Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

Mini klub dla miłośników zwierząt

Polecane posty

Gość blomba
nie wiem czy każdy wet. mój tak. Dostałam kiedyś na przechowanie kociaka na 3 miesiące- miał strasznie zapószczony i śmierdzący pyszczek- wet.pod narkozą usunął mu zgniły ząb, a z reszty usunął kamień nazębny. Jeśli zdecydujesz się to poproś weta. żeby Ci opowiedział co się bedzie działa ze zwierzakiem podczas wybudzania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blomba//:) witaj. Nigdy nie miałam kota to nie wiem jak to jest z dziećmi, ale może warto już teraz jakiegoś kotka przygarnąć,myślę, że jak będzie musiał to się przywyczai do dziecka. shirusia//😭 kochana!! ❤️❤️❤️❤️ ja nie umiem nic napisać :( 👄👄👄 pozdrawiam wszystkich!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ledwo zyje. Mam dlosc w zeszlym roku pozegnalam ukochana osobe w tym mego ukochanego psa. Kochalam mojego kochanego Bossa sami zreszta wiecie. Bosik kocham Cie. Kiedys sie spotkamy. Emmi Ty masz duzo zwierzat. Jak zapomniec ten bol, jak tak nie plakac za nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shirusia//:) Nie ma recepty na to, tak jak odchodzą bliscy ludzie i w końcu godzimy się z tym, że są z nami w innej formie, tak samo jest z naszymi wiernymi przyjaciółmi... nawet, częstotliwość pojawiania się śmierci nie hartuje :( Czy łudzenie się, że mniej się cierpi po stracie tylko gryzonia czy innego niby mniej kontaktowego i krócej żyjącego przyjaciela- to nie prawda, cierpi się tak samo, czy przyjacielem naszym jest pies, kot, ptaszek, świnka, chomik, szczurek czy rybka... bo to jest ktoś kogo kochaliśmy... Z 9 chomików mam już tylko 3, nie rozpisywalam się za bardzo, ale to straszne przeżycie i wiem, że nim skończy się ten rok nie będzie już żadnego... kwiatuszku, gdyby była recepta wierz mi rozgłosiłabym to już dawno, trąbiłabym o niej gdzie się tylko da... ale nie ma... tulu...👄tulu...👄...tulu...👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie pomyślałam, że może pytasz co ja robię w takim momencie... ja?... siedzę po kątach i płaczę z pustą klatką na kolanach... i czekam tygodniami aż przestanie tak bardzo boleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Troche mnie nie bylo bo zaatakowal mnie wyrostek i bylam w szpitalu. Przede wszystkim-Shirusia-bardzo bardzo wspolczuje,przykro mi ze to sie tak skonczylo.Trzymaj sie cieplutko🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shirusia! Kochana, tak Ci współczuję i mocno przytulam! Trzymaj się! Blomba Dzięki za info o weterynarzu, ale mam nadzieję, ze Niunidło uniknie znieczuleń...jest coraz starsze - siwiutkie na pysku - a raz jak weterynarz go znieczulił, to aż przykro było patrzeć...Ale z ząbkiem coś będzie trzeba zrobić... pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna 45
DZIEWCZYNY kOCHANE!!! Nie było mnie tylko kilka dni, a tu takie straszne rzeczy!!!!!:-( Trzymajcie sie jakoś, wspólczuję z całego serca, tez niedawno zegnałam Lalusię-kotke moich rodziców ,ale tez i i moja przecież....Wiem , jaki to ból....... Jedyne pocieszenie,że nie cierpia,że biegają z innymi zwierzakami w zielonej zawsze dolinie.... I to,że przezyły swoje zycie kochane , przy boku przyjaciela w postaci człowieka, często rozpieszczane i chołubione....tylko te mysli, pozwalały mi sie wygrzebać po starcie kotki..... Ściskam mocno!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shirusia - bardzo mi przykro. blomba - nie wiem jak jest z kotami, z psem jest tak, że jest zazdrosny, ale zarazem akceptuje i kocha nowego członka stada. Ale z dzisjejszym doświadczeniem, to albo najpierw miałabym dziecko, albo z dzieckiem poczekałabym aż Miśka podrośnie. Szczeniak i dziecko - to jak nie masz pomocy, kogos kto wypowadzi psa np, ciężko jest pogodzić. Szczeniaczek też wymaga uwagi, zabawy i okazywania mu dużo miłości, a dziecko jest tak absorbujące, że nie masz już dla niego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blomba
ruminka nie na za co ;) majaja dzięki za odp. na pieska jeszcze dłuuuuugo się nie zdecyduje - będe mieszkać w bloku - ja jestem z tych co pieska to tylko z ogródkiem, bo jak pieska to już dużego - labradorka itp. A o kociakach w mieszkaniu zawsze marzyłam. A że pracuje i mój chop też to jak kociak to i drugi do towarzystwa, żeby ten pierwszy nie czół sie samotny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shirusia biedactwo trzymaj się jakoś. Ja doskonale wiem co przeżywasz, bo ja przeżywam to codziennie od nowa. ale trzymaj się i bądź dzielna. Niebędę pisała ci, ze ból z czasem minie i czas łagodzi rany, bo w moim przypadku tak niejest, z dnoia nadzień jest gorzej i coraz bardziej tęsknie. Ale wiem że wkońcu spotkam sie z Tigusią i będziemy szczesliwe juz na zawsze , więc nieżegnaj się ze swoim przyjacielem na zawsze bo przecież bedziecie razem na wieki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kochani:) Powiem szczerze, że mnie jakoś tak na wspominki się zebrało i trudno było mi coś piać... Jest to bolesny okres, wiadomo, ale dodam tak od siebie, że z obserwacji na psach wlaśnie, mam pewne zdanie, że jednak człowiek jakoś sobie radzi po stracie czworonożnego przyjaciela, może dlatego, że to świat człowieka? Ale kiedy to pies przeżywa swego dwunożnego przyjaciela dochodzi do tragedii, jeśli jeszcze ten pies jest staruszkiem :( To są niesamowicie przykre historie. Bardziej niż z Urwisiem jestem związana z Piękną, która jak przystało na młodą seniorkę ma już pysio oszronione wiekiem i doświadczeniem i też jakoś tak... jak pomyslę... ale staram się nie myśleć. Przyjaciele odchodzą ale życie toczy się dalej, nie wiem, czy chciałyby abyśmy zamierali w rozpaczy, czy przestawali być tymi wspaniałymi przyjaciółmi, którymi byliśmy dla nich. Dziś o Madame żółwiczce, o której jest na ogół najmniej, bo zima... pare dni temu obudziła się i ,,szantażuje,, nas :) Głodna!! pomimo, że mimo okresu snu, była dokarmiana, ale to tak 1 na 2 tygodnie, teraz nadrabia stracony czas. Pilnujemy, bo łatwo uledz a tylko krzywdę się zrobi, ale liczymy, że w naturalnym środowisku jadła by do woli, prawda? Więc staramy się jej aż tak bardzo nie ograniczać. Na razie zajęta jest uzupełniniem kalorii i jeszcze nie przypomniala sobie o letnim wybiegu, ale pewnie koło lutego znów będzie się domagać wypuszczenia na zielone, łono natury :) Miłego dnia zyczęwszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja jestem na granicy szaleństwa. Dziecko chore i nie obejdzie się bez antybiotyku, bo nie chce przejść. Miśka chora tzn. znowu ma ranę na szyi, ot se rozrapała czy co?? Bo nie wiem gdzie mogłaby się skaleczyć. Psyche jej siada? Mąż drugi tydzień na zwolnieniu na dziecko, więc kasy będzie dużo mniej, ale ćwiczenia rezerwy jak nad nim wisiały tak wiszą. W domu bajzel, bo bo powrocie z pracy raczej staram się mężą od chorego syna choć na chwilkę odciążyć więc o sprzątaniu mowy nie ma. I po co mi to było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majaja//:) W prawdzie nie rozumiem Twojej płenty na koniec, ale trzymaj się dzielnie i zabezpiecz się jakoś abyś sama niezaraziła się . Na poprawę samopoczucia 👄👄. Tak w wolnej chwili,w prawdzie mam duże braki na topiku i może pisałaś już o tym, ale skąd u Misi te rany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim, mam szpital w domu, więc wszystko postawione jest na głowie. W dodatku pełnia księżyca, kot w nocy w ogóle nie śpi, a przy okazji i ja. Jestem bardzo, bardzo zmęczona, a myślałam, że Nowy Rok zacznie się lepiej. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleśmy spadli, ledwo znalazłam :) No więc Miśka miała juz te rany latem, wtedy podejrzewaliśmy, że cos ja ugryzło i rozdrapała. Wtedy skończyło sie kołnierzem. Teraz pani weterynarz podejrzewa alergię pokarmową, ewentualnie ze strsu sobie drapie, ale to jest mniej prawdopodobne. Zwłaszcza że w jej rodzince są alergicy: mama i starsza siostra. Na specjalną karmę niestety nas nie stać, więc na razie leczymy objawowo, a potem się zobaczy. Emmi - miałam na myśli, że wszystko tak na raz: pies, dziecvko, własne mieszkanko do remontu. Do tego tak długo zwlekałam ze sterylizacja, aż Miśka cieczki dostała i czekaja mnie spacery z wózkiem i psem szarpiącym się na smyczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. U nas nudy.Jutro bede sie kontaktowac z dziewczyna ktorej ew.oddam swoje szczurki.Coraz ciezej mi z ta alergia.Od jutra zaczynam swoja podroz po lekarzach,troche mi sie nazbieralo.Az sie boje na sama mysl o wynikach.Bo dziwna rzecz sie stala-w szpitalnych badanich wyszlo mi 99% glukozy,a ja w sumie nie oddczuwam jakis niepokojacych objawow wskazujacych na cukrzyce,wiec pewnie bede musiala wszystkie badania powtorzyc.No i przepadla mi wizyta u pulmonologa a co najgorsze to w UP tez.Pewnie bede sie musiala rejestrowac jeszcze raz😠 Nie wspone juz o nerkach. A zwierzaki zwlaszcza Czarnula tez mi dala do wiwatu-pare dni temu pokazala sie w qpalu krew.Wystraszylam sie i polecialam do weta.Jak zwykle mialam pecha bo dyzur mial akurat wet ktorego staram sie unikac-to juz starszy pan,nie doslyszy,a pozatym bierze chyba najwiecej kasy ze wszystkich.Ale jak juz poszlam to powiedzialm o objawach,dostala na to jakis zastrzyk.Na razie jest spokoj.Ma niestety swierzba w uszach i przez to lzawilo jej ciagle prawe oko.Teraz codziennie jest przeprawa z zakraplaniem uszu.Ona tego poprostu nienawidzi.Dziadkowi nie mowilam o \"zespole falujacej skory\"bo sadze ze nie bedzie wiedzial o co chodzi.Zdecydowalam ze na kontrole pojde do swojego weta,dziadek pewnie i tak nie bedzie pamietal ze mialam przyjsc.Mysle ze powinien juz udac sie na zasluzona emeryture. Ktoegos dnia wracajac z zakupow zauwazylam ze za plotem jakis kot usiluje zjesc jakies miesko z pojemniczka,niestety ono zamarzlo i nie mogl w zaden sposob sobie z tym poradzic,a ze mialam akurat kilka puszek dla swoich kociastych to sie z tym dziczkiem podzielilam.Teraz sie strasznie mecze bo mysle ciagle czy osoba ktora go karmi na pewno dalej tam chodzi i daje mu jesc.Ja nie moge go dokarmiac stale bo zwyczajnie nie styknie mi kasy i jeszcze dodatkowo sie martwie czy ten kot ma gdzie sie schronic bo teraz takie mrozy sa straszne. Wiecie ja to chyba nie umiem zyc bez stresowo,zawsze cos sobie musze wymyslic do zamartwiania,zwykle to sa zwierzece sprawy.Wkurzam sie ze taka wrazliwa.Ludzim ktorzy sa obojetni pewnie latwiej sie zyje,przejda sobie obok takiego glodnego kota jakby go nie bylo a ja nocami o nim mysle.Glupio ten swiat jest ulozony. Pozdrawiam wszystkich🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) .... u nas jak na razie tylko zima czasem wrażeń przysparza. Dzisiejszy poranek był przepiękny biały i mieniący się iskierkami :) . Szkoda, że w ciągu dnia szadź się w większości osypała. Stworki super grzeczne może z nadejściem wiosny coś ciekawego wymyślą tj. coś śmiesznego a nie niebezpiecznego :). 👄 dla wszystkich 🌻 też i pieszczochy dla zwierzaczków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich Dawno nic nie pisałam bo u mnie i mojego psiaczka było wszystko okey aż do ostatniej niedzieli. Poszłam ze swoim Tytuskiem do weta na szczepienia okresowe i wszystko wyglądało normalnie, po wyjściu z kliniki wsiedliśmy do samochodu i przyjechaliśmy do domu trwało to może 10-15 min.Pod domem zwymiotował (u niego to częsty objaw jazdy samochodem) dlatego nic nie przeczuwałam ale nie chciał iść na spacer, tylko tak stał koło samochodu nie reagując na mnie i męża. Pomyśleliśmy, stres po wizycie u weta, mąż wziął go na ręce i przyniósł do domu. Tytus położył się na podłodze i mąż zaczął go głaskać i poczuł że Tytusek popuścił .Zanieśliśmy go do łazienki żebym go umyła i wtedy zaczeło się..... on się w tej wannie obsunął na łapach nie miał siły stać, mąż go z powrotem na ręce a on tak jak by zdechł ,łepek mu wisiał łapki zesztywniały. Słuchajcie my biegiem z nim z powrotem do weta, mąż jechał a ja go trzymałam, mówiłam cały czas do niego i błagałam żeby nas nie zostawił. On po przywiezieniu do kliniki natychmiast dostał zastrzyki, kroplówkę i wet stwierdził ,że to jest reakcja na jedno ze szczepień które wcześniej dostał. Jego stan był krytyczny miał białe białka, białe dziąsła, zwieracze puszczały, piane w ustach , zanikające tętno i bardzo nie równy oddech.Słuchajcie ja myślałam że one go nieodratują. Ale powoli powoli najpierw podniósł łepek a za chwilę sam wstał i wtedy dopiero wet powiedział do niego ...\"\"witaj wśród żywych\"\" Boże nigdy nie zapomnę tego całego zdarzenia, Tytusek już do siebie powoli zaczyna dochodzić ale mam wrażenie że to przeżycie trochę go zmieniło.Stał się spokojniejszy i pewnych zachowań które przed szczepieniami miał w zwyczaju jakby o nich trochę zapomniał. A może to tylko chwilowe i za parę dni całkiem wróci do normy. Dziewczynki wszystko to napisałam żebyście po każdym szczepieniu, zastrzyku przez jakiś czas obserwowały swoje zwierzaki bo można przeoczyć ten ostatni moment... a ja mogłam go przeczyć gdyby nie to że popuśił i trzeba go było umyć, byśmy go zostawili na tej podłodze żeby odpoczywał a on by nam poprostu zasnął i umarł.... Pozdrawiam was wszystkich i wasze ukochane zwierzaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć forumowiczki 🌻 Oj pięknie jest na świecie. A niektórzy nie lubią zimy. Ja uwielbiam. Pewnie dlatego, że nie mieszkam w mieście, gdzie zalegają zwały brudnego śniegu, gdzie jest ślisko i trzeba patrzeć nie tylko pod nogi, ale i w górę na metrowe sople, spadające z balkonów. W centrum Łodzi właśnie tak jest. Z ciekawyh rzeczy, dotyczących moich zwierząt muszę się pochwalić, że Baltazar nauczył się zapalać światło. Tak więc w nocy rządzi kot. Nie zapala tego górnego, gdzie kontakty są wysoko, ale zapala kinkiety. Pewnie zrobił to raz, zobaczył jakąś zmianę i teraz, jak małpka bawi się. Robi to wyłącznie w nocy. Muszę go pochwalić, że nic nie napsoił przy choince. Stała sobie ponad 3 tygodnie i kocio nie zrzucił żadnej bombki. Natomiast Sara ją raz przewróciła, bo zobaczyła coś przez okno i jak gwałtownie się ruszyła, skoczyła do drzwi, pociągnęła za sobą wszystkie kable, lampki wiszące na oknie i zribiła mały kipisz. Na szczęście straty były niewielkie. MIłego dnia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) MeganJot//:) Ale przeżycie!! Wielkie dzięki za taką informację, rzeczywiście trzeba uważać... ja, to czytając to aż zamarłam :O Cieszę się, że Tytusek uratowany, czy wet w jego karcie zapisał na co jest uczulony? Jesli nie to niech koniecznie to zrobi, gdyby kiedyś gdzieś to żeby niepodano znów mu tego. tulipanna//:) Wydaje mi się, że prawidłowo zapać światło w nocy :D po co w dzień :D:D Niesamowite te zwierzaki:) A jak ptaszki za oknem? Co u nich słychać?- to pytanie od mojego synka,bo jest Twoim fanem ;) futrzaki//:) U nas też jakoś tak mija bez ekscseów, czasami mi tego brakuje, ale taka przerwa jest dobra, bo człowiek zwariował :) Codziennie te same rytuały, ale nie zamieniłabym żadnego z nich na ,,nic nowego,, anuśk_a//:) Te dzikie koty całkiem dobrze sobie radzą, kiedyś też się zastanawiałam... kot a pies... dlaczego psy nie umieją sobie poradzić na wolności, kwestia osobowości, kociej niezależności, lepszych predyspozycji? pomarańczowa duszyczko//:) ogłoszenia przy sklepach zoologicznych, spozywczych, kioskach ruchu, aptekach, szkołach i w piątkowej wyborczej są darmowe (w każdym razie były) ogłoszenia, które można zamieścić. Życzę powodzenia :) majaja//:) No rzeczywiście masz kłopot. I jaki plan działań? Będziesz sterylizować? Ja jakoś nie mogę się zdecydować u Urwisi, no jakoś tak... ciężko. shirusia//:) ❤️ pozdrawiam wszystkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak patrząc na całą tą sutuację z niedzieli to aż mnie ciarki przełażą po całym ciele, a w książeczkę wpisały reakcja uczuleniowa-wstrząsowa nigdy nie podawać!!!! Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze:) Bo uważam, że takie informacje obowiązkowo powinny znaleść się w karcie, dla dobra pacjenta. :) 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. MeganJot-faktycznie przezycia wstrzasajace,cale szczescie ze dobrze sie skonczylo. Pozdrawiam wszystkich🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej!! hej!! kocica chyba dorosla..wole boza poczula i taki koncert mi urzadzila w zeszlym tygodniu, ze normalnie oszalalam :-O poszlam do weta zeby cos poradzila bo nie spalam 2 noc, a ona na to ze pierwsza ruja jest nietykalna..... na szczescie dala mi tabletki uspokajajace wepchnelam malej do dzioba i sie uspokoila..zaczynam nawet podejrzewac ze ruja jej sie skonczyla po 2 dniaqch...nic nie rozumiem..czy to mozliwe?? boje sie ja teraz na dwor wyprowadzic,..jeszcze mi cos przyniesie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kulfonik//:D:D Czyżbyś się bała zostać babcią??? ;) anuśk_a//:) hej hej!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna 45
Haloo! Cieszę się, że humor lepszy zapanował :-) Ja odkąd nauczyłam się jezdzić na nartach to tez jakos juz troszke ta zime lubie , ale tylko troszkę! A musze Wam powiedzieć,że w Katowicach "piździ" aż miło!!!! Bardzo dawno nie pamietam takich niskich temperatur! U kociastych ok-co prawda Ludwik obrazony niezmiernie,że zamienilismy normalne klamki na kulki i nie może sie w nocy dostawać so pokoju Sary-biedaczek hihihihihi Co do steryzacji -to polecam( jeśli chodzi o kotki ,na sukach sie nie znam to sie nie wypowiadam), a teraz szykuje sie ogolnokrajowa akcja sterylizacji zwierzat -25 marca!!!Wiele wetów sterylizuje wtedy za mniejsze pieniązki....naprawdę warte przemyślenia..W zeszłym roku skorzystałam z tej "ulgi" w przypadku Berni..... ściskam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MeganJot, przeraziłam się. Tyle miałam zwierząt, żadne nigdy nie było uczulone, a tu tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Wiecie wstrząs anafilaktyczny, uczuleniowy przerabiałam na sobie, pisałam o tym, wiem, co to jest,ale biedne zwierzę... Dobrze, że to tak się skończyło. Wygłaszcz Tytuska ode mnie. O ptaszkach napiszę, ale troszkę później. Mam chorego męża, a pewnie wiecie jak to wtedy jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MeganJot 🌻 w życiu by mi nie przyszło go głowy, ze pies może tak zareagować po szczepionce...straszne to co piszesz...ale najważniejsze, ze sie dobrze skończyło...wyobrażam sobie co przeżyliście...ogromniaste głaski dla Tytuska i buziaki dla jego właścicieli 😘 Ja ostatnio mało piszę bo mam mało czasu, nagromadziło mi się trochę spraw do załatwienia. W obecnej pracy jestem tylko do końca stycznia a od lutego tak się szczęsliwie złożyło, że zaczynam nową pracę:) lepszą i dającą mi jakieś perspektywy rozwoju :) W ten weekend zaczyna mi się już sesja a do tego do kwietnia musze napisać pracę magisterską a poza zaakceptowanym juz planem tej pracy jestem prawie w \"lesie\". Więc takie \"rozrywki\" na najbliższe tygodnie i miesiące mam zapewnione ;) U moich zwierzaków dobrze...z psiakiem jak wyjdziemy na dwór nawet po godzinie spacerowania trzeba go ciągnąć do domu ...tak polubił bieganie po śniegu i to najlepiej przy jak największym mrozie :)...a żółwie wygrzewają sie na wysepce...takim to dobrze:) Buziaki dla wszystkich i obowiązkowo głaski dla zwierzaków pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×