Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Pancho Villa

Pytanie do rozwodników

Polecane posty

Mam pytanie do rozwodników jakie były pierwsze oznaki rozpadu waszych związków i ile trwało aż jedna/lub obopulnie doszliście do wniosku że czas kończyć 

Tylko błagam bez głupich nic nie wnoszących komentarzy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Pancho Villa napisał:

jakie były pierwsze oznaki rozpadu waszych związków

Zacząłem szukać alternatywy w Internecie. Najpierw niby tak tylko wirtualnie. Po kilku latach, nie pamiętam już ilu, 2-3 było już wszystko jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Brak czasu z jej strony.

Brak czasu spowodował brak intymności.

Brak intymności przerodził się w niechęć do seksu z jej strony a z mojej też ten seks nie był już taki fajny.

Brak seksu, intymności, z czasem nawet rozmowy. 

Wszystkie inne k9biety czy związki wydawały mi się lepsze. 

Aż zjawiła się osoba która miała czas.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Pancho Villa napisał:

jakie były pierwsze oznaki rozpadu waszych związków

To jak w tej piosence.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Grzegorz8191 napisał:

Brak czasu z jej strony.

Brak czasu spowodował brak intymności.

Brak intymności przerodził się w niechęć do seksu z jej strony a z mojej też ten seks nie był już taki fajny.

Brak seksu, intymności, z czasem nawet rozmowy. 

Wszystkie inne k9biety czy związki wydawały mi się lepsze. 

Aż zjawiła się osoba która miała czas.....

Jakbyś czytał w moich myślach 

Wychodzi na to że została mi ostatnia prosta 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, uzyszkodnik napisał:

Byl jakis powod, dlaczego szukales? Czemu po prostu nie odszedles?

Nie pamiętam już. Czegoś musiało brakować. Nie pasowaliśmy do siebie. Prawda zaczęła wypływać.

Najpierwto było tylko oglądanie profili w Internecie lub klikanie z kimś. Takie zupełnie niewinne. Nawet wspólnie przyjaźniliśmy się. Później spotkałem kogoś, kogo opowieści sprawiły, że chciałem spróbować czegoś więcej. I tak małymi kroczkami wyszło szydło z worka.

Nie odchodziłem bo uważałem, że wiąże mnie przysięga, że nie mogę, że muszę już do końca życia w tym tkwić itd.

Edytowano przez Nemetiisto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy sygnał, że coś dzieje się nie tak wystąpił na polu swobody i zazdrości. Wcześniej "zdrowa zazdrość", a potem przyszedł etap "rób co chcesz" na przemian z etapem chorobliwej zazdrości. Brak rozmów, brak czułości, irytowanie siebie nawzajem, uciekanie w swój świat byle nie razem. No i creme de la creme czyli czepianie się o wszystko (z ideału stałam się totalnym nieogarem, który cokolwiek zrobi, ubierze, ugotuje, powie to i tak będzie źle). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i hasło na telefonie, taki standard, który mówi więcej niż tysiąc słów 😎

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jaka to kur hipokryzja... Będę pocieszał się inną, ale nie odejde bo przysięga zobowiązuje. Haha błagam, przysięga mówi też o wierności i wcale nie jest to napisane małym, niezauważalnym druczkiem. Blee. 

U mnie to skrajne rzeczy doprowadziły do rozpadu. Ale zaczyna się tak jak u wszystkich, więc polecam w pore się ewakuować 🙂

 

Edytowano przez Lili_96
  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Lili_96 napisał:

Będę pocieszał się inną, ale nie odejde bo przysięga zobowiązuje

Ale mój Skarb przy tym wszystkim twierdził, że my zawsze będziemy razem. Wcale nie chciał rozwodzić się. Nie ogarniam do teraz o co chodziło i w zasadzie nie jestem już ciekawa. 

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Electra napisał:

Ale mój Skarb przy tym wszystkim twierdził, że my zawsze będziemy razem. Wcale nie chciał rozwodzić się. Nie ogarniam do teraz o co chodziło i w zasadzie nie jestem już ciekawa. 

Ja staram  się nie zastanawiać co idi.ota miał na myśli. Choć u mnie to też była mimo wszystko ciągle miłość do mnie, a ja glupia w to uwierzyłam i zmarnowałam prawie kolejny rok życia 😒

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Lili_96 napisał:

zmarnowałam

A ja tam nic nie zmarnowałam. Nie dość, że mam wrażenie, że miałam kilku mężów (zajmowane stanowisko, kumple, miejsce zamieszkania wpływały na Skarbenka, który ciągle zmieniał się), więc miałam barwne życie 😜 to uważam ten czas za doskonałą lekcję życia. Docenię po stokroć normalny związek i w końcu miłość, bo przeszłość niewiele z nią miała wspólnego. Głowa do góry, doświadczenia kształtują nas tak jak nieodpowiedni ludzie w naszym życiu 💪

Edytowano przez Electra
  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytam i widzę że dramat 

Moja żona drewno teflonowe żadne próby naprawy nie działają sugestie otwarta rozmowa nie wchodzi w grę brak odpowiedzi albo sprowadza temat do banałów 

Właściwie jestem nieszczęśliwy 

 

W sumie ją kocham ale takie życie roz... mi psychę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Kulfon napisał:

A nie probowaliscie tego naprawiac w jakis sposob, np. poprzez terapie?

Nie. 

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Pancho Villa napisał:

Czytam i widzę że dramat 

Moja żona drewno teflonowe żadne próby naprawy nie działają sugestie otwarta rozmowa nie wchodzi w grę brak odpowiedzi albo sprowadza temat do banałów 

Właściwie jestem nieszczęśliwy 

 

W sumie ją kocham ale takie życie roz... mi psychę 

Powiedz jej o tym że czujesz się nieszczęśliwy, że myślisz nad odejściem bo już psychicznie nie możesz wytrzymać. Powiedz że kochasz i Ci zależy ale nie masz już siły walczyć. Spróbuj wyciągnąć ją na terapie jak sam nie możesz do niej trafić. Terapia potrafi pomoc otworzyć oczy, a i zweryfikuje czy warto walczyć czy nic z tego nie będzie. 

Rozwód jest ok, ale o wiele łatwiej się go bierze, jak się nie kocha drugiej osoby. Przemyśl to 🙂

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Electra napisał:

A ja tam nic nie zmarnowałam. Nie dość, że mam wrażenie, że miałam kilku mężów (zajmowane stanowisko, kumple, miejsce zamieszkania wpływały na Skarbenka, który ciągle zmieniał się), więc miałam barwne życie 😜 to uważam ten czas za doskonałą lekcję życia. Docenię po stokroć normalny związek i w końcu miłość, bo przeszłość niewiele z nią miała wspólnego. Głowa do góry, doświadczenia kształtują nas tak jak nieodpowiedni ludzie w naszym życiu 💪

Mądrze napisałaś. Napewno to jest lekcja życia, a i później będzie się wybierało inaczej. Jednak uważam i tak że poniekąd zmarnowałam czas że weszłam w to bagno spowrotem. Choć to pomogło mi znienawidzić tego człowieka i odejść z uśmiechem na twarzy 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Lili_96 napisał:

Jednak uważam i tak że poniekąd zmarnowałam czas że weszłam w to bagno spowrotem. Choć to pomogło mi znienawidzić tego człowieka i odejść z uśmiechem na twarzy

Najwidoczniej tego potrzebowałaś, żeby mogło być jak jest. Już trudno, nie roztrząsaj, teraz tylko do przodu 🙂

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mógłbym Ci napisać ile to trwało ale - nie ma 2 takich samych ludzi i każdy rozpad, kryzys przechodzi w sowim tempie. Nie ma 2 takich samych związków. Znam dobrze od środka z 4-5 małżeństw (staż > 20 lat) każda para inaczej dyskutuje, inaczej się godzi inaczej nawet zarządzają finansami. Każda z nich miała inne problemy i inaczej je rozwiązuje.

Popatrz w jej serce i swoje serce i zobacz jak wam do siebie blisko (czy daleko), czy wierzysz w poprawę (czy ona wierzy) czy jest obopólna chęć pracy, budowania, uleczenie ran i zmartwień? Czas jest drugorzędny ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Lili_96 napisał:

Powiedz jej o tym że czujesz się nieszczęśliwy, że myślisz nad odejściem bo już psychicznie nie możesz wytrzymać. Powiedz że kochasz i Ci zależy ale nie masz już siły walczyć. Spróbuj wyciągnąć ją na terapie jak sam nie możesz do niej trafić. Terapia potrafi pomoc otworzyć oczy, a i zweryfikuje czy warto walczyć czy nic z tego nie będzie. 

Rozwód jest ok, ale o wiele łatwiej się go bierze, jak się nie kocha drugiej osoby. Przemyśl to 🙂

Dobra rada ale Ja mam wrażenie że już wszystko próbowałem 

Były sugestie nic była wprost rozmowa/właściwie monolog po mojej stronie że mam dość że odejdę że chcę wiedzieć kocha nie kocha może ma kogoś nic milczy próbowałem kilka a może kilkanaście razy za każdym razem to samo Tak wrócimy do tematu itp. Itd.

Żeby nie było próbowałem na miło kolacja jakieś wyjście na miasto 

Na wesoło dobre słowo  pomoc w zakupach gotowaniu różnie drobne gesty ....nic

Sex sporadzyczny proponowałem różne urozmaicenia ale wszystko nie mówię zaproponuj biorę w ciemno też nie podobno brak fantazji nawet to co już robiliśmy zostało zredukowane 

Wszyscy powtarzają terapia jak mantrę ale do tego trzeba chęci z dwóch stron 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Pancho Villa napisał:

Dobra rada ale Ja mam wrażenie że już wszystko próbowałem 

Były sugestie nic była wprost rozmowa/właściwie monolog po mojej stronie że mam dość że odejdę że chcę wiedzieć kocha nie kocha może ma kogoś nic milczy próbowałem kilka a może kilkanaście razy za każdym razem to samo Tak wrócimy do tematu itp. Itd.

Żeby nie było próbowałem na miło kolacja jakieś wyjście na miasto 

Na wesoło dobre słowo  pomoc w zakupach gotowaniu różnie drobne gesty ....nic

Sex sporadzyczny proponowałem różne urozmaicenia ale wszystko nie mówię zaproponuj biorę w ciemno też nie podobno brak fantazji nawet to co już robiliśmy zostało zredukowane 

Wszyscy powtarzają terapia jak mantrę ale do tego trzeba chęci z dwóch stron 

Kurcze, to powiem szczerze że ciężka sprawa. Fajnie że się starasz, ale cały w tym ambaras żeby dwoje chciało na raz. Jeżeli Ci na tym wszystkim zależy, to po prostu daj ultimatum że albo terapia albo odejdziesz i faktycznie odejdź jeżeli nic na nią nie zadziała, szkoda starań i ogólnie życia na kogoś kto traktuje malzenstwo jako oczywistość która zawsze będzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Lili_96 napisał:

Kurcze, to powiem szczerze że ciężka sprawa. Fajnie że się starasz, ale cały w tym ambaras żeby dwoje chciało na raz. Jeżeli Ci na tym wszystkim zależy, to po prostu daj ultimatum że albo terapia albo odejdziesz i faktycznie odejdź jeżeli nic na nią nie zadziała, szkoda starań i ogólnie życia na kogoś kto traktuje malzenstwo jako oczywistość która zawsze będzie. 

Masz świadomość, że ultimatum to będzie ostatni gwóźdź do tej trumny? Ja wykorzystałem wszystkie możliwe kroki, postawiłem ultimatum, które gwałtownie zakończyło małżeństwo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Skb napisał:

Masz świadomość, że ultimatum to będzie ostatni gwóźdź do tej trumny? Ja wykorzystałem wszystkie możliwe kroki, postawiłem ultimatum, które gwałtownie zakończyło małżeństwo. 

W sumie, to chyba o to chodzi. Nie można rzucać słów na wiatr i jak stawia się ultimatum to albo coś się zmienia albo się odchodzi. Z tego co piszę autor, małżeństwo i tak zbliża się ku końcowi. Jeżeli nic nie pomaga a żona nic od siebie dalej nie będzie zamierzała dać to krótka piłka 🤷‍♀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Lili_96 napisał:

W sumie, to chyba o to chodzi. Nie można rzucać słów na wiatr i jak stawia się ultimatum to albo coś się zmienia albo się odchodzi. Z tego co piszę autor, małżeństwo i tak zbliża się ku końcowi. Jeżeli nic nie pomaga a żona nic od siebie dalej nie będzie zamierzała dać to krótka piłka 🤷‍♀️

Wiem, dlatego dopóki jest szansa nie powinno się stawiać groźby. Przeważnie skutek jest zupełnie inny od zamierzonego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Wiem, dlatego dopóki jest szansa nie powinno się stawiać groźby. Przeważnie skutek jest zupełnie inny od zamierzonego. 

Myślisz że tutaj jest szansa? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Lili_96 napisał:

Myślisz że tutaj jest szansa? 

Tego nie wiem, jest zbyt mało informacji. Zamiast stawiać ultimatum lepiej usiąść do spokojnej rozmowy. penie jest taki sam problem jak w innych związkach - brak komunikacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Skb napisał:

Tego nie wiem, jest zbyt mało informacji. Zamiast stawiać ultimatum lepiej usiąść do spokojnej rozmowy. penie jest taki sam problem jak w innych związkach - brak komunikacji. 

Mało informacji, ale wystarczająco żeby dowiedzieć się iż do żony nic nie dociera, ani prośbą ani groźbą. Jak się nie zgodzi na terapie to co wtedy? Przecież to jedyne wyjście w którym osoba oporna na rozmowy, na komunikaty że się malzenstwo sypie, przejrzała na oczy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, przempravik napisał:

96 rocznik i już po rozwodzie? niezła patola...

to dlatego jesteś taka niewyżyta seksualnie...

Mogłabym się niby obrazić, tyle że słowo "patologia" napisane przez osobę Twojego pokroju, całkowicie zmienia swą definicje.

Co człowiek patologiczny uważa za patologię? 🤔

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Lili_96 napisał:

Mało informacji, ale wystarczająco żeby dowiedzieć się iż do żony nic nie dociera, ani prośbą ani groźbą. Jak się nie zgodzi na terapie to co wtedy? Przecież to jedyne wyjście w którym osoba oporna na rozmowy, na komunikaty że się malzenstwo sypie, przejrzała na oczy. 

Moja się nie zgodziła na terapię. Złożyłem pozew o separację jako formę ultimatów. W tej chwili mamy ciężki rozwód. Rozmawiając mogą ustalić czy chcą ratować małżeństwo, czy też się rozejść. Lepsze jest rozstanie uzgodnione niż wieloletnia walka w sądach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, przempravik napisał:

96 rocznik i już po rozwodzie? niezła patola...

to dlatego jesteś taka niewyżyta seksualnie...

Widzę, że Ją bardzo dobrze znasz... czyżbyś był z Nią po bruderszaftcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×