Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Witam Wszystkie KOCHANKI I KOCHANKÓW RÓWNIEŻ:)

Pomimo, iż mój temat poruszany był już wielokrotnie podjęłam decyzje, że dziś i ja zamieszczę tutaj parę słów.

Bycia KOCHANKĄ/ KOCHANKIEM nie można negować. Każdy z nas ma swoje duże powody dla których decyduje się na takie znajomości- układy, które często nie są łatwe i przyjemne.

Wielu z nas wbrew pozorom posiada swoją moralność, często towarzyszą wyrzuty sumienia. Ale pomimo wszystko brniemy w to- szukając w niej/w nim tego czego nam tak bardzo brakuje!

I gdyby było aż tak źle, gdyby nie było nam dobrze- ze skuloną miną wrócilibyśmy na łono swoich rodzin. Większość z nas to osoby, które mają swoje domy- dzieci, małżonków/małżonki, swoje obowiązki. Większość z nas- kobiet- w tzw. "przyjacielu" poszukuje wsparcia, którego nie otrzymuje w domu oraz chwil pięknych, które "ładować" nas będą do życia w domu, które będą odskocznią od codzienności. I to wszystko jest piękne. Ale jak to w życiu....pomiędzy kochankami często zdarza się, że wkrada się UCZUCIE. I wtedy pojawia się problem. Tym, którzy decydują się na Bardzo Duże zmiany w życiu- układanie życia z nową osobą - dziś mogę POGRATULOWAĆ ODWAGI i życzyć wszystkiego najlepszego. A tym co jakiś czas "poszukują" nowych wrażeń lub tak jak ja zawarły romans - przyjaźń dłuższą niż pół roku życzę wytrwałości. 

Parę lat temu jako "opuszczona" mężatka siedziałam tutaj i czytałam co piszą "inne kochanki". Wtedy zadawałam sobie pytania "to po w tym jesteś skoro tak Ci źle?", wydawało mi się, że mnie takie uczucia nie spotkają. 

Dziś wiem, że pisały to kobiety dojrzałe, które w ten sposób próbowały ostrzec kobiety, dziewczyny- które dopiero rozpoczynają lub rozważają swoje życie na boku.

I choć wiem, że większość z Was przeczyta to, wyśmieje- to jednak podzielę się swoimi doświadczeniami. 

Bycie KOCHANKĄ nie jest takie proste i łatwe. Na początku jest cudownie- dostajesz to czego tak bardzo pragniesz...jesteś wyjątkowa, adorowana, zapraszana, rodzi się namiętność- fascynacja- Głupiejecie na swoim punkcie. Pisanie wieczornych esemesów z łazienki, żeby mąż nie widział, wspólne potajemne ucieczki, wyjazdy. Wzrasta Twoja wartość- zaczynasz kwitnąć. Ale wszystko jest do czasu...bo w pewnym momencie wkrada się UCZUCIE, a co z tym się wiąże uczucie tęsknoty, pragnienia, zazdrości. Ty w domu wszystko organizujesz tak, aby jutro móc się z nim spotkać, a on nie może, bo żona, bo obowiązki. Ty po całym dniu siadasz na kanapie, myślisz cały dzień o nim - a teraz "o napiszę do niego", a on nie odpowiada- no cóż znowu żona, rodzina. Po czasie zaczynasz postępować tak samo. Wkrada się "tzw. złośliwość. A to nie jest dobre! Jedni na tym etapie zakańczają swoją znajomość. Inni dalej w niej są. I wówczas większość z nas kobiet zaczyna przypisywać sobie winę- to ja jestem za mało tolerancyjna, to ja za mało okazuję mu zazdrość, to ja za mało go odciągam od rodziny. Zaczynamy szaleć- zapraszać- wyciągać coraz częściej na randki, adorować, często esemesować, kupować nową bieliznę. Z jednej strony dobre- śmiejemy się same z siebie, wiemy, że nam na nich zależy, że nie chcemy ich stracić. Ale z drugiej strony- IM TO PRZECIEŻ NA RĘKĘ! Wtedy zaczyna się złościć- rozmawiać z nimi, awanturować, płaszczyć- ale czy oni to lubią??? To mają w domu! Twoja wartość zaczyna spadać. Z jednej strony pojechał ze mną, te jego pocałunki, a jego wsparcie- nie to co lężący mąż na kanapie. A jak spojrzał na moją nową ...enkę- hmm cudnie. Bycie KOCHANKĄ to często uczucie osamotnienia, odtrącenia,strachu - przed utratą , nie równości ( nie doradzam metdy- niech też czuje się zazdrosny, opuszczony- twz. "oko za oko"). Bycie KOCHANKĄ to często uczucie- podwładnej. Ale tak jak napisałam wcześniej- są i chwile piękne, które nas przy nich trzymają. Artykułów n/t "Kochanków", wpisów na tym forum i innych blogach jest całe mnóstwo i wierzcie mi, że one nie biorą się z powietrza. Tak jest. Z autopsji mogę powiedzieć tylko jedno- w ROMANSIE w którym jest uczucie nie odnajdzie się kobieta ani mężczyzna wrażliwy. Tak jak może on wiele dać i nieść tak może i wiele wynieść! Bo  decydując się na romans szukamy w nim tego czego nie dostaliśmy w DOMU. My kobiety- zainteresowania ze strony męża, wsparcia, miłości, erotyki, mężczyźni głownie erotyki i poczucia poza mną świata nie widzi- jestem najlepszym DRANIEM. Z czasem każda z WAS się przekona, że KOCHANKOWIE tak nasi KOCHANI MĘŻOWIE- też kłamią, oszukują, manipulują, rządzą. Oczywiście "Lepiej" dlatego w to brniemy.

Na sam koniec życzę Wszystkim KOCHANKOM- PANIOM żeby czuły się zawsze docenianie i wyjątkowe. I aby tak umiały "grać"- żeby powiedziały "no z nim to idzie. A ten mój mąż...po co z nim jestem".  A Wszystkim KOCHANKOM- PANOM, aby u swego boku mieli WYMARZONĄ KOCHANKĘ!:classic_laugh:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Byłaś kiedyś najlepsza spośród miliona plemników, a potem tak sprdolilas swój potencjał... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

najpierw odpuszczamy starania o związek, a potem szukamy tego co straciliśmy w wyniku własnych zaniedbań. Mądre to? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2020 o 08:21, Karaleczka125 napisał:

Witam Wszystkie KOCHANKI I KOCHANKÓW RÓWNIEŻ:)

Pomimo, iż mój temat poruszany był już wielokrotnie podjęłam decyzje, że dziś i ja zamieszczę tutaj parę słów.

Bycia KOCHANKĄ/ KOCHANKIEM nie można negować. Każdy z nas ma swoje duże powody dla których decyduje się na takie znajomości- układy, które często nie są łatwe i przyjemne.

Wielu z nas wbrew pozorom posiada swoją moralność, często towarzyszą wyrzuty sumienia. Ale pomimo wszystko brniemy w to- szukając w niej/w nim tego czego nam tak bardzo brakuje!

I gdyby było aż tak źle, gdyby nie było nam dobrze- ze skuloną miną wrócilibyśmy na łono swoich rodzin. Większość z nas to osoby, które mają swoje domy- dzieci, małżonków/małżonki, swoje obowiązki. Większość z nas- kobiet- w tzw. "przyjacielu" poszukuje wsparcia, którego nie otrzymuje w domu oraz chwil pięknych, które "ładować" nas będą do życia w domu, które będą odskocznią od codzienności. I to wszystko jest piękne. Ale jak to w życiu....pomiędzy kochankami często zdarza się, że wkrada się UCZUCIE. I wtedy pojawia się problem. Tym, którzy decydują się na Bardzo Duże zmiany w życiu- układanie życia z nową osobą - dziś mogę POGRATULOWAĆ ODWAGI i życzyć wszystkiego najlepszego. A tym co jakiś czas "poszukują" nowych wrażeń lub tak jak ja zawarły romans - przyjaźń dłuższą niż pół roku życzę wytrwałości. 

Parę lat temu jako "opuszczona" mężatka siedziałam tutaj i czytałam co piszą "inne kochanki". Wtedy zadawałam sobie pytania "to po w tym jesteś skoro tak Ci źle?", wydawało mi się, że mnie takie uczucia nie spotkają. 

Dziś wiem, że pisały to kobiety dojrzałe, które w ten sposób próbowały ostrzec kobiety, dziewczyny- które dopiero rozpoczynają lub rozważają swoje życie na boku.

I choć wiem, że większość z Was przeczyta to, wyśmieje- to jednak podzielę się swoimi doświadczeniami. 

Bycie KOCHANKĄ nie jest takie proste i łatwe. Na początku jest cudownie- dostajesz to czego tak bardzo pragniesz...jesteś wyjątkowa, adorowana, zapraszana, rodzi się namiętność- fascynacja- Głupiejecie na swoim punkcie. Pisanie wieczornych esemesów z łazienki, żeby mąż nie widział, wspólne potajemne ucieczki, wyjazdy. Wzrasta Twoja wartość- zaczynasz kwitnąć. Ale wszystko jest do czasu...bo w pewnym momencie wkrada się UCZUCIE, a co z tym się wiąże uczucie tęsknoty, pragnienia, zazdrości. Ty w domu wszystko organizujesz tak, aby jutro móc się z nim spotkać, a on nie może, bo żona, bo obowiązki. Ty po całym dniu siadasz na kanapie, myślisz cały dzień o nim - a teraz "o napiszę do niego", a on nie odpowiada- no cóż znowu żona, rodzina. Po czasie zaczynasz postępować tak samo. Wkrada się "tzw. złośliwość. A to nie jest dobre! Jedni na tym etapie zakańczają swoją znajomość. Inni dalej w niej są. I wówczas większość z nas kobiet zaczyna przypisywać sobie winę- to ja jestem za mało tolerancyjna, to ja za mało okazuję mu zazdrość, to ja za mało go odciągam od rodziny. Zaczynamy szaleć- zapraszać- wyciągać coraz częściej na randki, adorować, często esemesować, kupować nową bieliznę. Z jednej strony dobre- śmiejemy się same z siebie, wiemy, że nam na nich zależy, że nie chcemy ich stracić. Ale z drugiej strony- IM TO PRZECIEŻ NA RĘKĘ! Wtedy zaczyna się złościć- rozmawiać z nimi, awanturować, płaszczyć- ale czy oni to lubią??? To mają w domu! Twoja wartość zaczyna spadać. Z jednej strony pojechał ze mną, te jego pocałunki, a jego wsparcie- nie to co lężący mąż na kanapie. A jak spojrzał na moją nową ...enkę- hmm cudnie. Bycie KOCHANKĄ to często uczucie osamotnienia, odtrącenia,strachu - przed utratą , nie równości ( nie doradzam metdy- niech też czuje się zazdrosny, opuszczony- twz. "oko za oko"). Bycie KOCHANKĄ to często uczucie- podwładnej. Ale tak jak napisałam wcześniej- są i chwile piękne, które nas przy nich trzymają. Artykułów n/t "Kochanków", wpisów na tym forum i innych blogach jest całe mnóstwo i wierzcie mi, że one nie biorą się z powietrza. Tak jest. Z autopsji mogę powiedzieć tylko jedno- w ROMANSIE w którym jest uczucie nie odnajdzie się kobieta ani mężczyzna wrażliwy. Tak jak może on wiele dać i nieść tak może i wiele wynieść! Bo  decydując się na romans szukamy w nim tego czego nie dostaliśmy w DOMU. My kobiety- zainteresowania ze strony męża, wsparcia, miłości, erotyki, mężczyźni głownie erotyki i poczucia poza mną świata nie widzi- jestem najlepszym DRANIEM. Z czasem każda z WAS się przekona, że KOCHANKOWIE tak nasi KOCHANI MĘŻOWIE- też kłamią, oszukują, manipulują, rządzą. Oczywiście "Lepiej" dlatego w to brniemy.

Na sam koniec życzę Wszystkim KOCHANKOM- PANIOM żeby czuły się zawsze docenianie i wyjątkowe. I aby tak umiały "grać"- żeby powiedziały "no z nim to idzie. A ten mój mąż...po co z nim jestem".  A Wszystkim KOCHANKOM- PANOM, aby u swego boku mieli WYMARZONĄ KOCHANKĘ!:classic_laugh:

Wow! Ale wyznanie! 

Zależy co kto oczekuje od życia....Czasem ludzie po latach przez czysty przypadek odnajdują się jako te dwie połówki...Wtedy to tak ...jest problem....ale trzeba  mieć świadomość na co się wcześniej godzilo. Zwłaszcza jak są dzieci ...małe dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A po co się męczyć, robic z siebie szmatę, kłamcę, oszusta, cierpieć z powodu nieobecności przy ukochanej osobie , tracić czas na jałowy związek (sąsiedztwo) itp. Nie lepiej siąść obok współmałżonka i porozmawiać, że się skonczyło i już nie wróci, że kocha się kogoś innego, że z punku prawnego to moja wina, że szybki rozwód, normalny plan wychowawczy dla dzieci o ile są. Wtenczas można z ta jedyną prawdziwą miłością iśc przez życie dalej ( o ile ona będzie chciała bo co innego popychać mężatkę a co innego z taką się ożenić). Nie rozumiem autorki , psalmy pochwalne zdrady, kłamstwa, oszustwa i to nie tylko w stosunku do męża ale i tamtej żony oraz dzieci . Dlaczego choć raz uczciwie nie postąpi , przecież zdrada i tak wyjdzie a tylko będzie gorzej, okrutniej i burzliwie nie tylko w rodzinach ale znajomych, współpracownikach. Trochę szacunku choć minimalnie i deka uczciwości

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 20:02, normalnyjestem napisał:

A po co się męczyć, robic z siebie szmatę, kłamcę, oszusta, cierpieć z powodu nieobecności przy ukochanej osobie , tracić czas na jałowy związek (sąsiedztwo) itp. Nie lepiej siąść obok współmałżonka i porozmawiać, że się skonczyło i już nie wróci, że kocha się kogoś innego, że z punku prawnego to moja wina, że szybki rozwód, normalny plan wychowawczy dla dzieci o ile są. Wtenczas można z ta jedyną prawdziwą miłością iśc przez życie dalej ( o ile ona będzie chciała bo co innego popychać mężatkę a co innego z taką się ożenić). Nie rozumiem autorki , psalmy pochwalne zdrady, kłamstwa, oszustwa i to nie tylko w stosunku do męża ale i tamtej żony oraz dzieci . Dlaczego choć raz uczciwie nie postąpi , przecież zdrada i tak wyjdzie a tylko będzie gorzej, okrutniej i burzliwie nie tylko w rodzinach ale znajomych, współpracownikach. Trochę szacunku choć minimalnie i deka uczciwości

Życie to nie tylko kolor czarny i biały... życie to mnóstwo odcieni szarości!

Łatwo się radzi patrząc na problem z boku. Kiedy w życiu przychodzi czas na żonę/męża, dziecko/dzieci, wspólne życiowe zależności - jak praca, mieszkania/domy, kredyty nie jest tak łatwo wszystko rzucić.

Nie można też zbytni moralizować bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nikt nie jest w stanie rzucić przysłowiowym kamieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś chce znajdzie możliwość , jeżeli nie chce znajdzie tysiące powodów. Z jednej strony łamanie wszelkich zasad i przysięg a z drugiej tłumaczenie że trzeba przestrzegać i byc uczciwym. Tłumaczenie że nie tylko jest czarne lub białe to tłumaczenie wymijające, zdaje sobie sprawę że pojęcia uczciwość, słowo, honor w dziesiejszych czasach są puste wręcz obco brzmiące. Decyduje czynnik ludzki (inaczej ułomność człowieka - niedoskonałoć) . Prosty test na tzw nie biało czarne , postawcie się w sytuacji zdradzanej osoby, chcielibyście tego dla siebie ? a może tak się właśnie dzieje ty zdradzasz i zdradzony zdradza ?  niemożliwe ? druga osoba też tak myśli. Jesteśmy w większości obłudni, mamy obłudne myslenie, usprawiedliwianie itp byle żeby się wybielić - to nie ja ! ja nigdy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 Byc moze nie koniecznie napisze na dana sytuacje jaka opisuje Pani ale podziele sie moimi myslami na ten temat .Bycie kochanką/kochankiem  po 1 co nas do tego zmusza  czy zachęca  byc może tylko rutyna obowiązków domowych i wieczna opieka nad dziecmi czy pragnienie zmiany w życiu  ,tak czy siak   wyrażę swoje zdanie  nigdy przenigdy bym nie zdecydowała sie na bycie kochanka dla faceta  w związku to ja wiem jak ja mam w domu dlaczego mi się nie uklada  ale  facety moze  stwarzać  różne  bzdury  na ktróre leca kobiety  jeżeli miałabym juz podjać taki krok to tylko z wolnym facetem  wdowiec./rozwodnik nigdy żonaty nie umiala bym spojrzeć w lustro wiedzac ze ma dzieci gdzie tesknią a zabieram im ojca .A co do oceny tak porusze jejszcze jedna kwestie to  nie mozna nikogo ocenic  za bycie kochanka kochankiem bo tak naprawde nikt nie załozy butów danej osoby i nikt nie przejdzie kawalek życia  nikt nie zna niczyjego  jeżeli chcesz mnie oceniać to oddam Ci kawalek mojego życia i wówczasz oceniaj .pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, normalnyjestem napisał:

Jeżeli ktoś chce znajdzie możliwość , jeżeli nie chce znajdzie tysiące powodów. Z jednej strony łamanie wszelkich zasad i przysięg a z drugiej tłumaczenie że trzeba przestrzegać i byc uczciwym. Tłumaczenie że nie tylko jest czarne lub białe to tłumaczenie wymijające, zdaje sobie sprawę że pojęcia uczciwość, słowo, honor w dziesiejszych czasach są puste wręcz obco brzmiące. Decyduje czynnik ludzki (inaczej ułomność człowieka - niedoskonałoć) . Prosty test na tzw nie biało czarne , postawcie się w sytuacji zdradzanej osoby, chcielibyście tego dla siebie ? a może tak się właśnie dzieje ty zdradzasz i zdradzony zdradza ?  niemożliwe ? druga osoba też tak myśli. Jesteśmy w większości obłudni, mamy obłudne myslenie, usprawiedliwianie itp byle żeby się wybielić - to nie ja ! ja nigdy !

Tak ma Pan rację    ale pamietajmy żę  kiedy składamy przysięgę małżeńską  jest w niej również  tekst o uczciwości  i w zdrowiu i chorobie   ja nie będę wymyślać niestworzonych historii  napiszę jak u mnie ta uczciwość i dbanie w chorobie wyglada .... --uczciwość  tak  że wiecznie  wszytko z mamą podejmuje decyzje wszedzie jest mama  ja  zawsze byłam takim marnym pionkiem  co mama powiedziala to tak ma byc ... zaraz po ślubie trzeba bylo ocywiscie zakupic taka rzecz jak pralka  no i kto jedzie po zakup oczywiscie mamusia mamusia powiedziala ze nie trzeba kupowac pralki automatycznej bo wystrczy pralka Frania .... bedac w ciazy mam  wizyte u lekarza  wyznaczona co maz robi  ...przychodzi i mowi dzis nie pojedziemy bo mama chce zebym pojechal z nia do centrali po ziemniaki ... a co najgorsze narobil przedemna ogromniastych dlugow byc moze mamusia wie jak nie wiec gdzie ta uczciwosc małzenska??? kolejna  W ZDROWIU I CHOROBIE  mamy kolejny   tekst przysiegi  tak bylo w miare oki bo wiadomo  ze zycie rozne jest raz z gorki raz pod gorke ale nigdy bym nie spodziewała sie ze  tak postapi  tak musialam przejsc powazna operacje na serduchu ładnie pieknie rok po niej kolejna wizyta i slysze pytanie czy bede mogła pracowac  oczywiscie zgodnie z prawda  powiedzialam ze tak ale ne tak cieżko  po czym myslam ze jest oki w nocy zachciało sie amowrow  moze jakis sexik ...ale juz nie odtrącił a rano kiedy dzieci juz były w szkole zadał mi pytanie cytuje" czy sex w zwiazku ma dla mnie znaczenie czy nie mozemy zyc razem ale jak obcy sobie ludzie " .......szczerze mowiac zamurowalo mnie  odwrocilam sie do okna łzy polecialy   .... i pomyslam ze skoro juz jestem nieuzytecznym gratem to nie bede zmuszac go do niczego moze brzydzil sie blizny a moze chcial miec zone ale parobka   wkazdym badz razie nigdy nie bede zmuszac go do sexu i tak zyjemy do dzis  wiec  moje pytanie moze ktos zeche mi odpowiedziec na nie  ....Czy jakbym zdecydowala sie na romans z wolnym człowiekiem   to tez bede ta najgorsza co zdradza meza biedulka ???  pozdrawiam 

Edytowano przez Załamana ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 20:02, normalnyjestem napisał:

Dlaczego choć raz uczciwie nie postąpi

Niektórzy potrzebują silnych emocji.

😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Załamana ania napisał:

ale pamietajmy żę  kiedy składamy przysięgę małżeńską  

Przysięga małżeńska to jakiś rodzaj abstrakcji, na którą umawiają się jacyś ludzie. Chęci zakładam są dobre ale kto o zdrowych zmysłach wierzy, ze jakikolwiek rodzaj przysięgi jest możliwy do spełnienia i dochowania warunków przez całe życie? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, south napisał:

Przysięga małżeńska to jakiś rodzaj abstrakcji, na którą umawiają się jacyś ludzie. Chęci zakładam są dobre ale kto o zdrowych zmysłach wierzy, ze jakikolwiek rodzaj przysięgi jest możliwy do spełnienia i dochowania warunków przez całe życie? 

 

Ja wierzyłam jak sie druga osobe szczerze kocha to sie wierzy  w przysiege jak  również w to co mowi 2 osoba ..... ale teraz wiem ze tez byłam naiwna  przyznaje sie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Nemetiisto napisał:

Dlaczego choć raz uczciwie nie postąpi

Hmm ale nie wiem  do kogo było to stwierdzenie z zapytaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Załamana ania napisał:

Ja wierzyłam jak sie druga osobe szczerze kocha to sie wierzy  w przysiege jak  również w to co mowi 2 osoba ..... ale teraz wiem ze tez byłam naiwna  przyznaje sie .

Dlatego uważam, że ślub powinien być zawierany chwilę przed pogrzebem 😉 

4 godziny temu, Załamana ania napisał:

Czy jakbym zdecydowala sie na romans z wolnym człowiekiem   to tez bede ta najgorsza co zdradza meza biedulka ???

A tak serio to, gdybym zaczęła myśleć o romansie na serio to byłby dla mnie znak, ze czas pakować rzeczy partnera i wystawić je za drzwi 🙂 a gdybym to ja musiała wystawić swoje poszłoby zapewne szybciej i sprawniej 😁 

Edytowano przez south

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A tak na serio serio nigdy nie poszłabym do łóżka dla samego sexu to jest ohydne jak mialabym isc to tylko z miłosci gdzie ma to przyłosc a nie od tak na chwilowa zachcianke nigdy w zyciu takiego romansu  tylko dla sexu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Dnia 18.06.2020 o 08:45, south napisał:

 kto o zdrowych zmysłach wierzy, ze jakikolwiek rodzaj przysięgi jest możliwy do spełnienia i dochowania warunków przez całe życie? 

 

ja✋ nie tylko w to wierzę, ale i tak chce. Złożyć przysięgę, wypełniać ją każdego dnia... i tak do ostatniego dnia. Zestarzec się przy boku ukochanej/ukochanego? Nie na nic piękniejszego.

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, elektryzująca napisał:

ja✋ nie tylko w to wierzę, ale i tak chce. Złożyć przysięgę, wypełniać ją każdego dnia... i tak do ostatniego dnia. Zestarzec się przy boku ukochanej/ukochanego? Nie na nic piękniejszego.

Wierzę Ci 😉 u mnie jednak chciejstwo i wiara kończyły się mniej więcej w czwartym/ piątym roku życia związku, dlatego teraz jak cos obiecuje to zaznaczam, ze jest ważne dopóki tego nie odwołam 😉 oczywsicie, wiem tez ze to działa w dwie strony 🙃

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam mam pytanie do autorki postu Ciekawy jestem jak byś się czuła jak twój mąż czy partner by miał kochankę i cię notorycznie zdradzał później wraca do domu i udaje że jest wszystko o.k Taki kochający czułe słowa ci mówi przed snem jak to on cię kocha itd Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
4 godziny temu, south napisał:

Wierzę Ci 😉 u mnie jednak chciejstwo i wiara kończyły się mniej więcej w czwartym/ piątym roku życia związku, dlatego teraz jak cos obiecuje to zaznaczam, ze jest ważne dopóki tego nie odwołam 😉 oczywsicie, wiem tez ze to działa w dwie strony 🙃

Ludzie to są tumany, że tez nikt nie wymyślił małżeństwa czasowego na zasadzie kontraktu. Obiecuję Ci rok, trzy, pięć, a potem zobaczy się. Nie byłoby rozwodów, po prostu musisz wytrzymać do końca umowy bez zmiłuj się. A jak jest dobrze? Doop, aneks na kolejne trochę i po bólu. 

 

Edytowano przez Gość
ironia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, elektryzująca napisał:

Ludzie to są tumany, że tez nikt nie wymyślił małżeństwa czasowego na zasadzie kontraktu. Obiecuję Ci rok, trzy, pięć, a potem zobaczy się. Nie byłoby rozwodów, po prostu musisz wytrzymać do końca umowy bez zmiłuj się. A jak jest dobrze? Doop, aneks na kolejne trochę i po bólu. 

 

Myśle, że byłoby prościej, gdyby taki kontrakt przechodził automatycznie na czas nieokreślony, z określonym terminem wypowiedzenia, w razie w. aneksami są zawsze jakieś problemy- ktoś chce coś dodać, coś wykreślić 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
37 minut temu, south napisał:

Myśle, że byłoby prościej, gdyby taki kontrakt przechodził automatycznie na czas nieokreślony, z określonym terminem wypowiedzenia, w razie w. aneksami są zawsze jakieś problemy- ktoś chce coś dodać, coś wykreślić 😉

komuś przy niedzieli humor dopisuje 😉

już sobie wyobrażam takie negocjacje, byłoby śmiesznie 🙂

A bardziej cwany przemyci jakiś istotny zapis drobnym druczkiem i doopa zbita😋

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja żona przeszła od pisania tylko z nim do czynów. Mysli że nic nie wiem, ale mąż zawsze się domyśli. Poszła z nim na całość narazie jest fascynacja sexem, ciekawi mnie kiedy on się nią znudzi i odstawi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Cx500cx napisał:

Moja żona przeszła od pisania tylko z nim do czynów. Mysli że nic nie wiem, ale mąż zawsze się domyśli. Poszła z nim na całość narazie jest fascynacja sexem, ciekawi mnie kiedy on się nią znudzi i odstawi. 

Na uczuciach jest taki wątek: "***wychodzenie z romansu***wyjscie awaryjne***" w którym jedna z wypowiadających się pań ma romans od 18 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 Po ponad 2 latach spotykania się z moim jak mi się wtedy wydawało wymarzonym mężczyzną odkryłam że ma żonę i dzieci więc również okazało się że jestem kochanką i to nie był mój wybór . Zarzekał się że z żoną nie sypia a po 2 miesiącach okazało się że żona jest w ciąży. Za wszelką cenę chciał mnie przekonać, że to może nie być jego dziecko. Zaczęłam odkrywać wszystkie jego kłamstwa małe i duże jedno po drugim. Było tego mnóstwo. Pewnie zastanawiacie się jak mogłam się nie domyśleć. Podejrzewałam że może ma dziewczynę albo narzeczoną powinnam odejść ale już byłam zakochana. I z miesiąca na miesiąc coraz bardziej był mi bliższy, widywaliśmy się 2, 3 razy w tyg czasem częściej po kilka godzin. Był chorobliwie zazdrosny, na każdym kroku właściwie byłam kontrolowana, że pracuje był zły, że jadę do znajomych też źle. Czułam się jak niewolnik nie będę się rozpisywała o innych sytuacjach. Zawsze mówił że ma dużo pracy,(miał firmę budowlaną), więc cały czas sobie to w ten sposób tłumaczyłam. potem zaczęłam podejrzewać że może być coś innego na rzeczy ale nie że żona. Byłam wolna kobietą, po rozwodzie już od kilku ładnych lat, szukałam partnera do życia a tu taki cios. Nie odeszłam zostałam, dlaczego? Kochałam go bardzo i wydawało mi się że może jakoś to da się pogodzić ale nie da się. Każde święta, weekendy, urlopy spędzałam sama on z rodziną. Każde wolne dni od pracy wyglądały tak samo. Za każdym razem kiedy wychodził w głowie miałam już film, że jedzie do niej, że będzie z nią robił to samo, będzie dla niej taki sam. To był koszmar, bo nie takiego życia chciałam. Coraz częściej chciałam odejść a nie potrafiłam, za każdym kolejnym odkrytym kłamstwem mówiłam że odejdę, po każdej przepłakanej nocy tak samo. Nie odeszłam, nie miałam siły. po 3,5 roku kiedy odkryłam kolejną rzecz pękłam po raz kolejny. W przeciągu pół roku zdradziłam go z 2 mężczyznami, o ile można nazwać to zdradą. Byłam tylko odskocznia. Zachowałam się tak jak on a może i nie.,  mój terapeuta twierdzi że miałam prawo do tego bo ja byłam wolna. Widziałam w jego oczach cierpienie jakiego nigdy nie widziałam nasze kłótnie wpędziły mnie w poczucie winy, winiłam siebie już właściwie za wszytko.  Przez kolejne miesiące słyszałam jaka jestem straszna, okrutna itd., swoich win nie widział. I ciągle słyszałam pytanie co on mi takiego zrobił? Wydaje mi się że do dzisiaj nie zrozumiał jak bardzo mnie skrzywdził, jak zabił we mnie wiarę, nadzieje, marzenia wszystko. Nadal chodzę na terapie ale dziś wiem że gdyby sytuacja się powtórzyła nigdy bym nie została. Nigdy nie będę kochanką i mam nadzieję że już nigdy nie spotka mnie takie zakłamanie jak z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie buduje się swojego szczęścia na krzywdzie innych ( nie o niego mi chodzi). Padłaś ofiara psychola , który znając techniki ( tak techniki a nie uczucie) umiał uwieść kobietę i nią manipulować. Największym grzechem kobiet jest wchodzenie w układy z żonatymi. Dlaczego na początku znajomości  gdy jeszcze żadne uczucie nie wchodzi nie pada pytanie o stan ( zaręczony, zonaty, wdowiec, wolny , odpada rozwodzę się ). To podstawowa kwestia , a potem się dziwicie panie że jest jak jest. Tak jak wsród kobiet są padliny tak samo wśród mężczyzn, na dodatek mają przewagę nad uczciwymi gdyż wiedzą i maja predyspozycje do manipulowania , opętania drugiej osoby. Co możesz zrobić ? natychmiastowo odseparować się od nigo , zerwać wszelkie kontakty. Będzie bolało bo głowa mówi ,, gnój i padlina" a serce pęka od emocji i ułudy ze to nie prawda, że on jest inny. Dlatego może tyle jest związków gzie pożałowania godny osobni jest z uczciwym normalnym bo żadna kanalia nie chwyci się na jego słowotok i bajdurzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.06.2020 o 08:45, south napisał:

Przysięga małżeńska to jakiś rodzaj abstrakcji, na którą umawiają się jacyś ludzie. Chęci zakładam są dobre ale kto o zdrowych zmysłach wierzy, ze jakikolwiek rodzaj przysięgi jest możliwy do spełnienia i dochowania warunków przez całe życie? 

 

ten co kocha, szanuje, jest światłym rozumnym człowiekiem. Kiedy nie możemy dotrzymać przysięgi to wtenczas powinniśmy rozmawiać o tym a nie wybierać najprostszą , najgorszą drogę = zdradę. Wiele małżęństw wchodzi w etap separacji , dalej sa przyjaciólmi, znajomymi po prostu rozumieją że nie dane im być razem bo to oznacza pożoge. Tylko tchórze wybieraja oszustwa, okłamywania i zdrady bo na więcej ich nie stać , bo się boja. A tak przy okazji kiedyś zawarcie małżeństwa było bardziej swiadome jego znaczenia , wartości danego słowa bo czym jestem gdy najważniejszej przysięgi w swoim życiu nie mogę dochować ??? ile liczy się moje słowo, moja godność, honor ??? kto mi zaufa ? kto uwierzy? czym wtedy będę ? Te i wiele pytan w wiekszości przypadków nie pada bo jaka byłaby odpowiedz po zdradzie mojej ? sami sobie odpowiedzcie (odpowiedz).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja np. Jestem zakochany w innej kobiecie. Mam żonę i dzieci. Z żoną od dawna nam się nie układa, nie powiedziałem jej że ja kocham. Ona mi też nie mówiła. Myślę o niej całymi dniami, ale też zdaje sobie sprawę że jednak nie chciałaby być z rozwodnikiem z dziećmi. Dlatego nie chce robić z siebie ofiary. Ale gdyby powiedziała weź rozwód i spędzmy razem życie. Bez wahania bym to zrobił. I prawdopodobnie skrzywdzilbym wszystkich tj. Żonę, dzieci, rodziną, przyjaciół. Krzywdy te nie miały by znaczenia. Kobiety zastanawiają się jak zrobić żeby się rozstał z żoną A ja się zastanawiam co zrobic żeby ona mnie zechciala. Jeśli mężczyźni nie biorą rozwodu z jakiegoś powodu A mają kochanki to wg mnie ich nie kochają. Jeśli by kochali nic innego nie miałoby znaczenia. Tak jak dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×