić lekarza na kogoś kto będzie miał jakieś pomysły i coś jednak będzie chciał dostosować bardziej pode mnie Bardzo mi przykro, że i Ty przez to przechodzisz bo jednak jest to duży zawód zdąży się człowiek ucieszyć i zaraz z powrotem wszysko się wali ale rzeczywiście trzeba przejść do tego w ten sposób, że coś się udało! Beta ruszyła, zagnieździło się co nieco chociaż! Jest naprawdę duża szansa, że kolejny raz będzie tym szczęśliwym! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Luty 21, 2020 Jakie mialyscie odstępy między transferami? Zastanawiam się, czy podchodzić od razu, czy odczekać. Jak to wyglądało u Was? Jak Wasi lekarze się na to zapatrują? Z moim się jeszcze nie umówiłam na wizytę. Czekam aż zacznie mi się kolejny cykl. Ja miałam transfery cykl po cyklu, bez przerwy. Nawet po poronieniu. Mój lekarz twierdzi, że brak ciąży po transferze to tak, jakby się nic nie zadziało w ograniczenie, więc jak nie chce czekać to nie ma medycznych powodów żeby to odwlekać. A poronienia w 7 tygodniu zdarzają się naturalnie i czasem dziewczyny nawet nie wiedzą ze były w ciąży. To tak jakby po prostu co miesiąc starać sie naturalnie. Jedynie co, to mówił, że jakby chciała psychicznie odpocząć, to oczywiście możemy odpuścić jeden czy dwa cykle. I dopiero wtedy. Że on nie naciska, że musimy od razu. Ale ja jak muszę czekać to męczę się jeszcze bardziej, więc wolę juz iść za ciosem. Choć nie wiem czy to mądre. 1 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Luty 21, 2020 A czy lekarze coś zmieniają u Was po nieudanym transferze? U mnie lekarz nie zrobił nic, a może przydałyby się jakieś dodatkowe badania. U mnie nie zmienił nic ani po poronieniu, ani przy 3 następnych nie udanych transferach. Po trzecim transferze bez zagnieżdżenia zrobił histeroskopię, która nic nie wykazała. I powiedział że można w takim razie dalej transferować. Naciskałam na poszerzenie diagnostyki, ale on mówi że na moim etapie nie ma co zbadać, tylko trzeba robić transfery, aż się uda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ava12312345 25 Napisano Luty 21, 2020 Ava zleciła mi go Czerwińska po biopsji endometrium.... Dzisiaj dostałam go domacicznie a dwa dni po transferze (który jest w czwartek) mam brać 1/3 ampułki co 3 dni... Za dwie ampułki zaplacilam 183zl.... W internecie czytałam że accofil podaje się 5 dni przed transferem... Mam nadzieję że nie dostalam go za wczas Ta biopsje miałaś wykonywaną z jakiego powodu? Jeśli można zapytać. Ja już po badaniach immunologicznych. 12 marca wizyta u immunologa i zobaczymy co dalej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ava12312345 25 Napisano Luty 21, 2020 (edytowany) Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, choć w sumie staram śledzić forum na bieżąco to trochę się wyłączyłam. Początek roku taki piękny, beta wysoka, ale potem wszystko się rozsypało. W pęcherzyku nie było zarodka i czar prysł. 2 procedura i 2 transfer i .... Aktualnie czekam na poronienie. Luna, wybacz jeśli nie chcesz do tego wracać i o tym pisać, ale jeśli uznasz że dasz radę, przypomnij mi proszę jak u Ciebie było. Ty miałaś od razu robione łyżeczkowanie? Czy może najpierw leki a potem ewentualnie łyżeczkowanie? Ja jak na złość w ogóle nie krwawię, mam czekać do poniedziałku i jak nic się nie zadzieje to muszę się zgłosić do szpitala a wolałabym tego uniknąć. Jestem 9 tydzień po transferze, zarodka ani razu nie było widać na USG, więc tak się łudzę, że dam radę przeżyć to w domowym zaciszu. Powiedz, jak długo minęło od poronienia? I czy zaczynasz stymulację od nowa czy masz może ? No i w sumie zastanawia mnie jeszcze czy jakieś badania dodatkowe lekarz Ci zlecił po poronieniu, bo ja mam tylko jednego i boje się że znowu będzie ... a póki co brak siły na 3 pełną procedurę. Wolałabym uzupelnić moja grubą tekę o coś jeszcze. Cieszę się, że u Was brak przeciwwskazań do kolejnego podejścia i życzę aby marcowe podejście było tym wymarzonym Trzymam kciuki za wszystkie staraczki i oczekujące U mnie było podobnie tylko ciąża obumarla, w ten sam dzień musiałam zgłosić się do szpitala, dostałam tabletki dopochwowe na poronienie na drugi dzień miałam lyzeczkowanie. Teraz już wiem że następnym razem bym nie wyraziła zgody na te tabletki tylko od razu był wolała lyzeczkowanie. Ból niemilosierny a o widokach w wc i traumie którą została w głowie nie wspomne. Do tego musislam dosłownie "łapać" zarodek żeby mąż mógł go zawieźć do badań. Edytowano Luty 21, 2020 przez Ava12312345 . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Luty 21, 2020 Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, choć w sumie staram śledzić forum na bieżąco to trochę się wyłączyłam. Początek roku taki piękny, beta wysoka, ale potem wszystko się rozsypało. W pęcherzyku nie było zarodka i czar prysł. 2 procedura i 2 transfer i .... Aktualnie czekam na poronienie. Luna, wybacz jeśli nie chcesz do tego wracać i o tym pisać, ale jeśli uznasz że dasz radę, przypomnij mi proszę jak u Ciebie było. Ty miałaś od razu robione łyżeczkowanie? Czy może najpierw leki a potem ewentualnie łyżeczkowanie? Ja jak na złość w ogóle nie krwawię, mam czekać do poniedziałku i jak nic się nie zadzieje to muszę się zgłosić do szpitala a wolałabym tego uniknąć. Jestem 9 tydzień po transferze, zarodka ani razu nie było widać na USG, więc tak się łudzę, że dam radę przeżyć to w domowym zaciszu. Powiedz, jak długo minęło od poronienia? I czy zaczynasz stymulację od nowa czy masz może ? No i w sumie zastanawia mnie jeszcze czy jakieś badania dodatkowe lekarz Ci zlecił po poronieniu, bo ja mam tylko jednego i boje się że znowu będzie ... a póki co brak siły na 3 pełną procedurę. Wolałabym uzupelnić moja grubą tekę o coś jeszcze. Cieszę się, że u Was brak przeciwwskazań do kolejnego podejścia i życzę aby marcowe podejście było tym wymarzonym Trzymam kciuki za wszystkie staraczki i oczekujące Ja mogę ci powiedzieć jak było u mnie. Też w 7 tygodniu stwierdzono ciążę bez zarodkową. U mnie Zatorska na chwilę się pojawił, ale potem w global się w ścianę pęcherzyka. Mialam odstawić leki i.... Dalej lekarz dał mi wybór. Albo czekam na samoistne poronienie, ok. tygodnia. I jak będzie to po krwawieniu pokarze się na kontrolę. A jak nie będzie to do szpitala. I wywoływanie poronienia tabletkami. Albo od razu do szpitala na wywołanie poronienia tabletkami. W obu przypadkach, przy tabletkach czy naturalnie, będzie sprawdzał czy się sama oczyszczenia czy nie. Jeśli się sama oczyszczę to nie będzie łyżeczkowania, jeśli nie, to trzeba będzie je wykonać. Ja zdecydowałam się na wywołanie poronienia tabletkami. To był 8 tydzień. Oczyścilam się sama w kilka godzin. Łyżeczkowania uniknęłam. Poroniłam w szpitalu, i chyba cieszę się że akurat tam. Nie kojarzy mi się z tobą wydarzeniem ani własną sypialnia ani łazienka. Tylko szpitalny pokój. Dla mnie tak jest lepiej. Po poronieniu odczekałam do nastepnej miesiączki i od razu robiłam transfer. Ponieważ to był mój pierwszy transfer wogole, to lekarz nic nie zmieniał. Powiedział tylko że puste jajo płodowe się zdarza co jakiś czas bez względu na in vitro, w ciążach naturalnych tak samo często. Ze to przypadek. A sam fakt że wogole zaciążyłam jest dobrym znakiem na następne transfery i tylko trzeba chwilę poczekać. Wtedy wydawało mi się że to ma sens. Niestety w 3 następnych transferach beta nawet nie drgnęła. I teraz już nie wiem co myśleć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kinga123 381 Napisano Luty 21, 2020 Hej Kobitki czytam te Wasze przypadki poronień i myślę sobie, że tyle Dzieciaczków mogłoby tu być z nami, a jakimś dziwnym trafem zostały od razu Aniolkami. tak mi przykro... I tyle nas tu jest, że będąc w pracy, w sklepie, w autobusie będę myśleć, czy którąś z nas nie mijam właśnie na korytarzu... Życzę Nam wszystkim by trafić w końcu na ten właściwy zarodek i idealne okno implatacyjne, dużo siły Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Luty 21, 2020 Ja mogę ci powiedzieć jak było u mnie. Też w 7 tygodniu stwierdzono ciążę bez zarodkową. U mnie zarodek na chwilę się pojawił, ale potem wchłonął się w ścianę pęcherzyka. Mialam odstawić leki i.... Dalej lekarz dał mi wybór. Albo czekam na samoistne poronienie, ok. tygodnia. I jak będzie to po krwawieniu pokarze się na kontrolę. A jak nie będzie to do szpitala. I wywoływanie poronienia tabletkami. Albo od razu do szpitala na wywołanie poronienia tabletkami. W obu przypadkach, przy tabletkach czy naturalnie, będzie sprawdzał czy się sama oczyszczenia czy nie. Jeśli się sama oczyszczę to nie będzie łyżeczkowania, jeśli nie, to trzeba będzie je wykonać. Ja zdecydowałam się na wywołanie poronienia tabletkami. To był 8 tydzień. Oczyścilam się sama w kilka godzin. Bolało jak silny okres. Szło wytrzymać. Nawet przeciwbólowych leków w końcu nie wzięłam. Łyżeczkowania uniknęłam. Mój szpital daje tabletki do domu, ale ponieważ ja mam różne uczulenia na leki to zostawili mnie na dobę do obserwacji. Poroniłam w szpitalu, i chyba cieszę się że akurat tam. Nie kojarzy mi się to wydarzenie ani własną sypialnią ani łazienką. Tylko szpitalny pokój. Dla mnie tak jest lepiej. Po poronieniu odczekałam do nastepnej miesiączki i od razu robiłam transfer. Ponieważ to był mój pierwszy transfer wogole, to lekarz nic nie zmieniał. Powiedział tylko że puste jajo płodowe się zdarza co jakiś czas bez względu na in vitro, w ciążach naturalnych tak samo często. Ze to przypadek. A sam fakt że wogole zaciążyłam jest dobrym znakiem na następne transfery i tylko trzeba chwilę poczekać. Wtedy wydawało mi się że to ma sens. Niestety w 3 następnych transferach beta nawet nie drgnęła. I teraz już nie wiem co myśleć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
P@ulina 92 Napisano Luty 21, 2020 Dziewczyny dzisiaj się załamałam.... Z 6 zarodków tylko jeden przeszedł PGT-a... Dodatkowo z biopsji endometrium wyszly komórki NK i dziś już miałam podany wlew z accofilu... We wtorek kontrola i jak endo będzie ok to we czwartek transfer z intralipidem i atosibanem.... Potem znowu zastrzyki z accofilu... Wszystko ok ale nie mogę się pozbierać emocjonalnie że 5 zarodków miało wady genetyczne.... Jak się nie uda to trzeci (już ostatni) raz wszystko od nowa Reniu wiem że nie jest łatwo ale tak jak dziewczyny piszą, ten jeden zarodek który jest w porządku wystarczy by dac ciążę do tego wykryli Ci jeszcze problem z NK i też wdrozyli leczenie więc jesteś dobrze zabezpieczona. Więc ja tu widzę tylko jedna opcje- wszystko się musi udać tego Ci życzę z całego serca i trzymam kciuki za Ciebie w czwartek Głowa do góry, musi być dobrze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
P@ulina 92 Napisano Luty 21, 2020 Ta biopsje miałaś wykonywaną z jakiego powodu? Jeśli można zapytać. Ja już po badaniach immunologicznych. 12 marca wizyta u immunologa i zobaczymy co dalej. Ava a powiedz jakie badania immunologiczne Ci zlecili w gyncentrum? Zlecal je immunolog czy dr Mercik? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
P@ulina 92 Napisano Luty 21, 2020 Dziewczyny jak czytam te Wasze doświadczenia poronne to aż mnie serce boli ze nie dość ze sie musimy namęczyć zeby w ogole w in vitro cos zaskoczylo to później już niby się cieszymy że ciąża A tu nagle taka trafedia... Nie wiem czemu zycie jest takie niesprawiedliwe. Już mogłoby nas uchronić przed takimi przykrościami... Nasza droga po wymarzone dziecko jest i tak zdecydowanie za długa i zbyt wyczerpująca nasze samopoczucie, psychikę, zdrowie i nasze portfele.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Madziallena31 113 Napisano Luty 21, 2020 Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, choć w sumie staram śledzić forum na bieżąco to trochę się wyłączyłam. Początek roku taki piękny, beta wysoka, ale potem wszystko się rozsypało. W pęcherzyku nie było zarodka i czar prysł. 2 procedura i 2 transfer i .... Aktualnie czekam na poronienie. Luna, wybacz jeśli nie chcesz do tego wracać i o tym pisać, ale jeśli uznasz że dasz radę, przypomnij mi proszę jak u Ciebie było. Ty miałaś od razu robione łyżeczkowanie? Czy może najpierw leki a potem ewentualnie łyżeczkowanie? Ja jak na złość w ogóle nie krwawię, mam czekać do poniedziałku i jak nic się nie zadzieje to muszę się zgłosić do szpitala a wolałabym tego uniknąć. Jestem 9 tydzień po transferze, zarodka ani razu nie było widać na USG, więc tak się łudzę, że dam radę przeżyć to w domowym zaciszu. Powiedz, jak długo minęło od poronienia? I czy zaczynasz stymulację od nowa czy masz może ? No i w sumie zastanawia mnie jeszcze czy jakieś badania dodatkowe lekarz Ci zlecił po poronieniu, bo ja mam tylko jednego i boje się że znowu będzie ... a póki co brak siły na 3 pełną procedurę. Wolałabym uzupelnić moja grubą tekę o coś jeszcze. Cieszę się, że u Was brak przeciwwskazań do kolejnego podejścia i życzę aby marcowe podejście było tym wymarzonym Trzymam kciuki za wszystkie staraczki i oczekujące A ilu dniowy zarodek.mialas transferowany ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Renia20k 12 Napisano Luty 22, 2020 Ta biopsje miałaś wykonywaną z jakiego powodu? Jeśli można zapytać. Ja już po badaniach immunologicznych. 12 marca wizyta u immunologa i zobaczymy co dalej. W celu pogłębienia diagnostyki... Jakiegoś konkretnego powodu nie było.... No i wyszly te komórki które mogą być winne braku implantacji... Wlasnie wiem że accofil to najczęściej podają w przypadkach kiedy badania Kir wychodzą źle więc może obejdzie się bez immunologa... W ostateczności będę mieć taki zestaw leków że nie wiem czy można więcej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Halucyna 50 Napisano Luty 22, 2020 Ja nie mialam, ale tez jutro stresujacy dzien bo punkcja. Jakos to obie zniesiemy;) nie ma innej opcji. Sama punkcja nie boli, bo usypiaja, ale ja mialam l4 bo tak duzo mi uroslo pecherzy (pco) ze brzuch mialam jak w ciazy. Strasznie bolalo juz przed zabiegiem i ledwo sie ruszalam. Mialam 12 pecherzy z czego 8 wielkich w prawym jajniku. Po kilku dniach juz wszystko bylo ok. Wczoraj bylam u lekarza, i mój pierwszy transfer zaplanowany jest na przyszly weekend. I jak wczesniej nie myslalam o tym to teraz Zaczynam się stresowac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Luna_ 861 Napisano Luty 22, 2020 Sama punkcja nie boli, bo usypiaja, ale ja mialam l4 bo tak duzo mi uroslo pecherzy (pco) ze brzuch mialam jak w ciazy. Strasznie bolalo juz przed zabiegiem i ledwo sie ruszalam. Mialam 12 pecherzy z czego 8 wielkich w prawym jajniku. Po kilku dniach juz wszystko bylo ok. Wczoraj bylam u lekarza, i mój pierwszy transfer zaplanowany jest na przyszly weekend. I jak wczesniej nie myslalam o tym to teraz Zaczynam się stresowac. Transferu nie ma co się bać to już sama przyjemność nie boli więc bez obaw no i jak by nie patrzeć to w końcu to do czego dążyłaś tyle czasu w przyszły weekend będziesz w ciąży nie ma co się bać tylko dbać o siebie i mieć nadzieję że będzie ok Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
P@ulina 92 Napisano Luty 22, 2020 Dziewczyny czy ktoras miała punkcję torbieli ze znieczuleniem miejscowym? Boję się jutra. Nie bój się, będzie dobrze trzymam kciuki żeby wszystko poszło gładko i bezboleśnie, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Halucyna 50 Napisano Luty 22, 2020 Transferu nie ma co się bać to już sama przyjemność nie boli więc bez obaw no i jak by nie patrzeć to w końcu to do czego dążyłaś tyle czasu w przyszły weekend będziesz w ciąży nie ma co się bać tylko dbać o siebie i mieć nadzieję że będzie ok Boję się niepowodzenia. a jak wyglada sam transfer? przy 5dniowych zarodkach ile dni od tranaferu moge zrobic bete? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja_ 29 Napisano Luty 22, 2020 Zuzana i Magda trzymamy kciuki za Was. Odezwij się się jak czujecie po wszystkim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Luty 22, 2020 Dziewczyny, wielkie dzięki za to że się tym dzielicie, zawsze można na Was liczyć Los nas niestety nie oszczędza, ale jesteśmy silne i walczymy dalej Luna, ja jestem z Gdańska, ale też zrobię jutro rozeznanie jak to wygląda w poszczególnych szpitalach. Też wybralabym opcję numer 3. Tabletki a jak będzie trzeba ewentualne łyżeczkowanie. Też wierzę, że skoro beta ruszyła a zarodek się zagnieździł, to ten kolejny raz będzie dla nas udany Ava, współczuję Ci bardzo, że oprócz samego poronienia, musiałaś jeszcze łapać zarodek. Nawet nie wyobrażam sobie jakie to musiało być ciężkie Aja, masz rację, też raczej nie chcę, aby moja sypialnia czy łazienka kojarzyła mi się z poronieniem, dlatego przekonuję się do szpitala. Przykro mi, że w kolejnych transferach nic się nie zadziało. Na jakim etapie teraz jesteś? Madziallena31, zarodek był 4 dniowy - morula. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Luna_ 861 Napisano Luty 22, 2020 Dziewczyny, wielkie dzięki za to że się tym dzielicie, zawsze można na Was liczyć Los nas niestety nie oszczędza, ale jesteśmy silne i walczymy dalej Luna, ja jestem z Gdańska, ale też zrobię jutro rozeznanie jak to wygląda w poszczególnych szpitalach. Też wybralabym opcję numer 3. Tabletki a jak będzie trzeba ewentualne łyżeczkowanie. Też wierzę, że skoro beta ruszyła a zarodek się zagnieździł, to ten kolejny raz będzie dla nas udany Warto naprawdę sprawdzić bo co szpital to inne zwyczaje co mnie osobiście z resztą bardzi zdziwiło I nie krępuj się poprosić o środki przeciwbólowe. W tym szpitalu co ja bylam sami z siebie nie dają ale pielęgniarka (naprawdę przemiła dziewczyna mi się trafiła) poradziła żeby prosić jak coś bo na życzenie podają. Ból był straszny a po kroplowce ze środkami przrciebolowymi i przeciwymiotnymi po chwili nie czułam dosłownie nic. Warto więc o taką możliwość zapytać i poprosić. Cała sytuacja jest jednak nieprzyjemna i niesie ból i fizyczny i psychiczny. Jeżeli możemy sobie czegoś oszczędzić to warto to zrobić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Renia20k 12 Napisano Luty 22, 2020 Sama punkcja nie boli, bo usypiaja, ale ja mialam l4 bo tak duzo mi uroslo pecherzy (pco) ze brzuch mialam jak w ciazy. Strasznie bolalo juz przed zabiegiem i ledwo sie ruszalam. Mialam 12 pecherzy z czego 8 wielkich w prawym jajniku. Po kilku dniach juz wszystko bylo ok. Wczoraj bylam u lekarza, i mój pierwszy transfer zaplanowany jest na przyszly weekend. I jak wczesniej nie myslalam o tym to teraz Zaczynam się stresowac. Hej będziemy mieć transfer w podobnym terminie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Renia20k 12 Napisano Luty 22, 2020 Boję się niepowodzenia. a jak wyglada sam transfer? przy 5dniowych zarodkach ile dni od tranaferu moge zrobic bete? Każda z nas się boi więc się nie dziwię... Transfer to jakieś 10 min... Uczucie jak zwykła cytologia.... Tylko jesteś w większej euforii No chyba że masz tak jak ja wcześniej kroplówki np. atosiban to jakieś 3 godziny tam spędzilam.... Ja miałam 3 dniowy to kazali po 12 dniach testowac Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ava12312345 25 Napisano Luty 22, 2020 Ava a powiedz jakie badania immunologiczne Ci zlecili w gyncentrum? Zlecal je immunolog czy dr Mercik? ANA2 (IIF), przeciwciala allo-MLR i test mikrocytotoksycznosci (te razem z mężem), test cytotoksycznosci kom NK, przeciwciala przeciw plemnikowe, KIR. Zlecił mi je immunolog dr. Sydor. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ava12312345 25 Napisano Luty 22, 2020 W celu pogłębienia diagnostyki... Jakiegoś konkretnego powodu nie było.... No i wyszly te komórki które mogą być winne braku implantacji... Wlasnie wiem że accofil to najczęściej podają w przypadkach kiedy badania Kir wychodzą źle więc może obejdzie się bez immunologa... W ostateczności będę mieć taki zestaw leków że nie wiem czy można więcej... A to u mnie właśnie dochodziło do implantacji tylko ciąża długo nie przetrwała. Może z tych badań coś wyjdzie. Mam nadzieję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lexyy 30 Napisano Luty 22, 2020 Cześć dziwczyny dawno nie pisałam, ale czytam Was na bieżąco i mocno kibicuję Mags co tam u Ciebie? Juz jesteś po zabiegu? Mam parę pytań do Ciebie. Niedawno bylam w szpitalu z powodu bólu brzucha, okazalo sie ze moje miesniaki tak bolą, urosły france, jeden ma prawie 6cm... ale z bejbi wszystko ok cale szczęście i tak myślę ze po porodzie będę chyba musiała wyłuszczać mięsniaki Margareta u mnie pierwsza ciąża obumarła i wyglądało to tak ze jak poszlam na usg w 12tc to okazalo się ze płód nie zyje od tygodnia, na drugi dzien z rana poszlam do szpitala, dostałam tabletki poronne a wczesnym wieczorem miałam lyzeczkowanie, na tym etapie bez tego by sie chyba nie obeszło... przykro mi ze to przeżywasz, trzymam kciuki za Ciebie Ona, Payrycja co u Was słychać?? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Renia20k 12 Napisano Luty 22, 2020 A to u mnie właśnie dochodziło do implantacji tylko ciąża długo nie przetrwała. Może z tych badań coś wyjdzie. Mam nadzieję. Ja poronilam pierwsza ciąże naturalna w 2016r. Od tej pory nawet nie drgnęło.... Mam nadzieję że accofil pomoże Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach