Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Darma

Fobie

Polecane posty

tak mi się wydaje że ja też mam jakąś fobię. Chodzi o to, że panicznie boję się o osoby , które kocham, a szczególnie o mojego męża. Kiedy np. ma wyjechać na 2 dni na szkolenie to mnie przed oczami stają same wypadki na drodze, on cały w krwi itp. A kiedy nie zadzwoni jak dojedzie (bo oczywiście wymuszam to na nim) to już naprawdę głupieję, serce wali mi jak szalone, nie mogę się skupić na niczym. Wystarczy że spóźni się trochę z pracy (szczególnie jesienią i zimą jak wcześnie się robi ciemno) to ja już panika - że pewnie go ktoś napadł, pobił itp. To jest naprawdę strasznie. Ja nie wiem co bedzie jak będę miała swoje dzieci, przecież ten mój strach może odbić się na nich jak nie będę chciała ich nigdzie puszczać z obawy że koże im się stać coś złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
berry, ja mam tak samo! Nie daj Boże nie ma kogoś w domu i zadzwoni telefon to ja już jestem pewna na 100%, ze to policja dzwoni, żeby mnei zawiadomić o wypadku!! Mam strasznie katastroficzne wizje dotyczące bezpieczeństwa moich najbliższych. To chyba na tle nerwicowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
berry, ja mam tak samo! Nie daj Boże nie ma kogoś w domu i zadzwoni telefon to ja już jestem pewna na 100%, ze to policja dzwoni, żeby mnei zawiadomić o wypadku!! Mam strasznie katastroficzne wizje dotyczące bezpieczeństwa moich najbliższych. To chyba na tle nerwicowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze wpisy się nie chcą dodawać, a jak już to po 10 razy! Czy ktoś nie może się za to wziąć w końcu!!!??? wszystko mnie dziś wkurza!!!!! aaaaaaa!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to chociaż wiem ze nie jestem sama, bo juz myslalam ze tylko mi odbija ;) Jeszcze czasem przychodza mi do glowy takie mysli - co by bylo gdyby np. on umarł, co ja bym zrobila. Odganiam te mysli, ale one czasem ni z tego ni z owego pojawiaja sie w mojej glowie. Pare lat temu bylam u neurologa bo mialam takie dziwne napady dusznosci połączone z paniką. Nagle mnie dopadało i miałam wrazenie ze nie moge złapać powietrza i serce tak bardzo mi zaczynalo bic ze przez bluzke bylo widac i niemalze słychać. Dał mi wtedy jakieś leki do łykania i powiedział ze to nerwica sytuacyjna, ale nie wyjasnil co to do konca jest. Od paru lat nie mam juz tych napadow, ale te katastroficzne mysli mnie dobijają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ingryta
witam wszytskich wiedze ze wieksza czesc z nas boi sie pajakow , myszy ..itd ze mna jest troche inaczej ja panicznie boje sie zostawac sama w domu , nawet we wlasnym . W ciagu dnia nie jest jeszcze tak starszanie , ale w ciagu nocy - horror , wciaz slysze jakies kroki , glosy, mam wrazenie, ze widze jakies cienie na scianach .Wlasciwie to nie wiem czego sie boje , ale zawsze mysle o duchach , o zlodziejach , nawet o tym ze ktos moze chce mnie zamordowac ...wiem ze to smiesznie brzmi , ale ja bardzo przez to cierpie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ingryta - ja się nie boję pająków :P A co do nocy - jak się budzę w nocy i mam iśc do łazienki to sie boję, żeby mnei czasem po drodze jakiś duch nie porwał :), rozpalam wszystkie światła. Czasem boję się zasnąć i muszę przy zapalonym świetle. Śmiesznie brzmi, nie? Na szczęście nie zdarza mi się to często, ale zdarza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w ogóle to zalecam konsultację z psychologiem każdemu kto ma lęki utrudniające życie, jedna wizyta, nikomu od tego włos z głowy nie spadnie! Bo zbagatelizowane małe problemy moga urosnąc do masakrycznych rozmiarów normalne życie praktycznie uniemożliwiających!! Zróbcie to dla siebie!!! Dobrze mówię? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Kochana, dobrze mówisz, a i tak delikatnie to ujełaś, bo ja od razu do psychiatry wysyłam - w dobrej wierze rzecz jasna. Buziaczki 👄 👄 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Kochana, dobrze mówisz, a i tak delikatnie to ujełaś, bo ja od razu do psychiatry wysyłam - w dobrej wierze rzecz jasna. Buziaczki 👄 👄 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u psychologa
Ja sie boje strasznie i panicznie pajakow i poszlam do psychologa a pani powiedziala ze poprostu tzeba sie oswoic Łatwo jej mówic jak ja nie moge patrzec na pajaka a co dopiero brrrrrr go dotknąć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
cierpie na tanatofobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie kazała Ci tych pająków głaska? Nie trzeba się bać pająków, zeby stwierdzić, że są obrzydliwe! Coś jest z tym \"oswajaniem się\", tylko pytanie: Jak się do tego przemóc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja JEDNAK oswajam swoję fobię! (Darmuś,chodziło mi o to z tymi lekami,że tak śmiesznie mi odpisałaś:że ja tak,a ty nie,taka zabawna stylistyka-hyhyhyh-zboczenie filologiczne:D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifia, weź poprawkę na to, że jednak jesteś na prochach od dłuższego czasu. I nie powiesz mi, że nie jest łatwiej? Dlatego ja tez chce brac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darma,ja nie czuję,że je biorę!Podobno tak ma być,ale nie wiem dlaczego...uważam,że leki w niczym mi nie pomagają-tak odczuwalnie,wymiernie,swoją fobię przełamuję jednak SAMA,a nie za pomoca leków.Gdyby leki miały na to wpływ,to zaczęłabym jeździć sama pewnie po kilku tygodniach,a tak się nie stało.Oczywiście-jestem w jakimś stopniu uzalezniona od prochów,ale nawet jak zmniejszam sobie dawkę,bo np.zapomnę zabrać większej ilości tabletek,a jestem poza domem,to nie czuję niczego-żadnej drastycznej zmiany,nic. A doły jak mają być,to i tak będą,i tak były,nie miały na nie wpływu moje tabletki.Nie mam silnych depresji,nawet nie pamiętam,kiedy miałam ostatnią deprechę(na szczęście),więc pewnie(na pewno!)i leki są słabsze.Ale uważam,że poradziłabym sobie i bez nich,tylko boję się odstawiać ze wzgl.na detoks.a i uzaleznienie psychiczne jest,bo chociaż nie czuję ich działania,to jednak mam świadomość,że biore COŚ,co mnie JAKOŚ zabezpiecza.Chociaż to głupie,bo wiem,że ja sama sobie daję poczucie bezpieczeństwa.No,chyba,że leki doraźne w stanach schizy-to co innego,ale te biorę rzadko,rzadko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poradzcie prosze co zrobic z panicznym lekiem przed ciemnoscia, mam 28 lat, probowalam przyzwyczaic sie do ciemnosci, siedzialam w ciemnym pokoju itd, nienawidze nocy,nawet jesli nie ide ulica sama to i tak sie boje. czekam na jakies podpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na terapię!Wydaje mi się,że w ostrzejszych przypadkach wizyty u psychologa raz na tydzień-powiedzmy-to za mało. Co do tragicznych wizji:też mam-wydaje mi się bardzo często,że wpadnę pod samochód,coś sobie złamię,nagle mnie coś dopadnie(np.atak wyrostka)na ulicy i zawiozą mnie do szpitala i nikt się o tym nie dowie i ja ileś godzin sama będę leżeć...albo,ale to już bardzo rzadko,że się nie obudzę-umrę we śnie-albo że mnie w nocy sparaliżuje,nikogo w domu rano nie będzie i ja będę leżała jak kłoda... Hm,ciekawe,prawda?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na terapię!Wydaje mi się,że w ostrzejszych przypadkach wizyty u psychologa raz na tydzień-powiedzmy-to za mało. Co do tragicznych wizji:też mam-wydaje mi się bardzo często,że wpadnę pod samochód,coś sobie złamię,nagle mnie coś dopadnie(np.atak wyrostka)na ulicy i zawiozą mnie do szpitala i nikt się o tym nie dowie i ja ileś godzin sama będę leżeć...albo,ale to już bardzo rzadko,że się nie obudzę-umrę we śnie-albo że mnie w nocy sparaliżuje,nikogo w domu rano nie będzie i ja będę leżała jak kłoda... Hm,ciekawe,prawda?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małabiker
Witam!!!! Ufff, przeczytałam cały temat, i odkryłam w sobie i fobie i natręctwa, ojej, a do tej pory myślałam, że to tylko ja mam takie dziwne myśli w głowie, które tak utrudniają mi życie :-( Coś niesamowitego ile nas jest! Ja tak jak berry -mam koszmarne wizje z najbliższymi w roli głównej - gdy tylko nie jesteśmy razem. Na dokładkę siebie też "uśmiercam" na tysiąc różnych sposobów, zwłaszcza kiedy muszę być dłużej poza domem, ale nie tylko. Panicznie boję sie każdej najbardziej błahej choroby mojej, męża, dziecka. No i z tych wszystkich stresów na prawdę choruję coraz częściej! Błędne koło! Gastrolog oglądającmój żołądek nie mógł uwierzyć - stwierdził, że mając 30 lat mam żołądek 60-latki.I to bez żadnej choroby konkretnej czyli - stres i nerwica. Okrutnie ciężko żyje sie w taki sposób, zwłaszcza kiedy wstyd paraliżuje,aby zdradzac komukolwiek swoje obsesyjne myśli... Np. dziś wyjeżdżam na koferencję, trzy dni poza domem - istny horror dla mnie. Od tygodnia nie widzę nic innego, jak tylko różne wersje wypadków z moim udziałem oraz wszystkie tragedie które spotkają najbliższych pozostałych w domu w tym czasie. A pożegnania? To dopiero koszmar! Każde wydaje mi sie ostatnim, strach jest nie do zniesienia, żegnam się np.na trzy dni,a tak w myslach żegnam się na zawsze i panicznie boję się, żejuż tej osoby nigdy nie zobaczę ... Jak żyć w ten sposób i nie zwariować? Psycholog zapisał mi kiedyś Krople walerianowe, a internista - persen. gdyby to nie było tragiczne - byłoby śmieszne. Nie mam pojęcia co dalej,jestem juz zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifia, ja mimo wszystko będę obstawała przy swoim, bo wiem jak sie czułam biorąc leki a jak sie czuję nie biorąc ich od dłuższego czasu. Wiem czego potrafiłam dokonać na prochach (studia podyplomowe - co tydzień cały dzień 100km od domu), a teraz nie jestem w stanie przemóc się do pozornie prostych czynności - bywa ze wyjscie z psem mnie przerasta. Więc nie zgodze się ze przełamywanie lęków jest tak samo proste na prochach jak bez nich. Ale oczywiscie wiem, ze różne reakcje na te same sprawy u różnych osób to charakterystyczna cecha tej choroby, więc wierzę, że u Ciebie może być inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×