Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wy możecie tak żyć?

Polecane posty

Gość gość

W wiecznym pędzie, nie mając czasu na nic, odbierając dziecko o 16.30-17.00, potem gotując i ogarniając chałupę do 23.00. Często żyjąc w ten sposób decydujecie się na kolejne dziecko! Często mąż "pracuje zawodowo", a ogarnianie domu, poza pracą zawodową oczywiście, jest na Waszych barkach! Niektóre dodatkowo mają daleko do pracy. Jaką przyjemność macie z takiego życia? Pytam poważnie, bez złośliwości. Czemu same, dobrowolnie się wpędzacie w taki kierat? Nie wolałybyście tak ułożyć sobie życie, żeby móc cieszyć się każdym dniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto tak ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie rozumiem, wiem że są zawody które wymuszają taki czy podobny tryb pracy a dla niektórych bycie lekarzem czy terapeutą to spełnienie marzeń, a niektórzy są zmuszeni z powodu sytuacji życiowej do ciężkiej pracy, ale nie maja tego momentu żeby odetchnąć, odbić się w innym kierunku i coś zmienić bo sobie nie pozwolą na przerwę. Ale z tego co widzę, zdecydowana większość ludzi w tym kieracie ma to na własne życzenie. Bo wiadomo, rodzice od dzieciństwa cisnęli na dobre liceum a potem koniecznie studia żeby być "kimś", bo praca w korpo czy nawet w biurze czy urzędzie to coś czym się można pochwalić i daje złudne wrażenie stabilizacji. Ludzie dają sobie wmówić że pracują bo tak trzeba, inni robią to samo, zacisnąć zęby i tyle, praca ma być środkiem do celu. Mało kto myśli o tym czy ta praca go uszczęśliwia, a jeśli nie- jaka by go uszczęśliwiała. Jeszcze mniej stara się tą wymarzoną dostać czy rozpocząć. Kierat, kierat i kierat. Szkoła jest głupia, system nauczania idiotyczny, mamy szefa idiotę, ciąży nam kredyt mieszkaniowy ponad miarę, źle znosimy leczenie- ale nic z tym nie robimy, bo inni żyją tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubie zycie w biegu, a swojego zycia kieratem bym nie nazwała,z mężem tworzymy zwiazek partnerski, w tygodniu jemy obiady w pracy,a dziecko w szkole, sprzatanie tez sobie odpuścilismy, 1 raz w tygodniu przychodzi pani,zazwyczaj w środe i naprawe nie jest to duzy koszt, w sobote z rana troche posprzatamy sami ale to maks 2 godz, dzieki temu każde popołudnie spedzamy razem, a to w kinie, na basenie, na wycieczce rowerowej, czasem w domu i jakoś leci,kocham swoje zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda jest taka że kobiety same zapedzają sie w taki kierat zamiast troche odpuscic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My z mezem mamy podobny styl zycia autorko.Mamy swoja firme , tylko do pracy mam blisko:)Maz wraca pozno do domu ,ja do 16stej jestem w firmie potem ogarniam dzieci na lekcje prywatne czesto jestem o 19stej w domu ,gotuje wieczorem na drugi dzien i ogarniam dom.W sobote sprzatam porzadnie dom,niedziele spedzamy razem rodzinnie.Motywacja dla nas jest nasz standart zycia.Ja niewyobrazam sobie zapierniczac za marne grosze to jest smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale wiesz, ze nie kazdy zyje w takim pędzie? Ja pracuje na pol etatu chociaz nie musze. Ale robie to dla wlasnego komfortu psychicznego. Dzieciaki chodza do szkoly i przedszkola na 8, zaprowadzam na 7:45 zeby dojechac do pracy. Ale nie latamy w pospiechu rano. Maz wstaje wczesniej wiec robi sniadanie wszystkim takze kiedy wstaje z dziecmi to jest zrobione. Myją sie, ubierają ( młodszemu dziecku wyciagam tylko z szafy), a ja w tym czasie tez sie myje, ubieram, robie makijaż. Jemy sniadanie bez pospiechu. Starsze konczy o 12:30 wiec odbieram po pracy i idziemy po młodsze. Wracajac robimy zakupy ale nie w biegu. Pozniej, w domu, dzieciaki bawia sie, a ja gotuje obiad co wcale nie zajmuje mi kilku godzin. Kazdy sprząta po sobie wiec nie musze non stop biegac ze szmata. Maz wraca o 16 , odgrzewa sobie obiad, a ja w tym czasie robie cos z dziecmi. Kolo 17 maz przejmuje dzieciaki, a ja mam powiedzmy godzine dla siebie ( pozniej maz tez ma czas). Okolo 19 jem z dziecmi kolacje, pozniej siedzimy sobie wszyscy razem. Okolo 20:30 dzieciaki sie kąpią, o 21 do łóżek i spac. I nie, wieczorem nie prasuje, nie sprzatam, nie gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i jak tak pomysle to przy pierwszym dziecku chcialam zeby wszystko bylo perfekcyjnie wiec zapieprzalam jak z motorkiem w tylku przez 2 lata. Maz mnie stopowal ale ja swoje. Po 2 latach stwierdzilam, ze tak dluzej sie nie da. I wyluzowalam, wprowadziłam zmiany i teraz ciesze sie życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jak wg Ciebie autorko powinno wyglądać życie nie w kieracie? Domyślam się, że nie pracujesz? ja sobie nie wyobrażam siedzieć z dzieckiem w domu i nie pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co ale konczenie pracy o 16 to jest luksus! W korporacjach czesto nie wychodzi sie przed 18. Sytuacja, ktora opisalas i tak jest super. W duzych miastach, gdy same dojazdy czesto zajmuja godzine, ludzie rzadko wracaja do domu przed 19. Po drodze zgraniaja malucha( np o 18) ze zlobka , albo jesli ich stac (pewnie niewielu) zatrudniaja nianke , ktora odbiera dzieci ze szkoly, przedszkola. Sprzatanaie, zakupy w weekendy, mase ludzi tak zyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokładnie! Praca do 16 to luksus. Ja pracuję od 8-16 i jestem bardzo zadowolona, że mam wolne weekendy i nie pracuję w systemie zmianowym jak niektórzy. Powrót z pracy zajmuje mi ok godziny, więc od 17 jestem w domu. Sprzątamy na bieżąco więc jest czysto, ugotowanie obiadu też mi nie zajmuje więcej niż pół godzinki, a gotuję na 2-3 dni. Mam czas na siłownię i fitness 3 razy w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja lubię swoje życie. Pracuję, domem zajmujemy się wspólnie. Tak właśnie ułożyłam sobie życie i jestem z niego zadowolona. Wiem,ze są kobiety które uwielbiają dom i czują się komfortowo w roli opiekunki domowego ogniska, ale są też te drugie. Te które lubią życie na wysokich obrotach. I ja nalezę do tych drugich. Są też te trzeie które pracować nie bardzo chcą, ale siedzenie w domu je rozleniwia i stają się hmmm. "rozwleczone"... ps. Pracuję w 3 korpo i po 8-8,5 godzinach 90% ewakuuje się. Większość przychodzi na 8-8:30 i punkt 16-16:30 odbijają się od bramki. o 18 to raczej jednostki zostają. Są tacy, którzy przychodzą na 7. Fakt, ze dojazd części zajmuje trochę czasu - ale to już nie ma zmiłuj. Albo kupuję mieszkanie niedaleko centrum i płacę odpowiednio, albo kupuję taniej ale na końcu miasta/przedmieściach i dojeżdżam długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo często można tu o tym czytać. Tak jakbyś wyjęła ten tekst z jakiegoś innego tematu... Facet od rana do wieczora w pracy, ona biedna sama dziećmi się zajmuje, pracuje do tego ogarnia dom, chodzi na crossfit, siłownie, kosmetyczki co 2 tygodnie do tego uczy się języka obcego by nadal się rozwijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość7913
Na podstawie decyzji jakie podejmujesz twoje życie toczy się w taki lub inny sposób. Tak lub inaczej wygląda. Więc jeśli nie jesteś szczęśliwa powinnaś zmienić coś w życiu na lepsze. I widocznie już, któraś decyzja podjęta w życiu przez Ciebie była zła. Skoroś nieszczęśliwa. Polecam zakup oryginalnych i modnych, sportowych butów światowych marek na http://bardzo-stylowi.pl/ :d :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie ten post powstał na podstawie tego, co tu czytam na forum, ale również tego, co obserwuję dookoła. Po co rodzić dwójkę dzieci, dla których potem nie ma się czasu, nie ma się siły. Mąż staje się wrogiem, bo po pracy umywa ręce, to już się nawet nic z nim nie chce robić... Takie wnioski nasuwają się z moich obserwacji. Pytanie, czy to nie jest sytuacja na własne życzenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a ty pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie wiem jak tak można żyć...ale część ludzi ma wybór, tylko woli być zaganianymi, bo tak jest modnie, nie mają czasu na myślenie jakie ich życie jest tak na prawdę liche :O Moja bratowa: wiezie dzieciaki do szkoły wyjeżdżają ok. 7.30, brat ich odbiera ok. 16...ona wraca 18-20...kiedy czas dla dzieci, kiedy czas dla siebie, co można robić o g. 19 w zimie po całym dniu pracy? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na macierzynskim czulam ze wariuje.Poza tym autorko ciekawe co zrobisz jak cie maz rzuci..Emerytury zero bo..bylas gospodynia dom.Wole niezaleznosc.Tzn.mamy wspolne konto i pomagamy jedno drugiemu ale nie chce nie pracowac skoro mam sily i chec.Siedzenie w domu otepia i otumania.Skakania do przesady mad dziecmi jest mega zle.Z obserwacji-dzieci bez nadopielunczych mam sa zaradniejsze i latwiej im w zyciu.Moje czesto mnie denerwuja tym ze licza ze wszystko za Nie zalatwie.Robilam tak choc juz staram sie z tym walczyc.To Twoje "spokojne" zycie to tylko twoja sibiektywna ocena.Ani nie jestes lepsza mayka zona ani nie jestes szczesliwsza.Ot glupi wuwod na kafe.Wylacznie twoja madrosc zyciowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Nie próbuję nikomu udowodnić, że jestem lepszą matką, nic z tych rzeczy. Przecież wiadomo, że te zapracowane matki (w pracy i w domu) to są dopiero bohaterki. Chodzi mi o to, czy takie życie może się komuś podobać. Bo jeśli to jest po prostu postawa typu "zacisnąć zęby i do przodu", to po co komu takie życie? Pracuję na pół etatu, ale 3 lata byłam na wychowawczym. Mąż pracuje 7-15, o 16 jest już w domu i to co jest do ogarnięcia (poza obiadem, bo ja gotuję), robimy razem, a potem spędzamy miło czas. Nie jesteśmy biedni, ani zamożni, po prostu zwyczajna rodzina. Gdybym pracowała na cały etat, albo w korporacji, mielibyśmy więcej kasy, ale dopóki dziecko jest w wieku przedszkolnym, nie widzę powodu, żeby się zażynać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie jestem autorką wprawdzie... ale się trochę zgadzam. Tak, dla mnie to też kierat- a potwierdzają to m.in. takie teksty jak powyższe, że praca 8-16 to luksus. Do tego wiadomo, czas na dojazdy, przebranie się do pracy, makijaż itd i... przeważnie ta praca minimum 10 godzin dziennie zajmuje. Rozumiem jeśli kogoś uszczęśliwia- ale takich osób naprawdę jest niewiele. I to co piszecie o godzinach pracy, jak również widzenie alternatywy tylko w byciu kurą domową, potwierdza to wtłoczenie w schematy, klapki na oczach i jeden kierunek ruchu. Sama z mężem wyjeżdżam kilka razy do roku- tzn. albo ja, albo mąż, czasami całą rodziną, zarabiamy dorywczo- ale sporo, dodatkowo bierzemy zlecenia jak nam wygodnie, kiedy chcemy, w jakim wymiarze chcemy, mamy bardzo mało popularne zawody ale jest co robić. Naprawdę jak pomyślę że miałabym siedzieć gdzieś w biurze, widzieć piękną pogodę za oknem i myśleć że mam siedzieć do 16 czy tam 17:00, i wiedzieć że jutro i pojutrze będzie tak samo, pewnie zaczęłabym wyć do księzyca... na emeryturę z ZUS nie liczę (i dziwię się że ktokolwiek z mojego pokolenia liczy) więc mam w nosie system, odkładam systematycznie tyle żeby jakoś przeżyć zupełnie zgrzybiałą starość, chociaż nie zamierzam przestać pracować w wieku 60 czy 65 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ale już ci ktoś wyzej napisał. Takie życie podoba się wielu osobom. Jedni lubią spokój inni zabieganie. To tylko wg. ciebie nie maja dla siebie czasu. Piszesz, że kobieta ogrania wszystko w domu a później dodajesz że ty robisz to razem z mężem. Więc dlaczego myślisz, ze wszystkie kobiety pracujące dłużej niz ty robią w domu wszystko same? w sporej częsci domów ludzie mają układ partnerski. A jezeli chodzi o kobiety które: -ciagnął wszystko same, -pracują, itd. To moze daj im złotą receptę na życie. Np. napisz co mają zrobić w chwili kiedy facet zarabia niewystaczająco żeby utrzymać rodzinę, albo facet leń nic nie robi a one mają pensję niewystarczającą aby od niego odejść. Pomyślałaś, ze czasem nie mają wyboru?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli ktos widzi kase a tego biegu to biegnie dalej i dalej i dalej ... ciągle mało , coraz wieksze wydatki ... pogon bez końca .Tylko po co ? zabierze to do trumny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko przesadzasz ..Moj maz pracuje na 3 zmiany. Dojezdza do pracy 40 km. Ja pracuje na caly etat w duzym markecie. Prace mam od 6-14 albo od 8-16. Wiadomo sobota czy nd w pracy. Mamy jedno dzieco ktore chodzi do przedszkola. Dla mnie to jest normalne zycie . Jest czas na prace, obowiązki w domu,wpolne spacery itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.13 - tu autorka, uwielbiam Twój sposób myślenia o życiu. Właśnie o coś takiego mi chodzi. O to, żeby wymyślić jak żyć, żeby mieć z tego radość. Zanim poznałam mojego męża, przez kilka lat pracowałam w agencji reklamowej. Praca niesamowicie wyczerpująca, znakomicie płatna. Jak poznałam męża, zobaczyłam, że można żyć inaczej, zmieniłam pracę na mniej płatną, ale bardzo stabilną. Po trzech latach zaszłam w ciążę. Bez problemu mogłam wziąć wychowawczy po macierzyńskim, a następnie zmniejszyć wymiar etatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś przeciez sama piszesz ze o 12 jestes w domu wiekszosc kobiet konczy o 16-17!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - tak, zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie mają wyboru, a inni "po prostu to lubią", ale wytłumacz mi czemu te kobiety, które np mają tego męża lenia, nie zbuntują się i nie przestaną mu gotować? Albo po co decydują się z takim facetem na kolejne dziecko? To już jest wybór, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo może chcą mieć więcej niż jedno dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Maz wraca pozno do domu ,ja do 16stej jestem w firmie potem ogarniam dzieci na lekcje prywatne czesto jestem o 19stej w domu " OMG do 16 jesteś we firmie czyli dojazd z pracy jeszcze opóźnia ten czas niebytu i jeszcze zawozisz dzieci na lekcje prywatne ? Po co ? Przeciez ty w ogóle ich nie widzisz. Na dobrą sprawe te dzieci są ci obce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma swój sposób na życie, póki ktoś nie jest zmęczony szybkim tempem życia i maksymalnym wydatkiem energii dzień w dzień, wszystko jest ok. Ja jestem flegmatykiem, lubię wszystko robić powoli, pracę wolę mieć mniej płatną i mniej wymagającą, niż siedzieć w niej do późnych godzin wieczornych i nie mieć czasu dla siebie kosztem lepszej wypłaty. Nie lubię zapierdalać, spieszyć się, ścigać się z ludźmi o awans, nie potrzebne mi to zupełnie, tak samo jak dzieci czy rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że autorka przesadza. Żaden kierat. Jak człowiek jest zorganizowany, to starczy mu czasu i na zakupy, posprzątanie, ugotowanie, i na zabawę z dziećmi. Warunki są dwa: mąż który w takim samym stopniu w tym uczestniczy oraz brak przesady i dążenia do perfekcjonizmu. Miliony ludzi tak żyja, to nie jest kierat, to jest normalne życie i dorosłość. Mam zrezygnować z pracy? Mam nie posprzatać? Mam nie zrobić zakupów - po to żeby spacerować, wąchać kwiatki? Są przyjemności i są obowiązki. Trzeba umieć wypośrodkować. Mamy po 20 parę, 30 lat, rodzinę, dom, pracę, obowiązki - nie będziemy spędzać dnia na łące czy wylegując się w wannie - trzeba dorosnać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×