Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, czarnamamba777 napisał:

Dzisiaj z rana była ostatnia kontrola przed punkcją. Dziś wieczorem ostatni zastrzyk ten 36 godzin przed punkcją a zabieg w poniedziałek. Lekarz naliczył dzisiaj ok 45 pęcherzyków nie licząc tych mniejszych. Powiedzial ze wyglada to imponujaco i ze rzadko az tak reaguja jajniki przy minimalnej dawce hormonow. Z tym ze moje pco, fakt ze jestem chuda i dosyc mloda to wszystko tlumaczy wedlug niego. Stwierdzil ze powinno byc z czego wybierac. Mam nadzieje, ze chociaz kilka bedzie jakości ok.Oczywiscie wszystko bedzie zamrozone i w grę wchodzi tylko criotransfer. Teraz moje pytanie takie. Czy jesli wszystko pojdzie dobrze to ten criotransfer może odbyć się w kolejnym cyklu? Bo pozniej asystentka medyczna mi powiedziala ze bede miala okres w nastepnym tygodniu, kilka dni zaraz po punkcji? W ciagu 7 dni wedlug niej od dzisiaj... czy trzeba czekac jeszcze jeden cykl zeby odmrozic i przetransferowac. 

To zależy jak się będą regenerować jajniki. Teoretycznie można od razu, jak wszystko będzie dobrze. Ale zwykle potrzeba 1-2 cykli na regenerację i dopiero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Jak nie masz niskiego amh, nie jesteście 'starzy' 😉 i nie staracie się bez skutku od bóg wie ile lat to co Wam szkodzi? Zawsze możecie odpuścić na pare miesięcy a jak się nie uda naturalnie wrócić do tematu. Dofinansowanie nie przepadnie przecież. A jak nie jesteście przekonani, że in vitro jest konieczne i nie zależy Wam na czasie to po co robić coś wbrew sobie 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Misia ja chyba że względu na Twój wiek ( nie jesteś bardzo stara ale też nie najmłodsza na pierwsze dziecko, ponadto nie pamiętam ile się staraliście o dziecko) podeszłabym do in vitro. Wiem że się obawiasz o te guzy ale może nic z nimi złego się nie stanie. Ja sama jestem w grupie ryzyka i wiem że za długo czekam z decyzją o in vitro... A czasu nie cofnę... Ale ostateczna decyzja zawsze należy do Ciebie. Myślę że każda z nas będzie Ci mówić pod ki tem własnych doświadczeń. 

Edytowano przez Keffy
Literowki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Luna_ napisał:

Jak nie masz niskiego amh, nie jesteście 'starzy' 😉 i nie staracie się bez skutku od bóg wie ile lat to co Wam szkodzi? Zawsze możecie odpuścić na pare miesięcy a jak się nie uda naturalnie wrócić do tematu. Dofinansowanie nie przepadnie przecież. A jak nie jesteście przekonani, że in vitro jest konieczne i nie zależy Wam na czasie to po co robić coś wbrew sobie 

Moje amh wynosi 1,95 więc niby nie najgorzej. Staramy się 2 lata, od 05.2018, ale od 10.2018 mam problemy z nawrotowymi zapaleniami pęcherza, które jak się okazało powodowała najprawdopodobniej ureaplasma, która też może namieszać w płodności. Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Keffy napisał:

Misia ja chyba że względu na Twój wiek podeszłabym do in vitro. Wiem że się obawiasz o te guzy ale może nic z nimi złego się nie stanie. Ja sama jestem w grupie ryzyka i wiem że za długo czekam z decyzją o in vitro... A czasu nie cofnę... Ale ostateczna decyzja zawsze należy do Ciebie. 

Właśnie zastanawiamy się nad krótkim odłożeniem sprawy, bo jedynie do stycznia więc wciąż będę przed 30stką (urodziny obchodzę w sierpniu). A po tym pół roku sprawdzę czy guzy rosną i może będę spokojniejsza. Dzięki że podzieliłaś się ze mną swoim doświadczeniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Plus mam sporą nadwagę i zastanawiam się czy przez te pół roku jednak nie zrzucić nadprogramowych kilogramów, bo to też na pewno może pomóc. Już od jakiegoś czasu walczę, ale idzie mi to mocno w kratkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Gdybym mogła cofnąć czas- od razu przystąpiłabym do in vitro. Jak się zacznie- nie widać końca bo to, bo tamto.. a tak jak pisały bardziej doświadczone ode mnie koleżanki na forum- stymulacja to dopiero początek drogi naszych trosk, rozterek i martwienia się na zapas. Bagaż moich zmartwień przed wejściem do tego pociągu In Vitro, ważył 2 kilogramy... jadę i jadę i jadę i jadę... Wiozę już ze dwie tony.....Wiesz.... Oni przepisują leki post- stymulacyjne na ewentualne niekorzystne oddziaływanie stymulacji na piersi. Brałam takie malutkie niebieskie tabsy 10 lub 12 dni od pick-upu. Gdyby stymulacja miała grozić poważnym uszczerbkiem na Twoim zdrowiu, żaden lekarz nie podjąłby się prowadzenia twojego przypadku, zwłaszcza, że jest to dofinansowywane. Oprócz o powodzenie u nas tej procedury, dbają też zapewne i o swoją reputację. Rób, jak dyktuje Ci serce. A co mówi lekarz? Nic nie pisałaś, że odradza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Misiaa napisał:

Plus mam sporą nadwagę i zastanawiam się czy przez te pół roku jednak nie zrzucić nadprogramowych kilogramów, bo to też na pewno może pomóc. Już od jakiegoś czasu walczę, ale idzie mi to mocno w kratkę.

Pasibrzuchy i Spaślaki z USA i Anglii nie widzą żadnych przeszkód w podchodzeniu do in vitro. Oczywiście prawidłowa masa ciała jest bardzo wskazana, ale nie jest napewno czynnikiem eliminującym. Jedz zdrowo- przyrządzaj posiłki sama, żeby wiedzieć, że nikt fabrycznie nie pakuje Ci do środka chemii i niewidocznych kalorii. Będę trzymać za Ciebie kciuki, cokolwiek postanowisz. ✊🏻🍀🍀🍀

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Kokotka napisał:

Gdybym mogła cofnąć czas- od razu przystąpiłabym do in vitro. Jak się zacznie- nie widać końca bo to, bo tamto.. a tak jak pisały bardziej doświadczone ode mnie koleżanki na forum- stymulacja to dopiero początek drogi naszych trosk, rozterek i martwienia się na zapas. Bagaż moich zmartwień przed wejściem do tego pociągu In Vitro, ważył 2 kilogramy... jadę i jadę i jadę i jadę... Wiozę już ze dwie tony.....Wiesz.... Oni przepisują leki post- stymulacyjne na ewentualne niekorzystne oddziaływanie stymulacji na piersi. Brałam takie malutkie niebieskie tabsy 10 lub 12 dni od pick-upu. Gdyby stymulacja miała grozić poważnym uszczerbkiem na Twoim zdrowiu, żaden lekarz nie podjąłby się prowadzenia twojego przypadku, zwłaszcza, że jest to dofinansowywane. Oprócz o powodzenie u nas tej procedury, dbają też zapewne i o swoją reputację. Rób, jak dyktuje Ci serce. A co mówi lekarz? Nic nie pisałaś, że odradza...

O, o tych lekach post-stymulacyjnych nic nie wiedziałam. 

Lekarz w sumie nie widzi problemu w przystąpieniu do in vitro, ale w sumie w moich stałych zapaleniach pęcherza również problemu nie widział. Nie spodziewał się także tak znacznej poprawy fragmentacji DNA u męża a gdy ona nastąpiła to nawet się do niej nie odniósł. Ufam temu lekarzowi, ale mam wrażenie, że niektóre kwestie bardzo istotne dla mnie, jemu zupełnie umykają.

Wiem, że od decyzji o in vitro do zostania mamą ciężar, który dźwigamy rośnie kilkukrotnie.. ja będąc przed pierwszą procedurą już dostałam sporą dawkę nauki cierpliwości, bo tzw. wiecznie coś. Gdyby nie to, że po drodze wyszła ureaplasma oraz guzki to pewnie już dawno byłabym po pierwszej stymulacji.

Edytowano przez Misiaa
Literówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Kokotka napisał:

Pasibrzuchy i Spaślaki z USA i Anglii nie widzą żadnych przeszkód w podchodzeniu do in vitro. Oczywiście prawidłowa masa ciała jest bardzo wskazana, ale nie jest napewno czynnikiem eliminującym. Jedz zdrowo- przyrządzaj posiłki sama, żeby wiedzieć, że nikt fabrycznie nie pakuje Ci do środka chemii i niewidocznych kalorii. Będę trzymać za Ciebie kciuki, cokolwiek postanowisz. ✊🏻🍀🍀🍀

Bardzo Ci dziękuję! Ja czytam Was stale i również trzymam za Was wszystkie kciuki nieustannie! ❤️🧡💛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Misiaa napisał:

O, o tych lekach post-stymulacyjnych nic nie wiedziałam. 

Lekarz w sumie nie widzi problemu w przystąpieniu do in vitro, ale w sumie w moich stałych zapaleniach pęcherza również problemu nie widział. Nie spodziewał się także tak znacznej poprawy fragmentacji DNA u męża a gdy ona nastąpiła to nawet się do niej nie odniósł. Ufam temu lekarzowi, ale mam wrażenie, że niektóre kwestie bardzo istotne dla mnie, jemu zupełnie umykają.

Wiem, że od decyzji o in vitro do zostania mamą ciężar, który dźwigamy rośnie kilkukrotnie.. ja będąc przed pierwszą procedurą już dostałam sporą dawkę nauki cierpliwości, bo tzw. wiecznie coś. Gdyby nie to, że po drodze wyszła ureaplasma oraz guzki to pewnie już dawno byłabym po pierwszej stymulacji.

Misia! Dokopałam się! Cud! Znalazłam pudełko z lekami! Lametta- to mi przepisali. Tabsy sa zielone 😅 Niwelują działanie estrogenów na piersi..

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Ja też gdybym miała tyle odwagi co teraz to już dawno bym podchodziła do in vitro. Przez klilka lat błąkaliśmy się po lekarzach, którzy jedynie mówili 'proszę próbować, jesteście państwo jeszcze młodzi'. Nikt nie widział problemu w tym, że przez 5 lat starania nie ma dziecka. Potem z mojej inicjatywy zrobiłam badanie drożności jajowodów i co? Zatkane! ale odp. lekarza 'nie udało się dostatecznie ich udrożnić ale starajcie się przez pół roku' Sic! Gdybym nie znalazła aktualnej pani doktor to chyba dalej myślałabym, że moje dziecko znajdę w kapuście! A teraz mimo, że procedurę do in vitro zaczęliśmy w marcu to jest lipiec a ja jestem dopiero po punkcji. 

Przepraszam za tyle prywaty i nerwów. 

Podsumowując ja bym próbowała z in vitro 

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Ja bym podeszła do in vitro 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny chyba zwarjuje. Czekam na transfer już od stycznia. Jak nie infekcja grzybowa po luteinie to koronawirus i wszystko wstrzymane. A teraz wyszła mi bakteria ureaplasma 😞 Dzwoniłam do lekarza, mam mieć jakieś leki. Wiecie może jak długo to się leczy? Skąd to dziadostwo??? Chyba już nie mam sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

ooo urealpasma u Ciebie, od dziś to i mój problem 😕 Ja bym podchodziła do in vitro. Szkoda czasu, tak cennego czasu. Widzę po sobie jak bardzo szybko mija miesiąc po miesiącu bez żadnych postępów a niby w trakcie in vitro. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Akszeinga napisał:

Dziewczyny chyba zwarjuje. Czekam na transfer już od stycznia. Jak nie infekcja grzybowa po luteinie to koronawirus i wszystko wstrzymane. A teraz wyszła mi bakteria ureaplasma 😞 Dzwoniłam do lekarza, mam mieć jakieś leki. Wiecie może jak długo to się leczy? Skąd to dziadostwo??? Chyba już nie mam sił...

Właśnie skutecznie się tego pozbyłam. Sama nie wiem skąd to się przypałętało ;/ z mężem mieliśmy 11 dni antybiotykoterapii - w pierwszy dzień wieczorem Sumamed 1g a potem przez 10 dni 2xdziennie Unidox. Po 10 dniach od ostatniej dawki zrobiliśmy powtórne wymazy. Ta durna bakteria wywoływała u mnie zapalenia pęcherza co 2 miesiące..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Misiaa napisał:

Właśnie skutecznie się tego pozbyłam. Sama nie wiem skąd to się przypałętało ;/ z mężem mieliśmy 11 dni antybiotykoterapii - w pierwszy dzień wieczorem Sumamed 1g a potem przez 10 dni 2xdziennie Unidox. Po 10 dniach od ostatniej dawki zrobiliśmy powtórne wymazy. Ta durna bakteria wywoływała u mnie zapalenia pęcherza co 2 miesiące..

Ja nie mam żadnych objawów, nic a nic. A jednak wyszła 😞 Jejuuu jakie to wszystko trudne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Kokotka napisał:

Misia! Dokopałam się! Cud! Znalazłam pudełko z lekami! Lametta- to mi przepisali. Tabsy sa zielone 😅 Niwelują działanie estrogenów na piersi..

Dziękuję za tę informację! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Akszeinga napisał:

Ja nie mam żadnych objawów, nic a nic. A jednak wyszła 😞 Jejuuu jakie to wszystko trudne!

Może i lepiej, że wyszła poki nie daje objawów - podobno nieleczona też może namieszać w płodności! Mój mąż nie miał żadnych objawów a mnie już nawet seks bolał ;( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Misiaa napisał:

Właśnie skutecznie się tego pozbyłam. Sama nie wiem skąd to się przypałętało ;/ z mężem mieliśmy 11 dni antybiotykoterapii - w pierwszy dzień wieczorem Sumamed 1g a potem przez 10 dni 2xdziennie Unidox. Po 10 dniach od ostatniej dawki zrobiliśmy powtórne wymazy. Ta durna bakteria wywoływała u mnie zapalenia pęcherza co 2 miesiące..

Ja tez to miałam! Wyobraź sobie, że robiłam na nią badania w Norwegii do HyFoSy i.. wykazało, że nie ma... Ale siostra namówiła mnie, żeby powtórzyć je w PL, bo sama jest pielęgniarką i wie, jak działa opieka zdrowotna w Norwegii. Wyniki doszły po zabiegu HyFoSy  ( czeka się na nie bowiem 9-14 dni) W PL wyszło, że mam tę bakterie i razem z pianka HyFoSy wepchnęłam ją do macicy. No i jazda z antybiotykiem!!! Ważne, tak jak napisałaś, żeby partner też podjął taką samą antybiotykoterapię. Dostaliśmy akurat takie same antybiotyki jak ty. Pomogły od razu. To tak z moich milutkich wspomnień 🤓

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Kokotka napisał:

Ja tez to miałam! Wyobraź sobie, że robiłam na nią badania w Norwegii do HyFoSy i.. wykazało, że nie ma... Ale siostra namówiła mnie, żeby powtórzyć je w PL, bo sama jest pielęgniarką i wie, jak działa opieka zdrowotna w Norwegii. Wyniki doszły po zabiegu HyFoSy  ( czeka się na nie bowiem 9-14 dni) W PL wyszło, że mam tę bakterie i razem z pianka HyFoSy wepchnęłam ją do macicy. No i jazda z antybiotykiem!!! Ważne, tak jak napisałaś, żeby partner też podjął taką samą antybiotykoterapię. Dostaliśmy akurat takie same antybiotyki jak ty. Pomogły od razu. To tak z moich milutkich wspomnień 🤓

Tak, to bardzo ważne żeby obie osoby się leczyły. Jakież było moje zdziwienie gdy lekarz, który pobierał nam powtórne wymazy miał pretensje, że przyszliśmy na nie oboje.. bo przecież „jeśli Pani ma tę bakterię to mąż też na pewno ją ma, po co Pani męża ciągała” 🤦‍♀️ Na pewno, zwłaszcza że przez to dziadostwo od dwóch miesięcy nie uprawialiśmy seksu -.-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Misiaa napisał:

Tak, to bardzo ważne żeby obie osoby się leczyły. Jakież było moje zdziwienie gdy lekarz, który pobierał nam powtórne wymazy miał pretensje, że przyszliśmy na nie oboje.. bo przecież „jeśli Pani ma tę bakterię to mąż też na pewno ją ma, po co Pani męża ciągała” 🤦‍♀️ Na pewno, zwłaszcza że przez to dziadostwo od dwóch miesięcy nie uprawialiśmy seksu -.-

🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Ja bym spróbowała in vitro tym bardziej że zakwalifikowaliscie sie na dofinansowanie. Z wynikami nasienia jest tak że one się mogą zmieniać u partnera defragmentacja była 36% lekarz powiedział że to tak na granicy i nie jest tak źle, robił już wiele badań nasienia i praktycznie za każdym razem wyniki się trochę różniły. Jeśli staracie się od dłuższego czasu i nie ma ciąży to znaczy że coś jest nie tak. Też poprawiała mu się wyniki ale fakt jest taki że w ciążę nie moge zajść naturalnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Misiaa napisał:

Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


 

Cześć Misiaa, ja Ci napisze z trochę innej perspektywy...skad wiesz, że to gruczolakowlokniaki? Jeśli z biopsji, to ja bym je najpierw usunęła, poczekała na wyniki histo a dopiero wtedy podchodziła do in vitro. Z własnego doświadczenia wiem, że gruczolakowlokniaki wykazane w biopsji wcale nie muszą nimi być... In vitro jest bardzo ważne, posiadanie dziecka to wielkie szczęście ale życie Twoje jest najważniejsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Beta napisał:

Cześć Misiaa, ja Ci napisze z trochę innej perspektywy...skad wiesz, że to gruczolakowlokniaki? Jeśli z biopsji, to ja bym je najpierw usunęła, poczekała na wyniki histo a dopiero wtedy podchodziła do in vitro. Z własnego doświadczenia wiem, że gruczolakowlokniaki wykazane w biopsji wcale nie muszą nimi być... In vitro jest bardzo ważne, posiadanie dziecka to wielkie szczęście ale życie Twoje jest najważniejsze. 

Hej :) tak, miałam biopsję i jej wyniki wskazują na gruczolakowłókniaki. Konsultowałam się z chirurgiem onkologiem i on nie chce ich wycinać.. chce je skontrolować za pół roku na usg. Teraz to już nie wiem co powinnam z tym zrobić ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Misiaa napisał:

Hej 🙂 tak, miałam biopsję i jej wyniki wskazują na gruczolakowłókniaki. Konsultowałam się z chirurgiem onkologiem i on nie chce ich wycinać.. chce je skontrolować za pół roku na usg. Teraz to już nie wiem co powinnam z tym zrobić ;(

Też miałam biopsje, też wyszedł mi gruczolakowlokniak, ale wycięli i wyszedł rak... Nie chcę Cie straszyć, być może u Ciebie to faktycznie nic groźnego jednak w takich przypadkach lepiej dmuchać na zimne... To moje zdanie oczywiście. Przy in vitro jak się jest w grupie ryzyka to faktycznie dają leki, które mają zminimalizować to ryzyko, też miałam takie dostać. Mój doktor mówił, że w związku z moją przeszłością też lepszy byłby transfer na cyklu naturalnym. Niezależnie od decyzji jaka podejmiesz bardzo mocno będę trzymała za Ciebie kciuki 🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Beta napisał:

Też miałam biopsje, też wyszedł mi gruczolakowlokniak, ale wycięli i wyszedł rak... Nie chcę Cie straszyć, być może u Ciebie to faktycznie nic groźnego jednak w takich przypadkach lepiej dmuchać na zimne... To moje zdanie oczywiście. Przy in vitro jak się jest w grupie ryzyka to faktycznie dają leki, które mają zminimalizować to ryzyko, też miałam takie dostać. Mój doktor mówił, że w związku z moją przeszłością też lepszy byłby transfer na cyklu naturalnym. Niezależnie od decyzji jaka podejmiesz bardzo mocno będę trzymała za Ciebie kciuki 🥰

Też bym to chętnie wycięła tylko gdzie znaleźć lekarza, który się na to zgodzi..?

Dziękuję bardzo ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Misiaa napisał:

Też bym to chętnie wycięła tylko gdzie znaleźć lekarza, który się na to zgodzi..?

Dziękuję bardzo ❤️

Nie wiem skąd jesteś, w Gdańsku jest doskonały onkolog dr. Sokołowski. Powodzenia!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Beta napisał:

Nie wiem skąd jesteś, w Gdańsku jest doskonały onkolog dr. Sokołowski. Powodzenia!!! 

Trafiłaś w samo sedno, bo właśnie z Gdańska jestem. Spróbuję się do niego dostać, dziękuję!

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×