Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

porzucona przed ślubem

Polecane posty

Gość gość

witajcie, pisze do Was wszystkich z uwagi na to, że półtora tygodnia temu zakończył się mój świat. Ukochany narzeczony, z którym byłam 4 lata i od ponad 2 mieszkałam oświadczył, że mnie nie kocha, że trwa to już od dłuższego czasu, nie może być ze mną wyłącznie z powodu poczucia winy, a gdy o mnie myśli - czuje jedynie wyrzuty sumienia. Z dnia na dzień musiałam wyprowadzić się do rodziców. Wczoraj odbierałam resztę rzeczy z naszego domu. Wszystko mi spakował i ślicznie poukładał pod ścianą. Wsadził między moje graty wszystkie prezenty i piękne kartki, a dodatkowo pierścionek - z dopiskiem, żebym go sprzedała lub przetopiła. Dodatkowo, napisał, że już zawsze będę ważną osobą w jego życiu, że nie żałuje naszego wspólnego czasu razem i że życzy mi bardzo dobrze. Ja czuje się fatalnie, nie śpie, nie jem, nie mogę myśleć o niczym innym. Na dodatek to jest naprawdę wspaniały facet, z perspektywami, przystojny. On zauroczył się koleżanką z pracy, z którą zapewne już niedługo zacznie się spotykać. I tu pytanie do Was, jak przestać się obwiniać o to, że się wszystko spieprzyło, jak sobie pomóc? Z góry dziękuję za wszystkie rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz dać sobie czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strasznie boli, az fizycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tequilla86
Jakie obwiniać dziewczyno? To on ma ochotę przelecieć koleżankę z pracy.... Ja myślę, że mu po prostu brakuje emocji, które po paru latach związku nie są już takie jak na początku. Sama to przeżyłam, więc bardzo Ci współczuję, wiele złych dni przed Tobą. U mnie ból minął dopiero po 2 latach, ale z dnia na dzień było lepiej. Ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to minie, nie ma złotego środka, lekarstwa na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuje, ale czy byś chciała żyć z kimś kto cię nie kocha, nie wiem ja bym wolał pocierpieć, i dać odejść życie się na tym nie kończy, a może też się zdarzyć że wrócicie do siebie moja rada, popłacz, ale daj odejść, zacznij na nowo układać sobie życie jego decyzja była raczej przemyślana, więc teraz nic nie wskórasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twierdzi, ze nigdy mnie nie zdradzil, ze do konca byl ze mna szczery. Ale emocjonalnie sie ode mnie oddalil, zaczal z nia pisac, niby wiedzialam, bo niby po kolezensku, ale i tak mi sie to nie podobalo. Psulo sie juz to wszystko od jakiegos miesiaca, ale zawsze miedzy nami byly te gorsze i lepsze chwile i do konca wierzylam, ze on mnie kocha i ze mu zalezy. A teraz piszac takie rzeczy tylko otwiera mi rany, podczas gdy wie, ze decyzja jest ostateczna i ja tez wiem, ze jest. Nie wiem jak sobie pomoc, a musze bo inaczej oszaleje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na drugi raz mysl glowa jak bedziesz w zwiazku, na pewno to nie jest dobry pomysl wprowadzac sie do faceta przed slubem, jak juz to trzeba bylo na spolke kupic inne, nowe mieszkanie. traktujesz go jak jakies bostwo i pewnie jestes slodziutka jak miod, ale po tylu latach to juz sie dawno tym znudzil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdrada emocjonalna boli tak samo jak fizyczna, jesli czujesz sie b zle wez cos na uspokojenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha! Mądry gość. Nie dał się zrobić w bambuko i pierzchnął póki czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tequilla86
U mnie było podobnie, niby nie zdradził, ale pisał z inną i się spotykał. Dla mnie to już była zdrada, bo jakby to była zwykła koleżanka to nie byłby później z nią. Faceci rzadko odchodzą bez powodu, bo się wypaliło itp. Często mają już kogoś na oku. On pewnie chciałby pozostawić dobre wrażenie, żeby wszyscy o nim dobrze myśleli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To straszne co przeżywasz, więc musisz to po prostu przeżyć. Każdy przeżywa w inny sposób, niektórzy jak żałobę. Warto popłakać, wypuścić z siebie wszystko, wykrzyczeć, wyżyć się na rzeczach, a potem zacząć wszystko układać na nowo. Nie obwiniaj się, to po prostu jeszcze nie ten jedyny, życie daje ci kolejną szanse. Po smutku pomyśl o rzeczach które chciałaś kiedyś zrobić, ale jakoś nie miałaś motywacji, związek cię powstrzymywał, teraz jest na to najlepszy moment. Ważne byś odzyskała stery nad swoim życiem, nie stój w miejscu, zrób coś, znajdź nową drogę, pasję, szczęście - tylko tak zapomnisz o nim i stwierdzisz że to nie koniec, a początek czegoś nowego i lepszego dla ciebie. Trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wskóram i nawet już nie próbuje. Przez pierwszy tydzień szalałam, starałam się jakoś go przekonać, żeby wrócił. Gdy odchodziłam powiedział zresztą, że mnie kocha ale nie umie się już zaangażować i muszę się wyprowadzić. A dokładnie tydzień później on już ułożył sobie wszystko w głowie i powiedział na zimno, że już od dawna mnie nie kochał i trzymało go poczucie winy. Z pomocą rodziców oddał mi wszystkie pieniądze już. Nic go już ze mną nie łączy. Masakra. A ja cały czas się obwiniam, że kiedyś było tak dobrze, tak fajnie. I się skończyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa, kupic mieszkanie na spółkę i ciekawe co by teraz z tym mieszkaniem zrobili, niepotrzebna przepychanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za ciepłe słowa, te przykre komentarze olewam, serio nikt z was nie jest mi w stanie powiedzieć nic gorszego niż usłyszałam od niego. Miałam w tym związku spore wymagania i sporo się kłóciliśmy ale byłam z nim też po prostu bardzo szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co, c*****o się z tym wszystkim czuję. I z rodzicami w domu i z tą masą wolnego czasu. Wszyscy moi znajomi w związkach, każdy zajęty swoim życiem, a ja bez nikogo w tym mieście bez perspektyw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz się ze stało się to przed ślubem, a nie po, bo niektórzy nie mają tego szczęścia, biorą ślub, rodzą dzieci, a potem się rozstają. Tak po prostu bywa, widocznie to nie było to z jego strony i tyle, takie jest życie niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samodzielnością nazywasz kupienie mieszkania na spółkę? Weź sie puknij w głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie, że to dobrze, że przed ślubem, zresztą nie chce już tego analizować, stało się jak się stało, jest bardzo chuj*owo i przez bardzo długo jeszcze tak właśnie będzie. Mój problem polega na tym, że nie wiem jak sobie pomóc, a nie chce stać w miejscu. Co Wam pomogło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty myślałaś że mu wskoczysz na plecy i że będzie cię nosił do końca życia? Po co mu stara, zużyta baba jak są młodsze i atrakcyjniejsze. Wcale mu się nie dziwię że się rozmyślił. Wolno mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na to nie ma recepty, potrzebny jest czas... musisz od nowa zacząć układać sobie życie, zająć sobie czas, znów zacząć spotykać się z przyjaciółmi lub poznać kogoś nowego i powoli wrócisz do normy, a za jakiś czas dojdziesz do wniosku, że dobrze się stało, że się rozstaliście, bo dotrze do ciebie, ze nie byłabyś z nim taka szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzadko cos tutaj pisze, ale w sumie poniekad bardzo rozumiem Twoj bol... Moj maz a niegdys narzeczony rowniez, zafundowal mi jedna taka akcje przed slubem, poprzez bardzo zalosnego maila, doprawionego ponad miesiecznym chlodem uczuciowym z niewiadomo tak naprawde jakiego powodu, ale traktowal mnie po prostu jakbym niewiele znaczyla... I dwie takie akcje po slubie, podczas jego pracy za granica, gdzie poteznie mu odj***lo. Przepraszam za wyrazenie, ale nawet moj psychistra byl w szoku. Zwyczajnie spanikowal, nie chcial wziac na siebie problemow codziennosci a z dala ode mnie i domu poczul wiatr w zaglach i przezywal jak mniemam druga mlodosc, wydajac pieniazki na nowe zabawki itp. itd... Jednak to przetrwalam, chociaz bol byl nie doopisania, a to co robil, a gorzej mowil, bylo tak bolesne, jakby mi ktos wbijal noz w serce. Doslownie. Na poczatku dusilam to w sobie, duzy blad. Dlatego pierwszy raz odchorowalam bolesnie i wiele w zyciu przez to stracilam. W trakcie kolejnego zaczelam sie otwierac na to, mowic o tym, a przy ostatnim poszlam do specjalisty i byla to najlepsza rzecz jaka w zyciu zrobilam. Nie tylko wyjasnil mi wiele rzeczy, zdjelam caly ten ciezar z siebie i poczucie winy podczas sesji, ale nie ukrywam, dzieki lekom mialam spokojny sen, jadlam, pracowalam, zylam i nie odczuwalam tak tego potwornego bolu. Co za tym idzie nie pisalam, nie umieralam z rozpaczy i nagle prosze, sam zaczal pisac, chyba wielce zdziwiony, ze nie bylo jak zwykle. Nie mialam osoby trzeciej, wiec to inna bajka, ale najbardziej ludzi pociaga zakazane, ten dramat, lzy, niepewnosc, adrenalina. Nie mozna jednak nikomu dac tej satysfakcji. Od tego sa psycholodzy, lekarze, przyjaciele. Moja rada to nie chowac sie w domu, dzialac, nie myslec kto zawinil, tylko isc do przodu. Niewazne co bedzie, nie daj mu tej satysfakcji, a zobaczysz on i tak bedzie kiedys tego zalowac, ale mam nadzieje, ze juz dla niego bedzie za pozno. Trzymaj sie i nie daj sie. Kazdy bol mija. Cytujac film, nie mamy wplywu na to czy ktos nas zrani, ale mamy wplyw na to, kto to bedzie. nie wybieraj jego. Pozdrawiam, taka jedna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p.s. nie zdradzil, ale pisal, flirtowal, pozwalam sobie na zakochanie... Takie to wszystko poprawne i nieszczere. Rzygac sie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie byłam na nim uwieszona. Ale chyba przerosły nas problemy życia codziennego, dom, praca, obiad, zakupy ble ble ble. Zresztą, czegokolwiek bym nie zrobiła to myślę, że i tak miałabym zdrowo przej*ebane w sytuacji, w której mnie zostawił. Najgorzej boli, że tak się odciął, że jest taki stuprocentowo pewien swojej decyzji. Zresztą, za dwa tygodnie go zobaczę i wszystko od nowa. Pomijając już, że na pewno za chwilę zobacze go również z nową laską, pewnie, że jest młodsza i ładniejsza. Dla nas nie ma już drogi powrotu. Więc nie karmię się nawet nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie twierze, ze bylas na nim uwieszona, wrecz wiem, ze im wiecej czasemi wolnosci dajesz, tym chetniej sie zrywaja, dla zabawy. Bo przeciez moga... Nie mysl, ze jest mlodsza, czy ladniejsza, bo nawet jesli jest, choc watpie, to jest po prostu inna, nowa. Naprawde rozmowa ze specjalista pomaga, bo ciezko to sie robi tak naprawde po pewnym czasie, a szkoda zdrowia. Ja mysle, ze im szybciej sie odetniesz tym bardziej Cie zdziwia pewne rzeczy, ale naprawde nie warto na nikogo czekac, wiec dobrze robisz. Ja nie czekalam, sam przyszedl, ale czy to dobrze... Hmm. A juz mi wszystko jedno. Plus jest taki, ze w cierpieniu poznajesz siebie i swoja sile. Glupich nie sieja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wiem, ze ta obojetnosc boli najbardziej. Ale zobaczysz, karma wraca. A problemy zycia codziennego tez go dopadna, z Toba czy bez Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem co czujesz. Rozstanie to był bardzo trudny czas w moim życiu. I choć pewnie jestem dużo młodsza od Ciebie, i nie było to narzeczeństwo tylko ja jestem w stanie określić ile przez to wszystko wycierpiałam. I wiem jak to boli - po prostu odechciewa się żyć. Każda najmniejsza czynność życiowa zdaje się być bezsensu. I nie da się zrobić nic, trzeba to przeżyć. Mogę Ci powiedzieć czym się zajmowałam w tym czasie - oprócz zwykłych czynności dnia codziennego pomagało mi czytanie w internecie różnych trudnych historii. Czułam wtedy, że nie jestem sama, że każdy coś takiego przeżył i że są o wiele gorsze sytuacje. Czytałam książki, artykuły, które motywują do działania, nawet jakieś poradniki po rozstaniu. Odnalazłam Boga, wróciłam na ścieżkę wiary, zaczęłam się modlić. Pozwoliłam sobie analizować tą całą sytuację milion razy, bo z czasem moja głowa już była tym wycieńczona. Dużo spałam, to była chwila wytchnienia, gdzie resetowałam swój mózg. Dziś czuję się spokojna. I bogatsza o doświadczenie, że nigdy po żadnym pozorem nie można żyć dla faceta. Widzę jak dziewczyny dosłownie zatracają siebie dla chłopaka i bez niego po prostu stają się bezosobowe. Nie mają nic - pasji, przyjaciół. A kiedy jakby się wydawało stabilne życie wywraca się do góry zostają z niczym, bo ktoś był dla nich całym światem. Nie mają nawet pomysłu na siebie. Nigdy nie można się do takiego stanu doprowadzać. Życzę Ci aby ten czas mijał szybko, bo niestety ale to trzeba przecierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, kolejny dzien rozpoczety wielkim smutkiem i placzem. Nie chce sie tak czuc, chce odzyskac poczucie wlasnej wartosci, niezaleznosci. Przeciez do cholery bylam z nim tylko 4 lata, a nie cale zycie! Ludzi spotykaja gorsze dramaty i przechodza przez to wszystko z podniesiona glowa. Czemu ja nie moge? Czy 10 dni to juz niewystarczajacy czas, zeby przestac sie zadreczac i isc naprzod? Przeciec tak zyc nie mozna... Mialam isc na prawo jazdy, zapisac sie na silownie. Ale jakbym nie umiala, az sie bronie przed tym, ze mialabym cos zrobic sama dla siebie, bez niego. Kiedy to minie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 lata to kupa czasu, po 4 latach związku to powinniscie byc juz dawno po slubie jakby cie kochal... on nie jest warty twoich lez i uczuc, kiedys to zrozumiesz. Tracisz czas teskniac i placząc za nim. To ci przejdzie ale to musi potrwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×