Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pedagoszka

czy uważacie, że w Polsce mówi się dostatecznie dużo o wychowaniu?

Polecane posty

Gość pedagoszka

jeżeli nie to proszę podajcie czego byście chciały się dowiedzieć, jeżeli zorganizowałabym kurs dla rodziców lub przyszłych rodziców? Czego Wam brakowało, jakich wiadomości potrzebowałyście gdy przyszło Wam wychować dzieci, dziecko? chciałabym poznać Wasze opinie na temat wychowania. Z czego korzystałyście jezeli chciałyście się czegoś o wychowaniu dowiedzieć? bardzo interesuje mnie ten temat, notabene piszę o tym pracę magisterską:) pozdrawiam wszystkie zainteresowane osoby tym tematem i z góry dziękuję za wypowiedzi:) ania 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedagoszka
pytanie kieruję również do młodych osób, które w przyszłości zamierzają założyć rodzinę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sformułowałaś pytanie, że właściwie nie wiadomo, jak na nie odpowiedzieć, jest zbyt ogólne. Ja nie potrzebuję nagłaśniania, żeby zainteresować się danym tematem. Jeśli miałam potrzebę zaczerpnięcia fachowej wiedzy na temat wychowania, kupowałam taką czy inną książkę, mając baczenie, żeby jej autor nie był przedstawicielem opcji dla mnie nie do przyjęcia. Tak więc nie wiem, czy w Polsce mówi się dostatecznie dużo o wychowaniu - ja mówię dużo, ale nie jest przecież Polską. Znalazłam kilka mądrych, doświadczonych kobiet, z którymi mogę wymienić opinie na wszystkie możłiwe tematy - i to mi wystarczy, jest dla mnie cenne. Gdyby pojawiły się jakieś problemy wychowawcze, to w pierwszej kolejności te właśnie kobiety poprosiłabym o pomoc. Nie wiem, czy Ci to pomoże w pisaniu pracy... Może wyjaśnij innym, czego dokładnie oczekujesz w wypowiedziach? A może to ja jestem jakaś niekumata ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedagoszka
dziękuję bardzo za wypowiedź, teraz przynajmniej wiem co powinnam tu napisać chciałam zapytać Was o sprawy (niby banalne ale nie do końca) np. o stosowanie kar i nagród w wychowaniu, jak do tego podchodzicie? mogę przedstawić tutaj cały wykład na temat prawidłowego stosowania kar i nagród, ale może poczekam na wypowiedzi. poza tym czy Kościół Wam jakoś pomaga w wychowaniu? co z telewizją? jest dla Was źródłem wiedzy czy raczej przeszkadza w wychowaniu? będę tutaj w poniedziałek dopiero 24.01.05 mam nadzieję, że ktoś coś napisze pozdrawiam wszystkie mamy:) i mamę elfika:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym
wykorzystala wiedze przekazana na sutdiach:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to znowu ja. Kościół a wychowanie. Całkowicie odsunęłam Kościół od spraw wychowania mojego dziecka. Przyrzekłam mojej córce, że sama, jak dorośnie, będzie decydować w kwestii swojej wiary. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że ma to swoje dobre i złe strony. Złe: od przedszkola robiła za dziwadło, odmieńca Dobre: uczyłam ją, że to nie jest wstyd być odmieńcem, bo świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli tacy sami. Złe: od przedszkola szykanowały ją inne dzieci, dając do zozumienia, że jest głupsza, gorsza, bo nie chodzi na religię. Dobre: uczyłam ją spoglądać w dziennik - oceny wyraźnie wskazywały na to, że jest mądra, inteligentna. Uczyłam, że każdy, szczególnie, gdy jest dzieckiem, ma potrzebę wykazania światu, że jest najlepszy, najmądrzejszy, a koledzy, to z reguły są głupsi, źli.. itd... Złe: kiedy wreszcie \"postawiła\" mi się i oznajmiła, że ona będzie chodzić na religię, sama znajdzie kogoś, kto ją ochrzci i będzie żyć tak, jak chce, musiało to być dla niej mocno stresujące. Musiała przeciwstawić się panującemu ateistycznemu modelowi w rodzinie. Dobre: uzyskała zgodę z mojej strony na tego typu samodzielność, pochwałę na odwagę i wszelką pomoc, na jaką stać było mnie, żeby jej ofiarować. To bardzo zwiększyło wzajemne zaufanie. Wie, że moja miłość i szacunek dla niej jest niezależny od sytuacji zewnętrzych (kryzysów, nieporozumień, odmiennych poglądów). Podsumowując, wiecej widzę plusów, niż minusów w tej sytuacji. Dodatkowe plusy, to niezależne myślenie, brak lęku przed grzechem, brak fasady(robimy tylko to, do czego mamy faktyczne przekonanie, a nie ze względu na tradycję, z którą się nie zgadzamy). No i ostatnie: moja córeczka nie ma żadnych powodów do buntu przeciwko Kościołowi. ZObaczymy, jak to się dalej rozwinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kary i nagrody (w największym skrócie). Jestem pzreciwnko karaniu w ogóle. Wszelkie naruszenie godności dziecka jest dla mnie niedopuszczalne. Bicie, klapsy, zakazy i nakazy... jakoś im nie ufam, nigdy nie zauważyłam, żeby naprawdę były skuteczne. Jeśłi rzeczywiście zauważą sie doraźny skutek, to poprawa zachowanie wynika jedynie ze strachu przed koleną karą, niż rzeczywistą korektą zachowania. Dziecko uczy się, jak tu wykiwać rodzica, żeby uniknąć kary, a nie - jak powinno się zachowywać co jest dobre i złe. Podobie rzecz ma się z nagrodami - łatwo pzreholować. Nagradzane dziecko łatwo może się nauczyć zaliczania kolejnych nagród i nie będzie zdolne do zrobienia czegoś dobrego z własnej inicjatywy, jak tylko zabraknie tego bodźca w postaci nagrody. Mamy potem do czynienia z dorosłymi osobnikami typu Pracownik, który wykazuje się tylko w obecności szefa i dal poklasku - sam niezdolny do rozwoju osoistego. Takiego, jak tylko spuści się z oka, to się będzie w pracy obijał, aż miło. Czy jest tutaj potrzebny WYKŁAD na temat rozsądnego stosowania kar i nagród? Nie wiem, ja tam nie lubię wykładów, wołałabym dyskusję, wymianę poglądów. Ale rozumiem, że bardzo pragniesz podzielić się dopiero co zdobytą wiedzą, więć zrobisz, jak uważasz. Tylko uważąj, żebyś nie zabrnęła w kanał samozachwytu, że skoro kończysz studia pedagogiczne, to na ten temat wiesz już dosłownie wszystko i nic Cię na tym polu nie zaskoczy. ZAskoczy, gwarantuję (jak każdego z nas)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma nic gorszego
niż nzdgorliwy pedagog (wiem coś o tym bo sama studiuję ten kierunek) :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry, że piszę w odcinkach, ale często mi się komp zawiesza, albo nie ma netu, więc wolę już jakąś partię posłać, żeby nie utracić wypocin. Telewizja. Nie traktuję telewizji, jako pożytecznego źródła wiedzy, lecz jako rozrywkę i z tym mam problem, bo moje dziecię oczywiście o wiele bardziej \"kocha: telewizję, niż ja bym sobie tego życzyła. ZAkazanie jej oglądanie... no nie, czułabym się jak jakieś ufo, gdybym miałą ją zmuszać do nieoglądania. Biorę książkę i \"atakuję\" ją inaczej: poprzez pzrykład, że lepiej jest czytać. Zresztą ona sama dużó czyta, więc nie mogę się przyczepić. Tak czy inaczej \"TELEWIZJA KŁAMIE\" :D Pozdrawiam Cię bardzo, kochana Pedagoszko. ZA to, że Ci się chce (będziesz wiedziałą, o co chodzi) Do poniedziałku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dariaaaaa
Uważam, że ten topik jest bardzo potrzebny. W Polsce mówi się aż za dużo o wychowaniu. Szkoda tylko, że najczęściej mówią o tym jakieś aktorki, wyjce sceniczne albo inne gwiazdki TV. I przez takie ich brednie w wywiadach dla kolorowych pisemek, wychowanie zamiast opierać się na jakiejś logice, ulega trendom i modzie i mamy to co mamy. Czyli małych terrorystów awanturujących się w dziale z zabawkami, wobec których wychowanie bezstresowe nie przyniosło właściwych skutków, bo nie mogło. Z jednej strony straszy metoda wychowania za pomocą ojcowskiego pasa, a z drugiej jako przeciwstawienie straszy - tym razem konsekwencjami - niewłaściwie prowadzone wychowanie bezstresowe. Czyli pozwalanie dziecku na wszystko - zero ograniczeń. Dziecko może kopać, opluć osobę dorosłą, może pociąć franki, ostrzyc dywan, pomazać ściany, dostaje co chce, a jak akurat nie może dostać no to wtedy cały swiat wali się dziecku na głowę i jest histeria. Ja obserwuję na przykład bardzo częsty błąd typu wrzeszczenie na dzieciaka, że wszedł w butach na dywan, a przed chwilą tatuś dziecka zrobił dokładnie to samo i nikt mu nic nie powiedział. Z kogoś dziecko bierze przykład, więc nie wymagajmy czegoś, czego sami nie przestrzegamy. Kolejnym błędem, który widzę, to nieumiejętność stosowania środków perswazji wobec dzieci. Albo brak takich środków albo od razu jakieś traumatyczne. A to trzeba od najłagodniejszych do najostrzejszych. Czasami trzeba dać dziecku pasem po dupie jeśli wszystkie inne środki zawiodą. Tylko trzeba wpierw zastosować wszystkie inne łagodniejsze środki a nie od razu brutalnie. Dziecko musi wiedzieć jaka droga kończy się bolącym przez parę dni tyłkiem. Że najpierw dorosły zwróci uwagę grzecznie, potem ostrzej, wreszcie krzyknie, potem da klapsa a na końcu to już naprawdę będzie bolało. I dziecko nie będzie szło niewłaściwą drogą jeśli jest świadome czym się to skończy. Zauważyłam też, że zdecydowana większość ludzi pozapominała jakimi byli dziećmi i w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego jakie są dzieci i traktują je jako małych dorosłych. Pretensja, że dziecko jest jęczące, marudzące podczas kilkugodzinnej wizyty u znajomych, gdzie nie ma się czym zająć i nudzi się. Bo jakoś nie interesuje go polityka, wojna w Iraku, czy nowa niebieska bluzka koleżanki mamy, którą musiała dać do krawca do poprawki. A jak próbuje szukać sobie zajęcia na własną rękę to oczywiście też źle, bo dzięki temu znajomi stracili narzutę, która posłużyła dziecku np. za namiot, a że była za długa, a nożyczki pod ręką... Ludzie zapominają że dzieci są kreatywne i dużo im nie potrzeba, żeby swoje pomysły wdrożyć w życie i chcą dzieci za to karać. Trzeba naprawdę dużo w tym kraju mówić o dzieciach i wychowaniu, ale madrze mówić a nie bla bla bla w kolorowych pisemkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normena
A ja mam problem z moim 16-letnim synem. W ogóle się nie uczy. Mąż nie wtrąca się do jego wychowania, a ja już tracę siły. Nie chcę usprawiedliwiać męża bo pracuje ciężko na cały dom i praktycznie wraca do domu późnym wieczorem. Syn prawie ze wszystkich przedmiotow ma jedynki. Z kilku przedmiotow reguralnie uczęszcza na korepetycje. To nic jednak nie daje. Nie uczy się. Niedawno kupiliśmy komputer, jest też dostęp do internetu. Syn korzysta z niego często, mowi, że konieczny jest mu internet do odrabiania lekcji z niektorych przedmiotow. Kilka dni temu odkryłam, że ma w swoim komputerze ogromny zbior zdjęć porno, nagich kobiet w niedwuznacznych pozycjach. Kiedy rozmawiałam na ten temat z mężem uśmiechnął się tylko i powiedział, że chętnie z nim je poogląda. Wiem, że syn jest w wieku dorastania i zaczyna go interesować seks i kobiety. To chyba naturalne. Ale martwię się, że pewnie nie zaliczy tej klasy. Co powinnam zrobić, by syn wziął się do nauki? Żadne rozmowy z mojej strony nie pomagają. Zamierzam usunąć z jego pokoju komputer. Ale czy to jest jedyne rozwiązanie? Doradź, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedagożka
fakt, przepraszam za błąd ale nie studiuję polonistyki, zresztą każdemu się może zdażyć kto nie pracuje, ten sie nie myli bardzo dziękuję za wypowiedzi elfia mamo Twoje wypowiedzi są dla mnie szczególnie ważne, Twoje doświadczenie jest dla mnie bardzo cenne bardzo dziękuję za Twoje konkretne wypowiedzi:) Dario Tobie również:) co do

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedagożka
co do normeny to jednak nie czuję się na siłach aby komuś doradzać dlatego, że przecież wychowanie jest procesem długotrwałym. trudno zmienić młodego człowieka, który już jest jakoś ukształtowany, ma rozwiniętą osobowość. jeżeli mogę coś poradzić, to tylko tyle, aby udać się do poradni psychologiczno-pedagogicznej i tam przedstawić swój problem. co do komputera - to trzeba sobie zadać pytanie czy jest on konieczny do nauki? może i jest pomocny, ale przecież kiedyś nie było komputer ów i dzieci uczyły się bez niego. szkoda, że nie masz oparcia w mężu. wspólne zdanie w wychowaniu obojga rodziców to połowa sukcesu. trzeba być konsekwentnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Umma
przeczytajcie ksiazke Thomasa Gordona na temat aktywnego sluchania , rozwiazywania problemow, ksiazka czyta sie w sumie sama, zapewniam ze to odmieni wasze zycie , waszych dzieci, i mezow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram! Gordon i jego \"Wychowanie bez porażek\" to dla mnie katechizm wychowania. Polecam też ostatnią Politykę, a w niej artykuł na temat karania dzieci. Pozwolę sobie zacytować, bo sama bym tego lepiej nie ujęła: 1. Bicie prowadzi do fizycznych obrażeń, zasinień, uszkodzeń nerwów, złamań kości. 2 Bicie niszczy ufność dziecka i poczucie własnej wartości. 3 Bicie to przekazywanie przemocy z pokolenia na pokolenie. 4 Bicie uczy, że rację ma tylko silniejszy. 5 Rodzic bijący za złe zachowanie nie pokazuje dobrego wzoru 6 Bite dziecko zachowa się grzecznie ze strachu i tylko w obecności tego, kto bije. 7 W bitych dzieciach zostaje na zawsze uraza. 8 Dzieci są bite za zachowania, które nie są złe, ale wynikają z naturalnej aktywności dziecka w poznawaniu świata lub swą próbę zwrócenia na siebie uwagi. 9 Dzieci łatwiej uczyć tłumacząc zasady i dając własne zachowania za wzór odpowiedzialności i samodyscypliny. 10 Szukanie uzasadnień dla kar cielesnych w Piśmie Świętym to przykład wybiórczego wykorzystania tekstó religijnych dla usprawiedliwienia wypaczeń we własnym myśleniu. I ja się pod tym podpisuję obiema rękami. Normena - zamiast poradni wychowawczo-pedagogicznej poleciłabym raczej prywatnego psychologa, a najlepiej terapeutę. Nie ufam państwowym instytucjom. Doraźnie możesz coś zrobić dla siebie. Bo problem nie istnieje od dziś, więc przydaoby się żebyś nabrała sił, zanim się z nim zmierzysz. Przemyśl, co dla Ciebie jest ważne, jeśli chodzi o zachowanie syna. Co mogłabyś mu odpuścić, a czego nie możesz, bo by się skończyło źle. Odpuścić można oglądanie pornosów, bo nie wierzę w ich wpływ na wyniki w szkole. Ale to do Ciebie należy decyzja. No i przydałoby się włączyć męża do odpowiedzialności za wychowanie syna. Jeśli mężowi nigdy nie zależało na szkole, trudno Ci będzie przekonać pociechę, że czasy się zmieniły i że edukacja to sprawa kluczowa. Życzę powodzenia i wiary we własne siły! Napisz, co tam slychać. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dariaaaaa
Dziś na Onecie ukazał się ten artykuł, którego fragment przytoczyła elfia_mama. Niestety, artykuł ten jest typowym przykładem tego, o czym pisałam wcześniej - typowe bla bla bla, bo wierszówka leci. Zwykły klaps czy pasek na dupę jest tu ukazany na równi z maltretowaniem dzieci i karami powodującymi obrażenie ciała. Bicie jest złe, 10 argumentów (słusznych poniekąd) dlaczego jest złe, odwołanie do minionych stuleci, dobrze, że autorka nie przypomniała nam czasów, kiedy ludzie uganiali się z maczugą za mamutami, oczywiście Biblię i Boga też trzeba było w to wmieszać, Szwecję jako przykład i koniec artykułu. Tylko po jego przeczytaniu dalej nie wiadomo co zamiast bicia? Na przykład punkt siódmy: "Dzieci są bite za zachowania, które nie są złe, ale wynikają z naturalnej aktywności dziecka w poznawaniu świata lub są próbą zwrócenia na siebie uwagi" - to jest prawda. Dziecko chce poznawać świat. Czyli między innymi sprawdzić na ile może sobie pozwolić wobec osoby dorosłej. Czy może ją opluć czy może ją kopnąć, czy może wejść jej na plecy. Musi w pewnym momencie zostać odepchnięte, albo dostać klapsa, żeby poznało granicę tego na ile może sobie pozwolić. Próba tłumaczenia trzylatkowi, że nie wolno kopać wujka rzadko kiedy jest skuteczny. Gdzie w takim razie jest dokończenie tego punktu - co robić zamiast bicia, jeśli instynkt poznawczy dziecka ma destrukcyjny wpływ na otoczenie. Pamiętam kampanię społeczną z tym "nie bij, żebym nie biła" i tę słynną dziewczynkę karmiącą misia. Tylko gdzie jest dokończenie tych kampanii? Nie bij, żebym nie biła" - ale co w takim razie rób? W ramki mnie obsadź? Po dupce mnie całuj? No co? Bo tego nie wiedzą ci, którzy sami w dzieciństwie byli bici i powtarzają teraz ten wzorzec. Tu jest pole do popisu dla wszelkich fundacji, jak również dla pani Środy. Przy współpracy i zaangażowaniu kilku fundacji przygotować porządną kampanię społeczną sponsorowaną częściowo lub całkowicie z budżetu, którym pani Środa zarządza. I przestać wreszcie sprowadzać kary cielesne do patologii społecznej. Dziewczynka szarpiąca misia wywołuje emocje, bo musi. Jednak ludzie zamykają się na ten przekaz, bo to jednoznacznie kojarzy się z pijacką patologiczną rodziną. Zamykają się na ten przekaz "bo mnie to nie dotyczy, w mojej rodzinie nie ma patologii". Wprawdzie nie traktują dzieci tak jak to pokazane było w spocie TV (bo nigdy nie traktowali), ale dalej dają klapsy, biją pasem. Czyli kampania jest zupełnie nie trafiona. Kampania społeczna ma trafić bezpośrednio do grupy docelowej, czyli młodych rodziców, którzy dopiero zaczynają proces wychowania dziecka. Nie jest potrzebny dramatyczny przekaz w spotach TV, z którego nic nie wynika. Potrzebna jest przedstawiona w bardzo przystępnej formie wiedza na temat psychiki dziecka i metod wychowawczych (np. w formie broszurki ilustowanej), którą młodzi rodzice otzymają. Potrzebne są bezpłatne konsultacje z psychologami dziecięcymi, którzy w razie potrzeby doradzą, pomogą. Ten, ani żaden inny artykuł w Polityce niczego tu nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, jak Ty, Dariooo, ale ja próbowałam metod, o których piszesz. Oczywiście, że zdarzało się, że w poczuciu bezradności, lub odruchem, w złosci, dałam klapsa córce, albo też uważałam za stosowne dać jej zakaz oglądania telewizji, czy dostępu do kompa. Nigdy nie oberwała po twarzy, czy pasem. Próbowałam i ..... nie odnosiło to jakichkolwiek rezultatów, oprócz stworzenia nerwowej atmosfery. Dlatego uznałam za stosowne zastsowanie metody Gordona, czyli wychowania bez porażek. W niektórych problemach poskutkowało rewelacyjnie, w innych nie - ale przynajmniej jest w chacie spokój i o wiele lepsza atmosfera. A propos Twojego pytania, co mają robić rodzice, którym nagle zabroniono bicia dzieci? Np mogą zaznajomić się z technikami \"Wychowania bez porażek\". To skutkuje (przynajmniej na moim podwórku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, jak Ty, Dariooo, ale ja próbowałam metod, o których piszesz. Oczywiście, że zdarzało się, że w poczuciu bezradności, lub odruchem, w złosci, dałam klapsa córce, albo też uważałam za stosowne dać jej zakaz oglądania telewizji, czy dostępu do kompa. Nigdy nie oberwała po twarzy, czy pasem. Próbowałam i ..... nie odnosiło to jakichkolwiek rezultatów, oprócz stworzenia nerwowej atmosfery. Dlatego uznałam za stosowne zastsowanie metody Gordona, czyli wychowania bez porażek. W niektórych problemach poskutkowało rewelacyjnie, w innych nie - ale przynajmniej jest w chacie spokój i o wiele lepsza atmosfera. A propos Twojego pytania, co mają robić rodzice, którym nagle zabroniono bicia dzieci? Np mogą zaznajomić się z technikami \"Wychowania bez porażek\". To skutkuje (przynajmniej na moim podwórku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak zrobic taki kurs jest
w ksiazkach: "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci" "Rodzenstwo bez rywalizacji" "Jak mowic, zeby dziecko sluchalo, jak sluchac aby dziecko mowilo" "Jak mowic by dziecko sie uczylo w domu i w szkole" Dwie autorki maja odpowiedzi na wiele problemow, niezwykle madre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To niedobry temat
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elfia_mama pisze tak madrze,ze wlasciwie nie mam nic do dodania:-) moze tylko mala rzecz:rodzice powinni starac sie wyprzedzac problemy charakterystyczne dla danego wieku i czytac o wychowywaniu np dwulatka juz pare miesiecy wczesniej,10-cio latka-nawet rok wczesniej. to naprawde zmniejsza szanse na popelnienie bledow,a najczesciej siegamy po fachowa literature(czy porade kogos doswiadczonego) jak juz problem sie pojawi i zdazymy zle zareagowac. moja corka ma dopiero 8 miesiecy i wiem,ze mam wlasciwie malo do powiedzenia tutaj:-) ale chce popelnic jak najmniej bledow z gatunku tych,ktore latwo mozna ominac.wiem np,ze gdy moja mala dorosnie do wieku pierwszego buntu-juz niedlugo,bede przygotowana.co nie znaczy,ze bedzie latwo:-) z innej beczki: mam wielkie wyrzuty sumienia,bo coreczka chociaz taka malutka juz kocha telewizje i jest w tym tylko moja wina.tak bardzo nienawidze sadzac ja w poblizy tv,a jednak codziennie bywaja takie sytuacje,ze musze.nie mam nikogo do pomocy gdy chlopak jest w pracy i czasem wiem,ze nie zjem sniadania jesli nie wlacze malej tv. elfia_mamo-czy tobie tez sie zdarza-zdarzalo robic rzeczy,o ktorych wiedzialas ,ze sa zle dla dziecka?dodaj mi otuchy,jesli nie jestem sama:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mowimy tu o tym,co naszym zdaniem powinno sie w polsce zmienic.mieszkam w kraju skandynawskim.wiedza na temat dzieci i sposoby wychowania tutaj bardzos ie roznia od typowych polskich i musze powiedziec,ze na szczescie dla mojej corki tutaj jest o niebo lepiej.kiedys mialam wiele watpliwosci co do wychowania bezstresowego,ale przekonalam sie,ze jest jedynym wlasciwym.tutaj wszyscy rozumieja,ze bicie jest tylko i wylacznie szkodliwe i niczego dziecka nie nauczy.pewnien moj znajomy dal corce klapsa na ulicy(polak).byl to niezbyt mocny klaps.ludzie przechodzacu obok wezwali policje i facet musial isc kilka razy do psychologa,jego zona i corka tez.oprocz wszystkiego co juz wymienila elfia_mama na temat szkodliwosci bicia jest jeszcze jedna wazna sprawa:ludzie,ktorzy maltretuja dzieci zawsze tlumacza sie,ze \"to byl tylko klaps\".czesto nie sposob im udowodnic,ze bija mocno az do czasu gdy skatuja dziecko powaznie.dlatego nawet klapsy powinny byc prawnie zabronione.zaden rodzic-psychol nie bedzie mial wytlumaczenia,a klapsy i tak nie sa do niczego w wychowaniu potrzebne.kiedys,gdy np oboje rodzice pracowali caly czas w polu i nie mial kto pilnowac dzieci,to rozumiem,ze byly sytuacje gdy tylko grozba lania mogla powstrzymac niejednego syna od np wlazenia pod niebezpieczne maszyny i w ten sposob go uratowac.na szczescie zyjemy w czasach,gdy dzieci samopas po niebezpiecznych miejscach nie lataja i bicie nie ma juz zadych podstaw. jestem za totalnym zakazem jakiegokolwiek bicia i dotykania dzieci w miejsca intymne po ukonczeniu -nie wiem,specjalisci niechby to ustalili-pewnego wieku. moze i w stanach przesadzaja,skoro zdarzaja sie sytuacje,ze ktos boi sie przytulic dziecko na ulicy w obawie przed oskarzeniem o molestowanie.ale uwazam,ze mimo wszystko ten skutek uboczny jest lepszy niz meki dzieci,w sprawach,ktore tak trudno udowodnic.tak samo jak z biciem i klapsem,rowniez w przypadku molestowania,pedofil zawsze sie moze usprawiedliwic \"tylko mylem corke\".nie wolno tam dotykac i koniec! przepraszam,ze troche chaotycznie pisze,ale ciagle cos mnie odrywa od komputera(cos-moja corka:-) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak juz mowilam,nie zyje w polsce.jednak byc moze kiedys wroce i chcialabym wiedziec jak np przygotowac dziecko do przemocy,ktora moze je spotkac w szkole.szczerze mowiac nie mam pojecia co robic,jak z dzieckiem rozmawiac,co mu doradzic.nie chodzi mi o jakis konkretny napad,bo do tego oprocz kursu samoobrony chyba nic przygotowac nie moze.mysle o starszych dzieciach,ktore na rozne sposoby mecza mlodsze,o chlopakach,ktorzy bez umiaru \"myja\" sniegiem dziewczynki,wreszcie o sprytnych grupkach,ktore wyludzaja pieniadze.jak to zrobic,zeby moje dziecko nie dalo sie zastraszyc?zeby umialo sie postawic,stanac w obronie slabszych,nie balo sie opinii skarzepyty donoszac nauczycielom o czyms,o czym bedzie przekonane,ze jest zle?i....co zrobic,zeby moje dziecko nie bylo tym zlym? wiem,ze dziecko to osobny czlowiek i nie moge zadnymi sztuczkami wychowawczymi wytresowac go jak pieska,ale chcialabym uslyszec jakas porade.te wszystkie okropne zjawiska sa coraz czestsze i dlatego pytam,co my,rodzice,mozemy zrobic,zeby czuc sie choc troche spokojniejszym o dziecko,ktore musimy wyslac przeciez spod naszych skrzydel w swiat.nie mozemy zabronic wychodzenia gdziekolwiek i zabijac ufnosc w ten sposob.jednak czasem mysle,ze to moze jedyny sposob?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tu masz wiecej
MOBBING W SZKOLE. Jak zapobiegać przemocy grupowej Dambach Karl E. Książka dotyczy przemocy grupowej w szkołach. Jeżeli terror psychiczny ze strony większości członków grupy wobec tej samej osoby lub wobec dwóch czy trzech osób jest stosowany stale, wówczas mówimy o występowaniu "mobbingu" (od ang. mob - tłum, zbiorowisko), który polega na systematycznym upokarzaniu, wyśmiewaniu i okrutnym traktowaniu ofiary. To jest z tego tematu: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2590651&start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KSIAZKI DLA MAM
"Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci" "Rodzenstwo bez rywalizacji" "Jak mowic, zeby dziecko sluchalo, jak sluchac aby dziecko mowilo" "Jak mowic by dziecko sie uczylo w domu i w szkole" Dwie autorki maja odpowiedzi na wiele problemow, niezwykle madre, przyklad stosowania aby nauczac i wychowywac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×