Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość
Rodzic w Polsce to strach się bać. Dlatego rozumiem konieczność obecności tatusiów przy porodach dla bezpieczeństwa dzieci i żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat jednego autora, który pisze nie na temat :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
That's an inventive answer to an ineeitstrng question

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nos, a wayteq tudja kezelni a tmc vevÅ‘t (rtklaoey), de a végsÅ‘ szót a futatott program mondja ki ha a program tudja a tmc-t, akkor minden oké… más kérdés, hogy az a program futhat-e a wayteq-en vagy sem…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka_toxicity
Swój poród wspominam bardzo dobrze. Całą ciążę odpoczywałam, w 2 mies ciąży przestałam pracować i w sumie do rozwiązania niewiele robiłam, nie uprawiałam sportów, nie chodziłam zbyt dużo. Mnóstwo osób powtarzało mi: "jak Ty urodzisz?". Około 4 miesiąca zaczęłam czytać "mądre portale i opinie", wyobrażałam sobie poród jako jakąś traumę, ból wręcz nieludzki, pełno krwi, nacięcia, niemiły personel, trudy dojścia do siebie, brak kontaktu z otoczeniem, przekleństwa skierowane w kierunku męża itd... To był największy błąd! Byłam tak przestraszona, że spałam po 2h dziennie. Pewnego dnia, już w 8 miesiącu postanowiłam, że koniec z radami i wspomnieniami innych kobiet. Urodzę po swojemu, podejdę do tego jak do normalnej funkcji życiowej kobiety, tyle kobiet urodziło i żyją, są szczęśliwe i dobrze wspominają poród. I tak jest w moim przypadku. Rodziłam naturalnie, skurcze zaczęły się około 10, tak więc do 12 leżałam w wannie, potem od 12 do 17 byłam w mieszkaniu, "chodziłam na kolanach", skakałam, mąż robił mi okłady na placach, strasznie bolał mnie kręgosłup... Po 17 skurcze były już co 3-4 min, więc pojechaliśmy do szpitala i cóż... tępy dyżur, jednak mąż od drzwi do drzwi chodził i prosił, by nas przyjęli... ja w styczniu kucałam przy samochodzie, czekając kiedy mnie przyjmą. I tak przed 18, po krótkim zbadaniu trafiłam na porodówkę... miałam już 6,5 cm rozwarcia, by przyspieszyć poród położna doradziła mi bym leżała na boku lub kucała przy grzejniku - tak robiłam, ból brzucha nie był straszny, gorzej było mi znieść ból kręgosłupa, więc zdecydowałam się na znieczulenie. Robił mi je świetny lekarz, żartowaliśmy, mówił, że nigdy nie było takiej gaduły jak ja... i tak ból pleców był wręcz niewyczuwalny, do 20 leżałam i w sumie czekałam, skurcze bolały, ale nie mogę tego nazwać jakimś ekstremalnym bólem. O 21.23 po 2 parciach na świat przyszła moja córka, wspaniała istotka. Nie było krwi, nie było tak źle, jak to sobie wyobrażałam, jedno małe nacięcie, 2h po porodzie poszłam sama pod prysznic, a 2 dnia byłam w stanie usiąść po turecku na łóżku. Drogie Panie, wiem, że każda z nas inaczej znosi poród, ma inną odporność na ból, ale nie pomagamy przyszłym mamom opisując z dreszczem emocji, nieco wyolbrzymioną skalą bólu porodu. Tak jesteśmy świetne, urodziłyśmy, dałyśmy rade, ale nie tylko my, miliony kobiet rodzą i większość ma więcej niż jedno dziecko, a czy gdyby ten ból był aż tak nie do zniesienia, czy w wielu przypadkach po roku, dwóch czy trzech znowu dochodziłoby do porodów? Chyba nie! Tak więc nie wymyślajmy nieludzkich historii. Mój poród też bolał, kręgosłup tak bardzo, że gryzłam poduszkę, ale gdy zobaczyłam dziecko, zapomniałam o bólu i wiem, że urodzę naturalnie jeszcze raz, tylko nie będę już czytać komentarzy, jak straszny jest poród.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy i następny poród nie był zły bo wcale się nie bałam czuwał nad nami mąż to osoba która najlepiej dba o nasz interes by nam tzn. mi i dziecku się nic nie stało. A wystarczy zobaczyć w TV jak dużo tragedii jest przez nieodpowiedzialnych lekarzy! A nie wiesz na jaką zmianę trafisz gdy idziesz rodzić! !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że z mężem poród jest lepszy. Koleżanka była przy pierwszym sama i mówiła nigdy więcej porodu bez męża bo to zły pomysł nie liczą się wcale z pacjentkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kilku lat lekarze nie liczą się z pacjentem i nie chodzi tylko o ginekologów bo większość innych profesji. Dlatego jednym ratunkiem jest niestety obecność osoby bliskiej przy wszystkich badaniach czy zabiegach i porodach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do powyższej wypowiedzi nic dodać nic ująć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie, że jestem jedyną babką, która rodziła bez męża. I nie ukrywam, że dziękuję za to losowi, bo jak znam go to zapewne zacząłby panikować jeszcze przede mną, a gdyby zemdlał raczej nie wpłynęłoby to dobrze na mój stan podczas porodu. Jest jedną z tych szczęściar, której zajęło to ledwo dwie godzinki,a też się strasznie bałam, bo szwagierka rodziła dwa miesiące przede mną, w tej chwili nie pamiętam nawet, ile godzin, ale tak mnie to przeraziło, że chodziłam na szczudłach do porodu ze strachu. Oczywiście, zanim do czegoś dojdzie, ja jak to ja, przeczytam całą gamę książek. Dobrze jest wiedzieć, ale nie powiem, żeby mnie to dobrze nastroiło. Muszę przyznać, że z porodu niewiele pamiętam. Byłam tak silnie zestresowana, że mój mózg wyciął większość wspomnień. O żadnej lewatywie nie było mowy. Prawdopodobnie dlatego, że całą drogę do szpitala wymiotowałam, zresztą w szpitalu również. Do szpitala zawiózł mnie ojciec, z mężami tak to bywa, że jak człowiek ich potrzebuje to nigdy ich nie ma. Zjawił się wyjątkowo o czasie, pół godziny po porodzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.32 jesteś ginekologiem który robi podszyw pod pacjentkę by zniechęcić do porodu bez męża. Przecież wiesz że są dla oświeconych par szkoły rodzenia i nie ma paniki! Nie mieści mi się w głowie by rodzić bez męża. Przecież to facet z jajami a nie c***a życiowa? Chyba że ja na trafiłam tylko na faceta a nie ofermę życiową i mam go zawsze w tak ważnych chwilach jak badania czy porody. Ogarnijcie się dziewczyny i przygotujcie swych facetów do normalnego życia w rodzinie gdzie są również trudy i znoje jak badanie czy poród nawet cc mamy prawo mieć męża! !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PINKI161
ja mialam robiona lewatywe nic strasznego. polozna nie jedna ze tak powiem d**e widziala nie ma sie czego wstydzic. moj porod trwa 1 godzine dwadziescia mminut :) choc trwał tak krotko nie chcialabym przechodzic tego drugi raz badzmy szczere to nic przyjemnego...;/ jeszcze Ci lekarze gapiacy sie obdarcie z jakiejkolwiek najmniejszej prywatnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam przy porodach z mężem i wtedynie ma zbędnych osób gapiących się na nas. Ale większość wstydzi się męża a gapiów z personelu medycznego nie tępota partnerek. Mój misiu również widział wszystko! Wasz zapewne nie ogląda was nago tylko do rozpłodu pod kołderką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PINKI161
wiesz to ze nie wspomniałam o mezu w czasie porodu nie znaczy ze go tam nie bylo! ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno bole parte sa mniej bolesne od tych rozwierajacych?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, że tak.. ja nie czułam bóli partych w sumie. A bóle rozwierające - masakra a jak jeszcze są do tego bóle krzyżowe to już w ogóle. ja już tu kiedyś opisywałam mój poród i nigdy więcej! nadal trzymam się tej wersji, od porodu minęło 1.5roku A poza tym do tych wszystkich które piszą że przy znieczuleniu je bolalo, no kurde to bez to bys chyba umarla jedna z drugą! ja nie mialam znieczulenia bo u nas nie dają i to był dopiero ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że jestem jedną z wielu która rodziła. Wcześniej się zapoznała jak przebiega CC i od razu zrezygnowałam zrezygnowałam wielkie ryzyko powikłań i ból po CC. Wolałam naturalny oczywiście przy mężu bo personel nie utyskuje na rodzącą. Faktycznie byli bardzo mili bo obecność maża mobilizuje. A obok rodzące sama miała już gorzej bo ją olewali i głośno kometowali że to porodówka! !! Brak delikatność do rodzącej bez meża obok nas szokował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez biorę partnera na sale, po pierwsze pojawienie sie dziecka, kangurowanie, mysle, ze w głębi duszy przeżywają to tak samo jak mama, pod drugie, doceniają oni trud jaki kobieta wkłada, zeby urodzić dziecko, po trzecie faktem jest, ze personel sie chamuje. Jeśli kobieta sie wstydzi, maz może stanąć za głową, glaskac przytulac, a nie sterczec miedzy nogami, ja np z partnerem uzgodnilam, ze Noe będzie zagladl między nogi, po prostu, zeby nie musiał widzieć całej oprawy porodowej, czyli dziecka+siusiu+kupki. Lewatywa super sprawa, będę o nią błagać przy przyjęciu ale zawsze może sie cos wymknąć. W sierpniu rodze pierwsze dziecko, wyobrazam sobie poród idealny, wiadomo, ze życie układa swój scenariusz ale mam nadzieje, ze partner będzie za mnie trzymał rękę na pulsie jak odlece :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frogutka
Panika udziela się każdej kobiecie. Jeżeli możecie to korzystajcie ze szkoły rodzenia. To już połowa sukcesu i połowa mniej strachu. Nawet najdłuższy poród minie tak szybko że zaraz będziecie po wszystkim. Pamiętajcie żeby uważnie słuchać lekarzy i pielęgniarek oni są po to żeby wam pomagać. Może nie będą was głaskać po głowie i mówić miłych ciepłych słów bo od tego są faceci, ale zrobią swoją robotę profesjonalnie i tego bądźcie pewne. Postawcie sobie cel. Poród to zadanie do wykonania. Nie ważne jak rodziła mama, koleżanka czy koleżanka koleżanki. Wy rodzicie po swojemu. Tu nic nie możecie zaplanować w 100 %. Ja na początku bardzo się bałam ponieważ słuchałam opinii koleżanek itp. Nie warto. W ciąży miałam mieć mdłości, nie miałam. Miałam tyć jak wieloryb, nie przytyłam tak strasznie choć jadłam wszystko na maxa. Urodzić miałam naturalnie a wyszła cesarka. Nie bójcie się dziewczyny, hormony zrobią swoje i nie będzie tak źle. Mąż był ze mną przez pierwsze 10 godzin. Było mi dobrze z nim, rozśmieszał mnie i dużo gadaliśmy. Nie nastawiajcie się jak na koniec świata bo nie będzie tak źle. Powodzenia dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Także niedawno urodziłam. To był mój pierwszy poród. Będąc w ciąży warto pomyśleć o wielu równych aspektach. Np. o transporcie medycznym. Wiedząc, że mój mąż może to bardzo przeżywać wolałam, aby on mnie do szpitala nie wiózł. Postanowiłam wynająć transport medyczny http://medycznytransport.pl/. Był to świetny pomysł. Zostałam zawieziona do szpitala, w którym chciałam rodzić, a nie do najbliższego. Wszystko przebiegło bardzo szybko i sprawnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Incision
Ja też rodziłam stosunkowo niedawno, tj 3 miesiace temu. Przed porodem czytałam mnóstwo forum tematycznych, książek i artykułów naukowych nt. przebiegu porodu, ew powikłań poporodowych, zwłaszcza kardiologicznych, jako osoba z problemami na tym tle. Byłam przerażona statystykami o umieralnosci kobiet przy porodzie, w kraju w ktorym mieszkam, tj Holandii, jest stosunkowo wysoka, (7 na 100.000 porodów) w porownaniu z Polska (ktora wraz z 3ema innymi krajami na swiecie, ma ten wskaznik najniższy) Byłam tak negatywnie nastawiona i tak pełna lęku, że już zamierzałam zrobić wszystko, żeby wymusić cięcie cesarskie. Nie pomagala terapia psychologiczna i multidyscyplinarna opieka oraz hojne zapewnienia, że dam sobie radę i oni są od tego, żeby mi w tym pomóc. Z drugiej strony, ciekawa byłam, jak poradziłabym sobie z bólem, jako że mam nieludzko wręcz wysoki próg odczuwania bólu. Jak przyszła godzina ''0'', przyjęłam to z najwyższym jak na siebie spokojem (zważywszy na to, że mam w kartotece medycznej wizyty na ER z silnymi atakami paniki) Tym razem nic takiego się nie wydarzyło, mój mąż z nerwów wykonywał przedziwne czynności omyłkowe, a ja byłam ostoją olimpijskiego spokoju... W szpitalu podłączono mnie do KTG i musiałam leżeć. Położna wraz z młodą ginekolożką dziwiły się ;, ''dlaczego Ty tak spokojnie leżysz'' i ''skoro możesz mówić przez skurcze, to chyba jest tylko fałyszywy alarm'' a skurcze na skali bywaly rozne, od 80% do tych wystepujacych poza skalę. Jak się wkrótce okazało, mimo wszystko tak efektywne, że po 5 godzinach znośnego bólu (ostatnich kilku skurczy już rzeczywiscie niemal nie mogłam wytrzymać i poprosiłam o znieczulenie, ale bylo już za późno...) okazało się, że nastąpiło już pełne rozwarcie. Czyli 2 cm na godzinę ... Całkiem nieźle, jak na pierwszy poród. Przez cały ten czas nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Dumnie i w totalnym milczeniu (co jest znamienne dla azjatyckiego kręgu kulturowego) przetrwałam te najcięższe momenty. Samo parcie trwało w moim odczuciu 10 minut ( faktycznie było to 15). Lekarka kazała mi podążać za własnym instynktem. Nie zastosowano żadnego zabiegu zakłocajacego naturalny przebieg porodu, oprocz nakłucia pęcherza płodowego, co wiązało się z moim życzeniem odnośnie znieczulenia. Nie doznałam żadnych urazów, nie mam najmniejszej traumy ani powikłań poporodowych. w 2 tygodniu połogu już myślałam o nastepnym dziecku, a 3 miesiace po porodzie wyglądam tak samo jak przed. Cała moja obawa była niepotrzebna, a możliwe problemy dalece wyolbrzymione. Także, dziewczyny, nie wiem, czy miałam wyjatkowe szczescie, czy tak jest w wiekszosci wypadków, ale moim zdaniem przed porodem nie ma co drążyć tematu, bo się tylko niepotrzebnie najecie strachu i nastawicie na NIE. Acha, jeszcze jedna konkluzja - Jak rodzić, to tylko w Holandii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzic w Polsce też można tylko trzeba znaleźć giną który pracuje w tym szpitalu co będziecie rodzic. I umówić się z nim na wywołanie porodu na jego dyżurze. Ja tak rodziłam 3 dzieci i sobie chwale. Znam lekarza on zna mnie jest caly czas przy porodzie gdyby cos sie dzialo położne robią co on im każe a nie drą gęby ze jeszcze czas itp. Super sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja odkąd zaszłam w ciąże jakoś lekko do tego podchodzę. Nie obrzydza mnie widok porodu, obejrzałam wszystkie możliwe filmy z porodów jakie znalazłam w internecie. Oglądałam naturalny poród w domu, w szpitalu w wodzie, na łonie natury, cesarskie cięcie, poród kleszczowy, próżnociągiem, poród pośladkowy, poród z nacięciem, poród wcześniaka, nawet znalazłam filmik z porodem w 20 tyg martwego dziecka. I co? I nie czuję się przerażona, moim marzeniem jest dostać się na położnictwo ale to po porodzie, od zawsze interesowała mnie ta tematyka, medyczne aspekty, rzeczywistość w szpitalach, w Polsce, za granicą, fizjologia porodu. Nigdzie w internecie nie znalazłam opisu z pierwszej ręki co minuta po minucie czuje kobieta fizycznie, czuje straszny niedosyt, dlatego nie boję się porodu, bo po prostu ciekawość zwycięża nad strachem. Przeczytałam tyle artykułów medycznych na temat procesu porodu, że przynajmniej będę miała świadomość tego, co się wokół mnie dzieje, nie dam na sobie wykorzystać rutyny jaka panuje w szpitalach. Dziewczyny, które już rodziły pukają się w czoło i nazywają mnie idiotka, tylko nie wiem co w tym złego, że chciałabym mieć chociaż namiastkę kontroli nad swoim ciałem podczas tego wydarzenia. Dlaczego ma zaufać lekarzowi, czy położnej, którzy wiedzę zdobywali jakieś 20 wzwyż lat temu ? Dlaczego mam nie zaufać dzisiejszym statystykom w krajach rozwiniętych, gdzie poród stara się zostawić własnemu biegowi? największe kontrowersje budzi jak zauważyłam nacinanie krocza, lewatywa, golenie, przebijanie pęcherza i oksytocyna. W każdym podręczniku medycznym, poród naturalny opisywany jest jako poród bez interwencji medycznych. Czyli bez wszystkiego tego, co wyżej wymieniłam. Dlaczego mam się zgadzać na podanie oksytocyny, kiedy akcja skurczowa będzie przebiegała poprawnie aczkolwiek wolno, a dziecku nie zagraża niebezpieczeństwo? Dlaczego mam narażać się na nacięcie krocza, ponieważ położna odbiera porody w pozycji leżącej najbardziej niesprzyjającej ochronie krocza? Dlaczego straszą pęknięciami po o***t jak odsetek takich pęknięć to kropla w morzu wszystkich urazów podczas parcia? Kontrowersyjna lewatywa na pewno jest sprawą indywidualną, ja sobie ją zrobię, a dlatego, że dziecko ma więcej miejsca w kanale rodnym, a po porodzie nie każda kobieta ma siłę i chęci na korzystanie z toalety, szczególnie jak zaraz obok jest świeża poszyta rana. Co do golenia, to też sprawa indywidualna, ja się ogolę dla własnej satysfakcji, mimo iż położna nie wyraziła takiej potrzeby. Biorę pod uwagę, że mój poród może przebiegać w zupełnie innym kierunku niż moje wyobrażenie ale zdecydowanie kobieta, która wybiera się do porodu, powinna mieć jego całkowitą świadomość, z cała jego fizjologią. Potem kobieta, na której zastosowano wszelkie ingerencje medyczne z oksytocyną i nacięciem krocza, uważa, że to jej bardzo pomogło i inne kobiety histeryzują, mówiąc, że nie zgodzą się na to. Nie powinno się oceniać pierworódek, my chcemy tylko urodzić w zgodzie z naturą, w zaufaniu, że położna nie przyjmuje naszego porodu taśmowo, że za rogiem nie czeka na nią dyżurka z telewizorem i ulubionym serialem. Ja biernie podchodzę do personelu szpitala, oni są ludźmi i popełniają również błędy, nie chcę, żeby te błędy miały wpływ na mój poród i moje odczucia z nim związane, bo powinno to być współpracą naszą z nimi. I jest różnica we współpracy, a dostosowaniem się do położnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby nie obecność męża przy porodzie to położna by mi dała po twarzy. Ale mąż zabronił bo powiedział że jestem świadkiem. A gdy jesteś sama to jesteś traktowana jak nie poczytalna (szok porodowy ) i robi personel medyczny co chce. Dlatego zawsze jest mąż przy każdym badaniu nawet krocza i uczestniczył przy obu porodach. Nie robię z męża jakiejś kaleki życiowej bo nie podoła porodowi ciemnota bo mąż to ciota !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem że każda normalna dziewczyna czy żona powinna się zabezpieczać obecnością chłopaka czy męża przy każdym badaniu czy zabiegu bo często ginekolog są zboczeni (Badanie u ginekologa: Lekarz rozpiął rozporek) !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie miałam problemów bo partner jest obok mnie czy to badanie krocza czy to poród czy dentysta itd.... Sama świadomość że jest ktoś ze mną osoba która zrobi wszystko by mi się nie stała krzywda powoduje wewnętrzny spokój i mogę się skupić np. na porodzie itd.... Są różne relacje w związkach i dlatego partnerów niektóre nie zabierają bo nie dorosły do powagi chwili jaką jest np. poród czy badania krepujac się partnerów. Znam małżeństwa co nie widział żony nago a ginekolodzy tak moim zdaniem to chore związki. Miałam taki przypadek z ginekologia że pacjentki mówiły że jest dziwny nie pozwala zaciągnąć majtki lecz zsuwał na koźle .Gdy poszłam z mężem chciał wyprosic męża pouczyłam go że to ja decyduje o swojej intymności i mąż będzie całe badanie przy mnie. Spojrzał przeprosił i polecił zdjąć majtki więc zdjelam nie zsuwałam. Był miły mąż tylko patrzył wiec nawet sam ginekolog zaczął z nim rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadza się że trafiają się normalni ginekolodzy ale są w mniejszości. Raz tak próbował za mnie decydować i mówi że żona pana się wstydzi przy badaniu. Ja do niego a przecież mąż mnie rozdziewiczył to nie mogłam się go wstydzić. Aha to może pan zostać. Takiego kretyna nie widziałam. Chodzimy do innego co się okazało że dużo nam doradził do porodu i nie wspominamy (poród ) go źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż był 18 godzin rodziłam przy pierwszym dziecku dwie wspaniałe położne i pani ginekolog które przejęły dyżur po bardzo chamskie zmianie. Dlatego nigdy bym nie rodziła sama bez męża! Mąż jest pewnym zabezpieczanie dla rodzącej muszą się liczyć. A szpital to zależy jak trafisz na zmianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój pierwszy poród kosmzar tragedia no nie wiem jak to jeszczeo pisac bóle jak choler* drugi ojj tak bym mogła urodizc jeszcze piątke he ;-) porostu ucisk jedynie ;-) ale wszystko warte bólu dla takiego maluszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo rodziłaś sama i to jest nienormalne. Gdy jest mąż czas płynie szybciej i nie myślisz skupiona tylko na bólu. Trzy porody i nie mogę powiedzieć że były tragedią bo trwły bóle krótko. W przerwach mąż masował kręgosłup co przynosiło zaczną ulgę. Chyba się nie wstydzisz męża przy porodzie co za tym idzie nawet badań ginekologicznych. Jest zawsze przy badaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×