Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Monika899999

Depresja poporodowa i stany lękowe

Polecane posty

Może będzie komuś chciało się czytać. Gdy przeczytasz nie oceniaj mnie. 

Będzie długo muszę się wygadać. 

Mam stwierdzoną depresję poporodową, stany lękowe i  stres pourazowy.

Ciąża była planowana i chciana . Na dziecko czekałam 5 lat. Wewnętrznie wydaje mi się , że nie byłam na nie gotowa. Od 5 lat nic nie wychodziło ciągle test negatywny aż w końcu z pomocą lekarza się udało .

Na początku bardzo się cieszyłam , później pojawił się strach ,że nie dam rady. Przyzwyczaiłam sie ze jestem ciągle sama, mam na wszystko czas i robię co i.kiedy chce.

Przez covida straciłam pracę i całą ciążę przeleżałam w domu ( była zagrożona) . Mąż ma taką pracę że 2 tyg nie ma go w domu pracuje za granicą. Ja zaczęłam mieć ataki paniki bałam się wychodzić gdziekolwiek z domu (do sklepu to był dramat).  Gdy trafilam na porodówkę( leżałam łącznie 21 dniu szpitalu) okazało się że mam covida i poszłam na zamknięty oddział - 10 dni Wtedy byłam świadkiem śmierci kobiety w ciąży .

 Dzień później miałam poród cc było zagrożenie życia córki. Zobaczyłam ją na drugi dzień.  Poczułam strach gdy ją zobaczylam. Nie pomagały mi również położne wiecznie mnie krytykowały, mówiły że źle trzymam z karmie , przebieram.  Leżałyśmy 10 dni w szpitalu. 

Koszmar zaczął się jak wróciłam do domu. Zamiast miłości do dziecka poczułam agresję i frustrację ( mala mało płakała a ja miałam wrażenie ze ciągle) Nie mogłam karmić piersią i zalała mnie fala gniewu.  Mąż musiał jechać do pracy , a ja nie byłam  w stanie zostać sama z córką w domu . Moja mama musiała przyjechać .Miałam myśli samobójcze. 

I minął rok... Nie zostalam ani jednego dnia sama z dzieckiem . Od pół roku jeżdżę do rodziców co 2 tyg jak mąż wyjeżdża.  Wcześniej  rodzice na zmianę do mnie przyjeżdżali. . Od zeszłego roku chodzę na terapie . Zaczynam 3 raz antydepresyjny lek każdy na mnie źle działa. Mam nadzieje ze teraz to się zmieni .Biorę leki na sen i stany lękowe. 

Najgorsze że oddaliłam się od męża,  winie go za zmianę w naszym zyciu.  Znienawidziłam też jego rodzinę ( obiecywali pomoc , mają do nas 4 km nie pomogli ani razu, wręcz wyśmiali moje problemy)

Córką się zajmuje, ale mam mieszane uczucia co do niej. Jej płacz odbieram bardzo osobiście , że coś źle robię.  Nie cieszy mnie siedzenie w domu,  nadal boję się wyjść  I zostać w domu , chociaż już mniej. Planuję wrócić do pracy, ale raczej za rok. Mocno wbiłam sobie do głowy, że  nie poradzę sobie z córką sama . Nie mam na nic ochoty ani weny.  Mam niską samoocenę chociaż pracowałam z ludźmi i byłam projektantem i  miałam  bardzo wymagającą pracę  . Gotowanie to dla mnie męka omijam je szerokim łukiem.  Mam wrażenie, że moje życie się skończyło.  Jak wraca mąż to mam czas na wszystko , ale i tak nie cieszy mnie nic. Tęsknie za życiem którym miałam . Kocham córkę ale nie odnajduję się jako matka .  Czy ktoś ma podobnie ? Czy z czasem będę się cieszyć?  Wiem , ze musze zmienić myślenie i podejście, tylko jak ? Czy z czasem jest lżej  z dzieckiem .? Dodam, że wiem na co się pisałam pomagałam siostrze przy dzieciach ,miała bardzo wymagające dzieci . Mimo wszystko się zdecydowałam a teraz myślę, że moje dziecko przeze mnie cierpi bo ja się nie cieszę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Potrzebujesz fachowej pomocy psychologa/psychiatry. Czytając, to co napisałaś uważam, że nie uruchomiły się u Ciebie hormony, które uruchamiają się kobietą po porodzie (np. oksytocyna). Może na to mieć wpływ CC (poród tradycyjny/pochwowy uwalnia wydzielanie hormonów) i do tego jeszcze doszło poczucie braku stabilności finansowej + widok umierającej ciężarnej... Twój mózg racjonalizuje, bo nie ma strzału hormonów, które każą bezkrytycznie kochać dziecko (pomimo bolesnego porodu). Zgłoś się do specjalisty bezzwłocznie. On na pewno coś poradzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A może ty po prostu nie czujesz tej opieki i tyle. Pomijając aspekt złych przeżyć które siadły ci na psychice. Nie każda kobieta odnajduje się w opiece nad całkiem małym, wymagającym 24 godzinnej opieki dzieckiem. Jest to psychicznie przytłaczające dla teoretycznie bezproblemowej osoby, a co dopiero kogoś kto ma depresje i lęki. Ta presja na razie jeszcze potrwa i jeszcze, ale z każdym rokiem dziecko będzie coraz bardziej świadome, lata lecą wbrew pozorom szybko i bezpowrotnie. Dziecko ma już rok, czyli ten najgorszy pod względem wiszenia nad dzieckiem już za tobą. Jest jeszcze drugi też trudny, ale potem dziecko będzie mieć 3 lata wasza relacja będzie coraz to bardziej interakcyjna. Ja też ci powiem, że nienawidzę gotować. Po prostu nienawidzę i się w kuchni męczę i wiem, że to się nie zmieni, a jest to niestety coś mocno przyczepionego do macierzyństwa i na dalsze lata. Ale jeśli jestes osobą niezależną finansowo to będzie się dało kombinować pod tym względem. Dziecko nie na zawsze pozostaje dzieckiem. Zamienia się w starsze dziecko, potem w nastolatka i w końcu w osobę dorosłą. Moje dziecko ma już 9 lat i moje zycie jest całkowicie inne niż wtedy kiedy miało rok. Samo wraca ze szkoły. Nie muszę nad nim wisieć, mogę z domu wyjść na pare godzin i zostawić je w domu. Obiadów nie gotuję, bo jada je w szkole. Mogę z nim prowadzić swobodną rozmowę na 99% tematów. Jest już bardziej moim przyjacielem niż ciężarem. Jest po prostu już kimś innym. Za pare lat będzie nastolatkiem. I u ciebie za chwilę też tak będzie tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.

U mnie w pracy jest babka starsza ode mnie dużo z którą się zaprzyjaźniłam. Ma 4 dzieci. Opowiadała mi ona, że miała depresję po porodową po pierwszym dziecku i właśnie też do tego stopnia, że zero zainteresowania dzieckiem, nie była w stanie nic przy nim robic. Przychodziła jej matka i zajmowała się nim i mówiła ta znajoma jakie to było dobre, że ta jej matka się zajmowała tym dzieckiem. Tak się czasami zdarza i tyle. Choroba nie wybiera. Trzeba się asekurować rodziną. Szukać leków odpowiednich dla siebie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze sprostowanie. Teraz nie pracujesz, ale prawda jest taka, że możesz wrócić do pracy kiedy dziecko pójdzie do przedszkola czyli np. za 1,5 roku, a jesli nie zajmujesz się dzieckiem to nawet teraz w każdej chwili. W pracy twój stan psychiczny może ulec poprawie. Możesz zyskać nieco większe wrażenie normalności i dawnego życia. Czy potrafisz opisać ten lęk? Określić czego dokładnie się obawiasz? Pieszesz, że kiedyś pracowałaś i była to praca bardziej wymagająca niż nawet ja by była w stanie wykonywac. Czyli miałaś tę odporność psychiczną. Przychodząc do pracy istnieje opcja, że twoja podświadomość "przypomniałaby sobie" dawne życie i coś zaskoczyło na dawne tory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszkowiec01

Autorko trochę Cię rozumiem mi też nie było lekko. Zwłaszcza ten fragment z położnymi nie wspierającymi kobiety po porodzie w szpitalu (opieka, pomoc w karmieniu, dobre słowo a nie wieczny "foch") jest tutaj świetnym przykładem. Trochę przeszłaś z tego co opisywałaś, czy nie miałby kto zająć się dzieckiem? przydałyby Ci wakacje, relaks, odpoczynek, nawet regularna seria wyjazdów - choćby takich weekendowych, żebyś mogła wreszcie odżyć i zatroszczyć się tylko o siebie.

Drugie rozwiązanie to regularne wizyty u psychoterapeuty i odwirowanie mózgu ze smutnych przeżyć, wspomnień i rozwianie różnych wątpliwości jakie masz, jakie rodzą się w Twojej głowie. Te rozwiązania byłyby dobre i dla Ciebie i dla Twojego dziecka. 

Edytowano przez serduszkowiec01

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twoje problemy musisz przepracowac z psychologiem.  Dla przykladu obwinianie siebie o placz dziecka.  Kazde dziecko placze.  Jedne mniej drugie wiecej, ale kazde.  Kazda matka nie jeden raz wini siebie za placz dziecka.  Te ktorych dzieci ciagle placza odchodza od zmyslow probujac znalezc wine w sobie, ze to przeciez one pewnie cos zle robia.  To jest normalne.  AKurat to sie zmieni poniewaz twoje dziecko niedlugo bedzie ci mowic co mu dolega i wtedy zrozumiesz, ze to nie twoja wina.  

Wszystkie takie twoje mysli musza byc po kolei przerobione z psychologiem.  Dobrze dobrane lekarstwa tez sa konieczne.  Nie kazda matka naturalnie odnajduje sie w tej roli.  Nie kazdy sie rozkleja na widok niemowlakow.  Niektorym latwiej jest nawiazac kontakt z dzieckiem starszym, ktore juz rozmawia i z ktorym mozna rozmawiac i chodzic w rozne miejsca.  Nie zapewniam, ze tak sie stanie, ale napewno istnieje taka mozliwosc.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.06.2022 o 07:44, Ksantyge napisał:

Jeszcze sprostowanie. Teraz nie pracujesz, ale prawda jest taka, że możesz wrócić do pracy kiedy dziecko pójdzie do przedszkola czyli np. za 1,5 roku, a jesli nie zajmujesz się dzieckiem to nawet teraz w każdej chwili. W pracy twój stan psychiczny może ulec poprawie. Możesz zyskać nieco większe wrażenie normalności i dawnego życia. Czy potrafisz opisać ten lęk? Określić czego dokładnie się obawiasz? Pieszesz, że kiedyś pracowałaś i była to praca bardziej wymagająca niż nawet ja by była w stanie wykonywac. Czyli miałaś tę odporność psychiczną. Przychodząc do pracy istnieje opcja, że twoja podświadomość "przypomniałaby sobie" dawne życie i coś zaskoczyło na dawne tory.

Dziękuję za wsparcie . Ciężko mi określić czego obawiam się najbardziej. Potrafię być w domu i znikąd zacząć płakać.  Najbardziej chyba boję się, że zostanę sama , że mąż nie wróci, że coś się stanie.  Mąż 2 razy przechodził nowotwór i teraz znowu się coś dzieje z jego zdrowiem . Wiecznie się o niego martwię.  Moje samopoczucie jest całkiem inne jak on jest a jak wyjeżdża to jest istna masakra .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2022 o 22:49, serduszkowiec01 napisał:

Autorko trochę Cię rozumiem mi też nie było lekko. Zwłaszcza ten fragment z położnymi nie wspierającymi kobiety po porodzie w szpitalu (opieka, pomoc w karmieniu, dobre słowo a nie wieczny "foch") jest tutaj świetnym przykładem. Trochę przeszłaś z tego co opisywałaś, czy nie miałby kto zająć się dzieckiem? przydałyby Ci wakacje, relaks, odpoczynek, nawet regularna seria wyjazdów - choćby takich weekendowych, żebyś mogła wreszcie odżyć i zatroszczyć się tylko o siebie.

Drugie rozwiązanie to regularne wizyty u psychoterapeuty i odwirowanie mózgu ze smutnych przeżyć, wspomnień i rozwianie różnych wątpliwości jakie masz, jakie rodzą się w Twojej głowie. Te rozwiązania byłyby dobre i dla Ciebie i dla Twojego dziecka. 

 ostatnio zrobiłam sobie taki wyjazd pojechałam do lekarza ale przy okazji odpoczęłam sama ze  sobą: poszłam na siłownię,  do kosmetyczki.  Rodzinie nie powiedziałam prawdy, bylo mi wstyd. Wróciłam na drugi dzień.  Miałam straszne wyrzuty sumienia. Ciągle myślałam o córce ale również czułam ulgę,  że mam ciszę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.06.2022 o 20:13, SłonecznaSobota napisał:

Potrzebujesz fachowej pomocy psychologa/psychiatry. Czytając, to co napisałaś uważam, że nie uruchomiły się u Ciebie hormony, które uruchamiają się kobietą po porodzie (np. oksytocyna). Może na to mieć wpływ CC (poród tradycyjny/pochwowy uwalnia wydzielanie hormonów) i do tego jeszcze doszło poczucie braku stabilności finansowej + widok umierającej ciężarnej... Twój mózg racjonalizuje, bo nie ma strzału hormonów, które każą bezkrytycznie kochać dziecko (pomimo bolesnego porodu). Zgłoś się do specjalisty bezzwłocznie. On na pewno coś poradzi. 

Też mi się tak wydaje. Nie nawiązałam także " relacji " jak córka była w brzuchu,  ciągle ciążą była jak nie zagrożona to coś się działo ciągły stres..  cala ciaze .

Urodziłam córkę w 36 tc nawet nie czułam zbytnio  nawet jej ruchów ..

Edytowano przez Monika899999

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też mi się tak wydaje. Nie nawiązałam także " relacji " jak córka była w brzuchu,  ciągle ciążą była jak nie zagrożona to coś się działo ciągły stres..  cala ciaze .

Urodziłam córkę w 36 tc nawet nie czułam zbytnio  nawet jej ruchów ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.06.2022 o 07:29, Ksantyge napisał:

A może ty po prostu nie czujesz tej opieki i tyle. Pomijając aspekt złych przeżyć które siadły ci na psychice. Nie każda kobieta odnajduje się w opiece nad całkiem małym, wymagającym 24 godzinnej opieki dzieckiem. Jest to psychicznie przytłaczające dla teoretycznie bezproblemowej osoby, a co dopiero kogoś kto ma depresje i lęki. Ta presja na razie jeszcze potrwa i jeszcze, ale z każdym rokiem dziecko będzie coraz bardziej świadome, lata lecą wbrew pozorom szybko i bezpowrotnie. Dziecko ma już rok, czyli ten najgorszy pod względem wiszenia nad dzieckiem już za tobą. Jest jeszcze drugi też trudny, ale potem dziecko będzie mieć 3 lata wasza relacja będzie coraz to bardziej interakcyjna. Ja też ci powiem, że nienawidzę gotować. Po prostu nienawidzę i się w kuchni męczę i wiem, że to się nie zmieni, a jest to niestety coś mocno przyczepionego do macierzyństwa i na dalsze lata. Ale jeśli jestes osobą niezależną finansowo to będzie się dało kombinować pod tym względem. Dziecko nie na zawsze pozostaje dzieckiem. Zamienia się w starsze dziecko, potem w nastolatka i w końcu w osobę dorosłą. Moje dziecko ma już 9 lat i moje zycie jest całkowicie inne niż wtedy kiedy miało rok. Samo wraca ze szkoły. Nie muszę nad nim wisieć, mogę z domu wyjść na pare godzin i zostawić je w domu. Obiadów nie gotuję, bo jada je w szkole. Mogę z nim prowadzić swobodną rozmowę na 99% tematów. Jest już bardziej moim przyjacielem niż ciężarem. Jest po prostu już kimś innym. Za pare lat będzie nastolatkiem. I u ciebie za chwilę też tak będzie tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.

U mnie w pracy jest babka starsza ode mnie dużo z którą się zaprzyjaźniłam. Ma 4 dzieci. Opowiadała mi ona, że miała depresję po porodową po pierwszym dziecku i właśnie też do tego stopnia, że zero zainteresowania dzieckiem, nie była w stanie nic przy nim robic. Przychodziła jej matka i zajmowała się nim i mówiła ta znajoma jakie to było dobre, że ta jej matka się zajmowała tym dzieckiem. Tak się czasami zdarza i tyle. Choroba nie wybiera. Trzeba się asekurować rodziną. Szukać leków odpowiednich dla siebie i tyle.

Opieka męczy mnie, nie ukrywam.  Czuję się trochę, jak kura domowa i męczy mnie to. Moje życie zmieniło się bardzo mocno. Wcześniej pracowałam cały czas nawet w weekendy teraz mam wrażenie że się cofam.. dni i tygodnie mi się zlewają w jedno. Moja mama mi pomaga, ale również mnie męczy.. nie lubię jak ktoś wisi mi nad głową .. ale bez jej pomocy bym nie dala rady... Od września idę do szkoły policealnej by coś zmienić w swoim życiu i się dokształcić.  Chciałam iść na studia podyplomowe , ale nie znalazłam nic ciekawego. Ja, albo całe życie pracowałam albo się uczyłam ciężko mi się przyzwyczaić ,ze ktoś jest ode mnie zależny, że ja muszę być z córką. 

Zdałam sobie z faktu, że ja nie lubię innych dzieci.. na sama myśl,  ze będę musiała iść na plac zabaw z córką jest mi słabo..  ciągle się zastanawiam, co ze mną jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszkowiec01
1 godzinę temu, Monika899999 napisał:

 ostatnio zrobiłam sobie taki wyjazd pojechałam do lekarza ale przy okazji odpoczęłam sama ze  sobą: poszłam na siłownię,  do kosmetyczki.  Rodzinie nie powiedziałam prawdy, bylo mi wstyd. Wróciłam na drugi dzień.  Miałam straszne wyrzuty sumienia. Ciągle myślałam o córce ale również czułam ulgę,  że mam ciszę. 

Skądś to znam - kiedyś poszłam sama do kina. Obciach nie? Tak by się mogło wydawać, ale co się pośmiałam z ludźmi w kinie na extra komedii to moje... Akurat tutaj był ku temu powód by samemu gdzieś wyjść, w ramach tzw. rewanżu mężowi za inne rzeczy... Zresztą my kobietki nie powinnyśmy się nikomu z niczego tłumaczyć, jeśli nic złego nie robimy. Mamy ochotę odpocząć, zrelaksować się, wyjść do kina, galerii, na zakupy - nie powinnyśmy się prosić czy pytać się kogoś o zgodę. Wystarczy, że jest opieka dzieciom zapewniona i że są bezpieczne. Matka na tzw. "cały etat" powinna być matką właśnie na cały etat a resztę czasu powinnyśmy w miarę możliwości mieć dla siebie - bo zwariujesz... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja obwiniam się, że jestem złą matką bo wychodzę sama albo gdzieś jadę, że wykorzystuje rodzinę...  Tak naprawdę mogłabym iść do tego lekarza kiedy jest mąż.. poza tym czuje, że wariuje ciągle robię to samo.. monotonia... wiem że to minie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszkowiec01
38 minut temu, Monika899999 napisał:

Ja obwiniam się, że jestem złą matką bo wychodzę sama albo gdzieś jadę, że wykorzystuje rodzinę...  Tak naprawdę mogłabym iść do tego lekarza kiedy jest mąż.. poza tym czuje, że wariuje ciągle robię to samo.. monotonia... wiem że to minie ..

Depresja depresją - ok, dużo przeszłaś. Ale są pewne "ale". Po pierwsze nigdy nie urwałam się z domu tak, żeby wrócić dopiero następnego dnia... Nie miałabym chyba już czego w domu szukać 😂 po drugie, raczej korzystam z wolnego kiedy z dziećmi jest mąż, no chyba że coś mnie przyciśnie a mąż nie da rady, to wtedy proszę rodzinę... Po trzecie - co to za lekarz, po którego wizycie idziesz jeszcze na siłkę, do kosmetyczki... i wracasz na drugi dzień? 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Akurat byłam w tym dniu u ginekologa i psychologa a dojeżdżam od rodziców do swojego domu ponad 200km. Jechałam pkp bo autem nie mogę jechać . Wyjechałam o 12 byłam na miejscu o 15 ostatni pociąg miałam o 20 . Ginekolog oczywiście miał opóźnienie.  Wiem że mogłabym zrobić to kiedy jest maz i miałam wyrzuty sumienia.  Tylko jak jest to wszystko jest w biegu i nieraz już przekładam każda wizytę na później.  Jak nie z córką trzeba iść to i mąż  wiadomo jak jest . Do sobie do domu dojechłam po tym wszystkim po 22 nie chciałam być w nim sama i zaszłam do tej kosmetyczki bp miałam obok a silownia to taka lokalna na osiedlu praktycznie to też weszłam.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Żałowałam wtedy , że nie zdążyłam na ten pociąg bycie w domu w nocy było koszmarem.  Ciągle śni mi się ta kobieta co umarła obok mnie  ( lub śni mi że umarłam albo ja albo mąż) beż tabletek na sen nie zasnę.  Byłam u psychologa próbuje mi pomóc w tym temacie jak i w wielu innych co mam.. ja za tą śmierć po części się obwiniam . Lekarze jasno dali mi do zrozumienia, że mogłam zadzwonić po pielęgniarkę wcześniej.  Tylko jak dzwoniłam kilkukrotnie wcześniej każdy to ignorwal..każdy myślał ze ta kobieta udaje .. ciągle to wszystko widzę  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.06.2022 o 07:29, cashewnut napisał:

Dodam jeszcze,

Moze wydaje Ci sie, ze nawiazanie kontaktu z dzieckiem to szeroki problem, ale tak naprawde, jak wrzucisz do google “jak nawiazac kontakt z dzieckiem” mozesz znalezc konkretne male sposoby.

Nie mowie, ze to rozwiaze problem, ale moze pomoc. Np.

1) tzw “skin to skin”, czyli przytulanie dziecka na golaska i ty bez bluzki (to sposob uzywany przez kobiett karmiace piersia, zeby wzmozyc produkcje mleka). Np w lato, gdy jestes w samym bikini a dziecko w pieluszce. Albo wsiac wspolna kapiel z dzieckiem. Moze to jest zbyt duzo dla ciebie - wybierz cos malego, metoda malych krokow. Moze u ciebie sie nie sprawdzi - ale nie zaszkodzi sprobowac,

2) zrobienie albumu ze zdjeciami dzidziusia, od ciazy do teraz. Ostatnio robilam taka ksiazke - ile wspomnien i emocji to odkopala. Sama z perspektywy, mozesz przerobic pewne zdarzenia i emocje,

Poszukaj sama konkretnych sposobow.

I wierz mi, Twoje dziecko nie “cierpi z twojego powodu”.
Bo placze? Jak slyszysz ten glosik mowiacy ci ze to Twoja wina, to odpowiedz mu “koty - miaucza, dzieci - placza” (ja sobie to powtarzalam). Dzieci tak komunikuja potrzeby, bo nie umieja mowic. Tyle. A w rekach dziadkow, na pewno nie dzieje im sie krzywda. Najwyzej rozpieszcza troche dziecko, zanim Ty wrocisz do sil. 

Oboje z dzieckiem przeszliscie bardzo duzo. Ale oboje macie duzo sily x

Właśnie staram się zrobić taki album. Mało pamiętam z czasu jak corka była multka , ale mam dużo zdjęć z tego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Monika899999 napisał:

Dziękuję za wsparcie . Ciężko mi określić czego obawiam się najbardziej. Potrafię być w domu i znikąd zacząć płakać.  Najbardziej chyba boję się, że zostanę sama , że mąż nie wróci, że coś się stanie.  Mąż 2 razy przechodził nowotwór i teraz znowu się coś dzieje z jego zdrowiem . Wiecznie się o niego martwię.  Moje samopoczucie jest całkiem inne jak on jest a jak wyjeżdża to jest istna masakra .

Wydaje mi się także , że mam ogólnie problem by zostać sama w domu.. co innego jak wiem że mąż zaraz wróci a co innego jak wyjeżdża na 2 tyg. Problem zaczął się po porodzie.  Musiałam otwierać wszędzie okna bo bałam się zamkniętych pomieszczeń.  Jak dziecko zaczęło płakać bardzo się stresowałam aż wymiotowałam z nerwów.  Teraz jest lepiej ale zdarza się ze jak mąż wyjdzie to czekam jak na szpilkach aż wróci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pragiola i senzop. Teraz zaczynam Brać dulsevie przecidepresyjny jeszcze. Mam nadzieję,  że w końcu pomoże.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A myślałaś o zmianie psychiatry? Trochę masz dziwnie dobrane te leki. Pytałam o to bo znam dobrze przypadek podobny, a nawet gorszy od twojego i zmiana leków była kluczowym elemntem, szkoda tylko, że ktoś stracił dwa lata zanim dostrzeżono błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak myślałam( szukam), tylko ja na każdy lek źle reaguje. Ja jak jestem chora to problem z antybiotykiem ,nawet że zwykłym przeciwbólowymi mam problem. Po ostatnich lekach przecideprwsyjnych wylądowałam w szpitalu ( atak padaczki) I schudłam prawie 15kg przez nie . W moim przypadku chyba tylko psychoterapia jest lepsza . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bierzesz dwie uzależniające substancje, nie tak łatwo ci będzie odstawić tym bardziej, że pewnie pregabalinę masz w wysokiej dawce. W Twoim przypadku akurat połączenie psychoterapi z farmakologią nie jest złym pomysłem, tylko nie wiem po co obłożyli cię tak lekami, z jednym sensownym depresantem i psychoterapią dałabyś radę. Lekarza zmień koniecznie.

Edytowano przez roztargniona09

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dużo przeszłaś w ciąży. Nie dość, że sam poród jest bardzo stresującym przeżyciem to u Ciebie doszły jeszcze traumatyczne przeżycia. Nie obwiniaj się o śmierć tej kobiety. Nie wiem co spowodowało jej śmierć i czy chcesz o tym pisać, ale to bardzo nieprofesjonalne ze strony służby szpitala, że nawet śmieli się tak zachować w stosunku do Ciebie. Podejrzewam nawet, że to mogło się stać przez ich zaniedbanie. 

Czy mąż może wziąć sobie dłuższy urlop, zwłaszcza teraz jak jest okres wakacyjny? Mogłoby Ci to pomóc psychicznie. Może nawet moglibyście wyjechać gdzieś odpocząć chociaż na kilka dni. Potrzebujecie spokoju i odpoczynku. Każdy ma swoje rezerwy siły i przychodzi taki czas, że trzeba sobie pomóc. Wychodzi na to, że te lekarstwa Ci nie pomagają. Postaraj się znaleźć innego kompetentnego lekarza, który zmieni Ci leki i postawi na psychoterapię 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardziej niż leki pomogła mi rozmowa z psychologiem i to regularna. Ja byłam w takim stanie, że nie wiedziałam co się dzieje. Oczywiście córką się zajmowałam i zajmuje ale w dużym stopniu pomagała mi mama , mąż I samo bycie osoby drugiej bo bałam się być sama. Wracając do śmierci kobiety w ciąży.. wiem, że miała covida była podłączona do tlenu  i od początku miala problemy z oddychaniem. Ja oprócz osłabienia i cholestazy ciążowej z którą trafilam na oddzial a covid wyszedł przy okazji czułam się dobrze. Byłam w jednym pomieszczeniu z tą kobietą codziennie przez 10 dni bałam się, że ja umrę lub ona .. stało się,  że ona..codziennie błagałam o przeniesie nie było takiej opcji. Byłam traktowana przedmiotowo jak i inne osoby.  Ta kobieta jak była w stanie mówić to mówiła tylko ,ze umrze ..ciągle wzywała pielęgniarki za co ja dostawałam ochrzan . Nikt nie brał jej poważnie. Ciągle widzę ten obraz . Uspokajałam ją mówiłam że będzie dobrze,  że z tego wyjdzie pomagałam się uspokoić jak miała ataki paniki , podawałam jedzenie nie była w stanie jeść . Zastanawiam się czy Byłam w stanie zrobić coś jeszcze.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czasami zamiast tych wszystkich leków człowiek po prostu potrzebuje towarzystwa drugiej osoby, rozmowy, zrozumienia. Czy oprócz męża i mamy masz kogoś takiego w swoim otoczeniu? To zawsze pomaga, jak jest w pobliżu ktoś na kim można polegać.

Przed ciążą zdarzały się u Ciebie takie stany depresyjne? Miałaś robione badania hormonalne? Sorki za to gradobicie pytań ale hormony są bardzo ważne przy tego typu problemach. Zdarza się, że lekarz każe nam łykać psychotropy a hormony nie zbadane. 

Nie wiem w jakim szpitalu rodziłaś, ale po tym co opisujesz to trzeba go omijać szerokim łukiem. Chyba, że to jedyny szpital w mieście, najbliższej okolicy😣 Nie obwiniaj się o śmierć tej kobiety, bo to nie jest Twoja wina! Pomogłaś jej na tyle ile mogłaś, reszta należała do obowiązków personelu. Może zrobili za mało a może jej stan był na tyle beznadziejny, że nic nie dało się zrobić. Dochodzi do tego zakaz odwiedzin i człowiek jest zdany tylko na personel. Karygodne jest ich zachowanie.Dokładają ludziom jeszcze więcej stresu, pacjentów traktują jak zło konieczne. Niestety tak wygląda rzeczywistość w co drugim polskim szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Muminka napisał:

Dużo przeszłaś w ciąży. Nie dość, że sam poród jest bardzo stresującym przeżyciem to u Ciebie doszły jeszcze traumatyczne przeżycia. Nie obwiniaj się o śmierć tej kobiety. Nie wiem co spowodowało jej śmierć i czy chcesz o tym pisać, ale to bardzo nieprofesjonalne ze strony służby szpitala, że nawet śmieli się tak zachować w stosunku do Ciebie. Podejrzewam nawet, że to mogło się stać przez ich zaniedbanie. 

Czy mąż może wziąć sobie dłuższy urlop, zwłaszcza teraz jak jest okres wakacyjny? Mogłoby Ci to pomóc psychicznie. Może nawet moglibyście wyjechać gdzieś odpocząć chociaż na kilka dni. Potrzebujecie spokoju i odpoczynku. Każdy ma swoje rezerwy siły i przychodzi taki czas, że trzeba sobie pomóc. Wychodzi na to, że te lekarstwa Ci nie pomagają. Postaraj się znaleźć innego kompetentnego lekarza, który zmieni Ci leki i postawi na psychoterapię 

Niestety mąż nie może wziąć urlopu nie wiem czy w ogóle nie pójdzie do szpitala jeszcze ma okres wakacyjny ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lekarstwa pomagają, dzięki pregabalinie autorka ma chęć na kosmetyczkę i siłownię. Problem leży w tym, że musi to odstawić a skutkiem odstawiennym jest głęboka depresja i myśli samobójcze dlatego powinna znaleźć psychiatrę, który wdroży dobry depresant i powoli zacznie odstawiać pregabalinę i usypiacz. Nic dziwnego autorko, że nie zostajesz sama z dzieckiem, jesteś praktycznie na haju stąd twoje skrajne odczucia wobec dziecka i lęki. Masz chyba jednak dobrego psychoterapeutę skoro tak chwalisz sobie terapię. To duży plus. 

Dasz sobie radę chociaż przed tobą długa droga, szukając psychiatry zaznaczaj, że nie interesuje cię terapia lekami z grupy uzależnieniowej. Tylko antydepresanty, lęki i bezsenność pokonasz za pomocą psychoterapii. Mądry psychiatra będzie cię wspierał.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie badania miałam robione. Czy stany depresyjne miewałam? Trochę tak, może bardziej smutek jak zostawałam sama nieraz dłużej niż na 2 tyg , jednak nigdy nie nabrało to takiej formy jak w zeszłym roku . Mam kilka koleżanek jednak nie rozumieją mojego problemu ( każą wziąć się w garść a to nie takie proste) myślę,  że też za bardzo nie chcą mnie słuchać ileż można słuchać tego samego? Zresztą kontakty się pogorszyły jak urodziłam córkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×