Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JoannaJ

Termin marzec2005

Polecane posty

Witajcie! Dziękuję za śliczne zyczenia. Zdrówko najważniejsze i Michałek. Ja dziś po ktg, jest dobrze jak narazie a to twardnienie coraz częstsze to lekarz mówi że poprostu teraz już tak będzie, mówi że jeszcze dwa tygodnie i mogę rodzić. Nie pisałam ale mam decyzję od ortopedy i czeka mnie ceasrka.....Jak narazie mam dużo odpoczywać i leżeć.... Claptola cieszę się że na usg wszystko dobrze i jesteś spokojna. Dziękuję CI pięknie za radę dotyczącą zgagi, migdały zadziałały cuda i wczoraj nie potrzebowałam wcale Rennie i spałam całą nockę spokojnie.....pozdowionka Metko trzymam kciuki za Twoje ktg, napewno wszystko będzie dobrze, czekam na wieści..... Pozdrawiam wszystkie brzuchatki i miłego dnia Wam życzę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1102 - ja również dołączam sie do życzonek urodzinowych. Szczęśliwego rozwiazania- bo to w tym momencie to chyba najważniejsza sprawa i spełnienia sie w nowej roli jakie życie ci stawia- MACIERZYŃSTWO! Wszystkiego dobrego. Co do mojego stanu samopoczucia, to trzymam sie jeszcze . Skurcze tak jak i u was dziewczyny , mnie również dopadają, z reguły to tak z wieczora sie zaczynają i czasem to boję sie usnać, bo mam schizę ze coś przegapię, ale gapa ze mnie, porodu nie da sie przecież przegapić :) ale tak to już jest ze czasami to martwimy sie przesadnie, ale dziwić sie tu przecież nie można, prawda? Katarinka- ja też miałam usunięty ząb i czeka mnie jeszcze jedna taka \" przyjemność\" , chociaż niewiadomo czy zdąże przed porodem i tego własnie się obawiam, wiec dobrze ze ty masz juz ten problem z głowy. Jakoś prawda że ząbki w ciaży mogą polecieć- niestety :( Ja juz na tym etapie to dosłownie nic nie robię, tylko męża gonię do wszystkich obowiazków domowych. Biedny, w pracy sie nabiega i po pracy też go nikt nie oszczędza :) no cóż, musi teraz tak być i tak dzielnie wszystko to znosi, w końcu to dla swojej rodziny. Dziewczyny, a jak tam wasi partnerzy, męzowie ? Mam wrazenie że wogóle ich pomijamy w tych dyskusjach a przecież oni maja zasadniczy udział w tym co się w nas i wokół nas dzieje. Mam nadzieję ze macie w nich podporę- tego wam oczywiscie wszystkim życzę. U mnie choć maż jak najbardziej wszystko to przeżywa to i tak często mu robię wyrzuty na zbyt małe zainteresowanie mną, rany jaka ze mnie egoistka :) chciałabym chyba zeby wszystko wokól mnie sie teraz kręciło, no ale ciaża to przecież taki wyjatkowy stan i kto wie, moze tylko raz będzie mi dane to tak przeżywać, wiec chcę najmilej i jak najintensywniej ten czas pamiętać. Kończę te swoje wywody, ale sie rozpisałam. Dzis chyba mam dobry dzień i moze dobrze by było w takim momencie rodzić. Co ja mówie! :) niech jeszcze mój synek poczeka, jeszcze troszkę. Pozdrawiam wszystkie kobietki i życzę dużo zdrówka i wytrwałości w tych ostatnich momentach ciaży. papapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w piatkowe popoludnie! wreszcie weekend mozna zaczac.Ktg wypadlo dosc dobrze, byl jeden malenki skorcz, w porownaniu z wczorajszym wieczorem dzis sie jakos wszystko uspokoilo, za wyjatkiem naszego skarba. kopie i wierci sie, slyszal pewnie slowa pana doktora, ze jeszcze 8 dni zupelnie wystarczy;) Kassiu,dobrze ze jestes jeszcze z nami! a co do mezow to ja to juz pisalam na forum...moj maz sie sprawdza nie tylko w roli mezusia (jest bardzo kochany) ale juz teraz doskonale wpisal sie w role przyszelgo tatusia.Ja od 3 tygodni leze i palcem nie ruszam a on slicznie przygotowal pokoik, robi zakupy (gotuje czesto piekarnik zamiast on) w ten weekend chce prac i prasowac... Stara sie jak tylko moze zeby skorcze nie wystepowaly ale wiadomo, to nie lezy w jego kwestii. Bardzo pali sie do opieki nad Alexem( chce wprowadzic zamiast wanienki do kapieli wiadro-polecane przez tutajszych pediatrow jak juz pepuszek sie zagoi), tak ze ja nie mam mu nic do zarzucenia, bo czyta w moich myslach. A jak jeszcze spogladam w jego pelne milosci oczy, takie zmeczone wieczorem ale dzielnie stawiajace czola codziennym obowiazkom w pracy...nic dodac nic ujac-11 lat razem jednak robi swoje! Ale sie rozmarzylam, az zal ze nie ma mojego meza jeszcze z pracy;) no ale to juz kwestia minut;) A co do zabkow to ja bylam u dentysty chyba w 4 miesiacu ciazy na kontroli i takim smarowaniu zebow zelem, zeby sie nie psuly.narazie na szczescie nic sie nie dzieje...choc po porodzie czeka mnie wyprawa...a tak nie lubie dentysty ze po prostu szok! znow ja sie rozpisalam...zycze Wam przemilego weekendu, bez jakochkolwiek przykrych niespodzianek...trzymajcie sie,papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kassia dziękuję za życzenia!!! Co do partnera to ja też tak jak Metka jestem zadowolona i szczęśliwa. Mój mężuś opiekuje się mna bardzo, wyręcza we wszystkim jak jest w domku, widzę jak bardzo się stara. I nie może się już doczekać synusia.....on już marzy że będzie z nim jezdził na ryby hehe...:-) Dobre ma serducho ten mój mężuś.....będę się starała z całych sił aby po porodzie go nie zaniedbać i nie myśleć tylko o Michałku, czego i Wam życzę :-) Claptola pisałaś o swoim roztargnieniu, wyobrazcie sobie że ja dziś zapomniałam lekarzowi zapłacić za ktg!!!!!! Po prostu jak było po wszystkim to to powiedziałam dziękuję i dowidzenia hihi...dopiero pod domem sobie oprzypomniałam, ale numer trochę mi głupio no ale zapłacę w środe na następnym ktg, to tylko 5 zł!!!! Miłego wieczorku Wam życzę, mój mężuś pojechał na nockę i jestem sama.....zaraz idę pod prysznic i do łóżeczka, trzymajcie się papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutella
Hej Dziewczyny...jestem tu od niedawna,więc nie za bardzo wiem,która kiedy obchodzi urodzinki,ale dołączam się do życzeń...samych serdeczności! Wyobraźcie sobie,że wczoraj dopadła mnie wieczorem taka zgaga...że nawet ranigast nie pomógł i ok.20 pomknęłam na straszne rozmowy z "białym uchem".Wymiotowałam gorzej niż w 4 miesiącu!Boże...to nie możliwe,żeby wymiotować w 9 miesiącu!Dziś jestem kompletnie wypompowana a i dzidzia jakaś taka spokojniejsza. Mój Ukochany jeśli chodzi o pomoc w domu i stosunek do mnie jest nieoceniony!Wczoraj widząc,że zabieram się (w końcu!) za pranie kaftaników,body,śpioszków i innych czapeczek od razu się do mnie przyłączył!A że wszystko prałam ręcznie on stał obok,płukał i wyrzymał i wszystko to z uśmiechem na ustach!Co ja bym bez niego zrobiła!A do tego jest czuły,kochający i muszę Wam powiedzieć,że nawet jak dopada mnie dół z powodu wyglądu (16 kg do przodu,nogi jak Agata Wróbel, piersi naprawdę wieeelkie, ramiona jak u zapaśnika a do tego jeszcze niemoc w farbowaniu włosów...farba nie łapie i mam słomę na głowie)nigdy nie poczułam się odtrącona czy nieatrakcyjna (tzn.czuję się tak jak sama sobie to wmówię).Dba o moje dobre samopoczucie i to,żebym nie czuła się źle jak gdzieś wychodzimy,a tam zgraje ślicznych,szczupłych dziewczyn!Mówi mi,że i tak jestem najpiękniejsza na świecie...hihihiii!Mam nadzieję,że Wasi partnerzy tez nie zawodzą na tym gruncie!Bo rózni są faceci,prawda?I róznych historii wysłuchalam od moich znajomych...a ja mogę powiedzieć,że jestem szczęściarą! No ale się rozpisałam...prawdziwy elaborat! Pozdrawiam Was Szczęściary (zostało Wam już tak malo czasu...a ja jeszcze miesiąc!) i życzę weekendu bez trosk i zmartwień!Pomasujcie brzuszki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello wszystkim! Fajnie dziewczyny że są na świecie i tacy faceci na których można liczyć, a jeszcze cudowniej że ci faceci to nasi mężowie :) U mnie jak najbardziej ok. az dziwię się ze tak dobrze, zadnych skurczy, żadnych dolegliwości, noc całkiem spokojna a dzionek póki co też sie zapowiada dobrze. Może to znaczy że jeszcze faktycznie czas porodu nie tak szybko jednak się zbliza, a moze jak to mój maż mówi- cisza przed burzą. Okaze sie. Dziś jednak zrobiłam cos bardzo nieodpowiedzialnego, powinnam jak najwiecej sie oszczędzać a ja tymczasem korzystając z dzisiejszego dobrego samopoczucia z rana włączyłam bardzo głośno muzykę ( rany jak ja za tym czesto tesknię) i z mężem zaczęlismy tańczyć, wygłupiać się. To właściwie z tego przypływu energii jaki mnie dzis ogarnął. Tak wogóle ostatnio od jakis 3-ech dni mam znów wybitnie duzy apetyt. Od 7-ego mies. przestałam sie obżerać a tu nagle znów widzę to samo mnie dopadło. Tłumaczę trochę sobie że moze teraz to organizm domaga sie wiecej bo przed porodem zbiera siłę na wysiłek jaki go wkońcu czeka, ale moze tak mówie zeby siebie troche usprawiedliwić z tego obżarstwa :) W każdym razie mam na plusie okrąglutkie 20 kg, az dziwie sie ze rozstępów nie mam, ale z tego akurat sie cieszę. Metko! mam pytanie. Bo ja do tej pory nie miałam Ktg i nawet nie zapytałam lekarza dlaczego. Ktg robi sie w ostatnich momentach ciąży, czy może wczesniej? Trochę mnie nurtuje to, bo przecież skoro jest prawdopodobieństwo że urodzę nie w terminie, to moze powinnam mieć zlecone to badanie? Trochę mnie to niepokoi jak czytam że wy co niektóre macie juz za soba to badanie a ja nie. Kończę na dziś, życzę udanego wszystkim weekendu i oby nastrój i samopoczucie było tak udane jak moje dziś. Pozdrawiam mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!! Kassia...nie wiem dokladnie jak sprawa ma sie w Poslce, u mnie w kazdym razie Ktg wykonuje sie od 7 miesiaca ciazy, wizyta jest co miesiac czy tez co 4 tygodnie i wtedy lekarz robi Ktg ( ma to tutaj sens poniewaz urzadzenie,ktore robi badanie wykrywa za jednym razem nieprawidlowosci w pracy serca dziecka, ruchy dziecka i skorcze ewentualne).z reguly robi sie je raz w 7 miesicu, potem w 8 i w 9 miesiacu co dwa tygodnie- czyli przy kazdej wizycie.U mnie robi je lekarz czesciej ze wzgledu na zagrozenie przedwczesnym porodem. Z tego co wiem, w Polsce niektorzy lekarze nie wykonuja tego badania, dopiero na porodowce podlaczana jest kobieta do tegoz urzadzenia.Mysle ze to nie jest jednak regula, bo niektore dziewczyny na forum tez mialy. Zapytaj lekarza...moze on akurat nie uwazac tego badania za konieczne.U mnie inne badania sa pomijane-np. ja nie pilam glukozy, krwi tez nie pobierano mi przy kazdej wizycie. Ja dzis tez jakos wyjatkowo dobrze sie czuje...choc nic w sumie nie robie (stad moja energia). Za to zjadlam na obiad pyszne placki zmieniaczane:) mniam!! Jeszcze tydzien....dzis 36 tydzien ciazy...uf prawie kamien spadl nam z serca. Dziewczyny, zycze milego weekendu! uglaski dla Waszych brzucholkow!!! papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutella
Kasiuu... ja pierwsze KTG miaam w 33 tygodniu (2 tyg.temu),a lekarz zlecil mi je gdyż Antos był oplątany pępowiną (czy jeszcze jest nie wiem,bo dopiero za 1,5 tyg.mam USG).Z tego co wiem,to tak jak pisze Metka robi je się raz w siódmym, raz w ósmym i potem dośc często w dziewiątym miesiącu.U nas jest tak,że badanie trwa 30 minut i jest bezpłatne (ja robię je w szpitalu)-muszę miec tylko ze soba książeczkę ubezpieczeniową.Pozdrawiam i do usłyszenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich w niedzielne południe! Metko! wychodzi na to że u was faktycznie medyczna kwestia jest głęgoko posunięta do przodu - tylko pozazdroscić. Dzięki temu, rzeczywiscie jakiekolwiek wady serduszka dziecka w razie czego mozna szybko wykryć i coś z tym robić. Ja mam nadzieje, że u mojego synka wszystko jest jak najbardziej wporządku, a lekarzowi swojemu pozostaje mi tylko zaufać i wierzyć ze wie co robi. Dziś w nocy znów nie miałam najlepszego snu. To już rutyną się stało, że budzę się co godzinę ( dosłownie) i odwiedzam po kolei, ubikację, łazienkę a później kuchnię ( a konkretnie to lodówkę). Już nie pamiętam kiedy tak naprawdę sie wyspałam no i nie zanosi sie szybko, że to sie zmieni niebawem. W każdym razie póki co, jeśli chodzi o skurcze to kolejny dzionek bez żadnych skurczy i cieszę sie, niech jeszcze dzidzia sobie posiedzi w brzuszku, w końcu to najbardziej bezpieczne miejsce w jego życiu, lepiej już mu nie będzie, wiec niech korzysta póki może :) Mam nadzieje ze u was wszystko dobrze, ze niedziedzielny dzionek zleci wam w spokoju i dobrym samopoczuciu- życzę wam tego. Pozdrawiam wszystkie bardzo ciepło! Trzymajcie sie brzuchatki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich w niedzielne południe! Metko! wychodzi na to że u was faktycznie medyczna kwestia jest głęgoko posunięta do przodu - tylko pozazdroscić. Dzięki temu, rzeczywiscie jakiekolwiek wady serduszka dziecka w razie czego mozna szybko wykryć i coś z tym robić. Ja mam nadzieje, że u mojego synka wszystko jest jak najbardziej wporządku, a lekarzowi swojemu pozostaje mi tylko zaufać i wierzyć ze wie co robi. Dziś w nocy znów nie miałam najlepszego snu. To już rutyną się stało, że budzę się co godzinę ( dosłownie) i odwiedzam po kolei, ubikację, łazienkę a później kuchnię ( a konkretnie to lodówkę). Już nie pamiętam kiedy tak naprawdę sie wyspałam no i nie zanosi sie szybko, że to sie zmieni niebawem. W każdym razie póki co, jeśli chodzi o skurcze to kolejny dzionek bez żadnych skurczy i cieszę sie, niech jeszcze dzidzia sobie posiedzi w brzuszku, w końcu to najbardziej bezpieczne miejsce w jego życiu, lepiej już mu nie będzie, wiec niech korzysta póki może :) Mam nadzieje ze u was wszystko dobrze, ze niedziedzielny dzionek zleci wam w spokoju i dobrym samopoczuciu- życzę wam tego. Pozdrawiam wszystkie bardzo ciepło! Trzymajcie sie brzuchatki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Marcóweczki 🌻 Od czwartku wieczór jesteśmy już w domciu. Postaram się wszysko opisać po kolei, ale pewnie będzie w kawałkach, na ile mały pozwoli. Ogólnie przesypia po te dwie-trzy godziny i wtedy mogę się zająć czymś innym Dzieki za życzenia i mam nadzieję, że i u Was wszystko pójdzie dobrze, maluszki będą donoszone i urodzą się zdrowe. A więc zaczynam Jak pisałam wszystko zaczęło się w niedzielę o 10 rano, od odpłynięcia przezroczystego płynu, który uznałam za wody. Do szpitala dojechaliśmy gdzieś tak koło 13. Podpieli mnie do KTG, na którym wyszły jakieś tam skórcze, ale narazie jeszcze niespecjalnie bolały, rozwarcie na 1 cm, czyli prawie nic, no a to co ze mnie popłynęło, nie bardzo uznali za wody. Ale po mimo wątpliwości trafiliśmy na porodówkę, Rodziliśmy razem z mężem i jego obecność była mi bardzo pomocna. Po 2-3 godzinach skórcze były takie sobie przynajmniej na KTG, ale ja zaczynałam się skręcać z bólu, a moja szyjka była oporna i nic na nią nie działało. Gdzieś tak chyba koło zaczeli się zastanawiać czy nie odesłąć mnie na patologię, po pewnie i tak nic by z tego nie było, ale wcześniej powtórzyli morfologię i okazało się że skoczyły mi leukocyty z 14 tys. w chwili przyjęcia do 21. Trochę to ich zaniepokoiło i zaczęła się jazda. W pewnym momencie jak leżałam na łóżku chlupnęły mi wody (wtedy już na pewno), a rozwarcia dalej nic. Kazali mi iść pod prysznic, a potem zaaplikować sobie czopki, aby pobudzić szyjkę do rozwarcia. Od tej chwili to zaczęłam wyrywać parapety w momencie skórczu :P. Świadomie podjęłam decyzję, żeby nie brać znieczulenia i nawet w chwilach najgorszych skórczy nie żałowałam tego. Czasem rwałam parapey, czasem wisiałam na mężu, a czasem kazali mi leżeć bo miłam kolejne KTG, lub kolejną kroplówę, w sumie w trakcie porodu i tuż po nim wlali chyba we mnie ze 3 litry. Na patologię nie trafiłam właśnie przez wysoki poziom leukocytów i bali się że może dojść do zakażenie pępowinowego maleństwa i dlatego podgonili mnie. W czasie wieczoru podali mi jeszcze raz leki rozkurczowe szyjki, tym razem w kroplówce, po których z mojego gardła został suchy wiór (jeszcze przez 2 dni po porodzie chrypiałam jak po przepiciu i miałam problemy z przełykaniem). Ale poród trwał, a ja zaczynałam z lekka chodzić po ścianach. O północy podali mi oksytocynę, aby zwiększyć siłę skórczy, a ja myślałam sobie ile jeszcze i jak długo się będę męczyć pod oksytocyną, bo to różnie bywa. Ale u mnie poszło piorunem, prawie odrazu zaczęły się skórcze parte i po 10 min zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. Tu mi każą nie przeć, brzuch skacze od skórczy, ja się skręcam, wyrywam jakieś listyw ze ścian, któych się trzymam, w pewnym momencie przerabiają łóżko, szykując je do porodu, położna każe wziąść głęboki wdech i przeć, wydech, wdech, przeć, wydech, wdech i przeć. Takie są cykle w porodzie, trzy parcia na skórczu, parę głębokich wdechów i kolejny skórcz. Chyba w czasie drugiego skórczu nacieli mi krocze, poza lekkim bólem nacięcia, zułam tylko ból parcia, a po nacięciu poczułam ulgę wręcz bo na następnym skórczu urodziła się główka i to już właściwie było po porodzie, bo po przeciśnięciu się główki większość bólu odpłynęła, a jak położyli mi maleństow na brzuch, to prawie nic już nie czułam. Chwila zamiesznia prze przecinaniu pępowiny, ba się Andrzej bał że mu się ręce trzęsą z wrażenia i sobie nie poradzi, ale chwila i pępowina przecięta. Małego zabierają na ważenie, mąż idzie z nim, a ja rodzę łożysko. Cały poród trwał tylko 15 min, wcześniej trochę ponad 4 godziny I fazy porodu i o godzinie 0 : 25 urodził się nam śliczny chłopczyk. Waga 3400, długość 52 cm, 10 pkt Apgar Potem jeszcze szycie, w trakcie którego opowiadałam sobie kawały z lekarzem, trochę bolało, ale niewiele. No i jeszcze dwie godziny na sali porodowej i kolejna kroplówa, tym razem już z antybiotykiem. A potem nie miałam siły sama dość do sali, więc zawieźli mnie na wózku, Andrzej zabrał torbę, obok jechał maluszek i tak około 3 w nocy trafiłam na salę. Jest już późno, zaraz maluch będzie chciał jeść, a tego posta pisałam, w dwóch podejściach, z przerwą na obiadek i karmienie. Cd. nastąpi jutro Papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarinka29
Witam No cóż KUTYA WZRUSZYŁAM SIĘ TWOJA OPOWIEŚCIĄ SERDECZNIE GRATULUJĘ SYNUSIA!!!!! I NIE UKRYWAM ŻE CI ZAZDROSZCZĘ:-) też juz chciałabym tulić swojego szkraba ajjjjjj... dobrze że mogę zacząc już odliczać dni....a nie miesiące.Trzymajcie się cieplutko i czekam z niecierpliwościa na dalszy ciąg wrażeń . Pozdrowionka dal wszystkich, a wszczególnościl dla jeszcze 2 w 1:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kutya!! Gratulacje wielkie!! 🌻🌻! ciesze sie ze juz macie \"to\" za soba i jestescie w domu!! czekam na kazda informacje od Ciebie!! Jestem glodna wszystkich wiesci, jakie mozesz nam napisac! Usciski wielgasne i powodzenia !!A dla synka tez 🌻! tez sie maluszek niezle musial nagimnastykowac zeby spokojnie dostac sie na druga strone!! Ja tez juz ci chyba Kutya troszke zazdroszcze, oczywiscie w pozytywnym tego slowa znaczenia, to musi byc wspaniala chwila z tym przecieciem pepowiny... mam wrazenie ze mnie to niebawem tez czeka (porod-dzis nad ranem dosc silne skorcze)...wlasnie dzis poprosze moja mame aby prezyjechala juz na ten weekend a nie na nastepny, wtedy bede spokojniejsza, bo bez salbutamolu chyba pojdzie nam maksymalnie szybko-takie mam wrazenie;) A wy jak sie czujecie dziewczyny?? Czy wy tez ostatnio macie taki twardy sen-moj mimo skorczy jest dosc twardy ze nie slysze meza budzika rano... No to chyba byloby na tyle...wracam do sniadanka i tebletek- Kutya! jeszcze raz wielkie gratulacje!! trzymajcie sie brzuchatki!pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KUTYA🌻 serdeczne gratulacje dla Ciebie i twojego dzielnego Męża!!! I duuuużo zdrówka dla Synusia!!!! Ciesze się że masz już to za sobą, i dziękuję że znalazłaś czas na napisanie tutaj do nas tak spragnionych wieści!!! Wrajac do Siebie i oczywiście pisz jak znajdziesz czas....:-) Dziewczyny u mnie brzuch coraz twardszy w środę kolejne ktg:-) Metuś ja też jak już usne to śpię jak kamień.....:-) U nas w rodzinie w weekend męża kuzynka urodziła także synka, tak sobie myślałam bo on ma 51cm długości czy nie kupić jeszcze czegoś na rozm 56 bo ja naprawdę nic nie mam...teraz czytam że KUTYII synuś też ma długość 52 i wiecie trochę spanikowałam z tymi ciuszkami chyba kupię 2 śpioszki chociaż na 56...sama nie wiem..... Trzymajcie się ciepło dziewczyny i pozdrowionkadla Brzuszków :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w Walentynki 🌻🌻🌻 Maluszek śpi, więc ja mam chwilke czasu, ciekawe w ilu podejściach będę pisała tego posta, zaczynam o 11:14. Zobaczymy o której uda mi się go wysłać. Wracająć jeszcze do wrażeń z porodu. Mój kochany małżonek był zszokowany sposobem w jaki wykonuje sie nacięcie, zresztą jak mi potem o tym powiedział, też mnie to zaskoczyło. Zawsze mi się wydawało, że do nacięcia stosuje się skalpel, albo coś nożopodobnego, a okazało się że położna złapała nożce podobne do tych do krojenia drobiu (określenie mężusia :D), trach i przecięte, ja sama tego nie widzałam, bo w trakcie parcia broda dociśnięta do klatki, oczy zamknięte i skupienie na parciu, ale Andrzej się patrzył. ;) Kolejna sprawa to zakładanie wenflonów do kroplówek. Pierwszy jaki mi założono wytrzymał tylko jedną kroplówkę, a potem się zapchał i nie chciał pociągnąć kolejnych, no i wtedy zaczęły się problemy. Nie wiem, czy to ja mam jakieś dziwne żyły, czy poprostu położna nie miała ręki (raczaj to drugie 😡 ), bo na kolejne dojście musiała się wkłówać aż 4 razy i w końcu wylądowałam z wenflonem w zagięciu łokcia, co potem było bardzo kłopotliwe :( A moje ręce wyglądały jak u narkomanki, siniaki, strupki w miejscu wkłóć, ogólnie koszmar. Ciekawostką jest to że, znalazłam się na porodówce jako druga w niedzielę, a jako ostania z niej zeszłam już w poniedziałek. W miedzy czasie trzy mamy urodziły, a jedną odesłali na patologię. Tak że prawie zaczełam niedzielne porody i je skończyłam. A cały problem polegał na wysokiej leukocytozie i bali się że maluszek może ulec zakażeniu. I w sumie dobrze zrobili, że nie podgonili, bo w poniedziałek rano leukocyty zamiast spadać (zaraz po porodzie podali mi antybiotyk) wzrosły jeszcze do 34 tys. Ja czułam się jak przepuszczona przez wyżymaczkę, nie miałam siły wstać, w głowie się kręciło i nawet siedzenie sprawiało problemy, a tu trzeba zająć się małym, nakarmić go, przewinąć idt. Na obchodzie decyzja, jeszcze jeden antybiotyk, 1,5 l kroplówki i po tym poczułam sie na siłach wstać żeby zająć się synkiem. Na szczęście dzięki temu, że mnie podgonili, maluszek nie uległ zakażeniu i uniknął podawania antybiotyku, co nie udało sie innej dziewczynie, która też tra.... Przerwa na przewijanie i karmienie od 11:50 do 12:40 która też trafiła na porodówkę w niedzielę z odpływającymi wodami, ale zupełnie bez skórczów i dlatego położyli ją na patologię. Miała mieć poród wywołany w środę, ale już w nocy we wtorek dopadły ją skórcze i urodziła we środę wciągu dnia. Ale niestety doszło do zakażenia pępowinowego jej Jasia i musiał dostawać antybiotyk. U nas też nie wszystko było w porządku. Okazało się że ja mam grupę krwi \"0\" Rh+, a synek dostał grupę od tatusia i ma \"B\" Rh+, ta różnica grup spowodowała tzw. konflikt w obrębie grup głównych i zaburzenia w gospodarce jonowej (zbyt wysoki poziom potasu) i mały nadmiernie stracił na wadze (ponad przepisowe 10%), kazali mi go dokarmiać, aby przybrał na wadze, a tu akurat tej samej nocy zaczął się nawał pokarmu. Poprzedniej nocy maluszek był głodnawy, a ja jeszcze nie miałam dosyć pokarmu, aby uzupłenić straty wody, a następnej, kiedy już pokarmu było nadmiarze i całą noc chodziłam trzymając piersi i je chłodząc, to maluszek był najedzony odżywką, ale położna poradziła mi go jednak dokarmiać, aby przybrał na wadze, bo pediatra decydujący o wypisie jest formalistą i jeśli wyniki nie będa książkowe to nas nie wypuści. Na szczęście wszystko trwało tylko jedną noc, mały spał, a ja ściągałam pokarm i całą noc walczyłam, aby nie dopuścić do zastojów. Udało się, następnego dnia tj. we czwartek, rano zdecydowano, że ja mogę wychodzić, a mały będzie mógł wyjść jeśli wyniki o 14 będą prawidłowe (poziom jonów i morfologia małego), no i chyba dzięki temu dokarmianiu, przybrał na wadze, a badania krwi były dobre. I wieczorkiem dotarliśmy do domu. Oczywiście po porodzie przyplątała się żółtaczka, ale na szczęście niezbyt poważna i nie wymagała naświetlań, tylko jutro jedziemy na kontrolę. Mały zachowuje sie jak aniołek, ale to przez to, że dostaje środki uspokajające. Jest to podobno stała praktyka przy wypisie dziecka z żółaczką i choć nikt mi nie wyjaśnił powodu podawania Luminalu, to sama doszłam do wniosku, że chodzi o to aby dzidzia spała jak najwięcej, bo wtedy najszybciej się regeneruje. Dzięki temu mogę spokojnie do was napisać, bo poza ok. godziną na karmienie i przewijania, to śpi jak zabity, nic go nie wzrusza, zresztą od początku zdecydowaliśmy, że nie bedziemy zachwywać się w domu cicho bo dziecko śpi. W szpitalu się przekonałam, jak odporny sen mają te nasze pociechy, nawet najgłośniejsze hałasy dobiegające z korytarza, czy rozpaczliwwe krzyki innego maleństwa nie były wstanie obudzić śpiącego maluszka, jeśli nie było innych przyczyn, typu głód lub mokra pieluszka. Jak pewnie zauważyłyście cay czas nie wymieniam imienia naszego synka, ale tak naprawdę to okaże się jutro co podamy do metryki pewnie będzie to Aleksander Andrzej, ale na 100% nie jeteśmy pewni i jeszcze w ostatniej chwili coś może nam strzelic do głowy i zmienimy imię. ;) Co do porad po porodzie Ja ubranka kupiłam wszystkie na 62 i wcale nie są aż takie za duże, a śpioszki jak się wyciągnie, to mniejsze były by za małe. Mniejszy rozmiar jest sens kupować, jeśli dzidziuś ma poniżej 50 cm długości (praktyka innych mam, które akurat rodziły ze mną). Na pewno bardziej przydatne są ręczniki papierowe do wycierania, aniżeli papier toaletowy, ręczniki się nie darły i nie zostawiły paprochów, a były dostatecznie miękie, aby nie drażnić pociętego krocza. Radzę też odrazu zaopatrzyć się w tłustą maść do sutków, bo te nasze dzieciaczki mają naprawdę bardzo dużą siłę ssania i po kilku próbach karmienia sutki mogą być tak zmasakrowane, że każde przystawienie do piersi, stawia świeczki w oczach, mnie się to właśnie przytrafiło 😭 Synuś ma dosyś małe usta i lekko cofniętą dolną szczękę i niezbyt dobrze chwyta sutek, początkowo tak mnie zgryzł, że zzrobiły mi się strupki i całe ssanie czułam ból, teraz powoli sie mi przyzwyczajają i świeczki mam tylko w chwili pierwszego przyssania się. Co do polecanych ja stosuje Bepanthen maść po każdym karmieniu i powoli dochodzę do ładu z moją mleczarnią ;). No to chyba na tyle wrażeń szpitalno-porodowych, oczywiście jeszcze długo mogłabym pisać o wrażeniach i zachowaniu personelu w szpitalu, ale po co się stresować. Sam poród wspominam mile, pomimo bólu, ale reszta pozasawiała wiele do życzenia, no czóż jaka jest polska służba zdrowia każdy wie. Pozdrawiam wszystkie mamusie, te które już urodziły i te które dopiero będą rodzić. Póżniej pomyślę nad zmianami w tabelce. Może po kolejnym karmieniu lub jutro. Teraz sama muszę coś zjeść póki mały śpi i może zdążę jeszcze się zdrzemnąć. Papatki 🖐️🖐️ miłych Walentynek 🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w Walentynki 🌻🌻🌻 Cosik mi podzieliło tego posta, to jest jego ciąg dalszy: Co do porad po porodzie Ja ubranka kupiłam wszystkie na 62 i wcale nie są aż takie za duże, a śpioszki jak się wyciągnie, to mniejsze były by za małe. Mniejszy rozmiar jest sens kupować, jeśli dzidziuś ma poniżej 50 cm długości (praktyka innych mam, które akurat rodziły ze mną). Na pewno bardziej przydatne są ręczniki papierowe do wycierania, aniżeli papier toaletowy, ręczniki się nie darły i nie zostawiły paprochów, a były dostatecznie miękie, aby nie drażnić pociętego krocza. Radzę też odrazu zaopatrzyć się w tłustą maść do sutków, bo te nasze dzieciaczki mają naprawdę bardzo dużą siłę ssania i po kilku próbach karmienia sutki mogą być tak zmasakrowane, że każde przystawienie do piersi, stawia świeczki w oczach, mnie się to właśnie przytrafiło 😭 Synuś ma dosyś małe usta i lekko cofniętą dolną szczękę i niezbyt dobrze chwyta sutek, początkowo tak mnie zgryzł, że zzrobiły mi się strupki i całe ssanie czułam ból, teraz powoli sie mi przyzwyczajają i świeczki mam tylko w chwili pierwszego przyssania się. Co do polecanych ja stosuje Bepanthen maść po każdym karmieniu i powoli dochodzę do ładu z moją mleczarnią ;). No to chyba na tyle wrażeń szpitalno-porodowych, oczywiście jeszcze długo mogłabym pisać o wrażeniach i zachowaniu personelu w szpitalu, ale po co się stresować. Sam poród wspominam mile, pomimo bólu, ale reszta pozasawiała wiele do życzenia, no czóż jaka jest polska służba zdrowia każdy wie. Pozdrawiam wszystkie mamusie, te które już urodziły i te które dopiero będą rodzić. Póżniej pomyślę nad zmianami w tabelce. Może po kolejnym karmieniu lub jutro. Teraz sama muszę coś zjeść póki mały śpi i może zdążę jeszcze się zdrzemnąć. Papatki 🖐️🖐️ miłych Walentynek 🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutella
KUTIA GRATULACJE!!! i wszystkiego naj naj najlepszego na nowej drodze z maleństwem! Twoje obie wypowiedzi przeczytałam z zapartym tchem a i serce mi nerwowo zabiło,kiedy pisalaś o potwornych bólach,kiedy przychodzi skórcz!Ale masz wspaniale,że to już za Tobą i że jesteście wszyscy zdrowi już w domciu!I że wiesz już,że mały zdrowy, że na razie dobrze spi i że nie masz problemów z karmieniem!Boże,jak Ty to wszystko zniosłaś??To prawie 2 dni!Ale z Ciebie zuch dziewczyna,że się nie skusiłaś na znieczulenie!Jeszcze raz ogromne gratki dla Ciebie i maleństwa,że dzielnie daliście radę! :-) A my co Dziewczyny??Hahaha...wszystko przed nami!;-)Na pewno nie ominą nas doświadczenia Kutii i juz niedługo same to przeżyjemy!Mam nadziję i życzę Wam wszystkim,żeby jak najmniej bolesnie!Papatki i do usłyszenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kutya...pisz ile mozesz....ja az sie wzruszylam jak przeczytalam jaka jestes dzielna!! naprawde, jestem pod wrazeniem, i do tego naprawde dzieki wielkie za to, ze do nas zajrzalas i piszesz, to pomaga w chwilach zwatpienia , ktorych mam coraz to wiecej. ja tez slyszalam ze bephanten jest dobry bo tlusty, sama smarowalam nim tatuaz zeby sie ladnie goil i skora nie zlazila ale to bylo dawno... teraz chyba tez sobie go zafunduje... mam kilka pytan, wiec jak bedziesz mogla to bardzo chetnie dowiem sie co masz do powiedzenia w tym temacie-otoz: jak sie goi pepuszek maluszka??czym go przemywasz?? czy te pieluszki z wycieciem rzeczywiscie sie sprawdzaja?? czy maly mial ostre pazurki i byly potrzebne takie malutkie rekawiczki?? jakie szwy zalozyli Ci po nacieciu krocza?? dajesz sobie rade z siedzeniem??(mysle ze to super durne pytanie z mojej strony wiec wybacz...) czy te noc z soboty na niedziele, przed porodem maly przestal sie wiercic , to znaczy czy stal sie spokojniejszy?? wiem, ze troche tego duzo, oczywiscie nie spiesz sie z odpowiadaniem...wszystko w swoim czasie!! A tabelka koniecznie trzeba sie zajac, robilas to wczesniej dobrze wiec... a ja czekam na kolejne wpisy!! z zapartym tchem!! pozdrawiam i trzymajcie sie wszystkie!!!pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kutya jesteś Wielka!!!! I tak fajnie piszesz :-) podoba mi się Twój styl!!! dziewczyny ja już sobie kupiłam ten bephanten, aptekarka mi poleciła, dziś byłam u znajomej która też miała cesarkę spytać co i jak....poradziła min że bardzo przydadzą się ręczniki papierowe lub nawet lignina a także woda mineralna....oprócz tego to co już pewnie macie zapisane na listach tak jak ja...:-) Metuś bardzo ciekawe te Twoje pytania, będę czekać na odpowiedzi.....uciekam zrobić sobie pastę jajeczna i coś dla mężusia na kolację, trzymajcie się papa ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kutya!!!! Wielkie, wielkie gratulacje!!!! Zazdroszczę Ci, że masz juz swoje maleństwo obok siebie:). Dużo dużo zdrowia dla Ciebie i Twojego małego szczęścia:):):).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc wszystkim Marcoweczkom! No w koncu mnie natchnelo zeby cos napisac bo ostatnio mam takiego ogromnego lenia ze ograniczam sie tylko do czytania Waszych wypowiedzi no ale zebyscie nie pomyslaly ze cos u nas nie tak odzywam sie:-) Wiec tak zeszly tydzien nie nalezal do najciekawszych a to z tego powodu ze w poniedzialek bylam w szpitalu no i poczatkowo moj lekarz chcial mnie juz tam zostawic do porodu. A zaczelo sie tak ze gdzies od kilku dni strasznie twardnial mi brzuch i zadzwonilam sie zapytac co mam robic wiec kazal mi przyjechac do spzitala zrobil ktg, usg no i stwierdzil ze moge isc do domu ale powinnam byc przygotowana w kazdej chwili na porod. Zalamalm sie normalnie. riwny miesiac do porodu a tu taka wiadomosc. Ale jak widac chodze do dzis i mam nadzieje jeszcze tydzien lub dwa taki stan utrzymac chociaz wiem ze to nie ode mnie zalezy:-) No ale mimo wszytsko strachu sie najadlam a jak zobaczylam szpital to juz kompletnie zalamka. Nie wiem dziewczyny czy Wy tez tak macie ale ja na sama mysl o spzitalu dostaje gesiej skorki choc z drugiej strony pocieszam sie ze nie ja pierwsza i nie ostatnia. No ale koniec tego marudzenia. W kazdym razie torba do szpitala stoi gotowa do wyjazdu czekam tylko na te juz oslawione majtki a allegro, ciuszki dla Niuni poprane, poprasowane wszytsko prawie juz gotowe wiec juz sie tak nie boje. Sesja zaliczona w pierwszym terminie (moja ostatnia), obrona przelozona do konca czerwca bo nie mam teraz do tego glowy ani sily wiec mozemy spokojnie sie rozdwajac choc mam nadzieje ze nasza Olenka poslucha nas i posiedzi sobie jezscze te dwa tygodnie. Kuyta ogromne gratulacje dla Ciebie jeste wielka poprostu. Co tu duzo mowic wspaniala kobitka z Ciebie. Mam nadzieje ze nam pozostalym tez tak pojdzie. Duzo duzo zdrowka i szczescie dla Was i niech Wam sie Synus dobrze chowa i rozwija. Ja na samopoczucie zbytnio nie narzekam chociaz dokuczaja mi placy ale to juz sie stalo tak normlane ze czasem niezauwazalne. Poza tym wiadomo ciezko jest w 9 miesiacu ale juz niedlugo. Z drugiej strony tak sie przyzwyczailam do brzusia ze smieje sie do Meza jak to bedzie jak juz go nie bede miala. Jesli chodzi o podejscie mojego Meza to jest poprostu nieoceniony. Co tu duzo pisac jest kochany i bardzo mi pomaga i ciesze sie dziewczyny ze Wy tez macie takich partnerow bo mysle ze to jest bardzo wazne w tak waznym momencie zycia kobiety. Ja sie tlko smieje z mojego Tomka jak on sie odzwyczai od ciaglego calowania brzusia jak juz Olenka bedzie z nami:-) No ale moze samo mu jakos przejdzie. Dzis mam wizyte juz sie nie moge doczekac co tam u naszej niuni slychac i co powie pan doktor. Mam nadzieje ze wszytsko dobrze. Napisze jak wroce. No to trzymajcie sie dziewczyny dbajcie o Wasze brzusie w tych ostatnich momentach. Pozdrowka dla Was i waszych Maluszkow. Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello ;) Ja wlasnie pp obfitym drugim sniadaniu...ludzie, ja ostatnie kilka dni mam taki apetyt ze juz nie wyrabiam z chodzeniem do lodowki! po prostu straszny ze mnie glodomor.Ja moja mama przyjdzie z waloweczka, o ktorej tak mi ostatnio caly czas opowiada to chyba z 5 kg jeszcze do wagi dobije.no chyba ze wczesniej wyjade do szpitala...mam nadzieje jednak zaczekac jeszcze te kilka dni, conajmniej do niedzieli;) Ania, widze , ze i Ciebie tez dopadly skorcze...wiecie co, wydaje mi sie ze teraz wiekszosc ciaz to jest wlasnie taka \"zamieszana\", jakos kiedys chyba bylo mnie komplikacji.teraz tyle lekow sie zjada a i tak nie wszystko idzie wlasciwym torem.moze mam tylko takie mylne wrazenie, ale wnikiwosc przeprowadzancyh badan obecnie dziala,ze kazdy maly detalik uwaza sie za anomalie.moze to i dobrze...kiedys bez usg i ktg bylo kiepsko....z drugiej strony jakos bardziej kobiety sie trzymaly... moj Alex od kilku robi popisy bokserskie w brzuchu, doslownie nie daje rady i musze az zajeczec z bolu, cwaniaczek maly czesto z nienacka tak mi dokopie ze maz sie zastanawia co sie dzieje- z obawa na twarzy-zaczelo sie ??;) Trudi...jak Twoja obsesja wod plodowych?...mi narazie nie minela...zastanawiam sie co bedzie jak mi naprawde odejda!skanikuje -to jest pewne!! Ja mam dzis Ktg...nie licze na jakies super dobre wyniki...nad koscia lonowa wyczuczam dosc duze zgrubienie, wnioskuje ze to to co ostatnio stwierdzil lekarz-obsuwamy sie do dolu...moze to i dobrze, im blizej \"wyjscia\" tym mniej bedzie drogi do przeciskania hahha-sama siebie pocieszam! I tym optymistycznym akcentem koncze...byc moze po nastepna buleczke :) pozdrawiam !pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kutya! Wielkie, ogromniaste gratulacje z okazji zostania mamą jak i również dzielnego przejścia przez cały ten akt porodu. Przebieg całej tej sytuacji porodowej, twoje przeżycia, odczucia jakie opisujesz to tylko kolejny dowód na to że my kobiety pomimo lęków i obaw - damy radę! Co tu duzo mówić, na dniach czeka mnie to, co ty już masz za sobą, boję sie - bardzo, ale głęboko we mnie jest ta świadomosc, wiara w to, że i mnie dane bedzie przejsć dzielnie przez to wszystko. Powodzenia na drodze macierzyństwa! duzo wytrwałosci i siły - zwłaszcza na ten pierwszy okres poporodowy. Aniu! U mnie troche w inaczej wyglądała sprawa skurczów, ale podobnie jak ty ( tylko ja po odstawieniu fenoterolu) dostałam miesiac wcześniej skurczy, brzuszek niesamowicie mi twardniał i byłam wręcz przekonana ze poród tuz tuż, lada chwila. Jednak zmyłka. Jestem 11 dzień po odstawieniu leku i póki co trzymam sie. Natura wie co robi :) Widocznie tak ma byc. Fakt, chciałabym pomimo lęków jakie są we mnie na mysl o porodzie, urodzić juz ,ale wiem że cały czas, każdy kolejny dzień dla maleństwa w brzuszku to dzień na korzysc. Jakoś ostatnio mało co chodzę, praktycznie wogóle nie wychodzę z domu, jedynie wchodzę do mamy na drugie pietro ( ja mieszkam na szczescie na parterze) a i u niej cały czas siedzę. Jak tylko zrobie wiecej niz pare krokó, mam niesamowity ucisk w samym dole brzucha, tak wiec z reguły nie chodzę, a moze powinnam??? Wczoraj mój mężulek kupił aparat foto, wreszcie bedziemy konkretnie mogli uwieczniać nasze szcześliwe chwile w rodzinie, które w momencie przyjscia na świat naszego synka, bedą jeszcze większe. Tak wiec wczoraj ja wraz z brzuszkiem byliśmy wielka muzą dla mojego meza, narobił nam tyle fotek...ale to i dobrze, będziemy mieli co wspominać :) Będe kończyć. Wszystkiego dobrego kobietki na kolejny dzionek! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Metus piszesz o obsesji wod plodowych a myslalam ze ja tak tylko mam. U mnie to juz obled doslownie. W nocy jak wstaje do ubikacji to pierwszy moj ruch to sprawdzenie czy aby wszedzie sucho i tak jak powinno byc. Zalamka normalnie bo chodzi to juz za mna jak cien. A tak wogole to co noc sni mi sie wlasnie ze wody mi odeszly i ze juz sie zaczelo. Matko jak ja sie tego wszytskiego boje. Maz to sie juz ze mnie smieje no ale coz ma robic. Nasza Olenka tez jak sie wezmie za wybryki to mam wrazenie ze gotowa jest nawet przez brzuch wyskakiwac a jeszcze jak skurcz najdzie to juz kompletnie sie zwijam jak rozrabia. Z drugiej strony tak sobie mysle ze pomimo tego ze bedzie juz z nami bedzie mi brakowac wlasnie tego Jej rozrabiania bo nie ma chyba nic piekniejszego jak czuc ruchy Dziecka w sobie. Czekam na wizyte o 16.20 zobaczymy co pan doktor powie mam nadzieje ze bedzie mial tylko same dobre wiadomosci dla nas. Milego popoludnia Marcoweczki poglaszcie Wasze Brzusie od nas.Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kassia...mam to samo...wiem ze kazdy dzien w brzuszku to nagroda dla dzidzi...podrosnie sobie jeszcze i nabierze tluszczyku..a z drugiej strony tak sie boje i czekanie mnie przeraza...swoja droga ciekawe jak bedzie u mnie -w sobote odstawiam salbutamol...dobrze, ze u ciebie jeszcze nie zaczyna sie...niech sobie malenstwo posiedzi u mamy... Ania...no wiec dolaczylas do kola obsesyjnych sprawdzaczy czy wody odeszly czy nie;)...ja to samo...za kazdym razem sprawdzam przescieradlo a jak wracam do lozka z lazienki i dotykam chlodnego juz przescieradla to normalnie az mnie ciarki przechodza...ze zimne to moze i mokre?? i za kazdym razem jak sie przebudze w nocy to sprawdzam czy nadal sucho...wykonczy mnie to.a najsmieszniej bedzie jak mi wody nie odejda , dopiero w szpitalu...wtedy cala obsesyjnosc pojdzie na marne;) a ja mam pytanko! czy jest Adrianna z nami?? Katarinko...a co u Ciebie, trudi...co tak cicho?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja wprawdzie nie mam terminu na maj, ale chciałam odwiedzić Marcóweczki. I okazało się, że tu jest sporo znajomych z forum o Mamuśkach :-) Pamiętacie mnie jeszcze? Ja odwiedzam forum majowe, jako, że moja dzidzia ma się urodzić 16 maja. Mam pytanie do 1102 Pisałaś, że będziesz miała cesarkę, bo masz zalecenie od ortpopedy. Czy to jakaś \"stara\" choroba, czy coś wyszło w ciąży? I jak to się odbędzie, będziesz czekała na skurcze i dopiero wtedy cięcie, czy umawiasz się z lekarzem na jakiś dzień i on po prostu tnie? Interesuje mnie to bo prawdopodobnie będę w podobnej sytuacji... Na razie mam tylko wskazanie do cięcia, a mój lekarz się tym nie przejął... Czekam na odp!!! Pozdrawiam Was wszystkie Marcóweczki i jestem duchem, z Wami w ostatncih momentach z dzidzią w brzuszkach! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Madi30:-) Już Ci odpowiadam: cesarkę bedę miała przez to że kilka lat temu w wypadku miałam uszkodzoną miednicę, biodro i kość łonową. Niby się to wszystko zrosło no ale teraz przy ciąży bardzo mi dokucza ta kość i lewe biodro, więc lekarz uznał że bezpieczniejsza bedzie cesarka, podczas porodu nie wiadomo jak te kości zareagują gdy będą się rozszerzały, dla bezpieczeństwa mojego i dziecka zalecił cesarkę. Jutro mam ktg, ale w poniedziałek to już taka normalna wizyta z badaniem i z usg więc spytam wtedy lekarza co i jak. Wiesz mój lekarz niestety nie pracuje w żadnym szpitalu więc nie mam szansy na to żeby się z nim umówić.....będę pewnie czekała na skurcze lub na moment kiedy odejdą wody.....albo na jego decyzję, ale o tym to napiszę dopiero w poniedziałek po wizycie. więc jeśli chcesz to zajrzyj tutaj w poniedziałek zapraszam:-) Marcóweczki czy Wy coś sobie pościeliłyście pod prześcieradła??? bo ja się właśnie zastanawiam.... Kassia widzę że WY także kupiliście aparacik, my e ze wzdlędu na Dzidziusia zdecydowaliśmy się na ten wydatek i teraz mężuś fotografuje mój monstrualny brzuszek hihi :-) Ania trzymam kciuki za wizytę i czekam na wieści:-) Pozdrawiam wszystkich cieplutko:-) Claptola co tam u Ciebie????? Jak samopoczucie???? Pozdrowionka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Wasze posty od czasu do czasu ale nie mam sil odpowiadac. Jak przeczytalam ze Kutya juz urodzila a ja jeszcze nie ... to sie zalamalam - u mnie ciagle problemy. Dzis bylam w szpitalu - robili mi amniopunkcje,zeby sprawdzic kolor wod plodowych,niby ok, ale maly nie chce sie rodzic ... nikt nic nie wie - bo nikt nie potrafi terminu porodu ustalic - pojutrze ide na wywolanie porodu ... ahhh mowie wam - nie chce was stresowac i zajmowac moimi nerwami, odchodze od zmyslow z tego wszystkiego ... juz mi tak wszystko jedno - ze nawet sie nie boje porodu - wszystko przygotowane - tylko radosci brak w tym oczekiwaniu na dziecko - moze to juz jakas deprecha przedporodowa ... za duzo nerwow! W sumie to sie uspokoilam dzis jak zobaczylam ze te wody nie sa zielone - bo sie balam juz ze cos nie tak jest. Jutro USG jeszcze a pojutrze szpital i znowu amniopunkcja i wywolanie. Juz 1 lutego moj synek byl donoszony wg USG ... a tu juz polowa lutego a oni (lekarze) zwlekaja z wywolaniem porodu - starsznie mnie to denerwuje ze tyle czekaja ... lozysko dojrzale bylo juz 2 tyg temu! Oby moj maly byl zdrowy tylko - tylko o tym marze. To tyle - Kutya - sciskam i pozdrawiam - kuruj sie z bolow porodowych, niedlugo dolacze do ciebie :) ciao papapapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!! ja juz po Ktg-dzis obylo sie bez skorczy...nie wiem jakim cudem ale nic Ktg nie wykazalo, sama tez nic nie czulam ale nad ranem jednak mi sie one zdarzaja...mysle ze to wina tabletek, nad ranem juz prawie czas na kolejna dawke i dlatego sie skorcze nasilaja... Lekarz powiedzial, ze 4 dni i mozemy rodzic! wszystko dzis byol jak trzeba, Alex wesolo sie wiercil-on to ma chyba humor po moim mezu, napewno nie po mnie bo mi jakos nie do smiechu;) w kazdym razie byle do soboty, odstawiam tabletki i....bede czekac. Dostalam karte do szpitala do zameldowania-taka z moimi danymi:ile wazna mam karte ubezpieczeniowa i moimi danymi i lekarza...w diagnozie wpisane \"do porodu\"- usmialam sie bo takiej diagnozy nie mialam nigdy....w razie jak wody odejda albo cokolwiek zacznie sie dziac-juz prosto mamy sie kierowac do szpitala- a mamy mnostwo czasu, droga do przebycia to okolo 1,5 km haha. Madi30, ja Cie pamietam! gratuluje szczesliwego \"zaciazenia\", pamietam jeszcze etapy staranek haha-to byly czas ;) -wszystkiego dobrego dla Ciebie i dla Twojego maluszka! Adriana, wszystko bedzie dobrze...pewnie w pojutrze juz bedziesz szczesliwa mamusia! trzymam za Ciebie kciuki! glowa do gory-jestes pod opieka lekarska wiec napewno wiedza co robia!! trzymam kciuki!! no to chyba tyle ode mnie...pozdrawiam i do jutra;)pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×