Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

inki - nie żałuj, nie wolno żałować....pomyśl, że to co nas nie zabije to nas wzmocni ;) następnym razem będziesz mądrzejsza o to własnie doświadczenie życiowe...jak każda z nas zresztą;) niezłą masz stopę Milky- niezadużą taką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inki, Ty masochistko ;-) mało to się już nacierpiałaś? Ja tam nie będę się biczować ani klęczeć na grochu. I bez grochu sięgam ;-) ;-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
echh... dzieki jeszcze raz skarbuszku, 24,5 - w opadzie, a 38... na bacznosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inki ja Cie nie potepiam chociaz uwazam, ze niepotrzebnie to zrobiłas. ( Ale do potepiania od tego droga baaardzo daleka:-) ) To był ich zwiazek i ich sprawą jest go zakończyc. Takie jest moje zdanie. Tym bardziej ze dałaś mu jakieśtam terminy. Ale - może sie jeszcze wszystko wyjaśni. Może go to w końcu zmobilizuje do określenia sie czego własciwie chce. I przestanie się bawic życiem dwóch kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie mialam pisac,ze samo wejscie w taki układ jest juz zdeptaniem czegos,wejsciem w cudze zycie.A ktora z nas zapanowała nad tym momentem \"wchodzenia\"? Co? Zadna.Ja jak sie juz wpieprzylam,to przyjęlam postawę,ze zrobie wiele,aby się udalo.Nigdy jednak nie zaangazowałabym się,gdyby on miał dziecko,i gdyby jego zona była swieta (nie była,tez kogos miala..)...Czy to są pazury?.. Uznałam,ze wiele do zdeptania juz nie ma.A pozniej,ze walczyc tez nie ma o co.Juz nie ma... Poza tym,kazda sobie wybiera sentencje odpowiednią do aktualnej sytuacji.....Pewnie wszystkie mamy racje. Milky-to ze miłosc sie konczy,nie znaczy ze jej nie było....Dzis tak wlasnie mysle.Mam juz swoje lata,ale to jemu pierwszemu wlasnie rok temu powiedziałam,ze kocham.I tak wtedy czulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M., oj przecież muszę sobie dorobić jakąś teorię. Niestety krawat pasi do reszty. Nigdzie se dziś nie grzebie, nie beka... no może pierdzi. W stołek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mariella, masz rację...każdy przypadek jest inny...i za Szymborską... Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mariella ja podobnie. Też gdyby mial dzieci - nie weszlabym w to. ( chociaż z drugiej strony - o swoich dzieciach to głównie ONI powinni myśleć :-) ) U mnie jest podobnie jak u Ciebie ( to Ty pisalaś ze rodzice i przyjaciele wiedzą, tak?) O nas tez sporo osób wie, po obu stronach. Nikt nie potępia ( aż mnie to dziwi, ze osoby które same są ŻONAMI akceptują taki stan rzeczy) Może dlatego, że znają (niektórzy) TAMTĄ panią - mamy trochę wspólnych znajomych a ona do szczególnie miłych osób nie należy.. Nawet my się ze dwa razy gdzieś u znajomych spotkalysmy. A moze po prostu mają gdzieś cudze sprawy i nie chcą się wtracac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Szymborska - to Szymborska. Wolę to... \"Podziękowanie\" Wiele zawdzięczam tym, których nie kocham. Ulgę, z jaką się godzę, że bliżsi są komu innemu. Radość, że nie ja jestem wilkiem ich owieczek. Pokój mi z nimi i wolność mi z nimi, a tego miłość ani dać nie może, ani brać nie potrafi. Nie czekam na nich od okna do drzwi. Cierpliwa prawie jak słoneczny zegar, wybaczam, miłość nie wybaczyłaby nigdy. Od spotkania do listu nie wieczność upływa, ale po prostu kilka dni albo tygodni. Podróże z nimi zawsze są udane, koncerty wysłuchane, katedry zwiedzone, krajobrazy wyraźne. A kiedy nas rozdziela siedem gór i rzek, są to góry i rzeki dobrze znane z mapy. Ich zasługą, jeżeli żyję w trzech wymiarach, w przestrzeni nielirycznej i nieretorycznej z prawdziwym, bo ruchomym horyzontem. Sami nie wiedzą, ile niosą w rękach pustych. \"Nic im nie jestem winna\" - powiedziałaby miłość na ten otwarty temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skarbuszku czy Ty to wszystko na pamięć znasz?..I w razie potrzeby piszesz?:) Milky,cos mi sie własnie tak zdawało ze Ty chwilowo zatraciłas ostrosc spojrzenia i sama sobie starasz się troche nakłamac.Ma to swoje zalety i spelnia wiele terapeutycznych funkcji.:) Jak Ci przejdzie to wiesz....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj ani zonaty ani dzieciaty. tez bym tego nie zniosla. a i tak boli bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mariell, ja to robie tak...ctrl+c a potem ctrl+v ;) Żeby tak z czyms innym mozna było zrobić...kopię gościa bym sobie zrobiła i bylby tylko mój, mój, mój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mariell, ja to robie tak...ctrl+c a potem ctrl+v ;) Żeby tak z czyms innym mozna było zrobić...kopię gościa bym sobie zrobiła i bylby tylko mój, mój, mój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Organika,tak,to ja:) Jak zaczynalam ogłaszac o tym swiatu to czekałam na slowa potepienia,na stukanie się w łeb,na specyficzne spojrzenia...Nic z tych rzeczy.Wszyscy rozumieli.Nawt ktos bardzo \"praworządny\" i wierny swemu męzwoi powiedział \"masz swoj rozum,wiesz co robisz,ja wiem,ze nic głupiego nie zrobisz\". Ach,jaka to była pochwała dla mego charakteru...;) Rodzice.....Ze w zyciu jest roznie,ze lepiej sie rozejsc niz marnowac zycie na kłótniach,ze zaakceptuja kazdy mój wybór. Szok totalny. A później się - jak wspomniałam - rypło.Juz chyba wszyscy zapomnieli... Gdyby miał dziecko,nie wlazlabym w to,bo mala niewinna istota nie zasługuje na stres tego rodzaju.Wtedy czułabym sie odpowiedzialna.Za zone sie nie czułam,dziecko uwazam jest wartoscią nadrzędną....Nade wszystko.Choc sama go nie mam-tak mysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A na \"zdradzonych\"poczytacie, że \"ona mi go odebrała\" Odbiła mi meża\" Tak jakby ktoraś z nas miała na to jakikolwiek wpływ:( Jakiekolwiek decyzje należą - to do ewentualnych czytających ŻON - do Pana i Władcy. Nawet jeśli któraś zdesperowana postawi ultimatum - to i tak tylko od faceta zależy co zrobi. A prawda jest taka, że chyba większość \"trzecich\" ultimatum się boi, bo straci nawet te namiastkę którą ma. Ja mu ultimatum nie postawię bo uwazam, że to jego życie i jego decyzja. Po co mam za parę lat usłyszeć ze coś \"wymusiłam\". Ja mogę decydować tylko o swoim zyciu - jak mi będzie już nie do wytrzymania - podejmę decyzje o odejsciu. I to wszystko.* * Jak to się łatwo mądrosci o podjeciu mojej decyzji o odejsciu od niego pisze. Szkoda tylko że z realizacją gorzej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to ja coś na poprawę nastroju :) Siedzi dwóch pijaczków w knajpie. Piją ostro. Około północy: - Wiesz stary, muszę już iść. - A daleko masz? - Nie, na Matejki, tu zaraz obok. - Taaaaa? Ja też mieszkam na Matejki. Dwanaście. - Co ty!? To jesteśmy sąsiadami. Ja pod dwójką na parterze. - Taaaaa? Zaraz... To JA mieszkam pod dwójką! - Chwila....... JACUŚ !???? - TATA???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jeden:) Pewien facet kupił sobie koguta. Przynosi go do domu i wrzuca do kurnika.Po tygodniu kury nie nadążają z produkcją jajek a od kurczaków facet dostaje żółtaczki. Postanawia więc koguta uspokoic i wrzuca go do stajni. Po miesiącu zaczynają latać pegazy....... Facet postanawia pozbyć się koguta i wyrzuca go na pustyni. Wracając do domu myśli: -Cholera, mogłem sobie z niego chociaż rosół ugotować. No i wraca po koguta na pustynię. Patrzy, a kogut leży sztywno jak kłoda na grzbiecie i ma język wywalony z dzioba. Facet pochyla się nad nim, żeby go zabrać, a kogut: -Spi.....laj, bo mi sępy płoszysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale kogut był z tego koguta, no no no... ;) A mnie się nic nie chce...jedyne co to...pokrzyczałabym sobie troszkę, oj pokrzyczałabym... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mad-dzieki;) Organika-nic na sile.Poczekaj az się wypali,nie zmuszaj sie do konczenia skoro i tak wiesz,ze to nie koniec,do znudzenia będę to powtarzac.Postawę masz znakomita.Tak trzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Qrde co was dzis tak wzięło??? Główne optymistki tego forum,Skarbuszek i Milky w takim dole??? Nie poznaje was...Skarbuszku,to drzyj się jak masz ochote,grunt to byc soba w kazdej sytuacji;)Ale pozniej wróccie do siebie,plissss......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo myśleć o odejściu to jedno, a zrobić to to drugie. I ciężko zdecydować się na ten krok. Ja uważam, że gdyby on nie zdecydował, a nie zadecydowaby, gdyby nie zadziałał pewnien bodziec, to dalej bym w tym trwała...i męczyła i siebie i swoją rodzinę...A tak - postawił mnie przed faktem dokonanym, powiedział \"koniec\" dla mojego ponoć dobra... Powiem Ci szczerze Organika - to bolało i boli jak cholera, A najbardziej bolało chyba to ,że to on to zrobił, że mnie zostawił, że to on zadecydował...dalej go kocham, ale uczę się żyć bez myśli o nim, bez wiadomości od niego, bez niego w ogole..i z każdym dniem jest coraz lepiej - naprawdę. Mam doły - to prawda, ale staram się... Tobie, Wam też sie uda...musi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie w dole, ja na górze lubiłam być...;) Jestem monotematyczna, wiem, wiem...ale tak mnie dzisiaj wzięło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×