Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Krzysztof_39

Trudna relacja z córką żony.

Polecane posty

Cześć

forum przeznaczone dla kobiet, ale postanowiłem zabrać głos. I prosić o opinię.

Jestem po rozwodzie. Kilka lat temu poznałem wspaniałą dziewczynę. Jak w życiu: zakochaliśmy się, jesteśmy razem, wzięliśmy ślub.

Moja żona ma dwie córki z poprzedniego małżeństwa. Dziewczyny mają 7 i 11 lat.

Z młodszą mam dobre relacje. Rozmawiamy, śmiejemy się, spędzamy razem czas. Dziecko mnie akceptuje, lubi. To działa w dwie strony.

Należy dodać, iż jest to żywa, asertywna, ciekawa świata dziewczynka.

Starsza córka mojej żony ma 11 lat. Jest dzieckiem wymagającym. Od swojego taty otrzymuje wszystko, czego chce (iphone, wycieczki po świecie, dziesiątki maskotek, zabawek itd). Ma duży problem (eufemizm) z okazywaniem radości z otrzymywanych rzeczy. O wdzięczności nie wspomnę.

Kiedyś pomagałem jej w zajęciach, wożę ją do szkoły (20 km w jedną stronę) , finansuję przyjemności (wakacje etc). Jestem dobry wówczas, gdy spełniam jej oczekiwania. Każda prośba do niej (np o to, by odkurzyła, posprzątała pokój, zrobiła cokolwiek dla domu poza grą w "minecraft") jest odbierana jak zamach na jej suwerenność. Wówczas jest krzyk, płacz, agresja, impertynencja, szantaż, że wyprowadzi się do taty. Nie szanuje mnie (ok, przeżyję), nie szanuje swojej mamy, nie szanuje naszego domu (dokonała już kilku strat, jak zrzucona półka), nie szanuje naszego czasu, zaangażowania i pieniędzy.

Nigdy nie powiedziałem złego słowa w stronę jej ojca. Nie rywalizuję z nim. Nie mam takiej potrzeby. Znam zasady.

Nie jestem ojcem, nigdy nie będę. Nie mam takich aspiracji.

Rozmawiałem natomiast wiele razy z żoną o tym, że jej były mąż "rozpuścił" córkę. Nie mamy na to wpływu. W drugim domu nie ma obowiązków i wszystko podane jest pod nos. Typowa księżniczka.

Pewnie stąd wynikają konflikty. Tam ma wszystko i zero obowiązków a my jednak uważamy, iż jedenastolatka powinna współuczestniczyć w domowym życiu. Nadmienię, iż siedmiolatka jest bardzo zaangażowana.

Dodam, iż jedenastolatka nie ma koleżanek, nikt jej nie odwiedza, boi się zostać sama w domu (nawet na 10 min). Zachowuje się jak podwórkowy burek (to zobrazowanie sytuacji, a nie inwektywa).
W domu bohaterka, za bramą dziecko we mgle, przestraszone światem i życiem.

Dziewczyna nauczyła się metody: zrobię awanturę, zignoruję mamę i jej partnera, wieczorem przeproszę. I po sprawie. Otóż nie jest "po sprawie".

Jestem zmęczony tą sytuacją. Szczerze mówiąc - straciłem motywację do budowania dobrej relacji z tym dzieckiem. Nie chcę być wyłącznie dawcą. Nie chcę uszczęśliwiać egoistycznego biorcy.
I szczerze mówiąc - nie przepadam za nią.

Żałuję, że nie udało zbudować się normalnych, poprawnych stosunków z tym dzieckiem, ale już chyba nie chcę. Ona długo i skutecznie nad tym pracowała.

Ani nie mam motywacji, ani ochoty, by zabiegać o względy tej nastolatki. Szkoda, bo ma to wpływ na relacje rodzinne, trudno.

Nie piszcie proszę, bym dał jej czas lub bym się bardziej starał (wg niej dobrze jest tylko wówczas, gdy zabiegam o jej względy i realizuję wszystkie kaprysy. I nie zwracam uwagi, gdy zachowuje się agresywnie, nieuprzejmie, trywialnie).

I na koniec: mam niezwykłą żonę, która ma jedno wspaniałe dziecko i drugie...odległe mojemu światu.

Jaka jest Wasza opinia w tej sprawie? Spotkałyście się z podobną sytuacją?

Z góry dziękuję za opinię.

Krzysiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę że mała ma po prostu wredny charakter.

Wyrośnie z tego, ale co wam życie "umili" to jej.

Może nawet doprowadzi do rozstania.

A jeśli chce "wyprowadzić się do ojca" to może powinniście o tym pomyśleć - może wtedy gdy jej nie będzie wszyscy będą zadowoleni, a może wróci od tatusia postawiona do pionu i doceni że u matki jednak jest super?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co w sumie mówić o tym, że ma zostać z wami. Jeżeli chce do ojca to niech jednak idzie. W miedzy czasie staraj sie jednak znaleźć taką swoją unikalną nić relacji z córką żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Cześć

forum przeznaczone dla kobiet, ale postanowiłem zabrać głos. I prosić o opinię.

Jestem po rozwodzie. Kilka lat temu poznałem wspaniałą dziewczynę. Jak w życiu: zakochaliśmy się, jesteśmy razem, wzięliśmy ślub.

Moja żona ma dwie córki z poprzedniego małżeństwa. Dziewczyny mają 7 i 11 lat.

Z młodszą mam dobre relacje. Rozmawiamy, śmiejemy się, spędzamy razem czas. Dziecko mnie akceptuje, lubi. To działa w dwie strony.

Należy dodać, iż jest to żywa, asertywna, ciekawa świata dziewczynka.

Starsza córka mojej żony ma 11 lat. Jest dzieckiem wymagającym. Od swojego taty otrzymuje wszystko, czego chce (iphone, wycieczki po świecie, dziesiątki maskotek, zabawek itd). Ma duży problem (eufemizm) z okazywaniem radości z otrzymywanych rzeczy. O wdzięczności nie wspomnę.

Kiedyś pomagałem jej w zajęciach, wożę ją do szkoły (20 km w jedną stronę) , finansuję przyjemności (wakacje etc). Jestem dobry wówczas, gdy spełniam jej oczekiwania. Każda prośba do niej (np o to, by odkurzyła, posprzątała pokój, zrobiła cokolwiek dla domu poza grą w "minecraft") jest odbierana jak zamach na jej suwerenność. Wówczas jest krzyk, płacz, agresja, impertynencja, szantaż, że wyprowadzi się do taty. Nie szanuje mnie (ok, przeżyję), nie szanuje swojej mamy, nie szanuje naszego domu (dokonała już kilku strat, jak zrzucona półka), nie szanuje naszego czasu, zaangażowania i pieniędzy.

Nigdy nie powiedziałem złego słowa w stronę jej ojca. Nie rywalizuję z nim. Nie mam takiej potrzeby. Znam zasady.

Nie jestem ojcem, nigdy nie będę. Nie mam takich aspiracji.

Rozmawiałem natomiast wiele razy z żoną o tym, że jej były mąż "rozpuścił" córkę. Nie mamy na to wpływu. W drugim domu nie ma obowiązków i wszystko podane jest pod nos. Typowa księżniczka.

Pewnie stąd wynikają konflikty. Tam ma wszystko i zero obowiązków a my jednak uważamy, iż jedenastolatka powinna współuczestniczyć w domowym życiu. Nadmienię, iż siedmiolatka jest bardzo zaangażowana.

Dodam, iż jedenastolatka nie ma koleżanek, nikt jej nie odwiedza, boi się zostać sama w domu (nawet na 10 min). Zachowuje się jak podwórkowy burek (to zobrazowanie sytuacji, a nie inwektywa).
W domu bohaterka, za bramą dziecko we mgle, przestraszone światem i życiem.

Dziewczyna nauczyła się metody: zrobię awanturę, zignoruję mamę i jej partnera, wieczorem przeproszę. I po sprawie. Otóż nie jest "po sprawie".

Jestem zmęczony tą sytuacją. Szczerze mówiąc - straciłem motywację do budowania dobrej relacji z tym dzieckiem. Nie chcę być wyłącznie dawcą. Nie chcę uszczęśliwiać egoistycznego biorcy.
I szczerze mówiąc - nie przepadam za nią.

Żałuję, że nie udało zbudować się normalnych, poprawnych stosunków z tym dzieckiem, ale już chyba nie chcę. Ona długo i skutecznie nad tym pracowała.

Ani nie mam motywacji, ani ochoty, by zabiegać o względy tej nastolatki. Szkoda, bo ma to wpływ na relacje rodzinne, trudno.

Nie piszcie proszę, bym dał jej czas lub bym się bardziej starał (wg niej dobrze jest tylko wówczas, gdy zabiegam o jej względy i realizuję wszystkie kaprysy. I nie zwracam uwagi, gdy zachowuje się agresywnie, nieuprzejmie, trywialnie).

I na koniec: mam niezwykłą żonę, która ma jedno wspaniałe dziecko i drugie...odległe mojemu światu.

Jaka jest Wasza opinia w tej sprawie? Spotkałyście się z podobną sytuacją?

Z góry dziękuję za opinię.

Krzysiek.

11letnia córka buntuje się...i być może chce sklócic Was a ojciec biologiczny wturuje jej... tego nie wiecie do końca...Ojciec widocznie chce dobrami materialnymi wynagrodzić  jej rozstanie rodziców tylko wiem ( przypadek w rodzinie),że nic z tego dobrego nie będzie i nie wyrośnie. Żona powinna koniecznie porozmawiać z ojciem dziewczynek  i wspólnie coś ustalić. Nawet jak im się to nie podoba. Dziewczynki powinny czuć, że rodzice grają do tej samej bramki i żadna nic nie ugra. Inaczej te problemy będą się bardziej poglebiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pamietaj ze nie jestes jej emocjonalnym   workiem treningowym.Coz pech, nie sie obraza. Niech biologiczny tata wozi ja do szkoly. tata odbiera,tata robi zadanie i kolacje. Nie chodzi mi o to ze biologiczny tata jest zly. Ale o to zeby pokazac  gowniarze, ze u niego na dlusza mete bedzie tak samo jak u was w domu. poprostu zwyczajne zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może przydala by sie pomoc terapeuty rodzinnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic gorszego jak rozpieścić dziecko. Ojciec dziecka robi po złości swojej ex oraz tobie. Niestety, nie dorósł jeszcze do tego aby zrozumieć iż niszczy przyszłość swojej córki. Daj mu przeczytać mój post, wydrukuj i daj przeczytać. On nie wie że tego typu wychowanie zgubi ją gdy sama będzie miała lat 20, 25, 30. Facet bawi się jej kosztem, znalazł sobie narzędzie do ingerencji w życie ex żony. Musisz porozmawiać z nim o tym, córka dorośnie, za niespełna lat 7 odejdzie. Może nie z domu ale emocjonalnie. Tylko 7 lat wystarczy aby zniszczyć dziecko wojenkami rodzinnymi. Czy jej ojciec choć raz pomyślał że jeśli rozpieści do maksimum córeczkę, to jej przyszły chłopak, potem może przyszły mąż w dzisiejszych czasach może temu nie podołać i córkę czeka los zapłakanej rozwódki? Dzisiaj rozpieszczanie, rezenciki a każdy dorosły wie, że na tego iphonea trzeba było i tydzień pracować. Co ona później zrobi z mężem? Będzie szczęśliwa gdy pozna chłopaka, potem drugiego, trzeciego i każdego z nich nie będzie stać na drogie randkowe wypady? Kino, teatrzyk, wycieczki, restauracyjki, zabawa, prezenciki? Czy jej ojciec o tym choćby raz pomyślał że w życiu czekają ją chwile chleba z pasztetem? I co wtedy gdy chłopak/mąć nie będzie na mocy dać szynki? Od razu rozwód? Jakim szczęśliwym wtedy człowiekiem będzie tatuś dziecka gdy będzie musiał patrzeć na jej łzy? Ona jest dzisiaj nieświadoma tego świata i  jeszcze nie wie że materialistkę zostawi każdy facet. Takiego życia chce dla niej tatuś?  Musicie o tym porozmawiać we dwóch, jak facet z facetem, niech on otworzy oczy! Córka odejdzie za kilka lat a ty z jego byłą nadal będziecie razem. Komu po gulu wtedy tatuś będzie jeździł?  Córka za chwilę (lat 12,13) dostanie pierwszych misiączek, zacznie się jazda z dorastaniem. Jeśli tatusiowie nie dogdają się co do przyszłości dziecka to zniszczycie jej całe życie. Charakter kobiety kształtuje się w przedziale wiekowym od 8 do 17 roku życia. Później będzie już za późno na jakiekolwiek zmiany. Dzisiaj ma wycieczki, iphoney, fanty, prezenciki. Nie musi wiedzieć jak ciężko to wszystko zdobyć. Przyzwyczai się tak mocno że rzuci każdego faceta który przyniesie mniej aniżeli ona będzie wymagać. Dla mnie zakraja to na bezdzietną singielkę. Potem weźmie z braku laku byle co aby nie być samotną. Daj poczytać mój post tatusiowi, będzie dumny za niespełna kilka lat gdy będzie tulił wiecznie zfochowaną, niezadowoloną i zapłakaną córeczkę której nikt nie chce bo nie będzie potrafiła dostrzec wartości pełnej lodówki i kochanego męża gdy mąż nie będzie miał nowego BMW na podjeździe swojego nowego domku z basenem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Podobnie miałem . Kwestia czy twoja partnerka jest po twojej czy córki stronie . Od tego zależy dalszy ciąg podpowiedzi. Jedno wynika -wy te przeprosiny przyjmujecie i to działa wedle niej ,więc na początek nie przyjmować przeprosin . Rozumiem ,że krzyku nie uskuteczniacie i przemocy i dobrze . Konsekwencja jedynie ,a 11 latka to jak 14 chłopak -bunt ma .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ojciec ojcem - ale większa wina leży po stronie żony, która nie potrafi/nie chce zapanować nad sytuacją. To też matka nie nauczyła jej obowiązków domowych, to matka nie nauczyła jej okazywania szacunku, to matka nie nauczyła jej podstaw kultury osobistej. To matka spędza z tymi dziećmi większość czasu, więc zwalanie winy na ojca jest nieporozumieniem. To że on kupuje jej drogie rzeczy naprawdę nie jest tu najważniejsze i nie równoważy tego, że matka najwyraźniej jest niewydolna wychowawczo. I piszę to jako kobieta i matka. 

Nie wyobrażam sobie, żebym pozwalała swojemu dziecku na takie akcje. Jeśli matka sobie nie radzi z 11-latką, to słabo widzę przyszłość. 

I dla dobra wszystkich - tej nieznośnej młodej również - należałoby po prostu iść na terapię rodzinną, która może uświadomi tej pani, że totalnie zawaliła sprawę. Nie ojciec i były mąż - ONA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim powinieneś wyłożyć kawę na ławę żonie, a jeśli ona cię nie poprze i nie potraktuje sytuacji z należną powagą, to będziecie mieć spory problem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A po co 11 letniej smarkuli iPhone. To prowadzi tylko do zepsucia i rozpasania. W życiu nie ma nic za darmo a pieniądze na drzewie nie rosną. Tatuś biologiczny robi tym krzywdę swojemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam myślę że ma taki charakter sposób bycia Tak bywa kiedy nie są to nasze biologiczne dzieci ale to nie reguła ? Kiedyś może zrozumie ze robiła źle Trzeba czasu opanowania zresztą mam troche chore czasy młodzież jest zupelnie inna jak 20 lat temu Dorosły jesteś bardziej inteligentny wiec działaj nie pozwól by młoda mieszała w waszym życiu związku  czy relacjach z partnerką itd Powodzenia życzę Nostradamus 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×