Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Fuksja

"Chcemy mieć wnuka!"

Polecane posty

Potrzebuje się wyżalić bo brak mi już sił z tym walczyć.

Oboje z mężem oscylujemy wokół 30tki - ja przed, on po. On ma pracę, która jest również jego pasją więc po pracy zajmuje się tym samym. Ja również mama pracę, pasje, a w związku z jedną z nich zdecydowałam się na studia. Jesteśmy szczęśliwi, myślimy o dzieciach, ale nie spieszy nam się. Rozmawialismy, że po prostu jeśli będziemy gotowi to się tym zajmiemy, a narazie zajmujemy się sobą i naprawdę jest nam z tym dobrze.

I tu pojawia się przepaść. Obsesja.

Moi rodzice - ludzie młodzi ledwo po 50tce, którzy dzieci mieli zaraz po 20tce. 

Kiedy z mężem braliśmy ślub byliśmy krótko po 20tce. Wcześnie, ale przeciwnie do naszych rówieśników pobieraliśmy się z miłości a nie ze względu na "wpadkę". Tu zaczęły się pierwsze komentarze "no to zaraz będzie dzidziuś" , "po ślubie to czas najwyższy" . Szczerze to olewalam. Po kilku latach, komentarze były bardziej odważne i od rodziców i od bliskiej rodziny, znajomych "jesteście już kilka lat po ślubie, co z dzieckiem" , "kiedy będziecie mieli dziecko", "czekacie aż będziecie mieli po 40lat"... Czułam jak usta zaciskają mi pianę, chwilę dzielily mnie często od wybuchu. Zazwyczaj mówiłam że mamy czas i odchodziłam od stolu, zmieniałam temat. Kłótnie z rodzicami zaczęły się kiedy mama wśród innych osób zarzucała mojemu mężowi że może coś nie tak z płodnością. Mój mąż nie zwraca uwagi na te docinki, wręcz stara się żartować i uspokaja mnie. Ostatnio kiedy chciałam się pochwalić przed rodzina moimi osiągnięciami zawodowymi mama po prostu się wściekłe zezłościła, i zaczęła krzyczeć po co brałam ślub skoro nie dbam o rodzinę (czyt. nie powiększam jej) i zajmuje się sobą (czyt. rozwijam się). Byłam w szoku... A jeszcze większego szoku dostałam kiedy mój tato kazal nazywać się dziadkiem "bo przecież jest już stary i siwy i zaraz będzie umieral" a mama opowiada znajomym, że ma już wnuki, a ja muszę się tlumaczyc. Przez tą presję popadam w nerwowe zalamanie, czuje zażenowanie i brak wsparcia bo moi rodzice nie chcą słyszeć o niczym poza wnukami. Mój tato raz wprost powiedział że chce mieć wnuka, a jak my nie mamy czasu żeby się nim zajmować to oni z mamą to zrobią. 

Dla mnie to obsesja która zakrawa o jakaś chorobę. Ograniczyłam kontakt z rodzicami, ale przy każdej okazji wciąż jest ten sam temat.

Sama jestem już tak czuła na to, że mam wrażenie że ludzie mnie piętnują bo nie mamy dzieci.

Wsparcie mam jedynie w mezu, który żartobliwie podchodzi do tematu, ale ja już nawet ukrywam swoje osiągnięcia zawodowe i przestaje się nimi cieszyć, bo czuję się winna że wybralam akurat ta drogę i nie wiem... nie chce uszczęśliwiać wszystkich wokół(?)

Wesprzyjcie mnie.

Też tak było u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z mojego punktu widzenia starym się po prostu nudzi, nie chcieli mieć więcej swoich dzieci? Jesteś jedynaczką? A taka presja ze strony rodziców zdarza się bardzo często.

Jednak jeżeli jesteś już w okolicach 30.  to czas na rozważenie na poważnie kwestii potomstwa, bo a) zajście w ciążę wcale nie jest takie hop siup  b) ciąża trwa ładnych parę miesięcy  c) miło mieć dziecko i obracać się wraz z nim w "swojej grupie wiekowej"

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Gdybym wiedział że tak będzie, to byśmy mieli z mama więcej dzieci" - ojciec.

Mam jeszcze dwójkę młodszego rodzenstwa, ale mieszkają daleko i wciąż są singlami.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jesteś dorosła. Jak ja miałem 30-kilka lat i mnie rodzice w...ili to powiedzieliśmy im (z b. żoną) że oni nie muszą widywać wnuczki i przez ponad 6mcs się nie spotykaliśmy.

Ogranicz kontakty i powiedz, że nie masz ochoty się widywać z nimi bo cie atakują.

Nie odwiedzaj przez kilka msc i jak będa mieli pretensje powiedz dlaczego. To nie są dzieci ani starcy z demencją - zrozumieją po czasie. Już czas się postawić rodzicom 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tym sens, że dla nich to typowa obsesja. Już nie raz podczas kłótni mówiłam że nie ma sensu spotykać się w gronie rodziny kiedy rodzicom nie zależy na cieszeniu się wspólnym czasem tylko odwiecznym pytaniem i dokładaniem do pieca odnośnie dziecka więc te kontakty już są ograniczone. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Fuksja napisał:

W tym sens, że dla nich to typowa obsesja. Już nie raz podczas kłótni mówiłam że nie ma sensu spotykać się w gronie rodziny kiedy rodzicom nie zależy na cieszeniu się wspólnym czasem tylko odwiecznym pytaniem i dokładaniem do pieca odnośnie dziecka więc te kontakty już są ograniczone. 

Zawsze mogą adoptować dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przestan uwazać, że praca cie nobilituje- nie, nie nobilituje. Pracowanie to nie jest powod do dumy czy dowod posiadania ambicji. Pracowanie to wstyd. Co mzoesz robic takiego w pracy, co mogloby byc czms wiecj niz odsiedzeniem tych 8 godzin bez wieekszgo sensu. Praca okrada cie z czasu. Maz tez jakis przyglup ze siedzi po pracy w pracy. Rozumiem, ze gdybyś robila cos dla siebie sensoengo, ale pracowanie? WTF? Im mnij tym lepiej, im rzadziej tym madrzej. Dlatego nie podawaj argumentu pracowania, bo jest on zaden. Zauważ, że pracuje kazdy. Malo kto nie pracuje. Ludzie są jak woly. Nie chwal saie byciem wolem:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.08.2020 o 11:47, Fuksja napisał:

W tym sens, że dla nich to typowa obsesja. Już nie raz podczas kłótni mówiłam że nie ma sensu spotykać się w gronie rodziny kiedy rodzicom nie zależy na cieszeniu się wspólnym czasem tylko odwiecznym pytaniem i dokładaniem do pieca odnośnie dziecka więc te kontakty już są ograniczone. 

Piszesz "mówiłam", może od mówienia czas przejść do "działania". Znam kilku ludzi którzy od lat mówią że coś zrobią i dalej ... mówią 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Współczuję Ci. Nie rozumiem czegoś takiego. 

Powiedz im jasno, że to tylko i wyłącznie jest Twoja sprawa i Twojego męża kiedy będziecie mieli dziecko. Wy będziecie za nie odpowiedzialni, wy będziecie je wychowywać i to ma być wasza decyzja, nikogo więcej. Jeżeli tego nie rozumieją i odczuwają tak silną potrzebę zajmowania się dzieckiem, to niech idą jako wolontariusze do Domu Dziecka. Jeżeli nie zrozumieją, to faktycznie pozostanie Ci ograniczenie kontaktu, bo szkoda Twojego zdrowia na takie szarpanie się z nimi.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×