Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Nie poszłam😂 Parodia normalnie, wiem że zaraz mnie tu od nieodpowiedzialnej zwyzywacie ale to nie było zamierzone. Zrobiłam sobie na obiad kopytka i opycham się nimi oglądając seriał aż tu dzwoni mój gin z gębą gdzie ja się podziewam, bo dzwonił na oddział i mu powiedzieli, że nie przyszłam. Miałam zamiar po obiedzie po 15 ruszać, więc mu tłumaczę ze zaraz bedę się toczyć, westchnął, zapytał jak ruchy i stwierdził, że na noc (jaka kuźwa noc, lekarze dziwnie czas mierzą) to już nie mam co jechać jak się nic nie dzieje. No chyba, że chce się przespać na oddziale i do ktg się podłączyć. No żeśmy się nie zrozumieli ja myślałam że dzisiaj to dzisiaj, w sensie w ciągu dnia, a tu się okazuje że powinnam hyć rano, nie jestem z IP ani na cito więc po południu nic by mi nie zrobili, jedyne co poleżałabym sobie. Jutro punkt 8 rano mam być w szpitalu, zostałam uprzedzona też o tym, że położne dadzą mi popalić za ten dzień spóźnienia, więc fajnie. No i mam jechać jakby coś się działo czyli standard. Nawet mnie lekka panika ogarnęła że może by pojechać dla spokoju, ale w sumie bez sensu, ruchy czuję, wody mam czyste, łożysko ok, iść żeby leżeć to mija się z celem. Jutro mi na cito zrobią krew, a rodzić mam i tak po południu. Aha i żreć mi nie wolno zbyt dużej kolacji. 

Jestem dziś spokojniesza, posprawdzałam wszystko, dokumenty, torbę, torebkę, leki i jakoś tak psychicznie wszystko ze mnie zeszło. Może faktycznie potrzebowałam tego dnia dłużej, a może powoli oswajam się z tym wszystkim. Nie wiem. Ale ulżyło mi że dziś nie muszę jechać i obym nie musiała. Co to za jakieś dziwne zwyczaje że trzeba się rano stawiać, ja o 11 dopiero wstałam bo do 4 spać nie mogłam.

Normalne:) przyjęcia są rano. Popołudniu i wieczorem to tylko nagłe przypadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No a ja nie wiedziałam, jeszcze wczoraj nawet wam pisalam ze pojde po obiedzie. Druga sprawa, ze zmylil mnie ginekolog bo jak dawal mi skierowanie to mowil ze moge juz isc jak chce, a to bylo w poludnie, czyli jakbym chciala to bym i wczoraj mogla sie polozyc. I stad wlasnie moje dzisiejsze przekonanie, ze pojde po obiedzie😂

No to sobie ten jeden dzień jednak wywalczyłam nieswiadomie, za co pewnie jutro czeka srogi op...rdol.

Edytowano przez roztargniona09

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale jest i plus, bo wczoraj załamana nie myślalam o jedzeniu tzn doszłam do wniosku, że nic nie bede brała do szpitala do jedzenia, bo mam doła a dziś sobie wałówę naszykowalam jakbym szła na głodzenie jakieś. W durnym łbie nie przyszło mi na myśl że raczej za wiele to jabżreć nie bedę mogła, a już naleśniki chciałam pakować i kurczaka😂 Ale przynajmniej trochę przekąsek kupiłam i uwaga 3 litry soku, 4 butelki wody, sześciopak coli i jakieś 2 lemoniady. No fajnie jak mi to przywieźli do domu, mniej fajnie się zrobiło jak to spakowałam i udzwignąc nie mogłam😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, roztargniona09 napisał:

Ale jest i plus, bo wczoraj załamana nie myślalam o jedzeniu tzn doszłam do wniosku, że nic nie bede brała do szpitala do jedzenia, bo mam doła a dziś sobie wałówę naszykowalam jakbym szła na głodzenie jakieś. W durnym łbie nie przyszło mi na myśl że raczej za wiele to jabżreć nie bedę mogła, a już naleśniki chciałam pakować i kurczaka😂 Ale przynajmniej trochę przekąsek kupiłam i uwaga 3 litry soku, 4 butelki wody, sześciopak coli i jakieś 2 lemoniady. No fajnie jak mi to przywieźli do domu, mniej fajnie się zrobiło jak to spakowałam i udzwignąc nie mogłam😂

Z tego wszystkiego to bym tylko wodę wzięła. Wiem że ty masz CC ale mój ostatni poród trwał bardzo długo. Jak mi po wszystkim dali gorącą zupę to byłam wniebowzięta i w życiu mi tak jak wtedy krupnik nie smakował🤣🤣🤣🤣 Na sali poporodowej to się cieszyłam że mam swoje przekąski bo na tym szpitalnym wikcie to ciężko by bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Biorę wodę i colę, ale nie szesciopak, 2 puszki wezmę. Z przekąsek biorę kabanosy, trochę dosłownie owoców, pomidorki koktajlowe i czipsy bo mnie wzięło, że będę ich potrzebować chociaż nie wiem dlaczego. 

Pojawiła się ekscytacja, już nie mam takiej deprechy jak wczoraj, jest ciekawosć i taka chęć by ta noc już minęła. Już się nie boję ciężarnych, karaluchów i pustej macicy😂 Jakbym mogła to bym już jechała, ale wiem, że to mija się z celem. Waliza spakowana już przy drzwiach, do tego torba z kocem (no na uj mi ten koc nie wiem, ale musiałam go dziś spakować bo czułam że go potrzebuje), ręcznikiem i czymś co mi się na pewno nie.przyda czyli wielkim puchatym szlafrokiem😂 No i do torby jedzonko i picie. Jestem spakowana bez ładu i składu, tu waliza z bielizną i koszulami, tam torba z wyprawką zimową. O boże, idę pakować najważniejsze, czyli sztućce. Zawsze zapominam w Polsce o kubku i sztućcach i potem mi wstyd, że taki biedak ze mnie😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Biorę wodę i colę, ale nie szesciopak, 2 puszki wezmę. Z przekąsek biorę kabanosy, trochę dosłownie owoców, pomidorki koktajlowe i czipsy bo mnie wzięło, że będę ich potrzebować chociaż nie wiem dlaczego. 

Pojawiła się ekscytacja, już nie mam takiej deprechy jak wczoraj, jest ciekawosć i taka chęć by ta noc już minęła. Już się nie boję ciężarnych, karaluchów i pustej macicy😂 Jakbym mogła to bym już jechała, ale wiem, że to mija się z celem. Waliza spakowana już przy drzwiach, do tego torba z kocem (no na uj mi ten koc nie wiem, ale musiałam go dziś spakować bo czułam że go potrzebuje), ręcznikiem i czymś co mi się na pewno nie.przyda czyli wielkim puchatym szlafrokiem😂 No i do torby jedzonko i picie. Jestem spakowana bez ładu i składu, tu waliza z bielizną i koszulami, tam torba z wyprawką zimową. O boże, idę pakować najważniejsze, czyli sztućce. Zawsze zapominam w Polsce o kubku i sztućcach i potem mi wstyd, że taki biedak ze mnie😂

Musisz zabrać własne sztućce? O.o u mnie w szpitalu dawali nornalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dają w każdym, ale pytają czy ma się własne. Ciebie nie pytali? Mnie zawsze w Polsce pytali, od lat i to się nie zmieniło jak byłam ostatnio, to pytanie nie wiem dlaczego ale mnie upokarza😂

W ogóle nie wiem czy pamiętacie mój dawny temat co zabrać do szpitala to też niepotrzebnie panikowalam, bo dostałam we właściwym czasie kartkę od położnej co mam wziąć, dla dziecka to praktycznie nic, lista dotyczyła bardziej mojej osoby. No i nie było na niej na kubka i sztućców to się zdziwiłam i zapytałam. Odpowiedziała mi, że niezręcznie ich o tym informować oficjalnie, ale dobrze jak pacjent ma własne. Im niezręcznie, mi niezręcznie, boże kubek, łyżka i widelec- tylko w Polsce takie dylematy. Spakowałam żeby chociaż raz w życiu w szpitalu honorowo odpowiedzieć, że mam własne. Laktatora swojego mieć nie można, ale łyżkę masz mieć, cyrk po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wylądowałam na neurologii i do dziś pamiętam jak leżałm na korytarzu i roznosili śniadanie i baba mi te sztućce rzuciła, że mało mi widelcem oka nie wybiła. Teraz jak byłam to kubek wzięłam a o sztućcach zapomniałam, to baba od posiłków wredna lała mi w ten kubek bez opamiętania, rano słodki ulepek czyli herbatę, a potem bo tego nie piłam lała kompot. Ja w kubku sobie wapno rozpuściłam, przylazło babsko i je.b mi w ten kubek kompot, a byłam na cukrzycowej wtedy więc nie powinna mi podawać w ogóle tego. I nie pomagało zakrywanie kubka chusteczką, teraz biorę dwa kubki na wszelki wypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie można swojego laktatora, w razie czego dają szpitalny. Butelek swoich też nie można, dziecko jeśli ma być na mm to dostaje swoją szpitalną buteleczkę i ta butelka już należy do dziecka tzn dostajemy ją do domu i ewentualnie potem dokupujemy identyczną, bo wiadomo, że jedna to za mało. U mnie jak w każdym szpitalu jest propagowane kp, ale bez nacisku, położna mówiła, że niektóre mamy nie chcą karmić piersią i jeśli nie dają się przekonać (czyli pewnie jakaś pogadanka jest) to nie karmią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale w UK to żaden standard, że pytają. Moja przyjaciółka rodziła dwójkę w UK i przy pierwszym nie chciała karmić i nacisk był no i ją ostatecznie przekonali, ale w UK jest inaczej, bo rano rodzisz, a wieczorem jesteś w domu wiec te naciski to zaledwie parę godzin. W Polsce musisz leżeć 3 doby obowiazkowo.

Nie jestem już na diecie od jakiegoś czasu, colę piję rzadko a i tak jak już to zerówkę. Biorę bo mi pomaga na wymioty. Innych napoi brać nie zamierzam prócz wody.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Dają w każdym, ale pytają czy ma się własne. Ciebie nie pytali? Mnie zawsze w Polsce pytali, od lat i to się nie zmieniło jak byłam ostatnio, to pytanie nie wiem dlaczego ale mnie upokarza😂

W ogóle nie wiem czy pamiętacie mój dawny temat co zabrać do szpitala to też niepotrzebnie panikowalam, bo dostałam we właściwym czasie kartkę od położnej co mam wziąć, dla dziecka to praktycznie nic, lista dotyczyła bardziej mojej osoby. No i nie było na niej na kubka i sztućców to się zdziwiłam i zapytałam. Odpowiedziała mi, że niezręcznie ich o tym informować oficjalnie, ale dobrze jak pacjent ma własne. Im niezręcznie, mi niezręcznie, boże kubek, łyżka i widelec- tylko w Polsce takie dylematy. Spakowałam żeby chociaż raz w życiu w szpitalu honorowo odpowiedzieć, że mam własne. Laktatora swojego mieć nie można, ale łyżkę masz mieć, cyrk po prostu.

No ja leżałam z biegu więc nie miałam prawie nic i nikt nie krzyczał o własnych sztućcach 😄 kubek w sumie by się nam przydał, bo mąż mi herbaty robił, a te jednorazowe to kicha, ale ogólnie nie było źle. Ale ja byłam w jednym z mocniej doposażonych szpitali, nowszym i częściowo prywatnym, bo ma umowę z Medicoverem, więc może dlatego tak.

24 minuty temu, Julia32 napisał:

To jeszcze masz wymioty na koncowce ciazy? Wez tez jakis zdrowy posilek serio pisze porod to duzy wysilek ubywa krwi i co za tym spada poziom zelaza,w dodatku bedziesz zmeczona, niewiadomo czy dziecko bedzie spokojne itp. W rodzinie mojego partnera to inne kobiety nawet same gotuja pelnowartosciowe obiady dla kobiety co urodzila I to przez tydzien taka tradycje maja chyba nawet Islam tez tak zaleca, by gotowac zdrowe posilki dla kobiety,by jej organizm doszedl do siebie 

Ona ma cesarkę, wiesz? Po cesarce i tak od razu nic nie zje. A potem będzie miała szpitalne jedzenie. Weźmie sobie zdrowy posiłek to jej zdąży się zepsuć zanim go zje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Foko bo Ty byłaś z nagłym przypadkiem, w dodatku zagrażającemu życiu swojego i dziecka. Wtedy nikt o takie ...y nie pyta, ale jak się kładziesz normalnie to zapytają na bank. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, roztargniona09 napisał:

Foko bo Ty byłaś z nagłym przypadkiem, w dodatku zagrażającemu życiu swojego i dziecka. Wtedy nikt o takie ...y nie pyta, ale jak się kładziesz normalnie to zapytają na bank. 

A nie wiem, jak dojdę do takiego etapu to zobaczę i dam znać 😂

U mnie ogólnie było dziko z jedzeniem, pierwsze dwa dni dawali mi śniadanie dopiero koło 11 po obchodach, bo ciągle nie wiedzieli czy będą mnie ciąż czy nie. Nikt nie zapytał ofc co ja na to, bo i po co, tylko lekarze starsi z drugiej zmiany przychodzili i mówili, żebym się nie zgadzała. A jak już jedzenie mi przynosili, to kładli tak, że nie miałam jak po nie sięgnąć, bo było za wysoko, a ja nie mogłam się ruszać. Więc czasami miałam jedzenie 2h na szafce bo czekałam na męża, żeby mi pomógł i zrobił kanapkę albo pokroił obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sztućce są dostępne szpitalne, ale faktycznie pytają, bo trzeba pacjentowi to po prostu przynieść. Ogólnie lepiej mieć swoje. 

Co do jedzenia, to oddziały położnicze są dobrze karmione. Nie narzekałam na jedzenie w swoim szpitalu. Ani na położniczym, ani na innym oddziale. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dam znać jak jedzenie chociaż dzisiaj to ja chyba do popołudnia na patologii będę. Nie wiem nawet. Ale już wykąpana, kawę piję i będę ruszać. Teraz mam dziwne obawy że mnie nie przyjmą😂

Co do jedzenia, na położniczym nie leżałam, ale inne obskoczyłam i wszystko to samo, ani się tym nie najesz ani nie posmakujesz. Mnie rozwaliło to, że ostatnio jak byłam to z racji ciąży przysługiwała mi dziennie jedna kromka więcej chleba😂 Nie narzekałam tam na jedzenie, bo studenciaki mnie dokarmiali, ale narzekano, że ja nic nie jem, a to było po prostu niesmaczne no i wielu produktów nie mogłam wtedy jeść. Gdyby nie kochani studenci to bym pewnie więcej jadła, z głodu oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale z tymi sztućcami to głupota, jak mają własne to dlaczego pytają pacjenta? Jeszcze nigdy w żadnym kraju nie spotkałam się z takim absurdem. Żal im tych kubków, łyżek i widelców? Dobrze, że talerzy nie wymagają żeby przynieść. 

Jeszcze co do stawiania jedzenia to wiem Foko o czym piszesz. Gdybym ostatnio była osobą nieruszającą sie to mogłabym te "pyszności" wąhać jedynie. I zjeść też kij wie jak, na łózku tylko zostawała opcja lub na stojąco jak upomniałaś babę od żarcia by nic do kubka ci nie wlewała, wtedy po złości zostawiała ci jedzenie na szafce półtora metra od łóżka😀 Szkoda, że w Polsce tak marnie z tymi posiłkami, ech marzy mi się jak u siebie mogłam wybrać z karty niczym w restauracji.

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Dam znać jak jedzenie chociaż dzisiaj to ja chyba do popołudnia na patologii będę. Nie wiem nawet. Ale już wykąpana, kawę piję i będę ruszać. Teraz mam dziwne obawy że mnie nie przyjmą😂

Co do jedzenia, na położniczym nie leżałam, ale inne obskoczyłam i wszystko to samo, ani się tym nie najesz ani nie posmakujesz. Mnie rozwaliło to, że ostatnio jak byłam to z racji ciąży przysługiwała mi dziennie jedna kromka więcej chleba😂 Nie narzekałam tam na jedzenie, bo studenciaki mnie dokarmiali, ale narzekano, że ja nic nie jem, a to było po prostu niesmaczne no i wielu produktów nie mogłam wtedy jeść. Gdyby nie kochani studenci to bym pewnie więcej jadła, z głodu oczywiscie.

Mnie całkiem smakowało jak już miałam jak jeść 😄 chociaż zwykle dostawałam chłodne, a ja to z tych, którym zupa musi na talerzu parować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, roztargniona09 napisał:

Ale z tymi sztućcami to głupota, jak mają własne to dlaczego pytają pacjenta? Jeszcze nigdy w żadnym kraju nie spotkałam się z takim absurdem. Żal im tych kubków, łyżek i widelców? Dobrze, że talerzy nie wymagają żeby przynieść. 

Jeszcze co do stawiania jedzenia to wiem Foko o czym piszesz. Gdybym ostatnio była osobą nieruszającą sie to mogłabym te "pyszności" wąhać jedynie. I zjeść też kij wie jak, na łózku tylko zostawała opcja lub na stojąco jak upomniałaś babę od żarcia by nic do kubka ci nie wlewała, wtedy po złości zostawiała ci jedzenie na szafce półtora metra od łóżka😀 Szkoda, że w Polsce tak marnie z tymi posiłkami, ech marzy mi się jak u siebie mogłam wybrać z karty niczym w restauracji.

Pytają, bo u nas tak się utarło, że jak się idzie do szpitala, to trzeba wziąć sobie swoje sztućce. I tylko nieliczni pacjenci nie mają swoich łyżek. To nie tak, że szpital nie chce dać, to pacjenci nie chce jeść szpitalnymi i przynoszą swoje. Może chodzi o to, że jak to są szpitalne sztućce, to są pozarażane, bo sami chorzy nimi jedzą? Nie wiem skąd się to wzięło, bo przecież to jest wszystko wyparzane, tak jak odkażania jest pościel, szlafroki itd. 😆

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej, laski leżę, jest super. Nikt na mnie nie krzyczał, przyjęto mnie wręcz jak ksieżną, oddział super, czyściutko, pachnąco, personel miły bardzo i opiekuńczy. Sale dwuosobowe. Nie było się czego bać.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, roztargniona09 napisał:

Hej, laski leżę, jest super. Nikt na mnie nie krzyczał, przyjęto mnie wręcz jak ksieżną, oddział super, czyściutko, pachnąco, personel miły bardzo i opiekuńczy. Sale dwuosobowe. Nie było się czego bać.

I 🎸.

7 minut temu, roztargniona09 napisał:

A o sztućce pytali i o kubek😂

Mówiłam? Ha ha ha. Mogli nie pytać, a niech się pacjent upomni jak nie ma 😁 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lezalam w roznych szpitalach w pl, i tylko w malych miastach oczekują że pacjent ma ze sobą sztucce. W duzych dobrych wojewódzkich szpitalach tego nie ma. Za granicą nie lezalam, więc nie wiem. 

Co do planowanego pobytu - to jasne, ze trzeba pojawić się przed południem. Ja jak dostalam skierowanie w czwartek to bilam sie ze soba myslami jechać w piątek czy nie jechać? Stwierdzilam ze na weekend nie będę jechać 😂 pojechalam w poniedziałek w południe. O 13 przyjeli mnie na oddzial, i czekal nawet na mnie obiad. Wszyscy przemili, polozne ktore mnie przyjmowaly mlode, wyluzowane laski, zlapalysmy wspolny vibe więc lałysmy ze smiechu 🙂 lekarz tez byl świetny, mowil ze nie potrzebnie, ze luzik, ze zaprosi mnie za tydzien jak nie urodzę przez ten czas. Trafiłam na super zmianę, za pare dni jechałam juz z 7 cm, i jedna polozna btla stata i wredna, druga mloda i rowniez przemila, dzieki niej nie pękłam, a lelarza widzialam tylko przy badaniu przy przyjmowaniu na oddział. Aha, i jak urodzilam to. Wpadl zapytac o imię syna, powiedział ze same chlopaki dzis, i ze wojna będzie. Jakby zgadł. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja w duzym mieście leżę i zawsze leżałam w dużych i o sztućce pytają. 

Nie popiszę jednak, bo mam małe w inkubatorze i jestem zestresowana chociaż mnie uspokajają, że nic się nie dzieje. Ja sama dopiero dochodzę do przytymności, trochę wczoraj potraciłam przytomność i ciężka noc za mną. Byłam późno bardzo cięta, ledwo pamiętam nockę tylko że mi dziecko raz przynieśli do przytulenia, a tak nie mam z dzieckiem kontaktu.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, roztargniona09 napisał:

Ja w duzym mieście leżę i zawsze leżałam w dużych i o sztućce pytają. 

Nie popiszę jednak, bo mam małe w inkubatorze i jestem zestresowana chociaż mnie uspokajają, że nic się nie dzieje. Ja sama dopiero dochodzę do przytymności, trochę wczoraj potraciłam przytomność i ciężka noc za mną. Byłam późno bardzo cięta, ledwo pamiętam nockę tylko że mi dziecko raz przynieśli do przytulenia, a tak nie mam z dzieckiem kontaktu.

Gratulacje. 😁

Jestes mama.  Ja wiem, ze nie spodoba Ci sie to co napisze, bo kazda matka chce miec swego noworodka przy sobie ale ciesz sie z tych chwil kiedy mozesz spokojnie dochodzic do siebie. Pozniej dadza Ci dziecko i znajac nasze szpitale zostawia sama sobie. Pocieta, obolala, ledwo sie ruszajaca i muszaca ogranac opieke nad dzieckiem pomimo tego wszystkiego. Spij ile mozesz i zbieraj sily. Twoj maluszek szybko bedzie z Toba.  Zapewne inkubator to tylko chwilowa potrzeba. Porozmawiaj na spokojnie z lekarzem by Ci wszystko wytlumaczyl co sie dzieje z dzieckiem bo Cie stres zjada. Nie jest to dobre dla Ciebie. Szczesliwa mama to szczesliwe dziecko. Vos w tym powiedzeniu jest.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje 💕 odpoczywaj. 

Przykro ze malenstwo w inkubatorze, i ze widzieliscie sie tylko raz... Trzymam kciuki za was. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam wczoraj w nocy z pediatrą, na tyle na ile mogłam tzn pedistra mnie informował a ja pół przytomna kiwałam głową. Dziś od rana wpadłam w panikę czy dziecko żyje, uspakajono mnie już, że to obserwacja, ale niestety nie wszystko wczoraj poszło z planem tzn była sytuacja już kryzysowa i żywe dziecko mam dzięki naprawdę dobremu profesorowi. Mój ginekolog dał ciała na całego, jeśli coś mi się stanie z dzieckiem to pociągnę go do odpowiedzialności. A spanikowana jestem, bo dziecko dostałam na chwilę po cięciu po czym zemdlałam, potem w nocy na chwilkę bo nie dałam rady nawet potrzymać to położna mi podstawiła na chwilę do przytulenia, a dziś od rana nie mogę się dziecka doprosić i się tym strasznie stresuje.

  • Sad 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nie, kaza mi jesc a o dziecku nie mowią. Zaraz dostanę szału, coś musi być nie.tak, mówią w kółko ze przyjdzie pediatra i mi udzieli informacji. Od rana to słyszę, a póki co był u mnie tylko jakiś fajny ginekolog, który jak to powiedział jestem pod najlepszą opieką z dzieckiem. Gdyby nie ta sytuacja z brakiem malucha przy mnie to naprawdę na szpital nie ma co narzekać. Mimo tych sztućców to wypasiony jest, niejeden prywatny móglby się schować, a byłam na patologi, porodówce, sali operacyjnej i teraz nie wiem gdzie jestem ale pokoje są już jednoosobowe. Przyniesli mi przewijak dla dziecka mam nadzieje ze to dobry znak. Chociaż ja do opieki jeszcze się nie nadaje. Tak poza tym to się zdziwili że mam swoje pampersy i chusteczki. Podkłady dają swoje dobre, koszule dają swoje, nie wiem po co brałam tyle rzeczy, nawet majty na pozniej jednorazowe mi przyniesli chociaz tez mam swoje. A w lazienkach procz mydła nawet są zele pod prysznic. Boze niech mi juz pokazą dziecko i mnie postawią bo marzę zeby sie wykąpać.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nie, kaza mi jesc a o dziecku nie mowią. Zaraz dostanę szału, coś musi być nie.tak, mówią w kółko ze przyjdzie pediatra i mi udzieli informacji. Od rana to słyszę, a póki co był u mnie tylko jakiś fajny ginekolog, który jak to powiedział jestem pod najlepszą opieką z dzieckiem. Gdyby nie ta sytuacja z brakiem malucha przy mnie to naprawdę na szpital nie ma co narzekać. Mimo tych sztućców to wypasiony jest, niejeden prywatny móglby się schować, a byłam na patologi, porodówce, sali operacyjnej i teraz nie wiem gdzie jestem ale pokoje są już jednoosobowe. Przyniesli mi przewijak dla dziecka mam nadzieje ze to dobry znak. Chociaż ja do opieki jeszcze się nie nadaje. Tak poza tym to się zdziwili że mam swoje pampersy i chusteczki. Podkłady dają swoje dobre, koszule dają swoje, nie wiem po co brałam tyle rzeczy, nawet majty na pozniej jednorazowe mi przyniesli chociaz tez mam swoje. A w lazienkach procz mydła nawet są zele pod prysznic. Boze niech mi juz pokazą dziecko i mnie postawią bo marzę zeby sie wykąpać.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×