Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość oczywiscie niezawsze
wody odchodza najpierw a jak odchodza to juz wtedy latwizna się wie ze to "juz" a mi przy 2 porodach akurat wody odeszły najpierw potem wiele godzin minelo niz porod nastapil ale pozwole sobie zauwazyc ze niezawsze tez pierwszy porod to porod szczegolny poniewaz u mnie akurat ta "magia" byla przy drugim. pierwszy-bylam mloda,lapowa dla lekarzy,maz, i cala rodzina troskliwie czekający pod szpitalem,3 godziny i prawie zero bolu,bulka z masłem... drugi-porod po 18 latach :) 18 godzin na porodowce,zero znieczulenia,zadnych lapowek,inne rodzące z mezami a ja sama jak palec:) bole bardzo mocne,pod koniec prawie nie do wytrzymania,ale jak juz się glowka pojawila to juz spoko,luz... i mam! cudowną,zdrową,kochaną i przesliczną coreczkę,najwiekszy moj Skarb:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy jesli matka miala bolesn
e i raczej ciezkie porody to jej corka tez tak bedzie mila? czy jest jakas regula? czy kobiety o szerokich biodrach maja lzejsze porody?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie niezawsze
mysle ze nie ma reguly wszystko zalezy od losu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi80
Rodzilam 21 miesiecy temu za trzy miesiace znow zostane mama i szczerze sie boje ,a boje sie dlatego bo nie wiem co mnie czeka. Moj pierwszy porod odbyl sie przez cesarskie ciecie po 72 godzinach od odejscia wod plodowych.na lozku porodowym przelezalam 30 godzin i nic wody odeszly a bolow i rozwarcia nie bylo kroplowke dostalam i dalej nic dostalam 3 razy dostalam zel dopochwowo na rozwarcie sie szyjki i nic bylam podloczona PDA przez caly dzien ze zmeczenia to zasnelam na lozku porodowym z czego mialy ubaw polozne, za sciana druga porodowka bylo slychac jak kobieta rodzi, mowie do meza jak ja tam tak slysze to moze i mnie w koncu zlapie i dalej nic w koncu trzecia kobieta z kolei rodzi za sciana polozna przychodzi i oznajmia ze 3 dziewczynka juz dzis sie urodzila a ja dalej leze i czekam.Minelo 65 godzin , w koncu lekarz oznajmia ze mam sie przygotowac bo bedzie cesarka no i w koncu ujrzalam moja coreczke. Rodzilam bez bolu i milo wspominam pobyt w szpitalu ,w ciagu 10 dni jakie spedzilam na odziale poznalam wszystkie polozne(9 ) i wszystkie byly super: Co jeszcze do bolu to najgorzej byly 2 pierwsze doby bo rana naciecia bardzo bolala z lozka niw szlo wstac i bylam uzalezniona od poloznych zeby podawaly mi dziecko do karmienia lub wspollokatorke miala porod silami natury i dla niej juz po paru godzinach nie bylo problemu ze wstawaniem z lozka i zajeciem sie z dzieckiem CO DO LEWATYWY JESTEM ZA, wiadomo ze kiedys ta kupe trzeba zrobic i mysle ze zrobic to lepiej przed niz po kiedy cale krocze jest poranione i zakrwawione , tak jak i po cesarce tez jest ciezko bo miesnie brzucha sa przeciete a jak chece sie zrobic kupe to ma sie wrazenie ze rana sie otworzy podczas parcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emi80
Do wszytkich przyszlych mam z calego serca zycze Wam podczas porodu malo bolu,latwego porodu milego personelu i dobrych wspomnien ze sali porodowej . Bo sa takie kobiety ktore opuscily sale porodowa z dobrymi wspomnieniami i niech nas bedzie coraz wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rany_bosssskie
A mnie przeraza samo to ze czytam o tym. Jak sie oparze albo przetne to juz lece na ziemie, widok krwi powoduje skurcze miesni i dzwonienie w uszach, kolezanka opowiadala o porodzie to nie dosluchalam bo musialam sie polozyc tak mnie scielo z nog. cos chyba ze mna nie tak. jakikolwiek uszczerbek na ciele, nawet teoretycznie i wyobrazeniu powoduje taki stan. ratunku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rany_bosssskie
dziewczyny, a moze to jakas choroba? bo ja naprawde jak widze nawet w tv ze komus skore przecinaja czy krew komus leci to nie jest tak ze mnie to obrzydza ale mnie paralizuje. Prowadze bardzo ostrozny tryb zycia bo boje sie ze sobie cosik zrobie i bedzie bolalo. Ja nie chce zeby tak bylo, nawet probowalam na sile patrzec na takie rzeczy jak zlamanie czy krew ale skonczylo sie fatalnie. a co robia jak sie zemdleje przy urodzeniu dziecka? ps. smiejcie sie, smiejce ale same takie slowa jak porod, cesarskie ciecie itp. powoduja ze mi sciska zoladek w srodku. moze to dlatego ze nigdy nie bylam oswojona z tym tematem a mam juz 23 lata. ale tez nie czuje zadnego nawet tyci tyci pociagu do macierzynstwa. sama jeszcze wygladam jak nastolatka wiec moze wciaz jestem dzieckiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie niezawsze
ja nie moge patrzec jak sie wbija igla w skore nawet jesli to jest zainscenizowane na filmie wtedy odrwacam glowe i pytam wszystkich czy juz?(przestali pokazywac). a swoja droga to ciekawy sposob ogladanie na sile zlamania kosci czy krwi...fuj 65 godzin na porodowce to gdzie to bylo? to prawie 3 doby to niemozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja poród wspominam bardzo milo. gdy zaczęły się bóle wybrałam się do szpitala. rodziłam 18 godzin. i najbardziej wykończyły mnie skurcze które trwały ponad 17 godzin II faza porody trwała ok 40 min ja je odczulam jak 5 :). Oczywiście zaczęli od lewatywy (lewatywa do wlanie do jelit przez pupkę wody z mydłem by matka mogla się cala wypróżnić). Co do porodu rodzinnego to ja osobiście wolałam rodzic sama, po prostu wyobraziłam sobie jak by to mogło wyglądać że mój partner trymie mnie za rękę głaszcze po czole i zadaje głupie pytania w stylu "mocno cie boli??" "wytrzymaj jeszcze trochę" i wiem ze przy moim temperamencie wyprowadziło by mnie to z równowagi i zamiast skupić się na szybkim wypchnięciu dziecka jeszcze bym się z nim pokłóciła :). Nacięcia jak i zszywania w ogóle nie czułam. Jak wzięli dziecko na kapanie i badania i nie miałam jej w zasięgu wzroku. doszło do mnie to ze jestem cholernie głodna :). Bólu po wszystkim na prawdę się nie odczuwa tez nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak jest. I mogę powiedzieć tylko tyle ze nigdy w życiu nic mnie tak nie bolało jak poród ale bylo to chyba najpiękniejsze przeżycie w moim całym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie niezawsze
Ewka0510 no to ja bardzo podobnie jak ty to przezylam.tez 18 godzin ale to bylo...takie magiczne,cudne. i tez bylam sama z wyboru.ale te 18 godzin to wlasciwie byl relaks i odpoczynek,polozna kazala mi chodzic na spacer na korytarz,pod prysznic, wyproznic się do WC,skakac na specjalnej piłce i jakiestam jeszcze cwiczenia robic.dopiero pod koniec bolało i poprosiłam o znieczulenie ale polozna powiedziala ze teraz juz za pozno zreszta niby dostalam wczesniej(choc wogole tego nie czulam a potem słyszalam ze one tylko tak mowią a wcale nie dają tego znieczulenia). niestety szycie mnie bolało,ale naprawde dziewczyny-to jest wszystko do przejscia a jak się pragnie dziecka najbardziej na swiecie to juz wogole ten bol jest calkiem nieważny,wszystko się wytrzyma i szybko zapomina a radosc z dziecka jest nie do opisania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porodówkę miałam bardzo ładną, wyglądała jak pokój w domu, była kanapa na której spał mój mąż:) dwa fotele, telewizor, stoliczek i nawet choinka( bo rodziłam w Wigilię:)) Mój poród trwał 20 godzin, z czego 17 spacerowałam, chodziłam kilka razy pod prysznic, skakałam na piłce, miałam bóle, ale nie tak częste jak być powinny, więc położyłam się, dostałam kroplówkę aby przyspieszyć bóle. Bardzo dobrze sobie radziłam z bólami, położna mnie chwaliła, ale na koniec nie powiem...też chciałam znieczulenie, już wywaliłam z porodówki męża i położną prawie też, bo powiedziała, że jeśli wezmę znieczulenie to wszystko się przedłuży, a tak to zaraz urodzę. I faktycznie, trwało to jeszcze jakiej pół godziny, choć dla mnie to była cała wieczność.. ale opłacało się! W momencie, gdy kładą dziecko na brzuch, wszystkie bóle mijają i zostają zapomniane:) na szczęście nie popękałam i nie trzebabyło mnie szyć..na po wszystkim przeprosiłam położną za swoje wcześniejsze zachowanie, ale one chyba są do tego przyzyczajone:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka szara***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama moze po raz ostatni....
A dla mnie moj poród był koszmarem najgorszym ze wszystkich. okropny szpital, wredne pielegniarki i poród trwający 26 godzin. NIGDY WIECEJ!!! tego bolu nie zaponmne w zyciu.Obolala bylam prze 2 mce. Bol byl dla mnie takim szokiem, ze nie bylam w stanie zajac sie dzieckiem przez pierwszy tydzien.Dostalam depresji poporodowej nasilonej przez ten niewyobrazalny bol. Plakalam chyba przez tydz. Mialam zal do calewgo swiata, zemusialam tak ciepriec, Na meza nei moglam patrzec, teraz po 4 mcach jest lepiej, ale nigdy w zyciu wiecej dzieci. Chyba, ze cesarka.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuuuuśka
Mój pierwszy poród 3 lata temu przebiegł dość spokojnie. już rano czułam że to dziś. Poszłam do pracy - z walizą :D . Po 17 badał mnie lekarz, potwierdził, że dziś urodzę. Zostawiłam walizę i pojechałam do domu na obiadek, pod prysznic. ok. 21 bóle się nasiliły, w szpitalu byłam o 21:30, mała była ze mną o 23:40, na fotelu byłam dosłownie 15 minut i urodziłam. Po przyjeździe sami mi zaproponowali znieczulenie zewnątrzoponowe (nic nie płaciłam), od tej pory bólu nie czułam, tylko było bardzo nieprzyjemnie. Dostałam "z klucza" oksytocynę i przebijali mi pęcherz. Nacinali też krocze, ból potworny mimo znieczulenia, ale sekundę. Gdy drętwiały mi nogi, zawołali dodatkowe dwie osoby do masażu! Całe zmęczenie opadło jak przytuliłam malutką. Uważam, że nie może być nic pięknego w porodzie. Piękne jest dopiero trzymanie dzidzi w ramionach! Traumą było dla mnie gojenie krocza, jego ból po nacięciu. Jeszcze pół roku po czułam dyskomfort. W samym szpitalu opieka była super, zjeżyli mnie tylko gdy mała długo płakała i nic nie chcieli jej dać mimo moich próśb. Dopiero gdy nawrzeszczałam, że nawet psu daje się jeść jak jest głodny to dali małej glukozę, wypiła wszystko co jej dali - 10ml. Uspokoiła się na całą noc a rano już nas tam nie było. Wychodziłam ze zpitala 22 paździenika 2006, były 22stopnie, 4-5 dni później spadł śnieg :D Po ok. 2 tygodniach okropna deprecha. Musiałam się przyzwyczaić do siedzenia w domu, a wcześniej pracowałam po 12-14 godzin. Męża w domu praktycznie nie było - tyle co na noc. Zaczęłam chodzić na spacery po 4-5 godzin dziennie, po 5 min. na solarium (z gruuubaśnym stanikiem) i pomału przeszło... Drugi poród 25 stycznia 2009. skurcze ok 20:30, od razu bardzo częste i bolesne. W szpitalu (w innym mieście) byłam ok. 22 z rozwarciem na 1cm... Bolało masakrycznie. Miałam umówione znieczulenie (płatne)- mieli to w nosie. Położna położyła mnie na boku, bo szybciej idzie rozwarcie. Na wspomnienie tego bólu dostaję gęsiej skórki. Tuliłam się do męża i płakałam że to na bank ostatnie dziecko. Znieczulenia oczywiście nie dostałam, oksytocyny też nie bo poród sam dobrze szedł, chcieli ochronić krocze ale się nie udało, nacięli by nie pękło. Malutki był przy mnie o 00:20 Do szycia zapomnieli dać znieczulenia... Jak lekarz się przyznał że zapomniał poczuł pięści męża na swoim kołnierzu! Na szczęście mąż opanował pięści, ale nie język :D Byłam wykończona, rozżalona, "zdegustowana" a położna która zabrała dziecko spojrzała na mnie jak na idiotkę gdy spytałam ile punktów dostał, bo dla mnie to jest najważniejsze a nie waga i wzrost... Dodam jeszcze, że w pierwszym szpitalu było super jedzenie, nie kartofle i mięso do poszukiwań w sosie, tylko kasze, porządne mięsko, suróweczka, pożywne zupy, owoce, pieczywo tylko ciemne. W drugim przeciwnie: w kapuśniaku szukałam ziemniaków, mięsa w sosie też ledwo znalazłam, chodziłam wiecznie głodna, chleb tylko biały, czerstwy, z jakimś kiepskim pasztetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usunęłam bo nie lubię
dzieci, od początku nienawidziłam tego płodu. Jestem szczęśliwa, pracuję, mam dużo czasu dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość setti
Wieje grozą z tego tematu... :S Ciążę i poród planuję najwcześniej za cztery lata, a już umieram ze strachu. Tyle piszecie o tych lewatywach... Mam w związku z tym pytanie, czy zamiast tego nie można by łyknąć jeszcze w domu jakieś środki przeczyszczające i spokojnie się wypróżnić na własnym sedesie przed wyjazdem do szpitala??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
raczej nie. lewatywa dział szybko, a proszki bierze się ok. 12 godzin wczesniej i mogą zaszkodzić, wszak rto farmakologia i skurcze dodatkowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrtqfhg
Gdy rodziłam pierwszy raz lewatywa była w szpitalu obowiązkowo, czy chciałes czy nie. Ale przy drugim porodzie lewatywa była wyłacznie na życzenie pacjenkti jesli chciała bo neistety ale mieli niemal 100% frekwencje że kobiety po lewatywie się zesrały na porodówce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, zacznijmy od tego, że nikt was nie może zmusić do lewatywy ani golenia krocza. Prawda jest taka, że same skurcze działąją na jelita odpowiednio do sytuacji, czyli przed porodem biega się do toalety. Dwie porządne wizyty i spawa załatwiona. Rodziłam dwa razy, nikt mi lewatywy nawet nie zaproponował (gdyby tak, odmówiłabym) i obeszło się bez zdarzeń o których piszecie, to są chyba na prawdę sporadyczne przypadki. Mi położna mówiła, że to się praktycznie nie zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wrtqfhg
chyba 100% gwarancji, a nie frekwencji, nie udalo Ci sie zablysnac "madrym" slowem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie niezawsze
słuchajcie naprade nie ma się czsego bac! owszem ejst ból ale to wszystko mija momentalnie,gdy dostajesz dziecko,zresztą to tez zalezy od podejscia psychologicznego,jesli się to dziecko ma tak z przypadku a kobieta cieszy się "tak srednio",nie jest przygotowana do roli matki,nie odczuwa pragnienia maciezynstwa,to pewnie ze ją bedzie wszystko bolec i moze miec po porodzie problemy z depresją a jesli kobieta pragnie tego dziecka najbardziej na swiecie to naprawdę ten ból jest zupełnie nieistotny,ja kiedys nie chcialam miec dzieci i pamietam ze czekałam w kolejce do ginekologa a nawiazałąm rozmowe z taka babk ą ktora była w ciazy i ona mowiłą ze to 2 dziecko,ze ma te dzieci w krotkim czasie, i widac ze bardzo się cieszyła z tej ciazy a ja wtey mialam inny rozum i myslałąm o niej o rany załamka,ledwo urodziłą,znowu wciazy,porażka zyciowa itd...ale wtedy byłam głupiutka a teraz to moje malenstwo to jest całe moje szczescie moj skarb:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka 9p8798u
etam ja tez jestem w ciąży i co wpadło nam się z początku załamka a teraz ciesze sie niesamowicie na to dziecko, nie boje sie porodu i to mnie martwi co prawda mam skierowanie na cc ale to jednak tez powazna operacja a ja nic- dziwne.Za to boje sie tego czy podołam roli mamy, czy się sprawdze czy poradze sobie z tak wielkim wyzwaniem! Z natury jestem straszną panikarą i powinnam bac sie samego porodu, wkrecam sobie ze to zły omen ze nie czuje strachu.:( do rozwiazania jeszcze kilka tygodni moze zaczne sie bac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, a słyszałyście może o syropku na poprawienie odporności Prenalen? Słyszałam wiele dobrego, że w stu procentach naturalny, dlatego własnie polecany kobietom w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrtqfhg
do wrtqfhg - no właśnie chyba jednak nie znasz zbyt trudnych słów więc... Frekwencja (łac. frequentia - częstotliwość) - najczęściej wyrażany procentowo stosunek liczby osób, które wzięły udział w konkretnym zdarzeniu, np.: wybory parlamentarne, zajęcia lekcyjne do liczby osób, które były zaproszone lub miały prawo wziąć udział w danym zdarzeniu. Tak więc o jakiej "gwarancji" piszesz? :) a obawiam się że nadal nie zrozumiesz to słowa że mieli niemal 100% frekwencje oznacza, że niemal każda kobieta będąca u nich na porodówce która miała wykonaną lewatywę załatwiła się na sali porodowej. jeszcze jakieś pytania? nie dziękuj za lekcje polskiego a na przyszłość zanim zwrócisz komuś uwagę zaprzyjaźnij się ze słownikiem i encyklopedią, nie wyjdziesz wtedy na głupka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mial miejsce dwa lata temu i trwal 24 godziny i 44min:P A bylo tak.Rano o godzinie szostej odeszly mi wody(szok).Powiedzialam facetowi,a on przez sen zebym nie panikowala(rano nic nie pamietal,ze tak mowil).Polozylam sie wiec spac...ale nic nie spalam,bo mialam takie skorcze jak na okres i juz wiedzialam,ze niedlugo urodze.O dziesiatej rano zadzwonilismy do szpitala.Wody sie saczyly ciagle(az do porodu samego)Pytali sie o wody(jakiego koloru czy wszystko ok).Pozniej o skorcze.Kazali liczyc co ile sie pojawiaja i jak dlugo trwaja.Jak beda w koncu regularne to do szpitala.Ale nie byly:)Poszlismy na miasto,poszlismy na obiad.na lotnisku niedlugo miala sie pojawic moja mama:)po ktora moj chlopak mial jechac:)Skorcze zaczely dawac sie troche w znaki wiec pojechalismy do szpitala.niestety nie byly regularne wiec mnie nie przyjeli:) Wrocilismy do domu.Moj chlopak pojechal na lotnisko.Nie bylo go poltorej godziny.Wrocil z moja mama:)Skurcze byly uciazliwe ale dawaly jeszcze zyc.Wciaz nieregularne.O dwunastej w nocy juz wylam z bolu.Pojechalismy do szpitala.Tym razem zostalam.Dostalam swoj pokoik no i rodze.A raczej leze i zdycham...Przyszla polozna pytam sie kiedy sie to skonczy,bo zaraz umre chyba,a ona wyciaga z pod samolotu(czy raczej samoloto-lozka)taka deseczke,a tam dziury w niej.Pokazuje na pierwsza mowi,ze teraz mam tyle rozwarcia i pokazuje na ostatnia i mowi,ze ma byc tyle...zalamka.Pozniej mowie,ze juz nie dam rady,ze chce ZZO ,a babka do mnie,ze juz za pozno,bo rozwarcie jest za duze...Moj facet nie wiedzial co robic na poczatku.Darlam sie na cala porodowke.przed skorczami partymi to juz wogole horror.Domyslam sie,ze moj porod wygladal jak egzorcyzmy Emilii Rose:P Tak wiec przed skorczami partymi tak mnie nieziemsko bolalo,ze rzucalam maska z gazem,klelam i wyzywalam:)Pozniej mialam skorcze parte.Ale nie moglam przec,bo nie mialam pelnego rozwarcia.i tu bylo najtrudniej,bo to juz tak nie bolalo ale...czulam jakbym miala strasznie ciezka mosiezna kule w macicy i ona wylazi mi nie pytana o zdanie wogole:P i musialam naprawde sie wysilic zeby to powstrzymac.A jak juz w koncu mialam to cholerne rozwarcie to parlam jeszcze dwie i pol godziny zanim urodzilam synka:) ale urodzilam i tak naprwde nie bylo zle.Pozniej lozysko ale nie rodzilam go tylko lekarka mi za pepowine pociagnela tak delikatnie,ze wszystko samo wyplynelo.dziecko urodzilo sie z wodami wiec bylo czysciutkie:) acha i podczas porodu pecherz mi nie wytrzymal nacisku i zrobilam sisiu:/dwujka tez byla.Ale to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --------
kupe sie robi? tak przy wszyskich, w trakcie rodzenia..????????? oh shit!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×