Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ami

Rozbicie względem innych rodzin

Polecane posty

Mam jakieś takie rozdarcie w sobie...Z jednej strony mam takie poczucie, że za mało jest w naszym życiu rodzinnym jakiś spotkań z innymi rodzinami, które mają dzieci, że rzadko do jakiś spotkań dochodzi, takie po części poczucie wyobcowania społecznego...Z drugiej strony to też bywa dla mnie stresujące, to zapraszanie do siebie, czy pójście do kogoś, ale może to po prostu jest brak przyzwyczajenia? Brakuje nam stałego sympatycznego kontaktu z jakimiś rodzinami, żeby gdzieś razem też pojechać, ale z drugiej strony no też nie chce żeby było tak, że coś trzeba, że przemilczam wiele kwestii w rozmowach żeby nie stracić znajomych? Wiem że może za mocno wnikam, ze większość relacji dziś jest na zasadzie powierzchowności, aby było mi, aby było czasem z kim zrobić grilla i napić się piwa...Macie może podobnie? 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teraz akurat kiepski czas na zapraszanie innych i szukanie znajomości. Ale w przyszłości najprościej w ten sposób: niech twoje dziecko zaprosi kogoś z kolegów na wspólną zabawę po szkole lub przedszkolu. A ty mamę, która to dziecko będzie odbierać, zaproś na chwilę na kawę. Jeśli nawiąże się jakaś nić sympatii, to później będzie łatwiej rozwinąć znajomość - jedno spotkanie, drugie, zaproszenie na wspólne wyjście z dziećmi na plac zabaw, a potem grille i wyjazdy 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Beatris napisał:

Teraz akurat kiepski czas na zapraszanie innych i szukanie znajomości. Ale w przyszłości najprościej w ten sposób: niech twoje dziecko zaprosi kogoś z kolegów na wspólną zabawę po szkole lub przedszkolu. A ty mamę, która to dziecko będzie odbierać, zaproś na chwilę na kawę. Jeśli nawiąże się jakaś nić sympatii, to później będzie łatwiej rozwinąć znajomość - jedno spotkanie, drugie, zaproszenie na wspólne wyjście z dziećmi na plac zabaw, a potem grille i wyjazdy 😉

Tak wiem, że to zawieranie znajomości gdy się ma małe dzieci tak działa...I też nie chodzi mi że akurat teraz chce jak panuje pandemia ;), to od lata jakoś się we mnie kłóci...Chodzi mi o moje emocje, że właśnie czuję jakieś rozbicie, ze chce i nie chce zarazem...No ale wchodzenie w nowe realacje choćby koleżeńskie po 30 jest już chyba bardziej skomplikowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To zależy też od charakteru i od wszystkiego, co siedzi w nas samych. Ja też mam problem z podtrzymywaniem znajomości, takie "cześć - cześć" i 2-3 zdania ok,  więcej to już problem. Mam znajome, z którymi od czasu do czasu się spotykam na kawie, ale bardziej się do tego zmuszam "bo już by wypadało", niż tego faktycznie potrzebuję. Ale to już moja aspołeczność się odzywa ;). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Beatris napisał:

To zależy też od charakteru i od wszystkiego, co siedzi w nas samych. Ja też mam problem z podtrzymywaniem znajomości, takie "cześć - cześć" i 2-3 zdania ok,  więcej to już problem. Mam znajome, z którymi od czasu do czasu się spotykam na kawie, ale bardziej się do tego zmuszam "bo już by wypadało", niż tego faktycznie potrzebuję. Ale to już moja aspołeczność się odzywa ;). 

Rozumiem...Ale ja mam chyba inaczej, mam sporo dobrych relacji koleżeńskich sprzed lat i utrzymuje z tymi osobami kontakt...Ale też się chyba przyzwyczaiłam do utrzymywania głównie kontaktu przez internet i na żywo mam problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie to problem tego,że nie mamy nikogo bliskiego z kim byśmy się dobrze czuły i mogły się zapraszać i wpraszac sie.U mnie musi być chemia by z kimś tworzyć taka paczke i dobrze się bawic i spędzać czas, w innych przypadkach sie męczę. Mamy kilku znajomych ktorzy są ok, czasem ktis wpadnie na kawę, dzieci mają kolegów z ich mamami sie znamy, spotykamy na urodzinach czy placach zabaw .... ale to na tyle. Jestem introwertykiem i dobrze mi we własnym sosie.

Ale znam otwarte osoby, które z łatwością nawiązują kontakty, z każdego miejsca wychodzą z nowym kontaktem ,umawiaja sie ,spotykają, zapraszają sie i są z tym szczęśliwe. To chyba zależy od charakteru, ja bym się udusiła  😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, czy tak jak w temacie - jest to rozbicie względem innych rodzin, czy raczej jakaś nowa norma społeczna. Teraz ciągły brak czasu, zabieganie (szczególnie, gdy ma się dzieci) i kontakty bardziej internetowe niż osobiste.

U mnie problem, że to ja się wycofuję i powoli wygaszam znajomości przez mój brak zaangażowania w relację. Niejedną dobrze zapowiadającą się znajomość już tak "zabiłam". Na szczęście mój mąż jest bardzo towarzyską osobą, więc na brak gości i kontaktów towarzyskich nie narzekamy. Ale to coraz bardziej męża, a nie moi znajomi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, ami napisał:

Rozumiem...Ale ja mam chyba inaczej, mam sporo dobrych relacji koleżeńskich sprzed lat i utrzymuje z tymi osobami kontakt...Ale też się chyba przyzwyczaiłam do utrzymywania głównie kontaktu przez internet i na żywo mam problem...

Bo kontakt online jest łatwiejszy 🙂 porozmawiasz, masz dość i się rozlączasz.

Spotkania to już ustalanie godziny, przygotuj coś, posprzątaj chatę, ugosc, dzieci w międzyczasie ściągną abażur, nasmiecą ciastkami, jak znajdą brokat to przez pół roku będzie wszystko świecące, poklócą się i zabawkę, pobiją sie i ciągle będzie mamoooo ...

Tak mniej więcej wygląda spotkanie z dziećmi 😄 A weź później to posprzątaj z bólem głowy 😄

teraz wszyscy tak wolą,bo tez każdy zagoniony i nie chce się wychylac nosa z domu. Najlepszy wniosek to nie jest, ale kiedyś w Polsce miałam sporą rodzinę, kuzynki,sąsiadki z dziećmi i codziennie ktoś był w domu. Odzywczailam sie 😄

Ale dziś zrzędze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, KateZRzeszowa napisał:

Bo kontakt online jest łatwiejszy 🙂 porozmawiasz, masz dość i się rozlączasz.

Spotkania to już ustalanie godziny, przygotuj coś, posprzątaj chatę, ugosc, dzieci w międzyczasie ściągną abażur, nasmiecą ciastkami, jak znajdą brokat to przez pół roku będzie wszystko świecące, poklócą się i zabawkę, pobiją sie i ciągle będzie mamoooo ...

Tak mniej więcej wygląda spotkanie z dziećmi 😄 A weź później to posprzątaj z bólem głowy 😄

teraz wszyscy tak wolą,bo tez każdy zagoniony i nie chce się wychylac nosa z domu. Najlepszy wniosek to nie jest, ale kiedyś w Polsce miałam sporą rodzinę, kuzynki,sąsiadki z dziećmi i codziennie ktoś był w domu. Odzywczailam sie 😄

Ale dziś zrzędze....

W sumie to też do tego samego doszłam 🙂

Nie podoba mi się to, ale cóż...też nie chce iść do koleżanki kiedy ona trzyma nas na podwórku, bo wstydzi się wpuścić do domu, bo dzieci mają bałagan w pokoju, to nie o to chodzi żeby ona była skrępowana, a i ja przy okazji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, ami napisał:

W sumie to też do tego samego doszłam 🙂

Nie podoba mi się to, ale cóż...też nie chce iść do koleżanki kiedy ona trzyma nas na podwórku, bo wstydzi się wpuścić do domu, bo dzieci mają bałagan w pokoju, to nie o to chodzi żeby ona była skrępowana, a i ja przy okazji...

No właśnie. Ludzie tez mają teraz wbite do głowy standardy z katalogu Ikei ,gdzie wszystko lśni przy dzieciach... bzdura, jak są dzieci to jest bałagan. Brudem bym się przejęła. Ja zawsze mówię "sorki, mam dzieci" ,ale gości jednak należy zaprosić do środka. Dobrze mieć bliską koleżankę, której wizyty nie przeszkadzają i nie uważa się za księżna która bajzlu nie widziała 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

15 godzin temu, KateZRzeszowa napisał:

No właśnie. Ludzie tez mają teraz wbite do głowy standardy z katalogu Ikei ,gdzie wszystko lśni przy dzieciach... bzdura, jak są dzieci to jest bałagan. Brudem bym się przejęła. Ja zawsze mówię "sorki, mam dzieci" ,ale gości jednak należy zaprosić do środka. Dobrze mieć bliską koleżankę, której wizyty nie przeszkadzają i nie uważa się za księżna która bajzlu nie widziała 😄

Ano właśnie...Bo też jest po części tak, że łatwo jest gdzieś kiedy na moment spotkamy się przy sklepie udawać idealną mamę i ogólnie rodzinkę, typu że moje dzieci jedzą zdrowo, a w domu to ju wszystko widać jak na talerzu ;). Sama też mam opory przed wpuszczeniem ludzi którym mało znam do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przyczyny tego są dwie. Pierwsza jest taka, że jest internet, który daje nam wirtualnych ludzi do rozmów. Kiedyś nie było internetu i jak sie człowiek z kimś nie umówił to nie miał kontaktu z drugim człowiekiem. Tamten stan rzeczy pozwalał odczuwać głód człowieka.

A druga taka, że po założeniu rodziny człowiek zawalony jest robotą i obowiązkami, a po 30-tce dodatkowo przeobraża mu się  mentalność na taką znudzoną życiem (człowiek już wszystko odkrył, zobaczył, już wszystkie zjawiska są przewidywalne, oklepane) oraz dodatkowo jego organizm fizycznie jest bardziej męczliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To chyba też chodzi o to, że co raz częściej wśród znajomych jest taka cicha rywalizacja, które dziecko lepiej się uczy, kto ma lepsze auto, urlop itp.... Po taki spotkaniu ludzie wychodzą zestresowani, zflustrowani. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Antak napisał:

Przyczyny tego są dwie. Pierwsza jest taka, że jest internet, który daje nam wirtualnych ludzi do rozmów. Kiedyś nie było internetu i jak sie człowiek z kimś nie umówił to nie miał kontaktu z drugim człowiekiem. Tamten stan rzeczy pozwalał odczuwać głód człowieka.

A druga taka, że po założeniu rodziny człowiek zawalony jest robotą i obowiązkami, a po 30-tce dodatkowo przeobraża mu się  mentalność na taką znudzoną życiem (człowiek już wszystko odkrył, zobaczył, już wszystkie zjawiska są przewidywalne, oklepane) oraz dodatkowo jego organizm fizycznie jest bardziej męczliwy

Zgadzam się właściwie w pełni...Choć jednak sporo ludzi jakieś kontakty towarzyskie regularnie utrzymuje i po 30 ;). No może też jest trochę z tym łatwiej jak się mieszka od dziecka w jakimś miejscu i jakieś znajomości utrzymują się też w wieku dorosłym...My mieszkamy pod dużym miastem, nie mamy tu korzeni, znamy jakiś ludzi właściwie tylko tyle o ile, choć już tu mieszkamy całkiem długo...Moi znajomi po studiach rozjechali się po Polsce po świecie, męża podobnie...Niektóre znajomości są takie że widzimy się raz w roku, albo i rzadziej, niektóre po prostu rozeszły się kościach, mówię o takich relacjach gdzie spotykamy się rodzinami...Na pewno też jest tak, że po 30 to już ma się raczej światopogląd mocno ugruntowany i ciężko od tak z czystą głową wejść w jakąś relację...Mówią że przez  internet to tylko złudzenie kontaktu, ja akurat tak nie uważam, bo z niektórymi osobami piszę często, długo i na skomplikowane tematy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, IgaA napisał:

To chyba też chodzi o to, że co raz częściej wśród znajomych jest taka cicha rywalizacja, które dziecko lepiej się uczy, kto ma lepsze auto, urlop itp.... Po taki spotkaniu ludzie wychodzą zestresowani, zflustrowani. 

To na pewno też co piszesz...Co prawda ja już dawno, że tak powiem wyrosłam z utrzymywania znajomości na zasadzie, że wypada, bo się znamy od przedszkola, choć w życiu dorosłym nic nas nie łączy...W takim przypadku co najwyżej jest sms od wielkiego dzwona...

Myślę że jakaś choćby mini rywalizacja zawsze będzie, tak już ludzie mają, ale to też ma swoje zalety...Ale właśnie wystrzegam się relacji kiedy widzę, że coś mówię i widzę że ktoś w tym czasie mocno przekłada to co ja powiedzmy zrobiłam na siebie, tzn. myśli no a jak u mnie z tym...Tak jak pisałam chodzi mi żeby to nie było właśnie stresujące...

Swego czasu próbowałam odnowić kontakt z kuzynami, niestety nie udało się...Jedna samotna i ciągle widziałam ból na jej twarzy, że ja mam rodzinę ona nie, no nic na siłę...Druga kuzynka po odnowieniu kontaktu odzywała się tylko wtedy gdy miała się czym pochwalić, najpierw SMS ze zdjęciem z USG ciąży, później że kupili segment, teraz znów nie odzywa się długo, ja już przestałam się odzywać, bo ona często nawet nie odpisze...podejrzewam że znów się odezwie, jak będzie miała się czym pochwalić, przykre, to w sumie, ale prawdziwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×