Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość Mój wróg DDA
do: ----- jestem już dorosła; potrafię zrozumieć to, co czujesz. Mój ojciec zmarł w wieku 57 lat. Ciesz się, że to tylko zawał w całej tej sytuacji. Ojciec ma szansę dbać o siebie teraz, ale WCIĄŻ GO MASZ, WCIĄŻ ŻYJE, WCIĄŻ MACIE SZANSĘ CIESZYĆ SIĘ SOBĄ. I cieszę się z tego razem z Tobą, bo jeszcze wiele lat można przeżyć szczęśliwie, wiele naprawić. Dbaj o swego Tatę i o Wasze relacje - tyle jeszcze przed Wami, będzie dobrze, uwierz! Jeszcze nie jest za późno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój wróg DDA
------ linkaaaa; myślę, że nie. Przecież związek dwojga ludzi ma dawać nam szczęście, poczucie, że chce się żyć, że widzi się cel, przyszłość. Ta relacja ma przecież być przepełniona szacunkiem, zrozumieniem, przede wszystkim dbałością o to, by ta kochana przez nas osoba była szczęśliwa, by było jej dobrze, a nie przez nas płakała, cierpiała. Myślę, że zdrowa miłość daje siłę i motywuje nas do działania, chora, toksyczna miłość nam tę energię odbiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korzenna.
Dziś zakupiłam "Wsparcie dla DDA" i mam zamiar głębiej poznać temat, bo cóż mi innego pozostało :o Muszę jednak przyznać, że ostatnio jest lepiej, gdy przestałam się wkręcać w jego humory. Kiedyś było mniej więcej tak: - Daj mi spokoj (On) - Co za "daj mi spokoj", ale o co ci chodzi? (ja) - Zostaw mnie w spokoju - Znowu masz zamiar mnie katowac swoimi humorami!!! Mam tego dosyc!!! (i dalej cały wykład na temat jego fochów, jak mnie to złości itd itp) Teraz mowie, ok i zamykam temat, wyraznie ta druga opcja jest lepsza :) Pozdawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninua
Witam jestem Ninua- DDA,miałam matkę alkoholiczkę.Przed podjęciem terapii był ze mnie wrak człowieka nie miałam pojęcia o życiu(normalnym) wszystkie wymienine cechy DDa pasowały do mnie jak ulał.Uczucia ,które mi ciągle towarzyszyły to napiecie,lęk, samotność,złość,cierpienie oczywiscie wtedy jeszcze nie wiedziałam ,że istnieje coś takiego jak uczucia.Na terapii spędziłam 4 lata długo się przed nią a raczej sobą broniłam .Tak naprawdę robiłam coś ze sobą przez okres 1 roku.Teraz nie potrzebuję juz terapii jestem samodzielna.Czasami wracają stare mechanizmy DDA ale potrafię je wyłapać.Cały czas nad sobą pracuję ,rozwijam się.Cieszę się z tego ,że mogę czuć a co więcej umiem nazwać swoje uczucia.Cieszy mnie to ,że mam ze sobą kontakt-to wspaniałe.I cieszę się jeszcze z wielu,wielu innych spraw.Pozdrawiam wszystkich DDA.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Ninua :) a mozesz napisac gdzie chodzilas na terapie- miasto? indywidualnie czy grupowo? i jak to mniej wiecej wygladalo?? ja wiem, ze powinnam ale... :o bardzo prosze o jakies info

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninua
Na terapię chodziłam i indywidualną i grupowa w Olsztynie .Grupowa była mieszana tzn. dla żon alkoholików , matek i Dda.Sory ,że dopiero odpisuję ale wcześniej nie mogłam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninua
Aczułam się tam bezpiecznie ,zrozumiana i zobaczyłam ,że nie tylko ja mam takie problemy.To tam pierwszy raz w życiu stwierdziłam,że ludzie są zyczliwi.Jeśli nie byłaś?eś to polecam.Na terapii nie można oceniać,ani krytykować naprawdę można powiedzieć o wszystkim. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzecz w tym, ze ja juz z 2 terapii grupowych ucieklam.. jakos nie czuam ze mi to pomaga :o i w ogole sie z psychologami dogadac nie moge- ich \"psychologiczne\" podejscie mnie do szalu doprowadza.. to kiwanie glowa i powtarzanie \"tak, tak\" albo \"i jak sie z tym czulas?\" i inne takie teksty.. no zwariowac mozna.. mam nadzieje, ze nie wszyscy sa tacy, a ja po prostu nie trafilam na tego odpowiedniego.. coz- chyba poszukam lepiej w kazdym razie dziekuje za odpowiedz ciesze sie, ze Tobie pomoglo :D i zycze ogolnie powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninua
Och Bzium!!!!ja też na początku uciekałam z terapii.Byłam wściekła jak ktoś mi mówił,ze jestem DDA uważałam ,że jestem tak silna ,że to iż miałam matkę alkoholiczkę to na mnie nie wpłynęło Teraz wiem ,że sama siebie oszukiwałam ,broniłam się przed terapią,bo dowiedzenie sę prawdy rozmowy na te tematy i bolą i złoszczą.Ale przyszedł taki dzień ,że dojrzałam .Psycholog się ze mną nie cackał-no i dobrze.Dzięki temu jestem innym człowiekiem jest mi lżej.Zyczę Ci z całego serca abyś i Ty znalazła takiego psychologa ,który trafi do Ciebie.Wiem też ,że mój psycholog na początku nie mógł nic zdziałać skoro ja byłam na nie wszystko robiłam aby nie współpracować wymyślałam tysiące powodó na to aby się nie leczyć i oczywiście zawsze byłi winni terapeuci psycholog itd. tylko nie ja .Teraz wiem ,że sama jestem odpowiedzialna za to co robię .Ale wiedz ,że doskonale Cię rozumiem bo to samo przechodziłam.Zyczę Ci wszystkiego co najlepsze i otwarcia na drugiego człowieka .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm... to nie tak- ze mna sie wlasnie cackali i to mnie wkurzalo zawsze. i od razu widzialam do czego zmierzaja- nic nowego sie nie dowiedzialam o sobie.. a te terapie- coz, jakies marne byly chyba jednak. ja nie chcialam rezygnowac, bo bardzo chcialabym miec to juz za soba ale po prostu nie moge dobrze trafic :( i doskonale widze w sobie dda- tego sie nie da ukryc. tak samo jak nie da sie ukryc tego, ze czasem sobie ze soba nie radze. ale staram sie i na szczescie moj Partner bardzo mnie wspiera. w zasadzie to chyba przyjaciel i Partner pomagaja mi najbardziej. dziekuje Ci za wiare i wsparcie i zaluje, ze nie jestem z Olsztyna.. ale z drugiego konca PL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninua
To super ,że Masz przy sobie osoby ,które dają Ci wsparcie.No może jeszcze znajdziesz odpowiedniego fachowca dla siebie.przypomniało mi się ,że zanim trafiłam na tego co trzeba byłam u dwóch innych jeden z nich ciągle spoglądał na zegarek i to mi z tej terapii najbardziej utkwiło w pamięci .A drugi nawet nie rozpoznał u mnie cech DDA nawet nie wiem czy wogule wiedział coś na ten temat.Czytałam książkę (od mojego psychologa) "po deszczu nadejdzie słońce"polecam kazdemu ,bo jest to wyjątkowo optyministyczna.Po wszystkich innych byłam zdołowana.Trzymaj się.Pa,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was:),heh a ja dalej szukam pracy:))))))........(((((((((((( a w między czasie przygotowania do slubu....... Pawelob pozdrawiam ja tez w miare mozliwosci jestem tu często z wami duchem kochani:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich:) Poszukuję ksiązki \"Lęk przed bliskością\" jezeli ma ktoś w formie elektronicznej i mógłby mi przesłać byłabym ogromnie wdzięczna. Papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Wlasnie dzis stwierdzilam, ze jednak mam powazne problemy z samoocena.. jest na tragicznie niskim poziomie :o Na codzien jakos tak bardzo mi to nie przeszkadza- dobrze sie maskuje przy znajomych. Ale juz w zwiazku jest o wiele gorzej.. boje sie miec jakiekolwiek wymagania.. boje sie, ze jestem do niczego.. boje sie, ze on mnie zostawi i tak w kolko :o Macie jakies rady na to? Moze jakas ksiazka fajna? Pozdrowienia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artioma
Witam! odkad pamietam moj ojciec pił,bardzo skrzywdzisl cała naszą rodzinę moj brat ma problemy psychiczne, ja uciekam od domu jak najdalej.moja mam nie pije ale ona nie widzo problemu,jakby nic strasznego sie nie wydarzyło!kazde wspomnienie z dzieciństwa to koszmar,oby nigdy niepowracało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaistka
Jak u Was wygląda życie seksualne.Pytam całkiem poważnie.Też jestem dda i mam w tej sferze niezłe problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem taka jak wy
zycie seksualne nie odgrywa zadnej roli. jest bo jest. wlasciwie nie mam z tego zadnej pryjemosci. i to wcale nie ejst wina partnera, bo to nie moj pierwszy partner i ze wszystkimi bylo tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamia
Ja tez jestem DDA nauczylam sie z tym zyc i ciagle sie ucze. Pracuje nad soba sama. Ale najwazniejsze ucieklam i nie daje sie wpedzic w poczucie winy. Pozdrawiam inne DDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich:),ja dopiero w niedziele wróciłam ze Szkocji,było fajnie tylko ta pogoń,cieszę się że tyle ludzi korzysta z naszego topiku .Jest to miłe ponieważ jakis dłuższy czas istnieje i nie zaginął:). Pawelob ,podobna ,ę i wszystkich bywalców pozdrawiam bardzo serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAAnna
Witam ludzi coz mogę napisać, tata były alkoholik, babacia, która mnie wychowywała alkoholiczka zmarła na raka wątroby, brat teraz alkoholik niszczy rodzinę i nie dociera po prostu do niego, ze nim jest.jego zona DDA a coreczka 3 latka ale wyrosnie na piekna DDA... brak mi sil, ja troche tez popijam zeby zapomniec...ale mam dobre zaplecze duchowe i zdaje sobie sprawe ze to nie rozwiaze sprawy.pozdrawim Was. hej.solidaryzuje sie z Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna dasz rade,musisz uwierzyc że bedzie dobrze.A będzie!!! wierze w ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAAnna
dzisiaj mój brat idzie z żoną do psychologa. coś zaczyna się poruszać w dobrą stronę.pozadrwiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna niż normalni
Witam wszystkich, tez pochodzę z rodziny dotkniętej problemem alkoholizmu, w mojej rodzinie pił ojciec, bił matkę, nam z siostrą też czasem się oberwało. Co z tego wyniosłam? Brak wiary w siebie Nieumiejętnosć życia w związku Brak satysfakcji seksualnej Nadwrażliwosc na nieistotne problemy Wieczny lęk przed przyszłością I pewnie wiele innych urojeń Nie potrafię kochać, po prostu nie umiem tego poczuć choć bardzo się staram, źle mi z tym bardzo bo mam małą córeczkę i wiem że nie potrafię jej oddac całej siebie. Jak są kłótnie to zamykam się w sobie, strasznie jestem pokręcona i ciągle się staram żeby wszyscy mnie lubili Nie wytrzymuję sytuacji konfliktowych cały czas czuję że jest to zamach na moją wolnosć, efektem jest że sprawa rozwodowa w toku bo nienawidze krzyku mojego męża, nie potrafię życ w związku niestety. Czuje że coś jest ze mna nie tak, wiecznie coś analizuję, roztrząsam i wiecznie mam wyimaginowany problem. To straszne, bo ogólnie wydaje mi się że jestem w miarę zdrowa psychicznie, a jednak mam wrażenie że cos jest nie tak. Nie wiem czy to się leczy, chodziłam kiedys na terapię, ale nawet tam nie potrafiłam sie otworzyć. jeju jakie to pokręcone wszystko. Czytam wasze wypowiedzi i czuje się jakbyśmy byli wszyscy tacy sami, choć jesteśmy tak różni, jedna wielka rodzina, jedno wielkie pobojowisko dusz, Boże co ci rodzice nam zrobili, jak mogli to zrobić !?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość link do zapisu czatu
http://czat.gazeta.pl/czat/1,48880,1583600.html Czy można pomóc osobie uzależnionej od alkoholu, która nie chce sobie sama pomóc? Jak? Można. Nazywa się taka technika interwencją. Są różne warianty, trzeba tę osobę otoczyć kordonem osób, którym na niej zależy. Interwencja musi polegać na wsparciu tej osoby i skłonieniu jej do podjęcia decyzji. Najważniejszą rzeczą przy zmotywowaniu osoby do podjęcia leczenia będzie postawienie wyboru, którego ma dokonać ta osoba. Alkoholik musi być czymś zmotywowany, musi mieć coś do stracenia. Czasami jest to religia, czasami poczucie godności. Nie ma więc beznadziejnych alkoholików, trzeba tylko pomóc w znalezieniu motywacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
nie wiem kto to powyżej napisał, ale chyba nie miał doczynienia osobiście z prawdziwym alkoholikiem, to po prostu brednia, utopia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba tez jestem DDA... Niby normalna, a jednak wciąż coś jest nie tak. Nie potrafię być szczęśliwa. Co jakiś czas na nowo przeżywam najgorsze sceny z dziecinstwa. Gdy gdzies pojawia się alkohol wpadam w panikę. Gdy zaczepia mnie wstawiona osoba reaguję histerycznym, nie do opanowania płaczem. Na krzyk takze reaguje płaczem. Co gorsza moje dziecinstwo nie wiąże się wyłacznie z ojcem alkoholikiem, ale także z matką cierpiąca na psychozę maniakalno-depresyjną. Czyli raz jest w manii i szaleje, raz w depresji i wiadomo co...Najgorsze jest to, ze ojciec zabieral mnie do niej w odwiedziny do szpitala psychiatrycznego...widzialam matke w takich stanach, ze nikomu bym nie zyczyla [ mialam po 3-4-5 lat]. Potem wracalam do domu i widzialam zalanego ojca, albo w ogole nie widzialam gdy balowal pare dni poza domem, a ja siedzialam zamknieta w mieszkaniu w bloku. Sorki, ze wyrzucilam z siebie tak wszystko naraz, ale...no sami wiecie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StopDepresji
Ja ma depresje, ale okazuje się,że ten mój stan, nieufność wobec ludzi to przez to,że jestem DDA i zostałam jeszcze odrzucona przez bliską mi osobę.. A o to historiia, po maturze, szczęśliwa,że mogę zacząć nowe życie na pierwszym roku studiów, nowi znajomi, imprezki, nawet szkoła mi się podobała, było super, poprostu super, marzenia, chęć studiowania drugiego kierunku, bo na administracji dobrze sobie radziłam i czułam się na siłach,że dam rade jeszcze jeden, ale po roku to gdzieś pryskło, zaczęłam bać się egzaminów, zaczęłam bać się, że i tak nie jestem przebojowa i pewna siebie to po co te studia i tak nie znajde pracy, otoczył mnie przeraźliwy lęk, potem jeszcze dałam sobie wmówić mojej ex przyjaciółce,że ją zostawiłam,że jestem samolubna, ona robiła mi wszystko na złość,żeby jak najbardziej skrzywdzić mnie emocjonalnie, a ja głupia starałam się nie zmarnować wieloletniej przyjażni i robiłam co mogłam, czasem się wkurzałam i też ją olewałam, bo miałam już dość, ciągle coś źle jej zdaniem robiłam, ciągle jej było z mojego powodu przykro i do dzisiaj dręczą mnie wyrzuty sumienia,że zrobiłam coś źle, że może naprawde ją skrzywdziłam,że może nie świadomie..Ale co zrobiłybyście na moim miejscu, tylko szczerze, gdybyście miały marzenia, nowych znajomych, byłybyście zakochane..Jak jeżdziłam co drugi tydzień do domu, bo wolałam zostać w akademiku na weekend i żeby Damian do mnie przyjechał, to ona miała do mnie pretensje, czemu jej nie załatwie wejściówki(a mogłam jedną osobę przenocować, to kogo miałam wybrać ją czy swoją miłość, tu chyba nie trzeba odpowiadać? a nawet jakbym załatwiła 2 wejścióki, bo ze 2 razy tak robiłam , poprostu prosiłam kogoś,żeby napisał podanie na Nią, to nie wiem czy była zadowolona, głównie chodziło chyba o to zeby się spotkała z kolegą, którego poznała przez internet(choć miała chłopaka), po 3 miesiącach studiów, w grudniu przed świetami dostałam od niej list w stylu,ze się na mnie zawiodała,że pojechałam do większego miasta i o niej zapomniałam,ze się zmieniłam , że ona czuje się jak ta szara myszka, ja się bawie, a ona praca, dom, praca, dom,że jest jej przykro,że wysłała kartkę na święta moim rodzicom, bo z nimi się nie kłóciła, a jednak zna ich kupe lat,że jeśli pamiętam gdzie mieszka, to mogę przyjść na weekend, pogadamy, może coś się jeszcze da uratować, ja płakałam po tym liście jak głupia, dziewczyny nie mogły mnie uspokoić..przyjechałam, nasłuchałam się, ale zależałao mi na niej i chciałam to naprawić, ona mi mówiła,że pościągała moje zdjęcia, z albumu powyciągała i chciała podrzeć..święta spedziłayśmy miło jednak po szczerej rozmowie, na sylwestera jednak ona pojechała gdzieś do najomych swojego chłopaka..ja jej to wybaczyłam, bo miała prawo..choć nigdy nie spędziłyśmy go wcześniej osobno, potem po nowym roku ja kupiłam sobie karte do automatu telefonicznego i dzwoniłam do niej jak tylko miałam chwilę, już myśłałam ,że jest między nami dobrze, ja dawałam z siebie wszystko, ale to nie było to, czułam,że ona cały czas mimo wszystko mnie jakoś odtrąca i naprawde nie wiem co znowu robiłam źle.. może nic tylko ona była zazdrosna..Dlaczego tak jest,że traci się najbliższą osobę, przez zazdrość, przecież to że miałam nowe kolezanki, dobre koleżanki, to nie znaczy,że jej już nie kochałam? i tak zmarnowałam czas, najlepszy okrez w życiu na pogrążaniu się w depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×