Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Olek80

emocjonalny karzeł

Polecane posty

Mam problem sam ze sobą, chyba jestem emocjonalnym karłem, boję się przyznać że mój związek nie przynosi mi satysfakcji, i że po latach nie jestem w tym miejscu w którym chciałbym być .. ranie i siebie i partnerkę ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Olek80 napisał:

Mam problem sam ze sobą, chyba jestem emocjonalnym karłem, boję się przyznać że mój związek nie przynosi mi satysfakcji, i że po latach nie jestem w tym miejscu w którym chciałbym być .. ranie i siebie i partnerkę ... 

Porozmawiaj z nią o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey

Skoro już masz świadomość, że coś jest nie tak, to w zasadzie uczyniłeś pierwszy krok na drodze do zmiany na lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

pisze to tu, bo w zasadzie .. nie wiem ... 

boje się jak ona zareaguję, boje się wziąć odpowiedzialności za swoje życie, bo się zasiedziałem, a lepiej jest byle jak ... niż nieznane 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Ja wybrałem samotność zamiast „byle jak”.

naprawdę ... ? 

można wiedzieć po jakim czasie ... 

 

nie zżerało Cię że nie ma żadnej poważnej przyczyny ... ? (no chyba że była) 

mi to strasznie doskwiera ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

u mnie staż jest dużo dłuższy, jednak wiem, że jest tak jak piszesz ... 

są dni gdy czuje się na siłach, i chciałbym a to naprawić, a to zburzyć wszystko i zacząć się budować od początku ... ale gryzą mnie wyrzuty sumienia, że tak w ogóle myślę (że mógłbym robić coś dla siebie a nie nas ... od zawsze byliśmy my ...) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze wazne byloby nazwac problem po imieniu. Podziel sobie kartke wzdluz na pol i po jednej stronie wypisz powody, zeby nadal ze soba byc, a po drugiej stronie powody przeciw. I zobaczysz jak ci wypadnie bilans. No i bedziesz mial jakas strukture twojego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Bez względu na to, jaki jest problem, bez rozmowy z partnerką nic się nie rozwiąże, w żadna stronę.

tylko, że ja chyba nie jestem gotów, bo wiem w którym kierunku ta rozmowa się potoczy ... 

 

6 minut temu, Kulfon napisał:

A dlaczego Twoj zwiazek jest byle jaki? Co Ci sie w nim nie podoba? Czego Ci brakuje?

to wiele czynników, nie tylko jeden, każdy z nas ma w głowie jakieś wyobrażenie tego co chciałby sobą reprezentować po latach spędzonych razem, kim być, ja nie jestem synem jakim chciałem być, bratem jakim chciałem być, nie jestem wujkiem jakim chciałem być, i to nie jest jej wina oczywiście tylko moja ... choć pośrednio ona się do tego przyczyniła ... po prostu nie jestem człowiekiem jakim chciałem być  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego nie jestes czlowiekiem jakim chcialbys byc? Piszesz, ze ona posrednio jest temu winna. Czy to znaczy, ze przed tym zwiazkiem z nia byles tym kim chciales? A teraz nagle nie jestes? Czy nigdy nie byles taki jaki chciales byc? To jest istotna roznica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się że byłem, związek to kompromisy, i chyba poszły one za daleko ... 

a później zostało już myślenie my a nie ja ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

właśnie się zastanawiam, a nie warto powalczyć o siebie? 

 

tak pisze ogólnikami, mam tu temat gdzie trochę bardziej wszystko przybliżałem 😞

i wydaję mi się że jestem teraz na tej granicy ... że nie wiem jak miałbym naprawić to co jest między nami ... a co najgorsze to nie wiem czy chce naprawić 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, agent of Asgard napisał:

Moim zdaniem Ty decyzję już podjąłeś, tylko chciałbyś, aby problem „sam się rozwiązał”. Niestety jednak czasem trzeba być mężczyzną i porozmawiać szczerze z partnerką, w czym leży problem, a może nawet wysłuchać paru przykrych słów i ponieść konsekwencje.

masz rację, i to dużo racji ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Kulfon napisał:

A starales sie to naprawic? Wydaje mi sie, ze brakuje w Waszym zwiazku szczerosci. Nie rozmawiacie o tym, co Was naprawde dreczy. To czasem moze byc bolesne, ale problem sam sie nie rozwiaze, trzeba mu stawic czolo.

starałem, staliśmy, jednak lądujemy zawsze w tym samym miejscu ... mija jakiś czas i wracamy do punktu sprzed naprawy, i co gorsze za każdym razem coraz bardziej skryci, coraz ciszej mówiący o swoich potrzebach ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

może i tak, na terapie jednak muszą zgodzić się dwie osoby 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

myślę, że nie, podejmowałem próby rozmowy, przy wielu różnych sytuacjach, nawet wprost pytałem o terapię i nie było pozytywnego odzewu, nie chciał bym tez zmuszać ją do terapii, bo to nie ma sensu ... to musi być chęć ... przynajmniej tak mi się wydaję ... 

 

dobra powylewałem żale, czuję się jak żywe gófno ... i dzisiejszy dzień mam już załatwiony ... ale dziękuję wam za wsparcie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Kulfon napisał:

No coz, wspolczuje, ale nie lam sie, przeciez moze byc lepiej. Masz prawo szukac szczescia bez poczucia winy.

czasem też tak myślę, naprawdę, są jednak dni gdy popadam jakiś dziwny stan desperacji ... i zaczynam się karcić w głowie za takie pomysły 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey

Trochę mam wrażenie, że problemy w Twoim związku to jedno, a Twoje własne osobiste "zagubienie" to drugie. Obie sfery się przenikają i ciężko całkiem jasno określić, co jest głównym problemem. Zaczęłabym jednak od samego siebie, od zrobienia porządku we własnych myślach, uczuciach, potrzebach... Być może wtedy spojrzysz też świeżym okiem na swoje relacje, nie tylko z żoną (bo pisałeś też o innych)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

przydało by się trochę uporządkować, wszystko, każdy mój taki "wylew" emocji tu daje mi wiele do myślenia ... na razie jednak brak sił do działania, i zgadzam się, że tak naprawdę dręczą mnie dwa problemy, związek to jedno, a osobiste pogubienie się to całkiem co innego ... ale w codziennym życiu te sfery się okropnie przenikają, więc oddzielenie ich graniczy w pewnym sensie z cudem ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Olek80 napisał:

przydało by się trochę uporządkować, wszystko, każdy mój taki "wylew" emocji tu daje mi wiele do myślenia ... na razie jednak brak sił do działania, i zgadzam się, że tak naprawdę dręczą mnie dwa problemy, związek to jedno, a osobiste pogubienie się to całkiem co innego ... ale w codziennym życiu te sfery się okropnie przenikają, więc oddzielenie ich graniczy w pewnym sensie z cudem ... 

Zacznij porzadki od siebie, odzyskasz swoja tozsamosc, wybierz sie sam na terapie. Od tego zacznij zmiany, zycze Ci powodzenia i zdecydowania, wtedy i sily sie znajda:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
15 minut temu, Olek80 napisał:

przydało by się trochę uporządkować, wszystko, każdy mój taki "wylew" emocji tu daje mi wiele do myślenia ... na razie jednak brak sił do działania, i zgadzam się, że tak naprawdę dręczą mnie dwa problemy, związek to jedno, a osobiste pogubienie się to całkiem co innego ... ale w codziennym życiu te sfery się okropnie przenikają, więc oddzielenie ich graniczy w pewnym sensie z cudem ... 

Owszem, to trudne, nawet bardzo. Ale może warto? Brzmisz jak osoba, która już od dłuższego czasu boryka się z takim stanem rzeczy. Więc być może tym bardziej WRESZCIE warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

tak, trwa to już jakiś czas ... nawet tak długo iż niektórych związki trwają dłużej ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
5 minut temu, Olek80 napisał:

tak, trwa to już jakiś czas ... nawet tak długo iż niektórych związki trwają dłużej ... 

Ten czas nie jest tutaj Twoim sprzymierzeńcem. Im dłużej to będzie trwało, tym bardziej będziesz zniechęcony, wypalony, nieszczęśliwy. Rozważ działanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Olek80 napisał:

właśnie się zastanawiam, a nie warto powalczyć o siebie? 

 

tak pisze ogólnikami, mam tu temat gdzie trochę bardziej wszystko przybliżałem 😞

i wydaję mi się że jestem teraz na tej granicy ... że nie wiem jak miałbym naprawić to co jest między nami ... a co najgorsze to nie wiem czy chce naprawić 

Rzuc link do tego tematu. Moze tam jest wiecej tresci niz tu i bedzie mozna cos poradzic 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Rzuc link do tego tematu. Moze tam jest wiecej tresci niz tu i bedzie mozna cos poradzic 🙂

jak mam podliknować 😞 bo próbuję ale cały czas mi nie idzie 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Olek80 napisał:

jak mam podliknować 😞 bo próbuję ale cały czas mi nie idzie 😞

Napisz jakis znak i wyslij jako odpowiedz, wtedy obok cytuj na dole pojawi sie edytuj-edytuj nie trwa bardzo dlugo, musisz edytowac i wstawic link i wyslac odpowiedz.

Jak sie nie uda, to  link z kropkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

Przeczytalam to co napisales w poprzednim watku i ci powiem, ze wasz zwiazek to jest jak nakretka, ktora zostala 17 lat temu nakrecona na jakis gwint ... i przez te lata nikt nie probowal jej dokrecac, czy odkrecac, nic. Mega zastoj!!!

Zassala sie, troche zardzewiala i wszelkie proby zeby ja ruszyc tylko was frustruja, bo nic sie nie rusza.

Summa sumarrum, dopoki nie uda wam sie jej poruszyc to zadnej zmiany nie bedzie. Mysle, tez, ze twoja kobieta poprzez stany depresyjne tak sie do tego stanu przyzwyczaila, ze sobie wrecz nie wyobraza ze moze byc inaczej. Przeciez ona jest chora. I co gorsze, im dluzej czlowiek nie pracuje tym jest mnie odporny na jakikolwiek wysilek, dlatego juz sama mysl o pracy wprawia ja w stan depresyjny. To jest bledne kolo. Ty jestes rozerwany bo chcialbys cos zmienic ale nie wiesz jak plus ze sie boisz, no i to przywyczajenie do drugiej osoby. 17 lat to kupa czasu. Ja na twoim miejscu na pocztek sama bym poszla do poradni rodzinnej i przedstawila problem. Czesto chodzi tam tylko jedna osoba ze zwiazku bo druga (tak jak i u ciebie) nie chce o tym slyszec. Tam siedza ludzie, ktorzy na codzien spotykaja sie z takimi przypadkami i wiedza jak do tego podejsc. Bo jak sam widzisz rozmowy z twoja kobieta nic nie przynosza. Odwagi i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

to bardzo trafne podsumowanie, całej tej sytuacji w której się znalazłem, nie wiem tylko jak ona zareaguję na taką deklarację, z mojej strony, bo pewnie jawne to dla niej będzie, że idę tam przepracować "nasze" problemy ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Olek80 napisał:

to bardzo trafne podsumowanie, całej tej sytuacji w której się znalazłem, nie wiem tylko jak ona zareaguję na taką deklarację, z mojej strony, bo pewnie jawne to dla niej będzie, że idę tam przepracować "nasze" problemy ... 

Moze wlasnie jej to da do myslenia, i do niej dotrze, ze ty powoli oczekujesz na powaznie zmian. Od czegos trzeba zaczac. Odwagi i ruszaj w "droge".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×