Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość
Mój poród rozpoczął się w skończonym 37 tygodniu ciąży. Po wyjściu z pod prysznica zaczęły mi się sączyć wody, gdy dostałam rozwolnienia już byłam pewna że to ten moment. Skurcze miałam co 8 minut więc bólu jeszcze nie czułam. Dojechałam do szpitala w 25 minut, zostałam podłączona na ktg skurcze zaczeły być co 3 minuty już z taka siła że nie można wyleżeć. Po ktg i zbadaniu przez lekarza zostałam zaprowadzona na salę porodową. Skurcze byly tak silne, że nie mogłam wejść na fotel. Gdy usiadłam zbadała mnie położna i zaczęła robić wywiad a jja już wiłam się na tym fotelu i krzyczałam o pomoc. Mam niski próg bólu, wiec dla mnie to był koszmar, ledwo przyjechałam do szpitala a już chciałam żeby to się skończyło. Po ok 30 minutach dostałam bóli partych i zaczęła się akcja porodowa.( ból jest taki że ci wszystko jedno czy zrobisz siku kupe itp)Ból straszny, ale świadomość że już jest ta akcja która ma zmierzać do celu trochę pomaga, w szcególnośći jak słuchasz położnych i wykonujesz ich polecenia. Mój poród trwał 19 minut, a cala akcja porodowa 2h, podobno ekspres i tylko się cieszyć, dla mnie była to wieczność. Podziwiam wszystkie kobiety które schodząc fotela porodowego wiedzą że będą chciały kolejne dziecko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie wspominam źle bo wspierał mąż. Mąż podczas badań i porodów to podstawa w normalnym związku. Zwłaszcza gdy wielu lekarzy to zboczeńcy ostatnio onkolog itp...!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
porody bolą i tyle ale żaden z dwóch moich tak bardzo traumatycznie - słuchaj położnej , miej kogos bliskiego koło siebie i bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się że bardzo istotna jest obecność partnera podczas badań krocza u ginekologa. Wsparcie przy porodzie jest wręcz nieocenione ale Ważne jest by zwrócił uwagę tatuś dzidziusia na opinię pediatry tuż po porodzie bo w kilku minutach musi być określony stan zdrowotny dziecka przez pediatre! Dlatego nie chcą obecności tatusia przy badaniu czy porodzie bo jest niewygodnym świadkiem dla lekarzy. Zawsze w razie czego gdy nie ma osoby bliskiej można zegnać na urodzenie się dziecka martwego a nie na swoje zaniedbania! !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poród miałam znośny dzięki obecności męża. Również w dzisiejszych czasach powinno się mieć męża zawsze podczas wszystkich badań cipki, urolog, onkolog bo oostatnio oni gwałcą onkolog urolog itd..Ginekolog zgwałcił młodą pacjentkę? Agnieszka Drzewiecka 17.03.2016 AKTUALIZACJA: 17.03.2016 18:50

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj pierwszy porod byl 4 lata temu a kolejny juz za 30 dni Jak na pierworodke niebbylo zle Gdy weszlam na porodowke a porod byl wywolywany bo po terminie polozna mi oznajmiła ze moge rodzic nawet 18h Zrobilam wielkie oczy przerażenia A za chwile podali oxy skurrcze odrazu byly co 6 min i zmieniły sie co 3 min Bol byl hmmm nie do opisania Nie pomogl gaz itp i faza trwala 2h I nagle gdy mialam 10cm rozwarcia minęło wystzskoo. Żadnych boli niczego lezalam patrzac w sufit i myslalam jak mi dobrze. Niesttey w tym momencie zaczely sie niezle zawroty glowy i musialam zostac ood tlenem tracilam przytmosc a glowa juz byla widoczna. 2 faza czyli parte trwaly 55 min tak mnie wymeczylo to ze znow stracilam przytomność dr mi oznajmil ze natychmiast musza mi pomoc i wycisnal 3 krotnie dziecko Wtedy poczulam ulge przypływ sil emocji radosci itp Choc wiem jak moze byc niebezpieczny w skutkach ten sposob wyciskania dla mnie byl ratunkiem bo dziecko tracilo przrz mnie tlen i tętno A ja sama nie umialam go wyprzec. Corka dostała 7 pkt apgara a potem 10 Dzis ka 4 lata okaz zdrowia i radosci ksiazeczka. Pusta zadnych wizytt lekarskich poza bilansem Bylam nacinana i szyta Ale nie czulam zadnego dyskomfortu a odczucia podczas współżycia bez zmian jak kiedys. Za 30 dni kolejny porod chcialabym aby byl krótszy niz tamten moze w godzine sie uwine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2017.02.11 to oczywiste że tam polazł za tobą na badania ginekologiczne a tylko na pokaz i tak pewnie ma cię teraz gdzieś jak każdy facet leń śmierdzący co ma w d***e rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 21.20 nie masz racji bo mój jest zawsze uczestnikiem każdego badania ginekologicznego cipki i wspierał porody. Ale nie wyobrażam sobie porodu bez ojca dziecka gdzie po porodzie pozostawia się rodzącą bez opieki medycznej i umiera !!! Dlatego się pilnuje podczas badań bo jest trudno udowodnić lekarzowi molestowanie czy gwałt. Ponad 40 ofiar musi udawadniać zwyrodnialcowi molestowanie! !!! Mafia medyczna bezkarna i dlatego zawsze z mężem partnerem czy chłopakiem mamy do ich obecności Prawo podczas badań i zabiegów nawet w szpitalu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.20 to kobiety się wstydzą partnera przy badaniu i porodzie. Jak go szanujesz on szanuje ciebie. Gdy go ignorujesz to ma w d***e ciebie i rodzinę! Masz prawo do obecności i z tego korzystacie dziewczyny. Nie tylko zrzedzicie brak kasy itd... facet potrzebuje również jak wy uczucia chyba że alkoholik czy damski bokser wiec się odchodzi od bydlaka! ! Mój zawsze nas pilnuje przy porodach czy badaniach bo z boków lekarzy nie brakuje! !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pierwszego porodu miałam dwa podejścia byłam na patologii ciąży 42 tydzień wtorek poszłam na oddział porodowy, oksytocyna 4 godz skurczy brak rozwarcia, przyszedł mój gin i wysłał mnie na patologię z powrotem. Dwa dni później znów oksytocyna, wszystko było dobrze poród trwał 5 godzin, i tylko godzina bardzo bolesnych boli krzyżowych. Ogólnie było ok. Drugi poród był gorszy ale to inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam dużo gorszy drugi poród. Mąż uczestniczył przy porodach i to było ważne wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.53 ja obydwa miałam dość trudne ale z nami się liczyli obok z rodzacą była sama to już nie. Ja nie byłam badana przez studentów dzięki mężowi a obok każdy macał sobie cipki dowoli. Żałował dziewczyny że nie rodziły ze swymi facetami ale mądra polka po szkodzie. Facet przy badaniu cipki to ważna sprawa i poród również ze swoim facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, ja urodziłam 7 kwietnia 2017, wcześniej też przeszukiwalam fora aby czegoś się dowiedzieć ale prawda jest taka że żadna przeczytana historia nie przygotowała mnie na to co się stało. Otóż 5 kwietnia w środę wybrałam się na malutkie zakupy do większego miasta. Dodam że mieszkam w UK. Tego dnia poczułam delikatne bóle jak na okres takie delikatne ciągnięcia w dole brzucha bardzo nieregularne które po południu całkiem zniknęły. Po kąpieli poszłam spać koło 23:30. O 3 nad ranem obudził mnie skurcz, tzn znów ból jak na okres. Ucieszylam się bo to był już 40 tydzień i 3 dzień. Nie zdążyłam wstać i ból się powtórzył zaczęłam liczyć... Co 3 minuty!!! Zadzwoniłam na porodowke mówię co jest położna mi mówi że wygląda jakby się zaczęło ale mam dalej czekać w domu bo za słabo. Ok tego dnia miałam mieć wizytę u mojej położnej która zrobiła mi masaż szyjki macicy... Oj wcale nie było źle!!! Bardziej się tego bałam niż to było warte. Wyszło mi 3,5 cm... Hurra, ona zadzwoniła na porodowke i też jej powiedzieli ze mnie nie przyjmą bo za słabo i nie ma 4 cm. Ale i tak położna wysłała mnie do szpitala na ktg bo serduszko małego biło za szybko. Na ktg po godzinie było wszystko ok więc wysłali mnie do domu. Dodam że do szpitala mam 45 min autem a auta nie mam więc podrozowalismy taxi. Skurcze ciągle co 3 min. W domu się nasilily. Oj lekko stekalam ale dało się znieść. Cały dzień, I cała noc... Płakać się chciało ale ze zmęczenia. W piątek rano pojechałam do szpitala badają mnie położna polka :) i ze nie ma 4 cm i nie mogą zatrzymać w szpitalu dali mi 3 tabletki żebym się zdrzemnela w domu. Dojechałam do domu wzięłam tabletki polozylam się na... 3 min i skurcz. Oj to był skurcz ból rozlal się wszędzie. Nalalam sobie wody do wanny i próbowałam walczyć z bólem w wodzie. Pomogło. W tym czasie gadałam z mamą na messenger i ona mało nie płakała i mówiła Boże co za rzeznicy w tej anglii nie chcą cie do szpitala i znieczulenia nie chcą dać... Dodam że skurcze co 2 min. Potężne skurcze zwalajace z nóg. Pozegnalam się z mamą i wyszłam z wanny ( dopiero wtedy odczulam że woda pomaga bo skurcz po za woda mnie złamał) usiadłam na WC i odszedł czop. Wielka galaretka czerwono brązowa. Prawie cały potem tylko strzepy wylatywaly. Mój się wkurzyl i zadzwonił na porodowke że skurcze co minutę i ja rozmawiać nie mogę i ze przyjezdzamy. Ok kazali przyjechać. Babka w taxi prula jak opetana, byliśmy w szpitalu w 20 min. To była godzina 22, położna na badanie wow 4 cm!!! A ja hurra to co zostajemy? Tak zostaliśmy. Przyszedł anestezjolog zaczęli mnie podłączac pod epidural. W momencie wbijania rurki do kręgosłupa miałam skurcz party a krzyczeli że nie mogę się ruszać. Mój trzymał mi ręce żebym plecy dalej miała wygięte. Ok pozwolili się ruszać. Mówię do położnej że się zesiklam. Ona patrzy na łóżko i mówi to nie mocz, wody ci odeszły. Mówię jej ze coś idzie, ona do mnie nie, urodzisz rano może w południe i jak to kupa to ona wszystko zmieni mam się nie martwić. Wzięła kroplowke z epiduralem chciała ja podłączyć a ja w krzyk że idzie. Ona podnosi mi koszule i mówi, o główka. Jest 10 cm przyj. Nie krzycz przyj. Więc parlam i dokładnie w godzinę i 17 min po przyjeździe do szpitala mój syn się urodzil!!! Nawet mnie nie zdążyli podpiąć pod te znieczulenie. Mały się urodzil 4 kg i 51cm dali mi go, a ja w szoku, nic nie umialam powiedzieć, nic kompletnie!!! Po prostu szok. Zmierzyli małemu temp i okazała się za niska więc go zabrali do podgrzewacza i wezwali lekarza. Zmierzyli glukoze za niska, mały trafił na oddział.mnie pozszywali, peklam ale ponoć nie wiele, I też trafiłam na oddział ale osobno nlbez maluszka. Chodziłam go Karmić ale moje mleko Noe wystarczało. Po za moją piersią mój syn w pierwszej dobie wypijal 100 ml mleka!!! Co 2,5 godziny. Opieka w szpitalu ok ale, duży nacisk na karmienie piersią. Więc karmilam na małego, ok godzinę potem na laktator też ok godzi szybką zmiana podpaski i znów do małego. Ogólnie nie spalam razem 11 dni. Ale teraz mały ma 7 tyg. I najpiękniejsze oczy pod słońcem, to mulat :) obecnie wypija 150 ml mm co 2,5 godziny. po 3 tyg przestałam Karmić piersią i w przeciągu doby pokarm zanikl. Jestem szczęśliwa :) muszę powiedzieć że nie jestem zadowolona z opieki medycznej, długo, pomału... Jakoś odniosłam wrażenie że chcą abym urodziła w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie bardzo balam przed pierwszym porodem, ale to akurat jest calkowicie normalne :) ja rodzilam w szpitali Medicover - moje znajome mi doradzily bo same tam rodzily. Nie ukrywam ze wybierajac ta placowke troche sie uspokoilam bo wiedzialam ze jestem pod dobra opieka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ryzykowałam CC bo często są komplikacje w połogu. Dlatego podczas trzech porodów i zawsze przy badaniu krocza jest mąż i jestem spokojna. Dla ginekologa jestem tylko kolejną pacjentkom i w razie problemu ma nas w d***e a gdy jest mąż to się liczą to nasz świadek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, zbok od obecności faceta przy badaniu ginekologicznym/ porodzie już na stanowisku :O Wypad stąd w półprzysiadach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przed swoim też bardzo się stresowałam, ale poczytałam artykułów o ciąży na stronach pokroju http://womenshealth.pl i troszkę mnie to uspokoiło. A sam poród miałam bardzo fajny, bez większych komplikacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrazam sobie zeby moj maz byl przy badaniu.. Porod wspominam bardzo dobrze. Byl wyczerpujacy ale ja sama chcialam jak najszybciej urodzic wiec dawalam z siebie wszystko. skurcze mialam przez 8godzin a po tych 8 godzinach urodzilam w 15 minut :). Oczywiscie to byl moj pierwszy porod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zwykły podszyw zboczonego ginekologa nie chcącego świadka badań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w Google. .. ginekolog zgwałcił pacjentkę . Dlatego zawsze powinien być bliski przy badaniu cipki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy rodzisz sama to tragedia bo musisz leżeć i gdy coś nie tak to z dana jesteś na łaskę personelu a gdy jest mąż to bardziej się liczą i możesz chodzić do samego porodu. Również robisz na podsuwacz gdzie mozna złapać zakażenie! Z mężem jest dużo lepiej. Tylko egoistki rodzą same bo izoluja męża potem sie dziwią że mąż zdradza żonę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zaskoczona, że praktycznie brak jest tutaj kobiet narzekających na swoje porody, jestescie kobietki super silne heroski, podziwiam!!!! I chylę czoło. Ja rodziłam dwa razy naturalnie. Pierwszy poród 5 godzin ze znieczuleniem zewnatrzoponowym, drugi niecale 2 godziny bez znieczulenia. Mam niski prób bólu, poniżej zera chyba. W obu przypadkach darłam mordę jak opętana. Miałam za kazdym razem wsparcie męża, fajny szpital, położe spoko (druga była durna ale niech juz bedzie), a mimo wszystko nie mogłam tego bólu wytrzymać i darłam japę. Pierwszy poród to była taka trauma, tyle godzin rozdzierającego wnętrzności bólu, że jak tylko zaczął się drugi to poryczałam się jak głupia i nie przestawałam ryczeć dopóki sie na dobre nie zaczęła akcja. Szczęśliwie drugi poród nawet nie zdążyłam dobrze ogrzać się wodą z prysznica, na piłce w ogóle nie poskakałam bo juz rozwarcie, parcie 2 razy i finał. Ale za drugim razem nie słuchałam położnej, wszystko mi tam pękło, musiała mnie szyć, ja w spazmach bólowych nie chciałam jej na to pozwolić i była na mnie zła jak osa. Na szczęście dla siebie i pań pracujących w szpitalu nie zamierzam wiecej rodzić, nigdy nigdy nigdy NIGDY wiecej. Choć nie spełniło się moje odwieczne marzenie o córce (mam dwóch synków) to kocham ich nad życie i nade wszystko co na tym świecie, i NIIIIIIGDY wiecej już bólów porodowych. Niech rodzą te kobietki które znoszą ten ból i są w stanie zachować się na porodówkach jak cywilizowany człowiek ;) Pozdrawiam i życzę bezbolesnych porodów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 poród bolało, drugi poród napier... Ale warto!!! Przy drugim skupczyłam się na łóżko z bólu. Ale i tak lepsze to niż zapalenie zęba. Krótki opis obu: 1. Bóle od 7.00 rano. Regularne skurcze 6h 30 min. Druga faza porodu 15 minut. Ciężko goiły mi się szwy. 2. Bóle od 22.00. Regularne skurcze 4h. Druga faza 9 minut. Na nogach po godzinie. Wszystko się zagoiło elegancko. Poród był super. Świetne położne, super doktor, świetny szpital, no normalnie jak spa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 poród bez znieczulenia sn 1 faza 2,5 godz, 2 faza 1,10 h i ta druga fazabardzo sie przedłużała i mnie wymęczyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny jesteście śmieszne " nie wyobrażam sobie męża przy badaniu " to wy uprawiacie jakiś seks poza zapłodnieniem? Dzięki mężusiowi przeszłam przez poród bez stresu i zbędnych badań przez studentów. A i gdy jestem badana to uczestniczy zawsze i zadaje pytania ginowi. To mnie cieszy bo w domu nie mam niepewności które by mnie nurtowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam raz i więcej nie zamierzam. Koszmar. Skurcze regularne od ok 20. Urodziłam 8.48. Druga faza 48 minut. Darłam się jak opętana. Rzucałam się na łóżku. Byłam pewna że umieram. Byłam nacinana i pękła mi szyjka w 3 miejscach. Minął prawie rok a ja nadal nie mogę się pogodzić z tym jak to wyglądało. Czuję się odarta z człowieczeństwa. Ból nie minął jak zobaczyłam dziecko. Patrzyłam na niego i marzyłam o tym żeby minęło kilka miesięcy a może i lat, żeby już tego nie pamiętać i nic nie czuć. Byłam przerażona i chciałam stamtąd uciec. Gdybym znów zaszła w ciążę rozważałabym usunięcie. Kocham moje dziecko nad życie. Ale jak pomyślę że znów musiałabym rodzić to nie warto mieć więcej dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.35 kolejna narzeka a męża się wstydzi zabrać na badania cipki i do porodu ryzykujac zycie swoje i dziecka tylko w Polsce taka ciemnota. W Holandii rozwiązuje się w cywilizowany sposób poród w domu z mężem i nie naraża się na ryzyko zakażeń szpitalnych gdzie dzieci umierają po zakażeniach. Duży wody upłynie nim polki dorównają krajom cywilizowanym i będzie normalną sytuacją uczestnictwo męża przy badaniu czy porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×