zuza2603 0 Napisano Luty 28, 2021 Cześć. Potrzebuję opinii, rad nieznajomych osób. Jestem z moim narzeczonym już prawie 5 lat. Od paru miesięcy między nami zaczęło się psuć. Zacznę od tego, że od zawsze myślałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Byłam dla niego najważniejsza, ja mogłabym zrobić dla niego wszystko. Zawsze czułam, że kocha mnie najbardziej na świecie i on odczuwał to z wzajemnością. We wszystkim mogliśmy na sobie polegać. 3 lata temu poszedł na studia. Wiadomo, nowa paczka znajomych itp. Od 1,5 roku około bliżej zaprzyjaźnił się z jedną z lasek ze swojej grupy. Zaczęli się odwiedzać, poznali swoje rodziny. Ogólnie zżyli się bardzo. W ogóle na początku mi to nie przeszkadzało, bo on nie zmienił w żaden sposób podejścia do mnie. Ale przez ostatnie miesiące jest po prostu tragicznie. Czuje się przy nim jak .... Kompletnie nie liczy się ze mną, moim zdaniem. Uważa, że skoro przyjeżdża dwa dni w tygodniu to wystarczy... W ogóle się nie stara. A najgorsze jest to, że dwa razy mnie oszukał. Pierdoły straszne, ale mimo wszystko oszukał. I to ona była powodem. Nie chciał mi prawdy, ponieważ nie chciał żebym była zła. Mam tego dość po prostu. Nigdy mnie nie oszukiwał i w zasadzie jeszcze przez swoją nową przyjaciółkę.. Parę miesięcy temu postanowił zerwać z nią kontakt. Poczułam się w sumie z tym bardzo źle, bo to był czas kiedy jego relacja z nią mi nie przeszkadzała i dla mnie oznaczało to, że jak chce coś zakończyć to znaczy, że się coś zmieniło w ich relacji... Ja w całej tej sytuacji czułam się jak ..... Ona mu zaczęła kupować jakieś prezenty, przywoziła mu różne rzeczy jak był na kwarantannie... Mam wrażenie po prostu, że wszyscy, nie tylko ona, ale i znajomi zaczęli się dla niego liczyć bardziej niż ja. Zdanie innych osób jest ważniejsze, A mnie wystarczy tylko odbębnić. Ja się staram mu pomóc we wszystkim jak mogę. Zawsze dla niego jestem. Wczoraj jak wyszło na jaw kolejne jego oszustwo (chciałam się z nim spotkać na zakupy, podał mi powód, że dla niego to trochę za późno, że musi sobie kupić te rzeczy wcześniej; to była bzdura, okazało się, że wcześniej wcale nie musi ich kupić tylko, że już jest omówiony z nią na picie z okazji zakończenia semestru) to mu powiedziałam, że mam tego wszystkiego dość. Tego, że się nie stara, że w ogóle się ze mną nie liczy, że wszyscy wokół liczą się bardziej niż ja. Wczoraj miałam okazję ją w końcu poznać. Czułam się źle. Gadka jego i jej się bardzo klei. On przy niej w ogóle nie okazywał mi uczuć. Musicie też zrozumieć też, że rok temu okazało się, że jestem przewlekle chora. Narzeczony bardzo mnie wspiera w tym. Ale w porównaniu z nią ja się czuję już nawet z taką rzeczą na przegranej pozycji. Przepraszam za takich chaotyczny wpis, ale jestem po prostu wykończona emocjonalnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
antekemigrant 11 Napisano Luty 28, 2021 z tego co widać to was już nie ma, jest on i ona nie ty i on, to już dawno się skończyło z wami, oni już pewnie się spotykają na tej zasadzie a ty tylko 5 koło u wozu, kwestia czasu aż ci powie bye bye Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zuza2603 0 Napisano Luty 28, 2021 Tylko, że ona nie może się w ogóle pozbierać po swoim byłym też. Cały czas o nim mówi, zniszczył jej życie. Życzliwa jest taka do każdego kolegi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magda13 122 Napisano Luty 28, 2021 1 godzinę temu, zuza2603 napisał: Cześć. Potrzebuję opinii, rad nieznajomych osób. Jestem z moim narzeczonym już prawie 5 lat. Od paru miesięcy między nami zaczęło się psuć. Zacznę od tego, że od zawsze myślałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Byłam dla niego najważniejsza, ja mogłabym zrobić dla niego wszystko. Zawsze czułam, że kocha mnie najbardziej na świecie i on odczuwał to z wzajemnością. We wszystkim mogliśmy na sobie polegać. 3 lata temu poszedł na studia. Wiadomo, nowa paczka znajomych itp. Od 1,5 roku około bliżej zaprzyjaźnił się z jedną z lasek ze swojej grupy. Zaczęli się odwiedzać, poznali swoje rodziny. Ogólnie zżyli się bardzo. W ogóle na początku mi to nie przeszkadzało, bo on nie zmienił w żaden sposób podejścia do mnie. Ale przez ostatnie miesiące jest po prostu tragicznie. Czuje się przy nim jak .... Kompletnie nie liczy się ze mną, moim zdaniem. Uważa, że skoro przyjeżdża dwa dni w tygodniu to wystarczy... W ogóle się nie stara. A najgorsze jest to, że dwa razy mnie oszukał. Pierdoły straszne, ale mimo wszystko oszukał. I to ona była powodem. Nie chciał mi prawdy, ponieważ nie chciał żebym była zła. Mam tego dość po prostu. Nigdy mnie nie oszukiwał i w zasadzie jeszcze przez swoją nową przyjaciółkę.. Parę miesięcy temu postanowił zerwać z nią kontakt. Poczułam się w sumie z tym bardzo źle, bo to był czas kiedy jego relacja z nią mi nie przeszkadzała i dla mnie oznaczało to, że jak chce coś zakończyć to znaczy, że się coś zmieniło w ich relacji... Ja w całej tej sytuacji czułam się jak ..... Ona mu zaczęła kupować jakieś prezenty, przywoziła mu różne rzeczy jak był na kwarantannie... Mam wrażenie po prostu, że wszyscy, nie tylko ona, ale i znajomi zaczęli się dla niego liczyć bardziej niż ja. Zdanie innych osób jest ważniejsze, A mnie wystarczy tylko odbębnić. Ja się staram mu pomóc we wszystkim jak mogę. Zawsze dla niego jestem. Wczoraj jak wyszło na jaw kolejne jego oszustwo (chciałam się z nim spotkać na zakupy, podał mi powód, że dla niego to trochę za późno, że musi sobie kupić te rzeczy wcześniej; to była bzdura, okazało się, że wcześniej wcale nie musi ich kupić tylko, że już jest omówiony z nią na picie z okazji zakończenia semestru) to mu powiedziałam, że mam tego wszystkiego dość. Tego, że się nie stara, że w ogóle się ze mną nie liczy, że wszyscy wokół liczą się bardziej niż ja. Wczoraj miałam okazję ją w końcu poznać. Czułam się źle. Gadka jego i jej się bardzo klei. On przy niej w ogóle nie okazywał mi uczuć. Musicie też zrozumieć też, że rok temu okazało się, że jestem przewlekle chora. Narzeczony bardzo mnie wspiera w tym. Ale w porównaniu z nią ja się czuję już nawet z taką rzeczą na przegranej pozycji. Przepraszam za takich chaotyczny wpis, ale jestem po prostu wykończona emocjonalnie. Ona go kocha i adoruje a on wygląda na to że w końcu ustąpił. Zdaje sobie sprawę, że Ciebie krzywdzi więc pewnie Cię już nawet nie lubi bo jesteś przeszkodą i wyrzutem sumienia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Malutka92 771 Napisano Luty 28, 2021 To nie jest tylko kolezanka, na 90% juz Cie zdradził z nią albo za chwilę zdradzi. Te klamstwa jego...widać ze cos sie dzieje miedzy nimi, nie sprawdzisz jak często sie spotykają i co robią a baaardzo watpie by tylko rozmawiali jak spotkaniach jak kumple. Zresztą jesteście juz razem 5 lat, niby zareczeni ale skoro do tej pory ślubu nie było...i pewnie nie macie wyznaczonej daty ślubu to może dla swietego spokoju sie oświadczył i teraz juz nie chce ślubu, chce sie z tego wyplatac. Inaczej, gdyby był pewny, juz byscie byli małżeństwem. Prędzej czy pozniej on Cie rzuci wiec pokaz ze masz honor i Ty zostaw jego, życząc mu szczęścia z nią. Przynajmniej wyjdziesz z tego z twarza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Margo 427 Napisano Luty 28, 2021 3 godziny temu, zuza2603 napisał: . Od 1,5 roku około bliżej zaprzyjaźnił się z jedną z lasek ze swojej grupy. Zaczęli się odwiedzać, poznali swoje rodziny. Ogólnie zżyli się bardzo. W ogóle na początku mi to nie przeszkadzało, bo on nie zmienił w żaden sposób podejścia do mnie. Od 1,5 roku Twój narzeczony tak się zaprzyjaźnił z jakąś laską, że poznali swoje rodziny, a Ty jej nie znałaś (piszesz, że dopiero wczoraj ją poznałaś) i kompletnie Ci to nie przeszkadzało? Jeżeli poświęcał jej tyle czasu to raczej zmieniło się jego podejście do Ciebie. Te zaręczyny były przed pójściem na studia i poznaniem dziewczyny, czy już jak ją poznał? Ile macie lat? - ktoś tu napisał, że jak nie macie ustalonej już daty ślubu to jakaś wielka tragedia - a moim zdaniem jak się jest młodym to się jeszcze o tej dacie nie myśli (przynajmniej w moim przypadku tak było i też po 5 latach nie mieliśmy wyznaczonej daty ślubu). 3 godziny temu, zuza2603 napisał: była bzdura, okazało się, że wcześniej wcale nie musi ich kupić tylko, że już jest omówiony z nią na picie z okazji zakończenia semestru) Gdzie? - we dwoje się spotkali w domu u niej lub u niego (knajpy są zamknięte). To jak dla mnie przegięcie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach