Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

michal115

nigdy nie poznałem swojej bilogicznej mamy, pojawiła się okazja i jest jakaś blokada... co robić

Polecane posty

Witajcie :)

Opiszę sytuację w skrócie. Od dzieciństwa wiedziałem, że jestem adoptowany, rodzice powiedzieli to w bardzo dobry sposób, 

pamiętam że podczas tej rozmowy czułem wdzięczność że mam taką rodzinę teraz a nie jakiś bunt, gniew itd. 

I naprawdę to było najlepsze co się mogło przytrafić, mama urodziła jeszcze potem biologiczne dzieci - dwie siostry ale nigdy 

nie czynili między nami różnicy, wspaniali ludzie, miałem wszystko co powinno mieć dziecko, oczywiście nie mówię o rzeczach materialnych :).

 Myślę że naprawdę jestem szczęściarzem, że to na nich trafiłem :)

Nie czułem potrzeby kontaktu z biologicznego rodzicami ale kilka lat temu... okazało się, że moja mama biologiczna zostawiła w szpitalu list. 

Te kobiety ze szpitala nie wyrzuciły go tylko przekazały do domu dziecka a te z domu dziecka pokazały moim rodzicom i rodzice ten list zabrali i przechowywali. 

Powiedzieli mi, że o ile o tym że jestem adoptowany chcieli mi powiedzieć jak najwcześniej to z listem chcieli poczekać aż będę dorosły i przeczytałem 

go w zasadzie 3 miesiące temu dopiero. To jest pełen emocji list 16 latki którą do tej decyzji zmusili rodzice jest tam napisane, że mnie kocha, że nie może znieść

tej rozłąki i podpisała się swoim imieniem. To wywróciło trochę moje spojrzenie do góry nogami bo wyrastałem w poczuciu, że mnie po prostu nie chcieli. 

Wtedy nie zastanawiając się nad niczym zgłosiłem się do pewnej fundacji czy mogliby pomóc mi ją znaleźć. Polega to na tym, że oni potem informują 

ją, że jej szukam i ona decyduje czy się spotkamy, jeśli się zgodzi możemy się wymienić na pośrednictwem fundacji numerem telefonu. 

No i problem polega na tym, że oni już ją znaleźli, powiedzieli mi a ja powiedziałem żeby jeszcze poczekali z informowaniem jej... zacząłem się wahać. 

Czy na pewno, a co jeśli już zapomniała, a może ułożyła sobie życie i wszystko jej rozwalę, może ma jakiegoś męża któremu nie powiedziała, że oddała 

dziecko, sam już nie wiem.... z drugiej strony... może myśli ciągle o tym wszystkim, chciałaby mnie poznać, moją córkę, żonę ale dlaczego ona mnie nie szukała 

przez te wszystkie lata... jestem tak emocjonalnie zakręcony w tym wszystkim, że chętnie posłucham opinii osób które na chłodno mogą na to spojrzeć. 

Moja żona jakoś bardzo optymistycznie zareagowała, "zaprośmy ją, zrobię to nowe ciasto którego się nauczyłam niedawno " :D tak jakby miała przyjść sąsiadka spod piątki :P  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
7 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

To bardzo wzruszająca historia, niestety fakty są inne. Jak myślisz, jaka siła potrafi zmusić kochającą matkę do oddania ukochanego dziecka obcym, z własnej woli? Ja znam tylko jedną taką siłę - śmierć. Wprawdzie dzieci trafiają do domu dziecka z różnych przyczyn, ale najczęściej są siłą zabierane i nawet największa patuska walczy o dzieci. Jeżeli ktoś wybiera swoją ekonomiczną wygodę lub łatwość bytu to inna sprawa. A może jesteś owocem przestępstwa? Jest naprawdę dużo opcji i idealistyczne postrzeganie świata w tym wypadku może skutkować traumą...no i nie zawsze to, co usłyszysz może być prawdą

Oczywiście ludzie są różni, ale ja tak surowo nie oceniałabym tej kobiety. Co to znaczy: ,,...i nawet największa patuska walczy o dzieci"? To jest takie pitu, pitu. Przede wszystkim, teraz nikt patusce nie da dzieci, jest wywiad środowiskowy i jakby co, to opieka społeczna zabiera dzieci takim rodzicom lub ma pod kontrolą. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie te nadzorowanie  nie zawsze jest niezawodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Słuchaj Michał, jeśli się zdecydujesz, to najpierw spotkaj się z nią sam na sam, na gruncie neutralnym ( bez swojej rodziny)🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie ciężka sprawa, inne doświadczenie ale chyba bym się spotkał jeżeli faktycznie jest to list który gdzieś tam był przechowywany przez tyle lat. Jeśli mogę coś podpiedzieć to bądź optymistą i spotkaj się ale musisz wiedzieć że tak naprawdę nie znasz biologicznej matki tzn musisz być gotowy na wszystko.

Jeżeli masz uczucia to mogą czekać na Ciebie ciężkie chwile, powodzenia 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Ja bym obawiala się tego że dowiem się o czymś mało fajnym. Czasami warto zostawić przeszłość w przeszłości,  zamknąć drzwi i nie oglądać się za siebie... 

Więc właśnie to miałem na myśli. Niekoniecznie muszą być same radosne chwile. Wszystko zależy od uczuć i charakteru autora. Jest dorosły i chyba dojrzały dlatego powinien sam podjąć tak ważną decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest zero jedynkowa czarno-biała historia i że zawiera w sobie wiele negatywnych aspektów i mogę dowiedzieć się czegoś naprawdę trudnego. Pytanie po co mi to, z drugiej strony pytanie ile mogę stracić nie spotykając się z nią nie wiadomo co się wydarzy. Czy jestem dojrzały, czy jestem gotowy? Ciężko powiedzieć czego się dowiem, co usłyszę. Wydaje mi się, że powinienem dać radę ale jednak... tyle wiemy o nas ile nas sprawdzono 🙂 na pewno neutralny grunt to dobry pomysł, szczerze to by było dziwne zapraszać "obcą" osobę od razu do domu, nie wiem kim ona jest. Po prostu zdziwiło mnie "lekkie" podejście mojej żony do tematu. Ale zdaję sobie sprawę, że emocjonalnie nie jest aż tak zaangażowana 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, michal115 napisał:

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest zero jedynkowa czarno-biała historia i że zawiera w sobie wiele negatywnych aspektów i mogę dowiedzieć się czegoś naprawdę trudnego. Pytanie po co mi to, z drugiej strony pytanie ile mogę stracić nie spotykając się z nią nie wiadomo co się wydarzy. Czy jestem dojrzały, czy jestem gotowy? Ciężko powiedzieć czego się dowiem, co usłyszę. Wydaje mi się, że powinienem dać radę ale jednak... tyle wiemy o nas ile nas sprawdzono 🙂 na pewno neutralny grunt to dobry pomysł, szczerze to by było dziwne zapraszać "obcą" osobę od razu do domu, nie wiem kim ona jest. Po prostu zdziwiło mnie "lekkie" podejście mojej żony do tematu. Ale zdaję sobie sprawę, że emocjonalnie nie jest aż tak zaangażowana 

A może na początek spróbuj nawiązać z Nią kontakt poprzez list czy e maila, czy chociażby tele a wtedy zdecydujesz czy chcesz bardziej się zaangażować. Nigdy nie wiadomo, może będziecie się dogadywać, nowa znajomość. Trudno cokolwiek doradzić, decyzja należy do Ciebie. Tylko za długo bym się nie zastanawiał bo może być to problemem. Porozmawiaj ze swoimi obecnymi rodzicami może akurat coś doradzą.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Nie zakładaj najgorszego. Nie uprzedzaj się do niej. I nie podchodź jak "pies do jeża". Bo z tego może być coś fajnego! 

Też jestem tego zdanie ale ostrożności nigdy za wiele. Czas ludzi zmienia ale może być tak że faktycznie to nie była samodzielna decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Jeśli wszystko pójdzie dobrze i mama Michała wyrazi chęć  na spotkanie, to tylko się spotkać. Dlaczego z góry zakładać najgorsze?  Prawda? W życiu ogólnie bywają takie momenty, że jest trudno, że nie jest ono wyściełane różowa pianka. Bywa trudno, a nawet bardzo trudno. Nie ma co, lepiej się aż tak nie poddawać i nie rezygnować całkowicie. Iść za ciosem. Brać te szanse od losu. Odważnie. Spotkać się i już. 

Zgadza się ale ostrożnym być nie zaszkodzi. Może akurat będzie miło, tylko wiesz jeszcze są uczucia które czasami nad niektórymi mają kontrole. Mimo wszystko życzę happy endu 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×