Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

porzucona przed ślubem

Polecane posty

Gość gość
Dajcie jej spokój. Nikt nie wie jakby się w takiej sytuacji zachował. Zresztą, skoro on podjął decyzję, że nie chce z nią być - to czemu ona ma się natychmiast ewakuować z domu? Niech on też sobie radzi z tą sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj 5lat temu miałam bardzo podobną historię , mój mężczyzna poznał kobietę , zauroczyl się po około 2 tygodniach dowiedziała się że jestem w ciąży , a po jeszcze 2 może 3 że będę miała bliźniaki Czas się zatrzymał , świat zawalił , a ją umieralam każdego dnia , miłość do niego przerodziła się w nienawiść,smutek i żal wypełniał mnie każdego dnia coraz więcej i bardziej ..aż do dnia porodu. Dziś jestem mężatką mam swoje kochane szkraby, "on" nie ma pojęcia że jest ojcem,nie mieszkamy w Polsce . od znajomych wiem że jest sam , ciągle wypytue o mnie , nachodzi moja rodzinę,prosi o num tel. Nic z tego . dobrze mi juz bez niego ,kochalam bardzo znalismy się od 6 roku życia,on był moja 1 miłością ...gdzy mnie zostawił myslialam że umrę ,teraz umiera on ..każdego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Generalnie przeslanie Waszych historii jest takie, ze kazdy sie jakos pozbieral po takim rozstaniu. Mam nadzieje, ze i mnie sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie nikt z Was nie czyta już tego tematu, ale muszę się pochwalić, że zrobiłam z siebie dzisiaj blondynkę! A on zawsze nie lubił blondynek. Są więc plusy rozstania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytamy, ale nic ostatnio nie piszesz....to fajnie, ze cos w sobie zmienilas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wyprowadziłaś się już od niego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnio jest po prostu jakby lepiej. Z fazy ogromnej rozpaczy i smutku przeszłam do fazy smutku i złości (nie na niego, na cały świat). Tak na prawdę nie mogę mieć przecież żadnych pretensji, że przestał mnie kochać. I trochę mi głupio, że tak nagadałam Wam o tej koleżance z pracy - nie wiem jak było, za rękę nigdy go nie złapałam, a on się wypierał, że to miało wpływ na jego decyzję. W zasadzie to też już nic nie zmieni. Takie rzeczy się zdarzają po prostu. I lepiej faktycznie teraz niż po ślubie, z dziećmi. Nawet nie mam już żalu do niego chyba. Jakoś to przycichło we mnie. Staram się też o tym wszystkim nie myśleć. Tak mi łatwiej. Ostatnio jednak noce są ciężkie. Budzę się i nie mogę spać. Po ostatnim bardzo mocno okrapianym wódą, piwem, whisky, winem itp. weekendem skończyłam już z chlaniem alkoholu, co jest dobre, ale utrudnia zasypianie. A wyprowadziłam się od niego już dawno, w zasadzie w ciągu dwóch dni. Chyba, że to było pytanie do Goni. Pytanie do Was drodzy forumowicze - myślę, że spotkanie (na zajęciach) i jakikolwiek kontakt będzie dla mnie ciężki. A on ma niestety niedługo imieniny - napisać sms-a czy milczeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na zajeciach zachowuj sie normalnie, czesc, czesc, usmiech i idziesz dalej czy zajmujesz sie swoimi sprawami. co do zyczen na imieniny - absolutnie nie wysylaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na zajęciach nie za bardzo planowałam robić szopki, trochę nie ten wiek i nie wypada;) A z tymi życzeniami myślę - sama bym nie chciała ich wysyłać, ale wtedy dam poznać, że mi nadal z***biście zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciowa21
olej go, on Ci zycie zmarnowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wysyłając mu życzenia dasz mu komunikat typu : nic się nie stało,jest fajnie... a stało się przecież ! olej go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę to jeszcze przemyśleć. Wy mówicie - nie wysyłaj. Znajomi - wyślij, ze względu na wspólne lata. Co ciekawe, nigdy w życiu bym się nie podejrzewała o to, że będę o takie rzeczy pytać na kafe :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ciekawe czy on by Tobie wysłał życzenia ??? wysłałby ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kopnij go mentalnie w dvpę , ten pan nie istnieje ! Żadnych życzeń , chyba ze Death wish :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajomi - wyślij, ze względu na wspólne lata. xxx dla mnie to płaszczenie się przed nim i brak honoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znajomi ?! przestań ! ciekawe czy znajomym byłoby do śmiechu i czy byliby w nastroju by wysyłać życzenia "byłym" ! mówią tak,bo nie są na Twoim miejscu i jest im łatwiej tak doradzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam, przemyślałam i dorzucę Kochana coś od siebie. Nie staraj się doszukiwać w sobie winy, widocznie z obydwu stron coś nie zagrało. Teraz to nie istotne. Ciesz się każdym dniem, w którym nie wracasz myślami do Niego, nastaw się, że będzie wiele jeszcze chwil, kiedy nagle zatęsknisz, zrobi Ci się żal wspólnie spędzonego czasu, etc. Jeszcze niejedną łzę uronisz... ALE wszytko to wzmocni Cię niesamowicie, w kolejny związek (bo na pewno trafisz na wartościowego faceta, którego pokochasz i będziesz szczęśliwa) wejdziesz dojrzalsza i bogatsza o trudne (ale bardzo życiowe) doświadczenia. Małymi kroczkami staraj się oczyścić wewnętrznie (z żalu, bólu, miliona negatywnych emocji), bo, nie czarujmy się, zapomnieć się nie da. Wszelakie spotkania towarzyskie, nawet oczyszczające rozmowy z kimś bliskim, wysiłek fizyczny (polecam siłownię ;)), kurs językowy, może nowe studia... Zajmij czymś umysł i nie zamykaj się na ludzi. Powolutku wyjdziesz z impasu. Ktoś wcześniej polecił metamorfozę fizyczną, też dobry pomysł ;) Jeśli masz możliwość, wyjedź gdzieś na kilka dni zresetować się. Z każdym dniem będzie Ci coraz lżej. I nawet nie waż się składać mu życzeń imieninowych, całkowite odcięcie się w pierwszych miesiącach po rozstaniu naprawdę wiele ułatwia. Wiem, że czekają was jakieś wspólne wyjazdy: zabaw się w dobrą aktorkę - chociaż w środku będzie Cię dławić z bólu - uśmiechaj się (jeśli nie dasz rady, bądź obojętna). I pod żadnym pozorem nie przyjmuj z powrotem, jeśli będzie chciał wrócić. Czas leczy rany. wiem co mówię :) pozdrawiam i życzę siły oraz wiary w siebie Kochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że on by wysłał mi życzenia. Ale z drugiej strony - on jest w zupełnie innej sytuacji, on to zakończył i dla niego życie toczy się dalej. Znajomi mówią- wyślij, bo wyjdzie na to, że tak Ci zależy, że nie możesz wysłać smsa. Ale mówią też wyślij je i się podpisz imieniem i nazwiskiem:D Ale to będzie zagranie po bandzie. Niestety, wracam myślami codziennie. Ale już normalnie pracuję, funkcjonuję. Co do metamorfozy - zmieniłam kolor włosów i wyglądam zupełnie inaczej. Czy lepiej- nie wiem, ale ma to drugorzędne znaczenie teraz. Co do wysiłku fizycznego - jeszcze nie siłownia (fryzjerzy jednak potrafią strasznie spłukać z kasy) ale biegam. Jak wracam do domu - padam na ryj. Przede mną też kurs na prawko, w końcu. Organizuje sobie czas do granic możliwości, zaczęłam też szukać mieszkania. Z rodzicami spoko, ale po ponad dwóch latach poza domem ciężko jest się przyzwyczaić i im i mnie. Plusem tego jest to, że okazuje się, że mam na prawdę z******tych ludzi dookoła siebie. I tych najbliższych i innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, poprzedniego posta pisałam niezalogowana. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy on wysłałby Ci życzenia imieninowe. Jeśli Ty to zrobisz, dajesz mu sygnał, że zostawiasz mu otwartą furtkę i jak mu się znudzi nowa koleżanka/samotne życie, to ma powrót w Twoje ramiona. Może również uznać Cię za namolną :/ Nie twierdzę oczywiście, że całkowicie powinnaś zaniechać kontaktów z nim (w końcu jesteśmy KOBIETAMI Z KLASĄ ;) ), ale na pewno nie powinnaś ich inicjować, dopóki nie zagoją się Twoje rany w sercu. Powiedzmy sobie szczerze: gdzieś podświadomie chcesz mu przez to przesłać sygnał: "myślę o Tobie, tęsknię, odezwij się"... a tego przecież powinnaś unikać. Co do wysiłku, punkt dla Ciebie: bieganie to dla mnie większe wyzwanie niż siłownia, gratuluję :D Twoja historia skłoniła mnie do refleksji nad tym, że dla facetów zatracamy swoje własne życie: znajomych, zainteresowania, prywatność. Jak już skończy się związek, okazuje się, że nie mamy własnej przestrzeni, która zapełniłaby pustkę po życiu z nim. Teraz co prawda jestem w szczęśliwym związku od kilku lat, ale uświadomiłam sobie, że porzuciłam przez ten czas mnóstwo swoich marzeń i zainteresowań, zaniedbałam wielu przyjaciół i znajomych, a niektórych kontaktów nie da się niestety odbudować. Szkoda trochę tego wszystkiego, postanowiłam więc zrobić coś tylko dla siebie i rozwijać znajomości nie tylko w naszej wspólnej przestrzeni. Na poprawę humoru (choć tak odrobinkę ;) ) polecam Ci film "To właśnie seks", mi ostatnio skutecznie poprawił :) Będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wysyłaj absolutnie żadnych życzeń. Chcesz teraz zgrywać jego super przyjaciółkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciółkę absolutnie nie. Nie wyobrażam sobie jakichkolwiek kontaktów z nim. Po co? Byliśmy razem, mnie było dobrze, jemu nie. Kontakt z nim będzie powodować automatycznie, że będę o tym wszystkim myśleć i wspominać. A tego chcę unikać. Do końca roku i tak będę mieć prze*rane z tego powodu - oglądanie go co tydzień na pewno nie poprawi mi nastroju. Faktycznie w związkach jest często tak, że zatraca się swoje ja, swoje marzenia i pasje. Zamiast "ja" jesteśmy "my". A potem jest tak, jakby ktoś wyrwał kawałek Ciebie. Ja już wróciłam do względnej równowagi psychicznej, nawet się śmieje, żartuję, spotykam ze znajomymi i generalnie staram cieszyć się życiem. Porzuciłam głupie myśli o szukaniu na siłę klina. Jest mi dobrze samej. A przynajmniej mam taką iluzję. Generalnie, związki są do bani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaki klin?! Baw się, ciesz życiem i nie ograniczaj :D Jak masz ochotę, płacz (bardzo oczyszcza), chcesz się śmiać, śmiej się :) życie na nim się nie skończyło Bejbe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie miałam takie parcie, żeby kogoś szybko sobie wyszukać, żeby wpaść w jakiś niezobowiązujący romans. Przeszło mi. Takiego zobowiązującego też nie chcę. Już się chyba wypłakałam, bo już tego nie robię. Co ciekawe, nagle się okazuje, że dużo częściej płakałam będąc z nim. Mam nadzieję, że przyjdą takie dni, że stwierdzę, że zrobił mi przysługę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ oczywiście, że przyjdą :) Kiedyś jeszcze będziesz się śmiać na samą myśl o tym, że przysłaniał Ci cały świat... Że o mało co nie wyszłaś za niego za mąż :D tak reaguję teraz na wspomnienie mojego exa :) Wiesz, czasem tak bywa, że krzywa jest prosta, a prosta jest krzywa. Zainspirowałaś mnie tym blondem, jutro mam umówione farbowanie, co prawda jaśniutkie ombre, ale to też jakaś odmiana blondu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby przyszły. Zobaczymy. Ja też mam zrobione ombre, ale bardzo wysokie, praktycznie na 2 - 3 cm odrostu i blond grzywkę, więc wyglądam jak blondynka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój exior zdradzał mnie z całkowitym przeciwieństwem mojej osoby. Ja: brunetka drobnej budowy, ona: blondi o kobiecych kształtach. Wszyscy wokół wiedzieli, tylko nie ja-główna zainteresowana. Żenujące trochę. Wtedy obiecałam sobie, że absolutnie nigdy nie zafarbuję czupryny na jasno ;) Tamten związek zakończył się szybciutko, potem kilkakrotnie próbował wrócić do mnie, raz nawet będąc w "szczęśliwym" związku. Jak plany spaliły na panewce, to wmawiał swojej ówczesnej kobiecie, że to ja szukam z nim kontaktu ( a w tym czasie świata nie widziałam poza moim teraz już mężem). Niektórzy ludzie (nie tylko faceci) to jednak durne istoty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ombre podobno odchodzi już do lamusa, teraz w modzie jest sombre. Czyli w sumie nie wiem czy po prostu nie delikatniejsze przejście koloru. Moje nie jest w ogóle naturalne, takie trochę w stylu Siwiec. I dobrze. Zawsze byłam ciemna, bo mu się takie podobały i jak najbardziej naturalna. Teraz na przekór wszystkiemu jest inaczej:D Ten Twój eks to fatalny gość. Nie dość, że zdradzał, to jeszcze potem próbował wracać. Mam nadzieję, że życie mu to odbije. Widzisz, ja mam ten plus, że ex nie próbuje do mnie wrócić i nigdy nie będzie próbować, więc nawet nie muszę się zastanawiać co by było gdyby, a i problem jakichkolwiek rozmów na ten temat mam z głowy. Zresztą, tak jak podkreślałam już (chyba) ja już nie chcę wracać. I nigdy nie będę chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yxz
Nigdy nie mów nigdy. Może będzie chciał wrócić. Ja miałam około 10 chłopaków od młodych lat. Nie było ani jednego który by się do mnie nie odezwał nawet po latach. Który by nie chciał wrócić. Był jeden, w sumie nie był moim facetem, spotykaliśmy się pół roku ale stwierdziłam ze to nie to. Wyzywal mnie przeżywał przeklinal i to był jedyny który się do mnie nie odezwał z byłych. Oczywiście do czasu. Po 3 czy 4 latach się odezwal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscowka87
10 lat razem- bez slubu za to z dwojka dzieci. Gdy poznalam go byl totalnym dnem. Bez pracy z wyrokiem za jazde po pijaku i zBranym prawem jazdy. Nie obawialam sie niczego tylko wspieralam, motytowalam ile sie dalo. Moi rodzice nawet otworzyli dla niego dzialalnosc ktora on prowadzi juz do dzis. Przed 30 rokiem zycia doribilismy sie domu, samochodow, stabilnosci finansiwej. Jednak od zawsze byl problem. Czesto niestety z nim. A to seks (czesto mnie krzywdzacy) a to alkohol (awantury) a to kasa udezyla mu do glowy (nigdy nie chcialam pieniedzy od niego, zarabialam sama, dzieci praktycznie tez utrzymywalam jA) prowadzilam salon kosmetyczny ktory dwa miesuace temu od. Niego odkupilam za 20 000 zl. Wzielam kredyt na duzo wiecej na 6 lat bo to dosc duza inwestycja. Od tamtej pory mimo ze z nim przezylam praktycznie wszystko cos sie bardzo we mnie zBlokowalo. Zabolalo mnie to jak mnie potraktowal. Przestalam z nim sypiac (3tyg) bo powiedzialam w zlosci ze skoro prowadzi y tylko biznesy miedzy soba to. Ma mi placic za seks ale nigdy nie potrafilo mi to przejsc przez gardlo. A on nic nie robil by mnie zmiekczyc... urwalo sie wszystko. Wreszcie doszlo do klotni z policja gdy musialam uciekac z dziecmi z domu. Ja cierpialam a on... Na drugi dzien mial juz przyjaciolke (moja dawna klientke ktora vardzo dobrze znam). Wiem ze to standardowe bo co moge napisac ale jest to dzuewczyna wulgarna, zNiedbana, z zieckiem (miala wtedy faceta-teraz juz nie) pyskata zaczepna, potrafiaca sie napic o 11 w poludnie i tanczacej na stole, nie jednokrotnie wchodzaca w relacje innych zwiazkow (kilka rozbila) a moj facet oszalal. Wszyscy sie od niego odwrocili, (pracuje w duzym skupisku ludzi i ona tM tez przychodzi). Stal sie takim samym prostakiem jak ona. Przychidza mi klientki i opowiadaja co oni ribia. Wyszlam z domu tylko z dziecmi i ciuchami. Wynajelam mieszkanie. A on przypriwadzil ja do domu. Sam tez pomieszkuje u niem (ma niemiecki social i alimenty na dzieciaka od niemca- mieszkamy przy granicy). On jedzi wozic jej dzieciaka do szkoly a ja musialam kupic auto by starszego syna wozic do pierwszej klasy. Nic go nie interesuje. Ruchaja sie jak szaleni (gdzie ona jest tak obrzydliwa ze bym jej kijem nie dotkla a moj mial tez duze wymogo wiec nie wiem co jest grane) spotykaja sie, jezdza na wycieczki i co najgorsze on jesli jyz chlopcow wezmie (bierze dyzego czesciej bo ona ma dziecko w jego wieku to sie zajma) malego mial 2 razy na 3tyg. Rozstania. Dzieci tesknia a on nieraz tylko wraca do starebo siebie... probowalam mu uswiadomic ze popelnia blad ale on nest zaslepiony. A ja... nie jem od 3tyg .(figure mam modelki, widze jak on patrzy mnie, przy niej jestem seksbomba heh marne pocieszenie) Nie spie po nocach, mysle tylko o. Im, placze stresuje sue, rodzice rwa wlosy z glowy juz. Chcialam sie juz zabic (na szczescie to przeszlo.... cbyba) i bylam w stanie wszystko wybaczyc... Nie umiem zyc. Obasiam sie ze distalam na glowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dobrze ci tak! głupota powinna być ukarana ciężko i dotkliwie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×