Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

campania

witamy w średniowieczu :(

Polecane posty

1 godzinę temu, Skb napisał:

Dobrze, że masz poczucie humoru, ja mam go zdecydowanie mniej. Dzieckiem zajmowałem się od urodzenia... Teraz moje życie też jest ustawione pod dziecko. 

Zawsze się staram mieć- nawet jak jest mi ciężko. Ale naprade pisałam na serio- szacun, że dałbyś radę przez całe życie zajmować się ciężko chorym dzieckiem (być z nim 24 godziny na dobę) i zrezygnować dla niego tak naprawdę ze wszystkiego.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Margo napisał:

Zawsze się staram mieć- nawet jak jest mi ciężko. Ale naprade pisałam na serio- szacun, że dałbyś radę przez całe życie zajmować się ciężko chorym dzieckiem (być z nim 24 godziny na dobę) i zrezygnować dla niego tak naprawdę ze wszystkiego.  

Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono. Gadac to sobie mozna. Rzeczywistosc jest taka, ze 90% matek chorych dzieci wychowuje te dzieci sama bo tatusiowie nie wytrzymuja tego ciezaru. Skb moze twierdzic co chce, moze nawet wierzyc w to co wypisuje, zycie na jego szczescie nie zmusilo go do weryfikacji tych slow. I oby tak pozostalo. Z bohatera mogloby nic nie pozostac. Takie deklaracje to mowa trawa. Nic nie znacza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Iwna napisał:

Ty to napisałeś. 

Wiem, ciężki dzień i bardzo ciężki temat... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, AgsAgsAgs napisał:

Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono. Gadac to sobie mozna. Rzeczywistosc jest taka, ze 90% matek chorych dzieci wychowuje te dzieci sama bo tatusiowie nie wytrzymuja tego ciezaru. Skb moze twierdzic co chce, moze nawet wierzyc w to co wypisuje, zycie na jego szczescie nie zmusilo go do weryfikacji tych slow. I oby tak pozostalo. Z bohatera mogloby nic nie pozostac. Takie deklaracje to mowa trawa. Nic nie znacza. 

Masz rację tyle wiemy ile nas sprawdzono... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Skb napisał:

Teraz moje życie też jest ustawione pod dziecko. 

W jakiś sposób życie każdego rodzica ustawione jest pod dziecko,  ale jeżeli piszesz o ustawieniu życia pod zdrowe dziecko to jest to pikuś w porównaniu z tym jak to jest w przypadku dziecka chorego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, pari napisał:

Jesteś uszczypliwa. Wiadomo przecież, że łatwiej wychowywać jest dziecko zdrowe, więc po co takie stwierdzenia, cyt.:,,zdrowe dziecko".

Może dlatego jest uszczypliwa, bo Skb próbuje nas przekonać, że wychowywanie chorego dziecka jest tylko ciut trudniejsze od wychowywania zdrowego.

19 godzin temu, Skb napisał:

Uważaj bo narażasz się lewicy... 

Nic się nie narażam. Czytaj ze zrozumieniem. Napisałam, może mi się aborcja na widzi mi się nie podobać (są kobiety uprawiające seks bez zabezpieczenia, z byle kim, byle gdzie, lubiące ten sport, które w razie czego, to sobie usunę), ale nie mogę tej osoby zmusić do porodu. To jest jej sumienie, jej ciało, jej odpowiedzialność. Mogę próbować wytłumaczyć ciężarnej, która się waha co zrobić, bo facet odwrócił się na pięcie i została sama, że może da radę urodzić i wychować, bez wypisywania frazesów typu dziecko nie jest winne. Ale i tak decyzja należy do niej. I tak samo odwalam się od chorych płodów. To gdzie się narażam?

15 godzin temu, Skb napisał:

Mam dwoje dzieci. Jedno nie żyje kilka lat a drugie jest zdrowe. Wiem, popełniłem straszą zbrodnię bo jedno dziecko mi umarło a drugie urodziło się zdrowe. 

W twojej sytuacji adekwatnym do sytuacji określeniem jest: parę lat temu straciłem dziecko.

20 godzin temu, Skb napisał:

Jak napisałem wcześniej. W tej kwestii orzeczenia TK jestem neutralny. Co do twojego pytania. Nie widzę przeciwskazań do tego by rzucić pracę i zając się dzieckiem. Mimo straszenia przez lekarzy i roztaczania najczarniejszych scenariuszy, podjęliśmy decyzję - nie robimy żadnych dodatkowych badań poza wymaganymi i rodzimy dziecko. Bez względu na wszystko. Czy taka odpowiedź jest wystarczająca. 

Dużo piszesz tutaj na forum, jak to teściowa z żoną kręciły tobą jak chciały. Więc to raczej żona ze względu na swój wiek, podjęła tą decyzję o braku robienia dodatkowych badań i urodzeniu tego dziecka, jakiekolwiek by się nie urodziło. Gdyby była 10 lat młodsza po sugestiach lekarzy, zrobiłaby wszystkie badania jakie są możliwe. Nie naginaj swojej sytuacji do tego, aby przekonać nas do tego, jak chętnie zająłbyś się chorym dzieckiem. Bo jak sam przyznałeś rację Ags, dopóki nie znajdziemy się w danej sytuacji, dopóty nie wiemy co zrobimy. Patrzę dzisiaj na moja dwudziestoletnią córkę, zdrową, młodą, piękna kobietę i jak sobie przypomnę jej siną skórę po urodzeniu, że jeszcze godzina, dwie i mogłoby być źle i że od dwudziestu lat jestem cała dla niej i tylko dla niej, bo była by rośliną, to mnie całą trzepie, bo nie wiem, czy byłabym zdolna do takiego poświęcenia i jestem pełna zrozumienia dla matek wychowujących chore dzieci. Prawda jest taka, że nie wiesz o czym piszesz, pisząc, że nie miałbyś problemu zając się chorym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Margo napisał:

W jakiś sposób życie każdego rodzica ustawione jest pod dziecko,  ale jeżeli piszesz o ustawieniu życia pod zdrowe dziecko to jest to pikuś w porównaniu z tym jak to jest w przypadku dziecka chorego. 

I co mam zrobić? Mam tylko jedno żyjące dziecko. Najprawdopodobniej nie będę już miał żadnego innego dziecka. Ani chorego ani zdrowego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Unlan napisał:

Może dlatego jest uszczypliwa, bo Skb próbuje nas przekonać, że wychowywanie chorego dziecka jest tylko ciut trudniejsze od wychowywania zdrowego.

Nic się nie narażam. Czytaj ze zrozumieniem. Napisałam, może mi się aborcja na widzi mi się nie podobać (są kobiety uprawiające seks bez zabezpieczenia, z byle kim, byle gdzie, lubiące ten sport, które w razie czego, to sobie usunę), ale nie mogę tej osoby zmusić do porodu. To jest jej sumienie, jej ciało, jej odpowiedzialność. Mogę próbować wytłumaczyć ciężarnej, która się waha co zrobić, bo facet odwrócił się na pięcie i została sama, że może da radę urodzić i wychować, bez wypisywania frazesów typu dziecko nie jest winne. Ale i tak decyzja należy do niej. I tak samo odwalam się od chorych płodów. To gdzie się narażam?

W twojej sytuacji adekwatnym do sytuacji określeniem jest: parę lat temu straciłem dziecko.

Dużo piszesz tutaj na forum, jak to teściowa z żoną kręciły tobą jak chciały. Więc to raczej żona ze względu na swój wiek, podjęła tą decyzję o braku robienia dodatkowych badań i urodzeniu tego dziecka, jakiekolwiek by się nie urodziło. Gdyby była 10 lat młodsza po sugestiach lekarzy, zrobiłaby wszystkie badania jakie są możliwe. Nie naginaj swojej sytuacji do tego, aby przekonać nas do tego, jak chętnie zająłbyś się chorym dzieckiem. Bo jak sam przyznałeś rację Ags, dopóki nie znajdziemy się w danej sytuacji, dopóty nie wiemy co zrobimy. Patrzę dzisiaj na moja dwudziestoletnią córkę, zdrową, młodą, piękna kobietę i jak sobie przypomnę jej siną skórę po urodzeniu, że jeszcze godzina, dwie i mogłoby być źle i że od dwudziestu lat jestem cała dla niej i tylko dla niej, bo była by rośliną, to mnie całą trzepie, bo nie wiem, czy byłabym zdolna do takiego poświęcenia i jestem pełna zrozumienia dla matek wychowujących chore dzieci. Prawda jest taka, że nie wiesz o czym piszesz, pisząc, że nie miałbyś problemu zając się chorym dzieckiem.

Do niczego nie chcę przekonywać. 

Ale tak jak każdy mam swój punt widzenia, który ze względu na szereg czynników jest taki jaki jest. 

Co do narażania się to zaczyna klarować się sytuacja My i Oni. Kto się nie opowie za jest z automatu wrogiem. 

Co do naszej decyzji takiej a nie innej... Miało na nią wiele różnych czynników. Czy bez nich była by inna - jestem przekonany, że nie. 

P.S. Mimo różnic w wielu przypadkach mam co Ciebie wielki szacunek. Używasz siły argumentów, a nie argumentu siły. 

Pozdrawiam i dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Skb napisał:

I co mam zrobić? Mam tylko jedno żyjące dziecko. Najprawdopodobniej nie będę już miał żadnego innego dziecka. Ani chorego ani zdrowego. 

Akurat mężczyzna może zostać ojciec też w późnym wieku , więc możesz jeszcze mieć. 

Nawet jezeli nie bedziesz miał to jednak Twoje dziecko może mieć kiedyś dziecko- chyba chciałbyś aby miało wybór. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Margo napisał:

Akurat mężczyzna może zostać ojciec też w późnym wieku , więc możesz jeszcze mieć. 

Nawet jezeli nie bedziesz miał to jednak Twoje dziecko może mieć kiedyś dziecko- chyba chciałbyś aby miało wybór. 

Uwielbiam Twoje poczucie humoru. Rozumiem, że są kobiety chętne na pakowanie się w trudny związek z małym dzieckiem w tle... 🙂 Już widzę cały las rączek uniesionych do góry... 🙂 Ale dziękuję za poprawienie humoru.

Ależ moje dziecko ma wybór i będzie miało wybór. Nie rozumiem Twojego pytania.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Skb napisał:

Uwielbiam Twoje poczucie humoru. Rozumiem, że są kobiety chętne na pakowanie się w trudny związek z małym dzieckiem w tle... 🙂 Już widzę cały las rączek uniesionych do góry... 🙂 Ale dziękuję za poprawienie humoru.

Ależ moje dziecko ma wybór i będzie miało wybór. Nie rozumiem Twojego pytania.

 

Są i takie - znam taką jedną.

Wybór,  czy chce potem zostać matką/ojcem (nie wiem jakiej płci masz dziecko,  ale dotyczy to obu) ciężko niepełnosprawnego dziecka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mądre slowa S. Małgorzaty Chmielewskiej: 
"Jestem przeciwna zabijaniu dzieci nienarodzonych, w tym niepełnosprawnych. Sama, jak wiadomo, wychowuję niepełnosprawnego, przybranego syna. Jednak są sytuacje, w których trzeba zostawić sumieniu kobiety-rodziców wybór. Do heroizmu nie można zmuszać. Walkę o życie trzeba zacząć od wsparcie tych, którzy ciężar takiego trudnego życia mają nieść. Wtedy wybór życia będzie łatwiejszy. Los osób niepełnosprawnych i rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi jest większości społeczeństwa i rządzącym obojętny. Pokazał to strajk w sejmie. Pokazuje milczenie przywódców Kościoła, którzy powinni od dawna wskazywać na ewangeliczną drogę w polityce- najpierw najsłabsi! Pokazują hejty pod wpisami ludzi proszących o pomoc w leczeniu ich dzieci: "jak se kalekę urodziłaś, to twój problem". To podsumowanie tych hejtów. Orzeczenie Trybunału nie jest troską, jest chwytem politycznym. Tak to oceniam. Zmieni się władza, aborcja będzie na życzenie. Troska o starców, dorosłych niepełnosprawnych, dzieci nie tylko niepełnosprawne, lecz z trudnych warunków, chore psychicznie, chore na raka- to także działalność pro-life. Tu, jako państwo dajemy ciała. Kruchy kompromis właśnie runął. Cynicznie - w momencie epidemii. To w skrócie. Jestem smutna. Kolejna wojna i podziały, kiedy wróg-wirus- siedzi w chałupie."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Margo napisał:

Są i takie - znam taką jedną.

Wybór,  czy chce potem zostać matką/ojcem (nie wiem jakiej płci masz dziecko,  ale dotyczy to obu) ciężko niepełnosprawnego dziecka .

Dziewczynka... I już zaczynają się robić schody... Jest jeszcze mała a już skutecznie eliminuje wszelką konkurencję... 🙂

Znasz taką jedną... Gratuluję.

Może jeszcze podniosę poziom trudności... Mam problemy z sercem, jeżeli w porę nie zauważę nieprawidłowości i nie rozpocznę leczenia to mam olbrzymią szansę na udar... Chyba wiesz jakie on ma skutki...

I Tu dopiero zaczynają się schody. Nie sądzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Skb napisał:

Dziewczynka... I już zaczynają się robić schody... Jest jeszcze mała a już skutecznie eliminuje wszelką konkurencję... 🙂

Znasz taką jedną... Gratuluję.

Może jeszcze podniosę poziom trudności... Mam problemy z sercem, jeżeli w porę nie zauważę nieprawidłowości i nie rozpocznę leczenia to mam olbrzymią szansę na udar... Chyba wiesz jakie on ma skutki...

I Tu dopiero zaczynają się schody. Nie sądzisz?

Nie widzę problemu - mam męża "sercowca" i jak go brałam za męża to już nim był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Margo napisał:

Nie widzę problemu - mam męża "sercowca" i jak go brałam za męża to już nim był.

Coraz większy szacunek.

Niestety dla wielu osób może to być spory problem... Mogę mieć udar i skończyć z poważnymi niepełnosprawnościami... Taki ciężar może być nie do udźwignięcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Skb napisał:

Coraz większy szacunek.

Niestety dla wielu osób może to być spory problem... Mogę mieć udar i skończyć z poważnymi niepełnosprawnościami... Taki ciężar może być nie do udźwignięcia...

Zdrowy człowiek też może mieć udar o tak skończyć.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Margo napisał:

Zdrowy człowiek też może mieć udar o tak skończyć.  

Ok. Nie będziemy wchodzić w rachunek prawdopodobieństwa. 

Myślę, że dobrze wiesz co mam na myśli. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:

Ok. Nie będziemy wchodzić w rachunek prawdopodobieństwa. 

Myślę, że dobrze wiesz co mam na myśli. 🙂 

Kwestia podejścia- można się całe życie zamartwiać, że coś się stanie z partnerem, lub martwić dopiero jak faktycznie jest powód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Margo napisał:

Kwestia podejścia- można się całe życie zamartwiać, że coś się stanie z partnerem, lub martwić dopiero jak faktycznie jest powód.

Można też znaleźć łatwiejsze rozwiązanie... Życie zaskakuje, ludzie zaskakują, decyzje zaskakują... 

Twój Mąż ma wielkie szczęście. 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.10.2020 o 16:30, Skb napisał:

Do niczego nie chcę przekonywać. 

Ale tak jak każdy mam swój punt widzenia, który ze względu na szereg czynników jest taki jaki jest. 

Co do narażania się to zaczyna klarować się sytuacja My i Oni. Kto się nie opowie za jest z automatu wrogiem. 

Co do naszej decyzji takiej a nie innej... Miało na nią wiele różnych czynników. Czy bez nich była by inna - jestem przekonany, że nie. 

P.S. Mimo różnic w wielu przypadkach mam co Ciebie wielki szacunek. Używasz siły argumentów, a nie argumentu siły. 

Pozdrawiam i dziękuję.

Oczywiście, że próbujesz. Niby jesteś neutralny, a tak naprawdę cały czas piszesz, że da się wychować upośledzone dziecko i każde dziecko ma prawo do życia itd. To dlaczego nie spałeś po nocach martwiąc się o to co będzie? Bo się panicznie bałeś, że się dziecko nie urodzi, albo jak dziecko się urodzi chore, to będziesz miał przerąbane po całości. Ciężko ci się było pogodzić z myślą, że dziecko urodzi się chore, że spełnią się czarne scenariusze lekarzy. Gdybyś tak łatwo pogodził się z decyzją żony, to byś był dobrej myśli i nie cierpiałbyś na bezsenność. Głównym czynnikiem decyzji co będzie, to będzie, chcę mieć to dziecko, był wiek żony. Jestem kobietą, jestem matką, jestem w tej chwili w wieku twojej żony, kiedy chodziła z drugim dzieckiem w ciąży i jestem aktualnie kobietą bezpłodną od 16 lat. Wiem co ona czuła wiedząc, że jest to jej prawdopodobnie ostatnia ciąża i priorytetem dla niej było, aby tą ciążę po prostu utrzymać. A o resztą, to ona się będzie martwić później.

Ty mnie nie szantażuj szacunkiem do mnie, tylko napisz klarownie co się tak naprawdę stało z pierwszym dzieckiem. Bo pisząc "umarło mi" ludzie odbierają to tak, że dziecko ci ciężko chorowało i zmarło. A to nieprawda. Nie żongluj pojęciami, które są zbyt poważne, aby je źle zrozumieć.

Dnia 28.10.2020 o 18:39, Skb napisał:

Dziewczynka... I już zaczynają się robić schody... Jest jeszcze mała a już skutecznie eliminuje wszelką konkurencję... 🙂

Znasz taką jedną... Gratuluję.

Może jeszcze podniosę poziom trudności... Mam problemy z sercem, jeżeli w porę nie zauważę nieprawidłowości i nie rozpocznę leczenia to mam olbrzymią szansę na udar... Chyba wiesz jakie on ma skutki...

I Tu dopiero zaczynają się schody. Nie sądzisz?

Udar ci z pewnością nie grozi, chyba, że masz miażdżycę, albo zakrzepicę. Też jestem sercowcem i co? Muszę z tym żyć i musiałam z tą wadą serca 2 razy urodzić i to jeszcze sn.

Eliminuje konkurencję? Wyjaśnisz? 5letnie dziecko jedynak nie ma tak naprawdę konkurencji, chyba, że próbuje przejąć władzę wśród dzieci w przedszkolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×