Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
paisza

Wasz dzień z 4-5 latkiem

Polecane posty

Cześć, czy Wy też się czujecie jak animatorki w domu, moje dziecko przychodzi z przedszkola o godz 13-14  i cały czas potrzebuje uwagi non stop, nie chce zająć się sobą pooglądać bajki, było tak od samego początku. Kiedy się nim nie interesuje płacze, wyje kopie rzuca przedmiotami. Nie mogę bez przerywania 500 razy zrobić obiadu, a o obejrzeniu w spokoju serialu od 5 lat nie mogłam nawet pomarzyć, jak oglądam serial to wchodzi na mnie kopie szczypie gdzieś ciągnie. Mimo że wymyślam mu zabawy, codziennie coś rysujemy kleimy czy wycinamy, ok 1 h, potem idziemy na dwór na podwórku mamy piaskownice, mamy domek dużo zabawek, psa, potem wracamy włączam mu bajki i się zaczyna akcja wtedy muszę do końca wieczora układać klocki siedze jak na szpilkach nawet jak uda mi się wyrwać do innego pokoju. Czytam czy relaksuje się dopiero po 20 jak pójdzie spać. I tak od 5 lat czy wasza codziennośc tez tak wygląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie,mam 2 synów i aż tak nie było. Nie lubie bawic sie z dziecmi i zwykle dla zajęcia im czasu i spalenia energii wychodziliśmy z rana na 2h spacer lub plac zabaw,pozniej w domu mogli zająć się trochę sobą i często uciekali do pokoju zmęczeni,a przed spaniem czytałam/czytam. Aktualnie moj młodszy jest w wieku 4 I pół roku i zajmuje się sobą. Ma zabawki które lubi tzn sporo figurek z bajek: paw patrol,mario, Disney ktore uwielbia,ma zamek mario ze smokiem i tam potrafi zająć się bardzo długo. Ma naklejki,puzzle, gry językowe,litery,cyfry w tablecie,pluszaki,czasem wywróci pokój do góry nogami ale wie,że jak jestem zajęta to nie będę się z nim bawic. A teraz przedszkole kończy o 15,kąpiel zarządzam o 19,więc wg mnie 4h z obiadem może spokojnie zająć się sobą.  

Mogę narazić się tą opinia,ale mama nie jest od klaskania uszami przy dziecku i umilania czasu,tylko od wychowania i opieki. A teraz panuje przekonanie,że jak dziecko się skrzywi to należy kolo niego skakać...a ono wchodzi na głowę.  Nic nie musisz. Co się stanie jak nie będzie po jego mysli? Histeria. Jak reagujesz na histerie? Zabierasz zabawki i ma siedziec w pokoju za karę czy ulegasz?

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówi żeby klaskać uszami przy dziecku ale opieka i wychowanie to też zabawa z dzieckiem, co więcej dziecko poznaje i uczy się właśnie przez zabawę. Uważasz, że dla czterolatka to normalne żeby cztery godziny zajmował się sobą? Do 15 jest w przedszkolu, a później 4 godziny musi sam się sobą zająć...czy w ogóle spędzasz czas ze swoimi dziećmi? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że tego unikasz i jest to dla Ciebie zupełnie normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Barcelona85 napisał:

Nikt nie mówi żeby klaskać uszami przy dziecku ale opieka i wychowanie to też zabawa z dzieckiem, co więcej dziecko poznaje i uczy się właśnie przez zabawę. Uważasz, że dla czterolatka to normalne żeby cztery godziny zajmował się sobą? Do 15 jest w przedszkolu, a później 4 godziny musi sam się sobą zająć...czy w ogóle spędzasz czas ze swoimi dziećmi? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że tego unikasz i jest to dla Ciebie zupełnie normalne.

To że się z nim nie bawię nie oznacza że siedzi sam że sobą. Bawi się w salonie,który jest pomieszczeniem gdzie toczy się życie rodzinne,rozmawiamy, robimy rzeczy ale nie ma konieczności żebym spędzała z nim cały czas na zabawie i rzucała wszystko bo on chce składać klocki. Spędzam czas z dziecmi ,napisalam już wyżej że chętnie wychodzę z nimi i im czytam,rozmawiam, jak był mniejszy to w ciągu dnia gardlo mnie bolało od ciągłego recytowania wierszyków, bajek czy śpiewania. Teraz też no stop gadam. To też jest czas spędzany z dzieckiem bez konieczności przerywania czynności która właśnie wykonuje żeby asystować mu w zabawie. Dziecko też musi zająć się sobą i umieć sobie samo zorganizować zabawę. Poza tym jeśli on wraca o 15 z przedszkola, mycie rąk,przebranie się,obiad, zajmują prawie godzinę,do 19 zostaje już tylko 3h... da rade.

inna sprawa to kto powiedział,że majac dzieci rodzic nie może mieć chwili ciszy i by jie angażować się na 100% w to co one robią? Mówimy o 4-5 latki a nie o niesfornym 2 latki.

Zresztą czy z nami rodzice się bawili? Ze mną wcale. Zawsze ktoś był obok,ale mama że mną nie malowała palcami ani lalkami się nie bawiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Barcelona85 napisał:

Nikt nie mówi żeby klaskać uszami przy dziecku ale opieka i wychowanie to też zabawa z dzieckiem, co więcej dziecko poznaje i uczy się właśnie przez zabawę. Uważasz, że dla czterolatka to normalne żeby cztery godziny zajmował się sobą? Do 15 jest w przedszkolu, a później 4 godziny musi sam się sobą zająć...czy w ogóle spędzasz czas ze swoimi dziećmi? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że tego unikasz i jest to dla Ciebie zupełnie normalne.

Zresztą powiedz jak Ty widzisz dzień spędzany z 4 latkiem biorąc pod uwagę że np pracujesz i w drodze z pracy odbierasz dziecko i o 20 je kładziesz. Do tego masz obowiązki domowe w których maz średnio może w tygodbiu pomoc bo pracuje do 22. Dlugo się pobawisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmm, przepraszam, odczytałam Twój poprzedni post zupełnie inaczej...wyobraziłam sobie rodziców z poprzedniego pokolenia czyli np moich, dla których dzieci najlepiej żeby były jak mebelki, nie przeszkadzały, nie odzywały się i stały sobie gdzieś dalej... mój chodzi do żłobka i w domu zawsze staram się znaleźć czas tylko na zabawę z nim, jest też dość wymagającym dzieckiem. A co do obowiązków domowych to dużo staram się robić razem z nim, tzn. gdy ja sprzątam to wyjmuje mu jego zabawkowy zestaw do porządków, gdy gotuję wstawiam mu jego kuchnię do naszej itd. inaczej nic bym przy nim nie zrobiła. Ale też zrobię wszystko żeby nigdy nie poczuł się tak jak ja się czułam w dzieciństwie, jak mebel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Barcelona85 napisał:

Hmm, przepraszam, odczytałam Twój poprzedni post zupełnie inaczej...wyobraziłam sobie rodziców z poprzedniego pokolenia czyli np moich, dla których dzieci najlepiej żeby były jak mebelki, nie przeszkadzały, nie odzywały się i stały sobie gdzieś dalej... mój chodzi do żłobka i w domu zawsze staram się znaleźć czas tylko na zabawę z nim, jest też dość wymagającym dzieckiem. A co do obowiązków domowych to dużo staram się robić razem z nim, tzn. gdy ja sprzątam to wyjmuje mu jego zabawkowy zestaw do porządków, gdy gotuję wstawiam mu jego kuchnię do naszej itd. inaczej nic bym przy nim nie zrobiła. Ale też zrobię wszystko żeby nigdy nie poczuł się tak jak ja się czułam w dzieciństwie, jak mebel.

Nie są odtrącani, po prostu są nauczeni że jest czas na zabawę,spacer,gry a jest czas na obowiązki. Tlumacze,że teraz muszę zrobic to i tamto i wiedza że nie powinni mi przeszkadzać. Starszy ma już 11 lat więc więcej czasu spędza po swojemu. Mlodszy bardziej przy mojej spódnicy jest ale często wystarczy mu jak jestem obok. 

Piszesz,że dzieci uczy się i wychowuje przez zabawę ale to też powinno sie stawiać granice,bo pozniej jak w wypadku autorki rodzic czuje się osączony przez dziecko,a ono nie umie samo się zabawić i ciągle potrzebuje animatora. 5 latek to duży osobnik i w tym wieku rodzic powinien już mieć jakąś przestrzen i tlen. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
23 minuty temu, KateZRzeszowa napisał:

Piszesz,że dzieci uczy się i wychowuje przez zabawę ale to też powinno sie stawiać granice,bo pozniej jak w wypadku autorki rodzic czuje się osączony przez dziecko,a ono nie umie samo się zabawić i ciągle potrzebuje animatora. 5 latek to duży osobnik i w tym wieku rodzic powinien już mieć jakąś przestrzen i tlen. 

Dokładnie tak. Wszystko musi mieć rozsądne proporcje. Ja jestem już matką nastolatka, ale z przerażeniem obserwuję, że teraz rodzice właśnie cały czas "zabawiają" dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, KateZRzeszowa napisał:

Piszesz,że dzieci uczy się i wychowuje przez zabawę ale to też powinno sie stawiać granice,bo pozniej jak w wypadku autorki rodzic czuje się osączony przez dziecko,a ono nie umie samo się zabawić i ciągle potrzebuje animatora. 5 latek to duży osobnik i w tym wieku rodzic powinien już mieć jakąś przestrzen i tlen

Tak, masz zupełną rację, czasem trudno zachować złoty środek i wpada się w jedną albo drugą skrajność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Bluegrey napisał:

Dokładnie tak. Wszystko musi mieć rozsądne proporcje. Ja jestem już matką nastolatka, ale z przerażeniem obserwuję, że teraz rodzice właśnie cały czas "zabawiają" dzieci.

Na pewno nie wszyscy tak maja,ale wiele matek chce sprostać obrazowi matki polki ktora ma wszystko ogarniete na stowe plus bez przerwy edukuje dziecko. Jest w tym sporo winy mediów które kreują taki obraz macierzystwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Barcelona85 napisał:

Tak, masz zupełną rację, czasem trudno zachować złoty środek i wpada się w jedną albo drugą skrajność.

Najlepsze czy najgorsze jest to,że pod ciągłym czujnym okiem matki dziecko wcale tak dobrze się nie rozwija o np nie uczy się na błędach,nie próbuje, nie wymyśla bo robi to za niego mama. Rodzic powinien być obok, trochę wyżej,autorytet a nie kumpel do zabawy i rządzenia nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, KateZRzeszowa napisał:

Na pewno nie wszyscy tak maja,ale wiele matek chce sprostać obrazowi matki polki ktora ma wszystko ogarniete na stowe plus bez przerwy edukuje dziecko. Jest w tym sporo winy mediów które kreują taki obraz macierzystwa. 

To prawda. Media robią "bardzo złą robotę" w tym obszarze. Wielu pojęć się mocno nadużywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, KateZRzeszowa napisał:

Najlepsze czy najgorsze jest to,że pod ciągłym czujnym okiem matki dziecko wcale tak dobrze się nie rozwija o np nie uczy się na błędach,nie próbuje, nie wymyśla bo robi to za niego mama. Rodzic powinien być obok, trochę wyżej,autorytet a nie kumpel do zabawy i rządzenia nim

Dorosły powinien być dorosły, a dziecko powinno być dzieckiem. Czyli np. dziecko może zdecydować, czy woli bluzkę niebieską czy czerwoną, ale to rodzic decyduje, czy ona ma być z krótkim czy długim rękawem, bo wie, co jest stosowne do pogody. I nie ma tu miejsca na "przekonywanie" dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O matko, a już myślałam, że tylko ja mam takie podejście do dzieci. Zauważyłam właśnie ze dzisiejsze dzieci muszą robić wszystko z rodzicami. Trzeba je zabawiać, pokazywać, jak mogą się bawić. Brakuje im wyobraźni. Taki jest mój 8-latek. Ciągle chce przebywać z nami, ciągle marudzi, że nie poświęca się mu czasu. Nie wie, w co może się bawić. Ja w jego wieku bawiłam się w sklep, dom, itd., a on tego nie robi i to ciągle :nuuudzi mi sieee doprowadza mnie do szału. Jest w tym sporo winy mediów, psychologów z Bożej łaski, którzy ciągle podreslaja, że z dzieckiem trzeba się bawić i dużo rozmawiać, tłumaczyć. No ok, ale jakbym tak miała za każdym razem tłumaczyć, co dziecko robi źle, to by mi doby nie starczyło. Nieraz po prostu trzeba warknąć nie bo nie, a nie się na pierdyliard sposobów produkować z próba wytłumaczenia. Przy drugim synu już taka durna nie będę. I jak ktoś pisał - że mną rodzice się nie bawili, nie musieli organizować mi czasu ani zabaw. Mimo to nie czułam się odepchnięta, czy przestawiana jak mebel. Kiedyś dzieci po prostu dużo więcej rozumiały, że rodzic ma swoje obowiązki oraz, że potrzebuję czsu tylko dla siebie. Dzisiejsze dzieci uczy się, że tylko one są ważne i ich widzimisię. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
19 minut temu, SolAngelica napisał:

 Kiedyś dzieci po prostu dużo więcej rozumiały, że rodzic ma swoje obowiązki oraz, że potrzebuję czsu tylko dla siebie. Dzisiejsze dzieci uczy się, że tylko one są ważne i ich widzimisię. 

W pewien sposób dorośli sami to sobie robią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyznaczam godzinę zabaw wspólnych, oraz po godzinie dla każdego z dzieci (mam dwoje) 1:1. Z młodszym więcej, ponieważ starszak jest w przedszkolu więc siłą rzeczy wspólne spacery itd. dodatkowo po pracy taty również spędzamy czas wspólnie, może nie stricte na zabawę ale przeważnie gdzieś wychodzimy. Dzieci potrafią się również same zająć na dłużej, ale myślę, że ten czas rodzica z dzieckiem jest po prostu wpisany w macierzyństwo;) dla pocieszenia, z biegiem lat, będą chciały coraz mniej z nami przebywać, więc może warto miło o tym myśleć, choć bywa to męczące:)



Jeśli rozglądalibyście się za nowymi zabawkami, polecam stronę https://matfel.pl/  Można znaleźć tutaj wiele ciekawych opcji dla malucha  🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przedszkole od 8.00 do 14.30, następnie jedziemy po starszą córkę do szkoły, następnie wracamy i jemy obiad, następnie odpoczynek w formie spaceru na świeżym powietrzu, czytanie mu bajek, jakaś dobranocka, kolacja, kąpiel i do wyrka. Następny dzień to samo od początku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moje dziecko jest o wiele młodsze ale też się wypowiem bo temat ciekawy. Skupię się na typowym dniu kiedy dziecko idzie rano do żłobka.

Że żłobka odbieram o 13, do domu docieramy na 13:15. Dziecko je obiad w żłobku więc dostaje tylko drobny smakołyk i picie po powrocie do domu. Wystawiam mu parę zabawek, inicjuję zabawę lub grę i po kilku minutach spędzonych aktywnie w tej zabawie zaczynam zajmować się moimi sprawami jak obowiązki domowe, czytanie książek (czytam na głos zwykle) itp ale zwykle w pokoju dziennym i w polu widzenia dziecka, bo czasami chce mi coś powiedzieć lub pokazać . I tak schodzi godzinka, później drzemka, po drzemce podwieczorek i trochę swierzego  powietrza na placu zabaw. Po drodze dziecko zwykle obskakuje ze mną pocztę, paczkomat i sklep, i cokolwiek innego mam do załatwienia. Wracamy do domu, kolacja o 18 (dziecko jest ze mna w kuchni i albo patrzy co robie i się zajmuje swoimi zabawkami albo próbuje ‚pomagać’), potem kąpiel, czytanie bajki i dobranoc. Nie mamy telewizora więc bajki są u nas rzadkie bo nie chce mi się projektora ustawiać a telefonu nie daję do ręki. Ale mam też dwa koty w domu do pomocy bo dziecko się lubi na nie po prostu gapić (z wzajemnością) i wielkie okno na ogród w którym zawsze coś się dzieje ciekawego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×